Grudzień 2025 ISSN 1731-5069 nr 12 (292)
Pismo rzymskokatolickiej parafii p.w. św. Elżbiety w Warszawie-Powsinie
Umiłowani Parafianie i Goście! Sympatycy Sanktuarium Matki Bożej Tęskniącej w Powsinie!
Pisałem w poprzednim numerze naszego miesięcznika, że „stajemy w obliczu nadchodzących dla nas kluczowych dni w całym roku.” I oto właśnie te dni nadchodzą i spełniają się na naszych oczach: kilka dni temu Parafialny Odpust św. Elżbiety, Bierzmowanie młodzieży naszej Parafii, a dosłownie za chwilę – Święta Bożego Narodzenia i koniec (już 26 grudnia) całego Jubileuszowego Roku Nadziei! Zatem: ad rem…

Od pewnego czasu do naszej świątecznej obyczajowości wkradł się ukradkiem pewien obyczaj – mniej czy raczej bardziej rozmyślnie – zaczerpnięty z wysokorozwiniętych państw Zachodu. Chodzi o pojawiające się jak grzyby po deszczu w naszej rodzimej przestrzeni publicznej tzw. świąteczne jarmarki, owe bożonarodzeniowe, jak również te noworoczne. Być może nie są one jeszcze aż tak popularne jak te wyjątkowo charakterystyczne widowiska od dawna już obecne w przedświątecznej scenerii wielkich i bogatych państw Europy, takie które – podczas kilku tygodni – gromadzą po kilka milionów odwiedzających (jak np. w Wiedniu, Amsterdamie czy Strasbourgu). Tradycja ich organizacji często sięga nawet kilkuset lat (taką wielowiekową tradycją mogą się pochwalić choćby świąteczne jarmarki w Dreźnie, Bazylei czy Pradze), ale mogą też być to relatywnie młode „eventy”, jak to się obecnie popularnie i modnie nazywa.
Nie chcę w tym momencie skupiać się na analizie, którą prowadzi wiele biur podróży, proponujących swoim klientom specjalnie organizowane grudniowe wycieczki, by wziąć udział w tych największych, najsławniejszych czy najstarszych wydarzeniach tego rodzaju. Chodzi mi o coś zgoła innego…
Zobaczmy czym te „imprezy” przyciągają swoich uczestników, obserwatorów czy konsumentów. Chodzi w nich nie tylko – jak nam normalnie się wydaje – o wzmożoną przedświąteczną aktywność zakupową, skłonność do wydawania pieniędzy na przedziwne, mniej czy bardziej użyteczne prezenty oraz rzeczy, których w innym okresie raczej nigdy byśmy nie kupili, a przynajmniej poważnie się zastanowili przed ich nabyciem. Chodzi o nieustanne przyciąganie uwagi, a może wręcz o skupianie uwagi na tym, co atakuje człowieka całą gamą barw, różnorodnością kształtów, smaków i zapachów, oryginalnością i niepowtarzalnością rękodzieła, czy też nowoczesnością lub (wprost przeciwnie) starodawną techniką wykonania (taką odwieczną i tradycyjną, a zatem w rozumieniu sprzedawców, wystawców i nabywców lepszą od tej gorszej – automatycznej i taśmowej). Jakakolwiek jest przyczyna, która porusza którykolwiek ze zmysłów przychodzącego specjalnie lub tylko przechodzącego „przypadkowo” potencjalnego uczestnika owych nowoczesnych „misteriów”, jeden z efektów – skądinąd z pewnością zamierzony – jest zawsze i w każdym przypadku ten sam: tak „przyciągnięty i zachęcony” tym, co odczuwa, uczestnik owych – swego rodzaju – spektakli, daje się łatwo wprowadzić w świat marzeń, kolorów, dźwięków czy kształtów, które zasadniczo odbiegają od naszej marnej, szarej, brudnej i pospolitej codzienności. Nie tylko dzieci, ale także miliony ludzi dorosłych, dają się złapać na ten „lep”: przyjdź, zobacz, dotknij, posmakuj, podziwiaj, zachwyć się, podziel z innymi, kup na zapas, zachowaj na dłużej, pozwól sobie na odrobinę luksusu i zapomnienia, itd., itd., itd… Wszystko nastawione na cały wachlarz środków, podejmowanych z intencją realizacji nadrzędnego i pierwszorzędnego celu: oczarowywać oczy i umysł, uwodzić pragnienia, rozbudzać apetyt posiadania, ogłuszyć i zamroczyć władze duszy, tak, aby – jak przypomina Ewangelia cytując zapowiedź proroka Izajasza – „stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie rozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił.” (Mt 13, 15). Taki jest efekt działania ducha tego świata! Jak podkreśla nasz Zbawiciel nieco wcześniej, w tym samym miejscu Dobrej Nowiny: „otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją.” (Mt 13, 13)
Jest rzeczą oczywistą, że każdy z nas potrzebuje wypoczynku rozumianego nierzadko jako oryginalny, indywidualny i osobisty sposób planowania czasu wolnego. Czasami przybiera to postać udziału w „igrzyskach” (sławetne «panem et circenses» przypisywane Juwenalisowi), pewnego przeżycia „ludyczności” czy poruszającej „niesamowitości”. Po to przecież chodzimy jeszcze do kin (które wciąż jakoś prosperują) czy cyrku (znacznie rzadziej), na wielkie koncerty muzyczne czy do sal teatralnych, na areny i widownie sportowych zmagań albo do wielkich galerii. Chodzimy tam, gdzie ruch, zmienność, gwar i tempo życia nie pozwalają nam ani na chwilę utracić z oczu kolejnych okazji (których nie wolno skądinąd przegapić!) do wyrażania swoich emocji czy odczuć, nieustannie komentując (nawet tylko wewnętrznie) pojawiające się impulsy czy bodźce, często odbierane całymi sobą. Nie zagłębiając się zbytnio w psychologiczną potrzebę udziału w takich doznaniach, łatwo jest uchwycić jeden z ich fundamentalnych efektów: człowiek jest oszołomiony ilością propozycji, atrakcyjnością produktów, ich wyjątkowym, specyficznym, oryginalnym charakterem, a często nawet ich nieprzypadkowym, równie poruszającym – radującym oczy, nietuzinkowym i istnie mieniącym się barwami – opakowaniem.

Przyznajmy, że te efekty, choć zazwyczaj nieuświadomione, wprowadzają nasze dusze w określony świat oczekiwań, nie tylko estetycznego, ale bardzo materialnego głodu, pragnienia, by mieć, posiadać, dysponować czy gromadzić to, co dla nas samych jest tak atrakcyjne i pożądane, że decydujemy się (niekoniecznie natychmiast i od razu), aby to nabyć. Albo chociaż przynajmniej na chwilę na to popatrzeć czy nawet dotknąć. Pada wtedy wręcz „sakramentalne”: „Czy można zobaczyć?” Choć i tak już od dłuższej chwili nie możemy przecież oderwać wzroku od tego, co nas tak interesuje i pociąga…
Abstrahując od innego, kolejnego, raczej niechcianego wprost, zjawiska, jakim jest poświęcanie (często w formie ostatecznego marnowania) wyjątkowego, przedświątecznego czasu, musimy w tym momencie uświadomić sobie jeszcze jedną, znacznie ważniejszą okoliczność.
Duchowo przygotowujemy się przez cały Adwent do absolutnie wyjątkowego wydarzenia, jakim jest świętowanie Wcielenia Bożego Syna. Wiemy, że to prawdziwie spektakularne zstąpienie Jezusa na ziemię dokonało się w pewnych bardzo określonych, przynajmniej dla większości naszego społeczeństwa, znanych okolicznościach. Zobaczmy, że mamy tutaj do czynienia z kompletnym przeciwstawieniem tego, co robimy, z tym, do czego się przygotowujemy. Żeby zrozumieć i przyjąć Boże Narodzenie, trzeba wejść w atmosferę ciszy i spokojnego „wypatrywania” czasu spełnienia się Bożej obietnicy, które tworzyły właściwy klimat betlejemskiej stajni. Trzeba wejść w tzw. «milczenie spojrzenia», „zakosztować” pewnej samotności i ograniczenia, które wypełniały betlejemską grotę, nie licząc zwierząt, zapewniających raczej paletę naturalnych doznań i woni, a nie świątecznych aromatów. Trzeba spotkać się z jakąś formą opuszczenia czy wykluczenia, które nie pozwoliły na narodziny Bożego Syna w ciepłej atmosferze gospody czy rodzinnego klimatu własnego domu. Trzeba doświadczyć ciemności, dosłownie i w przenośni, zarówno braku oparcia w ludziach, którzy nie chcieli udzielić gościny, jak i ciemności samej stajni, w której z pewnością światła nie działały „pełną parą”. Jakże inny był prawdziwy świat i czas Narodzin Jednorodzonego Syna Bożego, i jak inne towarzyszą dziś temu świątecznemu okresowi ludzkie doznania, pragnienia i oczekiwania.
Nie chcę znów przez to powiedzieć, że nie mamy prawa organizować naszych Świąt i przygotowywać się do nich według własnych wyobrażeń i możliwości. Nie w tym rzecz. Chodzi o to, żeby w całym tym tumulcie i jazgocie, pośród uporczywie powracających dźwięków „niezatapialnej”, granej niezmordowanie od 175 lat piosenki-kolędy „Jingle Bells”, pośród tysięcy „rozpraszaczy i przyciągaczy” uwagi, aby nie zagubić właściwego porządku rzeczy we własnej duszy. Boże Narodzenie to nie tylko emocjonalno-sentymentalna podróż do dziecięcych baśni o spełniających się marzeniach i otrzymywanych prezentach, ale autentyczny przykład życia i historii Świętej Rodziny, w której żadne (podkreślam: ŻADNE) ze współczesnych smaków i gustów świątecznych „krajobrazów” (łącznie ze śniegiem – tym sztucznym lub prawdziwym – na dworzu i na choinkach) nie miały miejsca, czyli nie były potrzebne dla oddania wielkości chwili, radości spotkania i wyjątkowości wydarzeń.
Dziś przede wszystkim potrzebujemy właśnie takiego, duchowego widzenia. Kiedy tuż za naszą granicą toczy się mordercza wojna, kiedy ludzie przeżywają dramat prześladowań ze względu na swoją chrześcijańską wiarę i światopogląd, kiedy proponuje się nam przyjęcie „fałszywego” obrazu rodziny i tego, co ją uszczęśliwia, kiedy materializm i hedonizm nie są włącznie terminami słownikowymi, ale dla wielu podstawowymi wyznacznikami jakości i sensu życia, kiedy miliony ludzi na ziemi głodują, a jeszcze większe rozmiary przybiera chęć narzucenia milionom ludzkich istnień własnej ideologii pod pozorami wolności, demokracji i szacunku dla tzw. wspólnych wartości, które nigdy nimi nie będą, bo zwyczajnie uwłaczają ludzkiej godności… Kiedy dzieje się to wszystko, my powinniśmy zachować wewnętrzny pokój, powściągliwość i dystans, skromność i rozwagę, które pozwolą nam ominąć świat ustawicznych hałasów i projekcji, propagandy i wyprzedaży, super okazji i soldów, niekończących się sporów i zgiełku, obmów i bezbożności, powierzchowności i wystawności bez umiaru. Zachować swoje serce wolnym i nieskażonym tym rodzajem spełnienia, które przynosi zadowolenie jedynie na chwilę, po to, by za chwilę odezwać się nowym apetytem pożądania następnego upragnionego przedmiotu czy celu.
Chodzi o stworzenie duchowej atmosfery Świąt Bożego Narodzenia w swoim wnętrzu, tej wewnętrznej izdebce, czyli o takie nastawienie duszy, która będzie reagować na boskie znaki i ślady, a nie tylko na ludzkie miraże. Zobaczmy ile tego wokół odnajdujemy, zwłaszcza teraz: pozorne wspaniałości i radości, tania i banalna rozrywka, gorączkowe i nerwowe ruchy, pośpieszne decyzje i ułuda bogactwa, fałszywe gusta i nic nie znaczące propozycje, migoczące i świecące reklamy, całe ekrany wypełnione gargantuiczną ilością informacji i znaków, wszystko to wydające walkę naszej duszy, by nie zajmowała się na Święta tym, co dla niej najważniejsze – narodzinami Zbawiciela świata. Trafnie pisał o sobie – do nas i o nas – Kard. Robert Sarah w swojej wydanej przed kilkoma laty książce „Moc milczenia. Przeciw dyktaturze hałasu”: „Człowiek jest stale atakowany przez obrazy, światła i kolory, które go oślepiają. (…) Wzrok, który powinien widzieć i kontemplować rzeczy istotne, odwrócił się ku fajerwerkom.”
Czy nasze oczy duszy i serca poddadzą się tym sztucznym ogniom współczesności? Czy obronią swoją delikatną, bardzo kruchą wewnętrzną wolność i niepodległość? Czy pozostaną niezależne od fałszywych intuicji i błędnych intencji proponowanych nam przez mędrców i władców tego świata? Tego nie wiem. Ale na pewno warto spróbować, aby zażyć prawdziwego ducha Świąt, tego który poza Jezusem w zasadzie niczego innego ani nie potrzebuje, ani nie zauważa; Świętego Ducha, który przyjmuje z Bożej ręki każdy los i przejaw Bożego prowadzenia – czy wtedy, gdy drogę oświetla betlejemska gwiazda, czy ciemna noc ucieczki przed gniewem i okrucieństwem Heroda. Zobaczymy… To już naprawdę bardzo blisko. I do usłyszenia się… Już w Nowym Roku Pańskim 2026 !
I – jak zwykle – do zobaczenia: przy ołtarzu czy na ulicy, podczas nabożeństw i wspólnych spotkań, Rorat, adwentowych rekolekcji (od 19 do 21 grudnia), w trakcie pięknej, sprawowanej o północy Pasterki czy w dzień Uroczystości Bożego Narodzenia i św. Szczepana! Szczęść Boże!
Niech Wam przychodzący, wkrótce Nowonarodzony Pan błogosławi!
ks. Robert Tomasik
proboszcz powsińskiej Parafii
Świat cały czeka na Twe przyjście
Bez Ciebie na nim mrok i chaos
Jesteśmy jak gasnące liście
Wichrem i deszczem wysmagane.
Spragnieni ładu i harmonii
I stałych punktów odniesienia
Słowa, które od wieków dzwoni
Dla serc i duszy pokrzepienia.

Bez Ciebie nas naprawdę nie ma
Jesteśmy słów i czynów cieniem
Owocem, który nie dojrzewa
Drzewem odciętym od korzeni.
Przywróć nam jasność, przywróć słowo
Mocne i trwałe jak fundament
Żeby się w nas podnosił człowiek
By nie zabijał i nie ranił.
Od tysiącleci wstrząsasz światem
Który wciąż ślepy, głuchy, niemy
Podąża drogą swej zatraty
Pustosząc się, i świętość Ziemi.
Potrzebny jest nam umysł mędrca
Naiwność dziecka, śpiew kobiety
Skowronek piękna, wola męstwa
Modlitwy dar i blask uśmiechu.
Jan Sabiniarz
Źródło: Jan Sabiniarz, wiersz z tomu Słuchając ciszy, ARCHIDEO, Chojnice 2013 r.
Z ks. Jarosławem Mrówczyńskim, rozmawiamy o Adwencie, czasie przygotowania na przyjście na świat Dzieciątka Jezus oraz o rekolekcjach adwentowych, które poprowadzi w naszej parafii.

Agata Krupińska: Czy mógłby Ksiądz powiedzieć nam kilka słów o sobie? Jak pojawiło się Księdza powołanie i dlaczego ksiądz diecezjalny a nie zakonnik? Czym na co dzień się Ksiądz się zajmuje?
Ks. Jarosław Mrówczyński: Powołanie moje zaczęło się jak już byłem studentem handlu zagranicznego. Takie pierwsze mocniejsze dotknięcia miałem na drugim roku studiów. Natomiast, to we mnie dojrzewało, ponieważ było wiele spraw po drodze, które no skutecznie mnie odwodziły od tego pomysłu. W związku z powyższym potrzebowałem jeszcze paru lat na to, żeby się w tej materii, no jakoś odnaleźć, żeby to była decyzja dojrzała. Przesunięcie w czasie spowodowało, że ja nigdy później już nie miałem wątpliwości co do słuszności tego wyboru. Natomiast, czy ksiądz diecezjalny, czy nie za konik, to rzeczywiście były u mnie też takiego tego typu typu dywagacje, jakieś rozterki. Jeśli byłbym zakonnikiem to tylko w takiej bardzo ścisłej formule u kartuzów, ale kartuzów nie ma w Polsce, więc też to mi to jakoś powstrzymywało i powściągało przed taką drogą. Natomiast ostatecznie zadecydowała o tym moja konsultacja z ojcem prowadzącym ćwiczenia ignacjańskie w Częstochowie, który zapytał mnie, czy mam powołanie ewangelizacyjne czy nie. Zważywszy na moje doświadczenia wcześniejsze ewidentnie miałem powołanie ewangelizacyjne. Stąd podjąłem wtedy na drugim roku seminarium ostateczną decyzje o tym, że powinienem zostać kapłanem diecezjalnym i uważam, że to chyba była słuszna decyzja, dobrze rozeznana.
AK: Jest Ksiądz doktorem teologii i magistrem ekonomii – czy znajomość tych dwóch różnych spojrzeń na rzeczywistość pomaga w pracy duszpasterskiej?
Ks. Jarosław Mrówczyński: Zdecydowanie pomaga, ponieważ moje wcześniejsze doświadczenie życiowe, przekłada się oczywiście na pewne swoiste spojrzenie na sprawy rozwoju duchowego, zmagania ze swoją osobą, z wolą Bożą również w zakresie niepowodzeń w tej materii. Jestem magistrem ekonomii, natomiast to jest takie szerokie określenie, pojęcie. Ja skończyłem tak zwany handel zagraniczny, który koncentrował się bardziej na relacjach międzynarodowych, przy dużym akcencie na znajomość języków obcych. To doświadczenie i ta wiedza i ta praktyka, którą nabyłem jeszcze przed seminarium, ona teraz owocuje w mojej pracy dla Konferencji Episkopatu Polski w sekretariacie. Natomiast w rzeczywistości duszpasterskiej, to jak powiedziałem, to jest zupełnie inne postrzeganie, zwłaszcza jeśli chodzi o osoby, które dojrzewają w wierze, zmagają się z jakimiś trudnościami, z kryzysami, to rzeczywiście doświadczenie wcześniejsze jest pomocne.
AK: Konferencja Episkopatu Polski, Sekretarz Generalny – brzmi bardzo poważnie, a w istocie wielu z nas zapewne, nie do końca wie jaka jest ich rola, czy zadania. Czy mógłby Ksiądz w kilku zdaniach poszerzyć naszą wiedzę w tym zakresie.
Ks. J.M.: Po pierwsze chciałbym sprostować, że nie Sekretarz Generalny, tylko Zastępca Sekretarza Generalnego Konferencji Episkopatu Polski - taka jest moja funkcja. Zasadniczo Sekretarz Generalny i pomagający mu Zastępca zajmują się kilkoma rzeczami. Gronem, ciałem decydującym o kierunku rozwoju, o kierunku funkcjonowania kościoła, który jest w Polsce, jest gremium biskupów, które nazywamy Zebraniem Plenarnym Konferencji Episkopatu Polski. To właśnie na Zebraniach Plenarnych biskupi drogą głosowania, po konsultacjach, wzajemnych dyskusjach podejmują decyzje dotyczące różnych spraw personalnych, spraw doktrynalnych, spraw duszpasterskich. Gama tych rzeczy jest ogromna. Wystarczy sobie spojrzeć na programy Zebrań Plenarnych, które są publikowane na oficjalnej stronie internetowej Konferencji Episkopatu Polski, żeby zobaczyć, jak ogromne jest spektrum spraw, którymi się Zebranie Plenarne biskupów zajmuje. Natomiast Sekretarz Generalny i funkcjonujący i współpracujący z nim Sekretariat (gro osób, które są zatrudnione w Sekretariacie Konferencji Episkopatu Polski) dbają o to, aby podjęte przez biskupów diecezji były realizowane. Można by powiedzieć, że jest to swoista egzekutywa, czyli taki organ wykonawczy biskupów pilnujący tego, żeby wszystkie te decyzje zostały zrealizowane, wprowadzone w życie. Oprócz tych zadań są jeszcze są kontakty z władzami państwowymi - to się wpisuje w tak normalny statutowy zakres działania. Istnieje coś takiego jak Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu, w skrócie używam tej nazwy, która ma na celu omawianie spraw bieżących, które w jakiś sposób wymagają dyskusji, omówienia naprawy. Takim tematem wiodącym w ostatnim czasie była oczywiście sprawa katechezy. Był to jeden z głównych tematów takiego spotkania właśnie z przedstawicielami rządu i Episkopatu. Takie spotkanie organizuje właśnie Sekretarz Generalny i jego współpracownicy, którzy no dbają o to, żeby to miało miejsce, żeby spotkanie zostało przeprowadzone, żeby był z tego protokół, no i ewentualnie, żeby można było wcielić postanowienia takiego gremium.
AK: Adwent – czym ten okres powinien być dla osoby wierzącej – katolika, szczególnie w obecnej sytuacji coraz większej laicyzacji życia? Czy narodziny Dzieciątka Jezus w stajence, to jedynie legenda, czy też historia prawdziwa, choć wiekowa? Czy Słowo naprawdę staje się ciałem, jak mówi Pismo?
Ks. J.M.: Powiedziałbym, że odpowiedź jest prosta – jest to nawet pewien truizm.
Ja rozróżniam pewien rodzaj wiary tradycyjnej, która opiera się na pewnym sprawowaniu kultu, chodzeniu na Mszę świętą, odmawianiu pacierza i przestrzeganiu jakiegoś zakresu przykazań, a może wszystkich co daj Boże, od relacji głębokiej personalnej z panem Bogiem, która powoduje, że we mnie nie ma wtedy jakiejkolwiek wątpliwości i wahania, czy druga osoba boska, czyli Słowo Wcielone, pojawiło się w łonie Matki Dziewicy i przyszło na świat nie naruszając z jej panieństwa. No to są oczywiste oczywistości. Natomiast adwent i towarzyszące temu różne działania, roraty, czy właśnie rekolekcje są pewnym rodzajem czasu, który ma na celu pogłębienie tej relacji osobistej z panem Bogiem. Kiedy prowadzę rekolekcje zawsze, albo przynajmniej prawie zawsze, o ile nie zapomnę pokazuję na nazwę rekolekcji, które polegają na tym, że to jest słowo, które oznacza ponowny zbiór. Kolekcja znaczków, kolekcja obrazów a reko- kolekcja to jest ponowny zbiór, a więc mamy ponowne zbieranie rzeczy, które uległy rozproszeniu. Temu służą rekolekcje, zarówno adwentowe, jak i wielkopostne - one mają na celu oczywiście nie tylko spowiedź sakramentalną, chociaż tę również, ale również pewny rodzaj przemyślenia, pewien rodzaj odświeżenia swojej relacji. Ta tradycja zapraszania rekolekcjonistów z innego klucza, to znaczy, że rewolucjonistami nie są kapłani, duszpasterze, którzy na co dzień funkcjonują w danej parafii, ponieważ pewna świeżość przekazu, inność przekazu, czasem lepsza a czasem trochę gorsza, różnie (nie da się zaspokoić wszystkich gustów), ta inność może też wywoływać pewną świeżość treści komunikacji, komunikowania tych treści, które są zasypane kurzem niepamięci, czy zaniedbania, czy o tym się nie mówiło na bieżąco. Raptem przyjeżdża rekolekcjonista i mówi to i to, i to i raptem jest szok - ale jak to przecież tak zawsze było i nikt mi o tym nie mówił. Temu służy ten czas przygotowania takiego duchowego, który oczywiście ma różne aspekty, jak powiadam, bo są te duszpasterskie działania, jak i również ten duchowy wysiłek czy podejmowane w jakiś sposób ograniczenia.
Oczywiście ten aspekt Adwentu został troszeczkę nam zmieniony, że on jest takim radosnym oczekiwaniem, a więc ten element pokuty, jakiejś powściągliwości, jakieś ascezy został troszeczkę zmniejszony. Uważam, że nie do końca tak powinno być, bo jednak powinien być ten okres, który wprowadza w moim życiu duchowym pewien rodzaj inności. No taką innością na przykład może być tak, że na przykład ktoś podejmuje wysiłek wstawania na Roraty i czeka, kiedy te Roraty się skończą i będzie mógł się wyspać - przynajmniej przez ten godzinę dłużej. No to są różne rzeczy, ale właśnie służą temu duchowemu wysiłkowi, temu służy ten czas. Ja bym przy zachowaniu wszystkich proporcji podzielił się takim doświadczeniem pieszej pielgrzymki do Częstochowy. W latach młodzieńczych uczestniczyłem w kilku takich pielgrzymkach. To jest ogromny wysiłek, fizyczny i duchowy, no i też związany z takim bytowaniem w kurzu i w deszczu i w myciu w takich czasami prymitywnych warunkach. To naprawdę wymaga jakiegoś takiego samozaparcia i determinacji, żeby dojść. Pomijam już oczywiście dyskomfort, bóle i inne rzeczy, które się pojawiają w trakcie marszu ale znamienny jest ten fakt dojścia.
Ja osobiście czuję ogromną różnicę, kiedy na przykład jadę na spotkanie biskupów, które odbywa się na Jasniej Górze i przemieszczam się tam samochodem i jestem tam w 2,5 godziny z Warszawy i jestem w Częstochowie i oczywiście to wejście do kaplicy i to spotkanie z Matką Najświętszą jest zawsze poruszające. Natomiast pamiętam z tej przeszłości, że ma to absolutnie inny wymiar, kiedy człowiek po takich 9 dniach swoistej tułaczki dochodzi na to spotkanie. Myślę, że przy zachowaniu wszystkich proporcji, jakiś wysiłek właśnie duchowy Adwentu powoduje, że kiedy następuje ten moment wspomnienia Narodzenia Pańskiego, kiedy pan Jezus przychodzi na świat, żeby nas zbawić, żeby przynieść nam pokój, żeby dać nam nadzieję, no to, to jest zupełnie inny wymiar i on się różni i ma wtedy jakościową inność w swoim przekazie i również przeżyciu.
AK: Dlaczego Pan Jezus narodził się jako bezbronne dzieciatko w stajence?
Ks.JM.: Odpowiedź jest prosta po to, żeby nas nie wystraszyć i żeby nie tworzyć z nas niewolników. Przychodzi z miłości. Miłość jest bezbronna i oczekuje wzajemności, tylko wzajemna miłość nie rani. Na tym polega miłość doskonała, miłość w relacji do Pana Boga. Mamy dwa rodzaje miłości, czy dwa rodzaje żalu za grzechy. Żal, niedoskonały, to jest taki żal, który wynika z lęku przed karą (lepszy taki niż żaden) oraz doskonały, który wynika z żalu, że się zraniło serce Boga. I podobnie z miłością - miłość, która jest taka niewolnicza, o której zresztą mówi pięknie ten dialog Piotra i Jana z ostatniego rozdziału Ewangelii św. Jana, kiedy Pan Jezus pyta Piotra: Piotrze, czy mnie miłujesz? A on odpowiada: Panie ty wiesz, że cię kocham. To są dwa rodzaje miłości - właśnie kocham, które ma w sobie ten element miłości niedoskonałej, tak zranionej miłością własną oraz tę miłość agape, którą kocha nas Pan Bóg, do której dążymy w taki, czy inny sposób, bardziej bądź mniej udany, która jest miłością bezwarunkową, która przyjmuje człowieka, tę drugą osobę, ten podmiot miłości w sposób pełny.
AK: Okres przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia to również czas niebywałej konsumpcji, obecnie może nieco mniejszy ze względu na inflację, obawy co do przyszłości (wojny, kryzys gospodarczy). Co zrobić abyśmy nie zagubili się w szale zakupów prezentów, obniżek cenowych (Black Friday), sprzątania, gotowania?
Ks.JM.: Co zrobić - ustawić sobie piramidę celów Arystotelesa - czyli kiedy Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu. W moim przypadku gdy przychodzi Weekend i sobota jest na przykład dniem przeznaczonym na kazanie a niedziela jest świętem, a więc są to dwa dni, w których nie powinienem podejmować prac niekoniecznych, a mam przed sobą pranie, które wykonuje pralka no i teraz podejmuję decyzję. Czy ja to zrobię, bo zrobię, czy też ze względu na to, że Pan Bóg jest na pierwszym miejscu, ja to pranie odłożę, ono nie ucieknie, nie zając. I to są wybory, które się dokonują ze względu na Pana Boga.
Oczywiście szał, ta spirala konsumpcyjna, którą jesteśmy nakręcanie poprzez reklamę, poprzez presję społeczną, poprzez wizyty w centrach handlowych, to przecież tego każdy z nas doświadcza. Ale przecież odpowiedzią swoistą również jest taka społeczna kontrpropozycja, czy kontr odpowiedź, która wpisuje się w pewien rodzaj minimalizmu, że właśnie to jest przesyt konsumpcjonizmem, przesyt tą wylewającą się materią. Dla przykładu podam, kiedy jest uroczystość Wszystkich Świętych, w tej uroczystości Wszystkich Świętych najważniejszym momentem jest Msza święta, która pomaga osobom zmarłym. Natomiast ten pęd konsumpcjonizmu przekłada się na wizytę na cmentarzach i po prostu wylewające się, aż czasami rażąco wylewające się dekoracje grobów, które nie służą zmarłym, a służą wykonawcom tych grobów i tych dekoracji. Tutaj można podać taki przykład bardziej plastyczny, że śmierć jest siostrą snu. I jak śpimy to nie interesuje nas w jaki deseń mamy naszą kołdrę ubraną. Interesuje nas spokój tego snu, jego regeneracyjny charakter. I gdy zachowamy wszystkie proporcje, to się okaże, że zmarłemu niepotrzebna jest dekoracja, jakaś nie wiem, jaka na grobie. Oczywiście jest potrzebna wizyta na cmentarzu, ponieważ jest to wpisane w kulturę grzebalną i cywilizacyjną i jest to wszystko bardzo dobre, natomiast przesada właśnie jest czymś negatywnym, zwłaszcza jeżeli skoncentrowane jest tylko na takim grobie, a z zaniedbaniem powinności duchowej, czyli bycie na Mszy św., zyskanie odpustu za osobę zmarłą. To jest pomylenie pojęć i częstokroć ono wynika z ignorancji i ta ignorancja również w jakiś sposób może być prostowana w ramach rekolekcji, na których tego typu zagadnienia mogą się pojawiać.
AK: Co mogą nam dać rekolekcje? Dlaczego powinniśmy w nich uczestniczyć? Czy same rekolekcje wystarczą, aby być przygotowanym na przyjście Emanuela, na czas Świąt Bożego Narodzenia? Jak powinniśmy traktować rekolekcje i jak podejść do naszego udziału w nich?
Ks.JM.:No już ten temat jakoś omówiłem, że rekolekcje są pewnym zebraniem rzeczy rozproszonych. Dlaczego w nich brać udział? - ponieważ osoba, która przyjeżdża na rekolekcje, jest wybrana spośród innych duszpasterzy, kaznodziejów, którzy gdzieś tam są aktywni pastersko na co dzień i mogą wnieść coś nowego w moje życie duchowe. Nie muszą, ale być może właśnie są posłani po to, żebym ja usłyszał coś, co czego wcześniej nie znałem, albo co uległo zapomnieniu, bądź zaniedbaniu. Dlaczego uczestniczyć w rekolekcjach? No z rekolekcjami związana jest również łaska odpustu - czyli darowania kar doczesnych za grzechy odpuszczone co do winy. Czyli ja uczestnicząc w rekolekcjach, zyskuję taką łaskę miłosierdzia i przyjmując komunię świętą, będąc w stanie łaski uświęcającej, po modlitwie według intencji Ojca Świętego, przy braku przywiązania do jakiegokolwiek grzechu mogę ofiarować takie darowanie kar, czyli skrócenie kar, złagodzenie kar doczesnych lub czyśćcowych gdyby to dotyczyło osoby już zmarłej. Jest to łaska miłosierdzia, którą warto zyskać. Taki odpust można zyskać wtedy tylko albo dla osoby zmarłej albo dla siebie. No więc, zważywszy na małą mało atrakcyjne doświadczenia czyśćcowe, może warto było skorzystać z również z tego z tego rogu obfitości Bożego Miłosierdzia.
AK: Na co głównie będzie Ksiądz zwracał uwagę podczas naszych parafialnych rekolekcji?
Ks. J.M: Przede wszystkim na to, że cały rozwój duchowy bierze się od rzeczy podstawowych. My niejednokrotnie zajmujemy się sprawami, ja to nazywam na wysokości górnych piszczałek organowych, przy zaniedbaniu i zapomnieniu rzeczy zasadniczych, one niejednokrotnie gdzieś umykają. Dlatego ja staram się przekazywać rzeczy proste, rzeczy podstawowe, fundamentalne, właśnie po to, żeby je odświeżyć. A dopiero na nich można budować jakiś rozwój duchowy. To chyba byłoby wszystko. Dziękuję. Pozdrawiam z panem Bogiem.
Szczęść Boże. Bardzo dziękuję za czas poświęcony na nasz wywiad.
Z ks. Jarosławem Mrówczyńskim
rozmawiała Agata Krupińska
„Czytanki 1998 r.” wydano staraniem Parafii św. Elżbiety w Powsinie z okazji koronacji koronami papieskimi cudownego wizerunku Matki Bożej Tęskniącej. Wydano je za pozwoleniem Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. Czytanki opracowała mgr. Hanna Kosyra-Cieślak. WP przypominają te teksty, które nadal są bardzo aktualne.

„Ja, Matka pięknej miłości i bojaźni Boga,
i poznania i nadziei świętej.
We mnie wszelka droga łaski i prawdy,
we mnie wszystka nadzieja życia i cnoty…
Słuchaj Synu, przyjmijmy zasady,
a rady mojej nie odrzucaj.” /Z Księgi Mądrości Syracha/

Cudowne miejsca, wybrane przez Maryję, aby w szczególny sposób ukazywać bezmiar Bożej Łaski, mają to do siebie, że przyciągają najszlachetniejsze serca ludzkie. Jak gdyby w odpowiedzi na miłość i dobroć Maryi, każdy, kto znajduje się w polu jej oddziaływania, przekracza też granice swoich ludzkich możliwości.
Takim miejscem wybranym przez Maryję jest podwarszawski Powsin, gdzie zsyła Ona liczne łaski na za przyczyną swego cudownego wizerunku - znanego pod nazwą Matki Bożej Tęskniącej. Miała też na przestrzeni 6 wieków swego istnienia powsińska parafia szczęście i do hojnych fundatorów, i do szlachetnych parafian, i do wybitnych duszpasterzy, pełniących tu obowiązki proboszczów.

Dość wyraźnie wyłania się z kart starych dokumentów postać ks. Marcina Szyszki, proboszcza powsińskiego w latach 1709-1732. On to zapewne skłonił księżnę Elżbietę z Lubomirskich Sieniawską, aby ufundowała tutaj murowany kościół. Pierwszy, drewniany, na rzecz którego zapisy poczyniła jeszcze pod koniec XIV wieku. Elżbieta kasztelanowa, Ciołkowa został zniszczony najprawdopodobniej w czasie potopu szwedzkiego. Drugi, który powstał na jego miejscu, również drewniany, musiał być w złym stanie i niewykończony, gdyż w czasie wizytacji w 1675 roku zapisano, że podczas nabożeństw gołębie przeszkadzały wiernym w modłach.

Jeszcze bardziej żałosny obraz wyłania się z protokołu późniejszej wizytacji: „Kościół seu potus kaplica na miejscu kościoła stojąca, drewniana, niewielka, mająca przy sobie zakrystię murowaną, rozwalającą się, snopkami poszytą. W kościele tym sadza, z tarcic z okna trzy..” Dopiero fundacja Elżbiety Sieniawskiej z 1725 roku, pozwoliła na zbudowanie okazałego, murowanego kościoła projektowanego przez samego Fontanę.

O następcy księdza Szyszki przypomina zasłona cudownego wizerunku Matki Boskiej - obraz świętej trójcy namalowany przez Buchbundera, a będący kopią Rafaela. Nie wiemy, kiedy dokładnie znalazł się tu ów obraz, mówią o nim zapisy XIX wieku. Życzenie, aby taka zasłona się pojawiła wyraził już w 1753 roku ks. Królikiewicz, który też na jej wykonanie uczynił stosowny zapis.
Ksiądz Stanisław Antoni Królikiewicz był jednym z wybitniejszych proboszczów, powsińskiej parafii i gorliwym czcicielem cudownej Madonny tutejszego kościoła. Probostwo objął 19 września 1733 roku, zapisując pod tą datą w księdze zaślubionych, że czyni to „na większą chwałę Bożą, ku czci Matki Najświętszej i Wszystkich Świętych, a także dla zbawienia własnego i parafian”. Warto zaznaczyć, że w tym samym dniu wybrany tydzień wcześniej król Stanisław August poniatowski złożył przysięgę na pacta conventa.
Od razu też ksiądz Królikiewicz zajął się restauracją budynków gospodarczych i uświetnienie m obrządków liturgicznych. Założył i ufundował Bractwo Trójcy Świętej. Własnym kosztem utrzymywał organistę (którego poprzednio kościół powsińskiej nie posiadał), „żeby tedy etiam in Organo chwalony był Bóg w Trójcy Świętej Jedyny”. Pragnął, aby organista w kościele był zawsze (in perpetuo) i pomagał ludowi w śpiewaniu. Zmarł w 1756 roku, a w swym testamencie znaczne kwoty zapisał różnym zakonom. Ogromną sumę 200 zł (za 50 zł można było kupić konia, a za 30 krowę) pozostawił sierotom.

Ksiądz Królikiewicz zainicjował w Powsinie żywy, ciągle w świadomości parafian kult Trójcy Świętej.
Opracowała
mgr Hanna Kosyra-Cieślak

Grudzień to czas szczególny. Jak co roku oczekujemy przyjścia Zbawiciela. Kościół zachęca, by był to czas refleksji, modlitwy i dobrych uczynków. Dobrze by było, gdyby ta zachęta działała w nas przez cały rok. Warto też w ramach refleksji zastanowić się, czym jest dla nas czas?
Czas jest tą monetą, którą Bóg nam daje, byśmy nabyli najważniejszą sprawę naszego życia: szczęście wieczne. Wynika z tego, że nie ma cenniejszej rzeczy niż czas, ani też niż nic nie jest tak ważne, jak użytek, jaki z niego zrobimy.
„Nie rozumiem, bowiem tego, co czynię, bo nie czynię tego, co chcę, ale to, czego nienawidzę – to właśnie czynię”(Rz 7.15). Jesteśmy powołani do tego, żeby być tam gdzie Bóg chce i czynić to, co się Jemu podoba.
Sam Szatan wyznał kiedyś przez usta opętanego, mówiąc: „Gdybym miał jedną chwilę czasu i Maryję!”
Kalendarz:
W tym miesiącu proponujemy rekolekcje miesięczne pod hasłem „Nasz dar dla Boga” oraz cztery tematy tygodniowe:
Pełne omówienie proponowanych tematów można znaleźć w książce „Rok Święty członków Straży Honorowej i czcicieli Najświętszego Serca Pana Jezusa” autorstwa siostry Marii od Najświętszego Serca, założycielki Straży Honorowej. Książkę można otrzymać (gratis) na spotkaniu organizacyjnym 16-12-2025 na plebanii po mszy wieczornej.
Zapraszamy też do dołączenia się do naszych grup na WhatsApp – zgłoszenia proszę kierować na adres mailowy [email protected] .
Piotr Kossakowski
Kontakt:
Przeżywaliśmy niedawno święto Podwyższenia Krzyża Świętego, przy tej okazji znów jak co roku kapłani podkreślali rolę krzyża, z jednej strony jako symbolu wiary pojedynczego człowieka, z drugiej jako znak konkretnych wartości definiujących naszą państwowość.
„Tylko pod krzyżem tylko pod tym znakiem, Polska jest Polską, a Polak Polakiem” ten dwuwiersz pochodzący z 1856 roku, świadczył do niedawna o nierozerwalnym związku pomiędzy tożsamością polską i katolicyzmem. Używany był w wypowiedziach religijnych i w deklaracjach politycznych. Dziś to już historia, bo tzw. stereotyp Polaka – katolika jest w otaczającym nas świecie czymś niewygodnym. Jednak w życiu osobistym osoby wierzącej krzyż pozostaje Centrum, niezależnie od otaczającej nas mody na bunt przeciw krzyżowi.
Człowiek rodzi się i wchodzi w życie z krzyżem przez sakrament chrztu, codziennie robi znak krzyża podczas modlitwy, zakładając rodzinę przysięga na krzyż, choruje i umiera przywołując krzyż. Nieliczne jeszcze przydrożne kapliczki przypominają o krzyżu.
Przywołam jeszcze coroczną adorację wiernych przez ucałowanie krzyża podczas Triduum Paschalnego.
Dlaczego przywołuję tak szczegółowo te oczywiste fakty? Ponieważ chcę pokazać na zasadzie kontrastu, jak obok nas krzyczy inna wstydliwa rzeczywistość.
Każdy kto bywa na tzw. bazarku w Konstancinie na terenie zwanym Grapa, z pewnością przechodził obok miejsca, gdzie sprzedaje się różnorodne starocie. Obok talerzy ozdobnych i innych bibelotów leżą w brudnych pudłach, a czasem w błocie na ziemi... stare „omodlone” przez wieki krzyże z zdesakralizowanych Kościołów.
Przechodząc obojętnie obok porzuconych na ziemi krzyży pasyjnych, czy jesteśmy wiarygodni adorując w Kościele na kolanach Chrystusa w tym samym znaku. Jest z pewnością wiele takich bazarów w Polsce, pojedyncza osoba na pewno nie jest w stanie zmienić tej sytuacji we własnym zakresie.
Optymistycznym w tej smutnej rzeczywistości jest fakt, że są pojedyncze, wrażliwe osoby, które w miarę swoich możliwości finansowych wykupują pojedyncze krzyże, rozdają znajomym i starają się tą ideą zainteresować innych pod hasłem „przygarnij krzyż”. To z pewnością nie jest rozwiązanie dla każdego, chodzi jednak o to aby dostrzec problem, który będzie narastał w tym samym tempie, w którym burzone są Kościoły w Europie.
Teodozja Placzke
W dniach od 9 do 12 października 2025 r. odbyły się w Warszawie w Zamku Królewskim w Arkadach Kubickiego już XXX Targi Wydawców Katolickich a w dniach 27-30 listopada 2025r. XXXIII Targi Książki Historycznej.

|
Prof. Wojciech Roszkowski i Jolanta Sosnowska |
Już od lat rezerwuję ten czas bo słowo pisane ma zawsze dla mnie niezwykłą i wyjątkowo swoistą wartość przekazu. Do tego: miła atmosfera, bogata oferta licznych uznanych wydawnictw, wykłady i możliwość znalezienia się w gronie setek bibliofilów oraz spotkania takich autorów jak m.in.: ks. prof. Waldemar Chrostowski, ks. prof. Robert Skrzypczak, prof. Andrzej Nowak (autor monumentalnych „Dziejów Polski”), Jan Pietrzak, ks. prof. Piotr Mazurkiewicz, prof. Wojciech Roszkowski, dr Adam Sosnowski, Jolanta Sosnowska (redaktorka ponad 100. książek poświęconych polskiemu Papieżowi, kulturze i tradycji), prof. Wojciech Polak, ks. prof. Józef Naumowicz…, to czas spędzony bardzo owocnie. Natomiast przy tej wyjątkowej okazji zakupione książki (czasami podwójne egzemplarze), wzbogacą nie tylko domową bibliotekę, jako dar dla potomnych lecz będą sprezentowane rodzinie, przyjaciołom i znajomym.
Przede mną zatem lektura na długie zimowe wieczory to m.in.: Andrzej Nowak „Dzieje Polski. Tom 7 Upadanie i powstawanie” oraz bestseller autorstwa Bp Roberta Barrona „Podróż do serca wiary”, Wydawnictwa Biały Kruk z Krakowa.

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia więc warto polecić naszym Czytelnikom interesującą książkę ww. Wydawnictwa pt. „Choinka. 2000 lat tradycji Bożego Narodzenia”, ks. prof. Józefa Naumowicza – księdza, historyka, znawcy historii wczesnego chrześcijaństwa i późnego antyku, historii Bizancjum i starożytnej Armenii, wykładowcy na UKSW i ATK w Warszawie, członka Komitetu Nauk Historycznych PAN…, duszpasterza Ormian w Polsce.
We wstępie autor cytuje fragment wiersza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego (1905-1953) pt. Kto wymyślił choinki?, opublikowanym w 1948 roku:
Moje kochane dzieci,
był taki czas na świecie,
że wcale nie było choinek (…)
Ciężkie to były czasy niepospolicie,
bo cóż to, proszę was, za życie
na święta bez choinki, czyste kpinki.
Więc kiedy nadchodziły święta,
dzieci w domu, a w lesie hałasowały zwierzęta:
My chcemy, żeby natychmiast były choinki!….
Tą bajeczną opowieścią Czytelnik zostaje wprowadzany w nastrój Świąt Bożego Narodzenia, którego choinka jest uniwersalnym znakiem, znanym i lubianym na całym świecie. Wraz z autorem wędruje się po kartach Pisma Świętego, poznając miejsce narodzin Chrystusa w Betlejem, pierwsze stulecia chrześcijaństwa do czasu kiedy ozdoby roślinne i drzewka „stają się symbolem tego, co ludzkości przyniósł Jezus Chrystus – życia wiecznego. Wreszcie choinka dociera do Polski i szybko zostaje uznana za zwyczaj odwiecznie polski, choć były przecież wcześniej u nas także tzw. sady u sufitu czy podłaźniki na Podhalu”.
Czytając wstępuje się również do świątecznych domów w Londynie, Pradze, Rzymie, Krakowie czy Paryżu.
Wigilijne obrzędy i głęboką symbolikę bożonarodzeniowego drzewka, ozdabianego na wiele sposobów, można przypomnieć sobie z przytaczanych tu opisów, przedstawianych przez pisarzy i poetów np. przez Władysława Reymonta w „Chłopach” czy Marię Dąbrowską w opowiadaniu „Boże Narodzenie”. Jeszcze inną literacką rolę zyskała choinka w twórczości: Fiodora Dostojewskiego, „Choinka u Chrystusa”; Tomasza Manna, „Buddenbrookowie”; Hansa Christiana Andersena, w baśniach „Jodła” i „Dziewczynka z zapałkami” czy klasyka poezji współczesnej Thomasa Eliota w wierszu „Uprawa świątecznych drzewek”, opublikowanym w 1954 r. w zbiorze „Wiersze Ariela”.
Po tej ciekawej i wzbogacającej lekturze ufam, że jeszcze w naszej polskiej tradycji te rodzinne święta Bożego Narodzenia z pięknie ozdobioną choinką jako symbolem życia, szopką betlejemską, wigilijną wieczerzą, opłatkiem, wspólnym śpiewem kolęd, przyjazną atmosferą umiloną symbolicznymi prezentami a nade wszystko wspólną Pasterką o północy – mają wyjątkowy i wciąż niepowtarzalny charakter.
Chrońmy się zatem na wszystkie sposoby przed obserwowanymi próbami sprowadzania tych Świąt do wymiaru społecznego, komercyjnego, biesiadnego czy folklorystycznego. – „Ważne, by nie zatracić ich istoty. Jeżeli bowiem nie przyjmie się wizji Bożego Narodzenia jako przyjścia Księcia Pokoju, to nie można prawdziwie przeżyć tych wyjątkowych dni. Nie można tak naprawdę dojrzeć prawdziwego znaczenia choinki” – podkreśla w tej książce ks. prof. Józef Naumowicz.
Tradycyjnego – prawdziwie katolickiego i staropolskiego - przeżywania nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia przy zachowaniu w sobie dziecięcej ufności i radości, zdolności do zachwytu i zdziwienia, w tę Cichą noc, świętą noc…, życzmy sobie nawzajem.
Teresa Gałczyńska

23 listopada br., w uroczystość Chrystusa Króla Wszechświata kilka dni po parafialnym odpuście, młodzież naszej parafii otrzymała z rąk J. E. ks. bpa Michała Janochy sakrament bierzmowania. Pasterz przy każdej okazji zwracał się do młodych i ich rodziców oraz świadków z typową dla siebie serdecznością.
Homiliię ksiądz biskup zaczął od przypomnienia, że każde z nich doświadczyło w swoim życiu "cudu istnienia", który to jest owocem miłości ich rodziców (będącej jednocześnie odblaskiem doskonałej miłości Boga do człowieka). Później odwoływał się kolejno do pytań zaczerpniętych z obrzędu sakramentu bierzmowania, chcąc w ten sposób przypomnieć wszystkim zgromadzonym jak ważne jest osobiste i świadome potwierdzenie swojej wiary. Ciekawym spostrzeżeniem było przy tej okazji, że wiele z najważniejszych rzeczy w życiu człowieka odbywa się bez jego bezpośredniego zaangażowania, udziału i wpływu - począwszy od chrztu aż do pogrzebu.

Bp Michał przypomniał też postać o Maksymiliana Kolbego. Puentą historii o bohaterskim poświęceniu świętego zakonnika dla ocalenia drugiego człowieka było stwierdzenie, że tak naprawdę każdy z nas ma życie darowane, że wszy żyjemy dzięki komuś innemu - Chrystusowi, który dla nas i za nas poniósł mękę i śmierć.
Odwołując się do tajemnicy dnia ksiądz biskup przypomniał nam wszystkim, że Chrystus nie jest typowym królem. Nosi On bowiem na całym swoim ciele rany i znaki męki, "tak nieludzko został oszczpecony Jego wygląd i postać Jego była niepodobna do ludzi", a jednocześnie zupełnie nie ujmuje Mu to chwały. Przeciwnie - wielkość Chrystusa objawia się w Jego miłości aż po krzyż, a dla tych, którzy w Niego wierzą, przygotował wielkie rzeczy. O ile śmierć każdego innego władcy odbiera mu wszelki wpływ na cokolwiek, o tyle śmierć Chrystusa Króla jest źródłem wielu darów i łask dla Jego czcicieli.

W homilii padło też nawiązanie do aktualnie trwającego w Kościele "Roku Nadziei". Bp Michał przywołał scenę z filmu "Rejs", w której jedna z postaci była zmuszona zmienić słowa piosenki: "...i choć przyjdzie zginąć w ojczystej potrzebie, nie rozpaczaj dziewczę - spotkamy się w niebie" na wersję bez odwołań do wiary. Ostateczna wersja brzmiała więc: "...i choć przyjdzie zginąć w ojczystej potrzebie, nie rozpaczaj dziewczę - spotkamy się w grobie". Początkowo luźny ton odczuwalny podczas odwoływania się do "Rejsu" dość szybko przerodził się w głęboką refleksję nad tym, że życie człowieka bez nadziei - zwłaszcza tej chrześcijańskiej, która nie jest naiwnością, ale zaufaniem Bogu - jest w dłuższej perspektywie puste i w pewnym sensie bezowocne: "bez wiary czeka nas tylko śmierć". Bardzo poruszająca była myśl o tym, że szeroko rozumiany świat może się śmiać z ludzi pokładających nadzieję w Bogu... ale "jest to śmiech nad przepaścią". Te mocne słowa mogą być jednak orzeźwieniem lub nawet otrzeźwieniem, zwłaszcza dla kogoś, kto wchodzi w dorosłość i żyje w świecie pełnym pokus. Bp Michał zakończył jednak słowami pocieszenia, że o ile szatan jest naszym oskarżycielem, to Duch Święty - którego dary otrzymujemy już na chrzcie świętym, a potem w ich całej pełni podczas bierzmowania - jest dla każdego z nas Pocieszycielem i Obrońcą.

Tegoroczna uroczysta Msza Święta z udzieleniem sakramentu bierzmowania miała szczególny charakter nie tylko ze względu na poruszające słowa księdza biskupa. Wśród grupy trzydziestu czterech młodych ludzi były bowiem trzy dziewczęta, których katechezy przygotowujące do tego dnia odbywały się po angielsku, związane są bowiem ze środowiskiem szkoły amerykańskiej znajdującej się na terenie naszej parafii. W prośbie rodziców o udzielenie sakramentu bierzmowania, a także w podziękowaniach Młodzieży wygłoszonych pod koniec Mszy, wybrzmiały zatem dwa języki: polski i angielski. Również bp Michał przemówił na sam koniec zwracając się do obu środowisk w obu językach, co było szczególnie urzekającym akcentem. W gronie bierzmowanych znalazło się także aż sześciu ministrantów posługujących w naszej parafii, co również jest dość wyjątkową sytuacją.
Wierzę, że jako wspólnota parafialna cieszymy się z całej grupy bierzmowanych i z każdego z osobna. Oby całoroczne, dość intensywne przygotowanie do przyjęcia sakramentu, jak zauważył ks. Proboszcz Robert Tomasik, nie było końcem, ale początkiem drogi ku naśladowaniu Chrystusa i świętości.

Zachęcam, by polecać te trzydzieści cztery młode osoby Opatrzności Bożej, opiece Matki Bożej Tęskniącej oraz wstawiennictwu ich świętych patronów - zarówno z chrztu, jak i bierzmowania. Na koniec pragnę jeszcze podziękować wszystkim, którzy mieli swój wkład w tym, że każde z nich mogło w ostatnią niedzielę roku liturgicznego skorzystać z tak wielkich łask:
Dziękuję każdemu z Was - niech Bóg Wam hojnie błogosławi.
Ks. Markos
Na adres Wiadomości Powsińskich przesyłane są maile dotyczące różnych spraw związanych naszą parafią lub jej mieszkańcami – poniżej treść ostatnio przesłanego podziękowania.
Szczęść Boże!
W Poniedziałek, 10-tego listopada, w drodze do Grójca nasza wycieczka odwiedziła powsińskiej Sanktuarium. Bardzo miła Siostra, z własnej inicjatywy, zaproponowała nam obejrzenie (zamkniętego) wizerunku Matki Boskiej Tęskniącej. W dodatku zaśpiewała "na żywo"! Bardzo dziękujemy!
Stowarzyszenie "Bardziej kochani" i Tomasz Jastrzębski, przewodnik
CHRZTY
Polecamy opiece Matki Bożej Tęskniącej ochrzczone dzieci, rodziców i chrzestnych
POGRZEBY
Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie.



Powsin podobnie jak w poprzednich latach aktywnie włączył się w obchody Święta Niepodległości. Jak zwykle na Sumie o godz. 12.00 została odprawiona uroczysta Msza św. za naszą Ojczyznę.
Natomiast wieczorem po Mszy św. o godz. 18.00 w sanktuarium Matki Bożej Tęskniącej w Powsinie odbył się koncert pieśni patriotycznych w wykonaniu chóru parafialnego „Con Brio” pod dyrekcją Pana Tadeusza Zwierzchowskiego. Chór również przygotował oprawę Mszy św. Po wspólnym odśpiewaniu „Boże coś Polskę” na zakończenie Mszy św., której przewodniczył ksiądz proboszcz Robert Tomasik, Chór wykonał wiązankę pieśni legionowych („Szara piechota”, „Wojenko, wojenko” „O mój rozmarynie”, „Pierwsza Kadrowa”, „My Pierwsza Brygada”), oraz kilka pieśni bardziej współczesnych nawiązujących do walki o niepodległość Polski („Marsz Sybiraków”, „Polska rogatywka”).
Po tym krótkim koncercie wraz ks. Proboszczem wyruszyliśmy jeszcze na spacer wspominający, tych którzy polegli walcząc o niepodległość Polski m.in. poległych podczas I wojny światowej, w czasie Powstania Warszawskiego, w szczególności tych, którzy leżą na naszym powsińskim cmentarzu powstańczym oraz poległych w Powstaniu Listopadowym i Styczniowym a także tych z naszych rodzin, którzy zaginęli w obronie ojczyzny. W trakcie tej krótkiej procesji modliliśmy się za nich „Koronką do Miłosierdzia Bożego”. Niestety pogoda nam nie sprzyjała, zaczął padać rzęsisty deszcz, stąd spacer został skrócony jedynie do nawiedzenia Cmentarza Powstańców Warszawy. Po krótkiej modlitwie zapaliliśmy znicze, a ksiądz Proboszcz podziękował uczestnikom za udział w tym spotkaniu i pamięć o poległych.
Agata Krupińska
PIECZENIE BUŁECZEK - „ELŻBIETEK”





To kolejna tradycja powsińska, w której biorą udział młodzi parafianie. W związku z odpustem ku czci Św. Elżbiety Węgierskiej, matki ubogich, włączamy się do pieczenia bułeczek - „elżbietek”, a ofiary zbierane przy okazji ich rozprowadzania zasilają fundusz dla ubogich. Oprócz dobrego uczynku jest przy tej okazji wiele radości, zabawy, a wszystko wieńczy pyszna pizza.
„Elżbieto Święta, Węgierska królowa!
Na wspomożenie nasze bądź gotowa;
Ratuj nas zawsze twymi modlitwami
I zasługami.
Wszystkieś swe skarby ubogim rozdała,
Sieroty, wdowy zawsześ wspomagała,
Chorym i nędznym łaskawieś służyła,
Pókiś tu żyła”.
s. Jolanta Czarnata


W Parafii Rzymskokatolickiej św. Elżbiety w Powsinie odbył się wyjątkowy konkurs plastyczny dla dzieci, młodzieży oraz dorosłych pod hasłem „Mój kościół parafialny”. Tematyka nawiązywała do szczególnie ważnego dla wspólnoty Roku Jubileuszowego, trwających obchodów Odpustu św. Elżbiety, a także dwóch wielkich rocznic:



Konkurs został ogłoszony w listopadzie br., a finał z ogłoszeniem laureatów odbył się 23 listopada 2025 r. Pomimo relatywnie krótkiego czasu przeznaczonego na wykonanie prac, do parafii wpłynęło wiele pięknych, starannie wykonanych i niezwykle pomysłowych prac, co pokazuje ogromne zaangażowanie, spontaniczność i serce włożone przez każdego uczestnika w realizacji swojej wizji. Wyraźnie wskazuje na osobiste przywiązanie twórców do swojej świątyni i Naszej Maryi Powsińskiej. Uczestnicy mieli pełną swobodę - technika była dowolna, co pozwoliło na ogromną różnorodność prac, od rysunków i akwareli po collage i formy przestrzenne.



🏆 Laureaci i wyróżnieni
Wszystkie dzieci uczestniczące zostały uhonorowane dyplomami i tematycznymi nagrodami. Wśród nagrodzonych znaleźli się: Julia Turska - 5 lat, Basia Jędral - 7 lat, Feliks Tabaczyński -7 lat, Maja Szkudłapska - 8 lat, Franek Jędral - 9 lat, Oliwier Melnik - 9 lat, Filip Żebrowski -9 lat, Alan Krajewski -10 lat, Zosia Przygodzka - 10 lat, Wojtek Karaszewski - 11 lat, Łukasz Latoszek -12 lat.

Wielkie gratulacje dla wszystkich laureatów 👏Dziękujemy każdemu, kto wziął udział w konkursie — dzieciom, młodzieży, dorosłym, a także rodzicom i opiekunom wspierającym młodych twórców. Tego typu wydarzenia pięknie integrują parafię i budują wspólnotę wokół wartości duchowych i historycznych. Już dziś zachęcamy do udziału w kolejnych konkursach, które zostaną ogłoszone w najbliższym czasie. Nagrody są gwarantowane — ale najważniejsza zawsze pozostaje radość tworzenia i możliwość dzielenia się swoim talentem. Powodzenia i do zobaczenia w kolejnych artystycznych inicjatywach parafii 🎨✨
Anna Wyskok
KALENDZARZ DUSZPASTERSKI
GRUDZIEŃ 2025
|
Za chrześcijan żyjących na terenach objętych konfliktami Módlmy się, aby chrześcijanie żyjący w strefie wojny lub konfliktu, szczególnie na Bliskim Wschodzie, byli siewcami pokoju, nadziei i pojednania. |
|
01 XII – 24 XII RORATY
|
03 XII Środa – WSPOMNIENIE ŚW. FRANCISZKA KSAWEREGO
jest apostołem Indii.
04 XII PIERWSZY CZWARTEK MIESIĄCA – WSPOMNIENIE ŚW. BARBARY, DZIEWICY I MĘCZENNICY
05 XII PIERWSZY PIĄTEK MIESIĄCA
06 XII PIERWSZA SOBOTA MIESIĄCA – WSPOMNIENIE ŚW. MIKOŁAJA, BISKUPA
07 XII DRUGA NIEDZIELA ADWENTU
08 XII PONIEDZIAŁEK – Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP
09 XII Wtorek – WSPOMNIENIE ŚW. JANA DIEGO CUAHTLATOATZINA
10 XII Środa – WSPOMNIENIE NMP LORETAŃSKIEJ
12 XII Piątek – WSPOMNIENIE NMP Z GUADALUPE
13 XII Sobota – WSPOMNIENIE ŚW. ŁUCJI, DZIEWICY I MĘCZENNICY
14 XII TRZECIA NIEDZIELA ADWENTU
19 XII PIĄTEK – PARAFIALNE REKOLEKCJE ADWENTOWE (Dzień I)
20 XII SOBOTA – PARAFIALNE REKOLEKCJE ADWENTOWE (Dzień II)
21 XII CZWARTA NIEDZIELA ADWENTU – PARAFIALNE REKOLEKCJE ADWENTOWE (Dzień III)
24 XII ŚRODA – WIGILIA BOŻEGO NARODZENIA
25 XII CZWARTEK – UROCZYSTOŚĆ BOŻEGO NARODZENIA
26 XII PIĄTEK – ŚWIĘTO ŚW. SZCZEPANA, PIERWSZEGO MĘCZENNIKA
27 XII Sobota – ŚWIĘTO ŚW. JANA, APOSTOŁA I EWANGELISTY
28 XII NIEDZIELA W OKTAWIE NARODZENIA PAŃSKIEGO, ŚWIĘTO ŚWIĘTEJ RODZINY: JEZUSA, MARYI I JÓZEFA
29 XII Poniedziałek / 30 XII Wtorek
31 XII Środa – WSPOMNIENIE ŚW. SYLWESTRA I, PAPIEŻA
Kalendarium przygotowali księża Lech Sitek i Robert Tomasik (z wykorzystaniem schematów przygotowanych przez ks. Jana Świstaka).
Msze Św. w naszej świątyni.
- w dni powszednie. 7.00 i 18.00
- w niedziele. 7.00, 9.00, 10.30 z udziałem dzieci, 12.00 (Suma) i 18.00
- Holy Mass in English on the first Sunday of the month at 4PM.
Spowiedź.
w dni powszednie o godz. 6.45 do 7.00 oraz od 17.30 do 18.0
w niedziele i uroczystości pół godziny przed każdą Mszą świętą i podczas Mszy Św.
w pierwsze piątki miesiąca spowiedź od 6.30 oraz od 17.15.
Kancelaria czynna.
poniedziałek / wtorek / czwartek 16.00 - 17.00 środa. 8.00 - 9.00, 16.00 - 17.00 piątek. 8.00 - 9.00
Telefon. 22 648 38 46
nr konta bankowego Parafii. 89 1240 2135 1111 0000 3870 8501
Parafialny Zespół Caritas. magazyn czynny w drugą i czwartą sobotę miesiąca 10.00-11.00 w Domu Parafialnym, ul. Przyczółkowa 56,
nr konta bankowego. 93 1240 2135 1111 0010 0924 9010
e-mail. [email protected]
e-mail Wiadomości Powsińskich. [email protected]
http. parafia-powsin.pl
TELEFON KS. DYŻURNEGO - 785 593 335
Bóg zapłać za ofiary na pokrycie kosztów druku gazetki!
"Redakcja WP działa pod opieką ks. proboszcza Roberta Tomasika. Sprawy dotyczące parafii Powsin opracowuje ks. proboszcz Robert Tomasik oraz ks. Lech Sitek oraz ks. Markos Płoński. Redaktor Naczelny. Agata Krupińska. Redaktor honorowy i twórca formatu Wiadomości Powsińskich. ks. Jan Świstak. Redakcja. Maria Zadrużna, Teresa Gałczyńska, Aleksandra Kupisz-Dynowska, Krzysztof Kanabus. Nakład. 200 egz.