W i a d o m o ś c i P o w s i ń s k i e
Lipiec/Sierpień 2021 ISSN 1731-5069 nr 7/8 (239/40)
Pismo rzymskokatolickiej parafii p.w.
św. Elżbiety w Warszawie-Powsinie
MATKA Z OSTREJ BRAMY - WILEŃSZCZYZNA
PRYMAS POLSKI KARDYNAŁ STEFAN WYSZYŃSKI DO CHŁOPÓW POLSKICH
60 ROCZNICA ŚWIĘCEŃ KAPŁAŃSKICH KS. PRAŁATA JANA ŚWISTAKA
KALENDARZ DUSZPASTERSKI NA LIPIEC/SIERPIEŃ 2021
„Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy I w Ostrej świecisz Bramie!…”
A. Mickiewicz „Pan Tadeusz”
Zbliżające się wakacje i znoszone powoli obostrzenia związane z pandemią koronowirusa może skłonią kogoś do odwiedzenia Wileńszczyzny regionu, który decyzją komunistycznego satrapy został po II wojnie światowej siłą oderwany od polskiej Macierzy. Warto, choć pobieżnie zapoznać się z jej historią.
Jasna Góra z Matką Boską Częstochowską, Lwów miasto Semper Fidelis z Matką Bożą Łaskawą i Wilno z Matką Bożą Ostrobramską – to w naszej historii filary wolności, to nasze polskie twierdze nie tylko militarne, to przede wszystkim twierdze naszego narodowego ducha.
Wizerunek Matki Bożej Ostrobramskiej – Królowej Korony Polskiej pochodzi, według badań historyków sztuki, z pierwszej połowy XVII w. Istnieją również przekazy, czy może bardziej legendy, mówiące o przywiezieniu ikony Matki Bożej przez księcia Olgierda z wyprawy wojennej w drugiej połowie XIV w. Legendy, bo jaką wartość mógł mieć dla poganina taki obraz.
Ma on wymiary 200 x 165 cm. Namalowany na dębowych deskach, przedstawia Matkę Bożą ze skrzyżowanymi na piersi rękoma. Artysta namalował Maryję w czerwonej tunice, okrytą granatowym płaszczem z białą chustą na głowie i białym szalem wokół jej szyi. Wokół głowy Maryi namalowane są równomiernie rozchodzące się brązowe promienie. Obecnie obraz okrywa mieniąca się złotem sukienka, spod której widoczne są tylko twarz i ręce. Na głowie Madonny są umieszczone dwie korony z pozłacanego srebra. Jedna barokowa dla Królowej Niebios, druga późniejsza, rokokowa dla Królowej Polski. Całości wystroju obrazu dopełnia umieszczony przed obrazem, niebędący jego częścią, srebrny półksiężyc z wygrawerowaną w języku polskim inskrypcją: „Dzięki Tobie składam Matko Boska za wysłuchanie próśb moich, a proszę Cię, Matko Miłosierdzia, zachowaj mnie nadal w łasce i opiece Swojej Przenajświętszej W. I. J. 1849”. Obecnie obraz znajduje się w Kaplicy Ostrobramskiej.
Ostra Brama jest jedyną, do dnia dzisiejszego zachowaną, częścią murów obronnych Wilna, zbudowanych w latach 1503 – 1514. W swoich murach obronnych posiadało Wilno pięć bram, prowadzących w różnych kierunkach, w tym bramę prowadzącą w stronę Miednik, zwaną potocznie Miednicką lub Ostrą, od nazwy południowego przedmieścia zwanego Ostrym Końcem. Ostra Brama to fortyfikacja zbudowana na planie kwadratu o wymiarach 11 x 11 m. i murach mających prawie dwa metry grubości. Jest ona dwukondygnacyjna. Od zewnątrz na attyce umieszczony jest wizerunek Pogoni podtrzymywany przez dwa gryfy.
Obraz Matki Bożej Ostrobramskiej został pierwotnie umieszczony w niszy od wewnętrznej strony bramy. Podczas najazdu wojsk rosyjskich na Wilno w połowie XVII w., rozpoczął się szczególny kult wizerunku. W latach siedemdziesiątych XVII w., staraniem księdza Franciszka Kielczewskiego, niszę, w której znajdował się obraz obudowano drewnianą kaplicą. Niestety w roku 1711 kaplicę strawił ogień, ale już po roku w tym samym miejscu wybudowano nową murowaną. Pod koniec XVIII w. dobudowano galerię na potrzeby przybywających tu w dużej liczbie pielgrzymów.
W latach 1829 -30 i 1927 -32 oraz w 1993 ( na przyjazd Ojca Świętego) kaplica przechodziła remonty i restauracje. W roku 2010 władze litewskie przeprowadziły kolejny „remont” kaplicy Ostrobramskiej, który bardziej można nazwać kolejnym najazdem i zacieraniem śladów polskości, niż konserwacją tego miejsca. „To co zrobiono z kaplicą Matki Bożej Ostrobramskiej w Wilnie, to duża strata pod względem konserwatorskim i wstyd dla Litwy, że nie potrafi należycie zadbać o zabytki” - napisała w swym oświadczeniu przewodnicząca litewskiej Państwowej Komisji Dziedzictwa Kulturowego – Grażyna Dremaite.
Podczas uroczystości, która miała miejsce 2 lipca 1927 r. wizerunek Matki Bożej Ostrobramskiej został ukoronowany papieskimi koronami przez arcybiskupa metropolitę warszawskiego, prymasa Polski, kardynała Aleksandra Kakowskiego. Uroczystości koronacyjne uświetnili swą obecnością prezydent Polski Ignacy Mościcki i marszałek Józef Piłsudski. W górnej części elewacji kaplicy umieszczony był napis w języku polskim „Matko Miłosierdzia, pod Twoją obronę uciekamy się”, który po II wojnie światowej władze litewskie zastąpiły łacińskim.
Dziś w kaplicy, choć Msze święte odprawiane są po polsku i litewsku, słychać przeważnie polską mowę. Przybywają tu do swej Matki i Królowej naszej Ojczyzny, rodacy znad Wisły, Wilniuki i ich potomkowie wyrzuceni z własnej ziemi mieszkający w dzisiejszej Polsce. Przybywają i proszą swą Matkę o wytrwanie miejscowi Polacy – nasi bracia, żyjący tu na Wileńszczyźnie od wieków. Pomimo zsyłek na Sybir i tzw. „repatriacji” po II wojnie światowej, Polacy do dziś w niektórych miejscowościach Wileńszczyzny stanowią niemal 100 % ich mieszkańców, a w samym Wilnie jest nas kilkadziesiąt procent, pomimo wielkiego napływu Litwinów z poza miasta. Trzeba również pamiętać, że podczas spisów powszechnych przeprowadzanych przez Niemców podczas I wojny światowej i przez władze polskie po odzyskaniu niepodległości, Litwini stanowili niecałe 2 % (dwa procent) mieszkańców grodu nad Wilią.
Pierwszymi Polakami, którzy zasiedlili Wileńszczyznę i znaną nam z Sienkiewiczowskiej trylogii Laudę, byli jeńcy, brani w niewolę przez łupieskie zagony, wysyłane na ziemie polskie przez pogańskich władców litewskich. W roku 1325 z okazji ślubu księcia Kazimierza, zwanego później Wielkim, syna polskiego króla Władysława Łokietka z Aldoną – Anną córką władcy litewskiego Gedymina, wolność odzyskało 24 tysiące jeńców polskich, wypuszczonych z niewoli litewskiej. Jak na tamte czasy była to liczba ogromna.
W „Kurierze Wileńskim” z 10 sierpnia 2012 r. Mieczysław Jackiewicz tak pisze w artykule pt. „Mieszkańcy Wilna w XIV w. i później”: „Element litewski w Wilnie, które leży na granicy etnicznej białorusko – litewskiej i które po unii polsko – litewskiej z 1385 r. ulegało procesowi polonizacji, nie miało nigdy, aż do XXI w. (!) przewagi liczebnej nad zamieszkującymi miasto Rusinami, Polakami, Niemcami, Tatarami, Karaimami, Żydami, a później i Rosjanami. Mury miasta rzadko, kiedy słyszały mowę litewską. ( …) W 1737 r. w ostatnim kościele św. św. Jana Chrzciciela i Jana Ewangelisty w Wilnie zaprzestano głoszenia kazań w języku litewskim i nie pod naciskiem administracyjnym czy jakimkolwiek innym, a tylko z braku osób tym zainteresowanych”.
Polacy z orężem w ręku walczyli i bronili Wilna przed agresją z zewnątrz już od XIV w. do czasów II wojny światowej i operacji „Ostra Brama” przeprowadzonej przez Armię Krajową. Paweł Jasienica tak pisze w swej książce „Polska Jagiellonów”: „4 września 1390 r. potężna armia obległa Wilno. Oprócz Krzyżaków i wojsk Witolda byli w niej liczni „rycerze goście” z Francji, Niemiec i Anglii, skąd przybył nawet wnuk królewski. Jeden z dolnych zamków padł wkrótce, a dowodzący nim brat Jagiełły, Korygiełło, dostał się do niewoli i na miejscu został zamordowany. Drugi zamek obronił kniaź Teodor Ostrogski. Utrzymała się również główna twierdza, zamek górny wileński, obsadzony przez polską załogę pod Klemensem z Moskorzewa. Zaciekłość i okrucieństwo walk były wyjątkowe. Witold, który od polskiej kuli działowej utracił brata, Towtiłła, kazał wziętego do niewoli własnego szwagra powiesić na drzewie za nogi i ubić z łuków. Cofając się 1 października Krzyżacy wbijali na pale dzieci mieszczan wileńskich.
Następny rok zapowiadał się bardzo groźnie. Rycerstwo polskie nadal musiało strzec Wilna”.
Dzisiejsze Wilno to nadal piękne, mające polską historię miasto, tak skrzętnie usuwaną z jego budynków, ulic oraz placów i w ogóle z całej przestrzeni publicznej przez władze litewskie. Podczas moich odwiedzin tego miasta w dzień jego i mojego patrona (święty Krzysztof jest patronem Wilna i jest przedstawiony na jego herbie), przypadkowo spotkany wileński przewodnik stwierdził, że: „Przez 123 lata zaborów, przez okupację niemiecką i radziecką wyrządzono kulturze polskiej na Wileńszczyźnie mniejsze szkody, niż przez ostatnie kilkanaście lat w niepodległej Litwie”.
Polskie ślady i pamiątki po naszych rodakach są usuwane w zastraszającym tempie. Każdy remont jest do tego okazją. W katedrze wileńskiej nie ma żadnej tabliczki z polskim napisem. Nie ma również mowy, żebyśmy spotkali jakąkolwiek tabliczkę w języku polskim przy nazwie miejscowości, bądź kierunkowskazie. W przeciwieństwie do Polski, gdzie na terenach zamieszkałych przez ludność pochodzenia litewskiego takie dwujęzyczne tabliczki istnieją. Szczególny brak życzliwości do Polaków, ze strony Litwinów jest odczuwalny w Wilnie, mieście, w którym to oni są przybyszami - migrantami. Polacy w dzisiejszej Litwie są również dyskryminowani pod względem gospodarczym. Nie mogą się doczekać zwrotu ich własności, przede wszystkim ziemi i nieruchomości w samym Wilnie i w innych miejscowościach. Pozostaje nierozwiązana sprawa pisowni polskich nazwisk.
Jest i promyk nadziei. W ostatnich kilku wyborach po raz pierwszy w historii, już w pierwszej turze wyborów Akcja Wyborcza Polaków na Litwie przekroczyła 5 - procentowy próg wyborczy. Może ten sukces wyborczy Polaków do sejmu litewskiego jak i realne zagrożenie ze strony agresywnego sąsiada, zmieni ten nienaturalny stan w naszych wzajemnych stosunkach.
Krzysztof Kanabus
Z kazania wygłoszonego podczas uroczystości odsłonięcia popiersia Wincentego Witosa w Katedrze Warszawskiej, Warszawa, 28 grudnia 1975 roku.
Umieszczając tablicę Wincentego Witosa tuż obok wspaniałego pomnika marszałka Sejmu czteroletniego, Stanisława Małachowskiego, pomnika zburzonego przez tanki niemieckie, a obecnie odbudowanego, pomnika, na którym napisano: „Obrońca ludu polskiego” - chcemy przez to zaznaczyć doniosłą wagę, którą przypisujemy w dziejach wychowania Narodu i ludu rolniczego, tej postaci.
Naród w swych dziejach miał różne próby wyrównania pozycji ludu rolniczego. Taką próbą był wysiłek „króla chłopów”, Kazimierza Wielkiego, taką próbą były Śluby Jana Kazimierza, we Lwowie, jak również i Śluby Jasnogórskie – tak często później powtarzane, – bo szliśmy za natchnieniem Ślubów Kazimierzowskich i uchwał Sejmu Czteroletniego.
Zadanie główne – jak to określał sam Wincenty Witos – było następujące: trzeba przywrócić lud rolniczy Narodowi. Nieraz w swoich Wspomnieniach, które są budującą lekturą, mówił o tym, że świadomość wspólnoty narodowej trzeba rozwijać. Nieraz się martwił, że może tej świadomości narodowej niekiedy brakło. Sytuację ratował Kościół, bo on podnosił godność człowieka i uświęcał pracę rolną.
Źródło: http://fundacja.wyszynskiprymas.pl/galeria-prymasa/ |
Z „Wspomnień” napisanych przez Wincentego Witosa wyciągnę przynajmniej kilka, bardzo zasadniczych sformułowań jego myśli narodowej, myśli wychowania Narodu, a zwłaszcza ludu rolniczego. Oto jedno z jego zdań, wyjęte z mowy procesu brzeskiego: „Największym dobrem nie jest gospodarstwo, nie majątek, pieniądz, dobytek, ale miłość Ojczyzny.” (Wspomnienia, T.III, s.240). Tę miłość stawiał, jako powszechne zadanie i obowiązek wszystkich dzieci Narodu, zarówno tych, co pracują na roli, w przemyśle i w kopalniach, jak tych, co trudzą się na polu intelektualnym, nauki, wiedzy.
Miał ciekawą zasadę działania, którą upowszechniał w licznych swoich przemówieniach. Kiedy nie było Polski niepodległej, mówił: „trzeba do niej dążyć, gdy przyszła – trzeba pracować dla niej, a gdy była w potrzebie – bronić jej?. (Wspomnienia, t. III, s. 243). Słowa te poparł zdecydowanie wtedy, gdy od pługa wezwano go do stolicy, ażeby stanął na czele rządu, w krytycznej dla odrodzonego Narodu sytuacji. Przytoczę jeszcze jedno zdanie, bardzo znamienne: „Jeśli ktoś daje zdrowie, jeśli ktoś daje życie, to nie daje tego za rzeczy drobne, daje to za rzeczy wielkie, które przekraczają majątek, przekraczają fortunę, daje za te ideały, które są najwyższe i przez niego upragnione. I w tę dziedzinę chcieliśmy lud polski wprowadzić, głosząc nie tylko hasło wolności, ale też i hasło wielkości.”(Wspomnienia, s.243)
Są to tak potężne i lapidarne sformułowania, że można je wyczytać w założeniu: wolność – wielkość, znaczenie – doniosłość. Można je wyczytać we wszystkich tęsknotach ludu i Narodu. Są one zapłodnione przez ducha Ewangelii.
Wniosek z tych kilku zaledwie przytoczonych myśli – moglibyśmy przytoczyć ich wiele- wyprowadzimy słowami, które zostały wyryte na tej brązowej tablicy. Oto słowa Wincentego Witosa: „ Potęgi państwa i jego przyszłości nie zabezpieczy żaden, choćby największy geniusz- uczynić to może cały, świadomy swych praw i obowiązków Naród.”
To była teza, którą my dzisiaj bardzo często doświadczalne odczuwamy. Życie narodu czy państwa jest rzeczą tak skomplikowaną i trudną, że wymaga zespolenia dłoni, serca i mózgów wszystkich dzieci Narodu, wszystkich obywateli państwa bez różnicy ich środowiska społecznego czy zawodowego. Wtedy dopiero można pokierować łodzią naszej wspólnej Ojczyzny, o której losy mamy obowiązek się troszczyć.
Gdy wiemy, jak bardzo musi się trudzić cały Naród, to wiemy, że zacząć może każdy człowiek, jak mówił Juliusz Słowacki: „Ziarnem Polski być jeden prosty człowiek może, jak w ziarenku żyta całe przyszłe zboże.” Tak właśnie zaczął w Polsce Odrodzonej trzykrotny premier, zabrany do stolicy od pługa. Mógł ongiś Bóg powołać Dawida na króla od owiec, mógł również i Naród powołać od pługa syna swej Ojczyzny na czoło Rządu Rzeczypospolitej.
Mając to wszystko przed oczyma, pragniemy, choć kilka zwięzłych wniosków wyprowadzić na dziś.
Pierwszy z tych wniosków już nieco odsłoniliśmy. Jest to rehabilitacja człowieka, który wychował rzesze ludu rolniczego w zdrowej miłości Ojczyzny i Narodu. Dlatego właśnie w sercu stolicy, w katedrze zburzonej i odbudowanej, jest wmurowana tablica, obok pomnika marszałka Małachowskiego, w najdogodniejszym – jak nam się wydaje – miejscu i sąsiedztwie.
A dalej- doniosły postulat równowagi wszystkich warstw społecznych w Polsce. Nie może Ojczyzny i jej pomyślności budować jedna tylko warstwa, chociażby ożywiona najlepszymi zamiarami, ideałami, zdolnościami, doświadczeniami i zasługami. Nie można na boku postawić wszystkich innych warstw Narodu. Zawsze będzie to praca niepełna, a nawet niekiedy i niebezpieczna, jeżeli odpowiedzialność za Ojczyznę, naród i państwo zacieśni się do pewnej tylko ilości rąk. Wszystkie dłonie muszą złożyć swój wysiłek, wszystkie serca swą miłość, wszystkie umysły swój trud, ażeby można było mówić o równowadze pracy, w poczuciu praw i obowiązków w Ojczyźnie.
A oto trzeci wniosek: rehabilitacja powołania rolniczego. Ta rehabilitacja zaczyna się w myśli bożej od chwili, gdy Ojciec Niebieski mówi do pierwszych rolników w raju: „czyńcie sobie ziemie poddaną.” To „ sobie” znaczy bardzo dużo. Znaczy nie tylko orać i uprawiać, ale działać tak, ażeby nikt nie poczuwał się do prawa wtrącania się w sprawy naszej Ojczyzny, aby też nikt nie chciał nas wyręczać, bo my jesteśmy tutaj, w naszej własnej Ojczyźnie po to, abyśmy zaradzali wszystkim jej potrzebom. My – to znaczy wszyscy Polacy, rodzący się w ziemi ojczystej.
Dlatego ten szczytny zawód -- powiem więcej – powołanie do służby ziemi, do pracy rolnej nie może pozostać na marginesie wielkiej przebudowy współczesnej, ponieważ Polska jest krajem rolniczym, należy w licznych i skomplikowanych zadaniach naprzód wykorzystać dla dobra społecznego właściwości i wartości przyrodzone, naturalne naszego układu bytowego. Dlatego musi istnieć realizm w budowaniu lepszej przyszłości. Realizm ten wyraża się w tym, że stoimy na ziemi, a ziemia ta jest żyzna. Na niej budujemy fabryki, wiedząc dobrze, iż ludzie tam pracujący potrzebują chleba naszego powszedniego, którego dostarczyć może tylko rzetelna służba ludu rolniczego na ziemi ojczystej.
Polska nie może żyć z importu ziarna, bo bogaciła się przez eksport. Tak było przecież za czasów królewskich, na ziarnie wzbogacił się Gdańsk. I dzisiaj dowartościowanie pracy na roli będzie ustawianiem się na właściwym gruncie wielkiego budowania i pomyślności naszej wspólnoty narodowej.
Dalszy wniosek wiąże się ściśle z przytoczonymi tekstami. To miłość do ziemi ojczystej gwarantuje wolność i stabilność Narodu w jego granicach. Przecież nie kto inny, tylko nasi nieprzyjaciele zwrócili na to baczna uwagę w czasie okupacji, gdy mówili butnie: nam nie są potrzebni Polacy, nam jest potrzebna ich ziemia. Rozpoczęli, więc tragiczną rozprawę z Narodem - wysiedlenie Polaków i niszczenie warstwy, która broni Polskę przed tym, by nie stała się lotnym piaskiem. Znamy tragedię Zamojszczyzny. Ale przedtem jeszcze mieliśmy tragedię Kulturkampfu. Wiemy, co to znaczyło. Naród musi być mocno oparty o rzeczywistość, która trzyma pazurami serca każdy kawałek ziemi ojczystej. Tak jak trawa pod dębami chroni glebę przed lotnymi piaskami, tak rolnik siedzący na swym zagonie, miłujący ziemie rodzimą, wkładający w nią trud, pot, wysiłek, umiejętność, doświadczenie i miłość - sprawia, że Polska nie jest terenem przepychanym w prawo i w lewo. Tak było w czasie rozbiorów. Nie było zda się nikogo do obrony, ale pozostał Naród, który ogarniał sercem każdy zagon i nie pozwolił go sobie wydrzeć, bo to jest warunek trwałości naszego bytowania narodowego. I dlatego Naród przetrwał.
Wiemy, co Niemcy zrobili z wielkimi majątkami. Usunęli właścicieli i ustanowili swoich „treuhanderów”. Już Polacy dla swoich głodnych dzieci chleba stamtąd nie dostali, bo wszystko zostało wywiezione z Polski. Ale Niemcy nie zdołali przezwyciężyć rolników na wsiach i ci żywili Naród wtedy, gdy miasta głodowały.
Cóż z tego, że nabudujemy wiele miast, które się amerykanizują w swoim zewnętrznym wyglądzie? Cóż z tego, że wejdziemy na ślady swoistego kapitalizmu przemysłowego, jeśli nie będzie, komu dostarczyć dla wielkich miast chleba, warzyw i wszystkiego, czego pilnie potrzebuje dziecko i mędrzec i starzec? Dlatego też niezmiernie doniosłą rzeczą jest doceniać znaczenie prywatnej własności rolnej, bo to jest warunek stabilności bytowania Narodu. Można mieć na ten temat rożne poglądy, ale rzeczywistość bije po głowie, gdy widzimy, jak trudno jest w naszej Ojczyźnie o zaspokojenie pierwszych potrzeb bytowania. Dzieje się to na skutek zachwianej równowagi, którą trzeba przywrócić między wszystkimi warstwami pracującymi w Ojczyźnie i rzetelnie służącymi - jak lud rolniczy - potrzebom wielkich zespołów przemysłowych, potężnych kombinatów fabrycznych, które powstały w ostatnim trzydziestoleciu. Rozbudowały one ponad miarę miasta, które wyciągają młodzież ze wsi od pracy rolnej i skazują na bytowanie niekiedy o wiele trudniejsze.
Dalszy wniosek to obrona przed klęską na odcinku gospodarki rolnej. Są to słowa, które możemy wyczytać na wielu szpaltach prasy współczesnej w Polsce. Ciągle mówi się o jakichś brakach. Czy nie dlatego, że istnieje zasadniczy i podstawowy brak, którym jest właśnie zachwianie równowagi między gospodarką przemysłową a gospodarka rolną? Równowaga a więc równe prawa dla wszystkich dziedzin pracy. Dopiero wtedy, gdy są równe prawa, można mówić o obowiązkach.
To, co jest niezmiernie ważne, to wstrzymanie fali demoralizacji społeczeństwa wiejskiego przez środki masowego przekazu. Niech nikt nie myśli, że jestem przeciwnikiem awansu społecznego wsi, zwłaszcza, gdy idzie o szeregi uczącej się gorliwie młodzieży pochodzącej z rodzin rolniczych. Zjawisko to jest dobre i pożądane. Ale idzie o to, aby było proporcjonalnie wymierzone, tak iżby wieś nie wymarła. Dlatego też wieś musi czuwać nad tym, aby się nie dać zdemoralizować przez nietrzeźwość i przez kluby tak zwanej kultury, gdzie wszystko może być, oprócz kultury. Bronić się musi przed niszczycielstwem bezmyślnym, zwłaszcza przez ucieczkę z zagonu ojcowego.
My przecież pamiętamy Drzymałę. Sam modliłem się na jego grobie, wizytując parafię Miasteczko Kraińskie w archidiecezji gnieźnieńskiej. Znamy jego sprawę i historię: to obrona kawałka ziemi. Znamy również i płakaliśmy nad książką Placówka Prusa. Nas to wzruszało, bo były to potężne przeżycia. Dzisiaj trzeba by jak najbardziej pielęgnować i wychowywać patriotyzm do ziemi ojczystej wśród naszej młodzieży. To nie tylko do was, Ojcowie, i do waszych praojców powiedziano: „ czyńcie sobie ziemię poddaną.” Mówi się to i dzisiaj w kościołach i czyta się z Pisma Świętego. Nie kto inny nas tutaj ubezpieczy, w granicach politycznych naszej Ojczyzny, tylko my sami. Nie możemy oglądać się ani na prawo, ani na lewo. Nie możemy ufać - jak przestrzegano przed tym Izraela - „ wozom i koniom” Musimy podnosić głowy do góry w Imię Pana Zastępów, wypełniając jego zadania.
Wieś musi szczególnie ustrzec się przed walką z życiem młodych Polaków. Wieś nie może się wyludnić, bo wtedy wymrą i miasta. Ja jestem tym nieszczęsnym prorokiem, który wołał od chwili, gdy ukazała się w Polsce ustawa, dopuszczająca do przerywania ciąży, i tragiczny w życiu autora i w swym znaczeniu okólnik, zmuszający lekarzy do stosowania zbrodniczego aktu na żądanie jednej ze stron. Matka ma prawo do swego ciała, ale nie ma prawa do poczętego dziecka, bo ono jest własnością Boga i narodu. Chociaż nieszczęście zabijania poczętego życia bardzo owładnęło miasta polskie, niech wieś polska broni się przed nalotami podobnych zwyczajów. Gdy ona wymrze, opustoszeją zagony, zamrą miasta, przestaną dymić kominy i – jak jest powiedziane w Piśmie Świętym – „ imiona głupich będą wymazane z ziemi żyjących”
Wspomniałem wam o Placówce Prusa, o postaci zabiedzonego Ślimaka, który bronił zagonu ziemi przed wysłannikami Hakaty. Znamy wspomnienia z Ziemi Chełmskiej, znamy dzieje kolonizacji naszej polskiej ziemi, gdy jej zagony spod Torunia docierały wzdłuż Wisły, po obydwu stronach, aż pod Czerwińsk i dalej, kolonizując ziemię polską na rzecz ludności l niemieckiej, Wisła wprawdzie była polską, ale jej brzegi nie były już polskie.
Nie myślcie, że Prus, Reymont, Witos pisali dla siebie. Pisali dla Was i dla tych, co po was przyjdą. Wzory odeszły, ale Polska żyje.”
Stefan Kardynał Wyszyński, Praca a godność człowieka, wyboru dokonał Prymasowski Instytut Ślubów Narodu na Jasnej Górze, Częstochowa 1983.
Fragment książki „Testament Wincentego Witosa” Barbary Olak.
Propozycja na wakacyjne wędrowanie.
Na widocznej z daleka górze, już w czasach przedchrześcijańskich, mieszkańcy tej ziemi oddawali cześć swoim, ówczesnym bogom. Święty Krzyż (596 m. n.p.m.), wcześniej Łysa Góra lub Łysiec ma za sobą długą religijną tradycję. Już w XV w. ksiądz Jan Długosz w swej kronice tak pisał o Łysej Górze: „Na jej szczycie znajdować się miała bożnica w bałwochwalstwie żyjących Słowian, gdzie bożkom Lelum i Polelum ofiary czyniono i podług innych czczono tu bożyszcza: Świst, Poświst, Pogoda …”.
Pierwsze ślady kultu religijnego sięgają lat 1300 – 400 przed Chrystusem i są przypisywane ludziom kultury łużyckiej. Z późniejszych czasów zachował się „krąg kultowy” – wał usypany z kamieni, mający około 2 km długości, usytuowany w szczytowej partii góry. Legendy związane z tym miejscem mówią również o „zamku”, który miał się mieścić w tym miejscu, gdzie dziś wznosi się klasztor.
Pierwszym kościołem na Łysej Górze była rotunda, wzniesiona przez żonę księcia Mieszka I, czeską księżniczkę Dąbrówkę, do której w XII w. dobudowano nawę. Nie zachowały się dokumenty poświadczające czas powstania fundacji opactwa benedyktyńskiego. Tradycja zakonu benedyktynów przypisuje fundację Bolesławowi Chrobremu i datuje ją na rok 1006. Tą wersję umieścił również ksiądz Jan Długosz w swoich „Dziejach Polski”. Współcześni mediewiści powstanie opactwa na Łysej Górze datują na początek XII w. i fundację przypisują księciu Bolesławowi Krzywoustemu. Przekazy kronikarskie mówiące o początkach opactwa benedyktyńskiego są ze sobą nie do końca spójne i bardziej oparte na legendach niż na dokumentach. Również przekazy o księciu Emeryku (ok. 1000 – 1031) synu króla węgierskiego Stefana I, który obdarował opactwo relikwiami Drzewa Krzyża Świętego, też nie mają potwierdzenia w dokumentach, ponieważ te zostały zniszczone podczas najazdu tatarskiego na te ziemie w roku 1259. Miało to miejsce podczas drugiego najazdu tatarskiego na ziemie polskie. Klasztor został obrabowany i zrujnowany. Relikwie przetrwały dobrze ukryte w gołoborzu, znajdującym się u stóp kościoła. Dzięki staraniom i funduszom księcia sandomierskiego Bolesława Wstydliwego, po kilku latach prac budowlanych przywrócono budynki opactwa do użytku. Po najazdach tatarskich nastąpił czas spokoju, który bracia zakonni wykorzystali na rozwój duchowy i materialny zgromadzenia, nie zapominając o okolicznej ludności. Właśnie na tych terenach, gdzie pojawiali się benedyktyni gospodarka w okolicy podnosiła się na wyższy poziom. Zyskiwała na tym produkcja przemysłowa, rolnictwo, hodowla ryb i inne.
Od XIV w. w nazwie opactwa nie pojawia się już określenie Łysa Góra. Miejsce od tego czasu zwane jest: Opactwo Ojców Benedyktynów Świętego Krzyża, później zwane w skrócie Świętym Krzyżem.
Po wieku spokoju opactwo, tym razem za sprawą Litwinów, znów zostało ograbione. Litewscy książęta Kiejstut i Lubert powracający z łupieskiej wyprawy na Wołyń, dotarli na Święty Krzyż, rabując kosztowności i uprowadzając jeńców.
Po wstąpieniu na tron polski Władysława Jagiełły, opactwo na Świętym Krzyżu zostało objęte jego szczególną opieką. Od pierwszych dni swojego pobytu na polskiej ziemi odwiedzał to święte miejsce i hojnie go obdarzał. W czasie wyprawy pod Grunwald, także spędził tu kilka dni. Również jego syn Kazimierz Jagiellończyk był dobroczyńcą tego miejsca. W tym czasie powiększono znacznie kościół, wzniesiono zakrystię, pomieszczenia mieszkalne i krużganki. Po rozbudowie kościół liczył siedem ołtarzy, w tym główny poświęcony Trójcy Przenajświętszej. Rozbudowę nadzorował opat Michał z Lipia, dobry gospodarz, a także wybitny kaznodzieja i reformator. Jego następcą był opat Maciej z Pyzdr, badacz nauk wyzwolonych i filozofii, również dobry administrator. To on dobudował północne skrzydło klasztoru, w którym mieściły się szpital i apteka. Od tego czasu wytwarzano w zakonie lekarstwa, co z czasem stało się specjalnością klasztoru i służyło zakonnikom i okolicznej ludności.
Po dwóch wiekach przerwy Tatarzy ponownie dotarli na te ziemie pustosząc klasztor i jego okolice. Zabudowania nieodbudowane po tatarskim napadzie popadały w ruinę, a życie duchowe słabło. Wiek XVI był dla opactwa czasem regresu.
Dopiero w XVII w. za sprawą rodu Oleśnickich, a w szczególności wojewody lubelskiego Mikołaja (1558 – 1629) opactwo zostało podniesione z upadku. Bezpośredniej odbudowy tak materialnej, jak i przede wszystkim duchowej., podjął się opat Stanisław Sierakowski z Bogusławic. Nowy opat rozbudował kościół i jego otoczenie nadając mu barokowy wystrój. Dalsze zaplanowane prace przerwał „potop” szwedzki. Wojska szwedzkie i ich sojusznicy Siedmiogrodzianie podczas trzyletniego pobytu na Świętym Krzyżu ponownie go zrujnowali i ograbili. Po wojnie ze Szwecją prace budowlane kontynuowano, odbudowując i rozbudowując opactwo. Na początku XVIII w. funkcję opata sprawował Stanisław Krystyn Mirecki, którego starania doprowadziły do powołania w roku 1709, przez papieża Klemensa XI Kongregacji Benedyktyńskiej Świętego Krzyża. W skład powstałej Kongregacji weszło dziewięć opactw: Święty Krzyż, Tyniec, Lubin, Mogilno, Płock, Sieciechów, Troki, Horodyszcze i Nieśwież. Wskutek pierwszego rozbioru Polski w roku 1772, od Kongregacji odpadł Tyniec, a po trzecim rozbiorze w 1795 r. przestała ona istnieć.
Dalszy rozwój opactwa został przerwany 26. VI . 1777 r. przez pożar, który zniszczył kościół i dachy zabudowań klasztornych. Uszkodzenia budynku kościoła były tak duże, że wypalone ściany rozebrano, wznosząc na ich miejscu nowe. Odbudowa i prace wykończeniowe wnętrza świątyni zajęły prawie 30 lat. Konsekrowano go na nowo 1806 r.
W czasach zaborów, okupanci zlikwidowali wiele zakonów na terenie Polski, ponieważ były one terenem nieustającej walki o niepodległość narodu. Taki też los spotkał opactwo na Świętym Krzyżu. Dobra zakonu Rosjanie skonfiskowali, a zakonników rozpędzono. Relikwie Drzewa Krzyża Świętego po 800 latach opuściły Święty Krzyż, znajdując schronienie w parafii Słupia Nowa.
Ukazem carskim z 1849 r. zorganizowano w części zabudowań opactwa więzienie, które przetrwało w tym miejscu prawie sto lat. W Drugiej Rzeczypospolitej miało ono miano najcięższego. Wybuch II wojny światowej zastał tu ok. 1000 skazanych, głównie przestępców kryminalnych.
W czasie I wojny światowej wojska austriackie obrabowały i zrujnowały opactwo, wysadzając miedzy innymi wieżę kościoła, która do dziś czeka na odbudowę. W 1920 r. na powrót zamieszkali tu zakonnicy, powoli odbudowując opactwo.
Przełomową datę stanowi rok 1936, kiedy to Święty Krzyż, decyzją administratora diecezji sandomierskiej, został przekazany Misjonarzom Oblatom Maryi Niepokalanej, którzy do dnia dzisiejszego sprawują opiekę nad tym miejscem.
W latach II wojny światowej, Niemcy po zaatakowaniu ZSRR, urządzili w pomieszczeniach więziennych obóz dla jeńców radzieckich, których ok. 6000 spoczywa na pobliskiej polanie Bielnik.
Sytuacja polityczna w latach powojennych nie sprzyjała odbudowie opactwa i przywróceniu mu pierwotnego przeznaczenia (likwidacja więzienia). Dopiero w roku 1954 przystąpiono do kapitalnego remontu, dzieląc zabudowania na Świętym Krzyżu, na te, które pozostaną w posiadaniu Kościoła i te, które przejmie Ministerstwo Leśnictwa. Prace konserwatorskie i rekonstrukcyjne trwają do dziś. W ostatnich latach kościół przykryto miedzianą blachą i przeprowadzono remont jego elewacji zewnętrznych.
Z okazji milenium (1006 – 2006) opactwa zostały ufundowane przez mieszkańców ziemi świętokrzyskiej i Ojców Oblatów dwa dzwony; św. Benedykt i św. Eugeniusz, które poświecił na krakowskich Błoniach ojciec święty Benedykt XVI. Ostatnio odbudowano wieżę, którą Austriacy wysadzili w powietrze w czasie I wojny światowej.
Historia Świętego Krzyża to jakby dzieje w pigułce naszego Narodu, który w czasie 1000 lat swojego istnienia przechodził swoje wzloty i upadki. Jego siła oddziaływania na nasze dzieje i naszą kulturę jest ogromna, nie dość, że dała nazwę całej ziemi, dzisiaj Województwu ŚWIĘTOKRZYSKIEMU, to również wiele kościołów i innych rzeczy oraz miejsc w Polsce ma nazwę pochodzącą od Niego, np. ulica Świętokrzyska w Warszawie.
W pierwszych wiekach po przyjęciu chrześcijaństwa przez plemiona polskie, gdy jeszcze nie istniało narodowe sanktuarium Maryjne na Jasnej Górze, to właśnie Święty Krzyż spełniał tą rolę dla ówczesnych Polaków.
Na koniec warto jeszcze wspomnieć, że Święty Krzyż., jak mówi przekaz, skrywa doczesne szczątki wielkiego rycerza, księcia Jeremiego Wiśniowieckiego – Jaremy herbu Korybut, pogromcy Kozaków i obrońcy naszych kresowych granic, któremu niedane było spocząć w ziemi ukochanej przez niego. U wejścia do jego krypty grobowej widnieje znamienny, wiele mówiący i dający do myślenia napis:
„Kim ty jesteś – ja byłem,
kim ja jestem – ty będziesz”
Dosadne do bólu, ale prawdziwe, szczególnie po obejrzeniu szczątków księcia.
Święty Krzyż to nie tylko sanktuarium. Na górze, nieopodal opactwa od 1921 r. działa obsługiwana przez zakonników stacja meteorologiczna oraz telewizyjne centrum przekaźnikowe zainstalowane na stojącej tam wieży, mającej 157 m. wysokości. Przekaźnik telewizyjny uruchomiono w 1966 r.
Krzysztof Kanabus
Obchody tej ważnej dla ks. Jana Świstaka, jak również całej parafii uroczystości rozpoczęły się już w czwartek, kiedy to o godz. 18.00 miała miejsce Msza św. w intencji ks. Jana, a także z okazji 60 rocznicy święceń kapłańskich.
Natomiast w niedzielę w dniu 27 czerwca 2021 r., miały miejsce obchody oficjalne. Na Sumie o godz. 12.00 w naszym Sanktuarium odbyła się Msza św. z okazji 60 rocznicy święceń kapłańskich ks. prałata Jana Świstaka. Msza św. była koncelebrowana przez ks. proboszcza Lecha Sitka oraz Jubilata – ks. Jana Świstaka. Oprawę muzyczną Eucharystii przygotował Chór parafialny „Con Brio” pod dyrekcją Pana organisty Tadeusza Zwierzchowskiego. Po Mszy św. wszyscy uczestnicy zostali zaproszeni na tort urodzinowy do salki katechetycznej w Domu Parafialnym.
Zanim jednak rozpoczął się poczęstunek padło wiele miłych słów i życzeń dla Jubilata ks. Jana Świstaka. Dziękowano za posługę, jako proboszcza, a później rezydenta w naszej parafii, za posługę kapłańską przy ołtarzu i w konfesjonale. Chwalono Jego zdolności organizacyjne i dziękowano za rozwój wspólnot parafialnych takich jak: chór, lektorzy, kantorzy, za organizowanie parafialnych podróży. Przypomniano, że ks. Jan był pomysłodawcą i twórcą Wiadomości Powsińsk ich, a także, że przez wile lat był również głównym autorem artykułów do naszego parafialnego miesięcznika. Nade wszystko jednak zwracano uwagę na niestrudzone działania ks. Jan Świstaka mające na celu rozwijanie kultu do naszej Pani na Powsinie – Matki Bożej Tęskniącej. Zwieńczeniem tych starań była koronacja wizerunku Matki Bożej Powsińskiej koronami papieskimi w 1998 r. Za doświadczenie, życzliwość, za wybór drogi kapłańskiej dziękowali i składali życzenia przedstawiciele wspólnot parafialnych m.in. Kółek Różańcowych, Chóru parafialnego ”Con- Brio”, Redakcji Wiadomości Powsińskich oraz parafianie.
Szanowny Jubilacie, ks. Janie, życzymy niech Matka Boża Tęskniąca, Powsińska otoczy Cię opieką na dalsze lata. Jednocześnie zapewniamy o naszej modlitwie i życzymy Szczęść Boże.
Agata Krupińska
CHRZTY:
6 VI Maciej Markowski
12 VI Antoni Matyjasiak
27 VI Tymon Korczak
Nowoochrzczone dzieci, ich rodziców i chrzestnych oddajemy w matczyną opiekę Matki Bożej Tęskniącej-Powsińskiej.
ŚLUBY:
27 VI Anna Pyziel Jarosław Serafin
Nowożeńcom życzymy wielu łask Bożych i stałej pomocy Maryi Tęskniącej – Powsińskiej.
POGRZEBY:
11 VI + Ewelina Barbara Wojciechowska, l. 70 z Powsina
22 VI + Bogumił Jerzy Jakubiak, l. 75 z Warszawy
22 VI + Jan Bogusław Mrówka, l. 74 z Bielawy
25 VI + Teresa Maria Wójtowicz, l. 93 z Warszawy
28 VI + Andrzej Mirosław Lis, l. 69 z Piastowa
1 VII + Hanna Janina Kłosiewicz, l. 94 z Warszawy
Zmarłych polecamy Bożemu Miłosierdziu: Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie.
Kronikę opracował ks. Stanisław Podgórski
„Wielka radość gości w sercu mym,
W nim zamieszkał nasz Pan, Boży Syn.
Wielką łaskę dziś uczynił mi,
Gdy zapukał do mego serca drzwi.
Wielka radość ogarnęła mnie,
Domem Bożym jest dziś serce me.
Będę starać się, ze wszystkich sił,
By dom czysty i wysprzątany był”.
Słowa te 23 maja z radością wyśpiewali uczniowie klas trzecich Szkoły Podstawowej w Powsinie podczas Uroczystości I Komunii Świętej. Grupa licząca 36 osób była rozdzielona na dwie godziny: 10.30 i 12.00. Do tej wyjątkowej chwili uczniowie przygotowywali się pod czujnym okiem siostry Jolanty, katechetki. Całą oprawa liturgiczna została powierzona trzecioklasistom. Każdy z nich śpiewał, czytał lub niósł dary. Dzieciom komunijnym oprócz bliskich towarzyszyli także wychowawcy. Postawa, zaangażowanie w odpowiedzi i śpiew tych młodych ludzi zrobiły ogromne wrażenie nie tylko na uczestnikach uroczystości. Pod wrażeniem była także sama siostra Jolanta. Pięknie było zobaczyć podczas Białego Tygodnia, a także w pozostałe niedziele, te same dzieci przystępujące do Komunii Św. ze swymi najbliższymi.
Niech Boża łaska i miłość prowadzą te dzieci. Niech Matka Tęskniąca ma je w swej opiece, a Rodzicom niech wyprasza mądrość i miłość na każdy dzień.
s. Jolanta Czarnata
Po całorocznym sezonie zakończył się konkurs na najlepszego ministranta. Bezdyskusyjnym wygranym w tym niezwykle dziwnym sezonie 2020/2021 został Michał Marcioha😊. Regularnie przychodził w soboty na zbiórki ministranckie, dyżury niedzielne oraz dyżury podczas Mszy św. w sobotę. Na Michała można zawsze liczyć. Jest bardzo sumiennym, odpowiedzialnym i zaangażowanym ministrantom. W nagrodę otrzymał hulajnogę.
Dziękuję wszystkim pozostałym ministrantom, zwłaszcza tym, na których można było liczyć podczas świąt Bożego Narodzenia, liturgii Triduum Paschalnego, posługi bierzmowania z biskupem czy też na prymicji neoprezbitera pochodzącego z naszej parafii o. Tomasza. Byli to przede wszystkim: Jakub Sekuła, Paweł Krupiński, Piotr Bieliński, Adam Latoszek, Szymon Borzęcki, Adam Olszewski, Kacper Milewski, Jakub Gizmajer, Wojciech Pająk, Jan Nasiłowski, Krzysztof Wiech, Jakub Cydejko, Kamil Karaś, Mateusz Karaś, Bartosz Szeller, Sebastian Bolesta.
Dziękuję również kandydatom na ministrantów za ich chęć, stopniowe wdrażanie się do służby ministranckiej, zapał i obecność na zbiórkach: Michał Wiech, Eryk Urbański, Ryszard Gębicki, Jakub Krupiński, Mikołaj Gawinkowski.
ks. Stanisław Podgórski
6 czerwca 2021 r. w niedzielę o godz. 18.00 nadszedł w końcu dzień wyczekiwany przez młodzież – dzień bierzmowania… Dlaczego wyczekiwany? Ze względu na zaostrzenie przepisów dotyczących przebywania ilości osób w kościele (kwestią osobną jest, na ile państwo ma prawo ingerować w liczbę osób w kościele… „Oddajcie Bogu, co boskie, a cesarzowi co cesarskie”), bierzmowanie zostało decyzją ks. biskupa Piotra Jareckiego w porozumieniu z ks. Proboszczem przełożone na termin wiosenny. Może to i dobrze, że się tak stało, gdyż pierwotna wersja zakładała, że w listopadowej uroczystości przyjęcia sakramentu bierzmowania będą uczestniczyć jedynie kandydaci oraz po 1 świadku wspólnym dla kandydatów i 1 świadku wspólnym dla kandydatek, asysta liturgiczna, kapłani, biskup i … nikt więcej!!! Rodzice wówczas nie mogliby uczestniczyć w tej jakże ważnej dla nich i dla ich dzieci uroczystości.
W maju udało się ustalić nowy termin bierzmowania. Kandydaci przez rok przygotowywali się do przyjęcia tego sakramentu uczestnicząc 1 raz na miesiąc w spotkaniach wspólnych ze mną oraz 1 raz na miesiąc w spotkaniach w grupach z animatorami. Serdecznie dziękuje w tym miejscu animatorom: Alicji Dynowskiej, Julii Lewandowskiej, Janowi Szornakowi oraz Krzysztofowi Lubomirskiemu.
Ks. Biskup Piotr Jarecki udzielił 43 młodym osobom z naszej parafii sakramentu bierzmowania. Zazwyczaj w naszej parafii ponad 20 osób przyjmuje sakrament bierzmowania, jednak ze względu na fakt, iż do I klasy liceum poszedł podwójny rocznik – zarówno po 8 klasie, jak i po III klasie gimnazjalnej, kandydatów było więcej niż zwykle.
Każdy kandydat i kandydatka do bierzmowania mogli wybrać sobie świadka, zaprosić rodziców i bliskich i dzięki temu uroczystość ta przebiegła z właściwą rangą przynależną tej uroczystości.
Serdecznie dziękuję wszystkim zaangażowanym osobom za pomoc w przygotowaniu tej uroczystości.
ks. Stanisław Podgórski
INTENCJA PAPIESKA MODLITW NA LIPIEC:
Intencja powszechna: Przyjaźń społeczna
Módlmy się, abyśmy w konfliktowych sytuacjach społecznych, gospodarczych i politycznych byli odważnymi i pełnymi pasji twórcami dialogu i przyjaźni.
4 VII 14. NIEDZIELA ZWYKŁA
6 VII WTOREK, WSPOMNIENIE BŁ. MARII TERESY LEDOCHOWSKIEJ, PATRONKI DZIEŁ MISYJNYCH W POLSCE
8 VII CZWARTEK, WSPOMNIENIE ŚW. JANA Z DUKLI, KAPŁANA
10 VII SOBOTA, ŚWIĘTO ŚW. BENEDYKTA Z NURSJI, PATRONA EUROPY
11 VII 15. NIEDZIELA ZWYKŁA
13 VII WTOREK, WSPOMNIENIE ŚW. PUSTELNIKÓW ANDRZEJA
ŚWIERADA I BENEDYKTA
15 VII CZWARTEK, WSPOMNIENIE ŚW. BONAWENTURY
16 VII PIĄTEK, WSPOMNIENIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY Z GÓRY KARMEL
17 VII SOBOTA
18 VII 16. NIEDZIELA ZWYKŁA
20 VII WTOREK, WSPOMNIENIE BŁ. CZESŁAWA, KAPŁANA
22 VII CZWARTEK, ŚWIĘTO ŚW. MARII MAGDALENY
23 VII PIĄTEK, ŚWIĘTO ŚW. BRYGIDY, ZAKONNICY, PATRONKI EUROPY
24 VII SOBOTA, WSPOMNIENIE ŚW. KINGI, DZIEWICY
25 VII 17. NIEDZIELA ZWYKŁA.
26 VII PONIEDZIAŁEK, WSPOMNIENIE ŚW. JOACHIMA I ANNY, RODZICÓW NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
28 VII ŚRODA DZIEŃ DZIĘKCZYNIENIA ZA KORONACJĘ OBRAZU MATKI BOŻEJ TĘSKNIĄCEJ. WSPOMNIENIE DOWOLNE ŚW. SZARBELA MAKHLOUFA, KAPŁANA.
29 VII CZWARTEK, WSPOMNIENIE ŚW. MARTY
31 VII SOBOTA, WSPOMNIE ŚW. IGNACEGO Z LOYOLI, KAPŁANA
SIERPIEŃ 2021
INTENCJA PAPIESKA MODLITW NA SIERPIEŃ: Intencja ewangelizacyjna: Kościół
DODATKOWA INTENCJA MODLITW NA SIERPIEŃ: O trzeźwość dla Polaków |
1 VIII 18. NIEDZIELA ZWYKŁA. 77 ROCZNICA WYBUCHU POWSTANIA WARSZAWSKIEGO
4 VIII ŚRODA, WSPOMNIENIE ŚW. JANA MARII VIANNEYA, KAPŁANA, PATRONA PROBOSZCZÓW.
5 VIII CZWARTEK
Art. 32. Konstytucji Rzeczypospolitej Polski stanowi, iż:
6 VIII PIERWSZY PIĄTEK MIESIĄCA, ŚWIĘTO PRZEMIENIA PAŃSKIEGO
7 VIII, PIERWSZA SOBOTA MIESIĄCA.
8 VIII 19. NIEDZIELA ZWYKLA
9 VIII PONIEDZIAŁEK, ŚWIĘTO ŚW. TERESY BENEDYKTY OD KRZYŻA (EDYTY STEIN), DZIEWICY I MĘCZENNICY, PATRONKI EUROPY
10 VIII WTOREK, ŚWIĘTO ŚW. WAWRZYŃCA DIAKONA I MĘCZENNIKA
11 VIII ŚRODA, WSPOMNIENIE ŚW. KLARY
12 VIII CZWARTEK
14 VIII SOBOTA, WSPOMNIENIE ŚW. MAKSYMILIANA MARII KOLBEGO,
KAPŁANA I MĘCZENNIKA
15 VIII NIEDZIELA, UROCZYSTOŚĆ WNIEBOWZIĘCIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
16 VIII PONIEDZIAŁEK
17 VIII WTOREK, WSPOMNIENIE ŚW. JACKA, KAPŁANA
20 VIII PIĄTEK, WSPOMNIENIE ŚW. BERNARDA, OPATA I DOKTORA KOŚCIOŁA
21 VIII SOBOTA, WSPOMNIENIE ŚW. PIUSA X, PAPIEŻA
22 VIII 21. NIEDZIELA ZWYKŁA
24 VIII WTOREK, ŚWIĘTO ŚW. BARTŁOMIEJA APOSTOŁA
26 VIII CZWARTEK, UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY CZĘSTOCHOWSKIEJ
27 VIII PIĄTEK, WSPOMNIENIE ŚW. MONIKI
28 VIII SOBOTA, ŚW. AUGUSTYNA BISKUPA I DOKTORA KOŚCIOŁA
29 VIII, 22. NIEDZIELA ZWYKŁA
1 IX ŚRODA
3 IX PIERWSZY PIĄTEK MIESIĄCA, WSPOMNIENIE ŚW. GRZEGORZA WIELKIEGO, PAPIEŻA I DOKTORA KOŚCIOŁA
4 IX PIERWSZA SOBOTA MIESIĄCA,
5 IX 23. NIEDZIELA ZWYKŁA
Kalendarium bieżące przygotował ks. Stanisław Podgórski
W redakcji Kalendarium zostały wykorzystane częściowo materiały i schematy przygotowane przez ks. Jana Świstaka.
W naszym Sanktuarium codziennie o godzinie 17.30, na pół godziny przed wieczorną Mszą św. odmawiany jest różaniec. Zapraszamy do uczestnictwa. |
Msze Św. w naszej świątyni:
- w dni powszednie: 7.00 i 18.00
- w niedziele: 7.00, 9.00, 10.30 dla dzieci, 12.00 i 18.00
Spowiedź: na pół godziny przed Mszą Świętą i podczas Mszy
Kancelaria czynna: od wtorku do piątku w godz. 8.00-9.00 i od poniedziałku do czwartku w godz. 16.00-17.00
Telefon: (0-22) 648 38 46
nr konta bankowego Parafii: 89 1240 2135 1111 0000 3870 8501
Parafialny Zespół Caritas: magazyn czynny w drugą i czwartą sobotę miesiąca 10.00-11.00 w Domu Parafialnym, ul. Przyczółkowa 56,
nr konta bankowego: 93 1240 2135 1111 0010 0924 9010
e-mail: [email protected]
e-mail Wiadomości Powsińskich: [email protected]
http: parafia-powsin.pl
Bóg zapłać za ofiary na pokrycie kosztów druku gazetki!
"Redakcja WP działa pod opieką ks. Lecha Sitka. Sprawy dotyczące parafii Powsin opracowuje Stanisław Podgórski. Redaktor Naczelny: Agata Krupińska. Redaktor honorowy i twórca formatu Wiadomości Powsińskich: ks. Jan Świstak. Redakcja: Maria Zadrużna, Teresa Gałczyńska, Aleksandra Kupisz-Dynowska, Krzysztof Kanabus, Robert Krupiński."
Nakład: 200 egz.