Wyszukiwarka wiadomości

1
1
2
3
4
[5]
6
7
9
10
11
12

Wiadomości Powsińskie Maj 2019

WIELKANOC - CZAS REFLEKSJI
WIELKI POST 2019 – REKOLEKCJE
3 MAJA – ŚWIĘTO RELIGIJNE I NARODOWE
ROK STANISŁAWA MONIUSZKI
„LEON”
WIELKA ZBIÓRKA MAKULATURY W POWSINIE – 18 - 19 MAJA 2019 R.
WSPOMAGAMY BUDOWĘ DOMU DZIECKA W KENII

DROGA KRZYŻOWA – BIELAWA 2019 R.
TRIDUUM PASCHALNE 2019
KRONIKA PARAFII KWIECIEŃ 2019
Z ŻYCIA PARAFII
JARMARK WIELKANOCNY – 2019 – FOTOREPORTAŻ
KALENDARZ DUSZPASTERSKI NA MAJ 2019 r.



Przeżyliśmy czterdzieści dni Wielkiego Postu i wraz z całym Kościołem wchodzimy w tajemnicę Świąt Wielkanocnych. Czas oczyszczenia serc i pokuty przeszedł w misterium radości i pokoju, który przynosi nam zmartwychwstały Chrystus. On pragnie naszego zmartwychwstania, czyli porzucenia grzechu i zwrócenia uwagi na najważniejsze sprawy ludzkiego życia. Jezus pragnie, abyśmy otworzyli się na miłość Bożą, przebaczenie i modlitwę, a w konsekwencji przemianę duchową Kościoła i każdego z nas.
Wspólnota Kościoła potrzebuje oczyszczenia i życia w prawdzie ewangelicznej, uznania Chrystusa, jako Pana i Zbawiciela, uświadomienie sobie własnej grzeszności i podążania drogą światła. Duch Święty objawia nam w naszym sumieniu wolę Bożą i potwierdza ją przez wydarzenia życia.
Święta Wielkanocne przeżywane podczas wiosennych dni niech nas skłonią do refleksji nad życiem. Czy mamy czyste serca i uporządkowane życie, bo może zbliża się dla nas i Polski czas próby i doświadczeń, które zapowiadają znaki Boże?
Na czas Wielkiej Nocy życzę wszystkim parafianom pokoju, który płynie z Serca zmartwychwstałego Zbawiciela, radości i objawienia się Chrystusa, Zwycięzcy śmierci i grzechu. Jezus pragnie, abyśmy oddali Mu nasze życie na służbę, czyli stali się wiernymi świadkami Pana. Szczęść, Boże!
ksiądz Proboszcz Lech Sitek


Z ks. Marcinem Wośkiem z Krakowa – rozmawiamy o Wielkim Poście, czasie przygotowania do Świąt Wielkanocnych oraz o rekolekcjach wielkopostnych, które prowadzi w naszej parafii.

Czy mógłby Ksiądz powiedzieć nam kilka słów o sobie, czym obecnie się ksiądz zajmuje?
ks. Marcin Wosiek: Nazywam się ks. Marcin, jestem salezjaninem księdza Bosko. Obecnie prowadzę wspólnotę rekolekcyjno-ewangelizacyjną o wdzięcznej nazwie Savio House Poland. Jest to wspólnota, gdzie żyją razem młodzi ludzie. Razem modlimy się i pracujemy, mieszkamy razem i gotujemy sobie. Jeździmy po Polsce, po naszych placówkach salezjańskich, ale nie tylko i głosimy rekolekcje. Prowadzimy dni skupienia oraz różne warsztaty dla młodzieży. To tym zajmuję od sierpnia 2018 r.
Wcześniej byłem na parafii w Rzeszowie przez prawie 5 lat, gdzie byłem dyrektorem Oratorium (ośrodek wychowawczo-duszpasterski dla młodzieży – dopisek od redakcji), uczyłem w szkole. Rzeszów, to była moja pierwsza placówka, tzw. „pierwsza miłość”. A przed Rzeszowem skończyłem studia we Włoszech, w Turynie. Wcześniej byłem na studiach u nas, w naszej formacji salezjańskiej.
Założył ksiądz wspólnotę – skąd ten pomysł? Co jest jej celem? Kto może w niej uczestniczyć? Czy wspólnota jest niezbędna, aby rozwijać życie religijne katolika?
ks. Marcin Wosiek: Pomysł wziął się z różnorakich moich podróży po naszym salezjańskim świecie - byłem we Włoszech, Anglii, Belgii i widziałem różne wspólnoty salezjańskie i nie tylko. I tak się zrodził pomysł takiej wspólnoty. W Rzeszowie znalazły się chętne osoby, które odpowiedziały, że chcą spróbować życia we wspólnocie, być w niej przez rok. Wspólnota ma charakter wolontariatu – jest to taki roczny wolontariat – dla Pana Jezusa rok. Ma również charakter formacyjny - codziennie mamy modlitwy, Msze św., formacje. Formujemy się również poprzez przygotowanie do głoszonych przez nas rekolekcji, czy tego, co mamy zrobić dla innych. Wspólnota jest pomyślana, jako wspólnota dla młodych ludzi od 18 do 29 lat. Wspólnota działa od sierpnia 2018 r., czyli zaledwie pół roku - nie wiadomo, jaki będzie dalej oddźwięk na kolejny rok. Obecnie są w niej 4 osoby na stałe. Nazwa wspólnoty Savio House wzięła się od św. Dominika Savio, patrona ministrantów, wychowanka św. Jana Bosko. A House, to oczywiście dom. Powstała na wzór podobnej wspólnoty salezjańskiej działającej w Anglii.
Wspólnota rozumiana szeroko, jako Kościół jest nam potrzebna. Należymy do wspólnoty Kościoła przez Chrzest święty. Dziś w tym tkwi trudność Kościoła młodych ludzi, że ciężko nam się żyje we wspólnotach, że wolimy być indywidualistami, takimi wyspami, które sobie gdzieś tam krążą. Trudno nam wejść w relację, która buduje, zmienia, bo w relacji trzeba się zmieniać. I dlatego tak trudno jest wejść do wspólnoty Kościoła albo trwać w niej, bo trzeba się zmieniać dla innych.
Widziałam kiedyś zdjęcie, na którym młodzi ludzie tańczą w parach wspólnie się bawią (czasy minione) i drugie prezentujące młodych ludzi tańczących solo w słuchawkach (czasy obecne) – każdy do swojej muzyki, niby razem, a jednak osobno. Czy to nasza przyszłość, taki skrajny indywidualizm?
ks. Marcin Wosiek: Myślę, że to nie ma większej przyszłości. To tak, jak byśmy chcieli rozmawiać ze sobą przez słuchawki – niby coś dociera do nas, a jednak pewne bodźce są blokowane. Myślę, że jest to problem współczesnego świata – cisza. Byliśmy dziś w parku tu niedaleko i wiele osób zamiast posłuchać piękna przyrody ma słuchawki na uszach. Mogliby z tymi słuchawkami równie dobrze pozostać w domu lub iść obok drogi szybkiego ruchu.
W jaki sposób odkrył Ksiądz swoje powołanie? Jakie były reakcje rodziny, czy były wątpliwości na początku?
ks. Marcin Wosiek: Myślę, że jak każda młoda osoba, każdy młody chłopak, początkowo myślałem o rodzinie, o żonie, o dzieciach. Pierwsze objawy powołania, tak bym to nazwał, pojawiły się przez pytanie pewnego księdza – nazywał się Jacek. To on zapytał mnie kiedyś, czy chciałbym zostać księdzem? Ja oczywiście mówiłem mu wtedy, że nie. Ale tym pytaniem Pan Bóg, tak bardzo mnie dotknął. A Salezjanów poznałem, bo jestem z parafii diecezjalnej, jak byłem mały. Gdy miałem 9 lat, to wyjechaliśmy na takie wakacje z ministrantami i tam, jak byliśmy niegrzeczni, to księża (nie wiem czy salezjanie czy diecezjalni) czytali nam sny i wizje św. Jana Bosko – książkę, którą polecam. Jak byłem w liceum, to książkę tę odnalazłem, książkę „Spełniony sen” - I tak ksiądz Bosko przez swoją literaturę mnie pociągnął.
No rodzice… Mama pracuje na parafii, jako tzw. „Michałowa”. Mój dom rodzinny graniczy przez płot z kościołem, byłem również ministrantem od dziecka z różnymi perypetiami, byliśmy z bratem lektorami. Także w sposób naturalny poszedłem za moim powołaniem, a rodzice pozytywnie przyjęli moją drogę powołania i tak jest do tej pory.
Wielki Post – czym ten okres powinien być dla osoby wierzącej – katolika?
ks. M. W.: Takim pierwszym słowem, jakie przychodzi mi na myśl, co do Wielkiego Postu, to jest przejście, zmiana, doświadczenie, experience, takie doświadczenie Boga. Tak, jak Izrael doświadczył Boga na pustyni, kiedy krążyli przez 40 lat, nieraz w trudnym doświadczeniu Boga, ale jednak je mieli. To chyba jest słowo klucz – doświadczenie Pana Boga w Wielkim Poście, zrobić coś dla siebie, zaskoczyć czymś dobrym, czymś pozytywnym siebie i Pana Boga.
W trakcie jednej z niedzielnych homilii usłyszałam, że to, co planujemy na Wielki Post, to głównie postanowienia na „nie” np. nie jeść słodyczy, nie palić itp. a niekoniecznie działania pozytywne na tak – jaką drogę obrać w tym zakresie?
ks. M. W.: Myślę, że pozytywną, np. mówię mało będę mówił więcej, za dużo gadam wiec będę mówił mniej. Choć jednak powinniśmy wychodzić z takich postanowień np., nie jem czekolady, czy nie piję kawy albo alkoholu. To też są dobre postanowienia, jeśli ktoś ma z tym problem (np. się obżera), ale to są postanowienia skierowane na nas samych, natomiast postanowienia skierowane na innych otwierają nas na miłosierdzie, otwierają nas na szersze patrzenie – zrobię coś dla ubogich, zaangażuję się w świetlicy środowiskowej, zostanę po lekcjach na świetlicy i pomogę Pani - takie rzeczy, które nie skupiają mojej uwagi na mnie samym, typu chce schudnąć, tylko otworzą mnie na innych. Myślę, że właśnie w tę stronę powinniśmy się kierować.
Ostatnio na opakowaniu jednej z Krówek Bożych znalazłam sentencję św. Matki Teresy z Kalkuty, że Kościół to jest w zasadzie miłość i miłosierdzie. Czy te cechy wystarczą w Wielkim Poście, czy coś jeszcze jest potrzebne?
ks. M. W.: Zależy jak rozumiemy miłość i miłosierdzie. Można byłoby zapytać czytelnika, co dla niego oznaczają te słowa. No, ale jeśli mówimy, że Bóg jest miłością, a Solo Dio basta („Bóg sam wystarczy”), jak mówi święta Teresa Wielka, no to tak. Jeśli mamy miłość do Boga - mamy wtedy miłość do bliźnich i do siebie samych. Jeśli tak rozumiemy miłość, jako relację z Bogiem, to tak – mamy wszystko.
Patrzymy na świat przez swoje problemy, kompleksy. Trzeba zadać sobie pytanie stojąc przed lustrem – czy ten człowiek, który stoi tam przede mną jest kochany, czy czuje się kochany. Czy czuję się kochany przez coś, bo coś mam, bo jestem przystojny, brzydki, łysy, bo jestem gruby? Czy czuję się kochany, bo wiem, że Pan Bóg po prostu mnie kocha, tak bezwarunkowo i nieważne, co się dzieje – jestem kochany. No i z tej miłości wypływa wszystko inne. Jeśli sprowadzę miłość, tylko do wyglądu, do fajnych słów, czy do fajnych rzeczy, to wszystko się skończy - prędzej czy później zaliczę taką gafę, że druga osoba mnie opuści.
Jaki temat przewodni wybrał Ksiądz na czas naszych parafialnych rekolekcji?
ks. M. W.: Takim tematem przewodnim jest „Spójrz na mnie”. Spojrzenie miłości, spojrzenie właśnie miłości Boga – gdy mówię o tym temacie przychodzi mi na myśl przypowieść o miłosiernym ojcu, o synu marnotrawnym. Kiedy ojciec czekał na syna, kiedy syn jeszcze był daleko, ojciec już wypatrywał go, spoglądał w stronę syna – to miłosierne spojrzenie ojca, to miłosierne spojrzenie Jezusa. Tak sobie myślę, jak musiała patrzeć się pięknie Matka Boża na św. Józefa - taką czystą miłością, taką oblubieńczą. Myślę, że każdy z nas ma taką potrzebę bycia zauważonym w społeczeństwie, w domu. Kobiety są w tym świetne, pragną być zauważone, nawet w małych rzeczach, nowe kolczyki, nowa fryzura.
To sprowadza się do pozwolenia sobie, aby spojrzeć na swoje życie oczami Boga. Jak Pan Bóg patrzy na mnie, na swoje dziecko, jak Pan Jezus spogląda na mnie? Dlatego jest to bardzo ważne. Łączy się to również z relacją, bo spojrzeć komuś w oczy, to znaczy nawiązać kontakt, wejść z nim w relację. Uświadomić mu, że jego przestrzeń życia jest ważna dla mnie, że nie jest mi obojętny.
Co jest ważniejsze obraz - oglądanie, czy słowo - słuchanie np. w kontekście Mszy św.?
ks. M. W.: Dla współczesnego człowieka jest czymś bardzo ważnym widzieć, dotknąć oczami obrazu. Obraz pomaga, i dlatego Pan Bóg dał nam Mszę św. taką żywą, namacalną, coś, czego mogę dotknąć, doświadczyć, powąchać. Sam obraz wyjścia, przejścia, oświetlenia, ambony, ołtarza, zmiany, kadzidła, które pachnie, świece, które się spalają – no jest to czymś bardzo ważnym. Tak jak tu kościół jest piękny – to miłe stanąć i zobaczyć, jak ładny jest kościół. Pan Bóg jest piękny - piękno prowadzi do Boga i tego potrzebujemy, bardzo tego potrzebujemy. Każdy z nas ma takie swoje miejsca modlitwy, gdzie modli się lepiej, bo ich piękno oddziałuje na nas – i dobrze. Dlatego patrząc tak na tutejszą parafię to super, że jest tu piękne obejście, że wnętrze kościoła jest ładne i sprzyja modlitwie.
Oczywiście Pan Bóg jest Słowem i przychodzi przez słowo. Msza św. nie jest niemym rytem, gdzie się milczy, ale jest tu pytanie - odpowiedź, wezwanie – odpowiedź: Pan z wami – I z Duchem Twoim. Gdyby przeanalizować Mszę św. to jest, to ciągły dialog Boga z człowiekiem.
Pierwszego dnia rekolekcji zarówno homilia, jak i wygłoszone świadectwa ułożyły mi się w taki ciąg zdarzeń: spowiedź, przebaczenie, pojednanie, cud. Jaka powinna być dobra spowiedź? Jak się do niej przygotować?
Jak przebaczyć prawdziwie? Czy faktyczne pojednanie, jest możliwe bez przebaczenia?
I na koniec – co to jest cud? Czy cudem jest pojednanie i przebaczenie?
ks. M. W.: Musimy rozróżnić przebaczenie od pojednania. Przebaczamy my osobiście. Ja mogę przebaczyć każdemu, niezależnie od woli drugiej osoby. A pojednanie wymaga tutaj od dwóch stron przebaczenia. Ja mogę przebaczyć drugiemu człowiekowi, ale on może być zacietrzewiony w swoim myśleniu i nie będzie potrafił przebaczyć i nie dojdzie do pojednania. Ale ten, który przebaczy jest o krok dalej – ma pokój w sercu, bo ułożył sobie pewną relację, pewne problemy, pewne trudności, no i odczuwa pokój w sercu, pomimo może porażki, pomimo przegranej, pomimo błędu, który popełnił.
Przebaczenie jest czymś pięknym. Pan Jezus mówi o tym, przebacz nie, 7 ale 77 razy. Będziemy popełniać błędy, będziemy się potykać, będziemy się kłócić – dlatego potrzebujemy tego momentu, kiedy powiemy sobie przepraszam, nie miałem racji, przepraszam zbłądziłem, ty masz rację. Myślę, że najpiękniejszymi chwilami, które mogą zmienić nas, to jest moment, kiedy ktoś przeprasza nas, a w rzeczywistości wiemy, że wina leżała po naszej stronie – on nic złego nie zrobił. Ja tak nieraz miałem i aż ciśnie mi się na usta – to tak naprawdę była moja wina. Ale to nie jest łatwe, to taki „high level”, o który musimy się modlić, bo przebaczenie jest też, jest łaską, jest Bożym darem.
Cud … Każda dobra spowiedź jest cudem – naprawdę. Na dzisiejszych Maszach św. mówiłem o kobiecie, która dokonała aborcji i dopiero po 30 latach potrafiła to wyznać – potrzebowała tyle czasu na ten cud. No, ale jak wyjdziemy z dobrej spowiedzi, to tak jakby niebo było bardziej niebieskie, trawa bardziej zielona. Niby nic takiego się nie stało, a doświadczyłem czegoś, co przerasta mnie, co jest we mnie, a z drugiej strony poza mną. To jest trochę tak, jakby doświadczyć miłości, zakochać się – trudno to wytłumaczyć słowami. Mogę to ująć w jakieś klasyczne ramy, ale są pewne rzeczy, których nie da się wypowiedzieć – i to nazywa się po prostu wiara.
Czy same rekolekcje wystarczą, aby być przygotowanym na dzień zmartwychwstania Chrystusa, na czas Świąt Wielkanocnych?
ks. M. W.: No nie wiem. Może komuś wystarczą. Pan Bóg daje nam 40 dni postu, a rekolekcje mają być taką wisienką na torcie – zrobię coś jeszcze więcej. My konsekrowani, osoby życia zakonnego, czy księża mamy super łaski wynikające z przeżycia rekolekcji w ciszy – wyjeżdżamy gdzieś, jemy, śpimy i modlimy się. Mamy taki tydzień intensywnych modlitw, i to jest wielka łaska, no a doświadczy jej ten, kto to przeżyje. Wiele osób myśli, że jest nudno, że znowu rekolekcje, że znowu będą gadać. Być może wina leży trochę po naszej stronie, bo rekolekcje mają wciąż tę samą formę. A z drugiej strony, gdy myślę o sobie, kiedy sam jeździłem na rekolekcje – człowiek zamykał się po prostu w swoim myśleniu w swoich schematach, że będzie nudno, że bez sensu. No i to, co mówiłem na zakończenie chyba każdego kazania, że po tych rekolekcjach nie zmieni się nic, jeśli nie będę tego chciał.
Czy w czasie rekolekcji najważniejsza jest piękna homilia, czy też coś innego?
ks. M. W.: Tu Pan Bóg daje te dary, łaski, Pan Bóg działa. Kiedyś taki starszy brat opowiadał mi, że gdy siedział w konfesjonale i spowiadał w trakcie Mszy św. słyszał kazanie. Pomyślał, że to strasznie słaba mowa, i że w związku z tym zmówi sobie różaniec i wyjdzie. Pod koniec kazania, kiedy kończył już odmawiać różaniec, do konfesjonału podszedł starszy człowiek, który nie spowiadał się od ponad 30 lat. No i ten ksiądz zapytał, dlaczego przyszedł Pan do spowiedzi po tylu latach. A on odpowiedział: bo proszę księdza uderzyło mnie właśnie to kazanie.
Co zrobić, aby katolicy pamiętali, że Święta Wielkanocne to nie jedynie tradycja poświecenia jajek oraz zwiedzanie kościołów w celu obejrzenia pięknych Grobów Pańskich, ale pamiątka rzeczywistych, historycznych wydarzeń niezwykle istotnych dla naszej wiary? Jak przekonać do tego niewierzących? Jak przypomnieć o tym tzw. „niepraktykującym katolikom”?
ks. M. W.: No tu by można napisać doktorat albo książkę, bo to bardzo szerokie pytanie – pytanie rzeka. Świadectwo – ja bym odpowiedział jednym słowem – świadectwo. Świadectwo ludzi Kościoła, chrześcijan – nas, którzy zapomnieliśmy, do czego powołał nas Pan Bóg. Kardynał Ratzinger, papież Benedykt XVI mówił kiedyś, że przyszłość Kościoła jest w takich małych wspólnotach, że musimy się odzwyczaić od wielkich katedr i wielkich iventów, a pamiętać, że przyszłość Kościoła jest w tych małych grupach, wspólnotach, które będą chciały, to świadectwo dawać, bo to jest wolność. Mam tu na myśli również wspólnoty parafialne, grupy parafialne, małe grupy, które może będą takim zaczynem czegoś nowego, czego myślę my nie ujrzymy, bo to będzie na perspektywę dekad albo setek lat – ewidentnie na naszych oczach Kościół się zmienia i potrzebuje głównie świadectwa osób świeckich.
Bardzo dziękuję za rozmowę. Czy na koniec chciałby jeszcze ksiądz coś dodać?
ks. M. W.: Chciałbym pozdrowić wszystkich parafian i powiedzieć, że macie przepiękną parafię, i że bardzo mi się podobało na Mszy św. o godz.10.30, gdzie było bardzo dużo dzieci i bardzo dużo się działo.
Rozmowę przeprowadziła
Agata Krupińska



Ustawa Rządowa z 1791 r. zwana potocznie Konstytucją 3 Maja rozpoczyna się słowami: „W imię Boga w Trójcy Świętej Jedynego”, łącząc w sobie pierwiastki religijne z narodowymi. Była ona pierwszą Konstytucją na terenie Europy i drugą po amerykańskiej na świecie. Została uchwalona podczas obrad Sejmu Czteroletniego, który przeszedł do historii Polski pod nazwą Wielkiego (ulica upamiętniająca ów Sejm, znajduje się na terenie Wilanowa). Sejm ten obalił wszystko to, co narzucone zostało przemocą Polsce przez Rosję. Zlikwidowany został Departament Wojskowy Rady Nieustającej, w którym głos decydujący miał ambasador rosyjski. Pozbyto się głosu sprzeciwu Rosjan w sprawach wojskowych, uchwalając podniesienie liczebności wojsk z kilkunastu do stu tysięcy żołnierzy. Uchwalono nowe podatki, głównie na nową armię. Podjęto też decyzje mające na celu przebudowę wewnętrznych instytucji państwa.
Konstytucja 3 Maja była dziełem króla Stanisława Augusta Poniatowskiego i księdza Hugo Kołłątaja oraz grupy reformatorów skupionych wokół niego, która do historii przeszła pod nazwą Kuźnicy Kołłątajowskiej. Konstytucja została przyjęta w sposób nie do końca zgodny z prawem – był to swojego rodzaju parlamentarny zamach stanu. Mimo wielu protestów przyjęto ją bez dyskusji a król pośpiesznie zaprzysiągł. Następnie udano się z Zamku do kolegiaty św. Jana Chrzciciela, gdzie wśród powszechnego entuzjazmu odśpiewano uroczyste „Te Deum laudamus”. Konstytucja zdobywała w kraju coraz więcej zwolenników, ale z upływem czasu narastała groźba wojny z Rosją, która po zawarciu pokoju z Turcją mogła przerzucić swoje wojska na zachód i przekroczyć granice Polski. Uczyniła to, niejako na prośbę Konfederacji Targowickiej, do której po pewnym czasie przystąpił sam król Stanisław August.
 Historycy do dziś spierają się czy król uczynił wszystko, co było w jego mocy, aby zachować resztki suwerenności kraju. Choć konstytucji nie udało się obronić, stanowiła pierwszy jakże ważny akt walki o odzyskanie wolności i niepodległości przez Polskę. Wytyczała kierunek walki dla przyszłych pokoleń Polaków. Po odzyskaniu w 1918 r. niepodległości dzień 3 maja został ogłoszony świętem narodowym, natomiast w roku 1925 na prośbę biskupów polskich, papież Pius XI ustanowił święto Najświętszej Maryi Panny Królowej Polski pozwalając je obchodzić w dzień uchwalenia Konstytucji 3 Maja. Fakt ten połączył w jedno kult Maryjny, który na ziemiach polskich jest bardzo silnie zakorzeniony ze sprawami narodowymi Polaków. Nieprzypadkowo pierwsze świątynie wznoszono pod wezwaniem Matki naszego Pana, a z pieśnią „Bogurodzica” na ustach nasze rycerstwo ruszało do boju za wiarę i ojczyznę, nieprzypadkowo również miejsce pobytu Matki Bożej na Jasnej Górze jest stolica duchową Rzeczypospolitej.
W 1947 r. funkcjonariusze komunistycznego państwa zainstalowani w Polsce z pomocą sowieckich czołgów, znieśli święto 3 Maja, zastępując go 22 lipca. Pamięć o 3 Maju starano się wymazać z pamięci Polaków, zmieniano nazwy placów i ulic, a z domów zaraz po 1 maju nakazywano zdejmować flagi narodowe. Tylko Kościół katolicki zachował tradycje 3 Maja, organizując w tym dniu uroczystości Maryjne a także odnawiając śluby Jana Kazimierza złożone we Lwowie w 1656 r. oraz w tym dniu gromadził się Episkopat na corocznych rekolekcjach na Jasnej Górze. Taki stan trwał do 6 kwietnia 1990 r., kiedy to Sejm Rzeczypospolitej zlikwidował święto 22 lipca a przywrócił 3 Maja. Niech ten dzień będzie powodem do dumy dla nas Polaków.
Krzysztof Kanabus



Stanisław Moniuszko urodził się 5 maja 1819 r. we wsi Ubiel koło Mińska (kresy dawnej Rzeczpospolitej). W ziemiańskim domu jego rodziców dbano o patriotyczne wychowanie dzieci. Ojciec Czesław, uczestnik kampanii napoleońskiej, miłośnik historii polskiej i gawędziarz, dzielił się swoimi przeżyciami rozbudzając w synu zamiłowanie do rodzimej tradycji. Matka Elżbieta, kobieta wrażliwa grająca na klawikordzie to niezastąpiona propagatorka i nauczycielka muzyki przyszłego kompozytora i wirtuoza organów. Także wykształceni stryjowie, Kazimierz i Dominik oraz tacy goście jak m.in. Joachim Lelewel, historyk i działacz polityczny, odegrali ważną rolę w kształtowaniu osobowości młodego Stasia. Od roku 1827 rodzina Moniuszków zamieszkała w Warszawie.
Rodzice zadbali o to, by Stasio w wieku 8 lat był uczniem organisty Augusta Freyera, następnie Dominika Stefanowicza w Mińsku. Studia ukończył w Berlinie pod kierunkiem kompozytora muzyki kościelnej Carla Rungenhagena. Mając 21 lat Moniuszko zamieszkał w Wilnie, pełniąc obowiązki organisty w kościele św. Jana a później dyrygenta orkiestry teatru wileńskiego, na deskach, którego przedstawił pierwszą niepełną wersję opery „Halka”. Do Warszawy wrócił w 1858 roku i dostał pracę dyrygenta opery. Tu podjął starania, szukając protektorów i mecenasów (takich jak Maria Kalergis, wielbicielka i propagatorka Moniuszki) w sprawie wystawienia pełnej wersji „Halki”, wg libretta (tekstu) Włodzimierza Wolskiego, autora poematu „Halszka”, nawiązującego do tragicznej sytuacji wiejskiej dziewczyny. Uwiedziona przez panicza Janusza zachodzi w ciążę, rodzi dziecko, z którym przybywa do miasta na ślub panicza ze szlachcianką -„Jakoś tak dziwno w tem wielkiem mieście, jakoś tak straszno wiejskiej niewieście!” – mówi Halka. Porzucona ma zamiar podpalić kościół, ale góralska, głęboko wierząca dziewczyna nie jest w stanie tego zrobić. Zostawia dziecko przy przydrożnej kapliczce a sama topi się w pobliskiej rzece. „Halka” powstała zaraz po galicyjskim, krwawym buncie chłopów pańszczyźnianych.
    Kiedy analizuję przejmującą treść i piękną, melancholijną muzykę tego polskiego arcydzieła operowego, wykorzystującego słowiański motyw polskiej muzyki i tańców ludowych, to nasuwa mi się refleksja zbieżna z obecną dramatyczną sytuacją na wsi. Otóż teraz nie chodzi o uwłaszczenie chłopów, lecz o wykluczenie ekonomiczne rolników poprzez ograniczanie produkcji, brak rynków zbytu czy postępującą zapaść demograficzną polskiej wsi w wyniku starzenia i wyludniania.
    Kolejnym najwybitniejszym osiągnięciem europejskiej sztuki operowej w czasach zaboru rosyjskiego i brutalnej ingerencji carskich cenzorów było dzieło operowe Stanisława Moniuszki „Straszny dwór”.  Sielski obrazek z życia Polski szlacheckiej miał służyć „pokrzepieniu serc” po upadku powstania styczniowego. A był to czas brutalnych represji, rusyfikacji i germanizacji. Dlatego Moniuszko pracował nad nim prawie cztery lata, bowiem nie łatwo było ukryć atmosferę polskości zarówno w libretcie Jana Chęcińskiego, jak i samej muzyce. Prapremiera „Strasznego dworu” odbyła się w Warszawie 28 września 1865 roku i mimo entuzjastycznego przyjęcia, została zdjęta z afisza przez rosyjską cenzurę zaledwie po trzech przedstawieniach.
Nie zapominajmy, że Moniuszko – kompozytor, organista, dyrygent i pedagog - był także twórcą utworów o tematyce sakralnej oraz pieśni. Jako autor „Śpiewnika domowego” przyczynił się do spopularyzowania pieśniarstwa w domach szlacheckich i mieszczańskich. Jest kompozytorem muzyki do II części „Dziadów” (kantata „Widma”) oraz kantaty „Sonetów krymskich” i kantaty „Pani Twardowska” Adama Mickiewicza. Oprócz „Halki” i „Strasznego dworu” Moniuszko, jako dyrektor opery Warszawskich Teatrów Rządowych prezentował też opery „Flis” oraz „Hrabina”. Moniuszko to, obok Chopina, drugi równie wybitny przedstawiciel muzyki romantycznej i narodowej. Klasyk muzyki nie tylko polskiej, ale i europejskiej (poza granicami Polski został spopularyzowany głównie przez śpiewaczkę operową i reżyser Marię Fołtyn) – pisze Konrad Ludwicki.
    Zdaniem dr Moniki Zdanowskiej Stanisław Moniuszko zw. ojcem opery narodowej – prywatnie ojciec dziesięciorga dzieci, osoba skromna i powszechnie szanowana - „doprowadził polską operę narodową, jako gatunek do absolutnie mistrzowskiego poziomu artystycznego w epoce, w której działali tacy geniusze jak: Gioacchino Rossini i Giuseppe Verdi, Charles Gounod i Georges Bizet”.
    Jan Chęciński, najbliższy przyjaciel, współpracownik i powiernik tak mówił o Stanisławie Moniuszce: „Umiał przemawiać Moniuszko tą mowa natchnioną dźwięków do każdego pojęcia; umiał przenikać nią i wzruszać zarówno serca bijące pod szatą bogacza, jak i pod siermięgą prostaczka; pieśń jego stawała się własnością i pociechą wszystkich; na jej skrzydłach modlitwa wzlata ze świątyni do stóp Bożego tronu; jej tony brzmią potęgą artyzmu w przybytkach sztuki, jej dźwięki rozlegają się w miastach i siołach, pod sklepieniami pałaców i pod strzechą wieśniaczej chaty”. Moniuszko zmarł 4 czerwca 1872 r. „Jego trumnę na Powązki odprowadziło 70 tys. osób na 350 tys. mieszkańców ówczesnej Warszawy (…) Na nagrobnej płycie wyryto tylko jedno słowo <<Moniuszko>>, bez daty urodzin i śmierci, bez podanego zawodu. To piękny symbol!. Całą resztę powinien znać każdy Polak i wiedzieć o muzyku, którego dzieło weszło w krew narodu” - napisała do swojej córki Pani Kalergis, słynna pianistka i propagatorka dzieł Moniuszki.
    „Straszny dwór” został zrealizowany na scenie Polskiej Opery Królewskiej na terenie Łazienek Królewskich w Warszawie w dniu 30 grudnia 2018 r. na podsumowanie obchodów setnej Rocznicy Odzyskania Niepodległości oraz w dniach 10/11/12 stycznia 2019 r., który został ogłoszony przez Senat Rzeczypospolitej Polskiej, Rokiem Stanisława Moniuszki. Zapewne nie były to incydentalne wydarzenia i będziemy mogli wybrać się – „ku pokrzepieniu serc” - na to czy inne przedstawienia Stanisława Moniuszki, polskiego twórcy wielkiego formatu. Pójdźmy obejrzeć dzieła o najwyższym poziomie muzycznym europejskiej sztuki operowej, silnie osadzone w polskości w naszych wartościach i tożsamości narodowej. 
Teresa Gałczyńska
Źródła: Konrad Ludwicki: „Moniuszko, wirtuoz, kompozytor, pedagog”. Tygodnik Katolicki Niedziela nr 7 2019; Monika Makowska: „Straszny dwór”, czyli utwór ku pokrzepieniu serc. WPiS nr 1 2019; Witold Rudziński: „Moniuszko i jego muzyka” Warszawa 1970.

Niektóre dawne zwyczaje związane z nadejściem wiosny czy Świąt Wielkanocnych nieuchronnie odchodzą w przeszłość, a szkoda! Jednym z takich zwyczajów, praktykowanych w podobnej formie w wielu polskich miejscowościach, było wieszanie Judasza. Pierwsze przekazy o tym zwyczaju możemy znaleźć w XVII wiecznej kronice Żywca. O zwyczaju sądzenia i wieszania Judasza dowiadujemy się również z XVIII w. przekazów i dokumentów historycznych dotyczących m.in. Jarosławia, Przeworska, Pruchnika, leżących na dzisiejszym Podkarpaciu.
Ponieważ zdarzało się, że podczas przygotowanych widowisk oraz po nich, dochodziło do różnego rodzaju incydentów i przykrości wyrządzanych żydowskim sąsiadom, władze w końcu XIX w. zakazały tych obrzędów. Jednak pomimo zakazów zwyczaje te kontynuowano (w trochę zmienionej formie) dość powszechnie przed II wojną światową, a w niektórych miejscowościach, trwały one jeszcze przez dziesięciolecia po jej zakończeniu. W Pruchniku dotrwały do naszych czasów.
Nadchodząca północ z Wielkiego Czwartku na Wielki Piątek, była wyczekiwanym sygnałem do rozpoczęcia obrzędów. Wtedy to grupa miejscowych chłopaków, niedaleko kościoła, wieszała kukłę przedstawiającą Judasza, tego z apostołów, który zdradził swego nauczyciela Jezusa Chrystusa. W Wielki Piątek o godzinie 15.00 odcinano Judasza ze stryczka i wynoszono przed bramę kościelną, gdzie odbywał się sąd nad zdrajcą. Po osądzeniu, wymierzano skazanemu 30 kijów, mających symbolizować 30 srebrników, które wziął od żydowskich kapłanów za zdradę swojego mistrza i przyjaciela. Następnie poobijaną kukłę ciągnięto na postronku nad rzekę. Tam ją podpalano i wrzucano do wody. Miało to symbolizować odrzucenie wszelkiego zła, jak najdalej od siebie.
Podobny zwyczaj związany z wieszaniem kukły na wysokim drągu-słupie, był jeszcze niedawno kultywowany również w mojej wilanowskiej parafii - na Powsinku. Jak informują najstarsi mieszkańcy Powsinka, już w opowieściach ich dziadków ten zwyczaj żegnania postu, był wspominany. Niestety nie zachowała się w przekazach żadna pisana informacja o pochodzeniu tej tradycji. Mówiono różnie. Według mnie wywodzi się ona właśnie ze zwyczaju wieszania Judasza. Ten nasz powsinkowy jegomość wieszany na słupie zwany był, co prawda nie Judaszem, lecz „Leonem”. Zmiana imienia mogła być związana z XIX w. zarządzeniem władz, więc wybrnięto z niej w ten sposób, by nie wiązać tego zwyczaju z Żydami. Sam wygląd „Leona” też nie przypominał osób o rysach semickich. Była to kukła wielkości dorosłego mężczyzny, uszyta z worków, wypchana słomą bądź sianem. Ubierana była w stare łachy – spodnie i marynarkę, z której kieszeni wystawała flaszka po wódce, a z drugiej śledź. Rekwizyty te symbolizowały zakończenie postu. „Leon” na głowie miał obowiązkowo czapkę lub kapelusz, a na nogach schodzone kalosze. Zwyczaj ten kultywowano w nocy z Wielkiej Soboty na Wielką Niedzielę. Same przygotowywania zaczynały się kilka dni przed wspomnianą nocą. Było w nie zaangażowanych kilkudziesięciu chłopaków, mieszkańców Powsinka. Jedni z nich szyli kukłę, inni wyszukiwali odpowiednie drzewo, na skarpie pomiędzy Wolicą a Natolinem, by następnie je ściąć, obrobić i przetransportować w pobliże ulicy Przyczółkowej, gdzie schowane w rowie, czekało na swój czas. Jeszcze inni wybierali posesje czy gospodarstwa, z których później w nocy wynoszono różne rzeczy. Często były to posesje, na których mieszkały młode panienki.
W Wielkosobotnią noc uczestnicy tego specyficznego zwyczaju swoje działania rozpoczynali od postawienia słupa z przymocowanym na sznurze „Leonem”. A było, co stawiać, ponieważ słup miał nawet i kilkanaście metrów długości. Czym był dłuższy, tym lepiej był widoczny z różnych miejsc Powsinka, nawet z przejeżdżającej kolejki. (Pasażerowie kolejki nieobeznani ze zwyczajem, myśleli, że ktoś się powiesił). Przy parterowej zabudowie był dobrze widoczny, a ekipa go stawiająca, miała powód do większej dumy. Ciężar słupa niejednokrotnie sprawiał duże trudności przy ustawianiu go do pionu. Stawiano go przy pomocy lin i drabin, którymi był wypierany do góry. Zdarzało się, że szczeble drabin się łamały, nie wytrzymując jego wagi. Słup z „Leonem” stawiano w różnych miejscach, można przyjąć, że w pobliżu dzisiejszej szkoły, pętli autobusowej i na polu pana Władysława Czubka, a przed II wojną na pustych polach w tej okolicy m.in. na wysokości zabudowań pana Jana Drewniaka. Ponieważ jak nakazywała tradycja, nie można było ograniczyć się tylko do powieszenia kukły „Leona”, ale musiały się pod nią znaleźć wszelakie „dobra” z okolicznych podwórek. Dlatego uczestnicy rozdzielali się na grupy i rozchodzili się w różne części Powsinka i Zawad, by z tamtejszych stodół i szop wyciągnąć wozy, na które ładowano różne rzeczy (bramy, furtki, narzędzia gospodarskie itp.). Zaciągano te wozy pod „Leona” i rozładowywano na jedną stertę. Po przyjeździe każdego wozu sterta rosła w oczach. Oczywiście wszystko było pomieszane, dlatego też późniejsze ustalenie, co czyje i rozebranie przez poszczególnych gospodarzy, nie było szybkie i łatwe. Pewnego razu przywieziono na wozie tzw. „sławojkę” - słynny wynalazek ministra spraw wewnętrznych Felicjana Sławoja Składkowskiego. Myślę, że jej właściciel musiał być w niemałym szoku, gdy przed wyjściem na Mszę Rezurekcyjną chciał z niej skorzystać. A wszystkiego „dobra” zgromadzonego na tej stercie pilnował pies na łańcuchu przywieziony wraz z budą, własność jednego z gospodarzy.
Jednego roku pewien gospodarz zawziął się i pilnował swego dobytku do godziny trzeciej-czwartej w nocy, po czym przysnął. Gdy wstał rano do kościoła, pomyślał, że tym razem mu się udało upilnować dobytku, ponieważ nienaruszona kłódka wisiała na skoblu przy wierzejach stodoły. Nie sprawdzając czy wóz i narzędzia gospodarskie są w niej na swoich miejscach, poszedł na Rezurekcje. Wielkie było jego zdziwienie, gdy wracając z kościoła zaszedł pod „Leona” i rozpoznał swój wóz oraz narzędzia gospodarskie na stosie. Uczestnicy dokonujący szabru z jego posesji okupili ten wyczyn nieprzespaną nocą, bowiem zaraz po zawiezieniu zdobyczy pod „Leona”, poszli do kościoła na Rezurekcje.
Tej nocy młodzież robiła okolicznym mieszkańcom również inne psoty i figle, m.in. zatykano kominy kawałkiem szyby, tak, że z ziemi był on nie widoczny, blokowano od zewnątrz drzwi wejściowe. Jednego roku rozebrano na części wóz drabiniasty, by go ponownie złożyć na dachu stodoły pana Franciszka Rybarczyka. Pomimo, że miało to miejsce pod koniec lat czterdziestych XX w. wiele osób, do dnia dzisiejszego, wspomina ten wyczyn z uśmiechem na ustach. Oczywiście wśród zabawy, śmiechu i ogólnej wesołości, były osoby niezadowolone z efektów nocnego rajdu chłopaków po miejscowych podwórkach. Nieraz dochodziło do pomstowań, przepychanek i kłótni.
Pewnego roku w latach siedemdziesiątych XX w. „Leon” za sprawą ministrantów, szczególnie tych z Powsinka, zawisł na drzewie przy plebanii, co bardzo rozzłościło księdza proboszcza Kazimierza Koniecznego. Podczas kazania z ambony w ostrych słowach zganił ten postępek, nazywając go pogańskim. Później jeszcze za czasów księdza prałata Bogusława Bijaka, raz czy dwa, „Leon” zawitał przed plebanię.
Obrzęd wieszania „Leona” kończył się rano w Niedzielę Wielkanocną, gdy mieszkańcy wracali z kościoła i każdy zabierał ze sterty, co swoje. Jedni pieszo, co lżejsze, drudzy taczką bądź wozem. Słup był ścinany i zabierany na opał, a kukła rozbierana na częściMożna powiedzieć, że „Leon” kończył czas postu, będąc zwiastunem uciech i zabaw.
Jak mocno mieszkańcy Powsinka byli związani z tradycją wieszania „Leona” świadczy fakt, że nawet w czasie okupacji niemieckiej, pomimo obowiązującej godziny policyjnej i grożących represji ze strony żandarmerii niemieckiej, kontynuowali ten zwyczaj przekazywany w miejscowych rodzinach z pokolenia na pokolenie. W 1940 r. Niemcy nawet wszczęli śledztwo w tej sprawie, myśląc, że wisząca na drągu kukła przedstawia Hitlera. Dopiero wyjaśnienia wilanowskiego wójta Stefana Cendrowskiego, które poświadczyli miejscowi volksdeutsche, spowodowały zakończenie sprawy. W kolejnych latach okupacji już nikt w tej sprawie nie interweniował. Podobnie było w latach powojennych, gdy kolejne pokolenia chłopaków z Powsinka podtrzymywały z dużym powodzeniem tę tradycję, a ówczesny dzielnicowy sierżant „Kracok” Owczarek nawet przy nich asystował. Dopiero wprowadzenie w 1981 r. stanu wojennego przez juntę wojskową Jaruzelskiego utrudniło przeprowadzenie tradycyjnych obrzędów. Pomimo obowiązującej godziny milicyjnej i interwencji czteroosobowego patrolu milicji, a później oddziału ZOMO, zgodnie ze starą tradycją, „Leon” zawisł na słupie. Interwencja ZOMO zakończyła się kilkugodzinną gonitwą po ulicach i placach Powsinka za uczestnikami tych obrzędów, ale tradycja została zachowana.
W ostatnich latach napływ na Powsinek nowych mieszkańców nieuznających tej tradycji za swoją, spowodował powolny jej zanik. Dzwonili oni na policję zgłaszając kradzieże i zakłócanie ciszy nocnej, gdy włączały się alarmy. Od dwóch – trzech lat niestety zwyczaj ten nie jest już kontynuowany.
Krzysztof Kanabus  AD 2019
Źródła:
Salon 24 z dnia 4.04.2015 r. – „Kto nam zabronił wieszać Judasza” Informacje i wspomnienia państwa: Stanisława Kanabusa, Tomasza Kanabusa, Wandy Rybarczyk, Zbigniewa Pyzla, Wandy Kanabus, Wiesława Tumielewicza, Ewy Smalcerz, Marka Kucharskiego


Coroczną tradycją majową w Powsinie stała się zbiórka makulatury na cele dobroczynne. Dzięki zaangażowaniu i hojności mieszkańców, przychylnej postawie księży oraz sióstr z parafii Św. Elżbiety od kilku lat niesiemy praktyczną pomoc Afryce, a przede wszystkim najbardziej jej potrzebującym dzieciom opuszczonym przez los. W 2019 roku wesprzemy budowę domu dziecka w mieście Nakuru w Kenii. Jest to placówka inna niż te, do których często przyzwyczaja nas Afryka. Dzieci otoczone są tam troskliwą opieką i uśmiechnięte, a ich opiekunom zależy na znalezieniu rodzin zastępczych, w których miałyby szansę na spokojne dzieciństwo.
Niestety placówka ta, istniejąca od 2011 roku w czerwcu 2016 roku stanęła w obliczu eksmisji. Stale podwyższany czynsz za wynajmowany, nieduży, prywatny dom w mieście wkrótce zaczął pochłaniać 80% środków przeznaczonych na utrzymanie. Szybko zaczęło brakować pieniędzy na podopiecznych domu dziecka, z których, nie licząc najmłodszej piątki, wszyscy chodzą do szkół (również specjalnych). Wreszcie właściciel nakazał opuszczenie domu z dniem 1 czerwca. Okazało się, że istnieje możliwość wybudowania domu na działce nieopodal miasta, wielkości 2 arów, z dostępem do wody z przepływającej przez teren rzeczki. Ziemię odziedziczyła po rodzicach prowadząca dom dziecka Regina. Z pomocą wolontariuszy fundacji sporządzono umowę, zabezpieczającą inwestycję, jako dom dziecka na 30 lat. Zapadła decyzja o budowie nowej placówki. Tymczasem dom dziecka przeniósł się po eksmisji do tańszego, bardzo małego i podniszczonego lokum na obrzeżach miasta, dalece niewystarczającego względem istniejących potrzeb. Nadzieja na nowy dom pozwalała jednak trwać w trudnych warunkach.
Dzięki pomocy ludzi dobrej woli wolontariusze wyrównali zaległości finansowe wobec poprzedniego wynajmującego i wysłali wszystkie dzieci do szkół. Udało się wprowadzić dożywianie i zakupy mleka dla najmłodszych dzięki fundacyjnemu sklepikowi. Każdy miesiąc wynajmu nadal jednak generuje koszty… Rozpoczęto zbiórkę środków na dobry i przemyślany projekt oraz samą budowę nowego domu. 
Na przełomie 2017 i 2018 roku przychodzi jednak załamanie. Na projekt wpływają pomalutku nieduże wpłaty, ale okazuje się, że ziemia w Nyanuki nie może być wykorzystana pod budowę – rząd kenijski zmienił przepisy i dzieci przebywające w domach dziecka muszą pozostać w obrębie tego samego dystryktu (county). Nyanuki, miejsce pierwotnej budowy, leży za daleko. Kolejne tygodnie okazały się dramatycznym pasmem prób wyjścia z ciężkiej sytuacji, ponieważ projekt budowy i kosztorys były już na ukończeniu, a obecne miejsce pobytu dzieci kłuje w oczy kontrolerów z organizacji społecznych.
Regina i Steve – opiekunowie domu dziecka - nie liczyli na większą pomoc i zakup ziemi dla domu dziecka, są wdzięczni za wsparcie z budową. Dlatego w 2018 roku uruchomili zbiórkę wśród społeczności lokalnej, która zna ich od lat oraz wolontariuszy, który przebywali u nich w przeszłości. Wspólnymi siłami po kilku miesiącach udało się zebrać środki odpowiednie na zakup ziemi pod sierociniec w okolicy Nakuru, gdzie obecnie mieszkają. Poszukiwania właściwej lokalizacji trwały wiele tygodni – ważne było położenie, odległość od szkół, ośrodków medycznych, dostęp wody, stan prawny gruntu. W sierpniu 2018 roku podpisany został akt zakupu ziemi pod budowę, gdzie, jako właściciel figuruje Dom Dziecka. Samą budowę, wraz z podłączeniem mediów, oszacowano pierwotnie na ponad 12 mln ksh (kenijskich szylingów), a po przeniesieniu budowy w pobliże Nakuru koszty spadły o około 1,5 mln ksh. czyli wynoszą 105 000 USD /ok. 384 000 zł. Projekt i ziemia już jest. Plan budowy zakłada kilka etapów, z czego najważniejszy jest pierwszy, czyli wybudowanie kilku pierwszych pomieszczeń, do których można by było przeprowadzić podopiecznych. Umożliwiłoby to zaoszczędzenie środków, które obecnie pochłania czynsz i zainwestowanie ich w proces budowy. Pierwszy budynek mógłby być gotowy w ciągu 3-4 miesięcy pod warunkiem zebrania środków.
W tym właśnie pierwszym etapie budowy chcielibyśmy pomóc dzieciom z domu dziecka w Nakuru. Jak co roku na parkingu za starą plebanią w Powsinie stał będzie kontener, do którego będzie można wrzucać produkty papierowe w dniach od 17 maja (piątek) wieczorem do 19 maja. Ponadto w trakcie wszystkich Mszy Świętych w niedzielę 19 maja będą zbierane datki do puszek na ten cel. Całość zebranych środków oraz pieniądze ze sprzedaży makulatury zostaną przeznaczone bezpośrednio na budowę pierwszych pomieszczeń nowego ośrodka.
Serdecznie zachęcam do zaangażowania się w tę inicjatywę. Dom dziecka w Nakuru będzie w dużej mierze niezależny finansowo – bez czynszu, z wodą, prowadzący projekty zapewniające utrzymanie m.in. hodowlę kóz na mleko i mięso oraz produkcję jogurtu. Dom ten będzie również lokalnym centrum interwencyjnym, którego teraz nie ma wcale w obrębie wielu kilometrów. Regina ze Stevem notarialnie zabezpieczyli ziemię na rzecz projektu a funkcjonowanie ośrodka jest zabezpieczone na kilkadziesiąt lat, także w przypadku ich śmierci.
Bóg zapłać za pomoc!
Grzegorz Gałczyński
Dla tych z Państwa, którzy chcieliby indywidualnie wesprzeć projekt podaję numery kont Fundacji przypisane budowie domu dziecka w Kenii.
Fundacja Mają Przyszłość, ul. Młyńska 45, 62-070 Konarzewo Alior Bank PL 44 2490 0005 0000 4600 3246 9899Tytuł przelewu: „Dom dziecka w Kenii – darowizna”
Rachunek w EURO: PL69 2490 0005 0000 4600 1195 6471 SWIFT / BIC CODE ALIOR BANKU: ALBPPLPW



Dnia 13 kwietnia 2019 r. (sobota) w godzinie Miłosierdzia Bożego, po raz ósmy mieszkańcy Sołectwa Bielawy i przybyli goście z pobliskich miejscowości parafii Powsin, wzięli udział w rozważaniu Misterium Męki Pańskiej. Zwyczajem ubiegłych lat podążaliśmy tą sama drogą naszej miejscowości, zachowując porządek nabożeństwa. Stacja I – kapliczka Matki Bożej Częstochowskiej przy ulicy Powsińskiej. Znakiem krzyża rozpoczyna ksiądz Proboszcz Lech Sitek drogę Męki i Śmierci Pana Jezusa – ofiarujemy ją za naszą Ojczyznę, by zapanowała w niej zgoda, jedność między ludźmi. Hasłem tegorocznych rozważań jest rodzina i godność osoby ludzkiej. Spróbujmy przejść te czternaście stacji Drogi Krzyżowej Naszego Zbawiciela zachowując wewnętrzne wyciszenie i skupienie. Zabierając na tę drogę duchową nasze rodziny, najbliższych i wszystkie sprawy, z którymi nie możemy sobie poradzić, aby Jezus towarzyszył nam w tej naszej ziemskiej wędrówce, na której zmagamy się z krzyżem i trudem życia rodzinnego i małżeńskiego. Bądź Panie z nami i napełnij nas swoja obecnością.  Krocząc tak śpiewamy: „ To nie gwoździ Cię przybiły, lecz mój grzech, to nie ludzie Cię skrzywdzili, lecz mój grzech”. Brak jedności małżeńskiej, egoizm, rozwody, promowanie związków partnerskich, czy tzw. „wolnych związków” bez jakichkolwiek zobowiązań, związków na próbę, banalizacja miłości i banalizacja ciała – te i wiele innych grzechów współczesnego świata, które uderzają w świętość rodziny, są ciągle ponawianym aktem wbijania w Najświętsze Ciało Jezusa gwoździ, które przerażająco Go ranią. Ilekroć ucisza się prawdę o rodzinie, sakramentalności i nierozerwalności małżeństwa, prawdę o prawie każdego człowieka do życia od poczęcia, do naturalnej śmierci, prawdę o godności osoby ludzkiej, o godności ludzkiej płciowości i godności ludzkiego ciała. Jak bardzo też zanikła współcześnie poczucie wstydu z powodu nagości. Panie Jezu prosimy Cię, abyś przywrócił w naszej świadomości właściwy wymiar naszej osobowości. Byśmy z odwagą mogli ukazywać światu piękno miłości życia rodzinnego i małżeńskiego. A ci, co stanowią prawo – w kraju i instytucjach międzynarodowych zawsze chronili i promowali rodzinę i małżeństwo, jako związek mężczyzny i kobiety. Tyle refleksji i doznań odsłania w duszy każde rozważanie stacji. Rozwiewa wątpliwości i wskazuje drogę, tę właściwą, po której szedł Chrystus dla naszego zbawienia. Tak doszliśmy do ostatniej stacji 14, gdzie Ks. Proboszcz udzielił Bożego błogosławieństwa dziękując wszystkim za rozważania i wspólna modlitwę.
Aleksandra Komosa





CHRZTY:
6 IV    Natalia Pola Zaręba i Piotr Andrzej Zaręba
7 IV    Barbara Wiesława Kłos
Nowoochrzczone dzieci, ich rodziców oraz chrzestnych, oddajemy w matczyną opiekę Matki Bożej Tęskniącej-Powsińskiej.
ŚLUBY: w tym miesiącu w naszej parafii nie było ślubów.
POGRZEBY:
+ Sylwester Zbigniew Kiełbiewski, l. 71 z Kabat
+ Sławomir Zbigniew Latoszek, l. 59 z Latoszek
+ Adela Szewczyk, l. 84 z Bielawy
Zmarłych polecamy Bożemu Miłosierdziu. Wieczny odpoczynek Racz im dać Panie...
Stan na dzień 16 kwietnia 2019 r.
Kronikę opracował ks. Stanisław Podgórski


DROGA KRZYŻOWA ULICAMI POWSINA - 2019
W piątek, 12 kwietnia 2016 r. już po raz szósty odbyła się Droga Krzyżowa ulicami Powsina. Naszej wędrówce towarzyszyło piękne zachodzące słońce i mroźny nieprzyjemny wiatr.  Choć było chłodno, to jednak wielu parafian wyszło z ciepłych domów, aby dać świadectwo wiary.
Stacje Drogi Krzyżowej usytuowane były wzdłuż ul. Przyczółkowej – tablice odwzorowywały stacje drogi krzyżowej umieszone w Kościele parafialnym. Rozważania przygotował dyrektor Centrum Kultury Wilanów Robert Woźniak, natomiast oprawę muzyczną przygotowała „Grupa 30+” - jej członkowie czytali również rozważania przy kolejnych stacjach. Podczas Drogi Krzyżowej parafianie, nieśli duży drewniany krzyż.
Rozważania nawiązywały do roli Matki Bożej w dziele zbawienia świata. Była ze Swoim Synem w drodze na Golgotę.  Szła z nim przez całą Drogę Krzyżową, była z Nim w godzinie cierpienia i śmierci. Jest również z nami, idzie z nami przez życie i wyprasza nam „łaskę przyjęcia woli Bożej we wszystkich sytuacjach naszego życia”
Podczas tej Drogi Krzyżowej wołaliśmy również za Świętym Papieżem Janem Pawłem II - „Brońcie krzyża, nie pozwólcie, aby imię Boże było obrażane w waszych sercach, w życiu rodzinnym czy społecznym. Dziękujmy Bożej Opatrzności za to, że krzyż powrócił do szkół, urzędów publicznych i szpitali. Niech on tam pozostanie! Niech przypomina o naszej chrześcijańskiej godności i narodowej tożsamości, o tym, kim jesteśmy i dokąd zmierzamy, i gdzie są nasze korzenie. Nich przypomina nam o miłości Boga do człowieka…”
Bardzo dziękujemy organizatorom za ten czas refleksji i modlitwy, tak potrzebny w obecnych zabieganych i skupionych na życiu doczesnym czasach.
Agata Krupińska


   


INTENCJA MODLITW NA MAJ:
Za dzieci przystępujące do pierwszej Komunii Świętej, aby pozostały wierne
Chrystusowi i rodziców, aby dawali przykład żywej wiary.

NABOŻEŃSTWA MAJOWE
W dni powszednie po Mszy Świętej wieczornej o 18:30
W niedziele i święta o 17:30

5 V   TRZECIA NIEDZIELA WIELKANOCY
Niedziela Biblijna. Rozpoczyna się XI Ogólnopolski Tydzień Biblijny
Z racji przypadającej dzisiaj pierwszej niedzieli miesiąca nabożeństwo adoracyjne po sumie o godz. 12:00, a po nim procesja eucharystyczna.
Nabożeństwo Majowe dzisiaj o godz. 17:30. Zachęcamy wiernych do utrzymania zwyczaju śpiewania Litanii Loretańskiej przy ozdobionych krzyżach i kapliczkach.
Spotkanie dla kandydatów do bierzmowania o godz. 19.00
6 V  PONIEDZIAŁEK - Święto ŚW. APOSTOŁÓW FILIPA I JAKUBA
Św. Filip pochodził z Betsaidy. Został jednym z 12 apostołów Jezusa. Za Klemensem Aleksandryjskim pierwszy historyk Kościoła, Euzebiusz, podaje, że św. Filip był w związku małżeńskim i miał dzieci. Poniósł śmierć męczeńską za panowania Domicjana przez ukrzyżowanie, a następnie przez ukamienowanie. Filip jest patronem Antwerpii oraz pilśniarzy i czapników. Św. Jakub, zwany Młodszym lub Mniejszym (dla odróżnienia od drugiego Apostoła Jakuba, zwanego także Starszym - przy czym starszeństwo oznacza tu kolejność włączenia do grona Apostołów), był synem Kleofasa i Marii (Mk 15, 40), rodzonym bratem św. Judy Tadeusza, krewnym Jezusa. Był apostołem Jezusa. Euzebiusz, historyk Kościoła dodaje, że strącono Jakuba ze szczytu świątyni, a następnie ukamienowano.
8 V ŚRODA UROCZYSTOŚĆ ŚW. STANISŁAWA, BISKUPA I MĘCZENNIKA, GŁÓWNEGO PATRONA POLSKI I ARCHIDIECEZJI WARSZAWSKIEJ
Św. Stanisław, biskup krakowski, zginął śmiercią męczeńską w 1070 r., zabity na rozkaz króla Bolesława Śmiałego, któremu wypominał jego nadużycia.
Dzisiejszym solenizantom składamy najlepsze życzenia. Niech Święty Patron wyprasza u Boga potrzebne łaski w codziennym życiu.
Dzisiaj imieniny obchodzi ks. Stanisław Podgórski, wikariusz parafii Powsin oraz ks. Stanisław Pyzel, nasz rodak. Msza św. w intencji ks. wikariusza odbędzie się w niedzielę 12 maja o godz. 12:00.
V  CZWARTEK
32 rocznica katastrofy lotniczej w Lesie Kabackim – 9.05.1987r. Msza św. za ofiary katastrofy o godz. 11:00. Zginęło wtedy 183 osoby – nikt z pasażerów i załogi nie ocalał.
10 V PIĄTEK
Wspólnota przymierza Rodzin MAMRE zaprasza do naszego Sanktuarium o 19:30 na Mszę Świętą o uzdrowienie. Podczas całego spotkania jest możliwość spowiedzi świętej.
11 V SOBOTA
Msza św. sanktuaryjna w intencjach zbiorowych o godz. 18:00.
Poprzedzi ją dziękczynno-błagalna modlitwa różańcowa o godz. 17:30.
W Warszawie obchodzimy Uroczystość Najświętszej Maryi Panny Łaskawej Głównej Patronki stolicy. Msza św. odpustowa w kościele o. Jezuitów przy ul. Świętojańskiej na Starym Mieście o godz. 18:00.
12 V NIEDZIELA – CZWARTA NIEDZIELA WIELKANOCY
Na Mszy św. o 10:30 odbędzie się namaszczenie olejami św. Feliksa, patrona dzieci i sióstr Felicjanek – Mszy Świętej będzie przewodniczył kapucyn brat Rafał Sońta.
Po Mszy odbędzie się Parafialny Festyn dla dzieci na placu parafialnym, który poprowadzi „JAŚ POCIECHA”. Rok temu szukaliśmy drogocennych pereł;) Ciekawe, co w tym roku nam przygotuje... Zapraszamy rodziców chętnych do włączenia się w organizację festynu. Propozycje proszę zgłaszać do ks. Stanisława lub s. Norberty. Niech ten festyn będzie naszym wspólnym dziełem.
13 V PONIEDZIAŁEK – 102 ROCZNICA OBJAWIEŃ FATIMSKICH
Msza św. z formularza o Matce Bożej Fatimskiej
14 V WTOREK ŚWIĘTO ŚW. MACIEJA, APOSTOŁA
Święty Maciej został wybrany na apostoła na miejsce Judasza. Według tradycji miał najpierw głosić Ewangelię w Judei a potem w Etiopii (północnowschodnia Afryka), gdzie poniósł śmierć męczeńska ok. 50 r.
Solenizantom składamy najlepsze życzenia wielu darów od Pana Boga.
16 V CZWARTEK UROCZYSTOŚĆ ŚW. ANDRZEJA BOBOLI, KAPŁANA I MĘCZENNIKA, PATRONA POLSKI I METROPOLII WARSZAWSKIEJ
Święty Andrzej, zakonnik- jezuita, żył w XVII w. Był wędrownym misjonarzem. Został zamęczony w Janowie Poleskim na Białorusi w 1657 r., z nienawiści do religii katolickiej. Kanonizowany 1938 r. Jego ciało spoczywa w kościele jezuitów przy ul. Rakowieckiej w Warszawie.
Solenizantom składamy najlepsze życzenia wielu darów od Pana Boga.
18 V  SOBOTA
Msza św. sanktuaryjna w intencjach zbiorowych o godz. 18:00. Poprzedzi ją dziękczynno-błagalna modlitwa różańcowa o godz. 17:30.
19 V  PIĄTA NIEDZIELA WIELKANOCNA
Spotkanie w grupach dla kandydatów do bierzmowania o godz. 19.00
24 V PIĄTEK – WSPOMNIENIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY, WSPOMOŻYCIELKI WIERNYCH
DZIEŃ MODLITW ZA KOŚCIÓŁ W CHINACH. Chiny, jako najludniejsze państwo świata pozostaje pod władzą komunistyczną. Wszelkie instytucje na terenie tego kraju zostały upaństwowione oraz usunięto wszystkich misjonarzy. Oficjalnie Kościół Katolicki nie istnieje w Chinach, prowadzi działalność podziemną. Mimo to obecnie liczba ludzi wierzących ciągle wzrasta, zwłaszcza wśród ludzi młodych. Szacuje się, że określa siebie katolikami już ponad 20% młodzieży.
25 V SOBOTA
Przed jutrzejszą Pierwsza Komunią Święta spowiedź dzieci i rodziców z Powsina od 9:30 do 11:30.
Msza św. sanktuaryjna w intencjach zbiorowych o godz. 18:00. Poprzedzi ją dziękczynno-błagalna modlitwa różańcowa o godz. 17:30.
26 V  SZÓSTA NIEDZIELA WIELKANOCNA
I Komunia Święta dzieci z Powsina o godz. 10:30.
Dzisiaj kończy się okres spowiedzi i Komunii Świętej wielkanocnej.
27 V PONIEDZIAŁEK
Dzisiaj rozpoczyna się Biały Tydzień. Dzieci, które wczoraj były u I Komunii Świętej przez cały tydzień do piątku włącznie przychodzą w strojach komunijnych na Mszę św. o godz. 18:00.
Dzisiaj rozpoczynamy dni modlitw o urodzaje i za kraje głodujące. Procesja błagalna o urodzaje o godz. 6:45, a po niej Msza Święta za rolników o godz. 7:00.
38.Rocznica śmierci Sługi Bożego Kardynała Stefana Wyszyńskiego, Prymasa Polski (+1981r.)


28 V WTOREK
Dzień wdzięczności za Koronację Cudownego Obrazu Matki Bożej Tęskniącej. Apel Jasnogórski o godz. 21:00. Poprzedzi go modlitwa różańcowa o godz. 20:30, którą według zaleceń proboszcza ma prowadzić kapłan. Zapraszamy do licznego udziału we wspólnej modlitwie w naszym Sanktuarium.
29 V ŚRODA WSPOMNIENIE ŚW. URSZULI LEDÓCHOWSKIEJ, DZIEWICY
Święta Urszula żyła na przełomie XIX i XX wieku. W roku 1886 wstąpiła do klasztoru Sióstr Urszulanek w Krakowie. Jako nauczycielka oddała się pracy wychowawczej młodzieży w Polsce, Rosji i Szwecji. W 1921 r. założyła nowe zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego. Zmarła w Rzymie 29 maja 1939 r. Została ogłoszona Świętą przez Jana Pawła II 18 maja 2003 r. Jej ciało przewieziono z Rzymu do klasztoru w Pniewach koło Poznania.
31 V PIĄTEK – ŚWIĘTO NAWIEDZENIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
Dzisiaj ostatnie Nabożeństwo Majowe o godz. 17:30.

CZERWIEC

1 VI  PIERWSZA SOBOTA MIESIĄCA – WSPOMNIENIE ŚW. JUSTYNA MĘCZENNIKA
Msza św. wotywna o Niepokalanym Sercu Najświętszej Maryi Panny w intencjach zbiorowych o godz. 18:00. Poprzedzi ją różaniec w intencjach dziękczynno-błagalnych o godz. 17:30. Zapraszamy pielgrzymów do naszego Sanktuarium.
Rozpoczynają się nabożeństwa czerwcowe po Mszy o godz. 18:00
Międzynarodowy Dzień Dziecka.
Spowiedź dzieci komunijnych ze szkoły Lindego od godz. 9.00
Ks. Stanisław organizuje wyjazd autokarowy z młodzieżą na Lednicę. Zapisy u ks. Stanisława. Wyjazd prawdopodobnie o 5.00 rano, a wyjazd z Pól Lednickich po 24.00 po słynnym przejściu przez Lednicką Bramę.


2 VI UROCZYSTOŚĆ WNIEBOWSTĄPIENIA PAŃSKIEGO. ŚWIĘTO DZIĘKCZYNIENIA W ŚWIĄTYNII OPATRZNOŚCI BOŻEJ
Uroczystość I Komunii Świętej dla dzieci ze szkoły Lindego o godz. 10:30.
Wniebowstąpienie - święto katolickie upamiętniające powrót Chrystusa, który czterdziestego dnia po Zmartwychwstaniu opuścił ziemię i powrócił do Domu Ojca (Nieba). To wydarzenie opisują ewangeliści: Marek 16,19, Łukasz 24,50-51 oraz Dzieje Apostolskie 1,9-11.
Według tradycji Wniebowstąpienie Chrystusa miało miejsce na Górze Oliwnej w Jerozolimie. Dzisiaj znajduje się tam meczet, wybudowany na fundamentach zburzonej świątyni katolickiej. Na pamiątkę tego wydarzenia Kościół od IV wieku obchodzi Uroczystość Wniebowstąpienia Pana Jezusa. Tradycyjnie czterdzieści dni po Wielkanocy wypada zawsze w czwartek, co jest zgodne z opisem w Ewangelii. Natomiast w związku z tym, że trudno zobowiązać wiernych do świętowania w dzień powszedni, Kościół w Polsce w 2004 roku przeniósł Uroczystość z czwartku na najbliższą niedzielę.
Po raz 12 będziemy obchodzić Święto Dziękczynienia, o godz. 12:00 rozpocznie się dziękczynna Msza św. z udziałem przedstawicieli Episkopatu Polski, zaproszonych gości i pielgrzymów. Intencją Mszy św. będzie dziękczynienie za naszych Wielkich Pasterzy: św. Jana Pawła II i Sługę Bożego Prymasa Wyszyńskiego.
W całej Polsce będą składane ofiary do puszki na budowę Świątyni Opatrzności Bożej.
W pierwszą Niedzielę miesiąca Adoracja Najświętszego Sakramentu po Mszy o godz. 12:00. Zakończy ją procesja eucharystyczna.
Nabożeństwo Czerwcowe o godz. 17:30.


Kalendarium przygotował ks. Jan Świstak oraz ks. Stanisław Podgórski


W naszym Sanktuarium codziennie o godzinie 17.30, na pół godziny przed wieczorną Mszą św. odmawiany jest różaniec. Zapraszamy do uczestnictwa.

„Drodzy Bracia i Siostry, odmawiajcie codziennie Różaniec! Gorąco proszę pasterzy, by odmawiali i uczyli odmawiania Różańca w swoich chrześcijańskich wspólnotach. Aby każdy umiał wiernie i odważnie wypełniać obowiązki swojego stanu, pomóżcie Ludowi Bożemu powrócić do codziennego odmawiania Różańca, do tej przemiłej rozmowy dzieci z Matką, którą „ przyjmują w swoim domu”. – 1 października 1997 r. Jan Paweł II


Msze Św. w naszej świątyni:
- w dni powszednie: 7.00 i 18.00
- w niedziele: 7.00, 9.00, 10.30 dla dzieci, 12.00 i 18.00
Spowiedź: na pół godziny przed Mszą Świętą i podczas Mszy
Kancelaria czynna: od poniedziałku do piątku w godz. 8.00-9.00 i 16.00-17.00
Telefon: (0-22) 648 38 46
nr konta bankowego Parafii:     89 1240 2135 1111 0000 3870 8501
Parafialny Zespół Caritas: magazyn czynny w drugą i czwartą sobotę miesiąca   10.00-11.00 w Domu Parafialnym, ul. Przyczółkowa 56,
nr konta bankowego: 93 1240 2135 1111 0010 0924 9010
e-mail: [email protected]
e-mail Wiadomości Powsińskich: [email protected]
http:    parafia-powsin.pl
Bóg zapłać za ofiary na pokrycie kosztów druku gazetki!

Redakcja WP działa pod opieką ks. Lecha Sitka. Sprawy dotyczące parafii Powsin opracowuje ks. Jan Świstak oraz  ks. Stanisław Podgórski . Redaktor Naczelny: Agata Krupińska, Redakcja: Maria Zadrużna, Teresa Gałczyńska, Aleksandra Kupisz-Dynowska, Krzysztof Kanabus, Robert Krupiński.
 

Nakład: 350 egz.