W i a d o m o ś c i P o w s i ń s k i e
Grudzień 2020 ISSN 1731-5069 nr 12 (232)
Pismo rzymskokatolickiej parafii p.w. św. Elżbiety w Warszawie-Powsinie
KSIĄDZ PRAŁAT JÓZEF ŁAZICKI (1940-2020)
MAREK SOBIESKI – ZAPOMNIANY BRAT KRÓLA JA-NA III SOBIESKIEGO
STANOWISKO KOŚCIOŁA KATOLICKIEGO W ZAKRE-SIE ABORCJI
KALENDARZ DUSZPASTERSKI NA GRUDZIEŃ 2020
Chodzi po świecie miłość bezdomna
dziś niepotrzebna nikomu.
Nie chcą jej dzieci, młodzi i starsi
w swej pracy, szkole, ni w domu.
Gdzie są te czasy?...
Gdzie są te czasy gdy rozpalała,
głowy młodzieńcze i dusze.
I góry z nimi przenosiła
z falami wielkich wzruszeń.
Wtedy to matki nią przepełnione,
dawały dzieciom życie.
Dbały o każdy jego szczegół,
dzieląc miłością obficie.
Wówczas ojcowie rodzinom swoim
wzorami byli, ochronną tarczą.
A i dziadkowie licznym potomkom,
mogli powierzać niedolę starczą.
Otwórzmy na oścież ducha podwoje
i niech się tego nikt nie lęka.
Że wejdzie przez nie do serc naszych,
Bożej Miłości bezdomna iskierka.
Ona to sprawi, że znikną spory,
zadawnione, niszczące waśnie.
I polskie życie od tej pory
z Miłością Bożą, znów kwitnąć zacznie!
Teresa Gałczyńska
26 października 2020 roku zmarł ksiądz prałat Józef Łazicki z parafii Dobrego Pasterza na Ulrychowie, proboszcz w Powsinie w latach 1976 - 1983. Pogrzeb śp. księdza Józefa Łazickiego odbył się 5 listopada 2020 roku. Zgodnie z jego wolą i postulatami wiernych został pochowany pośród swoich parafian – w pobliżu murów kościoła, który od podstaw z takim trudem budował.
Na grób ukochanego proboszcza przychodzą cały czas tłumnie mieszkańcy, zapalają znicze, modlą się w skupieniu. Ksiądz Józef, charyzmatyczny kapłan, zostanie na zawsze w pamięci osób, które go poznały. Żadne słowa nie oddadzą tego jak wielkim był człowiekiem. Przypomnijmy jednak, choć trochę, kim był ksiądz prałat.
Ksiądz Józef Łazicki urodził się w 1940 roku we wsi Karpin koło Radzymina na Mazowszu, jako najstarsze dziecko Aleksandra i Stefanii Łazickich. Państwo Łaziccy wychowali w sumie troje dzieci – oprócz syna mieli jeszcze córki Halinę i Elżbietę. Siostry księdza Józefa były młodsze od niego o dwa i osiem lat. Obydwie już nie żyją.
Fot.1. Ksiądz J. Łazicki_źródło Internet gosc.pl warszawski za archiwum parafii Dobrego Pasterza |
Rodzina przyszłego księdza Józefa, on sam i cała wieś była pobożna. Kościół parafialny, oddalony od Karpina o kilometr, mieścił się w pobliskiej Dąbrówce. Miejscowy proboszcz był niezwykle dobrym człowiekiem. Parafianie darzyli go ogromnym szacunkiem. Nazywali go „Księdzem Dobrodziejem”.
Do parafii w Dąbrówce trafił pewnego razu młody wikary, który stał się oparciem dla starszego, schorowanego proboszcza. W 1956 roku w Karpinie wybuchł pożar. Spłonęło siedem gospodarstw, w tym siedlisko Łazickich. W pamięci młodego Józefa pozostał obraz jak wikariusz przyjechał do nich na zgliszcza i zaczął szukać po kieszeniach ostatniego grosza, żeby wspomóc pogorzelców, bo wszystko im się spaliło. To wydarzenie niezwykle go ujęło. Jeszcze bardziej zbliżył się do Kościoła. Przepisywał odtąd katechezy dla tego księdza, którego stawiał za wzór. Coś zaczęło w nim kiełkować … .
Owym wikariuszem okazał się ksiądz Kazimierz Kalinowski, który 57 lat później (2013) w kościele Dobrego Pasterza na warszawskiej Woli wygłosił homilię podczas uroczystej Mszy świętej z okazji 50-lecia kapłaństwa księdza Józefa Łazickiego.
Życzeniem ojca Aleksandra było żeby pierworodny syn pozostał na gospodarstwie. Matka Stefania z kolei modliła się o to by Józef został kapłanem.
Fot.2. Grób ks. J. Łazickiego 12.11.2020 autor G.Kłos |
Jako pierwszą parafię po skończonym seminarium ksiądz Józef Łazicki otrzymał Maków koło Skierniewic. Parafia wiejska gdzie mieszkało sześć tysięcy osób, ludzi wielkiej wiary. Pracy było co nie miara, bo tylko dwóch księży pełniło posługę – ksiądz proboszcz Henryk Klisner i ksiądz Józef, jako wikariusz. W czasie rekolekcji trwających osiem dni ksiądz Józef spowiadał nieraz po 10 godzin dziennie. Do pięciu punktów katechetycznych rozsianych po całej parafii, dojeżdżał na lekcje religii polnymi drogami swoim nieodłącznym rowerem. W makowskiej parafii był 3 lata i 3 miesiące. Księżom w Makowie bardzo dobrze się współpracowało, wzajemnie się rozumieli. Proboszcz nawet odwiedził pewnego razu rodziców księdza Józefa w Karpinie.
Na plebanii w Makowie ksiądz Józef po raz pierwszy zetknął się z pracą sióstr zakonnych i zrozumiał jakie to jest błogosławieństwo dla parafii. Siostry pracowały, jako katechetki i zakrystianki oraz prowadziły gospodarstwo proboszczowi. Po Makowie ksiądz Józef Łazicki zostaje przeniesiony do Parafii Dzieciątka Jezus na warszawskim Żoliborzu, gdzie proboszczem był ksiądz Franciszek Foks – „przezacny człowiek, o wielkiej dobroci, który miał ogromny szacunek dla każdego człowieka i wikariuszy” – jak się o nim wypowiadał ksiądz Łazicki. Na Żoliborzu początkowo ksiądz Józef był rezydentem, by później dostać stanowisko wikariusza. W tym czasie podjął też studia życia wewnętrznego prowadzone przy seminarium. W żoliborskiej parafii ponownie spotyka na swojej drodze księdza Kalinowskiego, który po KUL-u zaczął tam służyć.
U księdza Foksa ksiądz Józef był wikariuszem 10 lat: pięć lat na Żoliborzu i pięć lat na Pradze. Gdy mianowano księdza Foksa proboszczem parafii Najczystszego Serca na Grochowie, ten zaproponował księdzu Józefowi czy nie chciałby przejść razem z nim. Ksiądz Łazicki propozycję przyjął.
Rok 1976 był szczególnym rokiem dla księdza Józefa – wtedy zmarła jego matka. Został zapamiętany przez niego także z innego powodu.
Fot.3. Grób ks. J. Łazickiego; 20.11.202; autor G.Kłos |
Na myśl przychodzą w tym miejscu słowa zaczerpnięte z Pisma Świętego: „po owocach ich poznacie”(„Poznacie ich po ich owocach” – Mt, 7, 15-20). – Ludzi poznajemy lepiej po ich czynach niż po słowach. Na owoce nie trzeba było długo czekać.
Proboszcz dosłownie zakasał z miejsca rękawy i wziął się do pracy. Pamiętamy jak ksiądz razem z innymi w pocie czoła dźwigał materiały budowlane, powoził zaprzęgiem konnym wykorzystywanym do ich transportu, razem ze swoim ojcem mieszał wapno w dole na tyłach dzwonnicy, czy w czasie stanu wojennego rozładowywał z ciężarówek dary dla parafian. To tylko ułamek robót, które osobiście wykonywał.
O wspólnych efektach tytanicznej pracy proboszcza i parafian dużo można by się rozpisywać. Do nich zalicza się konserwacja i ozdobienie obrazu Matki Bożej Tęskniącej Powsińskiej, przebudowa i remont niszczejącego domu parafialnego, poszerzenie cmentarza, czy montaż ogrzewania i nagłośnienia w kościele.
Po pracach budowlanych przy domu parafialnym proboszcz zapraszał wszystkie pomagające osoby na wspólny posiłek na plebanii (obiady, kolacje). Takie gesty jeszcze bardziej zjednywały parafian i dawały im sił do dalszych działań.
Ksiądz miał jeszcze jeden bardzo ważny dar – dar słuchania ludzi. O otwartości na innych księdza Łazickiego opowiadał też między innymi ksiądz Carlos Mario z Kolumbii, misjonarz, który w parafii św. Wawrzyńca był wikariuszem, a wcześniej diakonem w Piasecznie. – Mówił, że drzwi plebani u księdza proboszcza zawsze były otwarte. Zawsze można było do niego wejść, spotkać się, porozmawiać i zapytać o wszystko.
Do zasług księdza Józefa należy zaliczyć również sprowadzenie sióstr zakonnych do Powsina. – Najpierw Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus z Klarysewa (1976-1978), a później Córek Bożej Miłości, które przepracowały u nas w sumie 37 lat (1979-2016).
Wreszcie to ksiądz Łazicki reaktywował tradycję dożynek parafialnych, które do dzisiaj corocznie (z małą przerwą w latach 1999-2005) odbywają się w Powsinie i są teraz bodaj jedyną taką uroczystością w Warszawie. To też jemu młodzieżowa Schola Liturgiczna z Powsina zawdzięcza swój rozkwit. Wzmocnieniu też uległa obsada Liturgicznej Służby Ołtarza (ministranci). We wspomnieniach uczestników pozostała wycieczka dla scholi i ministrantów do Łańcuta i Przemyśla, zorganizowana i prowadzona przez księdza proboszcza.
Wygłaszane przez księdza Józefa kazania docierały do słuchaczy, bo były mówione od serca, językiem prostym i zrozumiałym, którego w czasie homilii wielu nigdy wcześniej nie doświadczyło. Uczestnicy Mszy chłonęli jego słowa. Siostra Teresa Szałkowska, która jako katechetka pełniła wspólnie z księdzem Łazickim posługę w parafiach na warszawskiej Woli, tak mówiła o jego kazaniach: „od czasu pobytu w parafii św. Wawrzyńca, a potem Dobrego Pasterza nie chcę już słuchać »pięknych« kazań. Takich »pięknych« literacko, stylistycznie, najeżonych cytatami z wielkich ludzi. Nie znoszę. (…) A jak czekałyśmy na Jego słowa! Były proste.”. Swoje słowa wdrażał w życie i przekuwał na konkretne czyny. Stąd zjednywał rzesze wiernych.
Ksiądz Józef tak nawiązywał do posługi duszpasterskiej w Powsinie: „ja wtedy też jakoś tak bardzo zacząłem wierzyć w siebie, że coś tutaj potrafię. Rzeczywiście, ludzie byli tam bardzo chętni, tradycyjna parafia w tradycyjnej pobożności wiejskiej, z poświęceniem pól, zwierząt. Wszedłem bardzo łatwo w tę parafię. Rozumiejąc mentalność ludzi wiejskich, bo sam przecież ze wsi pochodziłem, znałem ich nie tylko mentalność, ale i problemy, które przeżywają.”.
Pamiętamy też obraz księdza Józefa, jako troskliwego dziecka. – Po śmierci matki Stefanii i likwidacji rodzinnego siedliska (gospodarstwo nabył krewny rodziny) na plebanię w Powsinie po pewnym czasie przybył pod opiekę księdza jego ojciec Aleksander, który towarzyszył synowi przez wszystkie dalsze etapy życia, aż do czasu budowy kościoła Dobrego Pasterza. Nazywany był żartobliwie przez tamtejszych parafian „inspektorem nadzoru”, bo cały czas doglądał postępów na budowie świątyni.
Pan Aleksander zmarł nagle nie doczekawszy oddania kościoła do użytku. Śmierć ojca była olbrzymim ciosem dla księdza Józefa.
13 grudnia 1981 roku w Polsce wprowadzono stan wojenny. Ksiądz Łazicki całe życie dystansował się od polityki, ale wtedy nie mógł pozostać obojętny wobec dramatycznych wydarzeń w ojczyźnie. Do nieznanych bliżej faktów należą informacje, że w latach 1979-1982 organizował spotkania z działaczami opozycji w parafii w Powsinie. Kolportował wydawnictwa podziemne, organizował koncerty w rocznicę powstań narodowych, a nawet ukrywał przez pewien czas opozycjonistów przed władzami reżimu komunistycznego.
No i przyszedł pamiętny rok 1983. Nadal trwał stan wojenny. W Wielki Piątek księdza Łazickiego wezwał do siebie biskup Kazimierz Romaniuk, wikariusz generalny Archidiecezji Warszawskiej, i powiedział: „będzie zmiana w Powsinie”. Ksiądz Józef dostał z rąk biskupa dekret do parafii św. Wawrzyńca, z konkretnym poleceniem żeby ten zaczął budowę kościoła, bo dotychczasowy jest mały i na uboczu, a parafia rozbudowała się zupełnie w innym kierunku.
W Powsinie zawrzało, zrobiło się wielkie poruszenie. „Zabierają nam naszego proboszcza!”, mówiono. Chodziły słuchy, że parafianie mobilizują się do zbierania podpisów z petycją do Kurii o cofnięcie decyzji. Jednak ksiądz Józef tonował emocje i prosił żeby uszanować wolę biskupa, której on nie zamierza się sprzeciwiać. Dodał jeszcze na odchodne, że jego kolejną misją jest budowa nowego kościoła … .
Taki oto był ksiądz Józef. – Skromny, pracowity i pokorny. Takim go zapamiętaliśmy. Grzegorz Kłos
Podziękowania dla rodziny śp. księdza prałata Józefa Łazickiego, proboszcza parafii Dobrego Pasterza na Ulrychowie oraz mieszkańców parafii św. Elżbiety w Powsinie za pomoc w przygotowaniu publikacji.
Materiały źródłowe:
Nie pamiętam dokładnie momentu, kiedy ks. Józef Łazicki przybył do naszej parafii. Jak opisywał ks. Jan Świstak, następca Ks. Józefa na stanowisku proboszcza w naszej parafii, nie były to łatwe początki, głównie ze względu na czasy socjalizmu i prześladowań Kościoła Katolickiego. „…Znany i powszechnie szanowany Ks. Józef Łazicki był najpierw wikariuszem-ekonomem, a później proboszczem w Powsinie przez 7 lat, do 1983 r. Tu pragnę wyjaśnić, co oznacza zwrot „wikariusz-ekonom”. W czasie realnego socjalizmu w PRL-u nominację Kurii (urzędu kościelnego) na proboszcza zatwierdzała lub odrzucała cywilna władza - Urząd do Spraw Wyznań, odpowiednik Służby Bezpieczeństwa w MSW. Dopóki Urząd ten nie wyraził na piśmie zgody, mianowany przez Kurię proboszcz oficjalnie wobec władz państwowych pełnił w parafii funkcję „wikariusza-ekonoma”, która w prawie kanonicznym (kościelnym) jest równoznaczna z tytułem proboszcza. Dopiero po upływie jakiegoś czasu, gdy cywilna władza zaakceptowała kandydata, Kuria oficjalnie mianowała dotychczasowego „wikariusza-ekonoma” proboszczem. Wiosną 1983 r. Ks. Biskup zaproponował Ks. Łazickiemu probostwo w parafii Św. Wawrzyńca na Woli w Warszawie. Ksiądz Józef tę propozycję przyjął. W konsekwencji tego w czerwcu 1983 r. nastąpiła „zmiana warty”.(„Dwadzieścia lat jak chwila” ks. Jan Świstak, WP listopad 2003 r,)
Trudny czas, trudne warunki i niechęć władz świeckich nie były w stanie zniechęcić ks. Józefa Łazickiego do prowadzenia intensywnych prac budowlanych, remontowych i porządkowych na terenie parafii i samego kościoła. To był człowiek bardzo pracowity, wciąż stawiał sobie nowe cele – nic nie było niemożliwe, trzeba było jedynie chcieć. A Jemu zdecydowanie się chciało i ludzie to widzieli, doceniali i chętnie pomagali. A efekty było widać.
”… Od 7 czerwca 1976 r. obowiązki wikariusza z prawem następstwa zaczął pełnić ks. Józef Łazicki, a były to czasy trudne- zmasowana walka z religią i Kościołem przybrała niespotykane rozmiary. Jednakże ks. Łazickiemu udało się dokończyć prace nad powiększaniem cmentarza oraz przebudować i powiększyć dom parafialny, w którym na parterze prowadzono katechizację, zyskano też możliwość spotkań z różnymi grupami wiernych. Piętro zaś przystosowano dla Sióstr Córek Bożej Miłości, które zastąpiły po dość krótkim pobycie (z braku pomieszczeń) Siostry Karmelitanki Dzieciatka Jezus z Klarysewa…” …”(„Sześć Wieków Parafii Powsińskiej 1410-2010 pod red. Ks. Jana Świstaka).
Tę aktywność ks. Łazickiego widać było na każdym kroku – to był ksiądz budowniczy, ksiądz organizator, ksiądz, którego wszystko interesowało, który chciał zaktywizować parafię. Chciał stworzyć dobre warunki do nauki i pracy codziennej z dziećmi, z młodzieżą, ale również do spotkań z dorosłymi. Kiedy trzeba było zawijał rękawy i razem z parafianami i robotnikami zabierał się do prac porządkowych na terenie parafialnym i budowlanych przy domu parafialnym. Żadna praca nie była mu obca, swoim przykładem zachęcał do pomocy wszystkich i parafianie chętnie wspierali jego działania.
Tak pisaliśmy o tych działaniach w WP - „Potrzebę budowy Domu Parafialnego w Powsinie dostrzegł ks. Jan Garwoliński, proboszcz w latach 1928-1947. W 1935 r. inż. Józef Olczak sporządził projekt budowlany, który został zatwierdzony przez Urząd Architektury w Warszawie. Rozpoczętą budowę przerwała II wojna światowa. Dopiero ks. Józef Łazicki, proboszcz w latach 1976-1983 poczynił starania o rozbudowę Domu u władz m.st. Warszawy. W marcu 1979 r. uzyskał zatwierdzenie projektu nadbudowy pierwszego piętra i modernizacji całego budynku, a w maju tegoż roku otrzymał pozwolenie na rozpoczęcie prac budowlanych. Prace zakończono w 1982 r. Na parterze mieszczącego się przy ul. Przyczółkowej 56 w Powsinie Domu Parafialnego znajduje się duża sala widowiskowa, dwie salki katechetyczne oraz pomieszczenie dla Caritasu. Natomiast piętro zostało całkowicie przeznaczone dla sióstr zakonnych.
Sala widowiskowa ze sceną bardzo się przydaje lokalnej społeczności. Odbywają się w niej zebrania, próby chóru parafialnego i scholi. Ponadto urządzane są w niej przedstawienia, pokazy filmów oraz koncerty. Dlatego Dom Parafialny w Powsinie można uznać za miejsce tworzenia i szerzenia kultury.” ”.(„Dom parafialny miejscem kultury w Powsinie” ks. Jan Świstak, WP grudzień 2016 r.)
Jednak nie tylko strona organizacyjna była ważna dla ks. Józefa Łazickiego – zawsze wiedział gdzie bije serce parafii. Wiedział jak ważny dla duchowego rozwoju wspólnoty i poszczególnych jej członków jest kult do Matki Bożej Tęskniącej –wieloletniej patronki tego miejsca. Przeprowadził renowację cudownego wizerunku - starał się również rozwijać nabożeństwo do Pani na Powsinie, wśród parafian. „…..Jednak największym przedsięwzięciem okazało się doprowadzenie do pomyślnego zakończenia prac konserwatorskich (chyba po raz pierwszy przeprowadzonych w muzeum w Wilanowie) i nowego ozdobienia obrazu Matki Bożej po zdjęciu starej acz pięknej srebrnej sukienki”. „W 1975 r. ks. Bogumił Mińkowski oddał, jak się okazało bardzo już zniszczony, obraz do Pracowni Konserwacji Obrazów Wilanowskiego Muzeum w celu renowacji. Wkrótce poważnie zachorował i nie był w stanie interesować się losami obrazu, co sprawił, iż odłożono go do muzealnego magazynu, gdzie długo czekał wśród innych dzieł sztuki na swoją kolej. Przedłużająca się nieobecność cudownego obrazu zaniepokoiła parafian, zwrócili się, więc do nowego wikariusza, ks. Józefa Łazickiego, który pełnił obowiązki proboszcza, z prośbą o dokończenie rozpoczętego dzieła. Ksiądz Józef Łazicki, który nigdy wcześniej obrazu nie widział, korzystając z pomocy parafian, odszukał go w wilanowskiej pracowni, po czym podjął energiczne działania, by przyspieszyć prace renowacyjne…”. „…Ksiądz Józef Łazicki w uroczystość Piotra i Pawła 29 czerwca 1977 r. urządził w nawie bocznej kościoła wystawę dokumentacji z przebiegu renowacji obrazu. Projekt przewidywał, ze obraz zostanie umieszczony w srebrnej ramie, a dotychczasowa sukienka będzie przechowywana w skarbcu. Te zmianę zaakceptował Prymas Polski, kardynał Stefan Wyszyński. („Sześć Wieków Parafii Powsińskiej 1410-2010 pod red. Ks. Jana Świstaka).
Uroczystego odsłonięcia obrazu po renowacji dokonano 3 grudnia 1977 r. – dokonał tego w zastępstwie ks. Prymasa, bp Władysław Miziołek. Jak już wspomniałam ks. Józef Łazicki z wielkim zaangażowaniem wprowadził i rozwijał sobotnie nabożeństwa do Powsińskiej Madonny. Dzięki Niemu pojawiły się nowe modlitwy i pieśni do Matki Bożej Tęskniącej, które wydają się nam tak znane, jakby były z nami od wieków. Informacje o tym znalazły się w parafialnych publikacjach - „… Następca Ks. Mińkowskiego, ks. Józef Łazicki, wprowadził zwyczaj odprawiania nowenny do Matki Bożej Tęskniącej we wszystkie soboty. Dziękczynienia wypisane na kartkach składane były do puszki. Autorką Nowenny, przy współudziale ks. Józefa Łazickiego, jest karmelitanka, Ewelina Wrześniewska. Ona tez napisała słowa znanej również poza Powsinem pieśni śpiewanej przed sobotnia Msza św. :”Jak smutne, Mario są Twe oczy utkwione hen, w dalekim niebie. Kto zadał Ci tak wiele bólu? Kto, Matko tak zasmucił Ciebie? Refren: O, Tęskniąca Matko pobłogosław nas. Bądź obroną naszą, Pośredniczko Łask”. Należy dodać, że melodię do tej pieśni napisała Alicja Gołaszewska, jasnogórska organistka i kompozytorka” („Sześć Wieków Parafii Powsińskiej 1410-2010 pod red. Ks. Jana Świstaka).
Działania ks. Łazickiego powodowały, że każde święto Maryjne stawało się wielką uroczystością w naszej parafii. Powstałe dzięki zaangażowaniu ks. Łazickiego zespoły muzyczne: chórek dziecięcy, a w szczególności schola młodzieżowa, czynnie w nich uczestniczyły. Natomiast chór parafialny niestety nie był w tym czasie zbyt liczny, ale również w miarę możliwości uczestniczył w dużych uroczystościach. „W 1981 r. chór parafialny liczył zaledwie 16 osób. Jak napisał, ks. Józef Łazicki w kwestionariuszu o stanie parafii, zespół śpiewaczy ”ciągle się zmniejsza wskutek śmierci, starzenia się i migracji jego członków. Pozyskanie nowych kandydatów jest niezwykle trudne”. („100 lat Chóru i Orkiestry Parafii w Powsinie” Ks. Jan Świstak).
Przynależność do scholii, to była duża sprawa w tamtych czasach. „ … Swój rozkwit schola liturgiczna przeżywała od 1976 r. za czasów proboszcza Józefa Łazickiego. Liczyła 18 dziewcząt, w większości ze szkół średnich. Scholę prowadziła wówczas katechetka, s. Ewelina Wrześniewska, karmelitanka, później opiekunka była s. Urszula Murzyn ze Zgromadzenia Córek Bożej Miłości. Dziewczęta występowały na Mszy św. w niedzielę i z okazji różnych uroczystości kościelnych, jak akademie, jasełka, spotkania opłatkowe itp. Swym śpiewaniem uświetniały wydarzenia parafialne i obchody liturgiczne świąt” („Sześć Wieków Parafii Powsińskiej 1410-2010 pod red. Ks. Jana Świstaka)
Tak się złożyło, że byłam jedną ze scholanek. Początkowo, podobnie jak część moich koleżanek z podstawówki, należałam do chórku - przejście do scholii było swego rodzaju nobilitacją. Każda z nas czekała na to z utęsknieniem. Dlaczego? Spotkania scholii, to był czas nauki, ale i spotkań towarzyskich. Wszystkie lubiłyśmy śpiewać – wiele się wtedy nauczyłyśmy. Spotykałyśmy się na starej plebanii – ks. Józef Łazicki przyjmował nas tam z otwartymi rękami. Była herbata i ciasto, ale były też wymagania, nie można było siedzieć z założonymi rękami – wciąż przygotowywałyśmy się do kolejnych występów. Uczyłyśmy się nie tylko nowych pieśni i piosenek, ale również wierszy i prozy, a także tańca – było to wykorzystywane podczas nabożeństw oraz przedstawień przygotowywanych na święta kościelne oraz podczas dożynek. Większość tekstów trzeba było znać na pamięć. Brakowało nam akompaniatora – ks. Łazicki wytrwale poszukiwał osób grających na gitarze wśród księży, jak i osób świeckich, niestety z różnym skutkiem. Śpiewałyśmy, więc także a capella. Kolejne pomysły inicjował ks. Łazicki, ale my również dodawałyśmy od siebie, co nieco. Myślę, że to był czas, który w dużej mierze nas ukształtował, miał na nas duży wpływ i zbliżył do siebie. Podobnie myślą, też inne moje koleżanki – Ola Komosa tak pisała w Wiadomościach Powsińskich „Jak to jest możliwe, że wszystkie jesteśmy tak ze sobą zżyte, że tak ciepło wspominamy i dobrze pamiętamy ten czas? Odpowiedź jest prosta. To dzięki tym ludziom – ks. Józefowi i s. Ewelinie, którym należą się słowa wdzięczności za takie ukształtowanie naszych osobowości. Miałyśmy wówczas po kilkanaście lat. Oni potrafili przekazać nam te wartości, na które składa się kultura osobista człowieka zachowującego przykazania Boże.” ”.(„Scholanki księdza Józefa” Aleksandra Komosa, WP maj 2010 r.). Poza spotkaniami były również wycieczki krajoznawcze w różne części Polski. Wyjazdy zagraniczne ze względu na zakazy komunistyczne nie wchodziły wtedy w grę. Jeździliśmy do Zakopanego, do Wieliczki, Krakowa, Łańcuta. Z uśmiechem i rozrzewnieniem wspominam te chwile wspólnych spotkań, rozmów dyskusji i muzykowania oraz wyjazdów.
„Księdzu Łazickiemu zawdzięczmy też przywrócenie dawnego, a przez lata zapomnianego, obrzędu dożynek parafialnych…(„Sześć Wieków Parafii Powsińskiej 1410-2010 pod red. Ks. Jana Świstaka). Jak widać ks. Józef Łazicki działał na wielu frontach – to były czasy komunizmu, niewielkie były możliwość, jeśli chodzi o spędzanie czasu wolnego. Pomysł ks. Józefa, aby przygotować dożynki pozwolił zaktywizować mieszkańców wszystkich miejscowości wchodzących w skład parafii. Mieszkańcy wsi gromadnie, całymi tygodniami, przygotowywali wieńce dożynkowe – robili to wieczorami po zakończeniu prac polowych. Ale to nie wszystko, przygotowywane były również programy artystyczne, które w dniu dożynek po uroczystej procesji z wieńcami i Eucharystii były prezentowane na specjalnie przygotowanej na ten cel scenie ustawionej na terenie przykościelnym. Ujawniło się wtedy wiele talentów muzycznych, śpiewaczych, kabaretowych, poetyckich. Na dożynki w Powsinie przybywali licznie mieszkańcy parafii, jak i okolicznych miejscowości, aby móc uczestniczyć w tym święcie i obserwować zmagania o najpiękniejszy wieniec, a także o najzabawniejszy, najciekawszy program artystyczny. Nie byłoby to możliwe gdyby nie charyzma ks. Józefa Łazickiego, który odwiedzał wielu gospodarzy zapraszając i namawiając do zaangażowania się w przygotowanie dożynek. Scholanki zwykle z tej okazji przygotowywały jakiś taniec np. Poloneza, który wykonywany był zwykle w wypożyczonych, specjalnie na ten cel, strojach regionalnych. Gdy zamykam oczy widzę nasze przygotowania w tym zakresie – jeśli była pogoda zwykle ćwiczyłyśmy, pod okiem ks. Łazickiego i s. Eweliny, na podwórku przez plebanią. Dożynki to było święto całej parafii.
Na co dzień ks. Łazicki wykonywał prace typowe dla każdego kapłana, chrzcił, przygotowywał do I Komunii św. udzielał sakramentu małżeństwa. Po prostu był z nami każdego dnia na ten swój sympatyczny, miły sposób. We wszystkim było widać zaangażowanie i prawdziwą autentyczną wiarę.
Zakończenie pracy ks. Józefa Łazickiego w naszej parafii nie oznaczało, że nasze kontakty ustały. Parafianie odwiedzali naszego byłego proboszcza, a i On do nas zaglądał. W 1998 r. przybył do Powsina na koronację wizerunku Matki Bożej Tęskniącej. „W niedzielę 28.06.1998r. … CUD! Przepiękna, słoneczna pogoda i błękitne niebo. Parafianie mówili, że taka nagła zmiana pogody nastąpiła za wstawiennictwem Matki Bożej Tęskniącej i jej to zawdzięczamy. Już od wczesnego poranka na placu koronacyjnym gromadzili się pielgrzymi z warszawskich parafii i okolic. Ks. Józef Łazicki, były proboszcz parafii Powsin, przybył z wiernymi z parafii św. Wawrzyńca na Woli, aż czterema autokarami.”(„Koronacja Matki Bożej Tęskniącej” ks. Jan Świstak, WP czerwiec 2018 r.)
Pamiętne było spotkanie scholanek w 2010 r. – tak opisywała to Ola Komosa w Wiadomościach Powsińskich: „Dnia 9 kwietnia dawna „schola” spotkała się w starej plebanii (obecnie mieści się tam Dom Kultury)… Po niemal trzydziestu latach zjawiły się licznie prawie wszystkie dziewczęta…. Oczywiście w tym tak ważnym wydarzeniu nie mógł nie wziąć udziału ks. Józef Łazicki, były proboszcz powsińskiej parafii. To przecież on był inicjatorem powstania „scholi” - razem z siostrą Eweliną ze zgromadzenia karmelitanek stworzył ten zespół, który utrzymuje do dziś wzajemne kontakty. ….. każda z nas z osobna przedstawiała się, przypominając po tylu latach swoją osobę. Przyznam, że ze strony księdza nie zabrakło miłych komentarzy, po których poczułyśmy się odmłodzone. ... następnie zaczęły się rozmowy, wspominanie tego wszystkiego, co już było a zarazem czegoś wspaniałego, pięknego i dobrego, co miało miejsce i swój początek właśnie tu, w tej starej plebanii. Dla nas jest to szczególne, wyjątkowe i bliskie naszemu sercu miejsce. Minione lata powróciły jak sen na jawie. A dowodem tego były przyniesione,… zdjęcia. Biało-czarne fotografie dopełniły wspomnień. …W atmosferze serdeczności i bliskości toczyły się rozmowy przeplatane śpiewem… Na zakończenie wręczyłyśmy ks. Józefowi pamiątkowy album z dedykacją i podpisami upamiętniającymi nasze spotkanie. Ks. Łazicki, jak za dawnych czasów, i tym razem przygotował dla nas drobne upominki. To pamiątkowy wizerunek Pana Jezusa „Dobrego Pasterza” w kształcie medalu. A my wciąż wspominałyśmy te niezwykłe czekoladki i cukierki, którymi zawsze nas częstował” ”.(„Scholanki księdza Józefa” Aleksandra Komosa, WP maj 2010 r.)
50 rocznica kapłaństwa ks. Łazickiego (26.05.2013 r.) to uroczystość, w której nie mogło zabraknąć przedstawicieli powsińskiej parafii. Odbywała się w parafii Dobrego Pasterza na Woli, w kościele wybudowanym przez ks. Łazickiego. Rak zostało to opisane w Wiadomościach Powsińskich - „Grupa „Powsinianie” w strojach wilanowskich, dawne „scholanki”, siostry zakonne (m.in siostry Karmelitanki, z którymi współpracował w Powsinie w tym s. Ewelina, z którą zakładał scholę) i mieszkańcy parafii z niezwykłym skupieniem zajmują miejsca niedaleko ołtarza. …wychodzi procesja…. Uczestniczy w niej duża ilość kapłanów, między nimi jest też ks. Jan Świstak były proboszcz parafii Powsin. Na końcu procesji idzie dostojny jubilat ks. Józef Łazicki, który przewodniczy Mszy Św. W pierwszych słowach przypomina nam, że…. Kapłaństwo to dar i tajemnica. …Pragnie za ten dar podziękować Bogu… i tym wszystkim, którzy przybyli na tę uroczystość, by razem z nim przeżywać i modlić się w czasie Mszy Św. za 50 lat kapłaństwa. A więc księżom i siostrom zakonnym, wszystkim grupom działającym przy parafii, parafianom i gościom przybyłym z Powsina. Wyrażając się o nas bardzo ciepło ks. Łazicki z głębi serca wyznał „Powsin to moja pierwsza miłość”.
W kazaniu głoszonym przez kolegę ks. Prałata Józefa Łazickiego, nie zabrakło słów uznania dla dostojnego jubilata, którego Bóg powołał 50 lat temu, a on z wielką pokorą na to wezwanie odpowiedział „Jestem”. Jest gotowy służyć Bogu i ludziom swoją bezinteresownością. O wielkim budowniczym tegoż kościoła a zarazem o człowieku – kapłanie takim prostym, skromnym o wielkim sercu otwartym na potrzeby drugiego człowieka, który nie jest mu obojętny, któremu chce pomóc. To kapłan oddany Bogu i ludziom po porostu „nasz ksiądz”. I w tym momencie, po tych słowach rozległy się gorące brawa. Dostojny jubilat nie mógł powstrzymać swojego wzruszenia i powiedział „ miało być tak skromnie – nie udało się”.” („50 lat święceń kapłańskich ks. Prałata Józefa Łazickiego” Aleksandra Komosa WP lipiec/sierpień 2007 r.)
Trudno w krótkich słowach przybliżyć życie takiego człowieka, duszpasterza, jak ks. Józef Łazicki. W mojej pamięci pozostanie Jego obraz zawsze uśmiechniętego, przyjaznego, życzliwego i skromnego człowieka z olbrzymim poczuciem humoru. Lubił ludzi, potrafił do nich dotrzeć – a oni to czuli i odpłacali jak mogli najlepiej. Kiedy trzeba potrafił zwrócić uwagę. Stawiał sobie cele i je realizował – po prostu służył zapominając o sobie. Nie gromadził, ale dawał, uczył, zbliżał ludzi do siebie, przybliżał do Kościoła, do Boga.
Niech spoczywa w pokoju.
Agata Krupińska
Serdeczne podziękowania dla wszystkich, którzy udostępnili zdjęcia na potrzeby niniejszego artykułu.
Materiały źródłowe:
Zasługuje, by poświęcić mu więcej uwagi. Marek, starszy brat stanowił nieodzowne wsparcie dla przyszłego zwycięzcy spod Wiednia w latach ich wspólnej edukacji w kraju i za granicą. Dzielił z nim typowe rozterki towarzyszące wiekowi dorastania, by wreszcie odbyć pospołu z Janem pierwsze i zapewne nie najłatwiejsze kampanie wojenne.
Słabo znany i mylnie przytaczany dokument
W 2013 roku na łamach Rocznika Lubelskiego Towarzystwa Genealogicznego ukazał się artykuł ks. Jarosława R. Marczewskiego - Epizod z dziejów rodu Sobieskich. Dokument fundacji mszy świętej wotywnej o najświętszym sakramencie w katedrze chełmskiej w Krasnymstawie (1635).
W Krasnymstawie, wiosną 1635 roku przebywał na zamku starosta krasnostawski Jakub Sobieski – ojciec późniejszego króla Jana III Sobieskiego – wraz z najbliższą rodziną. Jego najstarszy syn Marek, liczący wówczas siedem lat, ciężko zachorował. Pomimo wezwania znanego lekarza wydawało się, że dziecko umrze. Na prośbę matki chłopca przełożony miejscowego klasztoru augustianów-eremitów udzielił mu pierwszej komunii w postaci wiatyku. Ku zaskoczeniu wszystkich dziecko natychmiast poczuło się lepiej i szybko wyzdrowiało. Powszechnie uznano to za wydarzenie ponadnaturalne, zwłaszcza, że taka była również opinia lekarska. Na pamiątkę tego faktu Jakub Sobieski ufundował w katedrze diecezji chełmskiej w Krasnymstawie Mszę wotywną o Najświętszym Sakramencie, która miała być odprawiana w każdy czwartek. (1)
O modlitwie w każdy kolejny czwartek, przypominał Markowi w swej słynnej instrukcji ojciec. „Maraś zaś pomniąc na tak cudowną łaskę Boską, którą Pan Bóg z nim pokazał, że go od progu samyej śmierci do żywota przez Nayświętszy Sakrament cudownie przywrócił”…..
Maraś
Starszy syn Jakuba i Teofili Sobieskich przyszedł na świat 24 maja 1628 r. w majątku Złoczów na Rusi Czerwonej. Na pamiątkę dziada - wojewody po mieczu- otrzymał na chrzcie imię Marek. Spieszczono je zaraz na Maraś i tak go już zawsze rodzice nazywali.
W rok potem urodził się drugi syn. Dostał imię dziada-wojewody po kądzieli -Jan.
Ojciec chłopców Jakub Sobieski pochłonięty sprawami państwa, w Olesku bywał rzadko. Majętnościami zarządzała żona i ona też zajmowała się wychowaniem dzieci. I jak przystało na wnuczkę hetmana Stanisława Żółkiewskiego wpajała synom miłość Ojczyzny. Prowadziła Marka i Jasia w głąb podziemi żółkiewskiego kościoła i wiodła do grobów hetmana, jego syna i wnuka, aby u tych trzech grobowych kamieni uczyli się; jak słodko żyć i umierać dla ojczyzny.
Trzeba tu jednak przyznać, że i ojciec też nieustannie pilnował spraw związanych z wychowaniem dzieci.
Nauka wszędzie człowieka zdobi
Nadszedł czas, gdy panięta żółkiewskie udały się do szkół do Krakowa. Z daleka nad każdym ich krokiem czuwała rodzicielska czuła opieka, wyróżniając zawsze pierworodnego syna, jako przyszłego dziedzica. Jaś rósł w cieniu brata, ale jego dobre serce nie znało zazdrości, miłował Marasia i podziwiał na równi z rodzicami. Chłopcy spędzili cztery lata w Kolegium Nowodworskim, potem dwa lata na nauce w Akademii Krakowskiej, na Wydziale Filozoficznym i „posiedli umiejętności formułowania wypowiedzi zarówno ustnych, jak i pisemnych w języku łacińskim.” Starszy z braci Sobieskich świetnie radził sobie z przemówieniami. Podczas czterech lat nauki w kolegium wygłosił aż 374 przemówienia. Obaj chłopcy dużą wagę przywiązywali do praktyk re¬ligijnych. Marek wraz ze swym bratem Janem, dając wyraz swej głę-bokiej religijności wyniesionej z domu rodzinnego, wstąpił do Bractwa Sodalicji Akademickiej pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Panny Ma¬ryi. Marek dość szybko został jego kanclerzem.
Po ukończeniu nauki w kraju, młodzi Sobiescy udali się w podróż edukacyjną po Europie. Studiowali w Paryżu, zwiedzali obce kraje, poznawali ludzi, świat i siebie.
Tymczasem w Żółkwi zapanowała żałoba. Zmarł Jakub Sobieski „ nie mając nawet tej pociechy, by synów przed zgonem uścisnąć i pobłogosławić.”
Jak to walczyli Jaremy rycerze
Synowie wrócili do kraju w 1648 roku. Na wieść o wybuchu powstania Chmielnickiego zaciągnęli się do wojska i jako rotmistrzowie na czele własnych chorągwi husarskiej i kozackiej przeszli chrzest bojowy w bitwie pod Zborowem.
Rok potem Jan wziął udział w odsieczy Zbaraża, w którym wśród oblężonych przebywał jego brat Marek.
Henryk Sienkiewicz utrwalając na wieki pamięć o obrońcach Zbaraża w „Ogniem i mieczem”, utrwalił też pamięć o dzielnym staroście krasnostawskim.
„Pan starosta krasnostawski był zwierciadłem męstwa, honoru i wszystkich cnót rycerskich. Był to wcielony Mars, zlały się na niego wszystkie dary Boże w obfitości, gdyż nadzwyczajną pięknością nawet młodszego brata Jana, późniejszego króla przewyższał, fortuną i mieniem najpierwszym wyrównywał, a jego zdolności wojenne sam wielki Jarema pod niebiosa wynosił”.
Marek Sobieski razem z innymi sypiał na gołej ziemi, jadł wędzone końskie mięso, osobiście wiódł pułki na wycieczki a w czasie szturmów stawał w najgorszym gradzie kul. I z serdecznymi druhami, husarzem Skrzetuskim, Wołodyjowskim, żołnierzem nad żołnierzami, olbrzymem Podbipiętą i dzielnym Zagłobą, dzielił się tym co miał, nawet ostatnią flaszką gorzałki..
Markowi Sobieskiemu nie szczędzi pochwał znakomity historyk Ludwik Kubala.
„ Wypadł na okopy Marek Sobieski z kilku chorągwiami jazdy i zajeżdżał z boku nieprzyjaciela.
Co jazda zajechała, wszyscy w staw topili się, że mało wody znać było, a co nie potonęło, pchało się znów zaciekle na nasz okop i lgnęli tam jak muchy w mazi. Wreszcie Chmielnicki kazał zatrąbić na odwrót.”
Determinacja księcia Wiśniowieckiego oraz starosty krasnostawskiego pozwoliła wytrwać obrońcom Zbaraża do momentu zawarcia układu Zborowskiego, kończącego epopeja zbaraską.
Do Żółkwi dochodziły wieści o męstwie synów i rosło dumą i radością serce matki.
„Zdawało się, że nie ma powodu do obaw, ale serce matki, jakaś dziwna przejmowała trwoga, jakiś lęk, co sen od oczu oganiał….
I nagle grom.
Pod Batowem Chmielnicki z Tatarami zgnietli obóz polski, z dziewięciu tysięcy rycerstwa-dziesięciu ledwo ocalało towarzyszy, kto nie poległ w bitwie, tego zamordowali Tatarzy..”
Marasia wśród żywych nie było.
Krasnystaw pamięta
Nie zapomnieli tutaj o swoim dzielnym staroście. Marek Sobieski ma swoją ulicę. Jego imię nosi zespół szkół ponadgimnazjalnych, a tutejszy oddział PTTK zaprasza na wędrówkę ”Szlakiem Jana III Sobieskiego na Lubelszczyźnie, podczas której zwiedzić można miejsca związane i ze starszym bratem.
Opr. Barbara Olak
1. Treść dokumentu fundacyjnego, dotąd słabo znana i mylnie przytaczana w historiografii, została zaczerpnięta z wpisu do księgi konsystorza diecezji chełmskiej rytu łacińskiego, znajdującej się w Archiwum Archidiecezjalnym Lubelskim i dołączona do niniejszego artykułu w postaci edycji krytycznej.
2. Autorka korzystała z książki Marii Czeskie j- Mączyńskiej „Teofila Sobieska-matka króla Jana”.
Podpis pod portretem
Postać na portrecie to brat króla Jana III Sobieskiego, Marek Sobieski, starosta jaworowski i krasnostawski, starosta szczurowiecki, rotmistrz wojsk koronnych, o którym wspominaliśmy przy okazji kaplicy Matki Boskiej Różańcowej.
Sobieski zginął mając zaledwie 24 lata. Podczas bitwy pod Batohem trafił do niewoli tatarskiej i wraz z innymi jeńcami został ścięty na rozkaz Bohdana Chmielnickiego. Wielkimi staraniami Teofili Sobieskiej, matki Marka, udało się wykupić zwłoki, które pochowano tymczasowo w kolegiacie żółkiewskiej. W 1655 roku trumnę przeniesiono do ufundowanego przez Teofilę kościoła dominikanów w Żółkwi i tam znajdowała się aż do końca II wojny światowej. Następnie, jak już wiecie, zarówno szczątki Marka, jak i Teofili przeniesiono do naszej bazyliki, gdzie 2 listopada 1983 roku, podczas obchodów trzechsetnej rocznicy Odsieczy Wiedeńskiej, odbył się ich powtórny pogrzeb.
Postać Marka Sobieskiego znana może być Wam między innymi z powieści Henryka Sienkiewicza „Ogniem i Mieczem”
www.facebook.com.bazylika.swietejtrojcy.posts
Stanowisko Kościoła Katolickiego w zakresie aborcji w sposób jednoznaczny prezentuje Katechizm Kościoła Katolickiego. Stanowisko to jest niezmienne od wieków – aborcja lub współudział w niej to grzech ciężki powodujący ekskomunikę, tzn. wyłączenie ze wspólnoty Kościoła. Każdy człowiek, a w szczególności katolik powinien być świadom oceny dokonywanych wyborów życiowych w kontekście 5 przykazania, a także konsekwencji z tym związanych. Warto, zatem zapoznać się z tymi zapisami Katechizmu Kościoła Katolickiego, szczególnie w związku z ostatnimi wydarzeniami w Polsce.
PIĄTE PRZYKAZANIE
„Nie będziesz zabijał (Wj 20,13).”
„Słyszeliście, że powiedziano przodkom: Nie zabijaj!; a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi (Mt 5, 21-22).”
2258 "Życie ludzkie jest święte, ponieważ od samego początku domaga się «stwórczego działania Boga» i pozostaje na zawsze w specjalnym odniesieniu do Stwórcy, jedynego swego celu. Sam Bóg jest Panem życia, od jego początku aż do końca. Nikt, w żadnej sytuacji, nie może rościć sobie prawa do bezpośredniego niszczenia niewinnej istoty ludzkiej".
Przerywanie ciąży
2270 Życie ludzkie od chwili poczęcia powinno być szanowane i chronione w sposób absolutny. Już od pierwszej chwili swego istnienia istota ludzka powinna mieć przyznane prawa osoby, wśród nich nienaruszalne prawo każdej niewinnej istoty do życia. Zanim ukształtowałem cię w łonie matki, znałem cię, nim przyszedłeś na świat, poświęciłem cię (Jr 1,5).
Nie tajna Ci moja istota, kiedy w ukryciu powstawałem, utkany w głębi ziemi (Ps 139,15).
2271 Kościół od początku twierdził, że jest złem moralnym każde spowodowane przerwanie ciąży. Nauczanie na ten temat nie uległo zmianie i pozostaje niezmienne. Bezpośrednie przerwanie ciąży, to znaczy zamierzone jako cel lub środek, jest głęboko sprzeczne z prawem moralnym.
"Nie będziesz zabijał płodu przez przerwanie ciąży ani nie zabijesz nowo narodzonego." (Didache, 2,2; por. Barnaba, Epistula, 19,5; List do Diogneta, 5,5; Tertulian, Apologeticus, 9.)
Bóg... Pan życia, powierzył ludziom wzniosłą posługę strzeżenia życia, którą człowiek powinien wypełniać w sposób godny siebie. Należy więc z największą troską ochraniać życie od samego jego poczęcia; przerwanie ciąży, jak i dzieciobójstwo są okropnymi przestępstwami.
2272 Formalne współdziałanie w przerywaniu ciąży stanowi poważne wykroczenie. Kościół nakłada kanoniczną karę ekskomuniki za to przestępstwo przeciw życiu ludzkiemu. "Kto powoduje przerwanie ciąży, po zaistnieniu skutku, podlega ekskomunice wiążącej mocą samego prawa", "przez sam fakt popełnienia przestępstwa", na warunkach przewidzianych przez prawo. Kościół nie zamierza przez to ograniczać zakresu miłosierdzia. Ukazuje ciężar popełnionej zbrodni, szkodę nie do naprawienia wyrządzoną niewinnie zamordowanemu dziecku, jego rodzicom i całemu społeczeństwu.
2273 Niezbywalne prawo do życia każdej niewinnej istoty ludzkiej stanowi element konstytutywny społeczeństwa cywilnego i jego prawodawstwa:
"Niezbywalne prawa osoby winny być uznawane i szanowane przez społeczeństwo cywilne i władzę polityczną. Owe prawa człowieka nie zależą ani od poszczególnych jednostek, ani od rodziców, ani nie są przywilejem pochodzącym od społeczeństwa lub państwa. Tkwią one w naturze ludzkiej i są ściśle związane z osobą na mocy aktu stwórczego, od którego osoba bierze swój początek. Wśród tych podstawowych praw należy wymienić... prawo do życia i integralności fizycznej każdej istoty ludzkiej od chwili poczęcia aż do śmierci".
"W chwili, gdy jakieś prawo pozytywne pozbawia obrony pewną kategorię istot ludzkich, których ze swej natury powinno bronić, państwo przez to samo neguje równość wszystkich wobec prawa. Gdy państwo nie używa swej władzy w służbie praw każdego obywatela, a w szczególności tego, który jest najsłabszy, zagrożone są podstawy praworządności państwa... Wyrazem szacunku i opieki należnej mającemu urodzić się dziecku, począwszy od chwili jego poczęcia, powinny być przewidziane przez prawodawstwo odpowiednie sankcje karne za każde dobrowolne pogwałcenie jego praw".
2274 Ponieważ embrion powinien być uważany za osobę od chwili poczęcia, powinno się bronić jego integralności, troszczyć się o niego i leczyć go w miarę możliwości jak każdą inną istotę ludzką. Diagnostyka prenatalna jest moralnie dozwolona, jeśli "szanuje życie oraz integralność embrionu i płodu ludzkiego, dąży do jego ochrony albo do jego indywidualnego leczenia... Sprzeciwia się prawu moralnemu wtedy, gdy w zależności od wyników prowadzi do przerwania ciąży. Diagnostyka nie powinna pociągać za sobą wyroku śmierci".
2275 "Jak każdy zabieg medyczny na pacjencie, należy uznać za dopuszczalne zabiegi na embrionie ludzkim, pod warunkiem, że uszanują życie i integralność embrionu, nie narażając go na ryzyko nieproporcjonalnie wielkie; gdy są podejmowane w celu leczenia, poprawy jego stanu zdrowia lub dla ratowania zagrożonego życia". "Wytwarzanie embrionów ludzkich po to, aby były używane jako 'materiał biologiczny', jest niemoralne". "Niektóre próby interwencji w dziedzictwo chromosomowe lub genetyczne nie mają charakteru leczniczego, lecz zmierzają do wytwarzania istot ludzkich o określonej płci lub innych wcześniej ustalonych właściwościach. Manipulacje te sprzeciwiają się również godności osobowej istoty ludzkiej, jej integralności i tożsamości" jedynej, niepowtarzalnej.
Opracowała Agata Krupińska
LISTOPAD 2020
CHRZTY:
Nie było w tym miesiącu.
ŚLUBY:
Nie było w tym miesiącu.
POGRZEBY:
3 XI + Maria Teresa Janek, l. 82 z ul. Kremowej
9 XI + Wojciech Adam Pruśniewski, l. 81 z Bielawy
13 XI + Barbara Wielgus, l. 90 z Warszawy
16 XI + Zofia Pyzel, l. 92 z Konstancina-Jeziornej
17 XI + Teresa Lidia Janusz, l. 67 z Warszawy
18 XI + Barbara Szczawińska, l. 85 z Wólki Panieńskiej
20 XI + Maria Wanda Milewska, l. 66 z ul. Przyczółkowej
23 XI + Andrzej Marian Zalewski, l. 84 z Warszawy
24 XI + Bolesław Szajnowski, l. 94 z Warszawy
Wieczny odpoczynek racz im dać Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci...
Kronikę opracował ks. Stanisław Podgórski
Cmentarze w dniach 31 października - 2 listopada 2020 r. pozostały zamknięte zgodnie z decyzją rządu w związku z panującą pandemią. Podobnie było w naszej parafii. Nie znaczy to jednak, że groby nie zostały przybrane i nie zostały zapalone znicze. Wszystko to zostało przez naszych parafian dokonane w piątek do późnych godzin wieczornych. Cmentarz migał światełkami zapalonych zniczy. W dniu Wszystkich Świętych mogliśmy wziąć udział jedynie we Mszy św. odprawianej w kościele – tradycyjne Eucharystie sprawowane na cmentarzach nie odbyły się.
Agata Krupińska
W dniu 26 października 2020 r. wieczorem zmarł ksiądz prałat Józef Łazicki, który w latach 1976-1983 był proboszczem w naszej parafii św. Elżbiety w Powsinie. Pogrzeb odbył się w czwartek, 5 listopada 2020 r. w parafii Dobrego Pasterza na Ulrychowie (Wola), gdzie ks. Józef Łazicki był pierwszym proboszczem oraz budowniczym kościoła i gdzie mieszkał już, jako emerytowany ksiądz. Mszy św. pogrzebowej przewodniczył kard. Kazimierz Nycz wraz z licznym gronem kapłanów. We Mszy św. mimo ograniczeń związanych z pandemią uczestniczyło wiele osób – w kościele mogło się znaleźć zaledwie 130 osób, dlatego pozostali uczestniczyli w Eucharystii na powietrzu, na zewnątrz świątyni. Ksiądz Józef Łazicki został pochowany na terenie przyświątynnym.
W pogrzebie uczestniczyła delegacja z naszej parafii wraz z obecnym proboszczem ks. Lechem Sitkiem. Ufundowany został wieniec z różowych róż oraz zielono-różowego anturium. Na szarfie umieszczonej na wieńcu znalazł się napis ”Czcigodnemu Księdzu Prałatowi Proboszcz i Wierni Parafianie z Powsina”.
Szerzej o Ś.†P. ks. Łazickim i jego pracy piszemy we wcześniejszych artykułach.
Wieczny odpoczynek racz mu dać Panie... A światłość wiekuista niechaj im świeci.
Agata Krupińska
W naszej parafii codziennie w oktawie Uroczystości Wszystkich Świętych zostały zorganizowane nabożeństwa, na których odmawiano modlitwy przewidziane przez organizatorów tej akcji oraz jedną część różańca. Przez 8 dni modliliśmy się wspólnie o przebaczenie za zabijanie dzieci nienarodzonych, by uratować Polskę i świat przed konsekwencjami tych grzechów.
Agata Krupińska
W dniu 22 listopada o godzinie 12.00 została odprawiona Msza św. w intencji naszego chóru parafialnego „Con Brio”. Msza św. odprawiana w tej intencji jest zwykle w listopadzie, kiedy to przypada wspomnienie św. Cecylii uznawanej za patronkę chórów i muzyki kościelnej. W tym roku niestety ze względów pandemii oraz choroby Pana Organisty chór nie mógł śpiewać podczas Eucharystii. Okazało się również, iż tego dnia była to pierwsza Msza św. niedzielna, bowiem ze względu na chorobę księży posługujących w naszej parafii zostały odwołane zarówno poranne Msze niedzielne oraz poranne Msze św. w kolejnym tygodniu. Miejmy nadzieję, że w przyszłym roku wszystko wróci do normy. Prośmy również o zdrowie dla naszych duszpasterzy oraz Pana Organisty.
Agata Krupińska
W dniu 19 LISTOPADA 2020 niestety nie odbyła się uroczystość bierzmowania. Z racji ograniczeń narzuconych przez władze, co do liczby przebywających osób w kościele wynoszących 1/15 m2, ks. Biskup Piotr Jarecki ustalił z ks. Proboszczem Lechem Sitkiem, iż sakrament bierzmowania zostanie przełożony na inny termin – prawdopodobnie będzie to okres maj – czerwiec. Kandydaci do bierzmowania i ich rodzice zostaną oczywiście wcześniej poinformowani, kiedy znana już będzie nowa data przyjęcia tego sakramentu.
Ks. Stanisław Pogórski
INTENCJA MODLITW NA GRUDZIEŃ: Intencja ewangelizacyjna: Za życie modlitwy. |
6 XII DRUGA NIEDZIELA ADWENTU. WSPOMNIENIE ŚW. MIKOŁAJA
7 XII PONIEDZIAŁEK. WSPOMNIENIE ŚW. AMBROŻEGO BISKUPA,
9 XII ŚRODA. WSPOMNIENIE ŚW. JUANA DIEGO
12 XII SOBOTA. NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY Z GUADALUPE (MEKSYK)
14 XII PONIEDZIAŁEK. DRUGI DZIEŃ REKOLEKCJI ADWENTOWYCH WSPOMNIENIE ŚW. JANA OD KRZYŻA, KAPŁAN I DOKTORA KOŚCIOLA.
15 XII WTOREK. TRZECI DZIEŃ REKOLEKCJI ADWENTOWYCH
19 XII SOBOTA.
20 XII 4. NIEDZIELA ADWENTU.
24 XII CZWARTEK. WIGILIA BOŻEGO NARODZENIA.
25 XII PIĄTEK. UROCZYSTOŚĆ BOŻEGO NARODZENIA.
26 XII SOBOTA. OKTAWA BOŻEGO NARODZENIA. ŚWIĘTO ŚW. SZCZEPANA, PIERWSZEGO MĘCZENNIKA.
27 XII NIEDZIELA. ŚWIĘTO ŚWIĘTEJ RODZINY: JEZUSA, MARYI I JÓZEFA.
28 XII PONIEDZIAŁEK. OKTAWA BOŻEGO NARODZENIA. ŚWIĘTO ŚWIĘTYCH MŁODZIANKÓW MĘCZENNIKÓW.
31 XII CZWARTEK
1 I PIĄTEK. UROCZYSTOŚĆ ŚWIĘTEJ BOŻEJ RODZICIELKI MARYI.
2 I PIERWSZA SOBOTA MIESIĄCA. WSPOMNIENIE ŚWIĘTYCH BAZYLEGO WIELKIEGO I GRZEGORZA Z NAZJANZU, BISKUPOW I DOKTOROW KOŚCIOŁA.
3 I DRUGA NIEDZIELA PO NARODZENIU PAŃSKIM. PIERWSZA NIEDZIELA MIESIĄCA.
Kalendarium bieżące przygotował ks. Stanisław Podgórski
W redakcji Kalendarium zostały wykorzystane częściowo materiały i schematy przygotowane przez ks. Jana Świstaka.
W tym roku pan Tadeusz nasz organista nie będzie roznosił opłatków wigilijnych. Będą one do nabycia w zakrystii.
PLAN ODWIEDZIN DUSZPASTERSKICH
W związku z panującą obecnie sytuacją, wizyta duszpasterska odbędzie się w innej formie niż dotychczas. Kapłani będą odwiedzać tylko tych parafian, którzy bezpośrednio wyrażą takie życzenie. Prosimy, aby osoby chętne do odwiedzin duszpasterskich zgłaszały się indywidualnie do ks. Proboszcza i ks. Wikariusza. Wizyta duszpasterska rozpocznie się 4 stycznia. Najpierw od 15 do 31 grudnia będziemy przyjmować zgłoszenia, a następnie ustalimy terminy dla poszczególnych rodzin.
Ks. Lech Sitek Proboszcz
W naszym Sanktuarium codziennie o godzinie 17.30, na pół godziny przed wieczorną Mszą św. odmawiany jest różaniec. Zapraszamy do uczestnictwa. |
Msze Św. w naszej świątyni:
- w dni powszednie: 7.00 i 18.00
- w niedziele: 7.00, 9.00, 10.30 dla dzieci, 12.00 i 18.00
Spowiedź: na pół godziny przed Mszą Świętą i podczas Mszy
Kancelaria czynna: od poniedziałku do piątku w godz. 8.00-9.00 i 16.00-17.00
Telefon: (0-22) 648 38 46
nr konta bankowego Parafii: 89 1240 2135 1111 0000 3870 8501
Parafialny Zespół Caritas: magazyn czynny w drugą i czwartą sobotę miesiąca 10.00-11.00 w Domu Parafialnym, ul. Przyczółkowa 56,
nr konta bankowego: 93 1240 2135 1111 0010 0924 9010
e-mail: [email protected]
e-mail Wiadomości Powsińskich: [email protected]
http: parafia-powsin.pl
Bóg zapłać za ofiary na pokrycie kosztów druku gazetki!
"Redakcja WP działa pod opieką ks. Lecha Sitka. Sprawy dotyczące parafii Powsin opracowuje Stanisław Podgórski. Redaktor Naczelny: Agata Krupińska. Redaktor honorowy i twórca formatu Wiadomości Powsińskich: ks. Jan Świstak. Redakcja: Maria Zadrużna, Teresa Gałczyńska, Aleksandra Kupisz-Dynowska, Krzysztof Kanabus, Robert Krupiński."
Nakład: 200 egz.