Wyszukiwarka wiadomości

1
2
3
4
5
6
7
[9]
10
11
12

Wiadomości Powsińskie - wrzesień 2011

MĘCZENNICE ZNAD RZEKI DRINY
WAŻNE WRZEŚNIOWE ROCZNICE
300 LAT PIELGRZYMOWANIA Z WARSZAWY NA JASNĄ GÓRĘ
300 LAT W PIELGRZYMCE WIARY Z MARYJĄ
NOWE RUCHY W KOŚCIELE
Z KOLBERGIEM W POWSINIE - o kapeluszu
KRONIKA PARAFII ZA LIPIEC I SIERPIEŃ 2011 r.
JUBILEUSZE i ROCZNICE MAŁŻEŃSKIE
Z ŻYCIA PARAFII



MĘCZENNICE ZNAD RZEKI DRINY


Dzień 14 stycznia 2011 r. był dniem radości dla całego Kościoła, a zwłaszcza dla nas, Polaków. Ojciec św. Benedykt XVI podpisał dekret kończący proces beatyfikacyjny Jana Pawła II. Dzień ten jednak w sposób jeszcze bardziej szczególny, zapisał się w historii Zgromadzenia sióstr Córek Bożej Miłości,

gdyż Ojciec Święty równocześnie podpisał dekret kończący proces beatyfikacyjny pięciu sióstr tegoż Zgromadzenia; pięciu sióstr męczennic z Pale, z czasów II wojny światowej.
Pale – to miejscowość położona 18 km na wschód od Sarajewa. W 1911 r. osiedlają się tu siostry Zgromadzenia Córek Bożej Miłości, zakładając klasztor imienia Maryi. Do klasztoru dobudowują kaplicę pod wezwaniem Matki Bożej Przedziwnej i dom, w którym organizują szkołę powszechną dla wszystkich dzieci, bez względu na narodowość i wyznanie. W roku 1918 – 1919 do szkoły sióstr uczęszcza 52 dzieci:23 katolików, 27 prawosławnych Serbów oraz 2 muzułmanów. Siostry udzielają pomocy każdemu, kto puka do ich domu, odwiedzają chorych, przyjmują kobiety, zwłaszcza serbskie, ucząc je różnych prac gospodarczych. Siostry prowadzą również wzorowe gospodarstwo, a ogród zamieniają w prawdziwą szkółkę rolniczą. Wielu nie mogło uwierzyć, co może wyrosnąć na tej samej ziemi, na takim samym gruncie, pod opieką pracowitych rąk sióstr.
Rok 1941 w Jugosławii – to czas okupacji hitlerowskiej i czas wojny domowej, w której serbscy czetnicy mordują ogromną ilość ludności cywilnej, katolików i muzułmanów. Właśnie wtedy dom sióstr, otoczony wokoło lasami, znalazł się w centrum walk. Siostry spędzały dni i noce w wielkiej niepewności. Ich ostatnie listy świadczą o tym, że były świadome grożącego im niebezpieczeństwa.
Dzień napadu czetnickich żołnierzy na klasztor w Pale – to czwartek, 11 grudnia 1941 r. Żołnierzy przyprowadził do klasztoru sąsiad sióstr, Serb, któremu siostry leczyły chorą żonę, uczyły dzieci i któremu ze swojego lasu podarowały drewno potrzebne do budowy domu. W klasztorze znajdowały się wtedy cztery siostry: 76 letnia s. Berchmana Leidenix, Austriaczka, 56 letnia s. Krizina Bojanc, Słowenka, 34 letnia s. Antonija Fabjan, Słowenka i 29 letnia s. Bernadeta Banja, Chorwatka.
W tym samym czasie 49 letnia s. Jula Ivanišević, Chorwatka, przełożona wspólnoty, wracała z zakupów, razem z pomocnikiem Franją. Już z daleka słyszała strzały i krzyki żołnierzy. Mogła ratować się ucieczką – wybrała śmierć męczeńską. "Muszę iść do moich sióstr! Ty uciekaj!" – taki rozkaz dała pomocnikowi i dołączyła do swojej wspólnoty. Siostry, otoczone serbskimi żołnierzami zostały uprowadzone do Gorażde, a ich klasztor stanął w płomieniach. Najpierw podpalono kaplicę, wypełniając ją sianem. Żołnierze rabowali wszystko i palili dom, przeklinając wiarę katolicką i katolickiego papieża.
Gorażde znajduje się około 63 km od Pale. Siostry, bez zimowej odzieży - nie miały czasu, żeby zabrać cokolwiek z domu - przez cztery dni, z krótkimi odpoczynkami w nocy, pędzone były przez lasy, przez głębokie śniegi i zaspy, w mrozie ponad trzydziesto stopniowym, wśród gróźb, wyzwisk, przekleństw, bicia i oskarżeń o mordowanie serbskich dzieci. To była ich prawdziwa droga krzyżowa.
Do Gorażde przybyły 15 grudnia, około godz. 16.00. Były zupełnie wyczerpane. Zamknięto je w wojskowych koszarach, na drugim piętrze. Tymczasem czetnicy zjedli kolację i pijani wrócili do pomieszczenia, gdzie były zamknięte siostry. Najpierw nakłaniali je, by zrzuciły habity. Siostry stanowczo odmówiły. Nieustannie powtarzały, że ślubowały Bogu, potem już tylko wzywały głośno ratunku i powtarzały słowa modlitwy: "Jezus, Maryja, Józef." Wtedy rozpoczęło się bicie każdej siostry. Gdy i to nie złamało oporu sióstr, czetnicy postanowili dokonać gwałtu. I wtedy s. Jula otworzyła okno, krzyknęła "Siostry, za mną! Jezu ratuj nas!" i zeskoczyła w dół. Za nią to samo uczyniły pozostałe siostry. Dokonało się to w ciągu kilku chwil i zupełnie zaskoczyło żołnierzy. Gdy ochłonęli zbiegli rozwścieczeni na dół i zaczęli na oślep wbijać noże w ciała leżących sióstr. Każda siostra miała dziesięć, piętnaście kłutych ran. Martwe ciała przeciągnięto nad brzeg rzeki Driny. Tam czetnickie kobiety zdarły z nich ubrania, kłócąc się o każdy kawałek odzieży. Ciała leżały na mrozie i śniegu dwa dni, zanim czetnicki grabarz zepchnął je do rzeki Driny.
Świadkiem wydarzeń tej nocy była kobieta katoliczka, która gotowała posiłki dla stacjonujących w Gorażde czetników i jej syn, dziesięcioletni chłopiec, który potem został kapłanem. On zakradał się nad brzeg Driny, patrząc z bliska na martwe, poranione ciała i on też zachował w pamięci wydarzenia z tamtej nocy. Po wojnie nikt nie mógł wspominać o siostrach męczennicach, wszystko było okryte milczeniem i strachem. Jednak wśród ludności przetrwał cichy kult "pięciu Dziewic znad rzeki Driny", jak nazywano siostry. Ludzie modlili się do nich i wierzyli w ich wstawiennictwo. Mówiono o nich – męczennice swojego powołania i swych ślubów.
Proces beatyfikacyjny sióstr na szczeblu diecezjalnym rozpoczął się 4 grudnia 1999 r., a w roku 2003 został przyjęty w Rzymie. Uroczystości beatyfikacyjne odbędą się 24 września 2011 r. w Sarajewie. Niech Męczennice znad rzeki Driny staną się dla nas przykładem umiłowania Boga ponad wszystko i niech wyproszą dar wierności naszemu życiowemu powołaniu.
S.M. Jula Ivanišević
Urodziła się 25 lutego 1893 r. w Godinjak, w Chorwacji. W szkole podstawowej uczyła się dobrze, ale po czwartej klasie musiała być zwolniona z lekcji "z powodu ubóstwa". Wcześnie odkryła w sobie pragnienie poświęcenia swego życia Jezusowi, często też mówiła, że chciałaby zostać męczennicą. W 1914 r. wstąpiła do Zgromadzenia Córek Bożej Miłości. W roku 1932 została mianowana przełożoną wspólnoty w Pale. W jednym ze swoich ostatnich listów pisze: "Wszyscy jesteśmy słabi i nędzni, dopóki żyjemy na tym świecie, dlatego potrzebujemy wielu łask i pomocy Bożej. Módl się często, chociażby krótko, gdyż tylko modlitwa ocali nas od zatracenia." Miłość do swojej wspólnoty potwierdziła w dniu 11 grudnia 1941 r., rezygnując z możliwości ucieczki i dołączając do swoich sióstr. Zginęła z rąk czetnickich żołnierzy dnia 15 grudnia 1941 r. w wieku 48 lat.
S.Berchmana Leidenix
Urodziła się 28 listopada 1865 r. w Enzersdorf w Austrii. Wykształcenie pedagogiczne zdobyła w Studium Nauczycielskim prowadzonym przez siostry ze Zgromadzenia Córek Bożej Miłości. W roku 1881 podjęła decyzję o wstąpieniu do tegoż Zgromadzenia. Po złożeniu ślubów wieczystych z wielkim zaangażowaniem i ofiarnością pracowała jako nauczycielka w szkołach Zgromadzenia w Tuzli i Sarajewie, przez pięć lat pełniła również posługę mistrzyni nowicjatu.
Zachowały się jej słowa: "Za dwie rzeczy jestem nieskończenie wdzięczna Bogu; za to, że urodziłam się i wychowałam w wierze katolickiej i za to, że zostałam siostrą zakonną." Poniosła śmierć męczeńską z rąk żołnierzy czetnickich w wieku 76 lat.
dmucenice.jpgS. Krizina Bojanc
Urodziła się 14 maja 1885 r. w Zbure w Słowenii. Do 36 roku życia przebywała w domu rodzinnym, zajmując się pracami domowymi i gospodarstwem. Do Zgromadzenia Córek Bożej Miłości wstąpiła w Sarajewie w 1921 r. Przebywała w różnych wspólnotach, ofiarnie wypełniając powierzone jej ciężkie prace w zakonnych gospodarstwach. Potrafiła wybierać cięższe i uciążliwsze prace, pozostawiając innym lżejsze obowiązki. Jej ofiarne i pracowite życie, oddane Bogu i ludziom, było przygotowaniem do męczeńskiej śmierci, którą poniosła 15 grudnia 1941 r. w wieku 56 lat.


S. Antonija Fabjan

Urodziła się 23 stycznia w 1907 r. w Małym Lipje w Słowenii. Życie zakonne rozpoczęła mając 22 lata. Często podczas dnia wstępowała do kaplicy, ofiarując Bogu swoje prace i obowiązki. Zauważała potrzeby innych i chętnie spieszyła im z pomocą. Mottem jej życia były słowa: "Jeżeli ktoś czyni ci źle, ty czyń mu dobrze". Zginęła 15 grudnia 1941 r. mając 34 lata.



S. Bernadeta Banja

Urodziła się 17 czerwca 1912 r. w Wielkim Grdvacu w Chorwacji. Często szukała samotności, aby odmawiać różaniec i myśleć o Bogu i Jego Matce. Wcześnie również rozpoznała głos powołania. Życie zakonne rozpoczęła w wieku 17 lat. Jej pierwszą i ostatnią placówką było Pale. Pracowała tam w kuchni. Podczas dnia często łączyła serce z Bogiem, odmawiając akty strzeliste. Modlitwa owocowała w jej życiu szczerą dobrocią wobec innych, ofiarnością i wdzięcznością za wszystko. Pomimo codziennych trudów, nigdy nie narzekała na nic, ani na nikogo. Cechowała ją stała pogoda ducha. 15 grudnia 1941 r., mając 29 lat, wraz ze swoimi siostrami oddała życie w obronie wiary i czystości.
Opracowała s. Zofia Szymanek FDC
powrót na górę strony


WAŻNE WRZEŚNIOWE ROCZNICE
Wrzesień, to miesiąc kończącego się lata i początek jesieni. Cała przyroda dziękuje Stwórcy za wiosenny i letni dar życia. To czas zaczynającej się na nowo nauki w szkołach. W sercach i pamięci nas, Polaków, ciągle żyje, mimo upływu lat, tamten pierwszy i siedemnasty września pamiętnego 1939 roku.
"O, wrześniu, kto ciebie widział wtedy w naszym kraju"... Dwa zbrodnicze systemy podały sobie w uścisku przyjaźni ręce. To faszyzm niemiecki i komunizm sowiecki (ZSRR). Polska, kraj ludzi wolnych, europejska, a może i światowa awangarda katolicyzmu, przestała istnieć.
Niewyobrażalny ogrom bólu, cierpienia, niespotykanych łapanek do obozów zagłady, niezliczonych dołów śmierci i wywózek na "białe niedźwiedzie". Zniszczenia, których do dziś nie można oszacować. To owoc działania Adolfa Hitlera i Józefa Stalina, któremu na imię: druga wojna światowa. Mimo wszystko, silniejsza była nadzieja, że ręka Bożej Sprawiedliwości położy kres temu bezprawiu. To wtedy wznosił się do nieba błagalny jęk: "Wzgórza otwórzcie się i pochłonijcie nas". Ludzie modlili się o ratunek, a świat zdawał się być głuchym na głos narodu konającego w męce.
Bogata historia Polski zna inne jeszcze daty wrześniowe, choć może niektórzy zapominają o nich. Ósmy dzień, to święto Narodzenia NMP, w polskiej tradycji zwane dniem Matki Bożej Siewnej. Tego dnia, w 1946 r., poświęcono Polskę Jej Niepokalanemu Sercu. A zaraz potem, dwunastego września, wspominamy dzień Imienia Maryi. Pamiętano o tym w kalendarzach w czasie zaborów i później również. Dziś o tym wspominają tylko kalendarze kościelne, choć nie wszystkie. A wiąże się to z niezwykłym wydarzeniem, jakim była zwycięska bitwa w 1683 r. pod mu-rami cesarskiego Wiednia, stoczona pod wodzą króla Jana III Sobieskiego, nad muzułmańskimi Turkami. Z pieśnią maryjną na ustach, rycerstwo polskie szło do walki. Na większą chwałę wielkiego króla i wodza polskiego, papież Innocenty XI ustanowił to święto, które miało być obchodzone w całym Kościele Powszechnym. Pochód islamu na chrześcijańską Europę został wówczas skutecznie zatrzymany na prawie trzy wieki. Dziś, przy innej strategii, widok meczetów, zwieńczonych półksiężycem, w sąsiedztwie krzyża, wielu przestaje dziwić. Polegli w obronie krzyża, rycerze z królem Władysławem IV pod Warną w 1444 r., jak i ci spod Wiednia i tylu innych pól bitewnych, według starego "po-rzekadła" przewracają się "w grobach". Nikt inny, poza Stolicą Apostolską, na to śmiertelne zagrożenie dla Europy, przed wiekami nie zwracał bacznej uwagi. Pogranicze polsko-tureckie było w centrum uwagi kolejnych papieży. Papież Leon X finansuje, owianą legendą, rozbudowę kresowej twierdzy w Kamieńcu Podolskim. Grzegorz XV zaś płaci królowi Zygmuntowi III Wazie wysokie kwoty na pomoc w prowadzeniu wojny polsko-tureckiej w 1621 r., a po jej zakończeniu, na utrzymanie wojska w stanie gotowości. Podobnie Klemens X, który królom: Michałowi Korybutowi Wiśniowieckiemu i Janowi III Sobieskiemu udziela znacznej pomocy na cele obronne. Fakty te, znane historykom, zupełnie są przemilczane w powszechnym nauczaniu historii i w podręcznikach szkolnych. To papieże rozwijali na dużą skalę działania dyplomatyczne na europejskich dworach, bezskutecznie zabiegając o pomoc dla Rzeczypospolitej, zmagającej się z naporem islamu. Polska była najdalej na wschód wysuniętą redutą wiary katolickiej i w wyznawaniu jej niezłomną. Władcy europejscy nie tylko, że nie pomagali, ale i nie dziękowali. W milczeniu przyjęto obdarzenie króla Jana III Sobieskiego tytułem "Defensor Fidei" (Obrońca wiary). Historia wiele jeszcze razy powtórzyła się pod tym względem. Powstrzymanie marszu bolszewików, 15 sierpnia 1920 r., w drodze na Europę przez Polskę, dzięki "cudowi nad Wisłą", jest tego przykładem. Zgoda na podział Polski i oddanie jej, bez zgody Polaków, pod okupację Sowietów na długie lata, jest też tego przykładem. Dla Polski, upadek faszyzmu 8 maja 1945 r., nie kończył przecież wojny... Wywózki w nieznane trwały nadal, tak jak i obła-wy, choćby słynna obława augustowska. Morderstwom nie było końca przy milczeniu "wolnego świata".
Pisząc o wdzięczności poszcze-gólnych ludzi, pragniemy przypomnieć sobie ewangeliczne wy-darzenie o dziesięciu uzdrowionych z nieuleczalnej choroby, jaką był wtedy trąd. Tylko jeden, zaledwie jeden podziękował Wybawcy, Panu Jezusowi. Dziewięciu zadowolonych odeszło, uważając tak, jak i teraz wielu uważa, że wszystko im się należało. Wdzięczność Bogu i ludziom przychodzi z wielkim trudem. Wielu uważa i dziś, że wszystko im się należy, a właściwie nic się nie należy, gdy się zastanowimy. Dziękujmy Bogu za dar życia, bez względu na to, jakie jest i za ludzi, bez względu na to, jakich spotykamy na drogach życia, aby nie być jednym z tych dziewięciu niewdzięczników.
I jeszcze jedna data: 14 września, święto Podwyższenia Krzyża Świętego, ustanowione w 335 r. Jest ono jednym z najstarszych świąt, ale w świadomości wielu, jakby go nie było. Gdyby światło Krzyża nie padło na Polskę przed ponad tysiącem lat, czy Polska teraz byłaby tym, czym jest, czy może byłaby zapomnianym krajem Wiślan, o którym już nikt nie pamięta? - Warto się zastanowić. - Krzyż Święty, to znak sprzeciwu dla świata. Jakże gorszące były dyskusje i wydarzenia przed rokiem o miejscu Krzyża w sercu stolicy Polski, w których uczestniczyli ludzie ochrzczeni w znaku Krzyża, ludzie, którzy na co dzień zapominają, że w życie każdego człowieka wpisany jest Krzyż. To o nich i do nich powiedział Pan Jezus pełne bólu, ale i przestrogi, słowa: - "Kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem".
Wielki kaznodzieja, Ks. Piotr Skarga, w proroczych słowach mówił: - "Ta kosa idzie na cię, grzeszna Polsko! Strzeż się. Za-kwitnęłaś w szczęście, ale i w grzechy. Oto kosa! Znaj się być trawą, nie kamieniem. Polęże trawa, a kwiat twej chwały uschnie". Język staropolski, w sposób zrozumiały i jasny dla nas, współczesnych, jest czytelnym ostrzeżeniem? Warto się nad tym zastanowić?
I ostatnia data, to 27 września, Dzień Pamięci Polskiego Państwa Podziemnego. Ze względu na ob-szerność tematu, będzie przypo-mniana w stosownym, ale w późniejszym czasie. Podobnie jak tysiąc lat wdzięczności naszego narodu wobec Stolicy Piotrowej i działalności papieży na rzecz Polski.
Zygmunt Karaszewski
powrót na górę strony


300 LAT PIELGRZYMOWANIA Z WARSZAWY NA JASNĄ GÓRĘ

W dniu 5 sierpnia 2011 r. wyruszyły na Jasna Górę aż trzy pielgrzymki : 31 Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitalna "Pełna łaski", 28 Piesza Praska Pielgrzymka Rodzin "Totus Tuus", oraz 20 Piesza Pielgrzymka Niepełnosprawnych "Jesteśmy". Następnego dnia tj. 6 sierpnia w święto Przemienienia Pańskiego wyruszyła najstarsza 300 Jubileuszowa Warszawska Pielgrzymka Piesza tzw. "paulińska", a także Jubileuszowa Warszawska Piesza Pielgrzymka akademickich Grup "17". Natomiast ostatnia 28 Praska Pielgrzymka Piesza wyruszyła z Warszawy 16 sierpnia. Jak widać tradycja pielgrzymowania na Jasną Górę ma nie tylko długą historię ale nadal cieszy się dużym zainteresowaniem o czym świadczy aż 6 pielgrzymek wyruszających z Warszawy na Jasną Górę.
Jak już wspomniałam Matka Pielgrzymek czyli najstarsza, najbardziej znana i najliczniejsza Warszawska Pielgrzymka Piesza (WPP) obchodzi 300 -letnią rocznicę istnienia. Pielgrzymka wyrusza 6 sierpnia i po 9-ciodniowym szlaku liczącym ok. 240 km w dniu 14 sierpnia przybywa na Jasną Górę. 300 lat temu w 1711r. pielgrzymkę pokutno-przebłagalną poprowadziło w imieniu miasta Warszawy Bractwo Pana Jezusa Pięciorańskiego prosząc o ocalenie przed szalejącą epidemią tyfusu plamistego. W drogę wyruszyło wtedy około dwudziestu mężczyzn niosąc srebrne wotum – tablicę, która do dziś znajduje się na Jasnej Górze. Wotum przedstawiało Ducha Świętego i Madonnę Częstochowską, świętych patronów oraz miasto Warszawę okolone murem obronnym a u dołu jako herb Warszawy widniała Syrena z mieczem. Z tyłu tablicy umieszczono łaciński napis: "Wspomnij Panie, na najdroższe Pięć Ran Swoich, jak również na Najchwalebniejszą Pannę a Matkę Twą Maryję, jaśniejącą na polskiej Jasnej Górze cudami i zwycięstwami; pomnij na naszych świętych patronów i nie odmawiaj nam swego miłosierdzia podczas obecnej zarazy". Można powiedzieć, że do dziś obowiązują śluby jakie złożyli wtedy pielgrzymi na Jasnej Górze, że co roku przybywać będą przed oblicze Matki Bożej Częstochowskiej. Tegoroczny jubileusz także został uhonorowany srebrną tablicą, którą umieszczono w kaplicy Matki Bożej na Jasnej Górze, jako wotum dziękczynne za te 300 lat.
Na Jasną Górę z Warszawy pielgrzymowano za zgodą władz lub bez ich zgody, zarówno w czasie Konferencji Barskiej (1768-1772), Powstania Kościuszkowskiego (1794) i rozbiorów Polski (1772 r., 1793 r., 1795 r.) jak i w czasie wojen i powstań. Podczas Powstania Warszawskiego w 1944 r. gdy w stolicy trwały walki, pielgrzymi ruszali niewielkimi grupami z Lasu Sękocińskiego lub Tarczyna. Po zakończeniu wojny w 1945 r. pielgrzymka w liczbie około 300 osób pod przewodnictwem ks. Stefana Batory, który w styczniu wyszedł z obozu koncentracyjnego wyruszyła z kościoła Św. Jakuba, bowiem kościół Św. Ducha był zniszczony. Piel-grzymi na Jasnej Górze złożyli wieniec cierniowy z szarfami z napisem: "Naszej Jasnogórskiej Pani zawsze wierna Warszawa."
Tylko raz w okresie minionych 300 lat pielgrzymka nie dotarła na Jasną Górę. Miało to miejsce w 1792 r., gdy trwały walki, do którego z zaborców powinna należeć Częstochowa. Pątnicy w okolicach z Woli Mokrzyckiej pod Częstochową zostali otoczeni przez wojsko (do dziś nie wiadomo czy było to wojsko pruskie czy rosyjskie) i wymor-dowani. W miejscu tym w 1935 r. postawiono pomnik ku czci pomordowanych. W okresie komunizmu władze starały się jak mogły utrudniać pielgrzymowanie i tak np. w 1963 r. nie wydały zgody na pielgrzymkę ze względu na epidemię ospy. Do Częstochowy wyruszyła wtedy "nielegalna pielgrzymka", którą na Jasnej Górze powitał Prymas kardynał Stefan Wyszyński. W ramach prowadzonych przez IPN śledztw ustalono, iż Służba Bezpieczeństwa podejmowała bezprawne działania mające zniechęcić pątników do pielgrzymowania - stosowano m.in. rozrzucanie nasion dzikiej róży wywołujących przykre swędzenie, pobicia, dosypywanie do wody środków przeczyszczających, leków psychotropowych a nawet narkotyków a także kradzieże plecaków z ekwipunkiem, butów i innych osobistych przedmiotów. Rozrzucano na trasie przemarszu pielgrzymki i w miejscach noclegu pątników butelki po alkoholu, podpaski zabrudzone krwią zwierzęcą, prezerwatywy, wydawnictwa pornograficzne, od-padki żywności, niedopałki papierosów. Działanie te podejmowano w celu skompromitowania pątników w oczach ludzi, którzy udzielali im noclegu i dostarczali posiłków. Rozbijanie pielgrzymek miało miejsce głównie w latach 70 i 80 a nasiliło się po 1978 r., kiedy to papieżem został kardynał Karol Wojtyła. Władze starały się ograniczyć ruch piel-grzymkowy i kult Matki Bożej Jasno-górskiej - po pierwszej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski powstały plany (pomysł zarzucono w 1981 r.) budowy tunelu, który miał odciąć klasztor od śródmieścia Częstochowy, a tym samym utrudnić pielgrzymowanie. Niestety pielgrzymi chyba nadal pozostają solą w oku niektórych władz bowiem w tym roku okazało się, że władze Częstochowy wpadły na pomysł aby każdy z pielgrzymów płacił podatek – około 2 zł od osoby.
Liczba pątników pielgrzymujących z Warszawy na Jasną Górę zmieniała się w czasie. Najwięcej pielgrzymów, bo ponad 60 tys. wyruszyło w 1991 r., gdy pielgrzymka zbiegła się ze Światowym Spotkaniem Młodych i wizytą papieża Jana Pawła II. W ostatnich latach liczba pątników WPP oscylowała wokół 8– 10 tysięcy by w tym roku osiągnąć liczbę 20 tys. pątników z Warszawy w tym 12 tys. w ramach 300 Jubileuszowej War-szawskiej Pielgrzymki Pieszej. Wśród tych pątników byli również przedstawiciele naszej parafii: Natalia Krupińska, Maria Milewska, Teresa Szewczyk, Bożena Karaś z synem Mariuszem, Marlena Lichocka z mamą, Weronika Ruszkowska, Andrzej Przygodzki, rodzina Woźniaków, Maciej Molak. Świadectwo jednej z uczestniczek przedstawiono w następnym artykule.
Agata Krupińska
powrót na górę strony


300 LAT W PIELGRZYMCE WIARY Z MARYJĄ

6 sierpnia wyruszyłam w jubileuszową – 300 Warszawską Pielgrzymkę Pieszą przed Tron Częstochowskiej Pani. Po raz trzeci otrzymałam łaskę przeżycia rekolekcji w drodze. Czas od Pana, w którym idziemy jako jedna wielka rodzina do Naszej Wspólnej Matki, umacniając wiarę, dając świadectwo i zastanawiając się nad własnym życiem. Tegoroczna pielgrzymka była wyjątkowa. Każdego dnia naszej wędrówki podkreślany był przede wszystkim jej dziękczynny charakter – za łaskę pielgrzymowania, za ducha wierności w czasach niewoli, wojen i zmagań o wolność Kościoła i Ojczyzny.
W grupie panowała niepowtarzalna atmosfera, uśmiechy znajomych pątników i niepewność idących po raz pierwszy. Zdawałoby się, że wszyscy obcy, a jednak tak bardzo sobie bliscy, bo łączył nas jeden cel – Jasna Góra. Po pierwszym dniu zatarły się bariery między pielgrzymami. Wszyscy mówili do siebie Siostro i Bracie. Mimo to zaczynały dokuczać pierwsze bąble, odciski i ból nóg, a zmęczenie i niewyspanie nie pozwalały o sobie zapomnieć. Wieczorem wszystkich ponownie gromadził i jednoczył Apel Jasnogórski – jestem, pamiętam, czuwam – te parę słów wy-śpiewanych Maryi. Szóstego dnia otrzymaliśmy łaskę uczestnictwa we Mszy Św. prymicyjnej jednego z paulinów. Nie sposób dobrać właściwe słowa, by opisać niesamowitość Eucharystii, która była najważniejszym postojem w ciągu całego pątniczego dnia.
Ostatniego dnia, gdy osiągnęliśmy cel, łzy same płynęły z oczu, a serce śpiewało: "Jeśli będziesz szedł wytrwale, to na Jasnej Górze w Jej Obliczu ujrzysz Boga znak". Aleja Najświętszej Maryi Panny była miejscem, gdzie każdy pątnik zapominał o znużeniu, trudzie i bólu, miejscem radości i szczęścia. Niezwykłe wzruszenie wywołał we mnie widok witających mieszkańców, wśród których czekała moja rodzina i znajomi parafianie.
Wieczorem, 14 sierpnia wzięłam udział w uroczystej procesji ze srebrną wotywną tablicą ofiarowaną przez paulinów i pielgrzymów. O godz. 20 odbyła się uroczysta Msza Św. pod przewodnic-twem nuncjusza apostolskiego Abp. Celestino Migliore, której oprawę uświetnił zespół Mocni w Duchu. W dniu Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny wszyscy warszawscy pątnicy zgromadzili się pod Szczytem na wspólnej Eucharystii, której przewodniczył ksiądz Kardynał Kazimierz Nycz.
Starałam się korzystać z łaski pielgrzymowania w pełni. Nikt nie mówił, że będzie łatwo – i nie było. Doświadczyłam, że wyproszenie niektórych łask, wymaga większego poświęcenia. Nie ominęło mnie zniechęcenie, smutek i chęć powrotu, ale w porę pojawiła się Ta, której zaufałam i ofiarowałam swe trudy. Ta, która uwiodła swą matczyną miłością cały świat. A jak jest dziś? Tegoroczna pielgrzymka nauczyła mnie pokory i całkowitej akceptacji bliźniego, a przede wszystkim zwiększyła pojemność mojego serca. Trwając przed wizerunkiem Czarnej Madonny, nabrałam ogromnej siły oraz ufności i postanowiłam pielgrzymować w przyszłym roku.
"O Maryjo, cały świat dziś powie Ci: Prowadź mnie, kieruj mną, ze mną bądź. Chciej o Pani, dziś modlitwy przyjąć te: Niech pokój i miłość na świecie zawsze trwa".
Zachęcam do pielgrzymki wszystkich tych, którzy jeszcze nie byli, a zwłaszcza ludzi młodych, szukających, przed którymi świat stoi otworem. Całej pielgrzymki nie sposób jednak opisać, wszystkie wzruszenia i wspomnienia noszę w sercu.
Marlena Lichocka
powrót na górę strony


NOWE RUCHY W KOŚCIELE

Dziś dostrzegam, i z tego powodu jestem szczęśliwy, bardziej dojrzałą samoświadomość w ruchach apostolskich.
"Reprezentujecie jeden z najbardziej znaczących owoców wiosny Kościoła zapowiedzianej przez Sobór Watykański II. Wasza tu obecność napawa optymizmem, ponieważ pokazuje, że ta wiosna rozkwita, ukazując świeżość chrześcijańskiego doświadczenia, opartego na osobistym spotkaniu z Chrystusem"
. – tak Jan Paweł II przemawiał do członków ruchów apostolskich z całego świata w 1998 r., na spotkaniu w Rzymie w uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Jednocześnie Papież Polak definiuje RUCH ODNOWY W KOŚCIELE: "oznacza pewną konkretną rzeczywistość kościelną, którą tworzą głównie ludzie świeccy, pewien program kształtowania wiary i chrześcijańskiego świadectwa, którego metody wychowawcze oparte są na określonym charyzmacie, udzielonym założycielowi ruchu w konkretnych okolicznościach i formach".
Najkrótszą definicją i historią wszystkich ruchów odnowy w Kościele mogą być słowa Benedykta XVI: "Tam gdzie daje o sobie znać poryw Ducha Świętego, zakłóca On zawsze ludzkie plany". Najpełniejszym tego przykładem jest samo chrześcijaństwo, w które wpi-sują się ruchy odnowy w Kościele katolickim – Pan Jezus nie eliminował starych praw tchnął w nie "jedynie" Nowego Ducha. Tak jak wówczas podobnie i dzisiaj ruchy odnowy spotykają się nie-jednokrotnie z niezrozumieniem i dez-aprobatą.
Sobór Watykański II był inspiracją dla nowych ruchów w Kościele, jednocześnie docenił ich rolę. W Pierwszym Międzynarodowym Kongresie Ru-chów Odnowy Kościelnej w 1981 r. brało udział 20 różnych ruchów, między innymi: Arka (Jean Vanier Francja 1964), Comunione e Liberazione (ks. Luigi Giusani Włochy 1954), Kultura i Wiara (Brazylia 1976) , Eau Vive (Marta Robin Francja 1967), Światło-Życie tzw. Oaza ( ks. Fr. Blachnicki Polska 1954), Ruch Odnowy w Duchu Świętym zwany także Odnową Charyzmatyczną.
Istotą tych ruchów jest nowe otwarcie na działanie Ducha Świętego, tak by lepiej odczytywać Jego wolę w naszym życiu. Wiele z nich działa również w Polsce. Miedzy innymi szeroko rozpowszechniona jest Odnowa Charyzmatyczna. Czas spotkań modlitewnych to czas prośby o nowe otwarcie na Ducha Świętego, czas uwielbienia a także wsłuchiwania się w Słowo Boże, zawsze z pytaniem: co dziś Bóg konkretnie mówi do mnie, co pragnie mi powiedzieć, co chce, abym zobaczył/zmienił w swoim życiu? Wiele ze wspólnot charyzmatycznych odczytuje też na nowo swoje powołanie do ewangelizacji. Stąd też wiele kursów i rekolekcji organizowa-nych przy współudziale zaangażowa-nych osób świeckich. Informacje takie można znaleźć między innymi na stronach internetowych katolickiej Odnowy w Duchu Świętym czy stronach konkretnych wspólnot (http://odnowa.org, http://www.swietarodzina.org). Do wspólnot, które powstały w nurcie odnowy należy także Wspólnota Przymierza Rodzin Mamre (http://mamre.pl) znana wielu z nas ze spotkań modlitewnych oraz organizowanych mszy ze szczególnym czasem na modlitwę wstawienniczą, modlitwy o uzdrowienie czy uwolnienie.
Nowe ruchy i wspólnoty nie są jedynie "dziwnym" sposobem modlitwy, innym niż tradycyjny śpiew czy uzdrowieniami. Są one odpowiedzią na wezwanie Ducha Świętego, jak pisze Joseph Ratzinger "przeżywają Ewangelię w jej integralnym radykalizmie i bez za-strzeżeń uznając swoją rację bytu w Kościele, bez którego nie mogłyby istnieć". Ruchy te są głęboko zakorzenione w Kościele katolickim z poszanowaniem jego hierarchii, posłuszeństwa, a przede wszystkim drogi jaką Kościół prowadzi. Są one otwarte zarówno dla osób poszu-kujących Boga jak i dla tych, którzy od lat są zaangażowani w życie swoich parafii.
Małgorzata Kupisz-Urbańska
powrót na górę strony


Z KOLBERGIEM W POWSINIE - o kapeluszu


Nadchodzi jesień, dla wielu z nas czas powrotu do pracy. Zahartowanym sierpniową abstynencją, łatwiej nam będzie podczas jesiennej szarugi, przy ciężkiej robocie - na przykład w polu czy na budowie - ustrzec się zgubnych skłonności do wspomagania swoich sił mocniejszymi trunkami. Problem alkoholowy musiał być jednak dotkliwie odczuwany w Powsinie również w połowie XIX wieku, skoro Oskar Kolberg w swoim dziele "Pieśni ludu polskiego" zamieścił taką przyśpiewkę, zanotowaną właśnie tutaj, a mówiącą o pracy "po spożyciu" i "pod wpływem".
Przyśpiewka przypomina słuchaczom ważną prawdę, że jak się rozpoczęło pracę na trzeźwo, to należy ją dokończyć również na trzeźwo. A na pewno nie należy pić przy pracy. Jednak wiadomo, że człowiek jest słaby, więc jak się już wypiło, to lepiej tę pracę odłożyć, wyspać się, a nie narażać siebie i innych na wypadek, a przedmiot pracy lub narzędzia na uszkodzenie lub zniszczenie. Z drugiej jednak strony, jeśli pijany robotnik odkłada i opóźnia robotę, lub jej nie kończy, naraża się na sankcje ze strony klienta lub swojego szefa. Z piosenki możemy też wyciągnąć wniosek, że kapelusze były bardzo ważną częścią ubioru robotników w tamtym czasie. I musiały być bardzo drogie. Życzę szybkiej aklimatyzacji po powrocie z wakacji i zabawy bezalkoholowej przy przyśpiewce z Powsina.

"Kieś po trzeźwu nie zaczynał,
Da po pijanemu nie rusz.
Jak roboty nie dokończysz,
Da to wezmę ci kapelusz!"



KRONIKA PARAFII
ZA LIPIEC I SIERPIEŃ 2011 r.

CHRZTY:
2 VII - Maximilian William Shepherd, z os. Konstancja, syn Andrew i Anny z d. Sarneckiej.
10 VII - Tobiasz Józef Lasota, z Powsina, syn Tomasza i Kariny Marty z d. Janek.
31 VII - Melania Korzińska, z os. Zapłocie, córka Łukasza i Izabeli z d. Koperskiej.
6 VIII - Magdalena Marianna Traczyńska, z os. Zapłocie, córka Pawła i Anny z d. Holec.
14 VIII - Jakub Malon, syn Marka i Katarzyny Małgorzaty z d. Krzemińskiej.
21 VIII - Zofia Owerko, z os. Konstancja, córka Mariana Bogdana i Małgorzaty Urszuli z d. Bratek.
Nowo ochrzczone dzieci, włączone do parafialnej wspólnoty Kościoła, powierzamy opiece Matki Bożej Tęskniącej.

ŚLUBY:
9 VII - Piotr Marek Pacak i Barbara Aleksandra Pokorska.
16 VII - Daniel Dąbrowski i Karolina Kornaszewska.
23 VII - Marcin Krulak i Ewelina Elwartowska.
6 VIII - Piotr Herbert Nowak i Zofia Helena Rodziewicz.
14 VIII - Jacek Mizerski i Dorota Gaj.
Nowym małżonkom serdecznie życzymy Bożego błogosławieństwa na wszystkie lata ich wspólnej drogi.

POGRZEBY:
Stanisław Dominik z Bielawy, ur. w 1925 r., zmarł 29 VI br., opatrzony Sakramentami św.
Elżbieta Mianowska z ul. Zapłocie, ur. w 1953 r., opatrzona Sakramentami św., zm. 3 VII br.
Janina Milczarek z Bielawy, ur. w 1926 r., opatrzona Sakramentami św., zmarła 10 VII br.
Andrzej Jawłowski z Okrzeszyna, ur. w 1952 r., opatrzony Sakramentami św., zm. 1 VIII br.
Eugenia Osuch, z Bielawy, ur. w 1929 r., opatrzona Sakramentami św., zm. 9 VIII br.
Janina Penconek, z Kabat, ur. w 1925 r., opatrzona Sakramentami św.,
zmarła 22 VIII br.
Wieczne odpoczywanie racz im dać, Panie, a światłość wiekuista niechaj im świeci. Amen.


JUBILEUSZE i ROCZNICE MAŁŻEŃSKIE

45-lecie - Krystyna z d. Trzewik i Marek Wilczek, z Bielawy, zawarli sakramentalny związek małżeński w parafii św. Zygmunta w Słomczynie, 4 IX 1966 r. Mają dwóch synów: Wojciecha i Dariusza. Msza św. dziękczynno-błagalna w ich intencji zostanie odprawiona w naszym kościele parafialnym 4 IX br. o godz. 7.00 rano.

35-lecie - Leokadia Pelagia z d. Janek i Bogdan Stanisław Lenart, z Okrzeszyna, mieli ślub w naszym kościele parafialnym w Powsinie, 18 IX 1976 r. Ich sakramentalne małżeństwo pobłogosławił ówczesny proboszcz, Ks. Józef Łazicki. Mają troje dzieci: Anetę, Mirosława i Kamila. Msza św. dziękczynno-błagalna w ich intencji będzie w Powsinie, 17 IX br. o godz. 17.00.

30-lecie - Ewa Teresa z d. Karaś i Tadeusz Wojciech Grądziel, z os. Zamoście, zawarli sakramentalne małżeństwo w Powsinie, 12 IX 1981 r. Błogosławił im Ks. Józef Łazicki. Mają troje dzieci: Barbarę, Tomasza i Piotra. Msza św. dziękczynno-błagalna w ich intencji będzie w naszym kościele parafialnym, 10 IX br. o godz. 15.00.

25-lecie - Magdalena Frankerberg i Jan Baranik, z os. Latoszki, zawarli związek małżeński w parafii św. Krzyża w Warszawie, 13 IX 1986 r. Mają córkę Agnieszkę.

20-lecie - Małgorzata z d. Olesińska i Roman Penconek, z Kabat. Mieli ślub kościelny w parafii Raszyn, 14 IX 1991 r. Mają troje dzieci: Pawła, Dorotę i Tomasza. Msza św. dziękczynno-błagalna w ich intencji będzie odprawiona w Powsinie, 14 IX br., o godz. 18.00.

17-lecie - Renata z d. Salomonowska i Jacek Wielogórscy, z Powsina, ślubowali sobie w kościele św. Apostołów Piotra i Pawła w Pyrach, 10 IX 1994 r. Mają trójkę dzieci: Łukasza, Kamilę i Wiktorię. Msza św. dziękczynno-błagalna w ich intencji zostanie odprawiona w naszym kościele w Powsinie 10 IX br. o godz. 18.00.

10-lecie - Małgorzata z d. Kupisz i Arkadiusz Bogdan Urbańscy, z Powsina, zawarli sakramentalny związek w naszym kościele parafialnym, 15 IX 2001 r. Ich małżeństwo pobłogosławił ówczesny proboszcz, Ks. Jan Świstak. Mają dwoje dzieci: Klarę i Eryka. Msza św. dziękczynno-błagalna w ich intencji będzie w Powsinie, 15 IX br. o godz. 18.00.

Wszystkim Małżonkom, obchodzącym we wrześniu rocznice ślubu kościelnego, serdecznie życzymy dalszego trwania w łaskach sakramentu małżeństwa, pomocy od Pana Boga oraz wstawiennictwa Maryi, Matki Pięknej Miłości i Panny Wiernej.
Kronikę parafii opracował ks. Bogdan Jaworek



Za okazaną mi, w sierpniu br., wielką życzliwość, za modlitewne wsparcie oraz za wzruszające znaki pamięci i dobroci, składam wszystkim serdeczne podziękowanie. Bóg, zapłać!
wdzięczny ks. Bogdan Jaworek




Z ŻYCIA PARAFII
1. BYŁA UŚMIECHNIĘTA, ODWAŻNA I OTWARTA NA LUDZI
Siostra BORGIA OLESZEK urodziła się 3 grudnia 1938 r. we Frampolu, powiat Janów Lubelski. Miała brata bliźniaka, Eugeniusza, który, chociaż schorowany, jeszcze żyje. Na Chrzcie świętym otrzymała imię Anna. Rodzice jej, to Adam i Janina. Mieli ośmioro dzieci. Anna jako 16-letnia dziewczynka, w 1954 r. wstąpiła do Zgromadzenia Córek Bożej Miłości w Krakowie. Otrzymała imię zakonne: Borgia. Znaliśmy ją pod tym właśnie imieniem. W 1957 r. złożyła pierwsze śluby zakonne, a w sześć lat później - śluby wieczyste. Do Powsina została skierowana w grudniu 1979 r. Przez cztery lata pełniła u nas funkcję zakrystianki. Zapamiętaliśmy ją jako siostrę uśmiechniętą, wesołą, otwartą na ludzi. W 1983 r., po przyjściu na probostwo do Powsina, jesienią, po odpuście na św. Elżbietę, ogłosiłem wyjazd do Częstochowy na Jasną Górę. Zgłosiło się wówczas tak wielu parafian, że pojechaliśmy dwoma autokarami. W zakrystii S. Borgia zapisywała chętnych. Żartowała sobie, że jest ich dużo, "jak mrówków", a to dlatego, że niejedna osoba o nazwisku Mrówka pragnęła pojechać do Matki Bożej. Siostra Borgia była też odważną kobietą. Pewnego dnia wszedłem do kościoła. Zaskoczyło mnie to, co wówczas zobaczyłem. Siostra Zakrystianka z odkurzaczem w ręku chodziła wysoko po gzymsie, czyszcząc ściany. Pomyślałem sobie, że gdyby spadła z tej wysokości, nikt by jej nie pomógł, bo była sama w świątyni. Po czterech latach została przeniesiona do włoskiej miejscowości Grottaferrata, a następnie do Gubbio, gdzie przed wiekami św. Franciszek z Asyżu uspokoił złego wilka, zagrażającego mieszkańcom. Pracowała tam jako pielęgniarka w domach opieki, prowadzonych przez Córki Bożej Miłości. Po powrocie do kraju, skierowano ją na Ukrainę, do Gródka Jagiellońskiego. Z czasem zaczęła odczuwać ostre bóle w kolanie. Okazało się, że cierpi na raka kości. W ostatnich latach przebywała w pensjonacie dla chorych sióstr w Woli Justowskiej i w Prusach k. Krakowa. Tu zmarła 19 lipca 2011 r. Msza św. pogrzebowa odbyła się w kościele parafialnym obok klasztoru sióstr w Prusach. Uczestniczyło w niej sześciu kapłanów i co najmniej kilkadziesiąt sióstr zakonnych ze Zgromadzenia Córek Bożej Miłości oraz rodzina zmarłej. Z Powsina była Siostra Donata, obecna zakrystianka i ja. Po Mszy św. pojechaliśmy na cmentarz komunalny na Wzgórzach Krzesławickich w pobliżu Krakowa. Tam Siostry mają grobowiec. Po powrocie z cmentarza, w klasztorze byliśmy na wspólnym obiedzie. Za śp. Siostrę Borgię została odprawiona w Powsinie Msza św. w 30 dni po śmierci, to jest 19 sierpnia br., w której uczestniczyli pamiętający ją nasi parafianie.

2. ULICA PRZYCZÓŁKOWA W POWSINIE - "ODMŁODZONA"!
W latach siedemdziesiątych XX wieku, gdy jeszcze nie było obwodnicy, przez Powsin, ul. Przyczółkową, z Klarysewa, ze swojej rezydencji, jeździł samochodem z obstawą, do pracy w Komitecie Centralnym PZPR, pierwszy sekretarz partii, Edward Gierek. Wówczas zbudowano parkan, odgradzając miejscowy cmentarz grzebalny od głównej drogi. Umieszczono też po bokach ulicy gumowe koła z ciągnika, wypełnione wewnątrz kwiatami. Edward Gierek od 10 lat już nie żyje, ale za to jest samorząd Urzędu Dzielnicy Wilanów. Dzięki radnym Dzielnicy miasto wyasygnowało sporą sumę pieniędzy na gruntowny remont ulicy. W ubiegłym roku zrobiono odcinek od cmentarza do Przychodni Zdrowia. Obecnie zakończono roboty już na całej ulicy. Powsin odmłodniał. W tym roku zaangażowano inną ekipę, a efekty tej pracy teraz możemy podziwiać. Asfalt położony przez drogowców w ubiegłym roku już zaczyna pękać. Obecna ekipa podeszła do remontu drogi bardziej profesjonalnie i dokładnie. Wtopili w asfalt specjalną siatkę, która wzmocniła nawierzchnię jezdni. Wszystko wskazuje na to, że wytrzyma dłużej i nie będzie pękać. Powstały chodniki dla pieszych, nowa ścieżka rowerowa, nowe słupy oświetleniowe itd. To wszystko przyczyniło się do zmiany wyglądu głównej arterii Powsina. Wprawdzie przez kilka tygodni były utrudnienia w komunikacji, ale mieszkańcy wykazali dużo zrozumienia i cierpliwości. Niewątpliwie ulica ta jest dziś "odmłodzona". W imieniu mieszkańców kieruję serdeczne podziękowanie dla Pani Barbary Laskowskiej, radnej Dzielnicy Wilanów. To ona najwięcej zabiegała o remont, obiecała pomoc i słowa dotrzymała. Ulica Przyczółkowa ma nową "szatę". Serdecznie dziękujemy!

3. PANIE WOJCIECHU, DZIĘKUJEMY!
Wojciech Białowąs, nasz parafianin, rodak z Bielawy, ponad 12 lat pracował przy kościele w Powsinie. Na własną prośbę, ze względu na stan zdrowia, (ukończył 70 lat), odchodzi od nas. Zawsze podziwiałem jego wytrwałość i odwagę. Zimą i latem, codziennie, dojeżdżał z Bielawy rowerem, z narażeniem swojego życia. Dlaczego? - Ruch kołowy, zwłaszcza rano, kiedy to wszyscy spiesznie jadą samochodami do pracy. Dzięki Bogu, że przez te 12 lat nikt go nie potrącił. Wyrażamy wdzięczność p. Wojciechowi za jego sumienność w pracy. Siostra Zakrystianka mogła zawsze na niego liczyć. Jak potrzeba było zastąpić, to tylko Pan Wojciech. Stara gwardia, ale solidna. Ksiądz Proboszcz i pozostali kapłani oraz Siostry, bardzo a bardzo dziękujemy! Pan Wojciech potrafił być taktowny. Często dobrze doradzał. Za tę życzliwość wszyscy mu składamy serdeczne "Bóg, zapłać"!

4. SMUTNA WIADOMOŚĆ
Nasz sąsiad, Ks. Prałat Bogusław Bijak, nie żyje. Zmarł w niedzielę, 28 sierpnia br., nad ranem, w wieku 81 lat. Serce odmówiło mu posłuszeństwa. W kapłaństwie przeżył blisko 55 lat. Był proboszczem parafii św. Anny w Wilanowie w latach 1980-2005. Ponadto przez 22 lata kierował Wydziałem Duszpasterstwa w Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. Zajmował się też Duszpasterstwem Rolników. Jako proboszcz w Wilanowie gruntownie odnowił kościół św. Anny. Jego staraniem świątynia ta uzyskała tytuł kolegiaty. Ks. Kardynał Józef Glemp, Prymas Polski, przy kolegiacie wilanowskiej ustanowił kapitułę Świętej Opatrzności Bożej. Śp. Ks. Bogusław Bijak był jej zwierzchnikiem (prepozytem) do 2005 r. Pobudował też Dom Kolegiacki, w którym m.in. mieszka aktualnie Prymas Senior, Ks. Kardynał Glemp. Pogrzeb śp. Księdza Prałata odbędzie się w poniedziałek, 5 września br., o godz. 12.00 w kościele św. Anny w Wilanowie. Zostanie pochowany na cmentarzu wilanowskim, w katakumbach w kaplicy cmentarnej. Wieczny odpoczynek, racz mu dać, Panie...
Dział "Z życia parafii" opracował Ks. Jan Świstak, były proboszcz 5. PODZIĘKOWANIE PANU BOGU ZA ĆWIERĆWIECZE
Wspaniała, wzruszająca do łez, była uroczysta Msza św. z okazji 75 urodzin, a także imienin Ks. Bogdana Jaworka, o godz. 18.00 w dniu 16 sierpnia br. Licznie przybyli szkolni koledzy, koleżanki, przyjaciele, dawni i obecni parafianie, członkinie Kółek Różańcowych, Koła Przyjaciół Radia Maryja, Powsińskiego Klubu Kultury, parafialnego chóru "Con brio". To było niezwykłe przeżycie, niedające się opisać słowami. Ks. Bogdan był szczęśliwy, a my wszyscy razem z nim.
Zofia Pruśniewska

6. ANIELSKIE SIOSTRY

Wraz ze znajomymi wybrałam się na krótką wycieczkę do Wilna ze względu na ślub naszej wspólnej znajomej, Polki zamieszkałej na Litwie. Dzięki niej znaleźliśmy nocleg w Nowej Wilejce u Sióstr od Aniołów, które przyjęły nas bardzo serdecznie i umieściły w anielskich pokojach - ja mieszkałam w pokoju Anioła Stróża. To Zgromadzenie nie było mi obce bowiem niejednokrotnie Siostry od Aniołów odwiedzały naszą Powsińską parafię – mają swój dom generalny w Konstancinie. Zgromadzenie Sióstr od Aniołów jest Zgromadzeniem bezhabitowym, którego celem jest pomoc kapłanom w ewangelizacji, głównie poprzez pracę z młodymi ludźmi. Siostry w Wilnie prowadzą zajęcia z dziećmi z trudnych czasem patologicznych rodzin, dzieci mogą u sióstr spędzać czas po zajęciach szkolnych, odrobić w spokoju lekcje, zjeść obiad a także uczestniczyć w dodatkowych zajęciach teatralnych, muzycznych a także terapeutycznych. W czasie pobytu nie tylko zapoznaliśmy się ze zwyczajami ślubnymi i weselnymi na Litwie ale również mogliśmy uczestniczyć w drugiej już



"Pielgrzymce śladami Wandy Boniszewskiej Bujwidzie-Pryciuny".
Kim była Wanda Boniszewska? To bardzo interesująca i niezwykła postać. Była jedną z Sióstr od Aniołów a przy tym stygmatyczką – nosiła na rękach, nogach i boku krwawiące rany. Siostra Wanda przez wiele lat przebywała w Domu Generalnym Zgromadzenia w Konstancinie-Jeziornie, gdzie zmarła 02.03.2003 r. Jak się okazało była ona również w sposób szczególny związana z Pryciunami położonymi około 40 km od Wilna, gdzie w latach 1933-1950 mieszkała wraz z siostrami. Obecnie nazwy tej miejscowości nie sposób znaleźć na mapach, nie wszyscy też wiedzą, że nadal w tym miejscu istnieje wybudowana w 1837 r. kaplica. W pierwszej połowie lat 90., kaplica w Pryciunach została odnowiona przez miejscową ludność i poświęcona przez ks. kardynała Henryka Gulbinowicza, który właśnie w tej kaplicy był chrzczony. Z inicjatywy świeckich i bujwidzkiego proboszcza przez ostatnie dwa lata, w końcu lipca, w dniu św. Ignacego Loyoli (patrona kaplicy) do kaplicy w Pryciunach pielgrzymowali okoliczni mieszkańcy by następnie uczestniczyć w polowej Mszy św. odprawianej przy kaplicy. W tym roku również my mogliśmy uczestniczyć w tych uroczystościach. Z trudem udało nam się zlokalizować kaplicę, GPS wywiódł nas w pole jakieś 20 kilometrów od właściwego miejsca – ale zdążyliśmy na Mszę św. Jak się okazało na miejscu zgromadzili się liczni pielgrzymi. Po Eucharystii została odsłonięta pamiątkowa tablica umieszczona na frontonie kaplicy o następującym brzemieniu: "I w krwawe tylko przystrojona róże na Twoje stanę wezwanie; W wybranym umieścisz mnie chórze, przy stopach twoich o Panie" s. Wanda Boniszewska. W hołdzie pamięci sióstr od Aniołów, które do 1950 r. mieszkały w Pryciunach i niosły światło wiary, prawdy nadziei w parafii Bujwidzkiej. Wdzięczni Parafianie. Lipiec 2011 r."
Następnie mogliśmy obejrzeć przedstawienie przygotowane przez dzieci, którymi opiekują się Siostry od Aniołów. Przedstawienie dotyczyło ich problemów rodzinnych. Dzieci najczęściej z rodzin niepełnych, czasem patologicznych (problemy z alkoholem, narkotykami, agresją) opowiedziały poprzez wiersze, piosenki i taniec o tym co dzieje się w ich domach, o swoich nadziejach i marzeniach w tym związanych z tatą i mamą. Muszę powiedzieć, że widowisko było niezwykle wzruszające, niejedna osoba uroniła łzę. Obył się jeszcze krótki koncert zespołu ludowego z parafii bujwidzkiej a na koniec wszyscy zostali zaproszeni na mały poczęstunek.
Działalność Sióstr od Aniołów ma miejsce nie tylko w Wilnie, są one aktywnie również w naszym sąsiedztwie. Otóż zapewne nie wszyscy wiedzą ale 18 września br. w Konstancinie-Jeziornie odbędzie się już po raz trzeci organizowany przez Siostry od Aniołów anielski festyn, tym razem pod hasłem: "Któż otrze anielskie łzy?" W ramach festynu odbędzie się plener malarski i konkursy o Aniołach: wiedzy, fotograficzny i multimedialny - prace powstałe podczas pleneru ozdabiać będą konstanciński amfiteatr na czas festynu. Co dla mnie najistotniejsze podczas tego festynu będzie można obejrzeć przedstawienie dzieci z Wilna, które miałam okazję zobaczyć w Pryciunach, zaręczam, że warto i serdecznie zapraszam na festyn szczególnie rodziny z dziećmi.
Agata Krupińska

7. DOŻYNKI POWSIŃSKIE 2011
W niedzielę, 28 VII br. w Powsinie dziękowaliśmy Bogu za tegoroczne zbiory. Msza Św. dziękczynna za zebrane plony została odprawiona na ołtarzu polowym , na tyłach starej plebanii. Eucharystię celebrował ks. Paweł Bijak proboszcz parafii Posłania Uczniów Pańskich, który wygłosił również homilię. Swoje słowa w sposób szczególny kierował do rolników dziękując za ich pracę i wskazując na istniejące problemy.

Ks. Bijak poświecił również wspaniałe wieńce przygotowane dzięki zaangażowaniu członków Centrum Kultury Wilanów, w szczególności Zespołu Powsinianie. Szczególną uwagę zwracał wieniec przedstawiający sylwetkę Ojca Św. Jana Pawła II. Oprawę Mszy św. przygotował chór parafialny "Con Brio" pod dyrekcją Tadeusza Zwierzchowskiego. Po Eucharystii mogliśmy podzielić się chlebem wypieczonym z tegorocznych plonów. Po uczcie duchowej można było spożyć specjały kuchni regionalnej serwowane zarówno przez gospodynie z naszej parafii jak i z innych stron Polski. Pyszne pierogi, kiełbaska i ciasta zaspokoiły nawet najbardziej wybredne podniebienie. A później zachwyciły nas śpiewy i tańce zespołów ludowych z Czech a także rodzimych funkcjonujących przy Centrum Kultury Wilanów. Śpiewaliśmy jak w rodzinie wraz z Zespołem Powsinianie i z zaciekawieniem i uśmiechem oglądaliśmy letnie przygody powsińskiego kapitana w wykonaniu zespołu "30+". Wieczorem spragnieni tańca mogli zawirować na wieczornej potańcówce. Na koniec wszystkie prośby i podziękowania znieśliśmy jeszcze Matce Bożej Tęskniącej podczas Apelu Jasnogórskiego.
Agata Krupińska
powrót na górę strony