Bractwo Trójcy Przenajświętszej

 Wielką, a mało dziś docenianą rolę odgrywały w dawnych czasach bractwa religijne. Oddziaływały one zarówno na sferę życia duchowego, jak i na zachodzące procesy w dziedzinie kulturalnej, społecznej i gospodarczej. Odegrały one rolę podobną do tej, jaką odegrały cechy rzemieślnicze, które dały początek rozwojowi przemysłu. Od XIII wieku skupiały one wielu ludzi w Polsce. Żywiołowy ich rozwój, to XVI i XVII w. w niektórych ośrodkach kościelnych, takich jak Poznań, Kraków, Wrocław, działały liczne i o rożnym charakterze bractwa. Dostępne były dla ludzi wszystkich stanów. Propagowały, w zależności od swego powołania i statutu, szczególne formy kultu: Trójcy Przenajświętszej, poszczególnych Jej Osób, Najświętszej Maryi Panny i Świętych. Bractwa starały się o podniesienie wiedzy religijnej swych członków, jak też zachęcały do praktykowania cnót ewangelicznych. Usiłowały wyjść naprzeciw lękom i niepokojom społecznym, jakie niosły ze sobą liczne klęski żywiołowe, częste wojny i ekspansje innowierców. Zakładały kasy zapomogowe, szpitale, przytułki dla bezdomnych i sierocińce. Zbierały datki na posagi dla biednych panien, czuwały nad przykładnym życiem i dobrą śmiercią oraz godnym pochówkiem. W dobie reformacji i licznych wojen religijnych zalecały stałą modlitwę o pokój i zgodę między władcami chrześcijańskimi, o zwycięstwo naszego Kościoła nad herezjami.
       Znaczenie bractw religijnych było wprost nie do przecenienia, jeśli chodzi o budowę więzi międzyludzkich i poczucie solidarności. Mówiły już o tym same ich nazwy: fraternia, liga spiritualis, societas, sodalitas. 
       Dziś w Polsce znane mi są dwa bractwa. Jedno, to Konfraternia Jasnogórska, do której w przeszłości należeli królowie, hetmani, kardynałowie. Członkiem tej konfraterni był również Jan Paweł II. Drugim jest Krakowskie Arcybractwo Dobrej Śmierci, kultywujące niektóre obrzędy Wielkiego Tygodnia. Jego członkami są rzemieślnicy, robotnicy, artyści, ludzie rożnych zawodów i stanowisk. Spotykają się raz w miesiącu na specjalnych nabożeństwach. Ubrani są w czarny strój, ale są na ogół nierozpoznawalni dla nieświadomego otoczenia.
       Nasza Patronka, św. Elżbieta, była tercjarką, czyli członkinią świeckiego bractwa franciszkańskiego. A u nas, w Powsinie – jeszcze od czasów przedrozbiorowych, przedrozbiorowych historii parafii istnieje tylko jedno takie stowarzyszenie, czyli Bractwo Trójcy Przenajświętszej. Założył je tutejszy proboszcz, Ks. Stanisław Królikiewicz, w dniu 20 lipca 1753. Ks. Królikiewicz wzorował się na takim samym bractwie w stolicy ówczesnej naszej diecezji, w Poznaniu, przy kościele franciszkanów – bernardynów.
       Ks. Stanisław Królikiewicz objął powsińską parafię 27 września 1733 r. i pełnił w niej obowiązki proboszcza do swojej śmierci, 16 listopada 1756 r. Ten zacny kapłan zaniepokojony stanem wiedzy religijnej u naszych ówczesnych parafian, chciał temu zaradzić w sposób w tamtych czasach najbardziej przystępny i skuteczny. Powołał bractwo, które szczególny, zainteresowaniem otoczyc miało wielbionego i poznawanego Pana Boga, Jego Boskiego Syna i Ducha Świętego. Chcąc wiernym tę tajemnicę wiary przybliżyć w sposób obrazowy, postanowił, że wizerunek Matki Bożej Powsińskiej będzie zasłaniany przedstawieniem Trójcy Przenajświętszej. I tak jest do dziś. Drugim problemem, który rozwiązał Ks. Królikiwicz, było wyposażenie kościoła w organy i zatrudnienie organisty, który uczyć miał lud śpiewu, „a tym samym chwała Boża większa będzie”.
       Po załatwieniu pilnych duchowych spraw, proboszcz zajął się budową nowej plebani oraz potrzebnych budynków gospodarczych. Jednakże, jak to wynika z dokumentów, Bractwu stale poświęcał dużo czasu. W statucie Bractwa określił obowiązki i przywileje jego członków. I tak do ich obowiązków należało: „każdej niedzieli odmawiać trzy pacierze lub specjalną koronkę, brać udział w nabożeństwach brackich, unikać grzechów, ćwiczyć cnoty przez częstą Spowiedź i Komunię św.” (co w owych czasach było rzadkością), a także „modlić się za bliźnich oraz spełniać uczynki miłosierne”. W dni powszednie bracia byli zobowiązani do odmawiania sześciu pacierzy (Ojcze nasz, Zdrowaś Maryjo i Wierzę) oraz 12 razy Chwała Ojcu i Synowi i Duchowi Świętemu…  . Całe zaś bractwo brało udział w 7 odpustach: Trójcy Przenajświętszej, Św. Feliksa (20 XI), Św. Katarzyny (25 XI), Św. Agnieszki (21 I), Św. Jana de Matte (8 II), w Środę Popielcową i w Wieki Czwartek. 
       Przywilejem zaś było uzyskiwanie odpustu, „aby w kościele brackim, czyli naszym parafialnym, na intencję Kościoła świętego modlił się”, branie czynnego udziału w nabożeństwach oraz pewność stałej przez lata i wieki za dusze członków Mszy św.
       Założyciel Bractwa, w trosce o to, by po jego śmierci nie upadło ono, przeznaczył w testamencie kwotę 3000 zł. polskich na jego dalszą działalność. Była to na owe czasy ogromna suma, więc zabezpieczył ją na majątku wojewody ruskiego księcia Adama Czartoryskiego. Dla porównania – na sieroty i wdowy przeznaczył 200 zł., a na różne klasztory w Górze Kalwarii od 18 do 100 zł. Jednocześnie zobowiązał swych następców, a więc kolejnych plebanów proboszczów, do kierowania tym dziełem. Zobowiązani oni byli do odprawiania czterech Mszy św. w kwartale za duszę fundatora , jak i zmarłych członków. 
       Obowiązek ten był przestrzegany do 1917 r., kiedy to Ks. Proboszcz Lipski uzyskal zgodę Arcybiskupa Warszawskiego Teofila Chościak – Popiela na dwie takie Msze św. w roku, tj. w Uroczystość Patronalną Bractwa – w dniu Trójcy Przenajświętszej i w uroczystość św. Elżbiety. Przyjęcie nowych członków odbywało się w czasie uroczystych nabożeństw brackich, podczas których nowo przyjętym wręczano szkaplerz. Nosili go za życia i z nim szli do wieczności. Tradycja ta, po 1945 r. zanikła, a warta jest wznowienia.
       Wizytujący parafię biskupi, z uwagą odnotowywali w protokołach istnienie Bractwa i potrzebę jego dalszego rozwoju. Ks. Proboszcz jest Głową Bractwa, w sprawach zaś dotyczących bieżącej działalności, zajmują się nim tzw. Starsi Bracia. Obecnie Starszym Bratem jest pan Stanisław Karaś, a w niedalekiej przeszłości obowiązki te pełnili panowie: Jan Penconek, Ignacy i Franciszek Mrówka, Piotr Pyzel i Eugeniusz Milewski. Są oni nadal pamiętani w Bractwie i parafii.
       Stan liczebny naszego Bractwa w ostatnim półwieczu był różny, od 300 członków w okresie międzywojennym, by w latach 1945 – 1980 wynosić 50 – 70 członków. Dla przykładu: w 1980 r. było 89 braci i sióstr w tym z Powsina - 40, z Bielawy - 3, z Kabat - 19, z Jeziorny - 12, Kępy Okrzewskiej - 1 , z Klarysewa -  2, z Zamościa i z Latoszek – po 6. Dziś Bractwo liczy 26 członków. Kto i dlaczego „wstępował” do Bractwa? – Odpowiedź  jest prosta: - powodem była pobożność, a dalszej kolejności modlitwy za dusze i w przeszłości bardzo okazale pogrzeby (światło, chorągiew). W szeregach Bractwa były osoby starsze i młode, wiek nie był istotny. Decydowała wiara i troska o zbawienie duszy. Do niedawna w kościele była specjalna skarbona na ofiary brackie, które przeznaczano na oświetlenie głównego ołtarza i brackiego w zakrystii. Do 1945 r. własnym kosztem wytwarzano gromnice i szkaplerze na potrzeby członków, jak i parafian. Każdy brat i siostra poczytywali sobie za przywilej posiadanie gromnicy brackiej.
       W latach 70 – tych ub. Wieku zanikł zwyczaj odprawiania przez Bractwo nabożeństwa  Drogi Krzyżowej w niedzielę Wielkiego Postu, po Sumie. 
Władze PRL niechętnie widziały istnienie Bractw jak i wszystkich innych organizacji, zrzeszających katolików świeckich, uważając (i słusznie), że są Kościołem domowym lub środowiskowym, będącym przedłużeniem ramion Kościoła oficjalnego. Nasze Bractw wyszło z tego okresu obronną ręką. Nie dotknęły go specjalne restrykcje, jak to się stało w innych parafiach. Działalność swą ograniczyło z konieczności do asysty podczas uroczystych liturgii. Funkcję tę spelnia, dzięki Bogu, bardzo godnie do dziś, przez co wyróżnia naszą parafię spośród innych. Jakby na przekór współczesnemu zeświecczeniu obyczajów, powstają nowe organizacje i ruchy religijne, często zapominając, że na „początku” były bractwa jako organizacje religijne i apolityczne. Można by powiedzieć, że wszystko już było, tylko w zależności od potrzeb i celu, inaczej się nazywało i czym innym zajmowało. 
Kolorowe szybki witraża, ufundowanego przez Bractwo w 1942 r. w naszym kościele, milcząco, w migotliwym blasku chwalą Pana. Na zakończenie: pozdrowienie brackie – „Chwała Ojcu i Synowi, i Duchowi Świętemu…”

Tekst pochodzi z Wiadomości Powsińskich – styczeń 2004 r. nr 1 (29).

Autor Zygmunt Karaszewski.