Jak co roku, przed świętami Bożego Narodzenia przyjdziemy do kościoła zapalić świecę od „światła betlejemskiego”. Co to za ogień, dlaczego „betlejemski”, skąd się tu wziął? W rozgardiaszu świątecznych przygotowań zawsze brakowało mi czasu aby zastanawiać się nad takimi pytaniami. Ale w tym roku miałem wyjątkową okazję. Udało mi się porozmawiać z człowiekiem, który jest głównym animatorem akcji przyjmowania i pielgrzymowania „światła betlejemskiego” w naszym kraju - z Naczelnym Kapelanem ZHP ks. podharcmistrzem Janem Ujmą.
TG: Zacznijmy od historii. Skąd wziął się pomysł przekazywania „światła” ?
JU: Już ponad piętnaście lat temu pomysł ten zrodził się w Austrii, wśród dziennikarzy – radiowców. Jego celem było niesienie „światła”, niesienie pomocy dzieciom niewidomym. Ale żeby ta pomoc miała pewien "wizualny" wymiar, postanowili oni pobierać co roku światło - płomień - z Groty Narodzenia Pańskiego w Betlejem i poprosili, by pomagali im w tym skauci austriaccy. Tak rozpoczęła się akcja, która przybrała dziś wymiary europejskie.
TG: Dziennikarze? Dzisiaj kojarzymy tę akcję raczej z harcerzami!
JU: Tak, bo w jakimś momencie harcerze przejęli i rozwinęli tę ideę. Dziś są oni głównymi realizatorami akcji. Teraz nazywa się ona „Betlejemskie Światło Pokoju” i odbywa pod hasłem „Z Betlejem nieść orędzie pokoju wszystkim ludziom dobrej woli”.
TG: A jak to światło dostaje się do nas?
JU: Światło wędruje w lampie, bo światło trzeba chronić. Mam tu taką lampę, proszę obejrzeć (patrz fotografia). Skauci z Austrii wiozą je samolotem z Ziemi Świętej do Wiednia w dwóch takich lampach, zapalanych od ognia płonącego w Grocie Narodzenia Pańskiego w Betlejem.
TG: Wiedeń jest więc źródłem światła dla Europy?
JU: W pewnym sensie. Zwykle w pierwszą niedzielę Adwentu, czasem wcześniej, w jednym z kościołów Wiednia odbywa się wielkie nabożeństwo ekumeniczne, na które przybywają skauci z całej Europy.
TG: Nasze organizacje harcerskie też?
JU: Otóż nie. Władze i Naczelny Kapelan ZHP nie przyjeżdżają do Wiednia, bo my mamy ustaloną w Polsce, inną trasę przyjmowania tego światła. Oficjalnie do Polski światło przybywa zza ośnieżonych Tatr i jest odbierane na przejściu granicznym w Łysej Polanie od skautów słowackich. Dzieje się tak już od prawie piętnastu lat. Słowacka organizacja skautowa jest młoda, ale aktywna i bardzo otwarta na współpracę z nami.
TG: A co się dzieje ze światłem po przekroczeniu granicy?
JU: Pierwszym etapem pielgrzymki jest kapliczka „Światła Betlejemskiego” w ośrodku harcerskim na Głodówce, podarowanym harcerzom jeszcze przez prezydenta Mościckiego w 1935 roku. Rano, gdy światło jest już w Polsce, sprawuję tu zawsze pierwszą eucharystię. Po obiedzie w ośrodku harcerze zabierają światło i tak rozpoczyna się jego wędrówka po Polsce, kończąca się dopiero na początku stycznia.
TG: Długa. Jakie są jej etapy?
JU: Rozpoczniemy w tym roku w niedzielę, 12 grudnia. Trasa wiedzie przez Kraków – Wawel, skąd światło wędruje do kościoła Mariackiego, gdzie ks. Kardynał Macharski odbiera światło z rąk harcerzy. Po Mszy harcerze idą ze światłem pod pomnik Adama Mickiewicza na rynku i rozdają je Krakusom, składając życzenia. Atmosfera jest niepowtarzalna, widziałem to kilka razy, ale zwykle nie biorę udziału w dalszych wydarzeniach w Krakowie, bo prosto z Wawelu udaję się na Jasną Górę. Tu w Kaplicy Matki Bożej Jasnogórskiej Arcybiskup Częstochowy sprawuje eucharystię, a światłem betlejemskim płoną wszystkie wieczne lampki. Stąd harcerze zabierają światło do swoich macierzystych chorągwi. O godzinie dziewiątej wieczorem odprawiam Apel Jasnogórski, w którym nawiązuję do przesłania dla polskich harcerek i harcerzy, przygotowanego specjalnie na tę okazję na dany rok.
TG: Czy jest jakieś specjalne hasło tegorocznej akcji?
JU: Tak, zawsze staram się zaproponować hasło odnoszące się do aktualnej sytuacji lub potrzeb. W tym roku jest to „Betlejemskie Światło Pokoju – Światłością Świata, Europy, Polski”. Trzymając po raz kolejny Betlejemski Ogień w naszych dłoniach pamiętajmy o słowach Jezusa: „Ja jestem światłością świata. Kto idzie za Mną nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światło życia” (J 8,12). Jesteśmy wezwani, abyśmy czerpali siłę do naszych wspólnych działań z tych Słów, które On nam daje, które są mocne i mogą kształtować życie świata, Europy i Polski. Tylko w Jego Słowach jest moc, która spowoduje, że miłość, która jest sercem skautingu, wypełni nas wszystkich.
TG: Z Częstochowy, religijnego serca Polski, światło wędruje dalej...
JU: W poniedziałek dotrze ono do Warszawy, a następnego dnia delegacja ZHP będzie przyjęta w domu Arcybiskupów Warszawy i przekaże światło ks. Prymasowi. Ks. Kardynał Józef Glemp ma wielkie zasługi dla ruchu harcerskiego w Polsce. Przemiany jakie dokonały się w tym ruchu od 1990 roku zawdzięczamy w dużej mierze jego życzliwości, wsparciu i zaufaniu do ludzi związanych z harcerstwem. Tu pozwolę sobie na dygresję. Otóż ks. Prymas w uznaniu jego zasług obdarowany został najwyższym wyróżnieniem harcerskim – laską skautową. Taką samą laskę dostał wcześniej Jan Paweł II, prezydent Lech Wałęsa, a później arcybiskup Sławoj Leszek Głódź, opiekun harcerstwa z ramienia Episkopatu, a także m.in. prezydent Aleksander Kwaśniewski.
TG: Ale wróćmy do wędrówki światła. Kto jeszcze otrzymuje je z rąk harcerzy?
JU: Zanosimy „światło betlejemskie” do pałacu Prezydenta RP. Prezydenci Rzeczpospolitej są z racji swojej funkcji protektorami ZHP, kontynuując tradycję zapoczątkowaną przez prezydenta Mościckiego. Prezydent Lech Wałęsa bardzo skrzętnie wywiązywał się ze swoich obowiązków protektora, a w kaplicy prezydenckiej sprawowałem wielokrotnie Mszę św. z harcerzami. Obecny prezydent również pełni tę rolę, a ilekroć odwiedzam pałac prezydencki w sprawach ZHP zawsze zaglądam do kaplicy, zapraszam tam harcerzy i pracowników kancelarii, by wspólnie się modlić.
TG: Czy światło od razu trafia do kaplicy prezydenckiej?
JU: Nie, przynosimy je najpierw do sali kolumnowej. Jest tam przystrojona choinka, harcerze zbierają się przy niej, śpiewają, spotykają z Prezydentem. Później kapelan ZHP zabiera światło do kaplicy, skąd wszyscy chętni mogą je wziąć do domu. Warto wspomnieć, że światło betlejemskie pali się na świecach dostarczonych przez ks. dyrektora Caritas Polska w ramach akcji „Wigilijne Dzieło Pomocy Dzieciom”.
TG: Czy inne osobistości publiczne również zapraszają do siebie harcerzy ze światłem?
JU: Naturalnie. Idziemy ze światłem do Sejmu i Senatu, żeby oświeciło ono naszych prawodawców aby dobrze służyli Ojczyźnie. Następnie udajemy się do siedziby Rządu, do Premiera.
TG: Pomoc dzieciom, propagowanie ideałów harcerskich – czy media wam pomagają w tej akcji?
JU: Przede wszystkim media katolickie – m.in. Radio Maryja, które transmituje przesłanie z Jasnej Góry w trakcie Apelu Jasnogórskiego. A w Wigilię mamy możliwość - ks. dyrektor Caritas Polska i Naczelny Kapelan ZHP - wstępnego podsumowania akcji w programie pierwszym TVP. Korzystam też z tej okazji, by przynieść „światło betlejemskie” do telewizji i złożyć za jej pośrednictwem życzenia wszystkim harcerkom i harcerzom.
TG: Wróćmy znów do drogi światła...
JU: No właśnie. Światło przekazywane jest do innych polskich miast – Poznań, Gdańsk, Białystok, a z Gdańska do Norwegii, Szwecji i Finlandii, z Białegostoku na Litwę i Białoruś. A w kraju dalsze jego przekazywanie odbywa się bardzo uroczyście. Światło trafia do szkół, szpitali, domów dziecka, parafii, a formy tych działań zależą od inwencji harcerzy w ośrodkach lokalnych.
TG: Jak w tym roku światło będzie udostępniane Warszawiakom?
JU: Jest to rok sześćdziesiątej rocznicy Powstania Warszawskiego. Nic dziwnego zatem, że chcemy uczcić ten fakt rozdając światło przy pomniku Powstania. Ale ja mam związane z tym także swoje prywatne marzenie, które niestety wciąż pozostaje niezrealizowane. Chciałbym kiedyś zorganizować warszawską wędrówkę „światła betlejemskiego” z kościoła św. Aleksandra, Traktem Królewskim przez Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście. Harcerze zostawiliby światło pod pomnikiem Kopernika, następnie przy kościele Wizytek pod pomnikiem ks. Kardynała Stefana Wyszyńskiego, a wreszcie pod pomnikiem Adama Mickiewicza. Pomniki te przypominać mają nam, harcerzom, o naszych ideałach – Ojczyzna, nauka i cnota. Pragnąłbym, by wędrówka mogła zakończyć się na Placu Zamkowym lub Rynku Starego Miasta. Czyniłem już wcześniej takie próby, ale nie udały się, chyba w wyniku pewnych problemów w porozumieniu między różnymi organizacjami.
TG: To dobry moment, by zapytać o sytuację harcerstwa w naszym kraju.
JU: Obecnie sytuacja się ustabilizowała. Ale zaraz po 1989 roku ZHP przeżyło duży kryzys, będący skutkiem instrumentalizacji i ideologizacji tego ruchu przez władze PRL. Dzięki powrotowi do źródeł, do tradycji, dzięki dobrym instruktorom i kapelanom, a także dzięki wsparciu takich osób jak ks. Prymas i prezydent Wałęsa, ZHP się odrodził i jest obecnie największą organizacją harcerską w Polsce – liczy ok. 150 tys. harcerzy i harcerek. Drugą pod względem liczności organizacją jest ZHR (ok. 15 tys.). Działają też Skauci Europy (ok. 2 tys.) i Stowarzyszenie Harcerskie.
TG: Widzimy ogromne religijne zaangażowanie harcerstwa. Skąd się ono bierze?
JU: W naszej organizacji 90% harcerzy to są katolicy, niewielki procent prawosławnych i protestantów. Jest też pewnie jakiś procent niewierzących. I tu pojawia się pewien problem, bo skaut musi wierzyć, skaut nie może nie wierzyć. Takie są nasze zasady i nic piękniejszego nie wymyślono ponad to, co zaproponował młodzieży Baden Powell, twórca skautingu w XX wieku. Myśl tę przypomniał harcerzom ksiądz Prymas Józef Glemp na ostatnim zjeździe ZHP – „harcerz musi wierzyć, harcerz, który nie wierzy, przestaje być harcerzem, staje się pionierem...”. Baden Powell, który sam był anglikaninem, znał różne religie i systemy etyczne, rozumiał potrzebę wiary w jednego, jedynego Boga. Stworzył skauting jako organizację ponadwyznaniową, ale nie bezwyznaniową. Kiedy niemalże 100 lat temu Andrzej Małkowski, jeden z wybitnych instruktorów harcerskich, napisał list do Baden Powella z zapytaniem „czy może być skauting bez Boga?”, dostał od niego jednoznaczną odpowiedź: „gdyby wasz skauting miał być bez Boga, to lepiej, gdyby go w ogóle nie było”.
TG: Czy Ksiądz Harcmistrz miał jakieś osobiste doświadczenia z ZHP sprzed 1989 roku?
JU: Oczywiście. Mnie też próbowano przekształcić z harcerza w pioniera. Ja sam przecież jak składałem przyrzeczenie harcerskie w 1964 roku w Częstochowie, z której pochodzę, to nie składałem prawdziwej roty „Mam szczerą wolę całym życiem pełnić służbę Bogu i Polsce...”, ale przysięgałem na ideały socjalizmu! Na szczęście miałem kapitalnego komendanta szczepu, który stanął za mną i mówił mi po cichu: „Pamiętaj, że jest Bóg. Skaut zawsze pamięta, że jest Bóg i szuka go wszędzie.” Na szczęście czasy te są już poza nami, a w 1995 roku harcerstwo powróciło do jednej roty.
TG: Udział w skautowskich akcjach międzynarodowych, takich jak ta, świadczy chyba o dobrej współpracy zagranicznej...
JU: ZHP jest członkiem międzynarodowych organizacji skautów i skautek (WOSM, WAGGGS) i w dodatku jest jedynym przedstawicielem polskiego harcerstwa w tych organizacjach. Natomiast mnie osobiście szczególnie zależy, aby ZHP włączyło się w struktury tworzone przez środowiska katolickie. I tak ZHP od 1999 roku jest członkiem Międzynarodowej Konferencji Skautingu Katolickiego.
TG: Na zakończenie chciałbym zapytać, czy Ksiądz Harcmistrz zna Powsin?
JU: Oczywiście. Znam wasz piękny kościół. Ale zaskoczę pana – znam również księdza proboszcza Jana Świstaka. Jako młody ksiądz zaraz po święceniach zostałem skierowany do parafii w Żelechlinku, gdzie proboszczem był ks. Świstak. Wtedy to poznaliśmy się i zachowuję te czasy do dziś w mojej pamięci. Proszę serdecznie go pozdrowić ode mnie.
TG: Życzenia na pewno przekażę. Bardzo dziękuję za rozmowę. Szczęść Boże i Czuwaj!