Listopad 2024 ISSN 1731-5069 nr 11 (279)
Pismo rzymskokatolickiej parafii p.w. św. Elżbiety w Warszawie-Powsini
Chrześcijanin, który łączy swoją śmierć ze śmiercią Jezusa patrzy na swoje odejście z ziemi jako na połączenie ze Zbawicielem, tak naucza Katechizm Kościoła Katolickiego. Kościół na drodze ziemskiej towarzyszy chorym i umierającym przez modlitwę, sakrament pokuty i namaszczenie świętym olejem. Śmierć kończy życie doczesne i człowiek staje przed Bogiem na sąd szczegółowy, który polega na odniesieniu swojego życia do nauki i osoby Chrystusa. Dusza człowieka otrzymuje wtedy zapłatę za wszystkie dotychczasowe uczynki. Ostatecznie będzie to: oczyszczenie (czyściec), niebo lub potępienie na wieki. Kto umiera w łasce Bożej i nie ma nic do odpokutowania osiąga stan wiecznego życia z Bogiem, Maryją, Świętymi i Aniołami. Człowiek osiąga całkowite szczęście, które wyraża się w miłości i życiu w Bogu. Święci są zanurzeni w Chrystusie, Kościół nazywa to „wizją uszczęśliwiającą”. Święty Paweł opisał niebo w słowach: „To, czego ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują” (1Kor 2, 9).
Osoby, które umierają w Łasce i przyjaźni z Bogiem, ale nie są jeszcze całkowicie oczyszczone muszą przejść przez ogień oczyszczający. Nauka wiary dotycząca czyśćca została sformułowana na soborach: Florenckim i Trydenckim. W II Księdze Machabejskiej czytamy: „Juda Machabeusz sprawił, że złożono ofiarę przebłagalną za zabitych, aby zostali uwolnieni od grzechów” (2Mch 12, 45). Kościół czci i wspomina wszystkich zmarłych 2 listopada i zaleca odprawianie za nich Mszy Świętych, ofiarowanie jałmużny, odpusty i wszelkie dzieła pokutne.
Jeśli człowiek odrzuca Chrystusa jako Zbawiciela oraz miłość do Boga i ludzi, nigdy nie dostąpi łaski ujrzenia go, czyli trafia do piekła. Brak miłości, nienawiść do Boga i ludzi a także brak miłosierdzia wobec potrzebujących, w których ukrywa się cierpiący Chrystus oddalają grzesznika od Zbawiciela. Gdy człowiek umiera w grzechu ciężkim, nie żałuje i odrzuca miłosierdzie Boże nie będzie mógł żyć w komunii z Bogiem i Świętymi. Człowiek sam dokonuje wykluczenia się z radości wiecznej. Chrystus określa piekło w obrazie ognia nieugaszonego, któremu towarzyszy płacz i rozpacz. Nauczanie Kościoła opisuje istnienie piekła: „Wchodźcie przez ciasną bramę! Bo szeroka jest brama i przestronna droga, która prowadzi do zguby” (Mt 7, 13-14). Bóg nie przeznacza nikogo do piekła, dokonuje tego sam człowiek, który się od Niego odwraca i przez grzech śmiertelny odrzuca miłość Bożą.
Święty Piotr naucza:” Bóg nie chce niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia” (2P 3,9). W listopadzie przeżywamy uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. Oddajmy cześć świętym i pomagajmy wszystkim zmarłym przez modlitwę i dzieła pokutne. Żyjmy tak abyśmy osiągnęli wieczne szczęście i doznali radości oglądania Boga.
ks. Proboszcz
Lech Sitek
„Czytanki 1998 r.” wydano staraniem Parafii św. Elżbiety w Powsinie z okazji koronacji koronami papieskimi cudownego wizerunku Matki Bożej Tęskniącej. Wydano je za pozwoleniem Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. Czytanki opracowała mgr. Hanna Kosyra-Cieślak. WP przypominają te teksty, które nadal są bardzo aktualne.
Tęskniąca – za czym Ty tęsknisz w pociesznym Powsinie,
uśmiech Jezusa był mi nabożeństwem,
a wy cieszycie smutnymi minami,
módl się za nami (ks. J. Twardowski)
Nie sposób zliczyć różnorodne wyobrażenia Najświętszej Maryi Panny i sposoby przedstawiania Jej w malarstwie i rzeźbie, tak jak niezliczone są Jej obrazy, w jakich w jakich ukazuje się człowiekowi
Są jednak w życiu Matki Bożej, w naszej wiedzy o Niej pewne momenty szczególnie ważne i inspirujące; motywy, do których człowiek chętnie powraca, w których znajduje najistotniejsze dla siebie prawdy. Dlatego też do tych wybranych motywów najczęściej odwołuje się sztuka. Oto Zwiastowanie, gdy przed Maryją pojawia się Anioł, a Ona słucha i wypowiada w swoim sercu „Fiat”. Oto wraz z Józefem pochyla się nad Żłóbkiem, zamykając złoty krąg Świętej Rodziny. Z Dzieciątkiem na ręku szczęśliwa Madonna, pod krzyżem Mater Dolorosa, Pieta z martwym ciałem Syna u kresu swej Drogi… Niepokalana Dziewica, co pod stopami ma księżyc, Królowa z berłem w dłoni… Powtarzają się nie tylko motywy czy symboliczne przedstawienia Matki Bożej. W ciągu wieków stworzono modele sztuki sakralnej, zalecane do odwzorowywania, gdyż przedstawianie Chrystusa, Najświętszej Maryi Panny czy świętych było od najdawniejszych czasów nie tylko aktem pasji twórczej i dziełem talentu, ale i wyznaniem wiary. Jednym z takich dzieł modelowych na przykład był rzymski obraz Salus Populi Romani (tzn. Zbawienie czy Ucieczka Ludu Rzymskiego) czczona była w Polsce zazwyczaj pod nazwami Matki Bożej Pocieszenia, Zwycięskiej lub Różańcowej. Często także nazywano Ją Śnieżną - w nawiązaniu do legendy, według której jeden z patrycjuszy rzymskich otrzymał od Maryi polecenie, by zbudować kościół w miejscu, gdzie spadnie śnieg w czasie letnich upałów. Śnieg rzeczywiście spadł w sierpniu, a wzniesiona świątynia to rzymska bazylika Matki Bożej Większej, gdzie dziś ów niezwykły obraz się znajduje i odbiera cześć.
Wśród koronowanych wizerunków Matki Bożej w Polsce wiele jest namalowanych na jego podobieństwo, jak na przykład znajdujące się dziś we Wrocławiu obrazy Matki Bożej z Podkamienia i ze Lwowa czy słynna Matka Boża Latyczowska (dziś w Lublinie).
Efektem funkcjonowania takich wzorców jest częstość występowania podobnych ujęć. Są jednak wśród wizerunków Maryi także przedstawienia jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne, będące wyrazem indywidualnego przeżycia artysty. Do takich należy słynący cudami obraz Matki Bożej Tęskniącej z Powsina, który czeka właśnie na swą - bliską już – koronację. Przedstawia on popiersie Madonny w owalu. Białe, nieziemskie światło wydobywa się z tła i zarzuconej na głowę materii na uniesioną ku niebu twarz i ręce złożone na sercu w modlitewnym geście. Patrzącego na obraz uderza przede wszystkim owa twarz i obrócone ku górze oczy oraz skrzyżowany dłonie. Cała postać przepełniona jest smutkiem, ale i spokojem, który z niebios zdaje się przez nią spływać na ziemię.
Bo Maria na tym obrazie - tak pełna duchowego piękna - z całą pewnością pozostaje na ziemi wśród ludzkich spraw. Podnosi ku niebu tęskniący oczy. Zdaje się widzieć coś, co pozostaje poza zasięgiem wzroku ludzkiego.
A że tęskniąc za tym, co wskazują Jej wzniesione oczy, nie była obojętna na ludzkie trudne sprawy, pokazuje trzechsetletnia historia obrazu w powsińskim kościele św. Elżbiety. Nie jest znany ani autor dzieła, ani dokładniejszy czas jego powstania. Obraz, wskazujący na cechy XVII-wiecznej szkoły włoskiej, już co najmniej trzy wieki króluje w głównym ołtarzu kościoła. Zapis wizytacyjny biskupa Stanisława Święcickiego z 1675 roku wskazuje, że już wówczas obraz musiał spłynąć cudami. Wizytator zanotował: „In altari maiori imago Beatae Mariae Virginis Miraculosa cum corona argentea deaurenta”. W ołtarzu głównym cudowny obraz Błogosławionej Maryi Dziewicy z koroną srebrną pozłacaną… I dalej: „Wota przy obrazie BMV piękne, srebrne”
Musiała już wówczas Powsińska Madonna być słynna cudami i łaskami, których dodatkowym świadectwem są wota i korona pieczołowicie opisane przez wizytującego biskupa.
Od trzystu co najmniej lat obdarza Matka Boża Powsińska modlących się do Niej łaskami; od trzystu lat swymi tęskniącymi oczami pokazuje niebo; od trzystu lat spływa na ziemię przez Jej twarz i białe dłoni niebieskie światło. Od lat klękający przed Nią pielgrzym, patrząc w białą, przezroczystą niemal twarz, zadaje pytanie:” Za czym tęsknisz, Maryjo…”.
Opracowała
mgr Hanna Kosyra-Cieślak
Ksiądz Antoni funkcję proboszcza wilanowskiego piastował od 1860 do 1905 roku. Był najdłużej piastującym posługę duszpasterską na tym stanowisku w wilanowskim kościele św. Anny, pełnił ją przez 45 lat. W Powsinie w tym czasie zmieniło się pięciu proboszczów. Jednocześnie w drugiej połowie XIX wieku był także związany z Powsinem, gdzie ponad rok pełnił funkcję proboszcza. Z Powsinem był również związany rodzinnie, ponieważ jego mama pochodziła z rodu Ciołków, tego samego, który postawił tu pierwszy kościół w 1398 roku i doprowadził do powstania parafii dwanaście lat później. Myślę, że warto poznać jego dzieje.
Antoni Stelmaszczyk urodził się 5 czerwca 1821 roku w miejscowości Ostrów Łomżyński, obwodu ostrołęckiego, województwa płockiego, dziś miejscowość ta, to powiatowe miasto Ostrów Mazowiecka, położone w północno – wschodniej części Województwa Mazowieckiego. Obecną nazwę miasta uchwalono i ostatecznie wprowadzono w 1926 roku. Ostrów Mazowiecka to środek – serce Kurpi Białych. Jest to teren równinny, silnie zalesiony, zajmujący obszar pomiędzy rzekami Narew i Bug, na którym do naszych czasów zachowała się wyjątkowa, bardzo żywa, polska kultura ludowa. Zatem można chyba powiedzieć, że Antoni pochodził z kurpiowskiej rodziny Michała i Marianny z Ciołków małżonków Stelmaszczyków. Miał liczne rodzeństwo, trzy siostry i pięciu braci. Rodzina Stelmaszczyków, pomimo, że mieszkała w mieście utrzymywała się z pracy w swoim gospodarstwie rolnym, zapewne położonym na obrzeżach miejscowości, bądź tuż za jego opłotkami. W jednej z metryk ojcu Antoniego wpisano; „Sławetny Michał Stelmaszczyk, obywatel rolny, stanu miejskiego”. Początkowo rodzina Stelmaszczyków mieszkała w domu ojca Marianny Ciołkówny pod adresem Przy Rynku 37. Na kapłana diakon Antoni został wyświęcony w 1844 roku mając 23 lata.
Bezpośrednio przed objęciem parafii w Wilanowie pracował w parafii św. Antoniego Padewskiego na warszawskim Czerniakowie. Administrowanie parafią św. Anny w Wilanowie przejął 28 grudnia 1860 r. z rąk dotychczasowego proboszcza księdza Hipolita Dzierzgowskiego. W dniu 5 stycznia 1863 roku. Naczelnik Powiatu Warszawskiego przesłał do parafii w Willanowie pismo następującej treści: „Zawiadamiam Dozór Kościoła we wsi Willanowie, że prezentę na toż Beneficjum otrzymał od hrabiego ksiądz Antoni Stelmaszczyk Kommendarz rzeczonego Kościoła i że Kommissja Rządowa zaakceptowawszy takową, zezwoliła na konieczną instylucję tegoż Duchownego na pomienione Beneficjum”.
Gdy ksiądz Antoni obejmował parafię dziesięcina pieniężna należna kościołowi wilanowskiemu wynosiła rocznie 1541 Złp i 54 gr. Płacili ją włościanie z Wilanowa, Powsinka, Zawad, Czerniakowa, Augustówki oraz Siekierek Małych i Dużych. Dodatkowo folwark powsinkowski dawał 11 korcy żyta w ziarnie. Z tej sumy proboszcz wilanowski płacił proboszczowi parafii św. Elżbiety w Powsinie 24 Złp. „za grunta we wsi Powsinie obsiewane”, i proboszczowi parafii św. Aleksandra na Placu Trzech Krzyży 25 Złp. „jako podatek ofiarny dziesiątego grosza”.
Zaraz na początku swojego pobytu w Wilanowie, jeszcze przed Powstaniem Styczniowym, ksiądz Antoni zaznał inwigilacji i represji carskich. Mikołaj Pawliszczew, urzędnik carski, tak napisał w jednym ze swoich raportów w marcu 1862 roku: „W tymże okresie zamieszek zeszłego roku, na patriotyczno-religijnym nabożeństwie, zainspirowanym w imieniu włościan w posiadłości hrabiny Aleksandry Potockiej w Wilanowie, zbierano także wraz hrabiną składki pieniężne na ukryte cele. Znajdujący się w areszcie tamtejszy ksiądz (Antoni) Stelmaszczyk i syn lokaja J. (Julian) Karniewski nie chcieli zeznawać, dokąd zostały przekazane pieniądze z ofiar. Obaj zostali objęci tajnym nadzorem, przy czym Karniewski został zwolniony z zaliczeniem mu na poczet kary odbytego aresztu”. Świadczy to, że ksiądz Antoni osobiście zaangażował się w walkę o niepodległość naszej Ojczyzny.
Zaborca rosyjski nie tylko fizycznie prześladował Polaków, mających odwagę myśleć o zrzuceniu rosyjskiego jarzma, ale także uderzał w ich podstawy finansowe, nakładając różnego rodzaju kontrybucje i rekwirując majątki.
„Stosownie do postanowienia J.W. Namiestnika Królestwa objawionego Kommissyi Skarbu w wypisie z protokółu posiedzenia Rady Administracyjnej z d. 29 Listopada (11 Grudnia) r. z. (1863 r.) Nr 27 986, na duchowieństwo Rzymsko-Katolickie Obrządku Łacińskiego w Królestwie Polskim nałożoną została na czas trwania stanu Wojennego Kontrybucja pieniężna w wysokości rocznej 12%”.
Pismem z dnia 9 maja 1867 roku skierowanym do proboszcza wilanowskiego księdza Stelmaszczyka, Konsystorz Jeneralny Archidyecezyi Warszawskiej pozwolił na ekshumację zwłok sześciu osób należących do rodziny Potockich z kaplicy znajdującej się na cmentarzu parafialnym i pochowanie ich w kaplicy rodowej wzniesionego niedawno kościoła. Konsystorz upoważnił również księdza do poświęcenia tej kaplicy i odprawienia jednej Mszy świętej tylko w dniu pogrzebu.
W czasie posługi księdza w Wilanowie dokończono przebudowy – rozbudowy kościoła parafialnego. Pomimo, że kościół od kilku dobrych już lat był gotowy do poświęcenia, represje po Powstaniu Styczniowym sprawiły opóźnienie tej uroczystości. Poświęcenia całego kościoła dokonano dopiero 4 grudnia 1870 roku w dniu odpustu św. Barbary. Tak tą uroczystość opisał dziennikarz „Przeglądu Katolickiego” w numerze z 22 grudnia 1870 roku.
„Poświęcenia dopełnił delegowany z ramienia władzy Archidiecezjalnej, ksiądz Matelski kanonik i dziekan warszawski, proboszcz parafii św. Karola w Warszawie. Obrzęd ten odbył się, pomimo ostrej zawiei, przy licznym napływie wiernych i duchowieństwa, następującym porządkiem: Rozpoczął się poświęceniem kościoła o godzinie 10 rano, poczem kapłani z ludem udali się procesjonalnie do starego kościoła, skąd ksiądz kanonik metropolitalny warszawski, Budziszewski, przy asystencji duchowieństwa, procesjonalnie przeniósł w puszcze Najświętszy Sakrament i umieścił w wielkim ołtarzu. Tu dopiero zaczęło się nabożeństwo porządkiem zwykłym. Po pokropieniu wodą święconą, nastąpiło wystawienie Najświętszego Sakramentu w monstrancji, procesja naokoło kościoła i msza uroczysta. (…) Po nabożeństwie cnotliwa fundatorka przyjmowała w swym pałacu tak zgromadzonych kapłanów, jak i gości świeckich. Oby wszyscy, w których ręku Pan Bóg złożył hojne swe dary, umieli tak dobrze ich używać”.
W uroczystościach poświęcenia wilanowskiego kościoła, na zaproszenie księdza proboszcza Antoniego Stelmaszczyka i kolatorki hrabiny Aleksandry Potockiej, wzięło udział dwudziestu kilku księży m.in. Wyszyński z Powsina, Podbielski ze Służewa, Solarski z Czerniakowa, Kubin z Zerznia. Pełna konsekracja rozbudowanego kościoła nastąpiła dopiero w 1884 roku. Oto tłumaczony na język polski tekst tego, napisanego po łacinie, najważniejszego dokumentu dla obecnego kościoła:
Wincenty Teofil Chościak POPIEL z łaski Boga i świętej Stolicy Apostolskiej ARCYBISKUP METROPOLITA WARSZAWSKI, Doktor św. Teologii, kawaler orderu św. Anny i św. Stanisława I-ej klasy.
Wszem wobec i każdemu z osobna, kogokolwiek dotyczy lub w jakiś sposób dotyczyć może, oświadczamy i oznajmiamy, że My w roku od Wcielenia Pana 1884, dnia 27 lipca, który to dzień był niedzielą VIII po Zielonych Świętach, pokonsekrowaliśmy murowany kościół parafialny pod wezwaniem św. Anny Matki Najświętszej Marii Panny, Dekanatu Warszawskiego Naszej Archidiecezji, czyniąc to w asyście kleru i przy licznym udziale wiernych, według rytu przepisanego w Pontyfikale Rzymskim.
W czasie uroczystej Mszy św. udzieliliśmy odpustu i wyznaczyliśmy II niedzielę października, jako dzień, w który na przyszłość co roku należy obchodzić rocznicę konsekracji wymienionego kościoła z przywilejem uzyskiwania przez wiernych odpustu 40 dni pod zwykłymi warunkami.
Na dowód tego własnoręcznie podpisujemy niniejszy dokument opatrzony pieczęcią większą.
Dan w Warszawie dn. 28 lipca 1884 roku - Wincenty,
L.S. Sekretarz / - / Fr. Gozdowski
Z konsekracją kościoła w Wilanowie czekano tak długo, ponieważ zaborca rosyjski, w ramach represji i prześladowań po Powstaniu Styczniowym uwięził, bądź zesłał na Sybir, wszystkich biskupów katolickich i nie było komu tej konsekracji dokonać.
Sam ksiądz Antoni Stelmaszczyk też zaznał na własnej skórze władzy cara. Zapewne to ksiądz Antoni wyświadczył ostatnią posługę duchową Powstańcom Styczniowym, braciom Wincentemu i Józefowi Biernackim oraz Kazimierzowi Olesińskiemu, powieszonym na granicy Powsinka i Wilanowa za walkę z rosyjskim caratem o niepodległość Polski. To on wypisał akt zgonu Wincentego Biernackiego. Aktów zgonów dwóch pozostałych skazanych nie udało się odszukać. Zapewne władze nie zezwoliły na ich wystawienie.
Również ksiądz Antoni oddawał ostatnią posługę zmarłemu w 1867 roku hrabiemu Augustowi i jego zmarłej w 1892 roku żonie Aleksandrze Potockim, ostatnim z tego rodu właścicielom Majątku Wilanowskiego. Gdy 6 stycznia zmarła w Warszawie hrabina Aleksandra odprawiono w kościele Świętego Krzyża nabożeństwo żałobne, po którym kondukt pogrzebowy wyruszył w kierunku Wilanowa. Mieszkańcy Warszawy już dawno nie oglądali takiego pogrzebu. W kondukcie pogrzebowym za karawanem szli członkowie rodziny zmarłej, przedstawiciele władz Królestwa oraz niezliczone rzesze ludu, pośród którego byli włościanie z Wilanowa, Czerniakowa, Służewa i innych okolicznych miejscowości. Kondukt pogrzebowy idący Drogą Królewską, przez nas miejscowych zwaną Króleszczakiem, prowadził proboszcz wilanowski ksiądz Antoni Stelmaszczyk w asyście członków bractw idących ze świecami. W kościele wilanowskim uroczystości pogrzebowe odbyły się 11 stycznia przewodniczył im biskup pomocniczy warszawski Kazimierz Ruszkiewicz i ksiądz Antoni Stelmaszczyk. Hrabina spoczęła w podziemiach kaplicy Matki Bożej wilanowskiego kościoła.
Według informacji otrzymanej od pana Adama Rybińskiego, wnuka hrabiów Branickich, w rodzinie istnieje przekaz, według którego ksiądz Antoni wraz z hrabiną Aleksandrą Potocką, czynnie wspierali greko – katolików (unitów) szczególnie represjonowanych przez carat na terenie Podlasia. To dzięki księdzu Antoniemu i hrabinie księża uniccy wraz z rodzinami spoczęli na wilanowskim cmentarzu. Istniejący do dziś na ich grobie piękny pomnik odlany w żeliwie, powstał zapewne ze środków dziedziczki Wilanowa.
W dniu 7 września 1887 roku Departament Spraw Duchowych Obcych Wyznań powiadomił władze Archidiecezji Warszawskiej, że Minister Spraw Wewnętrznych przyznał księdzu Antoniemu Stelmaszczykowi sturublowy dodatek do pensji, wynoszącej dotychczas 300 rubli w srebrze, poczynając od 5 czerwca bieżącego roku.
Konsystorz Generalny Archidiecezji Warszawskiej w dniu 24 maja 1889 roku powierzył księdzu Antoniemu, proboszczowi wilanowskiemu, pełnienie także tymczasowej administracji parafii Powsin, łącznie z błogosławieństwem związków małżeńskich parafian powsińskich. Zastępstwo to sprawował do czerwca 1890 roku, kiedy to funkcję administratora parafii św. Elżbiety, decyzją władz kościelnych, objął ksiądz Aleksander Popławski. Wymaganą przez prawo, przysięgę na wierność służby, w zastępstwie Dziekana Piaseczyńskiego, od księdza Popławskiego, odebrał ksiądz Stelmaszczyk, delegowany do tej czynności przez swoich zwierzchników. Przysięga i wystawienie odpowiednich dokumentów urzędowych, odbyły się w biurze wójta Gminy Wilanów Romana? Garnucha.
Pod koniec XIX w. w wilanowskiej parafii odbywały się trzy odpusty. Pierwszy, można powiedzieć, najważniejszy, odbywał się w pierwszą niedzielę po 26 lipca. Drugi 4 grudnia w dzień św. Barbary Męczenniczki. Trzecim był odpust upamiętniający Poświęcenie Kościoła przypadający w drugą niedzielę października.
Nie wiem, czy ksiądz miał jakikolwiek wpływ na przebieg trasy kolejki wilanowskiej akurat przez Wilanów, ale to także w czasach jego pasterzowania w naszej parafii, wybudowano to dogodne połączenie komunikacyjne z Warszawą.
Zaraz po objęciu Dóbr Wilanowskich przez rodzinę Branickich, hrabina Branicka włączyła się w życie parafialne i w pomoc księdzu proboszczowi Antoniemu w opiece nad będącymi w potrzebie parafianami. Tak to opisuje siostra Józefa Nowosielska, przełożona zgromadzenia sióstr Plateranek (pochodząca z Powsinka): „Około roku 1895 hrabina Anna Branicka sprowadziła do Wilanowa Służebnice Najświętszego Serca Jezusa, by powierzyć ich opiece dzieci, młodzież, chorych i biednych w parafii. Sama własnoręcznie przygotowała mieszkanie w domu poszpitalnym.
Założono ochronkę na 120 dzieci, szwalnię dla dziewcząt, ośrodek dla chorych, gdzie raz lub dwa razy w tygodniu przyjeżdżał doktór i gdzie odbywały się opatrunki”.
Pod koniec swojej posługi w Wilanowie ksiądz Antoni tracił siły i zdrowie. Kurier Warszawski z 20 stycznia 1905 roku donosił: „Otrzymaliśmy wiadomość, że proboszcz wilanowski, ksiądz Antoni Stelmaszczyk z powodu podeszłych lat i nadwątlonego zdrowia (…) prosił o uwolnienie od obowiązków”. Ksiądz Antoni zmarł 6 października 1908 roku w wieku 87 lat. Dożył sędziwych lat sprawując bardzo długo i z oddaniem dla parafian, funkcję proboszcza wilanowskiego. Wdzięczni parafianie ufundowali księdzu epitafium umieszczone pierwotnie na ścianie kaplicy cmentarnej, w podziemiach której spoczął ten zacny kapłan. Dziś epitafium to znajduje się w lewej kruchcie kościoła wilanowskiego. Obowiązki proboszcza po księdzu Antonim Stelmaszczyku przejął w marcu 1905 roku ksiądz Henryk Trawiński, a nie ksiądz Roman Lasocki, jak podał Kurier Warszawski z 20 stycznia 1905 roku.
Krzysztof Kanabus
Oficjalna strona filmu Grzegorza Brauna (https://www.gietrzwald1877.pl/) tak przedstawia tematykę filmu: „Film „Gietrzwałd 1877. Wojna światów” opowie o nadzwyczajnych zdarzeniach, które nastąpiły latem 1877 r. w warmińskiej wiosce Gietrzwałd (wówczas pod zaborem pruskim Dietrichswalde). To jedyne na ziemiach polskich objawienia Najświętszej Marii Panny, których autentyczność została kanonicznie potwierdzona (dekretem bpa Drzazgi z 1977 r.).”
Film Brauna mówi nie tylko o samych objawieniach, ale pokazuje również bardzo szerokie spektrum sytuacji politycznej i militarnej w Europie i na świecie. Jak się okazuje nawet drobne, wydawałoby się mało istotne kwestie, jak tory kolejowe biegnące obok stacji Biesal, zagubionej na Warmii - wówczas pod niemieckim zaborem (Prusy Wschodnie), stają się niezwykle istotne w planach wojennych mocarstw. Na świecie szereg działań podejmowanych przez mocarstwa prowadziło do wojny światowej. Stacyjka ta, jak się okazuje, położona około 5 km od Gietrzwałdu, została przygotowana na potrzeby błyskawicznego przemieszczania się olbrzymich armii, setek tysięcy pruskich żołnierzy w celu rozprawy z Rosją. Wszystkie te plany poplątała Matka Boża – linią kolejową do Gietrzwałdu, miejsca Jej objawień przyjeżdżały tysiące pielgrzymów. Linia kolejowa była tak obłożna, że wojsko nie mogło z niej skorzystać. Wielkie spiski zostały udaremnione, a Matka Boża w sposób istotny pomogła w odzyskaniu godności Polaków, a także w sposób istotny wpłynęła na losy Polski, na późniejsze odzyskanie niepodległości Polski.
Ale zacznijmy od początku. Latem 1877 r. we wsi Gietrzwałd objawiła się Piękna Pani przedstawiająca się jako Najświętsza Maryja Panna Niepokalanie Poczęta. Objawiła się 160 razy w okresie pomiędzy 27 czerwca, a 16 września 1877 r. Maryja ukazuje się jako Matka i Królowa – dziewczynki widzą Aniołów, którzy przynoszą Dzieciątko i królewską koronę. Całą scenę objawienia można zobaczyć na sklepieniu kościoła. Co ciekawe Maryja mówiła po polsku, w czasie, gdy na tych terenach język polski był raczej zakazanym językiem. Był to czas zaborów, czas Kulturkampfu – wojna z Kościołem, katolicyzmem i polskością, bo to było ze sobą ściśle związane. Matka Boża objawiła się 2 polskim dziewczynom Justynie Szafrańskiej i Barbarze Samulowskiej. Film próbuje prześledzić dalsze losy wizjonerek, jedna z nich zawędrowała aż do Gwatemali, a druga zaginęła w mrokach historii, nie znane są jej losy.
Piękna Pani z Gietrzwałdu na początku objawień milczy, a gdy pojawiają się pytania mówi o wielu sprawach min., aby ludzie mniej pili alkohol, wskazuje, aby uczestniczyć w Mszy św., słuchać księdza, prosi, aby zamawiać Msze św. za protestantów, ale przede wszystkim żąda, aby modlić się na Różańcu, aby codziennie odmawiać Różaniec.
Dziewczęta zgodnie z prośbą Maryi codziennie odmawiały Różaniec, a towarzyszące im tłumy pielgrzymów każdego dnia się powiększały. Do Gietrzwałdu każdego dnia przybywały tysiące ludzi, głównie Polaków - przyjeżdżali koleją, furmankami, szli pieszo. Przyjeżdżali z trzech zaborów. Skąd wiedzieli o objawieniach – przecież nie było wtedy telefonów komórkowych, wieści rozchodziły się z ust do ust. Jak się ocenia do Gietrzwałdu przybyło wtedy około pół miliona pielgrzymów, co stanowiło wówczas 5% narodu. Polacy po powstaniu styczniowym nie mogli się podnieść, wydawało się, że to już koniec, że Polska nie wróci. Jechali więc tam, gdzie mogli usłyszeć, co robić, jak żyć, gdzie zyskiwali pociechę w tych trudnych czasach zaborów. To miejsce i objawienia wpłynęły na odnowę życia duchowego, religijnego, społecznego Polaków. Miało to zapewne znaczący wpływ na odzyskanie niepodległości w ciągu następnych 40 lat.
Same objawienia zostały poddane szerokim badaniom zarówno śledczym, medycznym, jak i teologicznym, które pozwoliły wykluczyć brak ich autentyczności. W efekcie po 100 latach w 1977 r. zostały one uznane za zgodne z nauczaniem Kościoła, co potwierdził dekret biskupa warmińskiego Józefa Drzazgi.
Myślę, że warto zobaczyć ten film, ale warto również odwiedzić Gietrzwałd i na własne oczy zobaczyć to niezwykłe miejsce, pomodlić się Różańcem, a może znajdziemy tam odpowiedź na wiele naszych pytań.
Agata Krupińska
To tytuł jednej z najważniejszych ostatnio wydanych książek. Jej autorką jest Joanna Kuciel-Frydryszak, dziennikarka, absolwentka polonistyki, autorka biografii oraz bestselerowej książki Służące do wszystkiego.
Chłopki to kolejny bestseler. I czytelniczy fenomen. Nakład wyniósł 500 tysięcy egzemplarzy. W bibliotece do wypożyczenia kolejka potrafi liczyć 40 oczekujących czytelników. Od ubiegłego roku, kiedy książka się ukazała, czytelnicy nie wypuszczają jej z rąk.
Zacznijmy od okładki. Książka liczy prawie 500 stron i jest przepięknie wydana Na okładce zdjęcie kobiety niosącej wiadra z wodą przy pomocy koromysła. Zdjęcie pochodzi ze zbiorów Narodowego Archiwum Cyfrowego. Nie wiemy, jak się nazywała i ile miała lat utrudzona kobieta w watowanej kurcie, znoszonych butach z filcu, ale wiemy, że mieszkała w Lipnicy Murowanej, w Małopolsce. Zdjęcie z 1932 roku opatrzono podpisem: noszenie wody to jedna z większych bolączek kobiet. Anna Pol, projektantka obwoluty, głowę kobiety w zsuniętej chustce, otoczyła białą aureolą. Okładka Chłopek jest najlepiej rozpoznawalną aktualnie okładką.
Recenzenci nie szczędzą książce pochwał. Joanna Kuciel-Frydryszak mówi prawdę. Wstrząsająca historia polskich kobiet. Moja babka była jedną z nich. Książka rozrywa nam serca.
Książka powinna być lekturą obowiązkową. To wstrząsający obraz nieludzkiej męki codziennego życia, poniewierki, biedy, upokorzenia naszych babek i prababek
Na spotkaniach z autorką tłumy czytelniczek i czytelników. Ludzie mają ogromną potrzebę dzielenia się własnymi historiami rodzinnymi, każdy chce zamienić parę słów, opowiedzieć o własnej babci. I ze łzami w oczach wspominają. Tę chłopską zaradność, zdolność poradzenia sobie w każdej sytuacji, to dostałam od babci –zwierzają się czytelniczki na spotkaniach z autorką.
Chłopki to literatura faktu, reportaż historyczny. Bohaterki książki to konkretne osoby znane z imienia i nazwiska oraz adresu. Wsłuchujemy się w opowieści o życiu, codziennym znoju, poznajemy lęki, tęsknoty l i marzenia. Ta mocna, głęboko lektura.
Opowieść o Konstancji, matce ks. Jana Zieji
Kiedy Konstancja Zieja ze wsi Osse koło Radomia postanowiła kształcić swojego Janka, koleżanki śmieją się z niej za plecami. ”Pierw mi wyrosną włosy na dłoniach, nim Kostcyn syn wyuczy się na księdza. Nie na oską gospodarkę.”- mówią do siebie. Jednak Konstancja nie dała za wygraną, tylko usłuchała proboszcza parafii w Odrzywole, który zobaczył w Janeku talent i nakazał go uczyć. Kiedy Konstancja decyduje się kształcić syna, przechodzi do konspiracji: bierze trzy kopiejki, jedzie na targ do Odrzywołu i kupuje mu elementarz. Od gospodyni księdza dostaje zeszyty ze znakami wodnymi i teraz Jan może zacząć stawiać pierwsze litery i czytać na zawołanie. Bardzo szybko widać efekty, więc w niedzielę przed mszą, gdy do Konstancji schodzą się koleżanki, ona budzi syna:” Pocytoj ze num tera żywota” - nakazuje. Chłopiec staje w koszuli przy łóżku i czyta: Żywot Boga i Zbawiciela naszego, Jezusa Chrystusa napisany przez św. Bonawenturę. Kończy dziewięć lat, gdy matka wymusza na ojcu zgodę, żeby oddać syna na nauki do parafii w Odrzywole. Tego samego roku ojciec Janka, który niezbyt przychylnie przypatrywał się nauce syna, to nie nasza gospodarka uczyć go, przyzwolił na naukę i pobłogosławił mu przed śmiercią.
Janek Zieja zanim wstąpi do seminarium duchownego, musi ukończyć państwowe gimnazjum. Umieszczenie chłopskiego dziecka z ubogiej rodziny w Warszawie, to pomysł niemal szaleńczy. Konstancja znajduje sposób. Jan zamieszka u krawcowej, z którą jego matka zawarła umowę: będzie jej płacić w naturze, czyli co dwa tygodnie przesyłać jajka, mleko, ser, kaszę i chleb. Układ sprawdzał się znakomicie, ale jednego razu Konstancji zabrakło rubla na opłacenie przesyłki do Warszawy. Wkłada towary do koszyka i rusza w drogę. Z Ossy do Warszawy trzeba pokonać siedemdziesiąt dwa kilometry. GPS pokazuje, że dzisiaj piesza droga na tej trasie powinna zająć piętnaście godzin, a szlak prowadzi przez Nadarzyn i Raszyn i pokrywa się z dzisiejszą drogą S8. Jak długo idzie Konstancja Zieja wśród mazowieckich pól i lasów? Którędy prowadzi droga? Ile waży kosz, który Konstancja niesie? Czy ma na nogach buty? Nieistotne. Najważniejsze, że Janek może zostać u krawcowej. Do tej wzruszającej opowieści przytoczonej przez autorkę, a z takich historii składa się książka, dodamy tylko, że Ks. Jan Zieja zmarł w 1991 roku. Pochowany został obok swojej matki na cmentarzu w Laskach.
Chłopki tematycznie wpisują się w ostatnio coraz bardziej popularną tematykę, którą jest historia ludowa. Filmowa wersja Chłopów przyciągnęła do kin prawie milion widzów. Pańszczyzna Kamila Janickiego od momentu ukazania się, wciąż jest jedną z najlepiej sprzedawanych książek. Wspomnieć należy też o Ludowej historii Polski Leszczyńskiego oraz Chamstwie Kacpra Pobłockiego. To tylko niektóre z tytułów świadczące, iż tematy ludowe odzyskują należne miejsce.
Czytelników zachęcam do lektury Chłopek. W krótkiej recenzji nie wyczerpałam wszystkich wątków, nie wymieniłam nazwisk, które wymienić należy, gdyż zapisały się złotym zgłoskami w naszych dziejach. Wspomnę tylko małżeństwo Zofię i Ignacego Solarzów i ich Uniwersytet Ludowy na Gackiej Górze. Słuchaczką tego Uniwersytetu była między innymi Wiktoria Niemczykówna z Markowej, która wyszła za mąż o 12 lat starszego od niej Józefa Ulmę. Nie sposób pominąć działaczy ludowych i spółdzielczych, Aurelię i Władysława Kojdrów. Losów ludzkich, które warto poznać i zapamiętać w książce jest więcej. Zatem życzę przyjemnej lektury.
Czytając wspomnijmy nasze babki i prababki. Istnieją już tylko w naszej pamięci A może warto i ich życie ocalić od zapomnienia?
Opr. Barbara Olak
W jesienną, nieco chłodną, październikową niedzielę, 20.10.2024 r., o godzinie 15.30 odbył się w Sanktuarium Matki Bożej Tęskniącej w Powsinie XVIII Chóralny Koncert Pieśni Maryjnych. W koncercie wzięło udział 6 chórów i jeden zespół Folklorystyczny:
Koncert podobnie jak w poprzednich latach prowadził dyrektor Centrum Kultury Wilanów Pan Robert Woźniak przedstawiając krótkie informacje o historii i dokonaniach poszczególnych zespołów, a było czego posłuchać. Zespoły wykonały po kilka pieśni, w tym pieśni tradycyjne, zarówno w języku polskim jak i pieśni po łacinie, czy po ukraińsku. Powsiński Chór wykonał „Litanię Powsińską” ku czci Matki Bożej Tęskniącej, której autorem muzyki i tekstu jest ksiądz Mikołaj Derentowicz, nasz były już wikariusz. Myślę, że ta pieśń – modlitwa pozostanie z nami już na wieki i że w przyszłym roku będą ją śpiewać wszystkie chóry razem, aby uczcić Panią na Powsinie.
Trzeba podkreślić, że poziom Przeglądu Pieśni Maryjnych był bardzo wysoki, chóry wciąż uczą się nowych pieśni i wytrwale poprawiają swoją technikę śpiewu. Na zakończenie Przeglądu wszystkie zespoły otrzymały dyplomy oraz kosze słodyczy z rąk Proboszcza naszej parafii ks. Lecha Sitka. Serdecznie dziękujemy chórom za uczestnictwo i zapraszamy na kolejne koncerty.
Agata Krupińska
POGRZEBY
Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie.
W niedzielę 13 października na łące plebańskiej odbył się Powsiński Dzień Dyni. Już po raz czternasty, z inicjatywy Centrum Kultury Wilanów mogliśmy przeżyć to wydarzenie, które trwale wpisało się w kalendarz tutejszych imprez. Jest to dobre miejsce do spotkań, a szczególnie dużo jest rodzin z małymi dziećmi. Przy okazji odbywa się też zbiórka zużytych elektronarzędzi, za które można otrzymać dynię wyhodowaną przez miejscowego gospodarza. Udało się zebrać pokaźną ilość niepotrzebnych już sprzętów, za które rozdano całą przyczepę traktorową dyń. Również miejscowe zespoły: Powsinianie, Grupa 30+ oraz Klub Aktywnych Powsinianek miały swoje stoiska, na których oferowały własnoręcznie wypieczone ciasta i inne smakołyki. Oprócz tego były też inne stoiska z rękodziełem i kulinariami.
Jak co roku nie zabrakło również uczty duchowej. Na scenie najpierw wystąpiły dzieci z Przedszkola Nr 404 na Latoszkach prowadzone przez panią dyrektor, która wystąpiła jako Pani Jesień. Potem zagrała Wilanowska Orkiestra Dęta, prezentując kilka szlagierów.
Tegorocznym mocnym wydarzeniem artystycznym był występ dziecięcego zespołu Małe TGD. Jak sami piszą o sobie: Małe TGD to profesjonalny zespół dziecięcy wykonujący muzykę pop z chrześcijańskim przesłaniem. Zespół młodych wokalistów łamie schematy i pokazuje, że również dzieci mogą śpiewać o Bogu w nowoczesny sposób.
Mimo, że pogoda nie rozpieszczała i deszcz stopniowo podał coraz silniej, to jednak widownia dopisała. Przyjechało wielu młodych fanów zespołu z rodzicami, tak że samochody parkowały we wszystkich sąsiednich uliczkach.
Jacek Latoszek
Marsz Papieski, odbył się 19 października 2024. W dniu, gdy obchodziliśmy 40 rocznicę męczeńskiej śmierci Bł. Ks. Jerzego Popiełuszki Marsz przeszedł ulicami Warszawy. Marsz rozpoczął się o godzinie 13:00 na Placu Zamkowym i prowadził przez centrum stolicy, aż do sanktuarium bł. Jerzego Popiełuszki na Żoliborzu, gdzie na jego zakończenie odbyła się Msza św. Wzięły w nim udział tysiące ludzi, w tym również nasi parafianie.
Celem marszu było przypomnienie nauczania Jana Pawła II, a w szczególności nauczania o wartości i świętości życia, które dziś jest podważane na każdym kroku. Marsz stanowił jeden z istotniejszych elementów obchodów rocznicy śmierci ks. Jerzego Popiełuszki.
Agata Krupińska
O Matko Zielna, Matko Wniebowzięta,
Pamiętaj o nas, jak Matka pamięta,
Bramą Niebieską bądź nam, Różańcowa,
Tam Ci będziemy śpiewać wieczne: Zdrowaś…
W miesiącu październiku gromadziliśmy się w naszym powsińskim sanktuarium u stóp Matki Tęskniącej, by dziękować Jej za nasze radości, za wyproszone łaski, ale też przedstawiać nasze smutki, trudy, cierpienia. Każdego dnia grupa parafian młodszych i starszych trwała na modlitwie różańcowej przed wystawionym Najświętszym Sakramentem. Każdego też dnia, co jest naszą piękną już od kilku lat tradycją, październikowe ZDROWAŚ odmawiają dzieci. Nie zabrakło ich w całym miesiącu, chociaż czasem było dwoje lub troje.
Dziękujemy Młodszym i Starszym, że byli wytrwali i że się nie poddawali w deszczowe i chłodne dni. Niech Maryja będzie nam zawsze czułą, bliską Matką...
s. Jolanta Czarnata
Za osoby, które straciły dzieci – Módlmy się za wszystkich rodziców, którzy opłakują śmierć swojego syna lub córki, aby znaleźli wsparcie we wspólnocie oraz zaznali pokoju i pocieszenia Ducha Świętego. |
01 XI – 08 XI
01 XI PIĄTEK, UROCZYSTOŚĆ WSZYSTKICH ŚWIĘTYCH, PIERWSZY PIĄTEK MIESIĄCA
02 XI SOBOTA, WSPOMNIENIE WSZYSTKICH WIERNYCH ZMARŁYCH, PIERWSZA SOBOTA MIESIĄCA
03 XI TRZYDZIESTA PIERWSZA NIEDZIELA ZWYKŁA, pierwsza niedziela miesiąca
04 XI Poniedziałek, Wspomnienie św. Karola Boromeusza, biskupa
06 XI ŚRODA
07 XI PIERWSZY CZWARTEK MIESIĄCA
09 XI SOBOTA, ŚWIĘTO ROCZNICY POŚWIĘCENIA BAZYLIKI LATERAŃSKIEJ
10 XI TRZYDZIESTA DRUGA NIEDZIELA ZWYKŁA
11 XI PONIEDZIAŁEK, WSPOMNIENIE ŚW. MARCINA, BISKUPA, ŚWIĘTO NIEPODLEGŁOŚCI
12 XI WTOREK, WSPOMNIENIE ŚW. JOZAFATA KUNCEWICZA, BISKUPA I MĘCZENNIKA
13 XI ŚRODA, WSPOMNIENIE ŚW. BENEDYKTA, JANA, MATEUSZA, IZAAKA I KRYSTYNA, PIERWSZYCH MĘCZENNIKÓW POLSKI
16 XI SOBOTA, WSPOMNIENIE NMP OSTROBRAMSKIEJ
17 XI TRZYDZIESTA TRZECIA NIEDZIELA ZWYKŁA
18 XI PONIEDZIAŁEK, WSPOMNIENIE ŚW. KAROLINY KÓZKÓWNY, DZIEWICY I MĘCZENNICY
19 XI WTOREK, ODPUST PARAFIALNY, UROCZYSTOŚĆ ŚW. ELŻBIETY WĘGIERSKIEJ
20 XI ŚRODA, WSPOMNIENIE ŚW. RAFAŁA KALINOWSKIEGO, PREZBITERA
21 XI CZWARTEK, WSPOMNIENIE OFIAROWANIA NMP
22 XI PIĄTEK, WSPOMNIENIE ŚW. CECYLII, DZIEWICY I MĘCZENNICY
24 XI TRZYDZIESTA CZWARTA NIEDZIELA ZWYKŁA
28 XI CZWARTEK
30 XI SOBOTA, ŚWIĘTO ŚW. ANDRZEJA APOSTOŁA
01 XII PIERWSZA NIEDZIELA ADWENTU
02 XII – 24 XII
Kalendarium przygotowali księża Lech Sitek i Markos Płoński z wykorzystaniem schematów przygotowanych przez ks. Jana Świstaka
Msze Św. w naszej świątyni.
- w dni powszednie. 7.00 i 18.00
- w niedziele. 7.00, 9.00, 10.30 dla dzieci, 12.00 i 18.00
Spowiedź. w dni powszednie o godz. 6.45 oraz 17.30, a w niedziele pół godziny przed każdą Mszą świętą
Kancelaria czynna. poniedziałek od 16 - 17, wtorek, środa, czwartek od 8 - 9 i od 16 - 17, w piątek od 8.00 - 9.00
Telefon. (0-22) 648 38 46
nr konta bankowego Parafii. 89 1240 2135 1111 0000 3870 8501
Parafialny Zespół Caritas. magazyn czynny w drugą i czwartą sobotę miesiąca 10.00-11.00 w Domu Parafialnym, ul. Przyczółkowa 56,
nr konta bankowego. 93 1240 2135 1111 0010 0924 9010
e-mail. [email protected]
e-mail Wiadomości Powsińskich. [email protected]
http. parafia-powsin.pl
TELEFON KS. DYŻURNEGO - 785 593 335
Bóg zapłać za ofiary na pokrycie kosztów druku gazetki!
"Redakcja WP działa pod opieką ks. Lecha Sitka. Sprawy dotyczące parafii Powsin opracowuje ks. Markos Płoński. Redaktor Naczelny. Agata Krupińska. Redaktor honorowy i twórca formatu Wiadomości Powsińskich. ks. Jan Świstak. Redakcja. Maria Zadrużna, Teresa Gałczyńska, Aleksandra Kupisz-Dynowska, Krzysztof Kanabus, Robert Krupiński."
Nakład. 200 egz.