Lipiec/Sierpień 2024 ISSN 1731-5069 nr 7/8 (275/276)
Pismo rzymskokatolickiej parafii p.w. św. Elżbiety w Warszawie-Powsinie
Kiedy kończy się rok szkolny, dzieci i młodzież rozpoczynają czas wakacji. W naszej parafii przed zakończeniem nauki odbyła się Msza św. w podziękowaniu Bogu za mijający rok szkolny, z prośbą o Boże Błogosławieństwo i Opiekę Matki Bożej dla naszych dzieci. Chrystus w Ewangelii mówi o odpoczynku swoich apostołów, którzy przyjmując i nauczając wielkie rzesze ludzi przychodzących do Jezusa, nawet na posiłek nie mieli czasu. Jezus zwraca się do nich w słowach „odpocznijcie nieco” i uczniowie odpłynęli na drugi brzeg jeziora Galilejskiego.
Pan Jezus jako człowiek był do nas podobny, dlatego rozumie utrudzenie i obciążenie każdego człowieka, chce dać nam wytchnienie. Ten rodzaj odpoczynku nie jest tylko różną formą spędzenia wolnego czasu. Chrystus chce, aby odpoczęła także nasza dusza. Jezus mówi o sobie „uczcie się ode mnie, że jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych „(Łk. 11,30). Jarzmo Pana jest łagodne a ciężar lekki. Jarzmem Chrystusa są Boże Przykazania a ciężarem Krzyż codzienności. Gdy człowiek przyjmie przykazania jako dar i łaskę miłości to jarzmo staje się łagodne. Natomiast Krzyż niesiony razem z Bogiem staje się lekki, otrzymujemy siłę od Ducha Świętego, aby wytrwać na swojej Drodze Krzyżowej. Wypoczynek w świadomości człowieka to czas wolny od pracy i codziennych zmartwień. Wielu ludzi korzysta w wyjazdów zagranicznych. Istnieje niebezpieczeństwo, że w wielu krajach szczególnie muzułmańskich nie znajdziemy kościoła i tym samym nie wypełnimy III przykazania: Pamiętaj abyś dzień święty święcił. Chrystus chce abyśmy pamiętali, że mamy miłować Boga z całej duszy, ze wszystkich sił i całej naszej mocy. Odpoczynek nie może być przedłożony ponad cześć oddawaną Bogu. Nasze zachowanie podczas wakacji często też może doprowadzić do licznych grzechów ciężkich np. nadużywanie alkoholu, cudzołóstwo, niewłaściwe ubieranie się. Czy jemy, czy pijemy czy cokolwiek innego czynimy, mamy przez to oddawać cześć Bogu. Jeśli chcemy podobać się Chrystusowi to nie służmy grzechom otaczającego świata.
W wakacje możemy więcej czasu poświęcić na modlitwę, refleksję, skupienie lub wsłuchiwanie się w wewnętrzną ciszę. Pamiętajmy, że Bóg jest wszędzie i zawsze z nami. Nie zapominajmy się i swoją postawą zawsze czcijmy Boga.
Ks. Proboszcz Lech Sitek
„Czytanki 1998 r.” wydano staraniem Parafii św. Elżbiety w Powsinie z okazji koronacji koronami papieskimi cudownego wizerunku Matki Bożej Tęskniącej. Wydano je za pozwoleniem Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. Czytanki opracowała mgr. Hanna Kosyra-Cieślak. WP przypominają te teksty, które nadal są bardzo aktualne.
3 MAJA – PIELGRZYM PRZED OBLICZEM MARYJ
…Z dawna Polski Tyś Królową Maryjo
Ty za nami przemów słowo Maryjo
Miej w opiece naród cały
Który żyje dla Twej chwały.
Maryjo …
Kardynał Stefan Wyszyński nazwał naród polski „narodem pielgrzymów który poznać można, gdy się patrzy, jak on się modli przed Maryją”.
Tysiącem dróg pielgrzymich wędruje naród polski do swojej Matki, Pani i Królowej, którą od zarania dziejów czci w Jej świętych wizerunkach i której wciąż na nowo wkłada na skronie koronę, oddając się w Jej macierzyńskie panowanie. Bogactwem Polski jest kochający serce i moc Maryi, królującej nie tylko na Jasnej Górze, lecz także w niezliczonych sanktuariach w całej Polsce. Wiele z nich w dowód największej wdzięczności i oddania ukoronowano papieskimi koronami. Niedługo 28 czerwca to największe wyróżnienie spotka kolejny słynący cudami wizerunek Maryi Matki Bożej po raz kolejny wielu z nas będzie mogło uczestniczyć w tej wyjątkowej uroczystości. Liczba sanktuariów koronowanych w Polsce niedługo sięgnie dwustu.
Ten - wciąż na nowo powtarzany - akt hołdu, czci i oddania narodu wobec swej Królowej – przypomina, czym jest obecność i opieka Matki Bożej w polskim trwaniu.
Naród, którego pierwszą pieśnią, modlitwą i zawołaniem bojowym była „Bogurodzica” i który w sarmackiej przeszłości stworzył swój niepowtarzalny etos „obrońców Maryi”, przez dziesięć wieków budował swoją tożsamość u stóp Matki Bożej, otoczony płaszczem jej opieki. Fakt, że znacząca większość koronacji cudownych obrazów przypadła na okres milenijny, ujawnił prawdziwe źródło siły narodu.
Mówił o tym Ojciec Święty Jan Paweł II:” …Kult maryjny stał się też wielką siłą naszego narodu, Tyś wielką chlubą naszego narodu śpiewamy, ale także i wielką siłą…” (Rzym 15.11.1995)
Zawierzenie Maryi - od czasów ślubów lwowskich Jana Kazimierza - oddanie się w Jej macierzyńską, królewską i boską opiekę, ufność i modlitwa sprawiły, że nawet w najciemniejszych okresach swych dziejów naród polski nie stracił wiary i ducha.
Na naszych oczach spełniły się słowa Prymasa Polski - Augusta Kardynała Hlonda, który w 1948 roku, na łożu śmierci w warszawskim szpitalu sióstr Elżbietanek mówił: „Przez trud, boleść, upokorzenie, krew, świętość Kościoła, idziemy ku jednemu z największych triumfów Chrystusa. W Polsce triumf Bożej sprawy opromieniony będzie takim blaskiem, że na nią zwrócą się oczy bliskich i dalekich narodów… Nie lękajcie się niczego, walczcie, módlcie się i wierzcie… Zwycięstwo, gdy przyjdzie, będzie to zwycięstwo Najświętszej Maryi Panny. Pod jej opieką pracujcie”.
Testament ten wypełniał przez całe swe życie Prymas Tysiąclecia - Stefan Kardynał Wyszyński. 26 sierpnia 1956 r w uroczystość 300-lecia ślubów lwowskich, milionowa rzesza Polaków powtarzała napisany przezeń tekst Jasnogórskich Ślubów Narodu: „Królowo Polski przyrzekamy!” Niespełna rok później - 3 maja – Prymas Polski tak komentował ów akt: „Przed 300 laty król podstawił swoje ramiona, aby przyjąć na siebie ciężar odpowiedzialności za naród. W dniu 26 sierpnia 1956 roku przedstawiciele całej Polski dostarczyli swoich ramion, aby z dłoni i ust Episkopatu Polski przyjąć na siebie, ongiś królewski, a dzisiaj narodowy, ciężar ślubowań Jasnogórskich. Po całej Polsce jak wici rozbiega się wieść, że Naród wystąpił, aby przyjąć na siebie obowiązek wypełnienia Królewskich Ślubów…” Dwa dni potem - 5 maja 1957 roku, w pierwszą niedzielę po uroczystości Królowej Korony Polski we wszystkich parafiach Polski rozpoczęła się Wielka Nowenna Tysiąclecia.
Nie minęło kolejnych dziesięć lat i znowu pamiętamy 3 maja: milenijny 1966 rok - Tysiąclecie Chrztu Polski. Kolejne święto Królowej Polski przynosi historyczny akt Oddania Narodu w Niewolę Maryi „na nowe tysiąclecie wiary”. W rocznicę tego wydarzenia 3 maja 1967 roku Prymas Tysiąclecia w homilii wygłoszonej na Jasnej Górze mówił: „Za słowami muszą przyjść czyny… Ziarno zostało wrzucone w ziemię. Teraz ma wydać owoc stokrotny. Odtąd musimy w naszych sercach budzić żywą świadomość, że naród nasz jest w macierzyńskiej niewoli Maryi, w Jej ramionach, jako Jej własność i narzędzie do dyspozycji narzędzie do dyspozycji…”
Ojciec Święty Jan Paweł II wielokrotnie uświadamiał swemu narodowi, że drogą, którą naród polski przekraczać musi próg nadziei, jest droga maryjna. Przypomina o tym dzisiejsze święto i przychodzące z nim rocznice historyczne - narodowe i religijne. Przypominają także z każdym rokiem liczniejsze korony na cudownych wizerunkach Matki Bożej w polskich kościołach. Mieszkańcy Warszawy będą mogli wkrótce za, niespełna dwa miesiące oddać Matce Bożej hołd jako swej Pani i Królowej sposób szczególnie uroczysty: uczestnicząc koronacji obrazu Matki Bożej Tęskniącej w kościele świętej Elżbiety w Powsinie.
Opracowała
mgr Hanna Kosyra-Cieślak
Ks. Marcin Hołuj doświadczony duchowny, rekolekcjonista i wieloletni egzorcysta wygłosił w naszej parafii Rekolekcje Wielkopostne w dniach 17-20 marca 2024 r. Ksiądz Rekolekcjonista udostępnił WP teksty głoszonych homilii i zgodził się na ich publikację. Ze względu na ich obszerność, są one publikowane w kolejnych numerach naszej gazetki, stanowiąc swego rodzaju cykl. Poniżej prezentujemy kolejną z wygłoszonych homilii.
Dzisiaj prosimy Matkę Najświętszą, by uczyła nas coraz bardziej Ją kochać, poznawać i tak przeżywać relację z Nią, by niosła nam życie każdego dnia. To jednocześnie prośba o owoc tej nauki.
1. Maryja w Zwiastowaniu zostaje nazwana Kecharitomene, czyli „napełnioną po brzegi łaską”, „przemienioną przez łaskę do samego dna swej istoty”. Jest to imię niepowtarzalne. To-słowo-jedyne-w-swoim-rodzaju dla jedynej-w-swoim-rodzaju-osoby w sytuacji-jedynej-w-swoim-rodzaju. Nikt inny w historii ludzkości nie jest Kecharitomene. (W. Łaszewski: Rewolucja Maryi. Jan Paweł II: „List o Różańcu nr. 26).
Przełożenie go za pomocą słów „pełna łaski” zubaża niestety jego treść. Maryja jest „zmieniona przez łaskę”, a ponieważ jest to imię misyjne, mówi ono nie tylko o Jej osobie, lecz także o Jej działaniu: Matka Najświętsza jest zmieniona do tego stopnia, że każdego, którego dotknie, zmienia! I to jest Jej zadanie!
2. Jak mówić Zdrowaś Maryjo?
Św. Jan Paweł II: List o Różańcu nr. 26. „Patrząc powierzchownie na powtarzanie aż dziesięciokrotnie „Zdrowaś Maryjo”, można by traktować Różaniec jako praktykę jałową i nużącą. Jednak do zupełnie innych wniosków na temat koronki można dojść, kiedy uzna się ją za wyraz nigdy nie znużonej miłości, która ciągle powraca do ukochanej osoby z gorącymi uczuciami, które, choć podobne w przejawach, są zawsze nowe ze względu na przenikającą je czułość. (…) By zrozumieć Różaniec, trzeba wejść w dynamikę psychologiczną właściwą miłości. Różaniec pomaga nam wzrastać w upodabnianiu się do Chrystusa z Maryją i przez Maryję, aż do osiągnięciu celu, którym jest świętość”.
3. Historii chrześcijaństwa zawsze towarzyszyły objawienia maryjne. Szczególnie zastanawiające jest to, że w XX stuleciu było ich więcej niż w poprzednich dziewiętnastu wiekach razem wziętych. Wielce znamienny jest również fakt, że od roku 1830 zmienił się także ich charakter. Wcześniej miały one zazwyczaj wymiar czysto religijny i adresowane były do poszczególnych osób lub wspólnot. Później natomiast oprócz wątków duchowych pojawiły się również odniesienia do bieżących wydarzeń lub procesów, np. politycznych czy światopoglądowych. Poza tym orędzia zaczęły być kierowane do całego Kościoła i świata, uchylały bowiem rąbka przyszłych dziejów ludzkości.
A) FATIMA. „Jako droga do zbawienia wskazany zostaje w Tajemnicy Fatimskiej – kult Niepokalanego Serca Maryi. W języku biblijnym „serce” oznacza centrum ludzkiego istnienia, skupiające w sobie rozum, wolę, temperament i wrażliwość, w którym człowiek znajduje swoją jedność i swe wewnętrzne ukierunkowanie. „Niepokalane serce” to według Mt 5,8 serce, które dzięki oparciu w Bogu osiągnęło doskonałą jedność wewnętrzną, i dlatego „ogląda Boga”. Kult Niepokalanego Serca Maryi oznacza zatem zbliżanie się do takiej postawy serca, w której fiat – „bądź wola Twoja” – staje się centrum kształtującym całą egzystencję”. Nauczał Kardynał Joseph Ratzinger w Komentarzu Teologicznym do 3 Tajemnicy Fatimskiej.
Fatima jest niespełniona. Kto się spowiada regularnie co miesiąc? Kto pielęgnuje pierwsze soboty miesiąca? Kto mówi różaniec codziennie? To jest Fatima. To także wskazówka, jak należy się spowiadać, by serce upodabniać do Serca Pana Jezusa i Serca Maryi.
B) AKITA. Coraz częściej pojawia się w orędziach maryjnych ton apokaliptyczny. Do takich przykładów należy np. objawienie w Akita w Japonii w roku 1975, uznane przez miejscowego biskupa Johna Ito za autentyczne. S. Agnes Sasagawa została wówczas w niewytłumaczalny sposób uleczona z głuchoty i usłyszała słowa skierowane do niej przez Maryję:
„Wielu ludzi na tym świecie zasmuca Pana Jezusa. Szukam dusz, które Go pocieszą. Aby ugasić gniew Ojca niebieskiego, pragnę wraz z mym Synem dusz, które podjęłyby się wynagrodzenia za grzeszników i za ludzi niewdzięcznych. Niech ofiarują one za tych ludzi swe cierpienia i ubóstwo. Aby świat poznał, jak straszny jest gniew Ojca niebieskiego wobec współczesnego świata, Bóg przygotowuje wielkie oczyszczenie całej ludzkości. Wraz z mym Synem wielokrotnie starałam się powstrzymać gniew Ojca niebieskiego. Powstrzymałam nadejście oczyszczenia, ofiarowując Ojcu cierpienia Jego Syna na Krzyżu, Jego bezcenną Krew i ofiarując Mu litościwe dusze, które pocieszają Ojca niebieskiego - rzeszę ofiarnych dusz przepełnionych miłością. Gniew niebieskiego Ojca może złagodzić modlitwa, pokuta, szczere ubóstwo i odważne akty ofiary.
13 października, w 56 rocznicę ostatniego objawieni fatimskiego, Matka Boża powiedziała: „Jeżeli ludzie nie zaczną pokutować i nie poprawią się, Ojciec ześle na ludzkość straszliwą karę. Będzie to kara większa niż potop, nieporównywalna z niczym, co widział świat. Ogień spadnie z nieba i unicestwi większą część ludzkości, dobrych na równi ze złymi, nie oszczędzając ani kapłanów, ani wiernych. Ci, co ocaleją, będą czuć się tak samotni, że będą zazdrościć umarłym. Jedyną bronią, jaka wam pozostanie, to Różaniec i Znak pozostawiony przez mego Syna. Codziennie odmawiajcie Różańcowe modlitwy. Na Różańcu módlcie się za papieża, biskupów i kapłanów. Działanie szatana przeniknie nawet Kościół, do tego stopnia, że będzie można zobaczyć kardynałów sprzeciwiających się innym kardynałom i biskupów występujących przeciwko innym biskupom. Kapłani, którzy Mnie czczą, będą wyszydzani i prześladowani przez swych współbraci... świątynie i ołtarze będą plądrowane; Kościół będzie pełen tych, którzy pójdą na kompromis, a szatan będzie kusił wielu kapłanów i osoby konsekrowane, by opuścili służbę Panu. Diabeł będzie występował szczególnie przeciwko duszom poświęconym Bogu. Powodem mego smutku jest myśl o zatraceniu tak wielu dusz. Jeśli grzechy będą coraz liczniejsze i poważniejsze, nie będzie już dla nich przebaczenia. Powiedz to odważnie swemu przełożonemu. On będzie wiedział, jak zachęcić was do modlitwy i podjęcia dzieł zadośćuczynienia”.
C) TRE FONTANE. Podobne wątki pojawią się w objawieniach maryjnych, których adresatem Bruno Cornachiola. Był on wojującym ateistą, a nawet planował zamach na papieża Piusa XII. Nawrócił się w 1947 r. w Tre Fontane w Rzymie – tam, gdzie według tradycji został ścięty św. Paweł. Doświadczył wówczas wizji Najświętszej Maryi Panny. Od tamtej pory pozostał Jej gorliwym czcicielem do końca życia.
Objawienia maryjne towarzyszyły mu aż do śmierci w 2001 r. nie ujawniał ich jednak publicznie, lecz zapisywał w swoim dzienniku duchowym. W tym roku opublikował je w swej książce znany włoski watykanista Saverio Gaeta. Robią one naprawdę duże wrażenie, zwłaszcza w kontekście dzisiejszych wydarzeń.
Mimo tego typu opisów objawienia maryjne niosą jednak nadzieję, gdyż zapowiadają na końcu triumf nad siłami ciemności. Odwołują się przy tym do wolnej woli człowieka, który dysponuje potężną bronią duchową. Prześladowania i pokusa odstępstwa jawią się w tej perspektywie jako czas próby. Czas próby dla każdego z nas (Grzegorz Górny Niedziela 35. 28 VIII 2016).
D). QUITO. Maryjo objawiła się w 1610 roku i opowiedziała ze szczegółami, co będzie się działo w naszych czasach. Nakreślony przez Matkę Bożą w przesłaniu z Quito obraz świata, Kościoła i stanu wiary jest dość przerażający. Masowa apostazja, odejście od Boga i wiary, brak świadomości grzechu, bluźnierstwa i świętokradztwa – można odnieść wrażenie, że to wszystko dziś nas otacza. Maryja wiedziała, jaki los czeka świat, opisała duchowe źródła tej tragedii, a także – i to jest nasza nadzieja – wskazała nam wszystkim już w tamtym czasie drogi wyjścia. Odsyłam do książki ks. Piotra Glassa, Ostatnie wołanie Maryi.
E). LA SALETTE. Od czasów Rewolucji Francuskiej historia nabiera tempa. Kolejne narody Europy zaczynają odchodzić od wiary, a Kościół ulega coraz bardziej herezji modernizmu. Dokładnie w tym momencie dziejów do akcji ponownie wkroczyła Maryja. Swoje wołanie kierowała Ona nie tylko do kapłanów, lecz także do ludzi świeckich, których prosiła, by modlili się za pasterzy Kościoła. Był to rok 1846. Niektórzy badacze tych objawień uważają, że słów tych nie można przypisać Maryi, ponieważ są one niekiedy zbyt ostre i radykalne.
LEKARSTWO. Najskuteczniejsze – konsekracja NMP. Św. Ludwik Maria Grignion de Montfort. Jego „Traktat o doskonałym nabożeństwie do NMP” był źródłem oddania się Maryi dla św. Jana Pawła II. A dziś podejmują taką konsekrację 33-dniowe Rekolekcje, by oddać się w niewolę NMP.
4. I wreszcie jest czwarty rodzaj gleby, na którą pada Słowo Boże. To jest ziemia żyzna. To są ludzie z właściwym obrazem Pana Boga. To jest bardzo ważne. I z właściwą relacją do Pana Boga. Ludzie starający się żyć święcie i mądrze. I można by jeszcze bardziej określić tę ziemię żyzną, trochę przez negację poprzednich. Ziemia żyzna to ludzie, którzy potrafią się zatrzymać w tym pędzie życiowym i którzy są zdolni do refleksji nad życiem i nad Słowem Bożym. Ziemia żyzna to ludzie otwarci i wrażliwi, którzy próbują łamać tę skorupę, tę skałę swojego życia. I wpuścić tam Boga. Pomimo różnych ograniczeń i różnych słabości. I wreszcie ziemia żyzna to ludzie, którzy umieją przeżywać cierpienie z Chrystusem, a nie samemu. To są ci, którzy mają właściwą relację do cierpienia. I umieją patrzeć na krzyż.
Słowo Boże to jest Coś, co jest człowiekowi niezbędne. To jest Coś, co daje życie. To jest Coś, czego się nie da oszukać. Nie wystarczy podejść, gdzieś tam stanąć sobie i nic nie słyszeć! Słowo Boże Chrystus głosi po to, by było słyszane. Inaczej nie wyda żadnego plonu!
W kościele, a zwłaszcza w czasie Mszy świętej, to co najważniejsze dzieje się na ołtarzu. To tutaj koncentrują się nasze zmysły. Ważniejsze jednak od tego, co widzialne jest to, co dzieje się w naszych sercach i umysłach. To właśnie wydaje owoc. Dla tego też, jeżeli nasze życie duchowe jest intensywne to to, co składa się na wystrój kościoła wydaje się mieć mniejsze znaczenie. Mniejsze, nie oznacza, że bez znaczenia.
Powtórzę za błogosławionym Prymasem Stefanem Wyszyńskim: „Gdy gaśnie pamięć ludzka dalej mówią kamienie” – to sentencja z bramy Św. Honoraty na warszawskim cmentarzu powązkowskim (Stare Powązki). Prymas wiedział jak podatna na zapomnienie jest nasza pamięć, a to już bezpośrednio wiedzie do obumierania korzeni naszej świadomości. Naród bez pamięci ginie. To co słyszymy, a szczególnie to co widzimy, silnie pobudza nas do refleksji i działania.
Na załączonym zdjęciu znajduje się witraż ufundowany w 1942 roku przez powsińskie Arcybractwo Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa. W samym środku wojennej pożogi, u szczytu sukcesów niemieckiej machiny wojennej, gdy pełną parą ruszyła eksterminacja narodu polskiego ze szczególnym ukierunkowaniem na naszych braci starszych w wierze, Arcybractwo Straży Honorowej ufundowało witraż. Można przypuszczać, że jako wotum ufności w Miłosierdzie Boże.
Piszę „przypuszczać”, bo jak do tej pory nie udało się odszukać żadnych dokumentów potwierdzających te działania. Żaden z donatorów nie jest znany z imienia czy nazwiska i wydaje się, że tym samym nie zapisał się on w sposób widoczny w historii parafii. Może to być także dowodem na głęboką pokorę i zrozumienie czym jest bezinteresowna troska o dobro wspólne, tak rzadka w dzisiejszych czasach. Zostawili oni jednak skarb, który nie niszczeje.
Warto odnotować, że Królestwo Boże wzrasta w sposób niewidoczny i to co wydarzyło się w roku 1942 miało swój widoczny początek już w latach wcześniejszych. Między 1889 i 1893 na szczycie ołtarza pojawia się owalny obraz Serca Pana Jezusa. Wpisuje się to ogólnoświatowy ruch związany z kultem Najświętszego Serca Pana Jezusa. Dość powiedzieć, że taki obiekt jak paryska bazylika Sacré-Coeur na wzgórzu Montmartre to właśnie nieco późniejszy owoc tego ożywienia religijnego w bardzo zlaicyzowanej Francji. Oddawano Sercu Jezusowemu rodziny, ale i państwa, jakby przeczuwając nadejście hekatomby pierwszej wojny światowej.
W dwudziestoleciu międzywojennym, gdy wydawało się, że najgorsze już minęło, w bardzo wielu polskich domach pojawił się obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa lub Obraz Najświętszego Serca Pana Jezusa i Maryi. Często było to aktem dziękczynnym za ocalenie osobiste i uzyskanie niepodległości przez Polskę. Powszechnie też dokonywano aktu zawierzenia rodzin.
Druga wojna światowa ze swoimi okrucieństwami i okropnościami, przyniosła zagładę ludzi i dóbr materialnych. Przyniosła też dewastację struktur społecznych, zdemolowała umysły i pokazała, że obszarem walki staje się rząd dusz. Komuniści przyszli tutaj, i wcale się z tym nie kryli, że przyszli po duszę narodu.
Powojenna rzeczywistość jest w pewnym stopniu wytłumaczeniem, dlaczego zanikały praktyki religijne lub schodziły do podziemia. Jest też wytłumaczeniem, dlaczego nie ma śladów w dokumentach po Arcybractwie Straży Honorowej Najświętszego Serca Pana Jezusa.
Zainteresowanych tematem, czym jest Arcybractwo, co oznacza bycie Strażnikiem Serca Jezusowego, oraz czy jest to zadanie na dzisiejsze czasy, zachęcam do zapoznania się ze stroną internetową prowadzona przez zgromadzenie sióstr Wizytek w Krakowie: https://www.strazhonorowa.pl/ .
Zwracam się także z gorącym apelem do wszystkich którzy mogliby dołożyć do historii parafii swoją rodzinną cegiełkę dotyczącą Serca Jezusowego. Informacje proszę przesyłać na adres Wiadomości Powsińskich: [email protected] .
Najciekawsze i najbardziej wartościowe są zawsze świadectwa umocowane w naszej codziennej rzeczywistości. To wspaniałe, gdy niespodziewanie dowiadujemy się, że mieszkamy wśród zwyczajnych niezwyczajnych ludzi i odnajdujemy w sposób przedziwny łączące nas więzi, także duchowe. Wspaniałe jest także odkrywanie w jak wspaniałym miejscu mieszkamy.
Piotr Kossakowski
Zaczęło się od “Magdy”, Marianny Krystosiak. W południe 1 sierpnia odebrała rozkaz. To była łączniczka, punkt kontaktowy był w Instytucie Głuchoniemych w Warszawie. O 15 dostarczyła go do Klarysewa i dała “Grzegorzowi”. Dopiero o 15 dowiedzieliśmy się, że mamy iść do Powstania. Wiedzieliśmy, że coś się dzieje, już wcześniej, bo widać było poruszenie w Jeziornie, ale myśleliśmy, że to dlatego, iż Niemcy dowiedzieli się o broni przywiezionej z Warszawy, bo część chłopaków została zabrana, a pozostali jechali kolejką do miasta.
Miałyśmy iść do Warszawy i tam się bić, ale oczywiście wyszło inaczej. Mieliśmy rozbić kompanię Niemców w Mirkowie i przez Las Kabacki i Wilanów pójść do Powstania. Tak byliśmy gotowi, że miałam tylko w harcerskim plecaku zrobione środki opatrunkowe, bo każda z nas musiała jechać z własnymi środkami opatrunkowymi – darło się prześcieradła, każda z mam musiała poświęcić jedno czy dwa, czy bieliznę pościelową. My, w taki wiadomy nam sposób zwijałyśmy bandaże i każda musiała mieć swoją własną watę, plastry. Oczywiście zapasowa bielizna, zapasowe buty, bo nie wiadomo było, jak się to wszystko skończy. I kiedy.
Nie miałam pojęcia, że Powstanie wybuchnie. Pamiętam, że byłam umówiona jeszcze na randkę, tego samego dnia miałam pójść na randkę i okazało się, że na tą randkę nie zdążyliśmy, bo przyszedł rozkaz, że muszę biec na miejsce zbiórki.
A potem to już wie Pan co było. Walki w Klarysewie, gdzie był Dom Dziecka, tam zginęło tyle osób, pluton “Jesiona”, pluton ze Słomczyna, potem braci Komorowskich… No i w na Kierszku. Za to Mirkowską Fabrykę Papieru zajęli, a potem po drodze przez most doszło do walk na błotnicy. Dopiero 2 sierpnia zebraliśmy się w tej leśniczówce, bo tam miał sformować się nasz batalion. “Krawiec”. Ja nie jestem żadnym powstańcem, ja jestem żołnierzem “Krawca”. Część z nas dotarła do Warszawy i tam zginęła. Jak “Jadzia”, która mieszkała z Jeziorny. Ona zginęła jako łączniczka.
Albo Krysia Magdziarz. Miała 14 lat, była kuzynką i najlepszą przyjaciółką mojej babci Zuzanny. Kiedy prababcia Romana została ranna, Niemcy opatrzyli ją, ale nie byli w stanie wyjąć odłamka, więc zawieźli ja do szpitala w Warszawie, przy Al. Ujazdowskich. Ktoś z rodziny pojechał ją odwiedzić, a wtedy wujek Magdziarz dowiedział się o ostrzale i zabrał 14 letnią Krysię do Warszawy, aby była bezpieczna. Tam zginęła 15 sierpnia jako sanitariuszka w Powstaniu. Na grobie w Słomczynie napisano, iż “zginęła od hitlerowskiej kuli”. Prababcia Romana pozostała w szpitalu, a ten kto ją odwiedzał wrócił do domu kolejką z Wilanowa. Gdy wysiadał na stacji w Jeziornie, widział trzech chłopaków z okolicznych wsi jadących do miasta, powiedzieli, że mają być tam na godzinę siedemnastą. Był 1 sierpnia. Już nie wrócili.
Potem, kiedy już się zaczęło i była bitwa, przesiedziałyśmy całą noc z 1 na 2 sierpnia na klatce schodowej na Porąbce, bo wszędzie byli już Niemcy. Ale jakoś nie było represji. Nie sprawdzili nam plecaków z apteczkami, a pani Łozina, która dobrze znała niemiecki, jakoś wybroniła wszystkich mieszkańców. Nie pamiętam dobrze jej nazwiska. Wie Pan co my wiemy o Powstaniu? Nic nie wiemy. To co zapisaliście w tych książkach to jest część wiedzy, bo w ogóle nie wymienia ileś osób, które to walczyły.
W Wojskowej Służbie Kobiet służyło 28 dziewcząt ze Skolimowa-Konstancina i 72 z Jeziorny. I mało o której przeczytamy w książce.
O Kęsiku pan słyszał? Jan Kęsik z Jeziorny. Sierżant z wojska, miał po wybuchu powstania utrzymać linię belwederską i utrzymał się kilka dni mimo, że chłopaki mieli kilka pistoletów. Panie, oni z VISami walili do Niemców i ci głupieli, bo nie wiedzieli kto strzela. Dopiero jak zaczęły jeździć tankietki, na własną odpowiedzialność przeprowadził chłopaków do Lasu Kabackiego, poukrywał po rodzinach od Skolimowa, do Jeziorny i Czarnowa. Ja pracowałem potem z jednym z tych co przeżyli. Przeżył Kostek Milewski, mocno postrzelony, dostał w plecy a wyszło głową. To ta grupa wystawiła Fiszera. Wie Pan, że on tyle razy miał wyrok i uchodził cało, że nasze AK dogadało się z AL, które wezwało Armię Czerwoną. Zbombardowali Królewską Górę, ale ten znowu uciekł.
Jak słyszę, że nad Wisłą były Bataliony Chłopskie to mnie śmiech zbiera. To byli żołnierze „Krawca”, a dowodził nimi Plebański z Łyczyna. To potem po wojnie ZBOWiD uznał ich za Bataliony Chłopskie, a oni oczywiście podpisali, żeby brać rentę wojskową. Ale to nasze AK było, wszystkim to odpowiadało. To były te pluton, z którego większość nie poszła do Powstania. Bo ja zawsze zastanawiałem się po pierwsze po co kazali nam pod koniec lipca całą broń ukrywać co nam wywozili z Warszawy, potem jak 1 sierpnia kazali ją przywieźć to było za późno. Ona pewnie gdzieś tu nadal jest poukrywana.
Jak byłem mały mieliśmy fajny metalowy pistolet do zabawy, wykopały go kury w obejściu. Ja się nim bawiłem, moi bracia, często leżał przy samej drodze. Aż zobaczył go po jakichś dziesięciu latach dziadek, zrobił się blady i złapał go, po czym wywalił do stawu. Raz tylko powiedział, cholera, żebym pamiętał, gdzie to jeszcze zakopaliśmy…
Bo nas złapali wszystkich prawie mieszkańców wsi od Opaczy po Cieciszew, dlatego nie poszliśmy i kazali nam sypać te bunkry w wałach. Największy bunkier to był w Gassach był w miejscu obecnego podjazdu do Wisły. Tam Niemcy kryli się przed rosyjskim ostrzałem. Jak walili Ruscy, to stopniowo spaliły się całe Gassy, mówiliśmy wówczas, że to Niemcy zaczęli w pewnym momencie podpalać domy, aby mieć spokój. Wtedy też spłonął wiatrak w Gassach, a Niemcy wysadzili most. Jako ostatni spalił się dom Opalińskich. Pod koniec lipca został trafiony przez rosyjską artylerię. W ogóle był zamęt, zanim ten most wysadzili, to uciekli Niemcy. Wermacht powrócił dopiero 31 lipca i złapał ludzi, każąc kopać im te rowy. Praktycznie cały nasz pluton zgarnęli i 1 sierpnia przewieźli nad Wisłę od Obórek przez Opacz, Gassy, Cieciszew i Słomczyn, gdzie polecono kopać nam miejsca pod stanowiska okopów. Każdy wykopać miał nie mniej niż 5 metrów. To wtedy na terenie dawnego kościoła w Cieciszewie wykopano garnek talarów, które Niemcy wymieniali za papierosy, a jak nie patrzyli, to ci z Cieciszewa uciekli i mogli się stawić do Warszawy.
Powiem ci tak: gdy dotarł rozkaz o stawieniu się na godzinę W, do powstania zdołali pójść jedynie ci, którym udało się uniknąć wywózki nad Wisłę. Od popołudnia strumyczkiem w kierunku stacji w Jeziornie zmierzali młodzi ludzie z tutejszych oddziałów; jak od wieków wiadomo wojny i powstania są głównie udziałem wchodzącego w dorosłość pokolenia. Do każdego kursu kolejki wilanowskiej wsiadało kilku młodych mieszkańców okolicznych wsi, odjeżdżając na miejsca wyznaczonych zbiórek. Większość nie wróciła do domu, a nie wszystkich nazwiska zapamiętano. W ciągu dnia tą trasą do Warszawy podążyło kilkunastu młodych ludzi, z Jeziorny, Bielawy, Słomczyna. Na cmentarzu w Cieciszewie pośród kwater żołnierzy znajduje się grób Bolesława Wiewióry, żołnierza AK, który do niej dotarł, Powstańca Warszawy, poległego 27 sierpnia 1944 roku. Napis na tabliczce nagrobnej brzmi “Poległ w obronie Warszawy”. Jak widać w tamtym czasie nazwa “Powstanie Warszawskie” nie była jeszcze powszechnie znana i nie utrwaliła się w świadomości, sierpniowa i wrześniowa walka była po prostu walką o wolność, o Warszawę, w której wzięło udział wielu tutejszych młodych ludzi, żołnierzy Batalionu “Krawiec”.
Po wybuchu powstania całe Powiśle zostało wysiedlone. Babcia trafiła najpierw do owczarni przy pałacu w Oborach, skąd wyrzucono na Królewską Górę rodzinę Potulickich. Miała zaledwie 17 lat i musiała zadbać o resztę rodzeństwa, zbierała wówczas buraki na polach. Potem zakwaterowywano ich w 4 kolejnych willach w Konstancinie. Od strony Warszawy widać było wówczas wyłącznie ścianę dymu. Prababcia wyszła ze śródmieścia kanałami i szukała rodziny bowiem wiedziała, że Powiśle zostało wysiedlone. Trafiła nawet do Lesznowoli, bo ktoś jej powiedział, że mogą tam być u Komosów, nie wiedziała, że dzieci są w Konstancinie. Spotkali się dopiero 2 listopada.
A moja Babcia wspominała, że gdy patrzyła w kierunku Warszawy, to w sierpniu nocami widać było już tylko i wyłącznie łunę. Nie mówiła co myślała, nie mając jeszcze 18 lat, pod opieką mając kilkuletnią siostrę i mojego pradziadka, który całkowicie się załamał po zniszczeniu domu rodzinnego i wszystkiego co mieli, gdy zaczęła się walka nad Wisłą, gdzie stało już radzieckie wojsko i strzelało do umacniających się Niemców.
Jeden dziadek nie miał szansy wiele mi powiedzieć, pamiętam tylko jak przez mgłę jak zabierał mnie na rowerze na te nudne uroczystości przy pomniku w Powsinie latem, a kiedy skarżyłem się, że nudzi mi się jak czytają te nazwiska z kolegami, mówił, że to nie są koledzy, tylko towarzysze broni. Drugi dziadek, kiedy zacząłem zbierać znaczki i zobaczył wydaną w roku 1984 serię z okazji czterdziestolecia Powstania, o którym nic wówczas nie wiedziałem, że to była największa głupota jego życia. A potem dodał, że poszedł by jeszcze raz.
Tak generalnie wygląda cała historia tutejszych rodzin, ktoś walczył, ktoś był w Warszawie, nie wszyscy przeżyli. To zawsze były ważne opowieści, a jednocześnie bardzo zwyczajne. Więc kiedy słucham tych różnych awantur o patriotyzm i bohaterstwo, a przede wszystkim o to, czy Powstanie było potrzebne, że pamiętamy o bohaterach, o tym micie Powstania, to myślę sobie, że ktoś tu czegoś nie rozumie. Bo to nie było Powstanie bohaterów, lecz zwykłych ludzi, zarówno cywilów jak i żołnierzy, kobiet, mężczyzn i dzieci.
Paweł Komosa 30 lipca 2020
Na podstawie rozmów, wywiadów i wspomnień rodzinnych zbieranych w latach 1994 – 2020.
https://okolicekonstancina.pl
Ta i wiele innych pieśni wybrzmiewało podczas Nabożeństw Majowych w naszych polskich kościołach czy też z dala od świątyń w kapliczkach lub przydrożnych krzyżach i obrazach. Jest to jeden z wyrazów kultu Matki Bożej, który towarzyszy chrześcijańskiemu życiu duchowemu i pobożności maryjnej w ciągu całego roku liturgicznego Kościoła.
Potwierdzeniem wykładni teologicznej tego kultu stała się adhortacja apostolska Marialis cultus, ogłoszona 2 lutego 1974 roku, w której Papież Paweł VI pisał: „Dzisiejszy bowiem Kościół, rozważając tajemnicę Chrystusa i swojej własnej natury, zarówno jakby u źródła tej pierwszej, jak i też u szczytu tej drugiej, odnajduje tę samą Niewiastę, to jest Najświętszą Dziewicę Maryję, która jest Matką Chrystusa i Matką Kościoła”. Jednak sformułowane w niej zasady każą unikać wszystkiego co mogłoby sugerować, że kult maryjny spełnia tę samą rolę jaką jest adoracja Trójcy Świętej i Słowa Wcielonego.
Posiadamy tego pełną świadomość. Niemniej jednak mając w naszym Sanktuarium Matkę Bożą Tęskniącą z pokorą i pełnym zaufaniem, to do Niej uciekamy się, prosząc o wstawiennictwo za nami do Jej Syna a Pana naszego Jezusa Chrystusa.
Wracając do tytułu, który niejako wzywa do maryjnej cichości tak bardzo kontrastującej z realiami dzisiejszego świata, przychodzi mi na myśl Trzecie Boże Błogosławieństwo – Błogosławieni Cisi w interpretacji Ks. prof. dr hab. Waldemara Chrostowskiego. Wzywa ono do naśladowania Jezusa Chrystusa w Jego dobroci i wrażliwości, które mają moc radykalnej przemiany świata, ogarniając rodziny, szkoły i miejsca pracy, miasta, wsie oraz kulturę, sztukę i politykę.
„Złoczyńcy bowiem wyginą, a ufający Panu posiądą ziemię. Jeszcze chwila, a nie będzie przestępcy: spojrzysz na jego miejsce, a już go nie będzie. Natomiast pokorni posiądą ziemię i będą się rozkoszować pełnym pokojem” (Ps 37 (36),9-11).
Pragniemy tej radykalnej przemiany i o nią modliliśmy się przez cały miesiąc w naszym kościele i m.in. przy krzyżu na ul. Czekoladowej w Powsinie oraz przy krzyżu obok „bocieńca” w Bielawie. Było bardzo majowo: uroczyście, pogodnie, wzniośle, z otwartymi sercami w otoczeniu kwitnących drzew i krzewów oraz wtórującym śpiewie ptaków…, staraliśmy się w łączności z Maryją, wielbić Boga w Trójcy Jedynego, Stworzyciela nieba i ziemi, ufając Ojcowskiej Opatrzności. I za tą wspólną modlitwę dziękuję grupom modlitewnym, księżom oraz posługującym w liturgicznej celebrze.
Na zakończenie tych naszych modlitewnych spotkań, przepełnionych także modlitwą dziękczynną i niezliczoną ilością zanoszonych próśb, pozostaliśmy jednak z troskliwym pytaniem:
Jak być cichym i praktycznie radzić sobie z tym wezwaniem w naszych czasach?..., „pełnych gwaru, kłótni, walki o władzę, stanowiska, względy osób. Nawet wśród ludzi uważających siebie za wierzących zamiast pokoju i łagodności dominuje podniesiony głos, gniew, nieufność poczucie zniewagi i pokrzywdzenia. Wymuszanie krzykiem, siłą, szantażem czy płaczem jest na porządku dziennym w niejednej rodzinie”. Z mojej strony, dużym wsparciem dla dokonania tego zamiaru może być treść artykułu mariologa O. Jana M. Olszewskiego OFMCONV pt. „W ciszy Boga” - Rycerz Niepokalnej, maj 2023r.
Maryjo, Królowo Polski, wzorze cichości i pokory, uproś nam wiarę i siłę na odrzucenie porządku grzechu dla wprowadzenia porządku Bożej łaski, pokoju i dobra. Amen.
Teresa Gałczyńska
Zwyczajem lat ubiegłych również w tym roku, 6 czerwca odbyła się procesja do Kabat, związana z tradycją poświęcenia pól. Jest to stary obrzęd mający chronić ludzi, domostwa i dobytek. Jak co roku modlimy się o urodzaje, by nikomu nie zabrakło chleba. Wierzymy, że modlitwa pomoże uchronić przed nieszczęściami takimi jak burze, gradobicie, susze, powodzie czy pożary. Wiemy, że oprócz własnych starań niezbędne jest Boże błogosławieństwo i wsparcie.
Procesja ta zawsze odbywa się w czwartek, w ostatnim dniu oktawy Bożego Ciała. Tego dnia jest poświęcenie wianków z kwiatów i ziół, które przynoszone są do kościoła. Wcześniej odprawiana jest Msza św. w intencji rolników i mieszkańców Kabat, na którą ofiara pochodzi ze składek.
Podczas procesji w Kabatach zatrzymujemy się cztery razy, przy usypanych z ziemi kopcach. Przy trzech z nich stoją przydrożne krzyże. Ksiądz czyta fragmenty Pisma Św. odnoszące się do pracy na roli oraz specjalne modlitwy o błogosławieństwo Boże w pracy i pomyślne zbiory. Święci wodą święconą otaczającą okolicę i butelkę, w której jest kartka z tekstem czytanego wcześniej fragmentu Ewangelii, oraz położony na niej wianek uwity ze świeżych kwiatów i ziół. Butelka zostaje potem zakopana w kopcu.
Aktualna trasa ma ok. 3 kilometry. W tym roku uczestniczyły 33 osoby. Szedł z nami i prowadził modlitwy ksiądz wikary Markos Płoński, a śpiewy w drodze i różaniec prowadził nasz organista p. Tadeusz Zwierzchowski. Tradycyjnie są to głównie pieśni maryjne.
Wcześniej chodził z nami poprzedni wikary ks. Mikołaj Derentowicz. Napisał on tekst i skomponował Litanię Powsińską do Matki Tęskniącej. Zawarł w niej również wezwanie: „Pani pól kabackich módl się za nami”. Jak mi mówił, było to właśnie inspirowane procesją poświęcenia pól w Kabatach.
Dziś pól uprawnych jest tu coraz mniej, rozwija się budownictwo mieszkaniowe, dlatego modlitwami obejmujemy nie tylko pracujących na roli, ale również tych, którzy mieszkają na tej ziemi. Przyłączają się do mieszkańców Kabat również mieszkańcy innych miejscowości, by w tej, swego rodzaju pielgrzymce „idąc w szarym pyle dróg”, do głównej intencji dołączyć również własne intencje.
Obrzęd procesji w Kabatach ma bardzo długa tradycję. Według przekazywanych ustnie wspomnień pierwsze procesje błagalne zaczęły się tu już w II połowie XIX wieku, gdy „ludzie zaczęli umierać z powodu zarazy”. Ma to odzwierciedlenie w dokumentach, ponieważ według akt parafialnych w 1867 r. nawiedziła Kabaty epidemia cholery, która roznosi się poprzez spożycie skażonej wody. W ciągu dwóch miesięcy zmarło wtedy dziesięć osób i kolejne dziewięć w otaczających miejscowościach, zapewne krewnych, co można wnioskować po takich samych nazwiskach. Codziennie odbywały się wówczas procesje przebłagalne wokół wsi i modlitwy przy krzyżach, a jeden z krzyży był wtedy specjalnie postawiony. Po dwóch miesiącach zaraza ustała. Można przypuszczać, że właśnie od tamtej pory, co roku odbywa się w Kabatach procesja. Nazywana była „procesją na około pól”, ponieważ kiedyś była o wiele dłuższa. Ludzie obchodzili wkoło pola kabackie i znajdujące się na nich zabudowania według starych kopców granicznych. Było to możliwe, ponieważ teren Kabat tworzył kształt prostokąta.
Ludzie chodzili nawet w wojnę. Jak opowiadali starsi, jeszcze przed wojną raz zrezygnowano z procesji, ponieważ rozpętała się ogromna burza. Tego roku Kabaty doświadczyły ogromnego gradu, który zniszczył plony, co było wspominane przez bardzo wiele lat. Dwa lata temu przez Las Kabacki przeszedł potężny huragan, który połamał wiele mocnych drzew, zaledwie kilkadziesiąt metrów od zabudowań, ale domów w Kabatach nie uszkodził.
Dla nas, jako mieszkańców Kabat procesja, podczas której poświęceni są ludzie, otaczające pola i domostwa jest to ważne wydarzenie, które integruje społeczność i podkreśla dziedzictwo przekazywane z pokolenia na pokolenie. Jak mówił Św. Jan Paweł II podczas pielgrzymki do Polski w 1997 r.: „Pozostańcie wierni tradycjom waszych praojców. Oni podnosząc wzrok znad ziemi ogarniali nim horyzont, gdzie niebo łączy się z ziemią i do nieba zanosili modlitwę o urodzaj, o ziarno dla siewcy i ziarno dla chleba. Oni w imię Boże rozpoczynali każdy dzień i każdą swoją pracę, i z Bogiem swoje rolnicze dzieło kończyli. Pozostańcie wierni tej prastarej tradycji! Ona wyraża najgłębszą prawdę o sensie i owocności waszej pracy”.
Jacek Latoszek
„Wigry – jedyne to miejsce, gdzie człek, nie zrywając współżycia z ludźmi, może nie spiesząc się uczynić rachunek sumienia, zrozumieć, co uczynił złego i jak powinien to naprawić, odetchnąć od zgiełku życia i dojść do równowagi ducha. Cicha puszcza dobiegająca do samych brzegów, majestatyczne niby zadumane jezioro, wyspa wigierska, tchnąca siwą, pracowitą przeszłością i myślami bogobojnych pustelników działają kojąco. Tę ciszę odczuwa tu każdy, a spływające nań ukojenie przepełnia serce radością rzewną, która zmusza do milczenia niby w obliczu świętości”.
Obraz z ołtarza głównego kościoła na Wigrach autorstwa Wiktora Winikajtisa |
Wigierski klasztor widziany z wsi Cimochowizna |
Wigry to również nazwa wsi, w której znajduje się prawdziwa perła architektury, zbudowany na wzgórzu klasztor Zakonu Kamedułów. Tereny wokół jeziora Wigry długo były praktycznie niezamieszkane, choć istnieją przekazy, że już w czasach króla Władysława Jagiełły istniał w tym miejscu dwór myśliwski. Jednak dopiero za sprawą króla Jana II Kazimierza ziemie te zaczęły być wykorzystywane gospodarczo. Król Jan Kazimierz 6 stycznia 1667 roku przekazał jezioro Wigry wraz z otaczającymi go terenami Zakonowi Kamedułów. Dokument wystawiony przez króla, jeszcze tego samego roku zatwierdził Sejm Rzeczypospolitej i biskup wileński Aleksander Sapieha. Początkowo zakonnicy zamieszkiwali w drewnianym dworze, który jednak spłonął w 1671 roku. Pomimo, że wokół nie brakowało drewna na odbudowę spalonego dworu, zakonnicy wybudowali murowany kościół oraz klasztor, składający się z siedemnastu eremów, ponieważ kameduli jako pustelnicy mieszkali oddzielnie jeden od drugiego, każdy w osobnym domku.
Budowę kościoła, według projektu Piotra Putiniego, wzorowano na warszawskiej świątyni ojców kapucynów stojącej przy ulicy Miodowej. Jego budowa trwała od 1694 do około 1745 roku. Jest on budowlą jednonawową z licznymi ołtarzami usytuowanymi przy bocznych ścianach świątyni, które sprawiają wrażenie jakby znajdowały się w nawach bocznych. Wykonany został w stylu barokowym i motyw liścia akantu, tak charakterystyczny dla tego stylu, gdy zwiedzamy świątynię, przewija się na każdym kroku.
Zakonnicy byli pierwszymi, którzy na tych terenach wybudowali zakłady przemysłowe. Pod ich kierunkiem powstały tartaki, młyny, huty szkła a także cegielnie, z których pierwsza produkcja szła na budowę wznoszonego kompleksu klasztornego. Wznosili również papiernie, smolarnie i rudnie, w których wytapiano żelazo. Miejsca, gdzie one się znajdowały, pozostały w nazwach miejscowości położonych wokół Wigier – m.in. Maćkowa Ruda, Gawrych Ruda. Braciszkom nie obce były umiejętności potrzebne w sadownictwie, hodowli zwierzęcej, jak również w hodowli ryb, a z jednej zatoczek wyspy, na której mieszkali, uczynili staw rybny. W XVIII wieku był to bodaj najbogatszy zakon w Rzeczypospolitej, będący właścicielem około 300 km2 gruntów i jezior, a także 56 wsi i kilkunastu folwarków. Również założone przez ojczulków miasto Suwałki, było własnością tego Zakonu.
Kres zakonu nad Wigrami i rozwoju tego zakątka naszego kraju nastąpił na początku XIX wieku, gdy protestanccy zaborcy pruscy skonfiskowali całe dobra zakonu, a samych zakonników wypędzili z ich własności. Od tego czasu znajdowała się tu parafia, która nie mając zaplecza gospodarczego, nie była w stanie utrzymać tak dużego kompleksu. Kościół i zabudowania klasztorne były dotkliwie niszczone podczas pierwszej, a zwłaszcza drugiej wojny światowej. Według okolicznych mieszkańców, ciężka artyleria radziecka w 1944 roku urządziła sobie strzelanie do pustych zabudowań klasztornych, dokonując ogromnych zniszczeń. (Zdjęcia skutków tego barbarzyństwa można oglądać na miejscu). Po wojnie władze komunistyczne nie spieszyły się specjalnie z odbudową zabytku i jej szczodrym finansowaniem.
Muzeum Wigier w Starym Folwarku |
Do 1973 roku dzięki ofiarności i pracy parafian oraz skromnym środkom rządowym, udało się podźwignąć z ruin tylko niewielką część obiektu, przede wszystkim budynek kościoła. Gdy w sierpniu 1963 roku byłem z rodziną na wakacjach nad Wigrami, mieszkając u państwa Majewskich we wsi Cimochowizna, co niedziela płynęliśmy łódką (łodzią) na Mszę świętą do Wigier. Już wówczas kościół był na tyle odbudowany, że odprawiano w nim Najświętszą Eucharystię. Parafia i władze kościelne nie mogąc podołać odbudowie tak dużego, zniszczonego obiektu, w 1973 roku przystały na prośbę Ministerstwa Kultury i wydzierżawiły mu pokamedulskie zabudowania klasztorne na 50 lat. W zamian miała nastąpić całkowita odbudowa wigierskiego kompleksu. Jednak w dniu 9 grudnia 2010 roku minister kultury Bogdan Zdrojewski jednostronnie wypowiedział dzierżawę zabudowań klasztoru wigierskiego, skracając ją o kilkanaście lat.
Obecnie wigierski kościół pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny, jak i cały zabytkowy kompleks, jest pod zarządem administracji kościelnej, a o jego stan techniczny dba Fundacja WIGRY PRO, której prezesem jest ksiądz Jacek Nogowski wigierski proboszcz.
Wigry, obraz wiszący w kościele pokamedulskim, 2.06.2010 r. |
Na koniec ciekawostka. W wigierskim kościele po prawej stronie przy prezbiterium, znajduje się duży współczesny obraz umieszczony w ogromnej 325 x 280 centymetrów, starej, pięknej, barokowej ramie, który mieszkańców wilanowskiej dzielnicy, a już na pewno znających kościół św. Anny w Wilanowie może mile zaskoczyć. Przedstawia bowiem Zwiastowanie Najświętszej Marii Panny, stanowiąc niejako kopię obrazu będącego w ołtarzu głównym wilanowskiego kościoła.
Jaka jest historia tego obrazu? Otóż, gdy do Wigier miał przybyć Ojciec Święty Jan Paweł II, uczyniono wiele by godnie przyjąć tak znamienitego gościa. Sprzątano, odnawiano, przygotowano Kaplicę Papieską itp., ale na wypełnienie treścią ogromnych ram barokowych (po lewej stronie prezbiterium znajduje się druga, podobna rama, a w niej także współczesny obraz) nie starczyło czasu. Ramy podczas pobytu Ojca Świętego pozostały puste (co się stało z obrazami w nich wiszącymi, dokładnie nie wiadomo). Dlatego niedługo po Jego wyjeździe ówczesny wigierski proboszcz ksiądz Zygmunt Bieluch i ełcki biskup Edward Samsel uradzili, żeby do ram namalować obrazy. Zdecydowali, że ponieważ w ołtarzu głównym znajduje obraz przedstawiający Niepokalane Poczęcie Najświętszej Maryi Panny (autorem tego obrazu jest długoletni wigierski przewodnik, artysta amator, samouk Wiktor Winikajtis, jak mówiono o nim – „ostatni wigierski kameduła”) w dwóch wielkich ramach umieszczone zostaną obrazy przedstawiające; Zwiastowanie i Wniebowzięcie NMP. W ich zamyśle miał to być Tryptyk Maryjny.
Namalowanie obrazów zlecono miejscowemu artyście panu Zygmuntowi Zuchwalskiemu, który w swoim zakładzie stolarskim „Łabędź”, istniejącym do dzisiaj w Suwałkach, wykonał dwa stosowne blejtramy, naciągnął lniane płótno i je zagruntował. Do zagruntowania tak dużych dwóch powierzchni zużył 1200 jaj! Jak sam wspomina, ilustracje przedstawiające sceny Zwiastowania i Wniebowzięcia wziął z jakichś albumów, nie pamięta z jakich. Natomiast twarzy, osobom malowanym na płótnie użyczyli członkowie jego rodziny.
.
Obraz autorstwa Zygmunta Zuchnowskiego z autografem Jana Pawła II, w dolnym, prawym rogu |
Pan Zygmunt jest również autorem obrazu przedstawiającego Ojca Świętego, na którym On sam podczas wizyty w wigierskim kościele złożył podpis. Uczynił to zwykłym mazakiem. Jest to bodaj jedyny obraz z autografem Papieża.
Kaplica Papieska w Domu Królewskim na Wigrach |
Zakon Kamedułów OSBCam. powołał do życia św. Romuald z książęcego rodu z Toskanii (północne Włochy) zakładając w roku 1012 pięć pustelni i kaplicę. Reguła wprowadzona przez św. Romualda była jeszcze bardziej zaostrzona niż benedyktyńska. Nakazywała życie samotnicze (stąd eremy), nakaz milczenia, pełny post oraz całkowity zakaz kontaktu z kobietami. W Polsce pierwszy zakon tej reguły powstał na początku XVII w. Od białego koloru habitów noszonych przez zakonników, miejsca w których zamieszkali nazywano „Bielany”.
Krzysztof Kanabus
Składam serdeczne podziękowania księdzu Jackowi Nogowskiemu i panu Zygmuntowi Zuchwalskiemu za informacje, które wykorzystałem pisząc powyższy artykuł.
*- ur. w 1878 r. w Lucynie – Inflanty Polskie, zm. 3 stycznia 1945 r. w Grodzisku Mazowieckim, zagorzały antykomunista, podróżnik, pisarz – jego książki porównywano z dziełami Kiplinga, Londona czy Maya. W czasie rewolucji bolszewickiej był doradcą barona Romana von Ungern- Sternberga. Ponoć do samej śmierci pozostał depozytariuszem tajemnicy o miejscu ukrycia jego ogromnego skarbu, gdzieś na stepach mongolskich. W latach międzywojennych był bardzo płodnym literatem, łączny nakład jego książek osiągnął 80 milionów!!! egzemplarzy. Ze wszech miar polecam jego książkę pod tytułem „Lenin”, za którą był ścigany przez NKWD nawet po swojej śmierci. W PRL-u jego publikacje były objęte cenzurą.
** - ur. w 1880 r. w Białogrodzie (Akerman), w czasie wojny podporucznik Armii Krajowej ps. „Leśny”, po wkroczeniu Armii Czerwonej aresztowany przez NKWD, zmarł 25 marca 1945 r. pod Smoleńskiem.
CRZTY
Polecamy opiece Matki Bożej Tęskniącej nowo ochrzczone dzieci, ich rodziców i chrzestnych
POGRZEBY
Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie.
O opiekę duszpasterską nad chorymi – Módlmy się, aby sakrament namaszczenia chorych dał przyjmującym go osobom oraz ich bliskim siłę od Pana, stając się dla wszystkich widocznym znakiem współczucia i nadziei. |
03 VII ŚRODA, ŚWIĘTO ŚW. TOMASZA APOSTOŁA
04 VII PIERWSZY CZWARTEK MIESIĄCA
05 VII PIERWSZY PIĄTEK MIESIĄCA
06 VII PIERWSZA SOBOTA MIESIĄCA, WSPOMNIENIE BŁ. MARII TERESY LEDÓCHOWSKIEJ, DZIEWICY
07 VII CZTERNASTA NIEDZIELA ZWYKŁA
08 VII PONIEDZIAŁEK, WSPOMNIENIE ŚW. JANA Z DUKLI, PREZBITERA
11 VII CZWARTEK, ŚWIĘTO ŚW. BENEDYKTA, OPATA
12 VII PIĄTEK, WSPOMNIENIE ŚW. BRUNONA Z KWERFURTU, BISKUPA I MĘCZENNIKA
13 VII SOBOTA, WSPOMNIENIE ŚW. PUSTELNIKÓW, ANDRZEJA ŚWIERADA I BENEDYKTA
14 VII PIĘTNASTA NIEDZIELA ZWYKŁA
15 VII PONIEDZIAŁEK, WSPOMNIENIE ŚW. BONAWENTURY, BISKUPA I DOKTORA KOŚCIOŁA
16 VII WTOREK, WSPOMNIENIE NMP Z GÓRY KARMEL
21 VII SZESNASTA NIEDZIELA ZWYKŁA
22 VII PONIEDZIAŁEK, ŚWIĘTO ŚW. MARII MAGDALENY
23 VII WTOREK, ŚWIĘTO ŚW. BRYGIDY, PATRONKI EUROPY
24 VII ŚRODA, WSPOMNIENIE ŚW. KINGI, DZIEWICY
25 VII CZWARTEK, ŚWIĘTO ŚW. JAKUBA, APOSTOŁA
26 VII PIĄTEK, WSPOMNIENIE ŚW. JOACHIMA I ANNY, RODZICÓW NMP
28 VII SIEDEMNASTA NIEDZIELA ZWYKŁA
29 VII PONIEDZIAŁEK, WSPOMNIENIE ŚW. MARTY, MARII I ŁAZARZA
31 VII ŚRODA, WSPOMNIENIE ŚW. IGNACEGO Z LOYOLI, PREZBITERA
SIERPIEŃ 2024
Za przywódców politycznych – Módlmy się, aby przywódcy polityczni służyli obywatelom, pracując dla integralnego rozwoju człowieka i dla dobra wspólnego, szczególnie troszcząc się o najuboższych i o tych, którzy stracili pracę. |
01 VIII PIERWSZY CZWARTEK MIESIĄCA, WSPOMNIENIE ŚW. ALFONSA MARII LIGUORIEGO, BISKUPA I DOKTORA KOŚCIOŁA
02 VIII PIERWSZY PIĄTEK MIESIĄCA
03 VIII PIERWSZA SOBOTA MIESIĄCA
04 VIII OSIEMNASTA NIEDZIELA ZWYKŁA
06 VIII WTOREK, ŚWIĘTO PRZEMIENIENIA PAŃSKIEGO
08 VIII CZWARTEK, WSPOMNIENIE ŚW. DOMINIKA, PREZBITERA
09 VIII PIĄTEK, ŚWIĘTO ŚW. TERESY BENEDYKTY OD KRZYŻA, DZIEWICY I MĘCZENNICY, PATRONKI EUROPY
10 VIII SOBOTA, ŚWIĘTO ŚW. WAWRZYŃCA, DIAKONA I MĘCZENNIKA
11 VIII DZIEWIĘTNASTA NIEDZIELA ZWYKŁA
13 VIII WTOREK
14 VIII ŚRODA, WSPOMNIENIE ŚW. MAKSYMILIANA MARII KOLBEGO
15 VIII CZWARTEK, UROCZYSTOŚĆ WNIEBOWZIĘCIA NMP
16 VIII PIĄTEK, WSPOMNIENIE ŚW. STEFANA WĘGIERSKIEGO, KRÓLA
17 VIII SOBOTA, WSPOMNIENIE ŚW. JACKA, PREZBITERA
18 VIII DWUDZIESTA NIEDZIELA ZWYKŁA
20 VIII WTOREK, WSPOMNIENIE ŚW. BERNARDA Z CLAIRVAUX, OPATA I DOKTORA KOŚCIOŁA
21 VIII ŚRODA, WSPOMNIENIE ŚW. PIUSA X, PAPIEŻA
22 VIII CZWARTEK, WSPOMNIENIE NMP KRÓLOWEJ
24 VIII SOBOTA, ŚWIĘTO ŚW. BARTŁOMIEJA, APOSTOŁA
25 VIII DWUDZIESTA PIERWSZA NIEDZIELA ZWYKŁA
26 VIII PONIEDZIAŁEK, UROCZYSTOŚĆ NMP CZĘSTOCHOWSKIEJ
27 VIII WTOREK, WSPOMNIENIE ŚW. MONIKI
28 VIII ŚRODA, WSPOMNIENIE ŚW. AUGUSTYNA Z HIPPONY, BISKUPA I DOKTORA KOŚCIOŁA
29 VIII CZWARTEK, WSPOMNIENIE MĘCZEŃSTWA ŚW. JANA CHRZCICIELA
01 IX DWUDZIESTA DRUGA NIEDZIELA ZWYKŁA
02 IX PONIEDZIAŁEK
03 IX WTOREK, WSPOMNIENIE ŚW. GRZEGORZA WIELKIEGO, PAPIEŻA I DOKTORA KOŚCIOŁA
05 IX PIERWSZY CZWARTEK MIESIĄCA
06 IX PIERWSZY PIĄTEK MIESIĄCA
07 IX PIERWSZA SOBOTA MIESIĄCA, WSPOMNIENIE ŚW. IGNACEGO KŁOPOTOWSKIEGO, PREZBITERA
08 IX DWUDZIESTA TRZECIA NIEDZIELA ZWYKŁA
Kalendarium przygotowali księża Lech Sitek i Markos Płoński z wykorzystaniem schematów przygotowanych przez ks. Jana Świstaka
Msze Św. w naszej świątyni.
- w dni powszednie. 7.00 i 18.00
- w niedziele. 7.00, 9.00, 10.30 dla dzieci, 12.00 i 18.00
Spowiedź. w dni powszednie o godz. 6.45 oraz 17.30, a w niedziele pół godziny przed każdą Mszą świętą
Kancelaria czynna. poniedziałek od 16 - 17, wtorek, środa, czwartek od 8 - 9 i od 16 - 17, w piątek od 8.00 - 9.00
Telefon. (0-22) 648 38 46
nr konta bankowego Parafii. 89 1240 2135 1111 0000 3870 8501
Parafialny Zespół Caritas. magazyn czynny w drugą i czwartą sobotę miesiąca 10.00-11.00 w Domu Parafialnym, ul. Przyczółkowa 56,
nr konta bankowego. 93 1240 2135 1111 0010 0924 9010
e-mail. [email protected]
e-mail Wiadomości Powsińskich. [email protected]
http. parafia-powsin.pl
TELEFON KS. DYŻURNEGO - 785 593 335
Bóg zapłać za ofiary na pokrycie kosztów druku gazetki!
"Redakcja WP działa pod opieką ks. Lecha Sitka. Sprawy dotyczące parafii Powsin opracowuje ks. Markos Płoński. Redaktor Naczelny. Agata Krupińska. Redaktor honorowy i twórca formatu Wiadomości Powsińskich. ks. Jan Świstak. Redakcja. Maria Zadrużna, Teresa Gałczyńska, Aleksandra Kupisz-Dynowska, Krzysztof Kanabus, Robert Krupiński."
Nakład. 200 egz.