Wyszukiwarka wiadomości

2
3
4
5
7
8
[9]
10
11
12

Wiadomości Powsińskie - wrzesień 2010

Siew Ziarna - Maria Zadrużna
Apokalipsy Czas - Zygmunt Karaszewski
Czy wierzysz w cuda? - A.A. Skalscy, R.J. Wielogórscy, A.R. Dynowscy
W Słowackim Raju - Rafał Chmura, Ania Przygodzka, Ala Matkowska
Powsińskie dożynki 2010 - Jolanta Dylewska- Kupisz
KOMUNIKAT z Sesji Rady Biskupów Diecezjalnych na Jasnej Górze 25.08.2010
Z ŻYCIA PARAFII- ks. Jan Świstak.




Siew ziarna


       W polskiej tradycji religijnej szczególnie silne są związki świąt liturgicznych z obrzędowością ludową. Od wieków życie i praca ludu, zwłaszcza na roli, toczyły się w rytmie kalendarza liturgicznego. To świadectwo, jak głęboko wiara przenikała codzienne życie. Swoistym fenomenem polskiej religijności jest funkcjonowanie podwójnego nazewnictwa: oficjalna, teologiczna, nazwa święta lub uroczystości kościelnej często ma swoją „odpowiedniczkę” gwarową, z życia wziętą. Te najbardziej znane to: Święto Ofiarowania Pańskiego (2 lutego) – inaczej Matki Bożej Gromnicznej, Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (15 sierpnia) – Matki Bożej Zielnej, Święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny (8 września) – Matki Bożej Siewnej.
       Na ziemiach polskich, w tradycyjnej gospodarce rolnej, właśnie od święta Matki Bożej Siewnej rozpoczynano jesienne orki i siewy zbóż ozimych. W ten oto sposób mądrość ludowa połączyła tajemnicę wszelkiego wzrostu z narodzinami Tej, która po to została stworzona, aby porodzić Jezusa Chrystusa. Ewangelia wprawdzie nie mówi o narodzinach Maryi. Ale brak ten uzupełniają pisma apokryficzne, zwłaszcza Protoewaneglia Jakuba, napisana w połowie II wieku. Apokryf ten podaje, że Maryja przyszła na świat
jako córka starszych już wiekiem rodziców: Anny i Joachima, i że została oddana przez rodziców na dalsze wychowanie do świątyni. W kwestii miejsca i daty narodzin są pewne rozbieżności. Przyjmuje się, że skoro Pan Jezus narodził się w pierwszym roku naszej ery, to Maryja – między 20. a 16. rokiem przed Chrystusem. Jeśli chodzi o miejsce, to jedna z hipotez, powołująca się na św. Jana Damasceńskiego wskazuje Jerozolimę, w której, w miejscu obecnego kościoła p.w. Św. Anny, miał stać dom rodziców Maryi. Właśnie w Kościele Jerozolimskim bierze początek święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. Pielgrzymi przybywający do Jerozolimy już od V w. nawiedzali kościół postawiony wg tradycyjnego przekazu w miejscu narodzenia Maryi. Z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że uroczystość poświęcenia tej bazyliki jest początkiem święta Narodzenia Najświętszej Maryi Panny. W Kościele Zachodnim święto to pojawiło się na początku VII w., a powszechne stało się w IX w. Szczególnie uroczyście obchodzono je w Rzymie. Właśnie dnia 8 września lud rzymski gromadził się w kościele Św. Adriana, a następnie z  zapalonymi świecami szedł do bazyliki Matki Bożej Większej, dziękując Bożej Rodzicielce za obfite plony i prosząc o urodzaj. Wierzono, że jak jutrzenka zapowiada wschód słońca, tak narodziny Maryi zapowiadały przyjście na świat Zbawiciela.
       Myśl tę odnajdujemy w naszej, polskiej, pieśni maryjnej: „Gwiazdo zaranna, śliczna Jutrzenko – Niepokalana, Maryjo Panienko”. Od XVI stulecia lud polski obchodzi te radosne i znaczące w historii zbawienia urodziny, obdarzając uroczystość swojską nazwą – Matki Bożej Siewnej. W symbolice chrześcijańskiej ziarno ma szczególną wymowę. Jest symbolem Eucharystii, Chleba życia, pokarmu zbawienia. Chrystus mówił - i wciąż mówi do nas - w przypowieściach o siewcy i ziarnie, którym były Jego słowa. Jego Matka zaś sieje wszelkie dobro jako Pośredniczka łask, Uzdrowienie chorych, Ucieczka grzesznych, Matka dobrej rady. Jak już wspomniałam, mądrość ludu dostrzegła i zaadaptowała te głębokie treści teologiczne do swojego codziennego życia. Siew na roli, a potem proces rodzenia i dojrzewania plonu, odzwierciedla tajemnicę narodzin Maryi i czas oczekiwania na przyjście Zbawiciela, czyli „plonu” spełnionych proroctw. A więc siew to znak nadziei, błogosławiony początek.
       Dawniej na ziemiach polskich rolnicy rozpoczynali siewy od Matki Bożej Siewnej, czyli po 8 września. Przysłowie mówi tak: „Gdy o Matce Bożej zasiano, to ani za późno, ani za rano”. Zwyczaj nakazywał, by w to święto przynieść do kościoła ziarno przeznaczone na zasiew do poświęcenia. Rozpoczęcie siewu miało wzniosły charakter. W wielu regionach siewcę przewiązywano płachtą, w której było ziarno, kreśląc nad nim znak krzyża. Siewcy zaś skrapiali ręce święconą wodą i żegnali się, żeby zasiew z Bogiem zacząć i z Bogiem żniwo zebrać. Do ziaren dodawano też to wyłuskane z bukietów poświęconych w Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Podobne obyczaje praktykowane były przez rolników w naszej parafii. Ziarno przeznaczone na zasiew skrapiano poświęconą wodą i żegnano się przez rozpoczęciem siewu. Prace na roli rozpoczynano w dni Maryjne: najczęściej w sobotę, wierząc, że błogosławieństwo Matki Bożej zapewni dobry urodzaj, uchroni od klęski.
       Oskar Kolberg pisał, że pierwszą garść poświęconego zboża polski rolnik rzucał w rolę w formie znaku krzyża, dodając: „W imię Boże”. Czy dziś, w dobie, z jednej strony mechanizacji i automatyzacji, z drugiej zaś – powszechnej dechrystianizacji, dbamy o to, aby kontynuować tradycje dziadów i ojców, którzy dzięki wierze przetrwali trudne dzieje i przekazali nam to, co w polskości najlepsze? Pytanie to odnosi się do nas wszystkich, nie tylko pracujących na roli. Kiedyś bowiem każdy nowy dzień wierzący rozpoczynał od znaku krzyża i udawał się do pracy „w imię Boże”. Miejmy i dziś odwagę czynić ten znak publicznie, nie tylko w świątyni, i tak, jak dziadowie, łączyć z Bogiem „wszystkie nasze dzienne sprawy”.
       W oczekiwaniu na święto Narodzenia Najświętszej Maryi Panny polecajmy Bożemu miłosierdziu i wstawiennictwu naszej Matki Tęskniącej, Gospodyni Powsińskiej, rolników z naszej parafii, aby ich ciężka praca obfitowała stokrotnym plonem, aby ich wierność wierze katolickiej i tradycjom ojców była oparciem i drogowskazem dla poszukujących Boga i wartości w życiu.

PS. Bazylika Matki Bożej Większej lub Bazylika Matki Bożej Śnieżnej (wł. Basilica di Santa Maria Maggiore, w litugii: Rzymska Bazylika Najświętszej Maryi Panny) - rzymska bazylika położona na wzgórzu Eskwilin. Należy do bazylik papieskich (dawniej zwanych patriarchalnymi)
Maria Zadrużna




Apokalipsy Czas*

        O wrześniu 1939 roku kto Ciebie widział w naszym kraju, ten widział piekło i zagładę. Siedemdziesiąt jeden lat temu wybuchła II wojna światowa. O świcie (4.45) pancernik „Schleswig-Holstein” zaczął bombardować Westerplatte. Rozpoczęła się dla naszego Narodu i innych w Europie i Świecie – czarna noc okupacji. Nikt nie mógł wtedy zrozumieć, że Hitler jest głęboko upośledzonym psychopatą i że popiera go większość niemieckiego społeczeństwa, uważającego się za cywilizowane i chrześcijańskie. 17 września gdy Wojsko Polskie szukało schronienia na kresach wschodnich, uderzyła w plecy cofającym się wojskom, Armia Czerwona, żeby „zlikwidować bękarta Traktatu Wersalskiego” jak mówił W. Mołotow. Polacy nie walczyli z Rosjanami widząc beznadziejność sytuacji. Nie można było zrozumieć, że Stalin obok Hitlera to straszny potwór. Rzeczywistość przerosła wyobrażenia i była początkiem nadejścia apokaliptycznego czasu. Znaczna część Polskiego Wojska dostała się do niewoli rosyjskiej, a oficerowie znaleźli się w przygotowanych dołach śmierci. W głąb Niemiec i Rosji wywieziono setki tysięcy mężczyzn, kobiet i dzieci tylko za to że byli Polakami – głównie Katolikami. Niewyobrażalne cierpienia łagodziła wiara w Boga , to ona dawała nadzieję, która jak mówi Pismo Święte zawieść nie może. To do Boga i Jasnogórskiej Królowej Naszego Narodu zanoszono gorące modlitwy o pomoc i wytrwałość by przetrwać to piekło jakie zgotował faszyzm i komunizm. Nad Polską zaległa czarna noc okupacji jakiej nie znała historia świata. Polacy byli mordowani z bezprzykładnym okrucieństwem, przy bezczynnym patrzeniu na to co się działo przez możnych ówczesnego świata. To z Krzyżem i karabinem w rękach nasi Rodacy szli w najcięższe bo śmiertelne boje. Grozę tamtej sytuacji i nadzieję oddaje najlepiej Krystyna Krahelska w słowach wiersza:

„Módl się o wiarę dla nas, o moc, o wytrwanie,
Najświętsza Panno, która w Ostrej Świecisz Bramie! Nie daj kruszyć się sercom naszym w męce Po więzieniach, po obozach, po kaźniach, Pomóż wszystkim słabnącym stać prosto I treść jedną widzieć w sobie wyraźnie, Przyszło nam znosić uderzenie w twarz dłonią Wrogą, dłonią obcą Spełń jedną, jedyną naszą wspólną, najgłębszą modlitwę: Daj nam wytrwać!”
       Miłość Boga i Ojczyzny, stawiane ponad własne, prywatne, cele, była dla Polaków drogowskazem i światełkiem w zwycięstwo dobra nad złem.
PS. Prośba: 1 i 17 września na znak pamięci zapalmy światełka zniczy przy krzyżach i kapliczkach przydrożnych.

Zygmunt Karaszewski
*/ Apokalipsa – Księga św. Jana opisująca koniec świata.



Czy wierzysz w cuda?

       W naszej parafii od 05 października 2009 roku obywają się spotkania Wspólnoty Przymierza Rodzin Mamre*. Formacja duchowa w ramach wspólnoty obejmuje między innymi rekolekcje ewangelizacyjne pierwszego stopnia. W rekolekcjach tego typu wzięły udział trzy małżeństwa z Powsina.
       Rekolekcje ewangelizacyjne to powrót do źródeł naszej wiary, chociaż każdy z uczestników przeszedł tę drogę w sposób dla siebie indywidualny. Pan Bóg poprowadził każdego z nas swoimi ścieżkami.

       Jak zmienić swoje życie? Pytanie, które pewnie każdy z nas sobie zadaje w chwilach kiedy upada, kiedy jest mu źle, kiedy kolejna rzecz się nie udaje. Ile razy można próbować, kiedy każda próba kończy się niepowodzeniem. Moja historia to historia człowieka zmagającego się ze sobą samotnie, pysznie wierzącego we własne siły i przez to nieustannie tkwiącego w punkcie wyjścia. Przez kilkanaście lat. Aż do momentu spotkania z Jezusem. Rekolekcje były czasem głębokiej refleksji nad dotychczasowym życiem, ale i głębokiej przemiany, nowych narodzin. Zaufałem Panu, a on obdarzył mnie swoimi łaskami. Uzdrowił z nienawiści, gniewu i słabości, uporządkował moje życie wewnętrzne i życie w małżeństwie, wlał w moje serce spokój i wiarę, w to, że mnie nigdy nie opuści i zawsze jest ze mną. Wiarę, że On chce za nas walczyć z całym światem i ze wszystkimi naszymi troskami, tymi najmniejszymi i tymi które nas przerastają – i zawsze zwycięży. W jedną noc zmienił to czego ja nie mogłem przez tyle lat. Wraz z żoną zawarliśmy przymierze z Bogiem, chcemy iść tylko Jego ścieżkami, zawierzamy Mu nas samych i naszą rodzinę, wiemy że chce nas prowadzić i że tylko z Nim będziemy szczęśliwi i bezpieczni. Mamy wreszcie pokój w sercach.
Agnieszka i Artur

      
Jezus wyprowadza na drogę do Królestwa Niebieskiego. Czas ruszyć z miejsca. Zasłuchać się w Słowo Boże, odpowiedzieć na wołanie Pana, budować z Nim relacje. Czasami wystarczy odpowiedź na kilka prostych pytań. Czy w swoim życiu poddaję się wciąż Bożemu prowadzeniu – czy proszę jedynie o wspieranie moich działań? Czy chcę aby wszyscy w mojej rodzinie dostąpili Zbawienia – czy najważniejsze jest dla mnie dostatnie życie? Czy Jezus nadal żyje, a ja chcę żyć Jego Zmartwychwstaniem - czy pozostałem pod Krzyżem i Jezus dla mnie umarł?

      
Udział w rekolekcjach ewangelizacyjnych był przełomem w życiu naszej rodziny i zaowocował zmianą naszych poglądów oraz radykalną zmianą naszego dotychczasowego życia. Przed rekolekcjami wydawa-ło nam się, że nasze życie jest poprawne.        Teraz, po przemyśleniach, stwierdzamy że nasze życie dotychczasowe nie dawało nam zadowolenia, szczęścia i radości. Właściwie ciągle odczuwaliśmy jakąś pustkę. Podczas rekolekcji poczuliśmy osobiście coś, co do nas wcześniej nie docierało, prawdziwą obecność Ducha Świętego. Duch Święty (który od zawsze był i jest w Kościele) i nam zaczął otwierać oczy na rzeczy do tej pory dla nas zakryte. Widzieliśmy jak dotykał, przemieniał i uzdrawiał serca różnych ludzi. Duch Święty sprawił że zapłonęła w nas miłość do Jezusa, naszego Zbawiciela. Nasze życie nabrało dla nas innych niż dotąd wartości. Zrozumieliśmy, że naszym celem jest osiągnięcie życia wiecznego i jedność z Bogiem we wszystkim co robimy . Chcemy wypełniać wolę Bożą najlepiej jak potrafimy i każdą chwilą naszego życia wielbić Boga żywego.        Niech Jezus będzie uwielbiony we wszystkich dziełach przemiany serc w naszej rodzinie. Jezu Ufam Tobie!!! Renata i Jacek
       Czasami zbyt mocno pochylamy się nad naszymi upadkami, zapominając że nie jesteśmy sami. Człowiek upada a Pan mocą swoją może go podnieść z każdego grzechu i zniewolenia.        Zapominamy również jak wielkie rzeczy może uczynić człowiek napełniony Duchem Świętym. Jak napisał Św. Paweł „Ducha nie gaście!” (1 Tes 5, 19). Dary mądrości, rozumu, rady, męstwa, wiedzy (umiejętności), bojaźni Bożej, pobożności są dla nas, tu i teraz.        Tak łatwo jest nam się zgubić. Tak łatwo przyjąć „racjonalne” argumenty. Biblijna Ewa, zanim popełniła grzech pierworodny, wybrała złego doradcę. Tak trudno rozeznać dobro i zło. Czasami nasze zagubienie zaczyna się od sformułowania „ja uważam, ja chcę, mi się nie chce….”.        Rekolekcje ewangelizacyjne przemieniły nas wewnętrznie. Odnosimy wrażenie jakby ktoś zdjął zasłony z naszych oczu, szczególnie w dwóch aspektach: pojęcia grzechu i skuteczności modlitwy. Przed rekolekcjami grzech kojarzył nam się ze wstydem, po rekolekcjach po prostu boli, tak jak tylko może boleć poczucie, że oddalam się od Kogoś kogo kocham. Nieuczestniczenie w niedzielnej Mszy świętej było niewypełnieniem obowiązku katolika, teraz odmówieniem spotkania z Przyjacielem. Kiedyś staraliśmy się być idealni, teraz przede wszystkim pokładamy ufność w Panu i stajemy przed nim świadomi własnych upadków. Jednocześnie odczuliśmy jaką wielką łaską jest przynależność do Kościoła Jezusowego, jak wielką siłę ma modlitwa, jak wielkim darem dla nas są kapłani. Kiedyś ocenialiśmy kapłanów po ludzku, teraz koncentrujemy się na tym, że na wołanie kapłana w czasie Mszy Jezus staje pośród nas.        Wydaje nam się jakbyśmy odpakowali dopiero teraz dawno ofiarowane prezenty.
Ola i Rafał
       Razem z Jezusem ukrzyżowano dobrego i złego łotra. Obaj byli w tej samej odległości od Krzyża, widzieli te same fakty ale tylko jeden się nawrócił i został zbawiony. Tym, którzy chcą ruszyć z miejsca, proponujemy wspólną modlitwę zgodnie z duchem ewangelizacji Wspólnoty Przymierza Rodzin Mamre. Pierwsze spotkanie modlitewne odbędzie się 06 września 2010 o godzinie 19.00 w naszym kościele. 25 września zapraszamy na spotkanie ewangelizacyjno-modlitewne tylko dla młodzieży w Archikatedrze Częstochowskiej ( w godz.16.00-24.00).
A.A. Skalscy
R.J. Wielogórscy
A.R. Dynowscy

*/ Wspólnota Przymierza Rodzin Mamre w świetle kościelnego Kodeksu Prawa Kanonicznego (KPK kan. 299) jest stowarzyszeniem wiernych o charakterze prorodzinnym http://parafia-powsin.pl/mamre. Rekolekcje ewangelizacyjne obejmują 10 dniowy cykl formacji duchowej. W roku 2010 odbyło się 5 turnusów (pierwszy turnus w Teresinie kolejne cztery w Wesołej koło Warszawy). Na rekolekcje przyjmowane są osoby, które uczestniczyły co najmniej 2-3 razy w otwartych spotkaniach ewangelizacyjno-modlitewnych Wspólnoty Mamre (Msze św. o uzdrowienie lub spotkania dla młodzieży). Jeden turnus uwzględnia uczestnictwo 120 osób.



W Słowackim Raju

        Po raz pierwszy spotkaliśmy się wczesnym rankiem na parkingu naprzeciwko kościoła, gdzie pożegnaliśmy się z rodzicami i wyruszyliśmy w drogę. Grupa liczyła 18 osób, w dosyć szerokim przedziale wiekowym 13-22 lata. Opiekunami wycieczki był ks. Jarek, pan Radek i kleryk Rafał. Podróż na Słowację trwała ponad 13 godzin. Około 20 dojechaliśmy do Batizovców, miejscowości znajdującej się kilka kilometrów pod Popradem. Zostaliśmy rozlokowani w dwóch kwaterach, w pokojach 2/3/4/5-osobowych. Cisza nocna została wyznaczona na godzinę 23. Byliśmy bardzo zmęczeni, a planem na następny dzień był wizyta w Słowackim Raju…
        Niestety, gdy dotarliśmy na parking przed parkiem narodowym, rozpętała się burza. Pokonywanie metalowych drabinek, podestów czy drewnianych kładek w taką pogodę byłoby zbyt ryzykowne. Musieliśmy opracować plan B na ten dzień. Postanowiliśmy odwiedzić Levoče, miasto we wschodniej części Słowacji. W Levočy powitało nas z kolei… ostre słońce. W centrum miasta zobaczyliśmy Kościół św. Jakuba – drugi co do wielkości, gotycki kościół na Słowacji. Potem udaliśmy na 2 km pieszą wędrówkę do położonego na wzgórzu sanktuarium maryjnego Mariánska Hora. Jest to najpopularniejszy cel pielgrzymek słowackich katolików. W 1995 r. Jan Paweł II celebrował tam Mszę Św. dla 650 tysięcy wiernych. Na wzgórzu zrobiliśmy piknik, po którym wróciliśmy busem do naszej miejscowości. Wieczorem ks. Jarek odprawił Mszę Św. w miejscowym kościele.         Trzeciego dnia wybraliśmy się na wycieczkę do Koszyc – drugiego co do wielkości miasta Słowacji. Tam zwiedziliśmy katedrę św. Elżbiety – największy kościół na Słowacji. Następnie w drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy zamku Spiskim. Jest to jeden z największych kompleksów zamkowych w Europie, a równocześnie bardzo cenny zabytek Słowacji. Jest on wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO. W zamku mieści się również muzeum.         Kolejnego dnia zwiedziliśmy Dobszyńską Lodową Jaskinię oraz Poprad. W jaskini spędziliśmy prawie godzinę, mimo iż temperatura w niej wynosiła ok. 0°C. W Popradzie grupa rozdzieliła się na kilka mniejszych i chodziła własnymi ścieżkami podczas czasu wolnego na rynku. Niektórzy spacerowali i zwiedzali okolice, a inni woleli coś zjeść i posiedzieć. Gdy nastała godzina zbiórki, okazało się, że nie ma jeszcze wszystkich. Połowa grupy musiała cierpliwie zaczekać. Dla zabicia czasu nasz gitarzysta postanowił coś zagrać. Kiedy dołączyła do nas reszta udaliśmy się do busa i pojechaliśmy na kwatery. Po powrocie postanowiliśmy dobrze się wyspać, gdyż następnego dnia autokar miał zaplanowany 24-godzinny postój, więc czekała nas piesza wędrówka. W międzyczasie, tradycyjnie, mieliśmy Mszę Św.         Zgodnie z planem pobudka była wcześnie. Kiedy wszyscy się zebrali ks. Jarek zaskoczył nas mówiąc, że powędrujemy na rodeo. W koszmarnym upale szliśmy około 2,5 h, wszyscy byliśmy bardzo zmęczeni. Kiedy doszliśmy na miejsce ujrzeliśmy występy na koniach. Z minuty na minutę zainteresowanie nimi spadało, a większość grupy wolała się poopalać. Później zjedliśmy na miejscu obiad – kiełbaski. Kiedy musieliśmy wracać jeden z opiekunów zapytał przypadkowo napotkaną osobę o drogę powrotną do Batizovców. Okazało się, że jest ona dużo krótsza i zajmuje tylko pół godziny. Zgodnie z instrukcją w 30 min. wróciliśmy do naszych kwater, umyliśmy się, a wieczorem poszliśmy na Mszę Św.         Ostatni dzień na Słowacji spędziliśmy tak, jak mieliśmy spędzić pierwszy – w Słowackim Raju. Tam czekał nas kilkugodzinny spacer, urozmaicony mostkami, stopniami, drabinkami czy łańcuchami. Podczas tej niebezpiecznej trasy podziwialiśmy skały, lasy i wody parku narodowego. W najwyższym punkcie naszej wyprawy zjedliśmy posiłek a potem zeszliśmy już dużo mniej wymagającą i krótszą trasą. Ostatni dzień wycieczki okazał się zdecydowanie najciekawszy i najbardziej męczący.         W dniu wyjazdu wstaliśmy bardzo wcześnie, zjedliśmy śniadanie, spakowaliśmy się, a następnie wyruszyliśmy w drogę. Wiedzieliśmy już ile mniej więcej będzie trwała podróż. Byliśmy lekko przemęczeni, więc przez większą część podróży odsypialiśmy „słowacki tydzień”. Około godziny 22 szczęśliwie zameldowaliśmy się w Powsinie.
Rafał Chmura, Ania Przygodzka Ala Matkowska



Powsińskie dożynki 2010

       W ostatnią niedzielę sierpnia odbyły się w Powsinie coroczne dożynki. Korowód dożynkowy w strojach wilanowskich, z wieńcami, orkiestrą i śpiewem pieśni żniwnych, prowadzony przez starostów – Panią Hannę Kiełbiewską i Pana Ryszarda Podniesińskiego – wyruszył w kierunku kościoła.       Uroczystą sumę koncelebrowali ks. prałat Henryk Małecki i proboszcz naszej parafii ks. Lech Sitek. Współorganizatorami dożynek byli burmistrz gminy Wilanów Pan Rafał Miastowski i Centrum Kultury Wilanów. Gośćmi dożynek byli Burmistrz z Konstancina Jeziorny, radni i inni zaproszeni goście.        Zespoły działające przy Centrum Kultury oraz inne zespoły pieśni i tańca: Grupa Śpiewacza „Powsinianie”, „30 +”, „Kuźnia Wilanowska”, „Tęcza” uświetniły uroczystość, którą ze znawstwem prowadził i czuwał nad jej przebiegiem Dyrektor Centrum Kultury Pan Robert Woźniak.        W refleksyjnej homilii, ks. Małecki podkreślił między innymi związek obrzędów dziękczynienia za plony z owocami pracy duchowej. Żniwo z naszego życia zaniesiemy przed oblicze Boga. Jedna z dawnych pieśni i modlitw żniwnych zawiera to życzenie:        „Abyśmy w dzień żniwa powszechnego okazali się wyborną pszenicą Twoją, Panie Boże, Abyś nas do gumien niebieskich zgromadził”*        W podzięce za otrzymane plony oraz ochronę od kataklizmu powodzi, przynieśliśmy dziś do Pana dożynkowe wieńce splecione z kłosów zbóż i kwiatów.        Kierujemy także nasze podziękowania, do Pośredniczki Łask, Pani na Powsinie - Matki Bożej Tęskniącej. Maryjo – Patronko siewu, kwitnienia i zbioru, najpiękniejszy kwiecie tej ziemi – oręduj za nami w niebie.
Jolanta Dylewska- Kupisz

*/ „Droga do nieba”, Pieśni Przygodne wyd. 39, Opole; Wyd. św. Krzyża 1977.




KOMUNIKAT z Sesji Rady Biskupów Diecezjalnych na Jasnej Górze 25.08.2010

        Poniżej publikujemy wybrane fragmenty komunikatu dotyczące sytuacji pod Pałacem Prezydenckim prezentujące stanowisko biskupów w tym zakresie.
        „Biskupi diecezjalni Kościoła Katolickiego w Polsce zebrali się na Jasnej Górze w przeddzień Uroczystości Najświętszej Maryi Panny Częstochowskiej w celu omówienia bieżących spraw Kościoła w naszej Ojczyźnie….” „Biskupi diecezjalni podjęli refleksję o sytuacji przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie. Krzyż, na którym Chrystus dokonał zbawienia, jest dla chrześcijan świętym znakiem wiary, godnym najwyższej czci i szacunku. Od dwóch tysięcy lat krzyż jest także znakiem sprzeciwu. Wyznawców Chrystusa krzyż nie powinien nigdy dzielić, ani być narzędziem używanym dla osiągania najszczytniejszych nawet ludzkich celów.        W tym kontekście biskupi podtrzymują treść oświadczenia Prezydium Episkopatu z dnia 12 sierpnia 2010 roku. Proszą też, by w sporze politycznym, którego „zakładnikiem” stał się krzyż, oddzielić sprawę samego krzyża od słusznego postulatu upamiętnienia wszystkich ofiar smoleńskiej katastrofy godnym pomnikiem. Dlatego biskupi apelują do Prezydenta Rzeczypospolitej, Marszałków Sejmu i Senatu, Premiera Rządu, Pani Prezydent Warszawy oraz Przewodniczących partii politycznych koalicyjnych i opozycyjnych o powołanie Komitetu i powierzenie mu sprawy miejsca i formy upamiętnienia w Warszawie ofiar katastrofy smoleńskiej.         Równocześnie biskupi kierują apel do mediów, by relacjonując wydarzenia z Krakowskiego Przedmieścia zachowywały zasadę ważności spraw dziejących się w Polsce i unikały jednostronności oraz sensacji. Biskupi dziękują Radzie Etyki Mediów za zajęcie takiego stanowiska w opublikowanym przez nią oświadczeniu. Pasterze Kościoła całą tę trudną sytuację i jej rychłe oraz odpowiedzialne rozwiązanie polecają Bogu za wstawiennictwem Matki Bożej Częstochowskiej. Oczekują także na pozytywne zaangażowanie wszystkich ludzi dobrej woli……”

Biskupi diecezjalni zgromadzeni na Jasnej Górze Częstochowa, 25 sierpnia 2010 r.




Z ŻYCIA PARAFII

JEST JUŻ NOWA SIOSTRA KATECHETKA – S. HELENA !

        W poprzednim numerze Wiadomości Powsińskich podziękowaliśmy s. Ewaryście, która przez 9 lat była katechetką w naszej Parafii. Na jej miejsce przybyła do nas siostra Helena Król, która będzie uczyć religii i spełniać funkcję przełożonej w domu sióstr w Powsinie. W dniu 18 sierpnia br., s. Benwenuta, przełożona Polskiej Prowincji Córek Bożej Miłości, przyjechała z Krakowa i oficjalnie s. Helenie przekazała urząd przełożonej klasztoru w Powsinie. Kim jest nasza nowa siostra ?         Pochodzi z Małopolski, z okolic Limanowej pod Tatrami. Ma 55 lat. Jeśli chodzi o rodziców to mama już odeszła do Domu Pana a tatuś ma już 84 lata i cieszy się dobrym zdrowiem. Siostra Helena pochodzi z wielodzietnej rodziny. Troje z rodzeństwa już nie żyje. Spośród żyjącej siódemki, dwie rodzone siostry wstąpiły do Zgromadzenia Córek Bożej Miłości w Krakowie. Starsza s. Hieronima Król przez 10 lat była na misjach w Południowej Ameryce, w Boliwii. Kilka lat temu przyjechała do Polski i między innymi odwiedziła naszą parafię razem z rodowitą Boliwijką, s.Dilmą. Podczas niedzielnych Mszy św. opowiadały nam o swojej pracy i zbierały ofiary na cele misyjne. W tym roku s. Hieronima powróciła do Polski na stałe. Druga z sióstr, Helena Król, o 2 lata młodsza od s. Hieronimy, po maturze, będąc już w klasztorze, studiowała na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Tu też zdobyła tytuł magistra z zakresu teologii. Przez 30 lat była katechetką. Najdłużej, bo w sumie 21 lat, uczyła religii w Pabianicach k. Łodzi. Teraz obejmie część katechezy w szkole w Powsinie oraz dzieci i młodzież ze szkoły amerykańskiej.         Siostrze Helenie Król życzymy, by jak najdłużej pozostała w Powsinie. Niech Pan jej błogosławi w pracy katechetycznej. Naszych parafian prosimy o modlitwę w intencji s. Heleny. W dalszym ciągu otaczajmy siostry wielką życzliwością. Są one dla naszej parafii darem od Boga.

MIEĆ SERCE DLA ZABYTKÓW

        Już nieżyjący inżynier budowlany, specjalista od zabytków, mówił: - tak jak człowiek, jeśli chce żyć, musi oddychać, tak też i mur musi mieć dostęp do świeżego powietrza. W przeciwnym wypadku powstaje zaduch i stęchlizna, a w końcowym efekcie - zagrzybienie murów, które ulegają powolnemu rozkładowi. Stąd tak ważne jest wietrzenie kościoła przez uchylne lufty w oknach. Inną jeszcze przyczyną zagrzybienia murów, zwłaszcza w wiekowych budowlach, jest brak izolacji poziomej i pionowej, w części stanowiącej fundament zabytkowego obiektu. W dawnych wiekach nie znano materiałów izolacyjnych, stąd też woda, a z nią związki soli przenikały od fundamentów do wyższych partii murów. Na tynkach pojawiały się wykwity, purchle, świadczące o korozji murów. Tak też jest i z naszym kościołem z 1725 r.         Do zahamowania zagrzybienia jego ścian przyczyniło się, między innymi, centralne ogrzewanie, zainstalowane w 1988 r. Tym niemniej na zewnętrznych murach i wewnątrz kościoła pojawiły się purchle, odparzenia tynków, z widocznymi gniazdami zagrzybienia. Doraźne, punktowe interwencje przy reperacji tynków nie zlikwidowały problemu. Stąd też Stołeczny Konserwator Zabytków zadecydował o całkowitym zbiciu tynków do gołej cegły, do wysokości 2 metrów powyżej posadzki. Po zaimpregnowaniu murów specjalnymi roztworami antygrzybicznymi, przystąpiono z kolei do nakładania tynków renowacyjnych, stosowanych w obiektach zabytkowych. Nie ma w nich ani grama tradycyjnego cementu, który powodował przenikanie soli, odparzanie i zagrzybianie tynków. Obecnie sprowadza się z Niemiec specjalne trójwarstwowe tynki renowacyjne o nazwie StoMurisol WTA, stosowane w obiektach zabytkowych. Są one bardzo drogie. Na przykład: 25 kg worek tynku kosztuje ponad 80 zł. Dla porównania, ogólnie stosowany tynk cementowo-wapienny kosztuje na naszym rynku tylko ok. 9 zł za worek. Prowadzenie prac w tym roku wewnątrz kościoła możliwe jest dzięki dotacji, przyznanej przez Urząd Miasta Stołecznego Warszawy. W wydatkach remontowych parafia ma swój udział w wysokości 30%.         Bez oceny stanu zabytkowego obiektu kościoła w Powsinie i opinii powołanych biegłych rzeczoznawców, którzy uznali zasadność planowanych prac konserwatorskich naszej świątyni, roboty nie doszłyby do skutku. Ponadto, przeszło 20 lat temu położono nową posadzkę i marmurowe cokoły przy filarach. Dlatego też trzeba było stare i skorodowane cokoły całkowicie usunąć i wstawić nowe, mocując specjalną zaprawą bezcementową, stosowaną w obiektach zabytkowych. Przy okazji powyższych prac remontowych wewnątrz kościoła należałoby wykonać jeszcze dodatkowe działania, które łączą się z przebiegiem aktualnie wykonywanych robót w naszej świątyni, a mianowicie:         W kruchcie (przedsionku) kościoła wymienić drewnianą gablotę na inną, z tego samego materiału, ale o mniejszych gabarytach. Na przyległej ścianie umieścić marmurową dużą tablicę poświęconą proboszczom parafii powsińskiej, z okazji Roku Jubileuszowego. Również Bractwo Trójcy Przenajświętszej będzie miało swoją tablicę w kruchcie kościoła.         W latach 1991-1992 wymieniono wszystkie ławki w kościele na nowe, dębowe, w ilości 24 sztuk. Podłogi, do których są przymocowane ławki, najszybciej ulegają zniszczeniu. Stąd też co jaki czas trzeba drewniane podłogi na nowo cyklinować i malować.         W niektórych miejscach należy zmienić przewody elektryczne lub też doprowadzić nowe trasy kabli do oświetlenia, np. konfesjonałów.         W przyszłym roku będziemy obchodzić 120-lecie konsekracji kościoła po jego rozbudowie w 1891 r. Zewnętrznym znakiem poświęcenia są „zacheuszki”, czyli jednoramienne lichtarze, umieszczone na ścianach wewnątrz świątyni, które zapala się w rocznicę konsekracji. Zazwyczaj lichtarzy-zacheuszek jest dwanaście. Nasz kościół jest niewielki. Dawniej, gdy konsekrowano powsińską świątynię, nie było na ścianach kandelabrów elektrycznych ani głośników, związanych z radiofonizacją kościoła. W obecnej sytuacji, to tak naprawdę nie ma za bardzo miejsca, by na ścianach zawiesić jeszcze świeczniki-zacheuszki. Tym bardziej - 12 sztuk lichtarzy jako dodatkowy wystrój. Mogłoby to zakłócić harmonię i smak wyglądu wnętrza zabytkowej świątyni. Konserwatorzy przestrzegają przed „naćkaniem”, przeładowaniem dodatkowymi dekoracjami. To zakłóciłoby estetykę zabytkowego obiektu i sprowadziłoby go do jarmarcznego, pospolitego wyglądu. Ktoś też dał pomysł, by takowe zacheuszki, na rocznicę konsekracji, kupić w supermarkecie, bo będzie taniej. Rzeczywiście, argument, „nie do odparcia”! Pomysł jednak, nijak się ma do estetyki zabytkowego kościoła.         W związku z zasadniczymi robotami konserwatorskimi, dochodzą dodatkowe, nie przewidziane prace, wymienione w powyższych czterech punktach. Podstawowy zakres prac konserwatorskich jest wykonywany dzięki przyznanym dotacjom przez Radę Warszawy, na wniosek Stołecznego Konserwatora Zabytków. Wielość wątków związanych z pracami remontowymi, prowadzonymi wewnątrz kościoła, może nas zdumiewać. Ksiądz Proboszcz Lech Sitek jest optymistą i ma nadzieję, że przy współudziale ofiarnych parafian, wyżej wymienione cele zdoła doprowadzić do końca. Jednocześnie Ks. Proboszcz dziękuje nie tylko wspomagającym, ale i sponsorującym powyższe zamierzenia.

FRONDA – Co to jest?

        Będąc na urlopie przeczytałem kwartalnik Fronda, numer 55, rok 2010. W podtytule „Pismo Poświęcone”, redagowane przez katolików świeckich, zbliżonych do Kościoła Katolickiego. Dlaczego warto go czytać? Fronda numer 55, zamieszcza serię artykułów poświęconych tragedii pod Smoleńskiem z 10 Kwietnia 2010 r. Kilkunastu autorów stara się podać własną wersję wydarzeń. Wgłębiając się w ich treść można dojść do zaskakujących wniosków, odmiennych od oficjalnych doniesień prasowych lub telewizyjnych. Żeby zachęcić naszych parafian do czytania „Frondy”, sprowadzę kilkanaście egzemplarzy tegoż kwartalnika, które będzie można nabyć od niedzieli,5 września. Natomiast osoby które zdecydują się na prenumeratę mogą dokonywać wpłat na numer konta: 76 1160 2202 0000 0000 3542 8686, Wydawnictwo Fronda Sp. z.o.o. ul. Łopuszańska 32, 02-220 Warszawa. Należy pamiętać o wpisanie w dokument przelewu swojego imienia i nazwiska oraz dokładnego adresu. Szczegóły pod adresem strony internetowej http://wydawnictwo.fronda.pl. Wydawnictwo to rozpowszechnia bardzo dobre książki które można zamawiać w siedzibie wydawnictwa przy ul. Łopuszańskiej oraz za pomocą strony internetowej www.wydawnictwo.fronda.pl . Ciekawa jest również seria „powieści z krzyżykiem”. Wszystkie tytuły można także zamawiać za pomocą: „Księgarnia Ludzi Myślących XLM”, www.xlm.pl, email: [email protected], tel. 22 836 54 45

Dział „Z życia parafii” napisał Ks. Jan Świstak