Wyszukiwarka wiadomości

1
2
3
4
5
6
7
9
[10]
11
12

Wiadomości Powsińskie październik 2021


W i a d o m o ś c i P o w s i ń s k i e

winetu

Październik 2021 ISSN 1731-5069 nr 10 (242)

Pismo rzymskokatolickiej parafii p.w.  św. Elżbiety w Warszawie-Powsinie


 

 

 

 

Himno a la Virgen

 

Viva la Virgen de los Dolores,

que en Mancha Blanca tiene su altar

y Cristo sea nuestro Camino

para entregarnos a los demás.

 

Los marineros y campesinos,

toda la gente que viene aquí

luchar queremos por la justicia

igual que Cristo hizo hasta el fin (bis).

 

Recibe, Madre, nuestro cariño

que hoy ponemos todos en ti.

Tus fieles hijos de Lanzarote

nos consagramos todos a ti.

 

Ten Hymn ku czci Matki Bożej Bolesnej – Królowej Wulkanów został zamieszczony na odwrocie obrazka przedstawiającego figurę Opiekunki Lanzarote. Obrazek otrzymałam w miejscowości Mancha Blanca gdzie znajduje się Jej Sanktuarium - otrzymują go wszyscy pielgrzymi odwiedzjący to cudowne miejsce. W wolnym tłumaczeniu wysławia Maryję, która właśnie tę miejscowość obrała za swoją siedzibę, mówi o miłości mieszkańców Lanzarote do Matki Bożej i Jej syna Chrystusa. Dlaczego tak wielką miłością darzą mieszkańcy wyspy Matkę Bożą Bolesną z Mancha Blancha – o tym za chwilę najpierw kilka informacji o wyspie.

Lanzarote to jedna z Wysp Kanaryjskich leżących na Oceanie Atlantyckim, które stanowią raj dla osób pragnących odpocząć, skorzystać z kąpieli wodnych i słonecznych. I choć wyspy te należą do Hiszpanii (odległej o ponad 1000 km), to bliżej im do brzegów Afryki (ok. 120 km) – dlatego też niemal przez cały rok można na nich wypoczywać ciesząc się ciepłem, słońcem, jakiego my doświadczyć możemy jedynie w krótkim okresie wakacyjnym. Klimat Lanzarote jest określany, jako łagodny, czasem używa się określenia „wieczna wiosna” – choć moim zdaniem to raczej bardzo ciepła wiosna, a nawet lato.

          

Wyspy te są pochodzenia wulkanicznego - najbardziej widać to na Lanzarote, którą można by nazwać czarno/białą wyspą, ponieważ z jednej strony wszędzie rzuca się w oczy czarna, wulkaniczna gleba lub skały wulkaniczne (niewiele roślinności, a tym samym zieleni – szczególnie trawy) oraz biała stosunkowo niska zabudowa.  Pierwsze wrażenie to właśnie biel na tle czerni. Inne kolory to głównie kolory okiennic – zielone to tradycyjnie domy rolnicze, niebieskie to domena rybaków oraz brązowe tzw. miejskie. Oczywiście obecnie to się nieco zmieniło, bo głównym źródłem utrzymania mieszkańców wyspy jest turystyka, ale wymagania architektoniczne w tym względzie pozostały niezmienione. Ma to też swoje uzasadnienie praktyczne – domy budowane były z czarnego kamienia wulkanicznego, który w ostrym słońcu mocno się nagrzewa, a pobielenie ich powodowało odbijanie promieni słonecznych. Generalnie daje to bardzo ciekawe, można powiedzieć nieco bajkowe wrażenie.

Wyspa Lanzarote pomimo postępującego rozwoju turystki zdołała zachować swój niepowtarzalny klimat, a wszystko to w dużej mierze zawdzięcza hiszpańskiemu architektowi, rzeźbiarzowi, malarzowi. Cesar Manrique, bo tak nazywał się ten  twórca wizerunku Lazarote - żył w latach 1920-92. Dążył do zachowania oryginalnego charakteru Lanzarote oraz naturalnego połączenia sztuki z krajobrazem. Chciał zachować tradycyjne, niskie budownictwo, a jednocześnie był wrogiem masowej turystyki, reklam. To właśnie On stworzył m.in. Ogród Kaktusów w nieczynnym kraterze, salę koncertową wewnątrz skalnej groty, restaurację na szczycie krateru, taras widokowy wpisany w klif. A wszystko to wkomponowane w krajobraz i zbudowane zgodnie z prostą zasadą „dom musi być biały i niższy niż palma". W efekcie Lanzarote to miejsce bez olbrzymich hoteli nastawionych na masową turystykę, bez tablic reklamowych, a dzieła słynnego Manrique są widoczne w wielu miejscach i zachwycają, pomysłowością, prostotą i nowoczesnością.

 

Wyspa zachwyca nie tylko architekturą ale również wspaniałymi, a czasem wręcz niesamowitymi widokami, piękne plaże i zatoczki schowane pomiędzy klifowym wybrzeżem, szmaragdowe wody Oceanu Atlantyckiego. W krajobrazie wyspy dominują liczne góry, które jak się okazuje są bez wyjątku wulkanami, a ich wierzchołki to zwykle obrzeża krateru wulkanicznego. Wszystko to tworzy krajobraz księżycowy z bajkowymi domkami. Ten krajobraz dopełniają palmy oraz wielbłądy – bo te również są na wyspie (słynie z tego jedna z wiosek organizująca karawany dla turystów po okolicznych wzgórzach), a także specyficznie rosnąca w niektórych rejonach wyspy winorośl. Winorośle, które rosną głównie w regionie La Geria (tzn. zagłębienie) rosną właśnie w zagłębieniach, płożą się po ziemi i są otoczone są murkami z kamienia – tradycyjnie półokrągłymi (ochrona przed wiatrami). Całe zbocza pokryte tego typu tarasami tworzą niepowtarzalny widok.

 

Wulkany to codzienność wyspy – ostatnio to właśnie one znów nieco się uaktywniły, i choć są monitorowane to niebezpieczeństwo czyha i tak naprawdę jest, można powiedzieć, na wyciągnięcie ręki. Widać to najbardziej w Parku Timanfaya, w tzw. Górach Ognia. Park powstał na skutek erupcji wulkanów, które miały miejsce w latach 1730-1736 i które doprowadziły do zniszczenia dużej części wyspy. Lawa zniszczyła wówczas wszystko, co spotkała na swojej drodze, a wielu mieszkańców Lanzarote z tego powodu opuściło wyspę.

Jedną z atrakcji Parku jest restauracja El Diablo zaprojektowana przez Cezara Manrique usytuowana w kraterze wulkanu, w której znajduje się naturalny grill wulkaniczny – na ruszcie nad głęboką studnią pieką się kurczaki – jest tam bardzo gorąco, choć jeśli zerknie się do studni to ognia nie widać. W tym rozwiązaniu wykorzystywane jest naturalne ciepło, jakie wytwarza magma, która w tym miejscu pod skorupą zaledwie kilku metrów ma temperaturę nawet 400 °C. Turyści mogą tam wziąć do rak leżące dokoła kamyki, które leżą w zasadzie na powierzchni, a jednak są bardzo gorące. Można zobaczyć jak suche krzewy włożone do niewielkiego dołka/szczeliny samoistnie się zapalają po zetknięciu z gorącą skałą. Niesamowite są gejzery, jakie wybuchają po wlaniu wody do niewielkich wydrążonych otworów. Jak widać nie jest to zbyt bezpieczne miejsce, dlatego zwiedzanie parku odbywa się tylko w sposób zorganizowany z przewodnikiem. Zwiedzanie to obejmuje również powolny przejazd autokarem Drogą Wulkanów. W trakcie tej drogi mona zobaczyć liczne kratery wulkanów, wydrążone przez lawę koryta, które zostały wykorzystane na potrzebę budowy krętej i bardzo wąskiej drogi, która można się poruszać tylko w jednym kierunku. Ten przejazd daje obraz jak straszny musiał to być czas, gdy wulkany się uaktywniły. Krajobraz Parku często wykorzystywany jest w filmach science fiction, gdyż bardziej przypomina odległe planety niż Ziemię, można nawet powiedzieć, że tak może wyglądać piekło. Nie dziwi tedy, że przy wjeździe na teren Parku usytuowana jest postać diabła zaprojektowana przez Césara Manrique na wzór widocznego zarysu postaci na zboczu jednego z kraterów wulkanicznych.

 

Jednak z tym nieco przerażającym miejscem jest związana bardzo ciekawa i piękna historia patronki wyspy Virgen de los Dolores, Matki Bożej Bolesnej nazywanej Królową Wulkanów i Matką Lanzarote. Wskutek serii wybuchów lawa pokryła ponad 20% terytorium wyspy, w tym pola i wioski. Wiedza na temat tego jak wyglądała wtedy sytuacja na wyspie pochodzi z dziennika księdza Andreas L. Curbelo, proboszcza z Yaiza na Lanzarote, naocznego świadka kataklizmu. Pisał On tak: „Pod koniec czerwca 1731, wszystkie zachodnie plaże i brzegi pokryte były ogromną liczbą martwych ryb wszystkich gatunków - niektórych z nich wyspiarze nigdy wcześniej nawet nie widzieli. …W północno-zachodniej części Lanzarote, widoczny był z Yaiza, wielki słup ognia i dymu buchający wśród huków erupcji. W październiku i listopadzie miały miejsce dalsze wybuchy. Rośnie strach o wyspę. …. Na Boże Narodzenie, 1731, cała wyspa drży o wiele silniej  niż kiedykolwiek przedtem. 28 grudnia, strumień lawy chlusnął na nowo w kierunku Jaritas. Wioski San Juan Bautistas i kaplica koło Yaiza są zniszczone i spalone. … 4 czerwca 1736 roku, miała miejsce ogromna zapaść gruntów, która otworzyła trzy nowe kratery. Wydobywają się z nich gwałtowne płonienie. Mają miejsce duże wstrząsy. Miejscowa ludność jest przerażona. Kolejny wybuch nastąpił w pobliżu Timanfaya. Pojawiły się kolejne otwory i rzeki lawy spływały do morza. Następny buchający ogniem stożek pojawił się wśród ruin Maretas, a potem w Santa Catalina. Kratery otwarte na zboczu góry, niedaleko Maso wyrzucają się białe opary, których nigdy wcześniej nie widziano”.

 

Jak widać sytuacja była tragiczna, ludzie nie wiedzieli, co robić, ale „jak trwoga to do Boga” – mieszkańcy wyspy zaczęli się modlić i błagać Boga o pomoc i ocalenie. Obiecali, iż jeśli ich wioski, oni sami i ich rodziny zostaną ocalone, to w podzięce za spełnianie ich próśb wybudują kaplicę/kościół. Jeden z modlących się wbił w spływające języki lawy krzyż, a ona natychmiast zastygła. W następnych dniach lawa omijała ich domostwa. Radość była wielka, ale niestety, bezpieczni szybko zapomnieli o obietnicy złożonej Bogu. Po pewnym czasie dziewczyna wypasająca kozy zobaczyła przepiękną Panią ubraną w żałobne szaty, w kolorze zastygłej lawy. Pani Ta powiedziała do niej, aby ocaleni mieszkańcy dochowali obietnicy złożonej Bogu, bo inaczej powróci nieszczęście. Dziewczyna opowiedziała o zdarzeniu swoim rodzicom, ale nie uwierzyli jej. Dopiero, gdy sytuacja się powtórzyła uwierzyli. W miejscu zatrzymania lawy wybudowano kościół. W ołtarzu świątyni umieszczono figurę Matki Bożej Bolesnej – Królowej Wulkanów, w czarnych szatach. Miejscowość, w której wybudowano kościół - Mancha Blanka stała się kanaryjskim sanktuarium Matki Bożej Bolesnej, patronki i opiekunki Lanzarote.

 

Co roku 15 września odbywa się tu narodowe święto Lanzarote - pielgrzymi wszelkimi drogami zmierzają do sanktuarium. Bardzo często są oni ubrani w ludowe stroje. Śpiewają i grają wędrując do sanktuarium. Tego dnia w sanktuarium odbywa się uroczysta Msza św., w której uczestniczą przedstawiciele władz wyspy oraz pielgrzymi – Msza św. jest transmitowania przez telewizję. Pielgrzymi mogą składać pokłon Królowej Wulkanów, której figura zostaje zdjęta z ołtarza, przystrojona w kwiaty oraz poniesiona w procesji wokół kościoła. Tym wydarzeniom towarzyszy fiesta na skalę znacznie przekraczającą możliwości maleńkiej wioski, jaką jest Mancha Blanca. Co ciekawe płaszcz Matki Bożej Bolesnej wygląda dokładnie tak jak jeden z kominów wulkanicznych, który można zobaczyć na terenie parku Timanfaya – zresztą ma on również taką nazwę Płaszcz Matki Bożej. Niestety obchody święta w tym roku ze względu na pandemie zostały znacząco ograniczone – fiesta, czyli zabawa nie była tak huczna jak w poprzednich latach.

 

Cóż, cieszę się, że Lanzarote ma swoją Patronkę, która poskramia wulkany i pomaga mieszkańcom wyspy i że było mi dane spotkać Ją na swojej drodze.

Agata Krupińska

 

 

 

            To radosne i jakże oczekiwane święto, przeżywała cała Polska w dniu 12 września 2021r. Ogłoszenie błogosławionymi - Kardynała Stefana Wyszyńskiego po 40 latach od śmierci i Matki Elżbiety Czackiej po 60 latach od śmierci – odbyło się w Warszawie w Świątyni Opatrzności Bożej, Wotum Narodu Polskiego za dar Niepodległości.

          

Mszę św. koncelebrowali kardynałowie i arcybiskupi oraz ponad 600 księży w tym wielu wyświęconych przez Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Obecni byli także biskupi z różnych krajów w tym m.in. z Francji, Włoch, Ukrainy, Węgier, Litwy i Mołdawii. W Mszy św. uczestniczyli przedstawiciele najwyższych władz państwowych z prezydentem Andrzejem Dudą i premierem Mateuszem Morawieckim, marszałkowie Sejmu i Senatu Elżbieta Witek i Tomasz Grodzki, liderzy partii politycznych, parlamentarzyści oraz licznie zgromadzeni wierni na błoniach Świątyni przed telebimami. Pielgrzymi z całej Polski z powodu „ograniczeń pandemicznych” i związaną z tym symboliczną ilością zaproszeń a także chłodu i zachmurzonego nieba, nie poddali się! Szukali miejsc, w których można było swoją obecnością podkreślić wagę tego wielkiego wydarzenia (w tym m.in. na Placu Zwycięstwa czy jak nasi zaprzyjaźnieni górale z Czerwiennego na błoniach Instytutu Prymasowskiego w podwarszawskiej Choszczówce – Castel Gandolfo Wyszyńskiego).

         Wyniesienie obojga Sług Bożych na ołtarze poprzedziło słowo wstępne Arcybiskupa Metropolity Warszawskiego Kazimierza kardynała Nycza, w którym podkreślił m.in., że „To tutaj pozostaną relikwie obojga Sług Bożych, jako żywy znak Ich obecności, który będzie nam przypominał, że byli ludźmi, którzy tę niepodległość budowali i uczyli jak budować wspólne dobro, mimo cierpienia, krzyża i osamotnienia. Z tego miejsca patrzymy w przyszłość pełni zatroskania, ale i nadziei, bowiem dzisiejsza beatyfikacja to okazja do ukazania blasku wiary dwojga ludzi, będących wzorem wzajemnej pomocy w drodze do świętości” (…). Po obrzędach wstępnych kardynał Nycz skierował prośbę do Ojca Świętego Franciszka, o włączenie w poczet błogosławionych Stefana kardynała Wyszyńskiego, Prymasa Polski i Matki Elżbiety Róży Czackiej, Założycielki Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża.  

          

Po tym, kardynał przybliżył postać oraz heroiczność cnót Prymasa Tysiąclecia, wielkiego oraz niezłomnego Pasterza powierzonej mu owczarni w czasach wojny i komunistycznego zniewolenia. Zacytował też znamienne słowa Świętego Jana Pawła II: „Nie byłoby na Stolicy Piotrowej tego Papieża-Polaka, który dziś pełen bojaźni Bożej, ale pełen ufności rozpoczyna nowy Pontyfikat, gdyby nie było Twojej wiary, nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroiczności i nadziei (…)

         Mówiąc o Matce Elżbiecie Róży Czackiej, Założycielce Zakładu dla Ociemniałych w Laskach i dziełach prowadzonych przez Siostry Franciszkanki Służebnice Krzyża, kardynał Nycz podkreślił, że spotkanie z nią i z Jej dziełem zmieniło patrzenie na życie i Boga wielu pokoleń ludzi wierzących, które po dziś dzień poszukują w Laskach odpowiedzi na najbardziej nurtujące pytania. Jej miłość i gorliwość życia konsekrowanego może być wzorem chrześcijańskiej doskonałości i niezłomności, szczególnie dla ludzi młodych, dla ich życia oddanego Bogu, człowiekowi, Kościołowi i Ojczyźnie.

         Najważniejszym i oczekiwanym momentem było wygłoszenie formuły beatyfikacyjnej w języku łacińskim przez celebransa kardynała Marcello Semeraro Prefekta Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych. Odczytany List Apostolski, w którym Jego Świątobliwość wpisuje w poczet błogosławionych Czcigodnego Sługę Bożego Stefana kardynała Wyszyńskiego, Prymasa Polski i Czcigodną Sługę Bożą, matkę Elżbietę Różę Czacką, został przyjęty przez wszystkich z radością i dużym aplauzem, wyrażonym gromkimi oklaskami.

 

        

  Oprócz uroczystej celebry do jakiej zobowiązuje formuła beatyfikacyjna i wynikającego z niej głębokiego duchowego, radosnego wzruszenia, którym dzieliliśmy się nawzajem w mojej pamięci pozostało także kilka zdań wypowiedzianych przez papieskiego wysłannika: „Ta świątynia jest dzisiaj świadkiem kolejnego potwierdzenia, że Polska jest Narodem Maryjnym, Polska ofiarowała i ofiaruje Kościołowi, na przestrzeni różnych epok, wybitne postacie świętych, bożych mężczyzn oraz kobiet (…). Nowi błogosławieni pozostawili wzór służby konkretnemu potrzebującemu człowiekowi, również wówczas, kiedy nikt się nim nie zajmuje i wydaje się, że zwycięża obojętność”.

Kardynał Semeraro przypomniał też często powtarzane przez Stefana kardynała Wyszyńskiego wskazanie: Kto nienawidzi, ten już przegrał”. Podkreślił, że Prymas znosił wszelkie upokorzenia i cierpienia, których punktem kulminacyjnym były trzy lata spędzone w więzieniu. Poinformował, że wspomnienie liturgiczne bł. Stefana Wyszyńskiego obchodzone będzie 28 maja a wspomnienie liturgiczne bł. matki Czackiej w dniu 19 maja.

         Na zakończenie tej krótkiej relacji podzielę się z naszymi wiernymi Czytelnikami Wiadomości Powsińskich swoimi osobistymi odczuciami. Otóż liczyliśmy, że ta beatyfikacja będzie wyrazem hołdu całego Narodu, wdzięcznego za troskę Prymasa Tysiąclecia za miłość i sprawiedliwość społeczną, która wyrażała się przez Jego walkę z państwem ateistycznym, nieprzyjaznym religii i dążącym do całkowitej kontroli nad społeczeństwem.

Z bliżej nieokreślonych przyczyn stało się inaczej. Z powodu znikomej ilości zaproszeń wiele osób pozostało w domach przed telewizorami. Z własnego doświadczenia wiem, że żadna relacja radiowa czy telewizyjna nie zapewni tego, z czym wiąże się bezpośredni udział w czasie i miejscu takiego wydarzenia. W tej historycznej chwili być - pomimo nikłej nadziei, że się uda znaleźć jakieś miejsce za barierami otaczającymi błonia - wśród setek a może tysięcy ludzi, którzy przybyli z całej Polski i zagranicy, czuć ich bliskość i otwartość, dzielić z nimi swoją radość i razem dziękować za ten dar nieba, to przeżycie, które pozostanie w naszej wspólnej pamięci na długie lata.

Kiedy po skończonej uroczystości umożliwiono nam wejście do świątyni by tam posiedzieć w zadumie czy podejść i dotknąć relikwii naszych Sług Bożych, to po drodze zdarzały się różne i nieprzewidziane sytuacje. W przyjaznej atmosferze zawieraliśmy niezwykłe znajomości np. z p. Janem Gruszyńskim z Magdalenki i jego francuskim przyjacielem Dominikiem Cobette, którego kuzyn był prymasem Francji. Z niewidomym p. Władysławem Stasiów z Krakowa, którym opiekował się p. Cobette, a także z artystką/reżyserem p. Aliną Lasotą, pochodzącą z Wilna. Robiliśmy wspólne zdjęcia z góralami, którzy jak wiele innych osób interesowali się naszym strojem wilanowskim. Spotkaliśmy zaprzyjaźnionych pp. Grażynkę i Janusza Rosikoń, znanych wydawców i fotografików, którzy przez wiele lat uczestniczyli w pielgrzymkach Ojca Świętego Jana Pawła II. Padała też propozycja wspólnych działań m.in. z p. Ewą Wasiak, kronikarzem Konfraterni Świętego Jakuba.

W prowadzonych dyskusjach pocieszaliśmy się tym, że 12 września to dzień rocznicy Odsieczy Wiedeńskiej. Miejmy, zatem nadzieję, że podjęcie wielkiej spuścizny prymasa Wyszyńskiego, który walczył z wielopostaciową rewolucją niszczącą ład Boży, powinno stać się inspiracją dla współczesnej walki katolików w Polsce, w Europie, świecie oraz wewnątrz samego Kościoła.

W pełnym zrozumieniu wielkiej roli tej beatyfikacji i znaku obecności prymasa w minionych dziejach, a także w naszej współczesności i w przyszłości, pomoże książka prof. Grzegorza Kucharczyka „Odsiecz z nieba. Prymas Wyszyński wobec rewolucji”. Autor ww. monografii przywołuje definicję rewolucji autorstwa młodego ks. dr. Stefana Wyszyńskiego: „Rewolucja nigdy nie jest zjawiskiem nieoczekiwanym, czymś nieprzewidzianym, nagłym, jej zbliżanie można poznać po pewnych znakach ją poprzedzających. Rewolucja jest zorganizowanym barbarzyństwem, do którego tak łatwo się nie schodzi, jeśli przedtem długotrwała praca rozkładowa nie dokona ewolucji wewnętrznej w dół.  Ten proces może być powstrzymany tylko wtedy, gdy siłom rozkładowym przeciwstawi się całe społeczeństwo mocą swojego ducha” .

Warto się zastanowić, na jakim etapie jest świat w chwili obecnej?

                           Teresa Gałczyńska

 

Wielu osobom Kabaty kojarzą się obecnie z pierwszą stacją metra i osiedlem położonym w warszawskiej dzielnicy Ursynów. Nie wszyscy wiedzą, że inwestycje te powstały na gruntach istniejącej od ok. 700 lat wsi o tej nazwie, która choć obecnie w znacznej mierze zurbanizowana, niezmiennie zajmuje ten sam teren na skarpie wiślanej i u jej podnóża, między Lasem Kabackim a Parkiem Natolińskim.

Kabaty w ostatniej ćwierci XVIII wieku. Zbiory AGAD

Kabaty wraz z osadą i przynależnymi im gruntami ornymi i łąkami obejmowały obszar graniczący od wschodu z Powsinem w rejonie obecnych ulic Wiedeńskiej i Zapłocie, od południa z Lasem Kabackim, od zachodu ze wsią Moczydło, czyli do obecnych ulic Rybałtów i Stryjeńskich. Granica od północy biegła przy ulicy Przy Bażantarni i wzdłuż granicy Parku Natolińskiego. Dawniej włości kabackie graniczyły z gruntami wsi Wolica oraz Powsinek i obejmowały również teren, na którym w XVIII wieku powstał zespół pałacowo parkowy Bażantarnia-Natolin. Do tego również Leśnictwo Kabaty i kompleks leśny.
 

Osada Kabaty była lokowana przy trakcie łączącym historyczne stolice Mazowsza: Płock i Czersk, niemalże dokładnie w połowie drogi między brodem na Potoku Służewskim w Służewie, a brodem na rzece Jeziorce w Jeziornie. Do dziś w Kabatach przetrwała dawna nazwa Gościniec na określenie starej drogi do Warszawy, nakładającej się w przybliżeniu na obecne ulice: Nowoursynowską, fragment Jana Rosoła, Relaksową i Trakt Leśny. Był to szlak handlowy i pocztowy biegnący na górnym tarasie skarpy, a jego późniejsza odnoga prowadziła przez Wilanów i Powsin. Gościniec był fragmentem jednego z najstarszych szlaków Europy, wiodącym od Hiszpanii, przez Francję, na Ruś Kijowską i dalej do Morza Czarnego.

Według „Słownika etymologicznego nazw geograficznych Polski” nazwa wsi Kabaty pochodzi od nazwiska Kabat i „oznaczała pierwotnie potomków Kabata, a następnie miejsce ich zamieszkania.” Słowo „kabat” w staropolszczyźnie oznaczało obcisły kaftan uszyty z sukna bądź ze skóry, rodzaj wierzchniego odzienia w formie krótkiej kurtki. Wyraz kabat używany był też na potoczne określenie więzienia. Dokładna data lokacji wsi Kabaty nie jest znana, ale można ją wiązać z działalnością gospodarczą rycerskiego rodu Ciołków, którzy nabyli te tereny w 1282 r. Wtedy komes Mikołaj z Ujazdowa herbu Ciołek kasztelan wiski przyłączył Powsin wraz z przyległymi terenami do swoich dóbr, poprzez zamianę z biskupem kujawskim Albierzem innych włości na Kujawach.

Przed gajówką w Kabatach, na tzw. “Gościńcu” czyli przedłużeniu Nowoursynowskiej. Mało kto wie, że droga z Kabat przez las do Powsina to pozostałość jednego z najstarszych handlowych szlaków Europy. Ze zb. autora.

Cabathy w ziemi warszawskiej – tak w roku 1386 po raz pierwszy zapisana została nazwa osady w spisanym po łacinie dokumencie, wystawionym przez księcia mazowieckiego Janusza I Starszego. Istniejąca już wtedy wieś, założona zwyczajowo na prawie polskim, otrzymała nowe prawo chełmińskie. Na jego mocy ówczesny właściciel Kabat, chorąży płocki Andrzej Ciołek z Ostrołęki (chodzi tu o Ostrołękę nad Pilicą w pobliżu Warki), otrzymał zwolnienie od kar sądowych i obowiązku straży w grodach książęcych oraz prawo łowów na wszelką zwierzynę, zaś mieszkańcy jego dóbr Kabat, Powsina i Nart w ziemi warszawskiej i Ostrołęki oraz Garwolina w ziemi czerskiej, uzyskali zwolnienie od prac przy wznoszeniu i naprawach grodów książęcych. Kabaty, podobnie jak pozostałe wsie, miały oddawać czynsz książęcy po 1 korcu owsa z 1 włóki osiadłej w dniu św. Marcina. Korzec była to miara objętościowa dla produktów sypkich o pojemności ok. 120 litrów, natomiast włóka chełmińska, równoważna z łanem, odpowiadała ok. 17 ha.
 

W tym samym roku, prawem chełmińskim objęty został również Czersk, ówczesna stolica Księstwa Mazowieckiego. Prawo chełmińskie oparte na prawie niemieckim wprowadzało instytucję sołtysa i dziedziczenie bez różnicy płci. Poddani mogli opuścić gospodarstwo, ale tylko po uregulowaniu wszelkich należności. Wprowadzało też system uprawy ziemi w formie trójpolówki. Grunt uprawny dzielono na trzy części, zwane niwy, z uprawą zbóż ozimych, roślin jarych i ugorem wykorzystywanym, jako pastwisko dla zwierząt, które przy okazji użyźniały go. W kolejnych latach następowała rotacja i w ten sposób powstał płodozmian. Dziś to przestarzały anachronizm, ale wówczas była to nowość, która pozytywnie porządkowała przestrzeń gospodarczą wsi i znacząco podnosiła wydajność plonów.

Okolica Kabat na mapie Karola de Perthees, 1783 rok. Zb. AGAD.

 

Pomnik ks. Janusza I Starszego w Garwolinie, źródło: histrialomzy.pl

Pierwszy znany z kronik właściciel dóbr Kabaty, Andrzej Ciołek, piszący się najpierw z Ostrołęki, a potem również z Powsina, był człowiekiem ogromnej uczciwości. Pełnił kolejno godności chorążego płockiego, kasztelana czerskiego i wojewody mazowieckiego, które obejmowały dowództwo nad wojskiem, ale też funkcję sądowniczą. Wierny rycerskiemu etosowi stanął po stronie podsądnego niesłusznie skazanego na przepadek mienia, które przejąłby władca. Zraził tym panującego księcia Janusza i wzbudził niechęć dworu. Zmarł nagle w 1396 r., jak podejrzewano otruty, mając tylko ok. 40 lat. Nie był w to zapewne uwikłany książę, ponieważ synowie Andrzeja dalej służyli przy mazowieckim dworze. Żona Elżbieta, by ukoić żal po śmierci męża, uczcić go i upamiętnić, dwa lata później za zgodą synów ufundowała pierwszy kościół w Powsinie pod wezwaniem właśnie św. Andrzeja. Fakt, że świątynia powstała w Powsinie, a nie w posiadanej wcześniej Ostrołęce, świadczy, że Ciołkowie przenieśli się z okolic Warki w okolice Warszawy i tu założyli swoją siedzibę. Poprzez fundację kościoła zyskiwali prawo patronatu, a co za tym idzie większy prestiż.

 

Kabaty początkowo należały do parafii milanowskiej, obecnej wilanowskiej. W 1410 r., gdy w Powsinie została erygowana nowa parafia, początkowo nie zostały do niej przyłączone, ale oddawały jej połowę dziesięciny, czyli daniny z dziesiątej części plonów. Dopiero po 26 latach, w 1436 r. biskup poznański Stanisław Ciołek, syn Andrzeja i Elżbiety, ostatecznie włączył Kabaty do parafii powsińskiej, jednak jeszcze w 1603 r. połowę dziesięciny pobierał pleban milanowski.

Tekst stanowi obszerny fragment przygotowywanego do druku w “Roczniku Nadwiślańskiego Urzecza” artykułu o dziejach Kabat. 

Jacek Latoszek

Bibliografia:

  • “Encyklopedia miasta Warszawy”, Warszawa 1994
  • Kanabus K., „Z dziejów rodu Ciołków, fundatorów kościoła i parafii w Powsinie” w: Rocznik Nadwiślańskiego Urzecza II, Czersk 2019
  • Smoleńska B., „Przemiany struktury własności ziemskiej w okolicach Warszawy” w Rocznik Mazowiecki VIII , 1984
  • Wolff A. Pacuski K., „Słownik historyczno-geograficzny Ziemi Warszawskiej w średniowieczu”, Warszawa 2013

 

Artykuł został przedrukowany ze strony Portalu Historycznego Okolice Konstancina (https://okolicekonstancina.pl/2021/03/15/poczatki-kabat/)  za zgodą autora oraz Redakcji Portalu.

 

 

 

Cmentarz Wilanowski 1816-2016

 

To tytuł książki Wojciecha Parzyńskiego. Książki o Cmentarzu Wilanowskim, która wydana została właśnie teraz, przez Multico Oficynę Wydawniczą. Uroczysta promocja unikalnego, jedynego w swoim rodzaju dzieła miała miejsce w siedzibie ZLP na Krakowskim Przedmieściu, 22 września br.

„Cmentarze są jak księgi, stare, zakurzone,

Dotykane ostrożnie, bo może się porwą.

Ale ktoś je otworzy i strona po stronie

Będzie odtwarzał pamięć i znajdował mądrość.” Strofa ta została napisana przez Marka Wawrzkiewicza, prezesa Zarządu Głównego Związku Literatów Polskich, specjalnie na motto do książki.

 

Autor, Wojciech Parzyński, z wyksztalcenia prawnik, z Wilanowem związany jest od najmłodszych lat. Tu mieszkał i chodził do przedszkola, szkoły podstawowej i liceum ogólnokształcącego. I choć autor dzisiaj mieszka na pobliskiej Sadybie, wciąż pozostaje pod nieprzemijającym urokiem Wilanowa. Genius loci tego miejsca niezmiernie mnie urzeka. Stąd napisałem już jedną książkę związaną z tą niegdysiejszą wsią i miejscową szkołą pt. O liceum w Wilanowie i jego twórcy słów kilka.

Wojciech Parzyński na pytania przyjaciół i znajomych, co skłoniło go do napisania właśnie o cmentarzu w Wilanowie, odpowiada:

-Do napisania tej książki nikt mnie nie zachęcał ani też nie dopingował. Nie było żadnych bodźców zewnętrznych. Asumptem do wykonani pracy była wewnętrzna konieczność, którą można określić nieco górnolotnie, jako potrzebę serca.

I jeszcze raz oddajmy głos autorowi.

Książka pt. „Wilanów to nie tylko obecni mieszkańcy” stanowi pokłosie dziecinnych i młodzieńczych lat spędzonych w Wilanowie. Powstała w wyniku na tłoku myśli o śmierci i przemijaniu, jakie zazwyczaj snują się po głowie starego człowieka, zwłaszcza w czasie zarazy.

Władysław Krzysztof Grabiński.Pośmiertnie zostal dwukrotnie odznaczony Krzyżem Walecznych.Pochowany na cmentarzu w Wilanowie w zbiorowej mogile z pomylonym imieniem( Wlodzimierz) na tablicy nagrobnej. Źródło : genealogia rodziny.LECH

Inspiracją dla tytułu była niezwykle mądra i głęboka paremia Augusta Comte a (1798-1857). Sentencja ta brzmi: „Ludzkość to bardziej umarli niż żywi.” Te słowa narzucają właściwą hierarchię, nakazują skromność i odpowiedni stosunek do upływającego czasu, wymuszają szacunek dla tych, którzy byli przed nami.

***

Książka ”Wilanów to nie tylko obecni mieszkańcy” liczy 456 stron. Autor po krótkim wstępie, szczegółowo przedstawia historię cmentarza, by potem przejść do rozdziału zasadniczego „Zmarli i pochowani”. W rozdziale tym zamieszczone są biogramy osób spoczywających na wilanowskim cmentarzu. Biogramy umieszczone zostały według kolejności dat zgonu przedstawionej postaci.( Z wyjątkiem, kiedy w tym samym grobie leżą również inne osoby.)

Pierwszy biogram otwiera rok 1827, data śmierci Karola Karniewskiego, protoplasty linii wilanowskiej zacnego rodu Karniewskich, herbu Dąbrowa. Książkę kończy biogram Zofii Teresy Piwowarskiej, zmarłej w 2016 roku. Pani Teresa Piwowarska, z domu Czarnecka, całe swoje dorosłe życie przepracowała, jako sekretarka w wilanowskim pałacu. Funkcję te pełniła przy kolejnych dyrektorach od maja 1951 roku aż do przejścia na emeryturę w czerwcu 2010 roku.

 Ten biogram jest ostatnim, który zamieszczam w książce.(..) Niejako w ten sposób zamykam 200 lat funkcjonowania miejscowej nekropolii.

Dwa wieki dzielą wspomniane biogramy. A w ciągu tych dwóch wieków wiele się wydarzyło na wilanowskim cmentarzu. Oddajmy głos poecie, on wie najlepiej.

Matko Boska, jak tu się zaludniło,

Jak zmartwiało, jak się zrównoważyło,

Jak się upodobniło- te lastryki, granity,

Te piaskowce, marmury i kopczyki ziemi,

Te niby cyprysy, tuje i niezłomne topole

I wiatr budzący martwe szelesty

Wśród topolinych liści i szarf wypłowiałych.

***

Oto jeden z biogramów dla przykładu. Rok 1944. Szczególny dla naszej historii. To także rok śmierci pochowanego w zbiorowej powstańczej mogile – Władysława Krzysztofa Grabińskiego. Z kart książki patrzy na nas Władysław Grabiński przez bliskich zwany Władysiem. W jasnym płaszczu przewieszonym przez ramię i kamera Zaissa w ręku. Zdjęcie wykonano 23 lipca 1944 roku., w Walewicach na tle padoku słynnej do dzisiaj stadniny. Władyś wyjeżdżał do Warszawy. Z pałacu wilanowskiego poszedł do powstania. Zginął niedaleko, 2 września 1944 roku na Sadybie w Forcie Dąbrowskiego, ratując kolegę. Władysław Krzysztof Grabiński „Pilawa” przez bliskich zwany Władysiem. Miał nieco ponad 19 lat. Niewiele zostało po tym młodzieńcu. Można go sobie wyobrazić na podstawie wspomnień ciotecznej siostry Anny Branickiej-Wolskiej.

Źródło : pl.wikipedia.org

Opisywała ona Władysia następująco: ”sam urok, sam wdzięk, przy tym dobry jak mało kto, zdolny, rozumny. Jest wyjątkowo obdarzony przez los; ma urodę, inteligencję, miłość ludzi. Nie widziałam osoby, która by go nie podziwiała. Walczył w powstaniu i ciocia Jadzia zamierała o jego życie.” Ciocia Jadzia- Jadwiga Maria z domu Potocka spokrewniona była z wilanowską Beatą z Potockich Branicką.
Władyś miał czworo rodzeństwa: Marię, Stanisława, Różę oraz Jana. Róża Grabińska (1926-2004) wyszła za mąż za Adama Krzyżanowskiego. Ich syn Andrzej Krzyżanowski znany jest doskonale wszystkim mieszkańcom Konstancina i okolic. Pasjonat historii, społecznik, od wielu lat prowadzi cieszące się renomą biuro nieruchomości.

***

 

Z potrzeby serca powstała ta unikalna opowieść o cmentarzu wilanowskim.

Z ogromnym wzruszeniem czytam opowieść o Januszku Wojciechu Jeleniu, koledze autora jeszcze z czasów ochronki. A także o cygańskim chłopczyku i cygańskiej dziewczynce, pochowanych na wilanowskim cmentarzu, bo akurat w chwili ich śmierci, tabor przebywał tutaj chwilowo.

Mogiły tych dwojga cygańskich dzieci nie zachowały się do dzisiaj. Czy ktoś je jeszcze pamięta? Zarówno chłopiec, jak i dziewczynka na pewno byli wielką radością rodziców w chwili urodzenia. Może żyją tylko poprzez napis w księgach cmentarnych? A może ja je ożywiłem na tyle, ile trwa przeczytanie tego krótkiego tekstu?

Podsumowaniem krótkiej recenzji o książce Wojciecha Parzyńskiego, niech będzie strofa wiersza Wiesławy Szymborskiej.

Umarłych wieczność trwa,

Dokąd pamięcią im się płaci.

Chwiejna waluta. Nie ma dnia,

By ktoś wieczności swojej nie stracił.  

Opr. Barbara Olak

Książka jest do nabycia w Mutlico Oficyna Wydawnicza, adres Al. Jerozolimskie 53.

 

 

 

Budynki plebanii są obecne w krajobrazie Powsina od przełomu XIV i XV w. To czasy, gdy królem Polski był Władysław Jagiełło, a księciem mazowieckim, mającym swą główną siedzibę na zamku w Czersku, Janusz I Stary z dynastii Piastów. Już w czasach, gdy była erygowana parafia, budynek plebanii stał koło kościoła. W dokumencie erekcji parafii wystawionym w 1410 r. czytamy: „(…) wraz z dwoma ogrodami tamże w Powsinie – jednym przy drodze, która prowadzi do Warszawy, a drugim koło domu plebana kościoła rzeczonego i koło drogi, która prowadzi do rzeczonej wsi Kabaty…”.

Książę Janusz I Stary  ok. 1346 - 1429, pan na Czersku w czasach, gdy została wybudowana pierwsza plebania w Powsinie

Rzeczony kościół wystawiony 1398 r. przez Elżbietę Ciołek wdowę po Andrzeju Ciołku wojewodzie czerskim właścicielu m.in. Powsina, za radą swoich synów Wiganda, Stanisława, Andrzeja i Klemensa, był pod wezwaniem Najświętszej Maryi Panny oraz Świętych Andrzeja i Elżbiety. Zachodzi pytanie, jak długo służyła plebanom powsińskim ta pierwsza plebania? Czy opis sporządzony w czasach plebana Marcina Szyszki przez wizytującego parafię dziekana piaseczyńskiego księdza Tomasza Nagórka w 1718 r. dotyczy budynku pierwszej plebanii? Mogło tak być, ponieważ z jego opisu wynika, że był to skromny i bardzo wiekowy budynek. Tak o nim pisał dziekan piaseczyński w 1718 r.: „ (…) dom plebański, czyli rezydencja samego proboszcza jest stary, z sypialnią i obszernym pokojem”, po dwudziestu latach, podczas następnej wizytacji, dodawał: „Ten budynek, cały spróchniały, co rok gliną wewnątrz i na zewnątrz reperowany. Dobrze do ziemi przyciśniony, już nie reperacji a nowej edifikacji potrzebuje”!  Czyli jeśli by był to pierwszy budynek plebanii, wystawiony jeszcze w czasach Wiganda, miałby około 350 lat. Natomiast ten drewniany, modrzewiowy budynek plebanii, rozebrany w 1999 r. miał ok. 250 lat, a jak wspominają starsi, powsińscy parafianie, nie był cały spróchniały i nie był łatany gliną.

 

Nadmienię tylko, że w Boguszycach koło Rawy Mazowieckiej, stoi drewniany, późnogotycki kościół św. Stanisława z połowy XVI w., mający ok. 470 lat, a są w Polsce i starsze budynki wykonane z sosnowych, dębowych czy modrzewiowych bali. Dlatego jest taka możliwość, że opis plebanii sporządzony w pierwszej połowie XVIII w. dotyczy jej pierwszego budynku.

W połowie XVIII w., gdy powsińskim plebanem był ksiądz Stanisław Królikiewicz, ten który założył Bractwo Świętej Trójcy, działające przy miejscowym kościele św. Elżbiety do dnia dzisiejszego, a kolatorką Zofia Czartoryska z Sieniawskich, a następnie jej córka Izabela Lubomirska z Czartoryskich, w końcu pobudowano nową plebanię.

„Plebania z drzewa rżniętego, niedawno postawiona, podmurowana (…) gontem pobita, mająca sień, izb z piecami dobrymi – dwie, alkierzy po obu stronach – cztery, piwnica murowana (…) w alkierzach okna w ołów oprawne, dobre z haczykami do zamykania… Do każdego okna okiennica na zawiasach…”.

Był to typowy polski dwór, jaki po zaściankach budowała szlachta i niejednokrotnie m.in. proboszczowie na swoje mieszkanie. Wykonany z modrzewiowych bali, nakryty dachem dwuspadowym z dodatkowymi, niewielkimi, trójkątnymi połaciami (naczółkami) umieszczonymi ukośnie w górnej części ścian szczytowych. Wejście główne osłaniał ganek, którego daszek wspierały podwójne kolumny po obydwóch jego stronach. Z lewej, południowej strony budynku było wejście kuchenne.

Po księdzu Królikiewiczu w II połowie XVIII w. powsińską plebanię zamieszkiwali dwaj kolejni proboszczowie; księża Adam Szelągowski i Ignacy Witoszyński. Były to czasy, kiedy sąsiadujące z nami kraje: Rosja, Prusy i Austria, dokonując trzech rozbiorów, wymazały naszą Ojczyznę z mapy Europy.

Plebania w Powsinie, w której w latach 1803-15 mieszkał ks. J. P. Woronicz

Po nich w plebanii powsińskiej zamieszkał, najbardziej znany jej lokator, ksiądz Jan Paweł Woronicz. Pochodził z Wołynia. Urodził się 28 czerwca 1757 r., w rodzinie ziemiańskiej, pieczętującej się herbem Herburt (Pawęża), jako syn Piotra i Magdaleny z Jackowskich. Pierwsze nauki pobierał u jezuitów w Ostrogu, a następnie kontynuował nauki na Uniwersytecie Wileńskim. Wstąpił do zakonu jezuitów, wobec jego likwidacji, został wyświęcony na księdza diecezjalnego. Terenem jego pierwszej posługi duszpasterskiej była parafia św. Leonarda w Liwie.
 

W okresie Sejmu Wielkiego ksiądz Woronicz był bardzo aktywny na polu duszpasterskim i politycznym. Występował w obronie interesów Kościoła Katolickiego, zagrożonego przez reformatorów oświeceniowych, jednocześnie popierając potrzebę zreformowania ustroju państwa. Był zwolennikiem uchwalenia Konstytucji 3 Maja, przestrzegając, by jej zapisy nie marginalizowały, a utrwalały polską tradycję, wiarę i religię.

Po trzecim rozbiorze Polski, załamany zaistniałą sytuacją, wycofał się z życia hierarchii kościelnej. Był to czas, gdy znalazł pokrewne dusze w rodzinie książąt Czartoryskich i ich przyjaciół skupionych wokół pałacu w Puławach. Oprócz księdza Woronicza na salonach księżnej Izabeli gościli: Zygmunt Vogel, Julian Ursyn Niemcewicz, Jan Piotr Norblin, Piotr Aigner, Joachim Hempel i inni. Księdzu Janowi Pawłowi odpowiadał klimat i atmosfera kultu przeszłości panująca w „Polskich Atenach” jak nazywano puławski pałac. Swój bodaj najlepszy poemat „Świątynia Sybilli”, opisujący Polskę czasów królewskich, zadedykował swojej mecenasce księżnej Izabeli Czartoryskiej.

W roku 1800 ksiądz Woronicz objął probostwo w Kazimierzu Dolnym, miejscowości położonej niedaleko Puław, jednocześnie podejmując bardziej aktywne działania na polu społecznym.

Po trzech latach posługi w Kazimierzu Dolnym ksiądz Woronicz zostaje powołany przez biskupa warszawskiego Józefa Bończę Miaskowskiego proboszczem parafii św. Elżbiety w Powsinie. (Wszyscy poprzedni tutejsi proboszcze byli mianowani przez biskupów poznańskich, ponieważ do 1797 r. nie było diecezji warszawskiej. Warszawa i powsińska parafia znajdowały się na terenie diecezji poznańskiej). Tu, pomimo dbania o sprawy gospodarcze i duchowe parafii, jeszcze bardziej wzmógł swoje zaangażowanie w działalność na niwie narodowej. To w ścianach powsińskiej plebanii powstawały takie jego dzieła jak „Hymn do Boga” czy teksty jego porywających,  patriotycznych kazań, słynnych i promieniujących na cały kraj. Wielka zaiste musiała być sława powsińskiego proboszcza, skoro na jego kazania, głoszone z pięknej barokowej ambony umieszczonej w pobliżu cudownego obrazu Matki Bożej Tęskniącej ściągały rzesze tutejszych i z odległych miejscowości wiernych. Licznie przybywali tu również mieszkańcy Warszawy. Swoimi porywającymi kazaniami, pięknym słowem, doskonałą retoryką zyskał sobie ksiądz Woronicz miano drugiego Piotra Skargi, budząc jednocześnie idee patriotyczne i niepodległościowe wśród słuchających. W słynnym kazaniu „Przy uroczystym poświeceniu orłów i chorągwi…” wygłoszonym w 1807 r. mówił o idei przeznaczenia dziejowego Polski. Po latach, gdy przemawiał nad trumnami Tadeusza Kościuszki, księcia Józefa Poniatowskiego czy księcia Adama Czartoryskiego te wątki przypominał i rozszerzał.

Będąc proboszczem w powsińskiej parafii ksiądz Woronicz mianowany został członkiem Izby Najwyższej Wojennej i Administracyjnej, a rok po utworzeniu Księstwa Warszawskiego zasiadł w jego Radzie Stanu. Znaczenie księdza w księstwie cały czas rosło, tak w sferze duchowej, jak i politycznej. W 1810 roku wszedł, można tak powiedzieć, do rządu Księstwa, zostając członkiem Sekcji Spraw Wewnętrznych i Obrządków Religijnych. Dwa lata później przystąpił do Konfederacji Generalnej Królestwa Polskiego. Plebania powsińska, jej pokoje w czasach księdza Woronicza, gościły zapewne niejednego polskiego męża stanu, również tu powstawały myśli i idee, które później promieniowały na wszystkie ziemie dawnej Rzeczypospolitej.

Rok 1815, czas Kongresu Wiedeńskiego, to dla księdza Jana Pawła pożegnanie się z Powsinem i awans na stolicę biskupią w Krakowie oraz miejsce w senacie Królestwa Polskiego. Pod koniec swojego życia w 1828 r. biskup Woronicz został arcybiskupem warszawskim, co jednocześnie wiązało się z objęciem przez niego funkcji Prymasa Polski. Rok później, 7 grudnia, Prymas Jan Paweł Woronicz zmarł w Wiedniu, jego pogrzeb na Wawelu był wielką manifestacją patriotyczną. Arcybiskup Woronicz był kawalerem Orderów Świętego Stanisława i Orła Białego. CDN…

          Krzysztof Kanabus

Bibliografia:

Wolff Adam Pacuski Kazimierz – Słownik historyczno-geograficzny ziemi warszawskiej w średniowieczu, Warszawa 2013

Jackowski Aleksander – Polska sztuka ludowa, Warszawa 2002

Piskorz – Branekova Elżbieta – Strój wilanowski z nadwiślańskiego Urzecza, Powsińska biesiada, czyli zabawa na Urzeczu, Powsin 2015

Kanabus Krzysztof – Wilanowskie miejsca pamięci, Warszawa 2019

Ksiądz Kalwarczyk Grzegorz – Jubileuszowy rocznik Archidiecezji Warszawskiej 1998, Warszawa 1998.

Ksiądz Świstak Jan – Sześć wieków parafii powsińskiej 1410 – 2010, Warszawa – Powsin 2010

Gronczewska Anna – Poczet łódzkich biskupów: bp Wincenty Tymieniecki, Dziennik Łódzki, 15 września 2012

Piskorz – Branekowa Elżbieta – Stroje wilanowskich włościan, Silva Rerum

Wiadomości Archidiecezjalne Warszawskie, nr 10, październik 1927

Siostry Najświętszego Imienia Jezus – Matka Franciszka Witkowska – w służbie Bogu i człowiekowi, „Misyjne Drogi”, nr 55 (1/1996) styczeń – luty

Wiadomości Archidiecezjalne Warszawskie. R.28, 1938 nr 2 (luty).

Wikipoedia – Maria Aniela Witkowska

Wiadomości Tarczyńskie nr 1 (155), styczeń 2008 r.

Krótka historia jednego zdjęcia – Wiadomości Tarczyńskie nr4/5 (158/9) kwiecień-maj 2008 r.

„Tydzień” – 13 grudzień 1895 r. Petroków – Piotrków Trybunalski

Akt Stanu Cywilnego parafii Przemienienia Pańskiego w Warszawie z 22 stycznia 1888 r. nr 12.

Akta Stanu Cywilnego parafii św. Elżbiety w Powsinie ze stycznia 1900 r.

Akta Stanu Cywilnego parafii św. Mikołaja Biskupa Męczennika

Akta Stanu Cywilnego parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Zaborowie

Strona internetowa parafii Św. Józefa Oblubieńca Najświętszej Maryi Panny w Konstancinie – Jeziornie

Strona internetowa parafii Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Zaborowie k. Błonia

Strona internetowa parafii św. Mikołaja Biskupa Męczennika w Tarczynie

Informacje otrzymane od księdza Franciszka Dąbrowskiego z archiwum diecezji łódzkiej

Kronika Parafii św. Mikołaja w Tarczynie

Wspomnienia państwa Wandy Kanabus z Wilanowa, Stanisława Karasia z Powsina, Marka Wilczka z Bielawy

 

            Dla przypomnienia, Sejm 27 XI 2020 ustanowił patronów roku 2021, którymi uhonorowano: kardynała Stefana Wyszyńskiego, Stanisława Lema, Cypriana Kamila Norwida, Krzysztofa Kamila Baczyńskiego oraz Tadeusza Różewicza. Natomiast 8 grudnia 2020 r. papież Franciszek ogłosił specjalny „Rok św. Józefa” z okazji 150. rocznicy ustanowienia Opiekuna Jezusa Patronem Kościoła powszechnego, który zakończy się 8 grudnia 2021 r.

Źródło : pl.wikipedia.org

         Na naszą uwagę i wdzięczność zasługują wszystkie ww. wielkie postacie. Pisałam o św. Józefie i kardynale Stefanie Wyszyńskim, ale gdybym nie wspomniała o Cyprianie Kamilu Norwidzie to, gdyby żył, niestety już nasz nieodżałowany śp. ks. Bogdan Jaworek, to zostałabym upomniana.  Wszyscy pamiętamy ile to razy z naszej powsińskiej ambony cytował Norwida, wielkiego poetę-filozofa, eseistę, prozaika, dramatopisarza, grafika, rzeźbiarza, malarza a w szczególności Wieszcza Narodowego!

 

         Cyprian Kamil Norwid, urodził się 200 lat temu 24 września 1821 roku w Laskowie- Głuchach w szlacheckiej rodzinie herbu Topór, spokrewnionej z Królem Janem III Sobieskim. Ze względu na swój bystry i analityczny umysł myślą wyprzedził swoją epokę i uchodził za najbardziej oryginalną postać Polskiej Kultury. Jego utwory to m.in.: „Pieśń od ziemi naszej”, „Promethidion”, „Bema pamięci żałobny rapsod”, „Moja Ojczyzna”, „Fortepian Szopena”, „Vade-mecum”, „Rzecz ów wolności słowa”, „Krakus”, „Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie”, „Miłość czysta u kąpieli morskich”, „Do obywatela Johna Brown”, "Czy podam się o amnestię?”

     Konsekwencja i bezkompromisowość w poglądach spowodowały, że Norwid znalazł się na marginesie życia emigracji. Znano go jedynie, jako mówcę oraz deklamatora oraz twórcę szkiców i akwarel, które sprzedawał na swoje skromne utrzymanie. Zmarł 28 maja 1883 r. w paryskim przytułku św. Kazimierza w nędzy i osamotnieniu, przeżywszy 62 lata. Został pochowany na cmentarzu w Ivry. Ostatecznie jego zwłoki zostały przeniesione do zbiorowego grobu domowników Hotelu Lambert.

Dopiero po latach został wyniesiony do Panteonu Polskich Wieszczów. Symboliczny pochówek Norwida w Krypcie Wieszczów na Wawelu odbył się w 2001 roku a w uznaniu zasług dla Polskiej sztuki i kultury Sejm podjął uchwałę ustanawiającą rok 2021 Rokiem Cypriana Kamila Norwida.

     Zachowajmy w swojej wdzięcznej pamięci tego wielkiego Poetę i Patriotę.

                                             Teresa Gałczyńska

Moja Ojczyzna

Kto mi powiada, że moja ojczyzna:

Pola, zieloność, okopy,

Chaty i kwiaty, i sioła — niech wyzna,

         Że — to jej stopy.

 

Dziecka — nikt z ramion matki nie odbiera;

Pacholę — do kolan jej sięga;

Syn — piersi dorósł i ramię podpiera:

         To — praw mych księga.

 

Ojczyzna moja  nie stąd wstawa czołem;

Ja ciałem zza Eufratu,

A duchem sponad Chaosu się wziąłem:

         Czynsz płacę światu.

 Naród mię żaden nie zbawił ni stworzył;

Wieczność pamiętam przed wiekiem;

Klucz Dawidowy usta mi otworzył,

         Rzym nazwał człekiem.

 

Ojczyzny mojej stopy okrwawione

Włosami otrzeć na piasku

Padam: lecz znam jej i twarz, i koronę

         Słońca słońc blasku.

 

Dziadowie moi nie znali też innéj;

Ja nóg jej ręką tykałem;

Sandału rzemień nieraz na nich gminny

         Ucałowałem.

 

Niechże nie uczą mię, gdzie ma ojczyzna,

Bo pola, sioła, okopy

I krew, i ciało, i ta jego blizna

         To ślad *— lub — stopy**.

                   Cyprian Kamil Norwid, Paryż, styczeń 1861

*ślad – uobecnienie bytu

**stopy- droga

 

CHRZTY:

5 IX Maksymilian Parszewski i Klara Pożyczka

12 IX Zoja Anna Bojańczyk i Joanna Maria Miklewicz

28 IX Aleksander Maciak, Kacper Wyszyński i Brunon Tomasz Wyszyński

Nowoochrzczone dzieci polecajmy opiece Matki Bożej i św. Józefa.

 

ŚLUBY:

18 IX Sebastian Rafał Babicki – Marta Anna Pietrzak

oraz Norbert Józef Szczurek - Katarzyna Izabela Olędzka

25 IX Bartosz Faliszewski – Agata Lewandowska

Nowożeńcom życzymy wielu łask Bożych i stałej pomocy Maryi Tęskniącej-Powsińskiej.

POGRZEBY:

6 IX + Maria Farell, z Wielkiej Brytanii

9 IX + Andrzej Sebastian Niewiadomski z Powsina

10 IX + Wojciech Leszek Cuber z Warszawy

13 IX + Marta Marianna Gromulska z Warszawy

27 IX + Andrzej Kazimierz Sobczak z Warszawy

Zmarłych polecajmy Bożemu Miłosierdziu: Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie.

Kronikę opracował ks. Mikołaj Derentowicz

Z ŻYCIA PARAFII

 

  1. ZMIANY W PARAFII – WITAMY NOWYCH KSIĘŻY

Serdecznie witamy w naszej powsińskiej parafii nowych księży i powierzamy ich opiece Matki Bożej Powsińskiej. Są to ks. Mikołaj Rafał Derentowicz oraz ks. Grzegorz Demczyszak.

Ks. Mikołaj Derentowicz został zgodnie z decyzją władz Archidiecezji Warszawskiej mianowany wikariuszem Parafii św. Elżbiety w Warszawie-Powsinie, w dekanacie wilanowskim. Ks. Mikołaj Rafał Derentowicz ma 29 lat. Studiował polonistykę na Uniwersytecie Warszawskim oraz muzykologię na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Był organistą w sanktuarium św. Andrzeja Boboli w Warszawie. Do seminarium wstąpił w 2015 roku. Święcenia diakonatu przyjął 10 czerwca 2020 roku. W 2021 r. otrzymał świecenia kapłańskie.

Ks. Grzegorz Demczyszak, został decyzją władz Archidiecezji Warszawskiej skierowany na studia z teologii pastoralnej, w Akademii Katolickiej w Warszawie (Szkoła Doktorska) z zamieszkaniem w parafii św. Elżbiety w Warszawie, w charakterze rezydenta. Ksiądz Grzegorz Demczyszak jest nam dobrze znany, bowiem pracował w naszej parafii w latach 2013-2016.  Dla przypomnienia Studiował na Wydziale Historii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Mając 24 lata wstąpił do Seminarium Duchownego w Warszawie. W maju 2013 r., został wyświęcony na kapłana.

Agata Krupińska

 

KALENDZARZ DUSZPASTERSKI

NA PAŹDZIERNIK 2021

 

INTENCJA MODLITW PAPIESKA W RÓŻAŃCU:

ewangelizacyjna:
 - aby każdy ochrzczony był włączony w ewangelizację, gotowy do misji, poprzez
świadectwo życia mającego smak Ewangelii
.

              

NABOŻEŃSTWA RÓŻAŃCOWE W PAŹDZIERNIKU O GODZ. 17:00

 

1 X  PIĄTEK, WSPOMNIENIE ŚW. TERESYOD DZIECIĄTKA JEZUS, DZIEWICY I DOKTORA KOŚCIOŁA, I PIĄTEK MIESIĄCA

  • Chorych odwiedzamy od godziny 9:00

2 X   SOBOTA, WSPOMNIENIE ŚWIETYCH ANIOŁÓW STRÓŻÓW

3 X   27. NIEDZIELA ZWYKŁA.

  • I niedziela miesiąca. Po Mszy św. o godz. 12.00 adoracja Najświętszego Sakramentu i procesja.
  • W niedzielę i uroczystości różaniec o godz. 17.30, a w dni powszednie o godz. 17.00.
  • Spotkanie wspólne dla zeszłorocznej grupy kandydatów do bierzmowania o godz. 19.00 w salce parafialnej.

4 X   PONIEDZIAŁEK, WSPOMNIENIE ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU

5 X   WTOREK, WSPOMNIENIE ŚW. FAUSTYNY KOWALSKIEJ, DZIEWICY

  • Św. Faustyna, czyli Helena Kowalska. Żyła w pierwszej połowie XX wieku. Wstąpiła do zakonu sióstr miłosierdzia. Dzięki łasce Bożej otrzymała objawienia Pana Jezusa. Na podstawie jej spotkań z Jezusem powstał znany na całym świecie Dzienniczek siostry Faustyny. Dzięki niej cały świat otrzymał przesłanie o Bożym Miłosierdziu, Koronkę do Bożego Miłosierdzia i obraz Jezusa Miłosiernego.

7 X   CZWARTEK WSPOMNIENIE OBOWIĄZKOWE MATKI BOŻEJ RÓŻAŃCOWEJ.

  • W dniu dzisiejszym przypada wspomnienie Matki Bożej Różańcowej, ustanowione przez papieża Piusa V na pamiątkę zwycięstwa floty chrześcijańskiej 7 października 1571 r. pod Lepanto ( nad zatoka Koryncką).

  10 X  28. NIEDZIELA ZWYKŁA

  • Dzisiaj obchodzony jest XIX DZIEŃ PAPIESKI pod hasłem: „Totus Tuus”, czyli Cały Twój.
  • Dzisiaj we wszystkich kościołach zbiórka do puszek na fundusz stypendialny dla uzdolnionej, niezamożnej młodzieży z małych miast i wsi. Jest to wspaniały żywy pomnik dla uczczenia papieża Jana Pawła II.

12 X WTOREK, WSPOMNIENIE BŁ. JANA BEYZYMA, KAPŁANA

13 X ŚRODA, WSPOMNIENIE BŁ. HONORATA KOŹMIŃSKIEGO

  • BŁ. Honorat Koźmiński urodził się 16 października 1829 r. w Białej Podlaskiej. W 1848 r. wstąpił do zakonu kapucynów w Warszawie, a w 1852 r. otrzymał święcenia kapłańskie. Był cenionym kaznodzieją, poszukiwanym spowiednikiem i kierownikiem dusz, a także popularnym pisarzem religijnym. Założył wiele zgromadzeń zakonnych, przede wszystkim bezhabitowych. Zmarł w Nowym Mieście nad Pilicą 16 grudnia 1916 r. Papież Jan Paweł II w 1988 r. ogłosił go błogosławionym.
  • W dniu dzisiejszym przypada rocznica zakończenia objawień fatimskich. Po Mszy św. wieczornej o godz. 17.45 procesja z figurą Matki Bożej Fatimskiej

14 X CZWARTEK, WSPOMNIENIE ŚW. MAŁGORZATY MARII ALACOQUE, DZIEWICY

  • Żyła w XVII w. we Francji. Św. Małgorzata była mistyczką - od 21 grudnia 1674 r. przez ponad półtora roku Pan Jezus w wielu objawieniach przedstawiał jej swe Serce, kochające ludzi i spragnione ich miłości. Chrystus żądał od Małgorzaty, by często przystępowała do Komunii świętej, jak tylko pozwoli jej na to posłuszeństwo, a przede wszystkim tego, by przyjmowała Go w Komunii świętej w pierwsze piątki miesiąca. 

15 X PIĄTEK, WSPOMNIENIE ŚW. TERESY Z AVILA, DZIEWICY                 I DOKTORA KOŚCIOŁA

16 X SOBOTA, WSPOMNIENIE ŚW. JADWIGI ŚLĄSKIEJ

  • Jadwiga Śląska, niem. Hedwig von Andechs, Hedwig von Schlesien – święta Kościoła katolickiego, żyła na przełomie XII i XIII w. w Niemczech; żona Henryka I Brodatego, księcia wrocławskiego, matka Henryka II Pobożnego, córka hrabiego Bertolda VI von Andechs, księcia Meranii, fundatorka kościołów i klasztorów.
  • Dzisiaj mija 42 rocznica wyboru kardynała Karola Wojtyły na Ojca św. Jana Pawła II.

17 X   29. NIEDZIELA ZWYKŁA.

18  X   PONIEDZIAŁEK, ŚWIĘTO ŚW. ŁUKASZA EWANGELISTY

19 X WTOREK, WSPOMNIENIE BŁ. JERZEGO POPIEŁUSZKI, MĘCZENNIKA

  • Dzisiaj przypada 36 rocznica śmierci bł. Jerzego Popiełuszki.

22 X PIĄTEK. WSPOMNIENIE ŚW. JANA PAWŁA II, PAPIEŻA

23 X SOBOTA

  • Msza św. sanktuaryjna w intencjach zbiorowych o godz. 17:45.

24 X   30. NIEDZIELA ZWYKŁA, MISYJNA

  • Taca na misje

28 X CZWARTEK, ŚWIĘTO ŚW. APOSTOŁÓW SZYMONA I JUDY TADEUSZA

  • Dzień Wdzięczności za Koronację obrazu Matki Bożej Powsińskiej. Po Mszy św. wieczornej krótka adoracja Najświętszego Sakramentu, litania do Matki Bożej, odśpiewanie Apelu Jasnogórskiego i błogosławieństwo. Serdecznie zapraszamy.
  • Pan Tadeusz Zwierzchowski, nasz organista, obchodzi dzisiaj imieniny.
    Z tej racji życzymy Mu wielu łask Bożych i opieki Matki Bożej Tęskniącej.

30 X SOBOTA

  • Msza Św. sanktuaryjna w intencjach zbiorowych o godz. 17: 45, poprzedzi ją modlitwa różańcowa w intencjach dziękczynno- błagalnych o godz. 17:00.

31 X 31. NIEDZIELA ZWYKŁA

 

LISTOPAD 2021

 

1 XI  UROCZYSTOŚĆ WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH.

  • Msze św. w kościele o godz. 7.00, 9.00 i 18.00.
  • O godz. 12: 00 Msza św. na cmentarzu parafialnym za zmarłych.

 

Kalendarium bieżące przygotował ks. Mikołaj Derentowicz.

 

W redakcji Kalendarium zostały wykorzystane częściowo materiały i schematy przygotowane przez ks. Jana Świstaka.

W naszym Sanktuarium codziennie o godzinie 17.30, na pół godziny przed wieczorną Mszą św. odmawiany jest różaniec. Zapraszamy do uczestnictwa.

„Modlitwa różańcowa jest wielką pomocą dla człowieka naszego czasu. Sprowadza ona pokój i skupienie, wprowadza nasze życie w Tajemnice Boże i sprowadza Boga do naszego życia” 3 października 1983 r. Jan Paweł II

 

Msze Św. w naszej świątyni:

- w dni powszednie: 7.00 i 18.00

- w niedziele: 7.00, 9.00, 10.30 dla dzieci, 12.00 i 18.00

Spowiedź: na pół godziny przed Mszą Świętą i podczas Mszy

Kancelaria czynna: od wtorku do piątku w godz. 8.00-9.00 i  od poniedziałku do czwartku w godz. 16.00-17.00

Telefon: (0-22) 648 38 46

nr konta bankowego Parafii:    89 1240 2135 1111 0000 3870 8501

Parafialny Zespół Caritas: magazyn czynny w drugą i czwartą sobotę miesiąca   10.00-11.00 w Domu Parafialnym, ul. Przyczółkowa 56,

nr konta bankowego: 93 1240 2135 1111 0010 0924 9010

e-mail: [email protected]

e-mail Wiadomości Powsińskich: [email protected]

http:  parafia-powsin.pl

Bóg zapłać za ofiary na pokrycie kosztów druku gazetki!

 

"Redakcja WP działa pod opieką ks. Lecha Sitka. Sprawy dotyczące parafii Powsin opracowuje Stanisław Podgórski. Redaktor Naczelny: Agata Krupińska. Redaktor honorowy i twórca formatu Wiadomości Powsińskich: ks. Jan Świstak. Redakcja: Maria Zadrużna, Teresa Gałczyńska, Aleksandra Kupisz-Dynowska, Krzysztof Kanabus, Robert Krupiński."

Nakład: 200 egz.