Złoty Jubileusz to dla kapłana wielkie święto w wymiarze osobistym i duszpasterskim, czas rozrachunku z przeszłością, wspomnień i refleksji. Pragnąc uczestniczyć w tym święcie w duchu wdzięczności za 28 lat posługi kapłańskiej w Powsinie, proszę Księdza Jana Świstaka w imieniu Czytelników o swoiste otwarcie przed nami " księgi swojego życia ".
1. Każde powołanie kapłańskie w swej duchowej warstwie jest tajemniczym Bożym darem. Jednak proces podej-mowania decyzji o przyjęciu lub odrzu-ceniu tego daru odbywa się w konkret-nej i niepowtarzalnej rzeczywistości. Jak Ksiądz zapamiętał ten czas i ludzi, którzy w tej decyzji mieli udział?
Cofnę się do dzieciństwa. Uro-dziłem się 27.10.1937 r. w parafii Belsk w okolicy Grójca w rodzinie wielodzietnej, jako pierwszy z pięciorga rodzeństwa. Pamiętam, że tuż po wojnie - miałem wtedy niespełna 10 lat, ciotka zabrała mnie do Warszawy. Na Starym Mieście oglądaliśmy ruiny Katedry św. Jana Chrzciciela. Obok przechodzili młodzi chłopcy w sutan-nach. Zaciekawił mnie ich widok i za-pytałem cioci, kim oni są. Otrzymałem wyjaśnienie, że to klerycy, którzy w Seminarium Duchownym uczą się na księży. Ten widok zapadł mi w pamięci i do dnia dzisiejszego mam go przed oczyma. Jeśli chodzi o ludzi, którzy dopomogli mi wejść na drogę powoła-nia kapłańskiego to z pewnością modli-ła się o to moja Babcia z Belska – Marianna. Pewnego razu, podczas burzy Babcia Marianna siedziała z różańcem w ręku w pobliżu licznika elektrycznego – uderzył piorun... zginęła na miejscu. To wydarzenie oraz Jej modlitwa zaowocowała w przyszłości powołaniem wnuka do kapłaństwa. Pamiętam również, że moja Mama Anna uczyła mnie modlitwy na różańcu. Później już sam szukałem samotności w sadzie, gdzie wśród drzew, zanosiłem modlitwy do Matki Bożej.
Lubiłem jeździć na rowerze. Ojciec mój, Stanisław, kupił mi duży rower-wyścigówkę, ale niedługo się nim cieszyłem. Wkrótce zdałem egzaminy maturalne i złożyłem podanie o przyjęcie do Seminarium Duchownego w Warszawie. Począt-kowo Tatuś był przeciwny, bym został kapłanem, później jednak, gdy na wakacje przyjeżdżałem jako kleryk w sutannie, był dumny, że jego syn szykuje się na księdza.
2. Proszę opisać swoje emocje, nadzieje i oczekiwania, jakie towarzyszyły Księdzu podczas konsekracji kapłańskiej i pierwszej Mszy św. prymicyjnej.
Akt mojej konsekracji kapłańskiej miał miejsce w niedzielę 25 czerwca 1961 r. w Archikatedrze Warszawskiej. Pamiętam, że w tym dniu była piękna słoneczna pogoda. Do święceń przystąpiło 24 diakonów z ostatniego roku Seminarium, niestety do dziś po-zostało nas tylko dziesięciu. Przyjęcie sakramentu kapłaństwa poprzedzone było sześciodniowym skupieniem modlitewnym i rekolekcjami. Przed święceniami składaliśmy ślubowanie celibatu, czyli życia w stanie bezżennym, w czystości i całkowitym oddaniu się na wyłączną służbę Bogu i Kościołowi. Natomiast podczas święceń kapłańskich składaliśmy przysięgę posłuszeństwa Kardynałowi Stefanowi Wyszyńskiemu i jego następcom.
Jeśli chodzi o sam obrzęd udzielania święceń, to najbardziej zapamiętałem mo-ment, kiedy klęcząc pochyliłem głowę, a ks. Kardynał nałożył ręce i wypowiedział słowa Chrystusa przekazując mi władzę odpuszczania grzechów. Następnie ks. Prymas olejem krzyżma świętego namaścił mi dłonie oraz przekazał patenę z hostią i kielich mszalny tak jak uczynił to Pan Jezus podczas Ostatniej Wieczerzy. Odtąd mogłem już sprawować ofiarę Mszy św.
Dzień święceń kapłańskich był dla mnie wielkim, niezapomnianym wydarzeniem życiowym.
Na pytanie o nadzieje i oczekiwania odpowiem krótko: nie miałem ani żadnych marzeń ani planów na przyszłość. Pierwszą Mszę św. odprawiłem na Jasnej Górze, po północy z 25 na 26 czerwca 1961 r. Tu zawierzyłem Maryi swoją przyszłość kapłańską.
|
Katedra w Warszawie, dn. 25 VI 1961 r. Kandydaci do Kapłaństwa leżą na posadzce podczas śpiewu litanii do Wszystkich Świętych. |
3. Proszę o kilka wspomnień z okresu pracy duszpasterskiej jako wikariusz a następnie proboszcz w parafii Żelechlinek w Dekanacie Rawa Mazowiecka.
|
Ks. Prymas wręcza kielich i hostię do odprawiania Mszy św |
Zaraz po święceniach zostałem skierowany do parafii Kałuszyn, przy trasie do Siedlec. W tym czasie zmarł milicjant w Kałuszynie. Byłem wtedy sam na parafii, proboszcz wyjechał na urlop. Pogrzeb tzw. państwowy odbywał się bez udziału kapłana, nikt też nie powiadomił kancelarii parafialnej o terminie pogrzebu. Kiedy kondukt z ciałem przyszedł pod parafialny cmentarz zastał bramę cmentarną zamkniętą. Funkcjonariusze UB z awanturą przyszli na plebanię odgrażając się, że mi pokażą, co to jest władza PRL. Jak się później okazało dotrzymali słowa. W listopadzie 1961 r. Kuria przeniosła mnie do parafii Krzemienica położonej między Rawą Mazowiecką a Tomaszowem Ma-zowieckim. Tu trafiłem na wspaniałą postać ks. proboszcza Bolesława Ołdakowskiego i życzliwą obsługę plebanii. W Krzemienicy byłem niespełna dwa lata. Urząd Bezpieczeństwa odnalazł mnie tu i przysłał komornika, aby zajął moje mienie, ponieważ nie zapłaciłem kary, jaką mi nałożyło kolegium do spraw wykroczeń w Mińsku Mazowieckim. Ukarali mnie za nielegalne, ich zdaniem, nauczanie religii w punktach katechetycznych w parafii Kałuszyn. Komornik nic nie zabrał, bo nie miałem nic, co by się kwalifikowało do zarekwirowania. Po odejściu z Krzemienicy otrzymałem nominację na wikariusza w parafii Żychlin k/Kutna. Tu pracowałem przez trzy lata. Zajmowałem się głównie katechizacją i to na wszystkich poziomach: od przedszkola po młodzież z technikum.
Przez następne siedem lat byłem wikariuszem w Warszawie w parafii Nawrócenia św. Pawła Apostoła na Grochowie. Tu pracowałem w bardzo trudnych warunkach. Nie było kościoła ani plebanii. Msze św. i katechizacja odbywały się w barakach na placu kościelnym. Z tamtych lat pamiętam, że było bardzo dużo ludzi do spowiedzi i to przez cały rok. Do konfesjonałów zasiadało dwóch kapłanów seniorów, siedmiu wikariuszy i ks. proboszcz. W niedzielę jak poszedłem o szóstej rano to wracałem po dziewiętnastej z półtoragodzinną przerwą na obiad. W tygodniu zaś miałem 27 godzin katechizacji.
Następna nominacja na wikariusza to parafia św. Jana Kantego na Żoliborzu. Tu było mniej pracy, dlatego mogłem rozpocząć studia na Akademii Teologii Katolickiej w Warszawie. Przez kolejne trzy lata byłem kapelanem u sióstr Dominika-nek - misjonarek w Zielonce k/Warszawy.
Tu już bez żadnych przeszkód mogłem studiować i pisać pracę u ks. prof. Stanisława Grzybka – biblisty z Krakowa na temat duszpasterstwa biblijnego w powojennej Polsce. Recenzentami tej pracy byli znani bibliści: ks. prof. Kazimierz Romaniuk i ks. prof. Józef Kudasiewicz.
W 1979 r. zostałem mianowany proboszczem parafii Żelechlinek w dekanacie Rawa Mazowiecka. Otrzymałem parafię, w której ogromnym problemem było rozpijanie mieszkańców. Przez trzy lata pracy duszpasterskiej spowodowałem, że zamknięto około dwudziestu nielegal-nych melin z trzydziestu, które zastałem na początku. Metoda była prosta, gdy osoba prowadząca melinę zmarła, nie było pogrzebowych obrzędów religijnych z udziałem kapłana. To skutecznie odstraszało innych właścicieli "wyszynków". Parafianie z Żelechlinka byli bardzo życzliwi; pamiętam, że brali aktywny udział m.in. w budowie domu parafialnego oraz chętnie i często uczestniczyli w licznych pielgrzymkach autokarowych.
W 1983 r. zostałem mianowany proboszczem w parafii św. Elżbiety w Powsinie.
4. Wszyscy znamy efekty wieloletniej pracy Księdza w naszej parafii. Dziś, kiedy jest czas na podsumowanie należy zapytać; jakie wydarzenia lub dzieła w subiektywnej ocenie Księdza wymagały szczególnego wysiłku, co przyniosło najwięcej satysfakcji ?
Niewątpliwie najważniejszym wydarzeniem była koronacja koroną papieską 28 czerwca 1998 r. cudownego obrazu Maryi Tęskniącej Powsińskiej. Tego samego roku ks. Prymas Józef Glemp podniósł kościół w Powsinie do rangi Sanktuarium Maryjnego o znaczeniu ponadlokal-nym. Wiele wysiłku wymagały prace remontowe i konserwacyjne w świątyni oraz budowa nowej plebanii. Satysfakcję natomiast przyniosło mi powołanie w 2005 roku parafialnego zespołu "Caritas", który dzięki grupie entuzjastów-wolontariuszy nadal prężnie działa. Również sukcesem okazał się miesięcznik "Wiadomości Powsińskie", który od 2001 roku pełnił niewątpliwie ważną funkcje informacyjną i integrującą parafian, a dziś jest nadal rozwijany przy życzliwym wsparciu obecnego ks. Proboszcza.
Przez 25 lat "proboszczowania" w Powsinie zdołałem zaszczepić wśród parafian bakcyla zwiedzania. Co roku były organizowane liczne wyjazdy po Polsce. Po przemianach ustrojowych 1989 roku mogliśmy już bez przeszkód jeździć na pielgrzymki po Europie i dalej, jak np. do Izraela, Egiptu, Turcji i na Cypr.
5. Lata pełnienia przez Księdza obowiązków proboszcza w Powsinie przypadają na okres przemian ekonomiczno społecznych w kraju, a tym samym również na terenie naszej parafii. Jakie są skutki tych przemian dla parafii?
|
Katedra w Warszawie – 25 VI 1961 r. Namasz-czenie olejami świętymi rąk kapłana. |
Jeśli chodzi o zmiany ekonomiczne to każdy widzi, że Powsin i okolice zmieniły się nie do poznania. Dziś dzięki sprzedaży działek budowlanych parafianie uzyskane pieniądze zainwestowali min. w budowę lub rozbudowę swoich domów. Obecnie młodsze pokolenie ma większe możliwości głównie w sferze wykształcenia i uzyskania lepszej pracy.
Pyta Pani o skutki przemian w sferze religijnej. Są rodziny, które mimo awansu ekonomicznego, nadal są wierne Chrystusowi i Kościołowi. Mam tu na myśli nie tylko rdzennych parafian, ale i tych, którzy tu przybyli w ciągu ostatnich dwudziestu lat. Ostatnio ks. Jarosław uaktywnił młodsze pokolenie, które stara się świadomie żyć na co dzień wartościami chrześcijańskimi. Nie można jednak nie zauważać i innej tendencji. Wielu formalnych katolików już nie świętuje niedzieli, zaniedbują sakramenty – odeszli od Chrystusa i Kościoła. Jest zawsze troską każdego kapłana, jak trafić z Bożym przesłaniem do tych, którzy znaleźli się poza Kościołem. Może gdyby zrezygnować ze stawiania ewangelicznych wymagań i pójść po linii "pod publiczkę"... ale wtedy zdradziłbym Chrystusa i Kościół.
6. Nie jest tajemnicą, że w osobie Jubilata Powsin ma wielkiego patriotę lokalnego. To zasługą Księdza jest przywracanie pamięci między innymi o sławnych postaciach związanych z naszym regionem, o zwyczajach i ciekawych wydarzeniach z przeszłości bliższej i dalszej. Skąd ta miłość do Powsina?
Jeśli chodzi o mój patriotyzm lokalny, zainteresowanie zwyczajami i wydarzeniami z przeszłości to sądzę, że ma to związek z moim pochodzeniem. Obca mi była zawsze kultura wielkiej aglomeracji miejskiej. Jak już wspomniałem pochodzę ze wsi. Wzrastałem w środowisku, gdzie wszyscy się znali, często słuchałem
opowiadań o wydarzeniach dotyczących ówczesnej mojej małej ojczyzny - ziemi grójeckiej. Także atmosfera domu rodzinnego wpływała na mnie pozytywnie, jeśli chodzi o umiłowanie ziemi rodzinnej. Parafia Powsin okazała się dla mnie idealnym terenem do utrwalania wartości kultu-rowych, które tu sięgają aż do XIII wieku udokumentowanej historii. To mnie zafascynowało, a przy wydatnej pomocy entuzjastów lokalnej historii wywodzących się zarówno z rdzennych jak i nowoprzybyłych mieszkańców naszej społeczności udało się osiągnąć pewne rezultaty, o których informowały na bieżąco "Wiadomości Powsińskie." Szczególnym owocem tej fascynacji jest wydana ostatnio monografia "Sześć wieków parafii powsińskiej".
Trzeba też wspomnieć o chórze parafialnym "Con brio", który śpiewa już ponad 10 lat w naszej parafii oraz Zespole "Powsinianie" działającym przy Powsińskim Klubie Kultury, który powstał kilka lat temu w budynku starej plebanii, przy współpracy z władzami samorządowymi.
7. Zapytam przekornie: czy Ksiądz ma czas wolny? Jeśli tak to proszę nam zdradzić, czym jest wypełniony?
Tak, mam czas wolny. Prawie wszyscy wiedzą, że od wiosny do jesieni niemal codziennie jeżdżę na rowerze do Lasu Kabackiego. W ciągu ostatnich trzech lat przejechałem prawie siedem tysięcy kilometrów. Zimą chodzę na spacery. Miło mi kiedy spotykam parafian, poznają mnie i pozdrawiają. Wyjeżdżam też czasem samochodem w swoje rodzinne strony do parafii Belsk lub też do rodziny w Warszawie i w okolicach. Po przejściu na emeryturę, od trzech lat tempo mojego życia stało się powolniejsze. Mam więcej czasu na osobistą modlitwę, rozmyślanie, czytanie. To jest komfort młodego jeszcze seniora. Tak... bo według mnie wiek po siedemdziesiątce nie jest jeszcze starością. Problem starzenia się tkwi nie tyle w kalendarzu co w stanie ducha.
8.Teraz zapytam Księdza o osobiste po-glądy na tematy społeczno-polityczne ale widziane w perspektywie wiary katolickiej. Jak powinna wyglądać reakcja Kościoła w Polsce, zorganizowanego przecież w liczne stowarzyszenia, wspólnoty modlitewne i parafialne na powtarzające się akty agresji i ośmieszania naszej wiary, a nawet publiczne bezczeszczenie krzyża w obecności sił porządkowych?
Nawiązuje Pani do zajść przed Pałacem Prezydenckim latem ubiegłego roku, kiedy to publicznie szydzono z krzyża w obecności obojętnie zachowujących się sił porządkowych. Oczywiście, że reakcja Kościoła była, poprzez wielokrotne wypowiedzi przedstawicieli Rady Głównej Konferencji Episkopatu Polski. Można mieć zastrzeżenia, że było to robione ze zbytnim opóźnieniem.
|
Święcenia kapłańskie. Katedra –Warszawa, 25 VI 1961 |
9. Kapłan nazywany jest często duszpasterzem, czyli w pewnym sensie strażnikiem ludzkich sumień, w których rozgrywa się walka między dobrem i złem. Tymczasem księża nie chcą mieć wpływu na wybory polityczne powierzonych sobie wiernych, chociaż te wybory decydują później o stanowionym prawie, a często i o warunkach, w jakich działa Kościół. Czy nie należało-by mówić wprost, że wyznawca Chrystusa pod groźbą grzechu powinien popierać ludzi i partie, którym najbliżej do Ewangelii?
Na różnych spotkaniach z rodzicami, a było ich wiele często słyszałem zarzuty, że księża zbytnio angażują się w sprawy polityczne na ambonie zamiast głosić Słowo Boże. Uważam, że świątynia powinna być dostępna dla wszystkich ludzi dobrej woli, bez względu na ich polityczne preferencje. Polityki mamy i to w nadmiarze w mediach, w rozmowach w domu i w pracy. Kościół powinien być oazą wyciszenia, skupienia na Bogu, na wartościach religijno-moralnych. To wcale nie oznacza, że ksiądz na ambonie ma w ogóle milczeć na te tematy. W przypadku ataków na Kościół i jego naukę w sprawach wiary i moralności, kapłan ma święty obowiązek bronić wiary i wyjaśniać, dlaczego mamy postępować tak, a nie inaczej, gdzie są granice pomiędzy dobrem i złem. Wdawanie się w polemikę z jakąkolwiek opcją polityczną uważam za niepotrzebne. Chodzi o to, aby nie jątrzyć, ale uspakajać nastroje ludzi, którzy do kościoła jeszcze przychodzą.
10. W ostatnim pytaniu chciałabym wrócić do głównego tematu naszej rozmowy. Jaki przebieg będzie miała jubileuszowa uroczystość ?
Rocznica święceń przypada na 25 czerwca br. Będzie to sobota. Tego dnia o godz.12-tej przewidziana jest Msza św. koncelebrowana przez kapłanów. Natomiast w niedzielę 26 czerwca br. również o godz.12-tej będzie Msza św. jubileuszowa przeznaczona dla parafian i zaproszo-nych gości. Więcej informacji o przebiegu uroczystości zainteresowani znajdą w kalendarzu duszpasterskim.
|
Nowowyświęceni kapłani oraz Ks. Prymas Kardynał Stefan Wyszyński i profesorowie przed figurą Matki Bożej
w Seminarium Duchownym w Warszawie 25 VI 1961r. |
Nasza rozmowa dobiegła końca, niech jej puentą będą słowa ks. kanonika Bogdana Jaworka, który w przypadkowej prywatnej rozmowie powiedział spontanicznie: " Powsin powinien gorąco dziękować Bogu za takiego Proboszcza."
Dziękując serdecznie za otwartość i życz-liwość w rozmowie, pozostawiam Księdza z parafianami, współpracownikami i przyjaciółmi.
***
Cóż powiedzieć w takiej chwili...
Pragnę gorąco podziękować ks. Bogdanowi Jaworkowi, który od lat pomagał mi, w szczególności na co dzień służył swoimi umiejętnościami w obsłudze komputera. Dziękuję też innym kapłanom rezydentom, którzy byli w naszej parafii, a od których wiele mogłem się nauczyć i korzystać z ich rad. Chciałbym również podziękować aktualnym domownikom, szczególnie ks. Le-chowi Sitkowi – Proboszczowi, za to, że ma wielkie wyrozumienie dla nas starszych kapłanów. Podziwiam ks. Jarosława, pełnego zapału i nowych pomysłów.
A cóż mam powiedzieć Wam, moi Drodzy Parafianie, którzy towarzyszyliście mi przez prawie 28 lat. To prawda, że staliście się dla mnie drugą rodziną. Tyle tu doznałem życzliwości, pomocy, a szczególnie to się ujawniło w 2008 roku, kiedy obchodziłem 25-lecie proboszczowania w Powsinie. Dziękuję też i tym wiernym, którzy teraz pod względem terytorialnym formalnie nie są parafianami, ale mimo to zawsze tu są; znam Was bardzo dobrze i Wam też jestem wdzięczny za życzliwość.
Chociaż na końcu, ale powiem szczerze... co ja bym zrobił, gdyby w Powsinie nie było Zgromadzenia Córek Bożej Miłości. Drogie Siostry! Doceniając Waszą mrówczą pracę na co dzień: w kościele, na plebanii i szerzej w parafii, wdzięcznym sercem bardzo, a bardzo Wam dziękuję za te lata pracy i troski o codzienny nasz byt.
Z okazji mojego jubileuszu ka-płaństwa nie mogę też zapomnieć o świeckich pracownikach parafii. Ogromnie sobie cenię Pana Tadeusza Zwierzchowskiego, organistę, za jego delikatność, jego wiarę i pozytywne świadectwo. Również Panu Wojciechowi Białowąsowi dziękuję za te lata współpracy, zawsze sobie cenię Pana podpowiedzi – proste a trafne. Chętnie korzystam z nich i dziękuję.
Trochę przydługo wyszło mi to pisanie, ale złoty jubileusz kapłaństwa obchodzi się raz w życiu.
Bogu niech będą dzięki.
BEATYFIKACJA JANA PAWŁA II
Beatyfikacja Ojca Świętego Jana Pawła II została wyznaczona przez papieża Benedykta XVI na 1 maja 2011 r. Od jej ogłoszenia wiedziałem, że muszę być obecny na uroczystości tak ważnej dla Polaków. Z proponowanych wyjazdów najbardziej mi odpowiadała piel-grzymka organizowana przez parlamentarzystów Prawa i Sprawiedliwości. Czyniłem więc starania, aby wziąć w niej udział. Udało się, pociągiem specjalnym z miejscami do spania wyjechaliśmy z Warszawy do Rzymu w sobotę, 30 kwietnia br., o godzinie 4.35 rano. Mieliśmy zapewnione pełne wyżywie-nie, napoje, możliwość uczestniczenia w modlitwach prowadzonych przez kapłanów biorących udział w pielgrzymce.
W sumie ponad trzysta osób je-chało do Rzymu tym specjalnym pociągiem, który zatrzymywał się tylko na granicznych stacjach, gdzie zmieniano elektrowozy i załogi je obsługujące. Podziwialiśmy przepiękne krajobrazy, miło spędzając czas na rozmowach z uczestniczącymi w pielgrzymce osobami. Wyczuwało się podniosłość czekającej nas uroczystości i jej znaczenie dla Polaków.
Zdecydowana większość pasażerów pociągu specjalnego uczestniczyła w wielu spotkaniach z Ojcem Świętym podczas Jego pielgrzymek do Polski oraz poza granicami kraju. Jedna z uczestniczek naszej pielgrzymki przybliżyła mi postać Papieża Jana Pawła II od nieznanej wcześniej strony, opowiadając o tym, że tłumaczyła na język włoski dokumenty beatyfikacyjne. Wielu innych współpasażerów miało zaszczyt uczestniczyć w audiencjach prywatnych u Ojca Świętego. Opowiadali, jaki wpływ wywarły one w ich życiu.
Pociąg był udekorowany, w wielu oknach były podobizny Beatyfikowanego. Warunki podróży jakie mieliśmy, zapewniały pełen relaks i możliwość godnego przygotowania do przeżywania czekającej nas uroczystości. Na stację San Pietro w Rzymie dotarliśmy o piątej rano 1 maja br. Po kilkuminutowym spacerze spotkaliśmy się z konsulem, który rozdzielił zaproszenia na uroczystość beatyfikacji i przewodził nam w drodze na plac Św. Piotra. Doskonale zorganizowane włoskie służby umożliwiły sprawne dotarcie do sektora w pobliżu ołtarza. Przed nami tylko ołtarz i delegacje państwowe. Usiedliśmy, wschodzące słońce oświetlało otaczające nas tłumy, wszędzie powiewały polskie flagi i narodowe znaki, radując serce i napełniając je dumą. Dla takich chwil warto poświęcić wiele! Wydawało się, że Polacy stanowią większość zgromadzonych na placu wiernych. Wielokolorowe stroje Górali, Mazurów, Ślązaków, Krakowiaków i przedstawicieli innych regionów podkreślały przewagę polskości, a prawdziwy entuzjazm wywołali strzelcy z bractwa kurkowego swoim bogatym strojem i rekwizytami. Około godziny dziewiątej rozpoczęły się modlitwy i śpiewy w różnych językach. Wspaniale współbrzmiały, jednocząc wszystkich pomimo różnic językowych. Powróciła atmosfera sprzed wielu lat, gdy teraz Błogosławiony, wówczas Papież-pielgrzym, był wśród nas. To niby tak niedawno, a jednak już historia. Jan Paweł II, kochany nasz Papież, wciąż pielgrzymował, nawiedził cały Świat. To Jego dobroć, wiara w każdego z nas otwierała serca, wlewała nadzieję. On nas wprowadził w następne nowe tysiąclecie. On, Papież z Polski, którego kocha Świat.
Obecność wielomilionowej rzeszy wiernych różnych nacji wskazywała, jak wielkim uwielbieniem cieszy się nowy Błogosławiony. O godzinie dziesiątej na plac przybyła procesja, której przewodził wieloletni przyjaciel i następca Błogosławionego, Papież Benedykt XVI. Rozpoczęła się tak oczekiwana uroczystość beatyfikacji. Gdy odsłonięto wizerunek Jana Pawła II uśmiechającego się do nas, nastąpiła euforia i wielominutowa eksplozja radości. Największy z rodu Polaków, którego większość pamięta i zachowuje w sercu, był orędownikiem Narodu w tak ciężkich dla Polaków czasach. Gremialne śpiewy i skandowane hasła przypomniały mi spotkanie z Ojcem Świętym z czerwca 1979 roku w Warszawie, gdy wygłosił tak ważkie dla nas słowa "Niech zstąpi Duch Święty i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi!". To właśnie Błogosławiony, znał z autopsji dwa najstraszniejsze systemy totalitarne, faszyzm i komunizm. Jan Paweł II przyczynił się do obalenia zniewalającego narody reżimu komunistycznego, łamiącego wszelkie poczucie sprawiedliwości, wolności, godności i religijności.
Papież Benedykt XVI, przypo-mniał dokonania Błogosławionego - Jego troskę o najbiedniejszych, odrzuconych, usuniętych poza nawias społeczności. Przesłanie "Nie lękajcie się, otwórzcie drzwi Chrystusowi" trafiało w zapotrzebowanie słuchających, pozwoliło nam odzyskać odwagę, godność i dumę, że jesteśmy dziećmi Boga. To nieprzemijające nauczanie Papieża-Polaka z całą siłą skierował do nas ponownie w Watykanie Papież Benedykt XVI.
Po uroczystości z zadumą opuszczałem Plac św. Piotra. Zakupiłem pamiątkowe drobiazgi i zwiedzając Rzym, oczekiwałem powrotnej drogi do Warszawy. Niezmiernie zmęczeni, ale radośni wsiedliśmy do pociągu, który o wy-znaczonej godzinie wyruszył do War-szawy. W blasku zachodzącego słońca obserwowałem mijane krajobrazy, góry i morze. Po dwóch godzinach pociąg stanął na małej stacyjce. Okazało się, że postój spowodowany jest awarią hamulca w sąsiednim wagonie. Rozgrzane hamulce spowodowały pożar traw i krzewów. Wyłączono zasilanie całej trakcji, a my mieliśmy przymusowy wielogodzinny postój. W konsekwencji uszkodzony wagon na wyznaczonej przez włoskich kolejarzy stacji został wyłączony ze składu. Rano uświadomiliśmy sobie, że taka awaria bez ofiar i poważnych strat to pierwszy cud Błogo-sławionego Jana Pawła II. Gdyby pożar instalacji nastąpił kilkanaście minut później, w jednym z licznych tuneli, jego konsekwencje mogły być dla nas tragiczne.
Po apelu Jasnogórskim w wagonach śpiewaliśmy kościelne i patriotyczne pieśni. Jedna z posłanek, dyrygent chóru, uporządkowała poczynania śpie-wających i spontanicznie powstał zespół prawie do północy śpiewający i radujący licznych słuchaczy. Koncertowaliśmy w jedynym większym pomieszczeniu - w wagonie restauracyjnym czasowo prze-mienionym w salę koncertową. Pełni wrażeń, bez dodatkowych "atrakcji", nad ranem 3 maja, dotarliśmy do Warszawy.
PAPIESKA MAJÓWKA
Późnym piątkowym wieczorem, wraz z tatą i siostrą wyruszyliśmy pociągiem na beatyfikację naszego Wielkiego Rodaka. Po dobie podróży, na stacji Roma San Pietro witał nas sztab wło-skiej policji! Parę minut później niewyraźnie, jak przez mgłę, widziałam cel swojej pielgrzymki - kopułę Bazyliki Św. Piotra. W drodze do Watykanu towarzyszył nam Jan Paweł II, uśmiechający się z okna każdego mijanego budynku. Zapał mnie nie opuszczał mimo falującego morza ludzi dookoła. Godzinę później byłam już tak blisko, tuż przy wejściu na Plac! I stałam... I siedziałam... Mimo późnej pory, zmęczenia, nikogo nie opuszczała radość, a Rzym tętnił życiem dzięki rozśpiewanym i rozmodlonym wspólnotom ludzi. Czas mijał. Godz. 4:49 - wstałam i biegłam! Służby zaczęły wpuszczać wiernych na Plac dużo wcześniej niż uprzednio za-powiadano! Po upływie godziny byłam już przy kontrolnych bramkach. Parę minut po 6 nareszcie mogłam zająć miejsce - bardzo blisko Ołtarza! Nad moją głową unosił się transparent z napisem: "Deo gratias", przyczepiony do kilku czerwonych baloników. Moja radość mieszała się z niedowierzaniem, że tu jestem w tym dniu - byłam szczęśliwa!
O godz. 9 rozpoczęła się zmówiona w pięciu językach i zakończona śpiewem po polsku: "Jezu, Ufam Tobie" - Koronka do Miłosierdzia Bożego - jedna z ulubionych modlitw Jana Pawła II. Bezchmurne niebo witało Ojca Świętego Benedykta XVI, który pozdrawiał nas i błogosławił nam ze swojego papamobile! Po obrzędach wstępnych i wygłoszeniu formuły beatyfikacyjnej, płótno odsłoniło piękno naszego Błogosławionego, co wywołało we mnie radość i spokój, spotęgowane przez skomponowany specjalnie na tę uroczystość hymn, którego refren przypominał o przesłaniu nowego
Błogosławionego: "Otwórzcie drzwi Chrystusowi, nie lękajcie się". W oczach wielu innych ludzi zauważyłam łzy - radości, nadziei i szczęścia - bo to właśnie te uczucia przeważały wśród zgromadzonych. Serce ogarnęło wzruszenie na widok kropli krwi zamkniętych w relikwiarzu. W skupieniu wysłuchałam homilii papieża, który podzielił się z nami własnym doświadczeniem i wpływem na jego życie błogosławionego Jana Pawła II.
Ponad 800 kapłanów niosło nam Ciało Chrystusa w postaci wiecznej komunii! Papież pozdrowił nas, rodaków nowego Błogosławionego, w naszym rodzimym języku, a serce rosło pod wpływem tylu pozytywnych uczuć!
Po Mszy św. beatyfikacyjnej dzieliłam się swoimi wrażeniami z tatą i siostrą oraz z mamą, Naszym ks. Proboszczem Lechem, Siostrami – Heleną i Klemensą, powsińskimi parafianami i innymi pielgrzymami, którzy oglądali uroczystość zgromadzeni przy ul. Ottaviano, nieopodal Piazza San Pietro.
Po powrocie na Plac stanęliśmy w kolejce, by oddać cześć Błogosławionemu Papieżowi. Mieliśmy niewielkie szanse, by dostać się do Bazyliki przed odjazdem pociągu, ale pozostała nadzieja i spokój, które nakłaniały do cierpliwego czekania, zawierzenia i modlitwy. Jan Paweł II towarzyszył mi i każdemu obecnemu - przemawiał do nas z telebimów, umacniając, pocieszając i pouczając słowami, które są jak ziarna rzucane na żyzną glebę. I udało się! Po upływie trzech godzin byłam w Bazylice. Po obowiązkowym dotknięciu stopy figury Św. Piotra, mogłam przez chwilę w spokoju zatopić się w modlitwie, czując namacalną obecność naszego Błogosławionego, prosząc Go o wstawiennictwo. Był to najszczęśliwszy i najbardziej wzruszający moment w ciągu całego dnia. Po północy umocniona, szczęśliwa, pełna wiary, nadziei, mi-łości i ufności udałam się w powrotną podróż do Warszawy.
Bogu dziękuję, że mogłam być naocznym świadkiem wyniesienia na ołtarze Jana Pawła II - Papieża Polaka. Pragnę przez jego ręce jeszcze raz zawierzyć siebie, rodzinę, wspólnotę Kościoła, naszą powsińską parafię, wszystkich tych, których noszę w sercu i tych, których spotkam na mojej drodze.
Janie Pawle II, błogosław nam z Domu Ojca i módl się za nami!
KRONIKA PARAFII
za maj 2011 r.
CHRZTY: 8 V - Izabella i Maksymilian Latoszek, z Powsina, dzieci Marcina i Moniki z d. Król.
15 V - Wiktor Pruśniewski, z Powsina, syn Łukasza i Anny z d. Ratajczyk.
29 V - Karolina Aleksandra Fiutowska, córka Jarosława i Doroty z d. Czubek.
Nowo ochrzczone dzieci, włączone do parafialnej wspólnoty Kościoła, powierzamy opiece Matki Bożej Tęskniącej.
ŚLUBY:
nie było
POGRZEBY:
Maksymilian Głowala, z Bielawy, urodzony w 1928 r., zmarł 20 V br.
Wieczne odpoczywanie racz mu dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj mu świeci.
JUBILEUSZE i ROCZNICE MAŁŻEŃSKIE
50-lecie - Krystyna Marianna z d. Urbaniak i Kazimierz Dąbrowscy, z Powsina, zawarli sakramentalny związek małżeński w Powsinie, 11 VI 1961 r. o godz. 19.00. Ich małżeństwo pobłogosławił ówczesny wikariusz, Ks. Franciszek Różalski. Mają dwoje dzieci: Barbarę i Jacka. Msza św. dziękczynno-błagalna w ich intencji została zamówiona na dzień 30 V br. o godz. 17.00, w naszym kościele parafialnym.
25-lecie - Grażyna z d. Zielińska i Jacek Klonowscy, z os. Zapłocie, mieli ślub w kościele Sióstr Wizytek w Warszawie, 14 VI 1986 r. Mają córkę Annę.
25-lecie - Danuta z d. Płuciennik i Michał Kucharscy, z Powsina, ślubowali sobie w kościele seminaryjnym w Warszawie, 14 VI 1986 r. Mają dwoje dzieci: Agatę i Tomasza.
25-lecie - Małgorzata z d. Dobreńko i Krzysztof Paszyńscy, z os. Zapłocie, zawarli związek małżeński w kościele św. Anny w Wilanowie, 15 VI 1986 r. Mają dwóch synów: Piotra i Pawła.
25-lecie - Jolanta z d. Zając i Marcin Zimoch, z os. Zapłocie, mieli ślub w parafii Nawiedzenia NMP na Nowym Mieście w Warszawie, 28 VI 1986 r. Mają syna Macieja.
15-lecie - Irena Agnieszka z d. Małkowska i Krzysztof Paweł Idłowscy, z Powsina, zawarli sakramentalny związek małżeński w Powsinie, 22 VI 1996 r. Błogosławił im ówczesny proboszcz parafii, Ks. Jan Świstak. Mają syna Kacpra. Msza św. dziękczynno-błagalna w ich intencji będzie odprawiona w naszym kościele parafialnym, 22 VI br. o godz. 17.30.
Wszystkim małżonkom, obchodzącym jubileusze i ważne rocznice życzymy błogosławieństwa Bożego i stałej opieki Najświętszej Maryi Panny, Matki pięknej miłości i Panny wiernej
Z ŻYCIA PARAFII
1. URSYNÓW UKORONOWANY
Ursynów, to nowa dzielnica Warszawy, na terenie której obecnie znajduje się sześć parafii. Wraz z Powsinem tworzą dekanat ursynowski. Na Ursynowie-Imielinie już od 1983 r. czynna była tymczasowa kaplica w podziemiach mieszkalnego bloku przy ul. Hawajskiej. Parafia p.w. św. Tomasza Apostoła została erygowana (ustanowiona) w 1984 r. Organizacją parafii zajął się Ks. Tomasz Król. Nowo powstałej parafii, w 1984 r. została ofiarowana kopia obrazu NMP Jasnogórskiej, Częstochowskiej. Budowę kościoła przy ul. Dereniowej 12 rozpoczęto w 1995 r., a jego konsekracja nastąpiła w 2006 r. Przez następne lata trwały prace nad wyposażeniem wnętrza świątyni. Przewidziano w niej specjalną kaplicę, w której umieszczono obraz Matki Bożej Częstochowskiej, który od 27 lat jest czczony przez wiernych. Ukoronowaniem duszpasterskich wysiłków Ks. Prałata Tomasza Króla była uroczystość nałożenia złotych koron na skronie Dzieciątka Jezus i Jego Matki - Maryi. Aktu tego dokonał Ks. Kardynał Kazimierz Nycz, metropolita warszawski, w dniu 15 maja br. Na tę uroczystość przybyło kilkudziesięciu kapłanów oraz siostry zakonne z pobliskich parafii i wierni świeccy. Z Powsina był Ks. Proboszcz Lech Sitek i Ks. Jan Świstak. Podczas uroczystości wyróżniała się liczna grupa kobiet i mężczyzn w specjalnych strojach, jako kustodia relikwii św. Tomasza Apostoła oraz damy i rycerze Bożego Grobu. Świetnie się spisał chór parafialny oraz zespół grający na trąbkach jasnogórskie melodie. O koronacji kopii Jasnogórskiego Obrazu zdecydował Ks. Kardynał Nycz, bez odnoszenia się do Stolicy Apostolskiej. Ma on znaczenie o zasięgu lokalnym. Natomiast koronacja koroną papieską, czyli za pozwoleniem Watykanu ma wymiar ogólno kościelny. Takim przywilejem cieszy się obraz Matki Bożej Tęskniącej w Powsinie. Ukoronowana Pani na Imielinie-Ursynowie w kościele św. Tomasza Apostoła jest jeszcze jednym światełkiem wiary i pobożności maryjnej w archidiecezji warszawskiej. Z tego należy się cieszyć. Chwała za to Ks. Tomaszowi Królowi, który od lat szerzy kult Jasnogórskiej Madonny. Codziennie w tamtejszym kościele, o godz. 21.00 jest Apel Jasnogórski.
2. TO SIĘ PAMIĘTA
W naszym kościele, 5 czerwca br., zobaczymy piękny widok dzieci na biało ubranych. Spoglądając na nie, przypomnimy sobie nasze przeżycia z dzieciństwa. Od wielu lat nie było tylu dzieci przystępujących do I Komunii św., co w tym roku. Będzie ich czterdzieścioro. Co spowodowało ten wzrost? - Po prostu powstają nowe osiedla wokół Powsina i rośnie liczba mieszkańców. Sprowadzają się młode małżeństwa, które często mają potomstwo w wieku komunijnym. Nic więc dziwnego, że wzrasta ilość dzieci, przystępujących do I Komunii św. Dla porównania przedstawię statystykę za ostatnie pięć lat:
rok |
ilość dzieci |
2007 |
31 |
2008 |
23 |
2009 |
25 |
2010 |
34 |
2011 |
40 |
W tym roku zdecydowanie więcej jest chłopców - 26, a dziewcząt zaledwie 14. Jeśli chodzi o ubiór przystępujących do I Komunii św., to chłopcy będą mieli na sobie komże, a dziewczynki jednakowe białe sukienki. Z pewnością nie będzie to strój galowy. Są to następujący uczniowie:
1. Bartosz Bieliński
2. Sebastian Bolesta
3. Franciszek Chmurzyński
4. Emilia Czerniewska
5. Angelika Dąbrowska
6. Natalia Dąbrowska
7. Aleksandra Donat
8. Katarzyna Ferenc
9. Julia Fiołna
10. Dominik Gajos
11. Kazimierz Gazecki
12. Piotr Grądziel
13. Hubert Gromadowski
14. Julia Ibsen
15. Ewelina Janek
16. Mikołaj Jerzak
17. Hubert Jóźwik
18. Michał Kanabus
19. Iga Klemczak
20. Jakub Kluczyński
|
21. Jakub Kłos
22. Weronika Kłos
23. Anna Kobiałka
24. Kacper Krzysik
25. Dawid Latoszek
26. Mateusz Łojek
27. Emilia Łopacińska
28. Patrycja Łukasik
29. Tadeusz Młynarczyk
30. Sebastian Pietrzak-Antonowicz
31. Igor Pyrgiel
32. Anna Rymkiewicz
33. Jakub Siudziński
34. Mateusz Skrzypiński
35. Antoni Skup
36. Jan Sobczak
37. Brunon Szafrański
38. Piotr Tatarkiewicz
39. Filip Trojanowski
40. Mateusz Wyskok |
Wyżej wymienionym dzieciom życzymy, by Pan Jezus był stałym Gościem w ich sercach. Mamy nadzieję, że przy pomocy rodziców dochowają wierności Chrystusowi. Nie wiedza i nie fortuna są decydujące w życiu człowieka. Niewątpliwie są one przydatne, ale nie najważniejsze. Dla wierzących rodziców na pierwszym miejscu są wartości religijne, to jest żywa wiara w Boga i fundament moralny oparty na Przykazaniach Bożych. Jeśli te wartości rodzice wpoją swoim dzieciom, to można być spokojnym co do ich przyszłości.
3. NIEUSTAJĄCE REMONTY
Przechodząc koło naszego kościoła, znowu widzimy rusztowania. Czy to nie przesada? - Oczywiście, że nie. Zabytek, a zwłaszcza tej klasy, co powsińska świątynia, wymagają niemal co roku prac konserwacyjnych. Wystarczy przez kilka lat nic nie robić, to ubytki są nie do nadrobienia. To już trzeci etap robót konserwacyjnych. Poprzednio został przeprowadzony remont więźby dachowej i sklepienia nad nawami. Następnie prace konserwacyjne murów od strony wnętrza kościoła. W tym roku, od 5 maja, rozpoczęto prace remontowe murów na zewnątrz zabytkowej świątyni od strony południowej, a następnie pojawią się rusztowania od strony północnej. Na czym będzie polegał remont zewnętrznej elewacji kościoła? - Najpierw skucie cementowych i zawilgoconych tynków. W trakcie prac skuwania cokołu okazało się, że odbite tynki było mocno czuć stę-chlizną. Dopiero powyżej jednego metra nad ziemią, zawilgocenie było o wiele mniejsze. Eksperci z Urzędu Stołecznego Konserwatora Zabytków zadecydowali o skuciu tynków wzdłuż kościoła do wysokości dwóch metrów. Miejsca pęknięć na nośnych murach będą spięte stalowymi klamrami. Tam, gdzie pojawiły się niewielkie rysy, w tych miejscach zostanie wklejona siatka ze szklanego włókna, zabezpieczająca tynki przed dalszymi pęknięciami. W czasie prac remontowych okazało się, że zewnętrzne gzymsy na bocznych nawach są bardzo sfatygowane, popękane i do tej pory nie były gruntownie reperowane. Niektóre fragmenty gzymsów po prostu zupełnie rozpadły się. Trzeba je będzie na nowo odtwarzać. Do tego typu prac przy obiektach zabytkowych nie wolno używać tradycyjnego cementu, który powoduje szybkie zawilgocenie obiektu. Według zaleceń Stołecznego Konserwatora Zabytków do tynkowania starych murów trzeba używać specjalną zaprawę, która nie zawiera ani grama cementu. Wszystkie materiały używane przy renowacji naszego kościoła są sprowadzane z niemieckiej firmy STO-ISPO, która oferuje najlepszej jakości wyroby do konserwacji zabytkowych obiektów. Jedyną ich "wadą" jest cena. Zakończenie prac zaplanowanych na ten rok przy naszym kościele przewiduje się na koniec września br. Nadzór nad robotami sprawują inżynierowie, którzy całe swe życie zawodowe przepracowali w zabytkach. Mają bardzo duże doświadczenie. Nasz parafianin, Andrzej Szymański, który jest szefem firmy remontowej, specjalizującej się w zabytkach, chwali sobie współpracę z tak wysokiej klasy specjalistami.
Na wizję lokalną, w dniu 18 maja br., do Powsina przyjechali radni Miasta Stołecznego Warszawy, którzy decydują o przydzieleniu wsparcia finansowego na prace remontowe przy naszym kościele. Ks. Proboszcz Lech Sitek zapoznał radnych z historią powsińskiej świątyni, uwypuklając zabytkowe walory jej wyposażenia. Jesteśmy wdzięczni radnym za współfinansowanie prac rewaloryzacyjnych zabytkowego kościoła w Powsinie. Jest sprawą oczywistą, że Miasto Stołeczne pokrywa część kosztów remontu. Parafia ma też swój własny wkład finansowy. Ksiądz Proboszcz składa serdeczne podziękowanie za ofiary składane na ten cel.
4. NONSZALANCJA CZYNI OKAZJĘ DLA ZŁODZIEJA
W parkanie wokół kościoła są dwie bramy i pięć furtek. Są one przymocowane do betonowych słupów, zwieńczonych dwuspadową "czapą", pokrytą miedzianą blachą. Na przełomie kwietnia i maja br. złodzieje zerwali miedź ze słupów od strony starej plebanii. Uczynili to nocą. Do tej pory tego jeszcze nie było. Mało tego. Złodziej ukradł też reflektor oświetleniowy, przymocowany do betonowego słupka, na rogu kościoła, od lewej strony przy wejściu do zakrystii. Jak tak dalej pójdzie, to i następne reflektory znikną z otoczenia kościoła. - Dlaczego tak się dzieje? - Odpowiedź mamy w tytule, a jest nią
nonszalancja. Według definicji słownika języka polskiego, słowo to oznacza bezceremonialny,
niedbały sposób postępowania, nacechowany
lekceważeniem ogólnie uznanych norm. Otoczenie kościoła musi być dostępne parafianom, również i nocą, ze względu na ewentualne wezwania kapłana do chorego. Dlatego też furtki nie są zamykane na klucz. Do niedawna osobiście pilnowałem i innym przypominałem o konieczności zamykania za sobą furtki. Na skutek niedopilnowania mamy efekty - kradzieże na terenie przykościelnym. Złodzieje, zachęceni pootwieranymi na oścież furt-kami, nocą dokonali spustoszenia. "Nonszalancja czyni okazję dla złodzieja". Zazwyczaj jest on człowiekiem leniwym. Gdyby zobaczył pozamykane furtki wokół kościoła, nie wchodziłby na teren przy świątyni. Są ludzie, którzy prawie nigdy za sobą nie zamykają drzwi. Nonszalancja! Skutki takiej niedbałej postawy bywają dotkliwe. Zastanów się!