Dziennikarz francuski, Andrzej Frossard, zapytał kiedyś Jana Pawła II, co jest największym nieszczęściem człowieka, a zarazem największym zagrożeniem dla współczesnej ludzkości? Ojciec Święty odpowiedział: - „zanik poczucia grzechu”.
Człowiek pragnie wolności i chce zawsze czuć się wolnym. Wolność jest w nas jak nienasycone nigdy pożądanie. Nigdy jej dosyć. Zdobywanie wolności kryje w sobie jednak pewne niebezpieczeństwa. Nie wolno i nie warto odrzucać sprawdzonych zabezpieczeń wolności, a są nimi Boże Przykazania. One nie pozwalają na swawolę i chronią przed życiowymi pomyłkami, które mogą być bardzo tragiczne.
Bohatera powieści Marka Twaina „Książę i żebrak” krępowała atmosfera życia w pałacu królewskim. Chciał spróbować ciekawszego, jak sądził, życia za murami ojcowskiego domu. Spróbował. I trudno było wrócić. Coś podobnego grozi niejednemu z nas. Pokusa łatwiejszego życia dopaść może każdego. Wprawdzie pokusa jeszcze nie jest zdradą, ale lekceważenie pokusy, brak walki z nią, może prowadzić do nieszczęścia. To realne zagrożenie, dziś dla wielu, nie wydaje się być aż tak straszne. Pociąga „droga na skróty”. Mówią niektórzy: Dziś „nie średniowiecze”. Asceza jest już niemodna. Nikt nie ma prawa czegokolwiek ode mnie wymagać. Jestem „porządnym” człowiekiem. Gdy Kościół nie zmieni wymagań, świątynie opustoszeją. Co jest przyjemne, grzechem nie jest. To ja wiem najlepiej, co dla mnie jest korzystne. Obok mnie tak samo czynią inni, „wszyscy tak robią”. Nie mogę być inny, bo narażę się na krytykę i na ośmieszenie w moim środowisku. - I tak znika świadomość zła, zanika poczucie grzechu.
Gdy z taką postawą i z takim widzeniem siebie przychodzi ktoś do konfesjonału, zaczynają się problemy. Bardzo trudna jest wówczas rola spowiednika. Ma on zachować szacunek dla człowieka, ale i być wiernym do końca Panu Bogu, którego tam zastępuje. Potrzebuje więc zawsze pomocy z nieba. Warto o tym pamiętać i wspierać wszystkich kapłanów-spowiedników gorącą i stałą modlitwą.
Aby w pełni skorzystać ze Spowiedzi św., aby skutecznie zabezpieczyć swoją wolność, należy dobrze się przygotować. Pięć warunków Sakramentu Pokuty ktoś nazwał „koniecznymi warunkami odzyskania i umacniania wolności”.
Rachunek sumienia, to popatrzenie na siebie oczyma Boga. - Co Bogu we mnie na pewno się nie podoba? Pomocą może być X Przykazań Bożych, a także treść Ośmiu Błogosławieństw, wypowiedzianych przez Pana Jezusa, a spisanych przez św. Mateusza w jego Ewangelii oraz V Przykazań Kościelnych.
Żal za grzechy i mocne postanowienie poprawy, to akt rozumu i woli. Rozum ocenia, że życie w grzechu nie prowadzi do Boga, mija się z celem istnienia człowieka i sprzeciwia się Bożej Miłości. Nie jest więc zyskiem. Wola nie chce dłużej wybierać tego, co jest zdradą Boga i stratą dla człowieka. - Czy można postanowić usunięcie ze swego życia grzechu? Czy to jest możliwe? - Trzeba zostawić to Panu Bogu. Może właśnie po kolejnej Spowiedzi łaska Boża sprawi, że nie wrócę do swojej słabości, a przynajmniej nie będę trwał w stanie grzechu, bo z niego powstaję i liczę na Bożą pomoc, zapewniającą wytrwanie w dobrem.
Dopiero po takich przemyśleniach można podejść do konfesjonału. Tu należy wyznać wszystkie grzechy ciężkie, a także pamiętane grzechy lekkie, które popełniliśmy. Zatajenie grzechu ciężkiego jest świętokradztwem. Warto też powiedzieć, nad czym ostatnio pracowaliśmy, aby być bliżej Boga.
Po Spowiedzi św. staramy się pamiętać o ostatnim, piątym warunku, o zadośćuczynieniu Panu Bogu i bliźniemu, czyli o naprawieniu popełnionego przez nas zła.
Gdy ktoś z nas zlekceważy któryś z pięciu warunków dobrej Spowiedzi, nigdy wówczas nie może mieć pewności, że Bóg mu przebaczył. Brak duchowego przygotowania penitenta, także przez modlitwę, to również duża trudność dla spowiednika, który chce udzielić rozgrzeszenia, a nie jest pewien, czy mu wolno.
Nie może być tak, że ktoś spowiadając się, mówi o grzechach nie własnych, a cudzych. Nie wolno przy konfesjonale obmawiać czy oczerniać drugich.
Jeszcze innym problemem jest czas oddzielający jedną Spowiedź od następnej. Spowiedź jest okazją do otrzymania nie tylko rozgrzeszenia, ale i przyjęcia łaski Bożej, koniecznie potrzebnej do wytrwania na drodze wierności Bogu. Nie warto więc zbyt rzadko się spowiadać, zwłaszcza wtedy, gdy często przystępujemy do Komunii św. Istnieje bowiem obawa, że najświętsze sprawy mogą nam spowszednieć.
Dobrze jest także spowiadać się przed Mszą św., jeśli to możliwe, aby wyspowiadać się w ciszy i nie tracić udziału choćby w części Mszy św., zwłaszcza niedzielnej i świątecznej.
Spowiadanie się tylko w czasie rekolekcji, gdy zawsze jest długa kolejka oczekujących, może być przeszkodą do odbycia dobrej Spowiedzi i skorzystania w pełni z owoców Sakramentu Pojednania.
To wszystko jest zrozumiałe dla każdego, kto ma poczucie grzechu. Dla tych zaś, którzy na wszystko sobie pozwalają „w imię wolności”, może to brzmieć jak przysłowiowa „chińszczyzna”.
Ludzie zawsze grzeszyli, ale tylko dziś mówią, że mają do tego prawo, że grzech nie jest złem, a robienie tego, co im się wydaje słuszne, jest przywilejem wolnego człowieka. Bóg, jeśli istnieje, nie ma tu nic do powiedzenia.
Takie rozumowanie rozszerza się jak zaraza. Podtrzymujmy więc w sobie wiarę. Pomocą jest modlitwa i wsłuchiwanie się w głos Boga przekazywany w Kościele. Wówczas nie zarazimy się tą szkodliwą i niszczącą współczesną modą. Módlmy się też za wszystkich mieszkańców parafii, aby nie zmarnowali życia.
Mam zwyczaj, zwłaszcza w okresie Adwentu i Wielkiego Postu, prosić swoich penitentów, aby modlili się o dobrą Spowiedź dla innych. I zawsze wtedy Pan Bóg daje znak skuteczności tego typu modlitwy. Warto o tym pamiętać. Modlitwa do Dwunastu Apostołów, którym Pan Jezus przekazał władzę odpuszczania grzechów (ale i zatrzymywania w określonych warunkach!), jest zawsze skuteczna, gdy chodzi o Spowiedź własną albo naszych bliskich czy też grzeszników zatwardziałych.
Bruce Marshall w powieści „Ale i oni otrzymali po denarze” napisał: „Świat jest podwójnym oszustem. Najpierw zabiera nam Boga i wiarę w Niego, a potem wszystkie swoje przyjemności”. Warto więc trzymać się Pana Boga, by nie poczuć się oszukanym i osamotnionym, a co gorsze - przegranym.
Rozmowy o wierze - jakie przeżywamy trudności w związku ze Spowiedzią Świętą?
Zbliża się okres Wielkiego Postu. Po raz kolejny dostajemy szansę przeżycia szczególnego czasu nawrócenia, pokuty, pojednania z Bogiem. Co zrobić, aby ten czas nie sprowadzał się tylko do zmian w menu, tudzież wykonania kilku rytualnych gestów?
Droga od grzechu do Pana Boga dla człowieka praktykującego rozpoczyna się od Sakramentu pokuty i pojednania, czyli Spowiedzi Świętej. Osobiście nie znam innej. Wszak nawet jeśli sam akt wyznania grzechów przed spowiednikiem poprzedzony jest przez istotne działania w relacjach międzyludzkich (np. zakończenie waśni rodowej, zadośćuczynienie skrzywdzonej osobie, zaprzestanie działalności przestępczej, itp., itd.), to przecież należą one do istoty tego Sakramentu. Stanowią jego nieodłączną część. Ten znany wszystkim z katechizmu aspekt Spowiedzi podkreślam nie bez powodu. Przejdę teraz do naszego cyklu ankietowych odpowiedzi na przedstawione w tytule pytanie i wskażę ten powód.
Otóż zdecydowana większość odpowiadających sprowadziła cały Sakrament wyłącznie do wypowiedzenia grzechów przed kapłanem, rzadko kiedy nawiązując do pozostałych elementów. Dla porządku je przypomnę: rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, szczera spowiedź, zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu.
Odpowiedzi uczestników ankiety skupiły się, jak już wspomniałam, wokół punktu czwartego - spowiedzi. Zatem i omawianie trudności dotyczyło tego wymiaru Sakramentu. Najczęściej pisano o stresie wywołanym koniecznością wypowiedzenia intymnych tajemnic przed obcym człowiekiem – kapłanem w konfesjonale. Przy czym bez znaczenia dla tego strachu czy wstydu, jak to określano, wydaje się świadomość lub jej brak, że w istocie kapłan jest tylko pośrednikiem, a spowiadający się czyni to przed Bogiem. Oto charakterystyczne wypowiedzi:
„Największą trudnością jest wyznanie drugiemu człowiekowi – jakim jest ksiądz – własnych ułomności i słabości”;
„W związku ze spowiedzią odczuwam wstyd, upokorzenie, skrępowanie”;
„Mimo, że spowiadam się przed Bogiem, wysłuchuje mnie kapłan i zawsze jest ciężko mówić o tzw. złych uczynkach drugiemu człowiekowi, tym bardziej, że czasami są to rzeczy skrywane dość głęboko. Myślę, że zapominamy o tym, że kapłan jest pośrednikiem, boimy się jego oceny”;
„Najgorsze są momenty w spowiedzi, w których nie wie się, jak spowiednik zareaguje na dane wyznania”.
Problemem jest bardzo osobista rozmowa z człowiekiem, który nas nie zna, ale jeszcze większym, gdy spowiednikiem jest ksiądz, który nas identyfikuje. Wtedy nasze ego cierpi najbardziej. Podsumujmy: na pierwszym miejscu wśród trudności związanych z Sakramentem pokuty pozostaje czynnik ludzki, nie związany z samym sednem tego aktu, którym przecież jest uzdrowienie duszy i odnowienie przyjaznej więzi z Panem Bogiem. Myślę, że wypowiedzi ankietowe są charakterystyczne nie tylko dla określonej grupy wiernych (w omawianym przypadku byli to rodzice dzieci przygotowujących się do I Komunii Świętej), ale dla ogółu społeczności wierzących. My wszyscy – przyznajmy to szczerze – boimy się, co powie ksiądz, a nie boimy się, że obraziliśmy Boży majestat, że zrezygnowaliśmy na korzyść egoizmu z Bożej przyjaźni, zlekceważyliśmy Jego wolę. Zastanawiałam się, dlaczego tak się dzieje, skąd we mnie, w Tobie, w innych, taka zuchwałość i głupota. Z pewnością to skutki grzechu pierworodnego, często też Szatan i jego ciemności rządzą w naszym świecie, ale bodaj czy nie rozstrzygające jest tu przekonanie, że Bóg, jako najlepszy Ojciec, wszystko zrozumie, wszystko wybaczy, że Jego miłosierdzie jest większe niż nasza małość, natomiast drugi człowiek prędzej potępi niż pocieszy. Może właśnie dlatego pomimo wszystkich lęków i stresów wciąż decydujemy się na ponowne klęknięcie przy konfesjonale. Nagrodą jest ulga, spokój, radość. Piszą o tym uczestnicy ankiety:
„Często ludzie i ja także odczuwają strach przed przystąpieniem do Spowiedzi Św., teraz jednak coraz częściej jest to wielka ulga, jakby jakiś ogromny ciężar ktoś zdjął z ramion”;
„Po spowiedzi jest wielka ulga, że potrafiłam przyznać się do tych wszystkich grzechów przed kapłanem i przed Panem Bogiem";
„To są żadne trudności, tylko chcieć wyrzucić wszystko, co ciąży na duszy, a wtedy możemy powiedzieć, jaki jestem lekki bez tego złego, co uczyniłem”;
„Po wypowiedzeniu grzechów odczuwam ulgę, ogarnia mnie spokój wewnętrzny duszy i serca”.
Na drugim miejscu w ankietowym indeksie problemów związanych ze Spowiedzią jest obawa, czy wypowie się wszystkie grzechy, czy jakiegoś się nie zapomni, czy będzie ona szczera i prawdziwa, nie tylko formalna. Wskazywano na trudności związane z właściwą oceną swoich uczynków, ze skuteczną poprawą:
„Trudności – to waga poszczególnych grzechów i ich interpretacja oraz możliwość i sposób poprawy postępowania. Nie wiem, czy o wszystkim mówić spowiednikowi, czy tylko o najważniejszych rzeczach”;
„Gdy przystępuję do spowiedzi, lękam się, abym nie zapomniał ani jednego grzechu i żeby to wyznanie było szczere i prawdziwe”;
„Ja spowiadam się dosyć często i w związku z tym trudności większych nie przeżywam, ale gdybym przystępowała rzadziej, to bym się bała, że spowiedź będzie świętokradzka, bo zapomnę o jakimś grzechu”;
„Moją trudnością jest spamiętanie wszystkich grzechów i obiecanie poprawy”.
Ta grupa odpowiedzi wskazuje już na głębsze, bardziej istotne traktowanie Spowiedzi. W centrum staje powaga Sakramentu i obawa, aby jej w niczym nie uchybić. Lęk przed Bożym majestatem, a nie – przed opinią człowieka w osobie spowiednika. Do tej samej kategorii można zakwalifikować najcenniejsze – choć niestety sporadyczne- wypowiedzi, dotykające istoty Spowiedzi jako Sakramentu Uzdrowienia.. Oto one:
„Bardziej sprawia trudność samo przygotowanie do spowiedzi i szczery rachunek sumienia niż sama spowiedź. Chodzi o to, żeby przez uczynienie rachunku sumienia uświadomić sobie, jakie grzechy uczyniłam, aby potem ich nie powtórzyć i szczerze za nie żałować”;
„Spowiedź jest zawsze związana z bolesną refleksją nad podstawowym pytaniem – kim jestem?, wobec równie istotnego problemu – kim pragnę być”;
„Jest czasami bardzo trudno przyznać się najpierw przed samym sobą do grzechów, które popełniamy. I na pewno do spowiedzi przystępujemy z lękiem, czy Pan Bóg zechce nam jeszcze raz wybaczyć”.
Na zakończenie tych rozważań pewna przekorna refleksja. Te wszystkie strachy, trudy, stresy, ta cała wszystkim nam znana „męczarnia” spowiedzi usznej ma pewien cenny walor, na który nikt specjalnie nie zwraca uwagi. A mianowicie, czyż nie jest tak, że to jest w istocie jedyna pokuta za to, co wyznajemy w konfesjonale. Bo z pewnością niewiele wysiłku nas kosztuje zalecone zwykle przez spowiednika zadośćuczynienie modlitewne, tym bardziej, że przeżywane na fali ulgi i radości rozgrzeszenia.
Maria Zadrużna
powrót na górę strony
Kolęda i ankieta - pierwsze wrażenia
W styczniu 2005 r. zakończyliśmy wizytację duszpasterską naszych parafian. Pragnę podzielić się spostrzeżeniami z jej przebiegu.
Wydaje się, że z nowych osiedli najwięcej osób przychodzi do naszego kościoła z Zapłocia. Na drugim miejscu plasuje się osiedle Konstancja. Najmniej osób przychodzi ze Starych Kabat.
Gdy chodzi o tych ostatnich, to większość rodzin, które odwiedziłem w tym roku, ani razu nie była w naszym kościele. Niektóre z nich mieszkają w Kabatach już kilka lat. Mówią, że bliżej mają do kościoła w Natolinie. Jednak gdy ma się własne auto, wąwozem zjechać w dół do Powsina to żaden problem!
W dalszym ciągu obserwuję brak więzi międzysąsiedzkich wśród mieszkańców nowych osiedli. Co zrobić, aby tych, którzy są praktykującymi katolikami, zachęcić do wzajemnych spotkań w jednym miejscu i w jednym czasie? - Urządzić ognisko, piknik? - Kto się tym zajmie?
Zanikają nie tylko więzy społeczne, międzyludzkie, ale, co ważniejsze, niektórzy mieszkańcy naszej parafii zerwali więź z Kościołem. Jako powód podają skandale, afery, kataklizmy, itd.
Jeszcze bardziej niepokojącym zjawiskiem jest stosunek części młodzieży do religii. Bywa tak, że rodzice są gorliwymi katolikami, a dorastające czy już dorosłe dzieci odchodzą od wiary w Boga. Tę smutną prawdę w szczególny sposób ujawnia tegoroczna parafialna ankieta.
Do tej pory wypełniono i zwrócono około 300 ankiet. Zainteresowałem się, między innymi, pytaniem: - Czy uczęszczasz na Mszę św. do powsińskiego kościoła? Zasugerowano tam trzy możliwe odpowiedzi: często, rzadko, nigdy. Z tym pytaniem koresponduje inne - wiek osoby udzielającej odpowiedzi: poniżej 25 lat, od 25 do 60 lat i powyżej 60 lat. Okazuje się, że większość młodych ludzi w wieku do 25 lat odpowiada, że rzadko bierze udział we Mszy św. albo nigdy.
Co zrobić, by ich na powrót przyciągnąć do Kościoła? Niektórzy wysuwają następujące propozycje: - wznowić zajęcia dla scholi młodzieżowej i dziecięcej, urządzać jasełka, gry dla młodzieży, zawody, przygotować świetlicę, itd. A ja pytam, kto to będzie prowadził? Czy proboszcz może wyręczyć urząd dzielnicy, szkołę, harcerstwo, itp.? Niewątpliwie brakuje nam Ks. Krzysztofa Kawczyńskiego, który kilka lat temu jako rezydent w naszej parafii, lubił i potrafił pracować z młodzieżą.
Jeśli chodzi o respondentów w średnim wieku, w przedziale od 25 do 60 lat, to zauważyłem, że niektórzy z nich są wewnętrznie rozbici, niekiedy pełni goryczy i pretensji. Nic im się nie podoba. Wszędzie widzą tylko fałsz, obłudę i złodziejstwo.
Ogromna większość odpowiedzi wnosi wiele cennych uwag. To trzeba koniecznie podkreślić. Ludzie cenią sobie posługę lektorów i kantorów. Tę formę udziału świeckich w liturgii pozytywnie odbierają prawie wszyscy. Na drugim miejscu znajdują się uwagi o „Wiadomościach Powsińskich”. Nasz miesięcznik zyskał sobie powszechną aprobatę. W następnej kolejności wymienia się chór parafialny, koncerty, uczestnictwo w spotkaniach formacyjnych dla rodziców, czynny udział w religijnym wychowaniu i kształceniu młodzieży. Osoby starsze, w wieku powyżej 60 lat, cenią sobie najbardziej Kółka Różańcowe i Koło Przyjaciół Radia Maryja.
A czego szczególnie oczekują nasi parafianie? Często zwracają uwagę, że brak jest u nas specjalnej Mszy św. dla dzieci i kazań przeznaczonych dla nich. Brakuje nam Ks. Tomasza Jakubiaka, który potrafił zainteresować dzieci swoimi homiliami. Niestety, Ksiądz Prymas oddelegował go do pracy wśród Polonii w Londynie. Rodzice postulują, aby Msza św. dla dzieci była o późniejszej godzinie, około południa. Jednak nasza parafia zalicza się do małych wspólnot, jest jedną z najmniejszych w Warszawie. W przyszłości, gdy wzrośnie znacznie liczba parafian, z pewnością trzeba będzie zwiększyć liczbę Mszy św. w naszym kościele.
Z pobieżnej lektury ankiet przedstawiłem tylko niektóre, moim zdaniem, ważne problemy. Na koniec pragnę zaznaczyć, że ankieta, chociaż podpisana tylko przeze mnie, jest dziełem Parafialnej Rady Duszpasterskiej przy współpracy redakcji „Wiadomości Powsińskich”. Jej opracowaniem w sposób metodyczny i profesjonalny zajmą się również nasi parafianie z wyżej wymienionych gremiów. Wśród nich mamy nauczyciela akademickiego - socjologa - specjalizującego się w opracowywaniu i analizie wyników ankiety. W każdą niedzielę bierze on udział we Mszy św. w naszej parafialnej świątyni, a sprawy parafii są mu bliskie. Dziękuję tym, którzy opracowali ankietę oraz wszystkim ludziom dobrej woli, którzy zechcieli ją wypełnić i zwrócić do parafii. Bóg, Wam, zapłać!
Po merytorycznym opracowaniu wyników ankiety zostaną one przedstawione w marcowym numerze „Wiadomości Powsińskich”. Rada Duszpasterska, opierając się na tych danych, będzie mogła prognozować, modyfikować i intensyfikować różne formy pracy duszpasterskiej w naszej parafii.
ks.Jan Świstak
Szybka ocena a Wilanowie i Powsinie
Z inicjatywy Biura Polityki Społecznej Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy we wszystkich dzielnicach Stolicy zrealizowano projekt badań społecznych pod nazwą "Szybka Ocena i Reakcja" (SOR). Do końca grudnia 20004 r. zebrane zostały informacje przydatne do konstruowania lokalnych programów profilaktyki i rozwiązywania problemów alkoholowych. Według założeń projektu, zarówno ocena, jak i reakcja dotyczą rozpowszechnienia wśród młodzieży (10-19 lat) alkoholu, narkotyków, palenia papierosów, a także podejmowania ryzykownych zachowań seksualnych. Omawiając raport dotyczący wyników projektu ograniczyliśmy się do najbardziej nas interesującego terenu – dzielnicy Wilanów. Ważnym elementem etapu zbierania danych była ocena istniejącej oferty profilaktycznej. Przez ofertę profilaktyczną rozumiemy nie tylko programy profilaktyczne realizowane w szkołach i działania podejmowane wobec tzw. grup ryzyka, Oferta profilaktyczna to także dostępność infrastruktury sportowej, rekreacyjnej i kulturalnej, która ma istotny wpływ na jakość zagospodarowania czasu wolnego od zajęć szkolnych.
Raport podaje następujące ustalenia odnoszące się do Wilanowa. Od 1996 roku przybyło w Wilanowie 1 569 mieszkańców i aktualnie w dzielnicy mieszka 13 552 osób. Wskaźnik bezrobocia w Wilanowie jest stosunkowo niewielki i nie przekracza 1,8%, co potwierdzają dane uzyskane z dwóch źródeł (Urząd Pracy, Ośrodek Pomocy Społecznej w Wilanowie). Nie udało się ustalić, jaki procent bezrobotnych w Wilanowie stanowi młodzież. Liczba rodzin korzystających z pomocy społecznej: (w Powsinie stale 60 osób, w tym 3 rodziny) oprócz OPS-u potrzebującym pomocy pomagają jeszcze dwie parafie - Św. Anny i Św. Elżbiety, a także Fundacja "Być Sobą".
W Wilanowie jest sporo młodzieży w wieku 10-19 lat - 1 499 osób, co stanowi 11% mieszkańców dzielnicy, Nie mamy podziału na grupy wiekowe dzieci. Z danych Wydziału Oświaty i Wychowanie Dzielnicy Wilanów wynika, że we wszystkich szkołach Wilanowa uczy się 2 362 uczniów i nie ma dzieci nie realizujących obowiązku szkolnego.
Nie uzyskano danych, świadczących o występowaniu tych chorób w badanej populacji. Nie ma w Wilanowie niepełnoletnich matek. W jednej specjalistycznej placówce leczenia uzależnień, nastawionej przede wszystkim na leczenie alkoholików, w 2004 roku tylko dwóch 18-latków uzależnionych od narkotyków realizowało program indywidualnej psychoterapii. W dzielnicy w ogóle nie ma szpitala. Z danych Instytutu Psychiatrii i Neurologii przy ul. Sobieskiego 9 wiemy o hospitalizacji czterech niepełnoletnich narkomanów z Wilanowa w 2004 r.
Wybryków chuligańskich i szkód spowodowanych przez nieletnich nie odnotowano. Natomiast do września ubiegłego roku miały miejsce czyny karalne w udziałem 11 nieletnich mieszkańców Wilanowa.
Liczba punktów sprzedaży alkoholu jest zgodna z ustaleniami Zarządu Dzielnicy, niemniej dostępność alkoholu w dzielnicy jest duża i nie ma problemów z kupnem różnego rodzaju trunków.
Według raportu, w Wilanowie nie brakuje ofert zajęć pozalekcyjnych. Brakuje natomiast informacji o takich możliwościach w lokalnym środowisku. Warto zadbać o docieranie z informacjami o propozycjach spędzania wolnego czasu do szkół poprzez lokalne media i bezpośredni kontakt z placówkami.
Lektura raportu nasunęła mi kilka wniosków. Wydaje się, że próba dotarcia do danych dotyczących działań profilaktycznych w Wilanowie powiodła się. Ankieterzy zebrali ciekawy materiał w wielu instytucjach dzielnicy, świadczący o zaangażowaniu tych instytucji w szeroko rozumianą profilaktykę uzależnień. Nie jest to działanie zintegrowane, systematyczne, ale jest i świadczy o dużym zaangażowaniu w wychowanie dzieci i młodzieży, tak, żeby była bezpieczna i wolna od zagrożeń ze strony alkoholu i narkotyków.
Pocieszające jest, że Wilanów jest dzielnicą w miarę spokojną i bezpieczną dla dzieci i młodzieży. Nie ma plagi narkomanii, agresywnych zachowań na większą skalę, czy wybryków chuligańskich. Warto zadbać o utrzymanie takiego stanu rzeczy poprzez bardziej zintegrowane systemy profilaktyczne realizowane przede wszystkim przez szkoły, ale także poprzez tworzenie dobrych warunków do osobistego rozwoju młodych ludzi.
Okazało się jednak, że Wilanów jest dzielnicą, która w zasadzie nie ma wielu propozycji pożytecznego, atrakcyjnego spędzania wolnego czasu przez młodzież, na co wskazują dyskusje w grupach docelowych (tj. grupach młodzieży, do których adresowane powinny być konkretne działania). Skierowana do młodzieży oferta nie pokrywa się z jej oczekiwaniami.
Wielkim, aktualnym, ale nie specyficznym dla Wilanowa problemem jest brak czasu rodziców dla dzieci. Brak rodziców w domu po powrocie dzieci ze szkoły zwiększa prawdopodobieństwo zachowań ryzykownych. To rodzice modeluję wzorce zachowań dzieci i, jak to wykazały badania, zdarza się wspólne z rodzicami picie alkoholu, akceptacja palenia papierosów. Potrzebne są więc również oddziaływania edukacyjne skierowane do dorosłych.
Dosyć powszechne wśród badanej młodzieży jest palenie papierosów i picie piwa. Stosunkowo łatwo jest też nieletnim kupić zarówno papierosy, jak i piwo. Mała jest wiedza na temat zagrożeń ze strony alkoholu, narkotyków, papierosów, chociaż zdecydowana większość badanej młodzieży brała udział w różnych zajęciach edukacyjnych w zakresie profilaktyki alkoholowej, rzadziej narkotykowej. Warto przyjrzeć się efektom tych oddziaływań.
Nie było danych w badaniach, które potwierdziłyby ryzyko niedojrzałych przypadkowych zachowań seksualnych. Dla najmłodszych temat seksu praktycznie nie istniał. Starsza młodzież zdaje sobie sprawę, że alkohol może podnosić ryzyko niepożądanych kontaktów.
Wydaje się, że zebrane w trakcie badań informacje są bardzo cennym materiałem do dalszych, szczegółowych analiz. Warto je wykorzystać praktycznie, monitorując działania profilaktyczno-edukacyjne w Wilanowie tak, żeby były maksymalnie skuteczne. Z przeprowadzonych badań wynika, że dobrze rolę wychowawczą spełniają szkoły, parafie, policja, straż miejska. Natomiast zaskakuje i przeraża tak widoczna rozbieżność pomiędzy wymaganiami stawianymi dzieciom i młodzieży przez powyższe instytucje, a liberalizmem rodziny! Niezbędne jest zatem prowadzenie działalności profilaktycznej obejmującej swym zasięgiem tak dzieci, jak i rodziców oraz placówki wychowawcze.
Sylwester Pieckowski
powrót na górę strony
O bezradnej starości - odpowiedź z Bielawy
W grudniowym numerze "Wiadomości Powsińskich" pisaliśmy o losie starych, niedołężnych ludzi, których rodziny umieszczają w ośrodkach opieki. Autorka artykułu, pani Teodozja Placzke, jako przykładem posłużyła się domem opieki w Bielawie. Z przyjemnością odnotowujemy szybką odpowiedź dyrektora ośrodka, pana doktora Zbigniewa Jaranowskiego, której skróty przedstawiamy poniżej. Zapewniamy, że skoro taki ośrodek działa naszym terenie, to dołożymy starań, by mógł on współpracować modelowo ze wspólnotą parafialną. Sądzimy, że taka współpraca będzie pożyteczna zarówno dla pensjonariuszy ośrodka, jak i dla parafian powsińskich, a także dla pracowników i dyrekcji ośrodka. W lutym w naszej parafii intencjami modlitewnymi obejmiemy szczególnie ośrodek "Konstancja" w Bielawie (patrz "Kalendarz Duszpasterski").
Tomasz Gutt
Oto list dr. Jaranowskiego (skróty od redakcji):
Ośrodek Opiekuńczo – Rehabilitacyjno – Leczniczy „Konstancja” w Bielawie jest jednym z dwóch ośrodków prowadzonych przez MEDI-system. Wkrótce planowane jest otwarcie kolejnego. Naszą misją jest działalność na rzecz poprawy jakości życia i przywracania normalnej aktywności osobom wymagającym opieki lekarskiej, rehabilitacji i długoterminowej pielęgnacji. Jest ona realizowana poprzez świadczenie najwyższej jakości, kompleksowych usług medycznych.
Budynek, w którym jeszcze dwa lata temu mieściły się zakłady owocowo-warzywne, a następnie hotel robotniczy został wyremontowany i zaadaptowany z zachowaniem wymogów dotyczących nowoczesnych palcówek medycznych, zlikwidowane zostały bariery architektoniczne.
Większość naszych pacjentów wymaga kompleksowej, profesjonalnej opieki medycznej niejednokrotnie z wykorzystaniem specjalistycznej aparatury. Pobyt tych osób w domach rodzinnych jest absolutnie niemożliwy.
Ośrodek bez ograniczeń, otwarty jest dla rodzin pacjentów i odwiedzających. Wielokrotnie spotykamy się z pozytywnymi opiniami na temat działalności ośrodka, zwłaszcza zauważana jest życzliwość personelu i zaangażowanie w pracy.
Ośrodek jest jedynym w regionie, a jednym z niewielu w Polsce, gdzie leczeni są chorzy wymagający przewlekłej wentylacji mechanicznej, zarówno dorośli jak i dzieci (chorzy nie są w stanie samodzielnie oddychać, ich oddech zastępują respiratory). Część chorych to pacjenci Oddziału Rehabilitacji. Intensywnie prowadzona terapia i profesjonalne metody lecznicze pozwoliły wielu przebywającym osobom, po uzyskaniu poprawy w stanie zdrowia na powrót do domu. Do Ośrodka w przeważającej większości przyjmowane są osoby, które jako ubezpieczone w Narodowym Funduszu Zdrowia ponoszą jedynie koszty wyżywienia i zakwaterowania, w wysokości 70% swojego dochodu, zgodnie z obowiązującymi przepisami. Pacjenci Oddziału Rehabilitacji leczeni są bezpłatnie.
Wszystkie przebywające w Ośrodku osoby objęte są opieką duszpasterską Księdza Proboszcza Jana Świstaka i Księdza Kanonika Bogdana Jaworka. Współpraca z parafią rozwija się, czego dowodem były odwiedziny miejscowej młodzieży przygotowującej się do Sakramentu Bierzmowania. Ta wizyta obfitowała w wiele wrażeń, zarówno dla gości jak i odwiedzanych.
W czasie półtorarocznej już działalności Ośrodek odwiedziło wielu wyjątkowych gości. W lutym 2004 roku, z wizytą duszpasterską przybył do nas Prymas Józef Glemp. Poświęcił nową kaplicę, zwiedził Ośrodek i spotkał się z chorymi. Słowa uznania Księdza Prymasa i życzenia wytrwałości w pracy są dla personelu dowodem uznania naszych wysiłków. Także Konsultanci Krajowi i Wojewódzcy w dziedzinie Anestezjologii, Neurologii oraz Pielęgniarstwa przedstawili swoje pozytywne opinie na temat funkcjonowania ośrodka.
Wizyty gości z zagranicy, ze Szwecji, Anglii, Irlandii, prowadzących podobne ośrodki potwierdziły wysoki standard opieki nad naszymi pacjentami. Dowodem uznania prestiżu Ośrodka jest umowa z Narodowym Funduszem Zdrowia na 3 lata. Razem z naszym drugim Ośrodkiem „Marianna” w Majdanie gm. Wiązowna, jako jedyne tego rodzaju ośrodki w Polsce uzyskaliśmy europejski Certyfikat Jakości ISO 9001:2000.
Firma znajduje się w dobrej kondycji finansowej i nie ma mowy o zadłużaniu się, czy narzekaniu na sytuację w ochronie zdrowia.
Nie mogę zgodzić się z poglądem Pani Teodozji Placzke, że „tego typu ośrodki są odpowiedzią na problemy starzenia się społeczeństwa, przy równoczesnym osłabieniu więzi rodzinnych i zaniku rodzin wielopokoleniowych”. W naszym ośrodku leczeni są nie tylko pacjenci w podeszłym wieku, spora grupa to także młodzi ludzie, którzy potrzebują profesjonalnej pomocy medycznej w powrocie do zdrowia, bądź których leczenie w warunkach domowych jest niemożliwe.
Trudno się nie zgodzić z tezą, że „w zdrowych rodzinach ludzie starzy chorują i umierają otoczeni troską najbliższych”. Jednak przy postępie medycyny, właśnie przejawem troski jest zapewnienie w pełni profesjonalnej opieki w miejscach, gdzie pacjenci otoczeni bliskimi nie są pozbawieni poczucia godności i troski.
Mimo krytyki Pani Teodozji Placzke, tego rodzaju ośrodki, zwłaszcza w Holandii i Szwecji, mogą służyć za wzorce. Opieka nad chorym człowiekiem, zapewnienie warunków socjalnych i profesjonalizm personelu są godne naśladowania.
Trudno wskazywać mi możliwości współdziałania wspólnoty parafialnej z naszym ośrodkiem, jednak wszelkie inicjatywy są mile widziane, jak chociażby wizyta młodzieży licealnej.
dr n. med. Zbigniew Jaranowski