Wyszukiwarka wiadomości

2
3
4
5
7
8
9
10
11
[12]

Wiadomości powsińskie 12.2010


Advent Jubileuszowy - Ks. Proboszcz Lech Sitek
Nowy Stary Świat - Zygmunt Karaszewski
Poglądy niepopularne - Harry Potter - niewinna bajka, czy źródło duchowego zagrożenia?
Paweł Bębenek w Powsinie - Artur Skalski,Rrenata Wielogórska
Samorząd w ręce mieszkańców - Tomasz Gutt
Adwentowy kiermasz - Barbara Bartkiewicz
Czas zmiany w Caritas - Michał Chodakowski
Z życia Parafii - Ks. Jan Świstak




Advent Jubileuszowy

Kończymy rok liturgiczny i wkraczamy w Adwent, czyli czas oczekiwania na święta Bożego Narodzenia. Rok, który mija, był dla naszej parafii szczególnym okresem. Przeżywaliśmy Jubileusz 600-lecia wspólnoty parafialnej, czego widocznym znakiem jest pomnik Wiganda, syna Elżbiety Ciolkowej, która ufundowała w Powsinie pierwszy kościół. Dzięki łasce Bożej i wytrwałej pracy wielu ludzi, odnowiliśmy wnętrze naszej świątyni, a także zostały poświęcone przez Ks. Biskupa Piotra Jareckiego dwie nowe tablice, które upamiętniają proboszczów tutejszej parafii oraz Bractwo Trójcy Przenajświętszej. Kościół nasz nabrał szczególnego blasku. W wymiarze duszpasterskim trzeba podkreślić działalność scholi dziecięcej i grupy „Młodzi Duchem”, a także  inne inicjatywy. Przed nami rekolekcje adwentowe, które mają nas przygotować do chrześcijańskiego przeżycia świąt Narodzenia Pana Jezusa. Na czas Adwentu i zbliżających się Świąt życzę wszystkim Parafianom pogłębienia wiary, umocnienia nadziei i rozszerzenia serca na głos Ducha Świętego, który niech nas pośle jak Trzech Króli do ludzi zagubionych i potrzebujących pomocy duchowej i materialnej. Maryja w stajence betlejemskiej patrzyła na Jezusa, który wyciągał ręce do Matki. Niech Ona i nas wspiera, byśmy byli na święta Bożego Narodzenia bliżsi Bogu i ludziom.

Ks. Proboszcz Lech Sitek



Zdjęcie przedstawia figurę Matki Bożej z dzieciątkiem Jezus stojącą u zbiegu ulic Przekornej i Przyczółkowej. Obecnie mija 100 lat od jej ufundowania przez rodzinę Milewskich w 1910 r.



Nowy Stary Świat 


Narodziny Pana Jezusa w Betlejem za panowania króla żydowskiego Heroda i cesarza rzymskiego Augusta, były wydarzeniem przełomowym i tak niezwykłym dla całego świata, że odtąd czas wydarzeń w historii liczy się „przed” i „po” narodzeniu Chrystusa. O fakcie tym uparcie starają się zapominać współcześni nam ateiści. 
Boże Narodzenie, czy ktoś wierzy, czy nie wierzy, dało początek nowej erze, której na imię chrześcijaństwo. W niej to natura ludzka, a więc i człowiek zostały wywyższone do godności, i to bardzo możnych, bo do godności dzieci Bożych. Ziemskie życie człowieka nabrało szczególnej wartości. Jednak zgodnie z przysłowiem, że nie ma róży bez kolców, tak też chrześcijaństwo zmaga się stale z siłami i mocami zła. W szczególny sposób widać to było w wieku XX. Powstały bowiem dwa nie tylko bezbożne, ale i obłąkańcze systemy: niemiecki faszyzm i rosyjski komunizm. W imię rzekomej wolności, systemy te opracowały metody całkowitego zniewolenia człowieka, a nawet jego unicestwienia, od poczęcia aż do nienaturalnej śmierci. Wybitny polski pisarz, Gustaw Herling-Grudziński, rzymski katolik, pochodzący ze spolonizowanej rodziny żydowskiej, doświadczył na sobie bezmiaru okrucieństwa komunizmu. Jego utwory w PRL były zakazane, a i teraz z trudem docierają do społeczeństwa. W książce „Inny świat” tak opisuje atmosferę tej niezwykłej nocy Bożego Narodzenia, którą przeżywał w gułagowym baraku, zwanym „Trupiarnią”:  -  „W czasie pierwszego Bożego Narodzenia w roku 1940 uderzył mnie w Wilię uroczysty wygląd baraku i duża ilość więźniów z zaczerwienionymi od płaczu oczami. „Wszystkiego najlepszego   -  mówili, ściskając mi rękę  -  na przyszły rok na wolności”. To było wszystko. Ale kto zna obóz sowiecki, ten wie, że to było bardzo wiele. Gdyż słowa „wolność” nie wzywa się w Rosji nadaremno. Boże Narodzenie 1941 roku postanowiliśmy uczcić w sposób wyjątkowy właśnie dlatego, że witaliśmy je znowu z uczuciem zupełnej beznadziejności. Wieczorem do Trupiarni przyszła pozostała czwórka Polaków i zanim zaczęliśmy się łamać przechowywanym specjalnie na tę chwilę chlebem, pani Z. ofiarowała każdemu z nas chusteczkę z wyhaftowanym orzełkiem, gałązką jedliny, datą i monogramem. Trudno było dociec, jak potrafiła zdobyć na ten cel nici i cienkie płócienko, a jeszcze trudniej uwierzyć, że mimo ciężkiej pracy na birży drzewnej poświęciła na ich wyszycie co najmniej pięć wieczorów. W każdym razie dotykaliśmy tych chusteczek z nieśmiałą radością (przechowuję swoją do dzisiaj) i zapomnieliśmy dzięki nim na chwilę, że cała nasza wieczerza wigilijna miała się składać z kromki chleba i kubka wrzątku. Było zapewne coś budzącego mimowolny szacunek w tej gromadce ludzi pochylonych nad pustym stołem i płaczących z tęsknoty z dala od swej Ojczyzny”. 
Smutna to refleksja, ale i pełna nadziei.  Podjął ją także  w 1978 r. nasz Papież Jan Paweł II:  -  „Od samego początku świat okazał się niegościnny wobec Boga, który miał się narodzić jako człowiek.  Taką samą postawę przyjmuje i dziś wobec wierzących, samotnych, chorych, starych, bezdomnych i głodnych. Wyliczać można by jeszcze… Stajnia betlejemska jest pierwszym miejscem solidarności z człowiekiem: wszystkich ze wszystkimi, a przede wszystkim z tymi, dla których nie ma miejsca =w gospodzie=, a których też i własne prawa są łamane”.  Słowa te niosą otuchę i nadzieję. 

Drodzy Czytelnicy „Wiadomości Powsińskich”! W te świąteczne dni przypominajmy sobie nauczanie Jana Pawła II, Wielkiego Polaka i Wielkiego Papieża, byśmy nie ulegli pokusie zniechęcenia! Nie można żyć bez nadziei, która „zawieść nie może”.  -  „Bo choć w biednej stajence narodził się i lichy miał strój, to jednak jest Zbawca i Król”!

Zygmunt Karaszewski





Poglądy niepopularne
Harry Potter niewinna bajka, czy źródło duchowego zagrożenia?


Seria książek i filmów o młodym czarodzieju jest zjawiskiem unikalnym w swojej skali, żadna książka dla dzieci i młodzieży nie osiągnęła podobnego sukcesu rynkowego. Pięć tomów książki wydano w nakładzie 220 milionów egzemplarzy i przetłumaczono na 55 języków, w krajach Europy zachodniej ponad 90% dzieci w wieku od lat 8-12 miało styczność z filmem lub książką  pani J.K Rowling, a majątek tej Brytyjki szacuje się na około 400 milionów Euro. Opowieści o Harrym Potterze to ogromny projekt marketingowy, który ma oddziaływać na współczesne i dalsze pokolenia.
Przy tak masowym odbiorze książki i filmu zastanowić się należy, jakie treści i wartości  niesie ze sobą ten projekt  adresowany przede wszystkim do dzieci i młodzieży, czyli do najbardziej wrażliwej emocjonalnie grupy społecznej,  która jest właśnie w fazie budowy swojego systemu wartości. Owa masowość tego projektu, oraz jego atrakcyjna oprawa  jest czynnikiem, który usypia nasze myślenie, przecież coś co jest tak popularne nie może być złe, odpowiada niejeden rozmówca i nie chcąc uchodzić za dziwoląga  gna do księgarni po kolejny tom dla swojego dziecka.
Analiza treści kolejnych tomów, miejsca akcji oraz profile bohaterów książki po usunięciu ich atrakcyjnej oprawy ukazują prawdziwe niszczycielskie oblicze tego długofalowego projektu, którego działaniu poddawane są nasze dzieci. Chronologia kolejnych części opowieści  serwuje czytelnikowi stopniowy wzrost drastyczności, wraz z wiekiem, główny bohater  jest  poddawany  coraz straszniejszym próbom. Harry Potter nosi na czole bliznę pochodzącą od złego zaklęcia czarownika Voldemorta, analogia do znamienia bestii z apokalipsy św. Jana (Ap19, 20-21).  Akcja toczy się głównie w Hogwarcie, czyli zamkniętej szkole czarowników, która jest miejscem pełnym demonicznych postaci  i okultystycznych symboli oraz miejscem gdzie Harry jest nieustannie dręczony przez złe moce. Dyrektor Dumbledor zakazuje uczniom wchodzenia do lasu jako miejsca śmiertelnie niebezpiecznego, a jednocześnie uczniowie są tam wysyłani za swoje przewinienia. W tym lesie jest scena, gdzie Voldemort pije krew jednorożca, by osiągnąć moc. Jednorożec jest średniowiecznym symbolem Jezusa Chrystusa, który jest tu tak poniżany, że służy bestii. Świat ludzi od początku pierwszego tomu jest przedstawiany w sposób wynaturzony, Harry jest upokarzany przez swoich opiekunów Dursleyów i jedynym schronieniem dla niego jest upiorny Hogwart, w którym pomimo udręki jakiej jest poddawany, chce przebywać. Jednocześnie dom opiekunów,  którego Harry nienawidzi, jest jedynym miejscem gdzie nie działają czary prześladującego go czarownika Voldemorta.
Opowieści o Harrym Potterze zacierają granicę między dobrem a złem, ich główny bohater i jego przyjaciele zawsze zmuszani są do wyboru mniejszego zła,  którego wybór prowadzi ich w sytuacje jeszcze straszniejsze. W tomie czwartym Voldemort pije krew Harrego, który ulega i oddaje pokłon swojemu prześladowcy.
  Brak dobra to wyróżnik Harrego Pottera od  klasycznej bajki, czy nawet powieści fantasy, gdzie zło i dobro są zazwyczaj wyraźnie zarysowane i oddzielone. Opowieści o Harrym Potterze uczą, że dobra i zła nie ma, że te pojęcia  są tak mocno splecione ze sobą, że nie ma możliwości ich oddzielenia. Harry też nie jest postacią pozytywną, głównym motywem nauki czarów jest dla niego chęć zemsty na Voldemorcie za śmierć rodziców oraz odwet na kuzynie Dudleyu. W czwartym tomie w czasie rytuału krwi, różdżki Harry’ego i Voldemorta łączą się, w tomie piątym Harry zostaje opętany przez Voldemorta, czuje, myśli i robi to co jego prześladowca. Dochodzi więc jakby do połączenia dobra i zła w nieokreśloną jedność, a w gruncie rzeczy jest to zwycięstwo zła.
Następnym aspektem, który powinniśmy wziąć pod rozwagę,  jest ciągła obecność magii, która służy bohaterom w dobrych i złych celach,  oraz obecność symboliki okultystycznej lub wręcz satanistycznej (wąż, smok, kamienny posąg, szpony, rogi, siarka), która nieustannie towarzyszy barwnym przygodom bohaterów. Magia jest tam jednocześnie orężem i obroną co jest kolejnym zatarciem prawdy.
 Katechizm Kościoła Katolickiego mówi jednoznacznie w punkcie 2117, że wszystkie praktyki magii lub czarów, przez które dąży się do opanowania tajemnych sił, by posługiwać się nimi i osiągać nadnaturalną władzę nad bliźnim-nawet  w celu zapewnienia mu zdrowia-są w poważnej sprzeczności z cnotą religijności. Jako katolicy, ludzie wierzący powinniśmy także jednoznacznie odrzucić praktyki wróżbiarskie, energoterapię, wszelkie próby kontaktu z zaświatami jak wywoływanie zmarłych, czy kontakty z demonami poprzez ich symbole. Tymczasem współczesne media aż kipią od ofert różnych wróżek, uzdrowicieli czy bioenergoterapeutów, a naturalna ostrożność przed takimi praktykami jest niszczona przez takie publikacje jak Harry Potter. Nasze dzieci,  przy okazji czytania książki lub oglądania filmu są oswajane, wręcz zaznajamiane z magią, jednocześnie treść nie niesie żadnej nadziei dla bohaterów, wręcz przeciwnie ich sytuacja ciągle się pogarsza. Harry po długiej walce ze swoim prześladowcą zostaje przez niego opętany. Psychika czytelnika poddawana jest  nieustannemu bombardowaniu złymi emocjami jak, strach, ból, dręczenie, prześladowanie, beznadzieja, koszmarne postacie i symbole oraz wszechogarniająca magia. Choć czytelnik szuka  pozytywnych aspektów, to zawsze znajduje je w formie wynaturzonej, niejednoznacznej, nie dającej nadziei.
Duchowe konsekwencje przyjmowania takich treści przez dzieci  mogą być bardzo poważne, bo chyba nikt z  nas nie ma wątpliwości kto jest panem złych emocji, beznadziei i udręczenia. W przeciwieństwie do imienia głównego prześladowcy Harrego, Voldemorta, jego imię wolno wymawiać to szatan, mistrz przewrotności i kamuflażu.
Rozważmy więc, przed zakupem świątecznych prezentów jakie wartości chcemy przekazywać ich odbiorcom, jaki treściom poddajemy nasze dzieci i czy nie zabijamy w nich wrażliwości przez demoniczne gry, filmy pełne przemocy,  książki które mogą być źródłem poważnych zniewoleń duchowych, nie mówiąc już o piętnie jakie wywierają one na niedojrzałej  psychice. Sięgnijmy po coś kształtuje zdolność do poświęcenia , co promuje dobro i wrażliwość na krzywdę, a z pewnością  zbuduje to odbiorców zamiast im szkodzić.
Głębiej zainteresowanych tematyką Harrego Pottera odsyłam do książki pani Gabriele Kuby Harry Potter dobry czy zły, która jest rekomendowana przez Ojca Świętego Benedykta XVI,  oraz do Encyklopedii zagrożeń duchowych ks. Aleksandra Posackiego.

Rafał Dynowski





Paweł Bębenek w Powsinie

Spotkaliśmy się z Pawłem w sobotę o 9 rano na starej plebani. Na warsztaty przybyło około 20-stu osób wraz z osobami ze wspólnoty Mamre spoza Parafii i wspólnoty Emmanuel. Zaczęliśmy, dla nas dość nietypowo, rozciąganiem, skakaniem, rozgrzewką niemal jak przed meczem. Potem trochę teorii dotyczącej emisji dźwięku i pierwsze wspólnie odśpiewane nuty. Pracowaliśmy przez cały dzień, praktycznie nad jednym tylko utworem, podziwiając Pawła, jego serce i oddanie muzyce. Zarażeni jego pasją i dążeniem do dostrzegania stwórczej mocy Boga w każdym dźwięku.
 W niedzielę mieliśmy okazję na spokojnie, poza salą prób, porozmawiać z Pawłem. Opowiedział nam nieco więcej, skąd bierze się u niego tak cudowne natchnienie i oddanie w muzyce Bogu. Poprosiliśmy żeby powiedział nam trochę o sobie.

Paweł: To wszystko właściwie dzięki mojej żonie, Laurze. To ona nauczyła mnie rysować klucze na pięciolinii – jest altowiolistką, uczyła mnie od podstaw. Dla mnie również zrezygnowała z dalszego kształcenia się w tym kierunku. Wiele jej zawdzięczam. Poznałem ją spacerując z kolegą po mieście. Laura szła z koleżanką kupić buty, my postanowiliśmy im w tym pomóc. Potem była wspólna herbata, rozmowa. Rozstaliśmy się, ale ja nie mogłem tej znajomości tak zostawić. Postanowiłem, że pójdę za Laurą. Tak się złożyło, że szła do kościoła Dominikanów. Tak trafiłem na Mszę Św., na której zachwyciłem się harmonią śpiewu, muzyki. Celebracja Mszy Św. wywarła na mnie duże wrażenie, gesty kapłanów, kadzidło. Widząc to pojawiła się myśl, dla kogo to wszystko...I tak zacząłem komponować muzykę liturgiczną.
Stałem się popularny. Z popularnością przyszły również konflikty, zagubienie, zranienia. Doszło do tego, że przyjaciele, zaczęli mnie pytać co się dzieje. Z jednego konfliktu z ludźmi popadałem w drugi. Sam tworzyłem swoją historię, a w związku z tym wszystko szło nie w tą stronę co potrzeba.
Za namową przyjaciela trafiłem na siedmiodniowe rekolekcje. W trzecim dniu rekolekcji znalazłem się w szpitalu, nieopodal Rzeszowa z zapaleniem mózgu. Stamtąd jednak musiałem zostać przewieziony do szpitala krakowskiego. Pod Rzeszowem nie byli wstanie radzić sobie z pacjentem w takim stanie. Kiedy mnie przewozili ordynator, który przeglądał dokumentację choroby, na pytanie pielęgniarza, co zrobić z pacjentem odpowiedział: „a co ja mogę zrobić z nieboszczykiem?”. Dosłownie. To również słyszał mój Tata, bardzo przeżył moją chorobę. I tak przeleżałem tydzień w stanie którego nie do końca pamiętam. Było tylko cierpienie Laury i dzieci. Po przebudzeniu nie wiedziałem gdzie jestem, niewiele pamiętałem, jedynie pin i numer konta. Znajomi przysyłali pieniądze na leczenie, leki kosztowały po 200 PLN za tabletkę, a musiałem ich brać po kilka na dzień. Po wybudzeniu, długo nie pozwalali mi wstać, aż wreszcie mogłem samodzielnie poruszać się, spacerować. Zbliżał się grudzień, Święta. I nadzieja powrotu do domu, ale lekarz zadecydował, że zrobi jeszcze jedno ostatnie badanie. A to był akurat czas, kiedy mówiło się dość głośno o licznych zachorowaniach na sepsę. Badanie wykazało, że i ja mam tę chorobę. To wzbudziło we mnie straszny bunt. W końcu jakoś poradzili sobie z moją sepsą i wyszedłem ze szpitala.Kiedy spotkałem się z mamą, oznajmiła mi ile czasu spędziłem w szpitalu – 40 dni. Powiedziała: „zaplanowałeś sobie 7 dniowe rekolekcje a dostałeś pustynię ”. Mało tego, wyszedłem w dniu Świętego Pawła w styczniu. Takie subtelne znaczki od Pana Boga.
Kiedy już byłem w domu, zasiadłem z zapałem do klawiatury, chciałem tworzyć. Zacząłem odsłuchiwać materiał, który przygotowałem wcześniej, ale jedyne co słyszałem to szum. Długo się zastanawiałem, nie było łatwo, ale powiedziałem: Panie Jezu, Ty dałeś, Ty możesz zabrać, Twoje”. To była moja zgoda. Ale z drugiej strony pomyślałem, jeszcze widzę i mogę napisać to co bym mógł usłyszeć, gdybym słyszał. I tak powstała część materiału na mają drugą płytę.
Połączyłem wszystkie fakty w całość i, postanowiłem nie odmawiać Panu Bogu, nie planować. Słuch oczywiście z czasem wrócił i nawet się wyostrzył. Teraz nawet ciężko muzyki słuchać, żeby się w to słuchanie całym sobą nie zaangażować. Muzyka mnie, rzeczywiście mocno pociąga.
Wydaje mi się, że Matka Boża mocno się mną opiekuje. I to, że tutaj jestem również przypisuję jej modlitwie, wstawiennictwu i działaniu.  Próbuję nie podejmować już sam decyzji lecz ufać woli Bożej. Pan mi błogosławi. Niesamowite jest to, że utrzymuję się z muzyki liturgicznej, co, wierzcie mi, nie jest łatwe. Muzyka rozrywkowa nie jest pod tym względem łatwa, a co dopiero liturgiczna. Ale dzięki Bogu, nie mam zbyt wiele wolnego czasu.


Spotkanie z Pawłem było bardzo wartościowe ,wiele dzięki niemu się nauczyliśmy i zrozumieliśmy. Przede wszystkim to że Pan Bóg aby pokazać piękno, głębie i harmonie stworzenia , może posłużyć się każdym człowiekiem niezależnie od wykształcenia i pochodzenia.

Artur Skalski
Renata Wielogórska


Paweł Bębenek (ur. 1 września 1972) – polski śpiewak, kompozytor, dyrygent, związany ze środowiskiem muzycznym przy krakowskim klasztorze Ojców Dominikanów.Z muzyką liturgiczną Bębenek zetknął się w 1990, początkowo jako chórzysta. W 1993 rozpoczął pracę z zespołem muzyki dawnej "Bractwo Lutni" z Dworu na Wysokiej, z którym występował podczas wielu koncertów i festiwali w kraju i za granicą.Zajmuje się muzyczną tradycją kościoła, jest autorem wielu kompozycji i aranżacji dawnych pieśni kościelnych. W maju 2004 Edycja Świętego Pawła wydała jego pierwszą autorską płytę Dzięki Ci Panie. Msza o Miłosierdziu.



 
Samorząd w ręce mieszkańców

W niedzielę 21 października 2010 r. odbyły się wybory prezydentów i burmistrzów miast, wójtów gmin, radnych rad miejskich, gminnych i sejmików wojewódzkich. W przypadku prezydentów, burmistrzów i wójtów ordynacja przewidywała obwody jednomandatowe z dwustopniowym wyborem – w pierwszej turze wybierany był kandydat, który osiągnął ponad 50% głosów, a jeśli żaden nie uzyskał takiego wyniku, to w drugiej turze o zwycięstwo będą ponownie walczyć dwaj kandydaci, którzy w pierwszej turze osiągnęli najlepsze wyniki. W przypadku wyborów do rad wszystkich stopni obowiązywała ordynacja większościowa.
Na terenie parafii powsińskiej znalazły się, częściowo, trzy okręgi wyborcze – Powsin, Bielawa i Kabaty. Spróbujemy porównać wybory w tych okręgach, chociaż różniły się one zestawami kandydatów i komitetów wyborczych, a także organów samorządowych, do których wybory się odbywały. W Powsinie wybieraliśmy prezydenta m.st. Warszawy, radnych rady miejskiej, radnych rady dzielnicy Wilanów i radnych sejmiku województwa mazowieckiego. Kabaty, które należą do dzielnicy Ursynów, wybierały radnych do tej dzielnicy, ale pozostałe organy samorządowe były te same, co w przypadku Powsina. Bielawa należy do gminy-miasta Konstancin-Jeziorna, więc mieszkańcy tego okręgu wybierali burmistrza i radnych rady miasta Konstancin-Jeziorna, a także radnych sejmiku województwa mazowieckiego.
Według danych, które uzyskaliśmy z trzech komisji wyborczych, wyniki wyborów były następujące. Frekwencja była nieco niższa niż w 2006 r. i wyniosła w Powsinie i Kabatach ok. 62% a w Bielawie 55%. Wyniki szczegółowe wyborów do rad dzielnicy Wilanów, Ursynów i miasta Konstancin-Jeziorna znajdą czytelnicy na zamieszczonych niżej wykresach. W oznaczeniach użyto skrótów nazw komitetów wyborczych – te, które nie pokrywają się z nazwami partii politycznych, wyjaśniono poniżej.
Powsin i Kabaty: WWS - Warszawska Wspólnota Samorządowa, PP - Polska Patriotyczna, LP - Lepsza Polska, GiK - Gamonie i Krasnoludki, RS - Komitet Wyborczy Romualda Szeremietiewa, RWKM- Ruch Wyborców Janusza Korwin-Mikke.
Bielawa: SC - Samorządowe Centrum, POK-J - Porozumienie Obywateli Konstancina-Jeziorny, NG-NP - Nasza Gmina – Nasz Powiat, KJXXI - Konstancin-Jeziorna XXI Wieku, NMK - Nasze Miasto Konstancin, PRS - Prawo, Rodzina, Sprawiedliwość.
 Komentatorzy wydają się zaskoczeni, że duże partie polityczne osiągnęły słabsze rezultaty w organach samorządowych położonych niżej w strukturze administracyjnej, a lepsze w takich, jak sejmiki wojewódzkie. Widać to dobitnie w wynikach wyborów do rady gminy-miasta Konstancin-Jeziorna w okręgu w Bielawie, gdzie pierwsza duża partia polityczna zajęła dopiero piąte miejsce, lub do rady dzielnicy Ursynów, gdzie w okręgu Kabaty komitet Nasz Ursynów zajął drugie miejsce, zaraz po faworyzowanej PO.  Niektórzy politolodzy interpretowali to zjawisko jako „karę wymierzoną partiom przez lud”. Wydaje mi się jednak, że nie mają oni racji. To nie kara, ale świadoma i rozsądna decyzja wyborców, którzy swoje problemy lokalne chcą rozwiązywać sami, pozostawiając partiom politycznym zadania strategiczne i ogólnonarodowe, realizowane właśnie na poziomie wojewódzkim i krajowym.

Tomasz Gutt






 Adwentowy Kiermasz

12 grudnia 2010 już po raz piaty spotkamy się na charytatywnym kiermaszu adwentowym.  Jak zwykle, w godzinach od 8.00 do 14.00, Parafialny Zespół Caritas oraz Powsiński Klub Kultury zapraszają wszystkich mieszkańców powsińskiej parafii, ich rodziny, przyjaciół i znajomych. Pamiętajmy, że nasza obecność to wyraz solidarności z potrzebującymi i świadectwo siły naszej wspólnoty. Dochód z kiermaszu przeznaczony jest na sfinansowanie paczek świątecznych dla podopiecznych Zespołu Caritas.
 Jak zwykle czeka na wszystkich moc atrakcji , znanych  i całkiem nowych.
Tradycyjnie odbędzie się loteria oraz aukcja rzeczy ciekawych. Ponadto rozstrzygniemy ogłoszony na początku adwentu konkurs, oczywiście z nagrodami, na komiks pt.”Bóg się rodzi”. Potem wszyscy razem opleciemy choinkę najoryginalniejszym i być może najdłuższym łańcuchem  w okolicy. Szczegółowy program na plakatach wkrótce.
Nie zabraknie pysznych domowych ciast i ciasteczek, w towarzystwie kawy i herbaty, a także niebanalnych artykułów świątecznych, w tym m.in., po raz pierwszy u nas, pięknych polskich bombek prosto od producenta i bajecznie kolorowych, łowickich kogutów. Wielbiciele kompozycji z suszonych kwiatów, szyszkowych choinek, wieńców, rękodzieła artystycznego, ceramicznych ptaszków również się nie zawiodą, bo wszystko to znajdą na naszym kiermaszu.
W tym roku, po raz pierwszy, obok stoisk grup działających przy Powsińskim Klubie Kultury tj. Powsinianie (ciasta) i Sekcji 30+, pojawi się stoisko nowopowstałej grupy parafialnej „Teraz My”. Zaprezentują wykonane przez siebie kartki świąteczne, ozdoby choinkowe i lampiony. Dochód ze sprzedaży przeznaczony będzie na dofinansowanie ich wyjazdu zimowego. Podobnie na ten cel przeznaczona będzie kwota uzyskana z licytacji obrazu-ikony Matki Bożej Tęskniącej, „zdobytej” na aukcję przez opiekuna grupy, księdza Jarka. W ten sposób, mamy nadzieję, buduje się w naszej lokalnej społeczności autentyczne poczucie wspólnoty, współodpowiedzialności za siebie nawzajem i zwykłej sympatii. „Jeden drugiego brzemiona noście” /Ga 6,2/.
Zapraszamy wszystkich! Bądźmy razem! Oczekiwanie na radość Bożego Narodzenia znaczmy dobrymi uczynkami!

Barbara Bartkiewicz





Czas zmiany w Caritas

Począwszy od grudnia bieżącego roku zmienia się przewodniczący Parafialnego Zespołu Caritas w Powsinie. Rolę tą przejmuje pani Teresa Wyszyńska – osoba od wielu lat związania z Zespołem, zaangażowana między innymi w organizację kiermaszów, odwiedziny u podopiecznych, sobotnie dyżury. Dotychczasowy przewodniczący Michał Chodakowski poprosił księdza proboszcza o zwolnienie z tej funkcji jednak zadeklarował dalszy udział w pracach Zespołu. Przez 5 lat istnienia Caritas w Powsinie udało się zebrać grupę osób regularnie angażujących swój czas i energię w pomoc dla najbardziej potrzebujących. Wielokrotnie informowaliśmy na łamach Wiadomości Powsińskich o stałych akcjach rozdawnictwa żywności, zakupu leków, zakupu węgla na zimę, finansowania podręczników szkolnych dla młodzieży, świątecznych odwiedzin u chorych, etc.
Nie rozwiązanym problemem Zespołu jest niewielka i dość stabilna grupa podopiecznych. Przez cały okres działalności mamy wrażenie, że nie docieramy wszędzie tam gdzie nasza pomoc jest potrzebna. Przypuszczamy, że dla wielu mieszkańców korzystanie z pomocy Caritas jest z jakichś powodów trudne do zaakceptowania. Próbą rozwiązania tego problemu jest przeniesienie głównego ciężaru pracy z cotygodniowych dyżurów magazynku na odwiedziny w domach podopiecznych.
Innym nierozwiązanym problemem jest brak działań Zespołu zmierzających do trwałej poprawy sytuacji podopiecznych. Nasza pomoc koncentrowała się dotychczas niemal wyłącznie na doraźnym uzupełnianiu braków (żywność, lekarstwa, odzież, etc.). Niepodjętym dotychczas wyzwaniem są działania, które ułatwią podopiecznym trwałe rozwiązanie ich problemów np. znalezienie pracy pozwalającej zarobić pieniądze wystarczające do utrzymania rodziny.
Mam nadzieję, że zmiana na stanowisku przewodniczącego da nowy impuls do rozwoju Zespołu Caritas w Powsinie, pozwoli nie tylko rozwiązać dotychczasowe problemy, ale podjąć wiele nowych akcji dla dobra podopiecznych i całej lokalnej społeczności.
Chciałbym podziękować za wsparcie jakie otrzymywał Zespół Caritas od bardzo wielu osób na przestrzeni tych 5 lat pracy. Bez Waszego zaangażowania ta praca po prostu nie byłaby możliwa.

Michał Chodakowski

 


 

Z życia Parafii

„ELŻBIETKI” ZROBIŁY FURORĘ

Tak naprawdę, odniosły „furorę” nasze parafianki.  Agata Krupińska z Kabat, dała pomysł wypieku bułeczek z monogramem św. Elżbiety, patronki naszej parafii. Realizacją pomysłu zajęła się rodzina Kupiszów z Powsina. W szczególny sposób dziękujemy Aleksandrze Dynowskiej z d. Kupisz, która w niedzielę, 21 listopada, już od godz. 3.00 rano domowym sposobem rozpoczęła wypiek „Elżbietek” z mąki orkiszowej. Pomagała jej rodzona siostra, Małgorzata Urbańska. Serdeczne podziękowania również dla Państwa Jolanty i Antoniego Kupiszów (rodziców Aleksandry i Małgorzaty), którzy sponsorowali zakup towarów niezbędnych do wypieku „Elżbietek”. Bułeczki były pyszne. Rozprowadzano je po każdej Mszy św., a wierni wrzucali do puszek ofiary dla powodzian. Jak na naszą parafię, zebrano piękną sumę: 5430 zł. Tydzień wcześniej po Mszach Św. była zbiórka dla  katolików prześladowanych w różnych krajach świata.  Zebrano zaledwie 1990 zł. Niewątpliwie pomysł na „Elżbietki” odniósł wielki sukces, furorę, stąd wniosek, że na przyszły rok należy kontynuować tego rodzaju akcję charytatywną.

A CO Z KALENDARZEM?

Zbliża się Nowy Rok Pański 2011. Zazwyczaj każdy z nas zaopatruje się w kalendarz. Ksiądz Proboszcz zdecydował się sfinansować wydanie parafialnego kalendarza ściennego.
Każdy miesiąc będzie miał swoją ilustrację w formie fotografii przedstawiającej nasz kościół lub też inne obiekty i wydarzenia związane z naszą parafią. Poniżej fotografii znajdować się będzie kalendarz na dany miesiąc z zaznaczeniem świąt ogólno kościelnych oraz uroczystości parafialnych. Na pierwszej stronie okładki zostanie zamieszczona duża fotografia przedstawiająca nasz kościół z zewnątrz. Druga strona poświęcona zostanie opisowi sanktuarium Matki Bożej Tęskniącej. Na przedostatniej stronie znajdzie się historia powsińskiej parafii. Na ostatniej stronie kalendarza znajdziemy informacje praktyczne, związane z funkcjonowaniem naszej parafii. Nowością jest to, że teksty historyczne będą przedstawione w formie prostokątów, zawierających dwa-trzy zdania odnośnie najważniejszych wydarzeń z naszej 600-letniej przeszłości. Poszczególne prostokąciki będą ilustrowane odpowiednio dobranymi fotografiami. Taki sposób prezentacji  -  jak sądzę  -  przyciąga wzrok i zachęca do lektury zwięzłych informacji o sanktuarium i parafii.
Przewidziany nakład: 1200 egz. Kalendarz będzie rozdawany rodzinom z okazji „kolędy”. W tym miejscu pragnę podziękować tym osobom, które dostarczyły fotografie do ilustracji kalendarza. Są to: Michał Chodakowski i Tomasz Gutt oraz Filip Herzig. Natomiast Maria Zadrużna z Powsina przepisywała teksty. Serdecznie im dziękuję.

NOWI LEKTORZY

Co dwa lata przybywają nam nowi lektorzy. Posługują oni podczas Mszy Św. czytając fragmenty z Pisma Świętego i ewentualnie śpiewają psalm (pieśń) oraz werset Alleluja i podają wezwania modlitwy wiernych. Uroczysta promocja trojga nowych lektorów odbędzie się w drugą niedzielę Adwentu, 5 grudnia, o godz. 9.00. Promocji dokona Ks. Lech Sitek, proboszcz. Wręczy im też egzemplarz Pisma Świętego z odpowiednią dedykacją. Uroczystość promocji poprzedzi dzień skupienia. Kandydaci w sobotę, 4 grudnia, wyjadą do Lasek, gdzie znajduje się dom rekolekcyjny im. Ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, prowadzony przez Siostry franciszkanki, Służebnice Krzyża. Siostry te w Laskach, wraz z osobami świeckimi, prowadzą znany Zakład dla Niewidomych. Znajduje się tam drewniany kościół rektorski pod wezwaniem Matki Bożej Anielskiej, który urzeka odwiedzających oryginalnym wystrojem. Do promocji lektorskiej przystąpią następujące osoby:
1. AGNIESZKA KANABUS, lat 18, uczennica III klasy liceum. Na wiosnę będzie zdawać egzamin maturalny. Jej rodzice: Piotr i Marzanna z d. Janek, z Kabat, mieszkają przy ul. Nowoursynowskiej . Agnieszka jest najstarszą z rodzeństwa, ma jeszcze dwóch braci: Wojciecha i Michała. Jest to rodzina wielopokoleniowa. Razem z nimi mieszkają dziadkowie: Jadwiga i Tadeusz Jankowie.
2. MARLENA LICHOCKA,  lat 17, klasa II licealna. Jej rodzice, to Jacek i Marianna z d. Molak. Mieszkają w Okrzeszynie. Marlena ma jeszcze starszego brata Cezarego i młodzą siostrę Katarzynę. Razem z nimi mieszka babcia  -  Jadwiga Lichocka.
3. MICHAŁ KRUPIŃSKI, lat 17, uczeń II klasy liceum w Wilanowie. Jest synem Stanisława i Marii z d. Latoszek. Dzieci w rodzinie jest troje. Michał jest z nich najstarszy. Dwoje młodszych, to Anna i Jakub. Mieszkają w Powsinie, przy ul. Waniliowej.                             

WYBRAŃCY Z POWSINA

Nareszcie wybory samorządowe mamy poza sobą. Okazuje się, że po raz pierwszy mieszkaniec „starego” Powsina będzie zasiadał w Radzie Miasta Stołecznego Warszawy. Jest nim Andrzej Melak. Startował z listy PiS-u, w okręgu wyborczym nr 7, obejmującym: Wawer, Wesołą, Rembertów i Targówek, należące do dzielnicy Warszawa-Wawer. Pytanie, dlaczego startował na Pradze, a nie w Wilanowie?  -  Melakowie wywodzą się z Rembertowa. Tam są ich „korzenie”. Andrzej Melak w dzielnicy Wawer jest bardziej znany. W Powsinie mieszka już 41 lat, od dnia ślubu z Hanną Milewską.
Mamy też drugiego radnego Stołecznego Ratusza. Jest nim mieszkaniec osiedla Zapłocie, dr Lech Jaworski, adiunkt na wydziale prawa Uniwersytetu Warszawskiego. W Radzie Warszawy będzie zasiadał kolejny, drugi raz.
Radną Miasta Stołecznego Warszawy ponownie została też Zofia Trębicka, mieszkanka Wilanowa. Jest nam dobrze znana, bo często przyjeżdża do Powsina na różne uroczystości parafialne. Ostatnio była na odpuście św. Elżbiety.
Do Rady Dzielnicy Wilanów zostało wybranych dwoje mieszkańców Powsina: Kazimierz Witkowski i Bożena Laskowska.
Kazimierz Witkowski, lekarz weterynarii, mieszka przy ul. Kremowej już 28 lat. Został wybrany na kolejną, piątą kadencję. Jest najstarszym stażem i wiekiem w Radzie.
Bożena Laskowska mieszka przy ul. Potułkały od 32 lat. Będzie to jej druga kadencja. Powiedziała, że w dalszym ciągu będzie zabiegać o dokończenie remontu głównej ulicy Powsina, Przyczółkowej.
Naszym radnym dziękujemy również za oddane ostatnio dwie inwestycje: piękną, nową Przychodnię Zdrowia oraz budynek, gdzie ma siedzibę Centrum Kultury Wilanów, Biblioteka Publiczna i inne. Do Rady Dzielnicy Wilanów weszły też dwie inne osoby spoza naszej parafii, ale dobrze nam znane: Anna Drewniak z Zawad i Krzysztof Kanabus z Wilanowa. Wszystkim Radnym przez nas wybranym składamy serdeczne gratulacje.

dział „Z Życia Parafii” opracował ks. Jan Świstak