Wyszukiwarka wiadomości

1
2
3
[4]
[4]
5
5
6
7
9
10
11
12

Wiadomości Powsińskie - kwiecień 2012

Z OKAZJI ŚWIĄT NA WIOSNĘ...


Przeczytałem nie tak dawno w pewnej książce: "Musisz okazać cierpliwość... - Cierpliwość! Lekarstwo, które najłatwiej zapisać, ale najtrudniej przyjmować. Cierpliwość! Spokój znoszenia klęski i bólu". Obserwując niełatwą codzienność naszego życia, spostrzegamy, że przyczyną kryzysu gospodarczego jest poważny kryzys moralny. Są bowiem ludzie, którzy tak wiele czynią, aby zatrzeć granicę między dobrem a złem, pomiędzy prawdą a fałszem, pomiędzy uczciwością a krzywdą. Źli są nagradzani. Dobrzy doznają niesprawiedliwości. Kłamstwo triumfuje nawet na najwyższych urzędach. Zło jest nazywane dobrem. Kłamstwo ubiera się w szaty prawdy. Demoralizację nazywa się wychowaniem. Młodzi i wykształceni emigrują za chlebem. Demografowie biją na alarm, że Polaków gwałtownie ubywa. Wszystko drożeje. Wysokość obowiązkowych opłat wzrasta. Dług publiczny powiększa się w ekspresowym tempie. Bezrobocie ciągle rośnie. Mimo to planowane jest przesuwanie czasu przejścia na emeryturę. Rolnicy mówią o nieopłacalności ich ciężkiej pracy. Majątek narodowy sprzedawany jest w obce, tak zwane "prywatne" ręce. Katolickie Radio Maryja i Telewizja Trwam są dyskryminowane. Przed laty, gdy władze państwowe chciały ukryć swoje błędy i zaniedbania, odwracały naszą uwagę, strasząc nas "amerykańskim imperializmem" i "rewizjonizmem zachodnioniemieckim". Dziś straszą nas "pazernym" na dochody Kościołem i próbują wykazywać, iż to duchowni są największym zagrożeniem dla naszej wolności i największą przeszkodą do osiągnięcia dobrobytu. - Jak tu więc żyć i jak zachować spokój i cierpliwość?
     Mówią o nas, Polakach, że lubimy narzekać, utyskiwać i ubolewać nad sobą. Pouczają nas, abyśmy próbowali ukrywać swoje przeżycia i hamować emocje. Podkreślają, że mówienie o czymś, co nie jest naszym własnym i osobistym sukcesem, nie należy po prostu do dobrego tonu. Taka postawa określana bywała jako propaganda sukcesu. Niektórzy i dziś ją uprawiają, a główne media jeszcze im pomagają. I tak "rośnie" wirtualne dobro i pomyślność, a rzeczywistość temu zaprzecza. I jak tu zachować cierpliwość?
     Nic tak łatwo nie ulewa się jak żółć. Czasem dobrze jest i ponarzekać. Nie wolno jednak na tym biadoleniu poprzestać. Rozeznając sytuację i nasze własne położenie, warto roztropnie szukać najlepszej drogi działania. W demokracji bardzo dużo można zdziałać swoją świadomą obecnością przy urnie wyborczej i roztropnym użyciu własnego głosu. Przy tym warto też pamiętać, że "ryba psuje się od głowy, ale porusza się od ogona". Nie patrzmy więc na "głowę". Nie uczmy się zła od ludzi wysoko postawionych i tych, co mają w rękach środki społecznego przekazu, tak zwanego "głównego nurtu". Oddolnie zacznijmy działać. Obudźmy się. Stańmy mocno na nogi. Otwórzmy oczy. Oceńmy sytuację. Módlmy się często i gorąco za Polskę. Zło się organizuje. Ludzie wierni dobru, prawdzie i wolności, a nie swawoli, nie mogą działać w pojedynkę. Potrzebna jest solidarność. Warto łączyć wiele umysłów, serc i dłoni. Może obudzą się i ci obojętni, milczący, którzy jeśli otwierają usta, to tylko po to, aby poziewać lub ponarzekać. Oni bowiem swoją obojętnością i swoim milczeniem popierają i umacniają zło. Przez nich i kłamstwo triumfuje i dobrym ludziom dzieje się krzywda. Gdy są wybory, oni zostają w domach. A ich głos jest koniecznie potrzebny. Przekonujmy się wzajemnie, cierpliwie i wytrwale, że polityka, to roztropna troska o dobro wspólne.
    Jakiej więc trzeba cierpliwości! Polska musi żyć. Polacy powinni zmartwychwstać duchowo i moralnie! Takiej cierpliwości bardzo serdecznie życzę wszystkim Drogim Czytelnikom i Redakcji naszych "Wiadomości Powsińskich" oraz wszystkim mieszkańcom naszej parafii. "Polak ma dwa serca, fantazji za dziesięciu, a zaledwie pół woli" - oceniał nas Henryk Sienkiewicz. Wbrew temu stwierdzeniu bardzo serdecznie życzę wszystkim "całej" woli, wytrwałości i przekonania, że jeszcze nie wszystko stracone. - "Polska żyje. Rzeczpospolita znaczy: my" - powtarzam za Stanisławem Wyspiańskim. Słowa te kieruję na Wielkanocne Święta. Przyroda budzi się do życia. Wiosna wychodzi zwycięsko po kończącej się zimie. Klęska nie jest przeznaczeniem nikogo z nas. Żyjemy dla zwycięstwa. Samo ono jednak nie przyjdzie. Wymaga naszego udziału, zapalonych umysłów i gorących serc. A jeszcze więcej silnej woli trwania na obranej drodze.
    Wierzymy w obecność Zwycięskiego Chrystusa? W Wielki Piątek zwyciężył On zło. A w Wielką Niedzielę ukazał całe piękno i pełną wartość dobra. Dziś Chrystus Pan przez ludzi i w ludziach pragnie zwycięstwa życia nad śmiercią, mocy nad słabością, prawdy nad kłamstwem, wierności nad zdradą, życzliwości nad niechęcią, gorliwości i zapału nad ospałą obojętnością, wolności nad swawolą... - "Razem..., choć droga stroma i śliska... zestrzelmy myśli w jedno ognisko i w jedno ognisko duchy! ... Oto miłość ogniem zionie, wyjdzie z zamętu świat ducha... Witaj, jutrzenko swobody, zbawienia nad tobą słońce"! (Adam Mickiewicz). Życzę więc spokojnych, radosnych i pełnych nadziei Świąt Zmartwychwstania!
Ks. Bogdan Jaworek
powrót na górę strony


ROCZNICE


Kolejny rok i kolejne rocznice: 72 rocznica zbrodni Katyńskiej i 2 rocznica katastrofy smoleńskiej. Zapewne gdyby był z nami śp. Zygmunt Karaszewski – to on pisałby o tych zdarzeniach i ludziach z nimi związanych. Choć nie powstał żaden specjalny tekst w tym zakresie, to jednak chcieliśmy powiedzieć, że pamiętamy a wszystkie ofiary tych tragedii powierzmy opiece Matki Bożej.

Matka Boska Katyńska

Nad Katyńskim lasem – miesiąc,
nad Katyńskim piaskiem szelest,
zeszła tam Pani Niebios,
Ściele się ku niej ziele,
piołuny gną liście srebrne całe,
żeby po nich stąpała.
       Przystanęła cała w świetle,
       rozpostarła płaszcza połę,
       nabiera do niej piasku
       z Katyńskiego krwawego dołu,
       nabiera go płynnego jak srebro,
       żeby go zabrać do Nieba.
Pyta się Jej księżyc biały, na co Jej
ten piasek krwawy?
Mówi mu Pani Niebios:
"Uleczę nim świat cały
Miłość poległa w bitwach:
Potrzebna wielka Relikwia".

Kazimiera Iłłakowiczówna
powrót na górę strony








Bł. Jan Paweł II – 7 rocznica śmierci i 1 rocznica beatyfikacji



         Podczas swojej pierwszej wizyty w Polsce w 1979 r. Ojciec św. Jan Paweł II w trakcie spotkania z przedstawicielami świata nauki i kultury zgromadzonymi w kościele OO. Paulinów na Skałce powiedział m.in.:
       "...A to, co się stało w dniu 16 października (...), to jest (....) - niezbadaną tajemnicą Bożą — to także pragnę, ażeby przysłużyło się, oczywiście, Kościołowi powszechnemu, bo takie jest posługiwanie Piotra, ale żeby przysłużyło się w jakiejś mierze szczególnej Ojczyźnie mojej, kulturze polskiej, nauce polskiej, narodowi polskiemu, wszystkiemu, co Polskę stanowi.
...W każdym razie, żebym nie przyniósł ujmy mojemu narodowi. Przynajmniej tyle. Żebym mógł — nie myślę o tym, żebym zasłużył na groby zasłużonych na Skałce — ale żebym mógł jako tako służyć Polsce, służąc całemu Kościołowi."

I służył a my o tym pamiętamy.
Obchody 7 rocznicy śmierci Jana Pawła II, która przypada 2 kwietnia będą obchodzone w różny sposób na terenie całej Polski. W Warszawie będzie można uczestniczyć w czuwaniu na placu Piłsudskiego oraz wziąć udział w grze miejskiej "Labirynt. Wybieraj dobrze". W rok beatyfikacji obchody będą miały bardziej radosny charakter - organizatorzy uroczystości z Centrum Myśli Jana Pawła II zachęcają warszawiaków, aby zamiast zniczy przynosili na miejsce czuwania białe i żółte tulipany.
Pamiętajmy również, że teraz możemy się modlić o wstawiennictwo bł. Jana Pawła II i wypraszać potrzebne nam łaski.


POGLĄDY NIEPOPULARNE – SEKS
W MAŁŻEŃSTWIE


          Żyjemy w czasach wszechobecnej przyjemności i rozmytych pojęć. Postulaty w stylu: mam prawo do szczęścia i odrobiny przyjemności w życiu robią oszałamiająca karierę. Ja nie będę służyć, ja chcę się realizować, ja chcę być człowiekiem szczęśliwym. Właśnie dążenie do "pseudo-szczęścia" chyba najlepiej obrazuje pragnienie wszystkim bliskie a jednocześnie tak trudno definiowalne przez człowieka. Jednocześnie mówiąc Bogu: NIE, stajemy się coraz bardziej zagubieniu i nielogiczni w swoim postępowaniu. Wyobraźmy sobie urodziny dziecka, rodzice kupili mu wspaniały cudowny prezent. Jednak zanim mu go dali na własność, dali się pobawić prezentem niektórym dzieciom z okolicy. I dopiero taki, "przetestowany" dali swojemu dziecku. Dziwne? A dlaczego dziwne? Ilu z nas akceptuje lub wręcz popiera współżycie przed ślubem jako formę "wypróbowania się" potencjalnych małżonków. Szanujemy zabawki a nie szanujemy ciała człowieka.
          Człowiek został stworzony na obraz i podobieństwo Boga. Zamysł Stwórcy, że mąż i żona zostali stworzeni wzajemnie dla siebie odzwierciedla zapis z Ewangelii św. Mateusza (19,6): "A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało". W tym ujęciu małżonkowie są wzajemnie dla siebie darem, darem, który dla nich stworzył sam Bóg. Łaska właściwa sakramentowi małżeństwa jest przeznaczona do udoskonalenia miłości małżonków i dla umocnienia ich nierozerwalnej więzi.
          Warto uświadomić sobie, że jedną z najtrudniejszych i niewątpliwie najbardziej zniekształconych kwestii jest kwestia szeroko rozumianej seksualności małżonków. Seks nie jest produktem ubocznym. Jest pięknym i świętym darem od Boga i jako taki powinien być postrzegany. O. Ksawery Knotz w swoje książce " Seks jakiego nie znacie - dla małżonków kochających Boga" pisze, że między innymi dzięki okazywaniu sobie miłości małżonkowie stają coraz bardziej świętymi, są coraz bliżej Boga. To moc sakramentu małżeństwa uświęca intymną relacje małżonków.
          Z perspektywy informacji przytoczonych powyżej, warto uświadomić sobie następujące kwestie:
- akt małżeński to nie czysta biologia, to radość ze spotkania i obdarowywania sobą współmałżonka, seksualność jest wyrazem życia duchowego małżonków, ich wzajemnej relacji;
- środki antykoncepcyjne to zdecydowane powiedzenie Bogu: NIE – nie chcę Twoich planów dla nas i dla naszych dzieci, chcę żyć po swojemu, nie chcę ciebie w swoim małżeństwie; to również próba modyfikacji ciała współmałżonka –" nie chcę twojej płodności - chcę swoją przyjemność";
- naturalne metody planowania rodziny to nie tylko kwestia wspólnego przeżywania płodności w małżeństwie, ale również sprawdzian dla postaw współmałżonków - "kocham cię całą, chcę cię poznać jak najlepiej, abym mógł być dla ciebie wsparciem w każdych, nawet tych najtrudniejszych dniach";
- seks to nie spotkanie dwóch ciał, to spotkanie dwojga osób, które współżyją, aby dawać a nie brać. Małżonkowie ofiarują się sobie nawzajem, dążą do tego, aby ich związek był coraz trwalszy, aby stanowili jedno. Związki nie sakramentalne, często funkcjonują na zasadzie tymczasowości, według parametru dopóki każdemu z nas jest przyjemnie.
          I ostatnia najważniejsza kwestia: o godności aktu małżeńskiego trzy integralne składowe: miłość, zjednoczenie i płodność. Nie dajmy się zatem zwieźć pseudofachowcom, że najważniejsze są doznania zmysłowe a prokreacja nie jest istotnym elementem aktu małżeńskiego.
          Jak pisze O. Knootz "wiele dobrze zapowiadających się małżeństw katolickich potrzebuje wytrwale ćwiczyć sztukę komunikacji, współżycia seksualnego, rozmawiać o swoich pragnieniach i potrzebach, modlić się wspólnie, spowiadać z grzechów, aby po jakimś czasie pochwalić się sukcesem szczęśliwego małżeństwa". Oby szczęśliwe małżeństwo stały się i naszym udziałem.
Aleksandra Kupisz-Dynowska
powrót na górę strony


"...BEZ JEDNEGO CZŁOWIEKA ŚWIAT SIĘ
NIE ZAWALI ..."


          W jednej z relacji telewizyjnych usłyszałam, że Niemcy podczas okupacji używali gilotyny do wykonywania egzekucji na Polakach. Bardzo mnie to zdziwiło, nigdy wcześniej o tym nie słyszałam, postanowiłam więc dowiedzieć się o tym fakcie czegoś więcej. Jak się okazało w Niemczech karę śmierci wykonywano poprzez ścięcie toporem a następnie wprowadzono bardziej efektywne narzędzie, korzystając z "dorobku" rewolucjonistów francuskich tj. gilotynę. Niemcy zastosowali to "rozwiązanie" również w Polsce w Katowicach, w czasie okupacji. To narzędzie zwane również Czerwoną wdową pozbawiło życia ponad 500 osób. Niemcy tuż przed końcem wojny, próbowali ukryć gilotynę jednak nie udało się to i gilotyna trafiła ostatecznie do Muzeum Auschwitz - Birkenau, gdzie jest przechowywana w częściach do chwili obecnej (sam topór gilotyny waży 51 kilogramów). Okazało się, że dla potrzeb filmu dokumentalnego Dagmary Drzazgi pt. "Bez jednego drzewa las lasem zostanie" (opowieści o tragicznej śmierci ks. Jana Macha) Muzeum wyraziło zgodę na złożenie gilotyny i jej zaprezentowanie w filmie.
          I w ten sposób dotarłam do innej historii, historii o raczej mało znanym, młodym księdzu, który stracił swoje życie właśnie na gilotynie. Często słyszę krytyczne wypowiedzi o księżach i ich postawie wobec towarzyszącej nam rzeczywistości. Niejednokrotnie sama również zastanawiam się nad "dziwnymi" wyborami i opiniami niektórych osób stanu duchownego. Tym bardziej wydało mi się zasadne przybliżyć postać ks. Jana Macha, który mimo młodego wieku podejmował naprawdę trudne (a nie "dziwne") decyzje, bo ryzykował własnym życiem.
          Ksiądz Jan Macha święcenia kapłańskie przyjął w czerwcu 1939 roku a od 1 września został wikarym w parafii św. Józefa w Rudzie Śląskiej. Tuż po zajęciu Polski przez Niemców założył podziemną organizację, która została podporządkowana Związkowi Walki Zbrojnej. Organizacja ta zajmowała się głównie pomocą ofiarom terroru hitlerowskiego a także, wydawała gazetkę, zajmowała się kolportażem wydawnictw. Ksiądz tak jak potrafił pomagał swoim parafianom poszkodowanym na skutek wojny, zarówno pod względem materialnym jak i duchowym. Niestety swoją działalnością zwrócił uwagę okupantów i na skutek zdrady został aresztowany na katowickim dworcu a następnie trafił w ręce gestapo. W więzieniu był bity, znosił różnego rodzaju szykany aż w końcu został skazany na śmierć. Modlił się na różańcu, który wykonał z kawałków sznurka, do którego dorobił krzyż z drzazgi odłupanej ze stołu. Ksiądz Macha w swoim ostatnim liście do rodziny pisał tak:
"Kochani Rodzice i Rodzeństwo!
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.
          To jest mój ostatni list. Za cztery godziny wyrok będzie wykonany. Kiedy więc ten list będziecie czytać mnie nie będzie już między żyjącymi. Zostańcie z Bogiem! Przebaczcie mi wszystko! Idę do Wszechmogącego Sędziego, który mnie teraz osądzi. Mam nadzieję, że mnie przyjmie. Moim życzeniem było pracować dla niego, ale nie było mi to dane. Dziękuję za wszystko! Do widzenia tam w górze u Wszechmogącego.... Pogrzebu nie będę mógł mieć, ale zróbcie mi na cmentarzu cichy zakątek, żeby ktoś od czasu do czasu sobie mnie przypomniał i zmówił Ojcze Nasz (...)Umieram z czystym sumieniem. Żyłem krótko, lecz uważam, że swój cel osiągnąłem. Nie rozpaczajcie! Wszystko będzie dobrze. Bez jednego drzewa las lasem zostanie. Bez jednej jaskółki wiosna też zawita, a bez jednego człowieka świat się nie zawali (...) Pozostało mi bardzo mało czasu. Może jeszcze jakie trzy godziny a więc do widzenia! Pozostańcie z Bogiem. Módlcie się za waszego Hanika."
("Represje wobec duchowieństwa Górnośląskiego w latach 1939 - 1945 w dokumentach", opracowanie: Kornelia Banaś i Adam Dziurok, Instytut Pamięci Narodowej - Komisja Ścigania Zbrodni Przeciwko Narodowi Polskiemu, Katowice 2003.)
          Wyrok śmierci został wykonany 3 grudnia 1942 r. a narzędziem była wspomniana wcześniej gilotyna. Miał zaledwie 28 lat kiedy został stracony. Zgodnie z ustaleniami IPN zwłoki księdza Jana Macha nie zostały pochowane, Niemcy przewieźli jego ciało do Auschwitz, gdzie zostało spalone w krematorium. Czyli sprawdziły się jego przypuszczenia, nie miał pogrzebu ani grobu, jednak zgodnie z jego wolą na cmentarzu w rodzinnej parafii św. Marii Magdaleny powstał "cichy zakątek" gdzie można się pomodlić za jego duszę słowami Ojcze Nasz.


CYKL ŚWIADKOWIE ŻYCIA CHRYSTUSA
- EWANGELIŚCI


Zapewne każdy katolik wie ilu było autorów Ewangelii i jak się nazywali, nie zawsze jednak zna ich życiorys. Nasza wiedza w tym zakresie często kończy się na tym, iż byli to apostołowie. Kim byli Ewangeliści przed poznaniem Chrystusa i jak potoczyło się ich dalsze życie po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa? Na te pytania odpowie nasz krótki cykl, w którym jako pierwsza została przedstawiona sylwetka św. Jana.

ŚWIĘTY JAN EWANGELISTA
– UMIŁOWANY UCZEŃ JEZUSA CHRYSTUSA.


Zmarły około 100 roku po Chrystusie święty Jan Ewangelista (Johanan ben Zebadia) był młodszym bratem apostoła Jakuba (Jaakow ben Zebadia). Jego ojcem był Zebedeusz, żydowski rybak znad Jeziora Galilejskiego, zwanego także Tyberiadzkim. Sam Jan, jak i jego starszy brat Jakub także byli z zawodu rybakami. Jest autorem czwartej Ewangelii, trzech Listów oraz Apokalipsy. Ewangelicznym symbolem świętego Jana jest orzeł.
Charakteryzując postać świętego Jana Apostoła warto zwrócić uwagę na jego bardzo młody wiek, gdy zostawał uczniem Jezusa. Zgodnie z tradycją chrześcijańską święty Jan Apostoł, kiedy zostawał uczniem Jezusa mógł mieć mniej niż 15 lat. I stąd przedstawianie wizerunku tego apostoła jako człowieka nieposiadającego brody i wąsów, w przeciwieństwie do pozostałych apostołów. Święty Jan Ewangelista, jak wynika z przekazów historycznych, był człowiekiem wrażliwym, bardzo silnie wewnętrznie przeżywającym wydarzenia, w jakich przyszło mu żyć (i być może, dlatego Jezus traktował go ze szczególnym zrozumieniem i troską). Jan, jako jedyny z apostołów, kiedy Chrystus został ukrzyżowany, pozostał Mu wierny do końca. Towarzyszył Jezusowi wraz z Matką Bożą – Maryją pod krzyżem aż do śmierci – inni apostołowie po prostu stchórzyli, załamali się i ukryli. Właśnie pod krzyżem Jezus, umierając dał Janowi, Maryję za duchową matkę, co stało się początkiem przybranego macierzyństwa Maryi nad całym Kościołem, gdzie Maryja – Matka Jezusa jest duchową matką każdego z nas. Po zmartwychwstaniu i wniebowstąpieniu Jezusa Chrystusa, Jan Ewangelista poświęcił się pracy misyjnej, działając na wschodnim wybrzeżu Morza Śródziemnego, częściowo w Anatolii i w Grecji. Wtedy też zwrócił na siebie uwagę pogańskich władz rzymskich, które za głoszenie Ewangelii o Jezusie zesłały go na grecką wyspę Patmos, gdzie Jan miał objawienie końca świata. Objawienie to później, przy pomocy swoich uczniów, opisał w Apokalipsie.
Jan był jedynym z apostołów, który umarł naturalną śmiercią w bardzo zaawansowanym wieku, mając około 85 lat - w starożytności dożycie tylu lat było wielką rzadkością i osobliwością biologiczną. Dzięki temu Jan mógł jak najdłużej świadczyć o Panu Jezusie ludziom w czasach, gdy już nie stało na ziemi nikogo, kto bezpośrednio poznał Chrystusa. Mogę sobie wyobrazić, jak bardzo porywające i fascynujące dla młodych chrześcijan, urodzonych pod koniec I wieku po Chrystusie i niemogących osobiście poznać Jezusa, mogły być opowieści starego już Jana Ewangelisty. Szczególnie, iż zapewne Jan nie tylko dokładnie mówił o tym, co robił i mówił Jezus, ale również opowiadał o swoich wizjach (np. Apokalipsa). A takie opowieści nie tylko nawracają człowieka z powrotem pod skrzydła Boga, ale także najzwyczajniej w świecie po prostu fascynują.


MISJA WARSZAWY 15-22 KWIETNIA 2012 r.


           Ewangelizacja to głoszenie wiary chrześcijańskiej. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że w Polsce nie ma ono większego sensu: praktycznie każdy zna podstawy chrześcijaństwa. Co więcej, w większości przypadków Polacy deklarują się jako osoby wierzące (92,9 % obywateli). Jednocześnie jednak 55,4 % warszawiaków akceptuje współżycie przed ślubem, 57,5 % akceptuje środki antykoncepcyjne a tylko 19,7 % młodzieży uczestniczy w Mszy św. w każdą niedzielę. Można więc wysnuć wniosek, że istnieje nagląca potrzeba przypominania moralności chrześcijańskiej oraz konieczności stosowania się do niej. Problem jednak sięga dużo głębiej.
           W biblijnej Księdze Wyjścia czytamy, że przekazanie Izraelitom przykazań Bóg zaczyna od swego rodzaju przedstawienia się: "Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli" (Wj 20, 2).
Istotnie, BÓG jest tym, który widzi cierpienie swojego ludu w Egipcie i który lituje się nad nim. On sam wyrywa ich z niewoli faraona i okazuje się mocniejszy niż wszystkie bożki egipskie. Izrael mógł doświadczyć, że jest Bogiem bliskim, który rzeczywiście się o niego troszczy, że jest On kimś, komu można zupełnie zaufać. Wiedział, że przykazania są czymś dobrym skoro nadaje je tak dobry Bóg.
           W tym miejscu należałoby się zastanowić, jakie doświadczenie Boga ma przeciętny Polak, w szczególności przeciętny warszawiak. Można zgadywać, że jest to doświadczenie Boga, który może gdzieś jest, ale i tak nie ma to większego znaczenia, gdyż z pewnością nie zajmuje się On problemami ludzi. Kogoś, do kogo się mówi, ale który nie odpowiada. Chciałoby się powiedzieć, że jest On tym, którego nie ma.
           Mimo to są jednak ludzie, którzy mówią z entuzjazmem: Znaleźliśmy Chrystusa! Poznaliśmy Boga, który uwalnia ze słabości, który działa cuda i uzdrawia (tak, fizycznie też!), który prowadzi przez życie i przemienia je. On jest Bogiem żywym i bliskim, a "myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką On ma ku nam!" (1J 4, 16a) To Ci, którzy "jaśnieją w świecie radością i pokojem." Tydzień Ewangelizacji Warszawy jest okazją dla każdego z nas by spotkać zmartwychwstałego Jezusa, przekonać się, że On naprawdę wysłuchuje naszych modlitw. Również w naszej parafii będą odbywać się spotkania modlitewne, gdzie będzie można nie tylko spotkać ludzi żyjących w Bożej obecności na co dzień, ale przede wszystkim samemu doświadczyć Boga, który jest blisko każdego z nas. Chciałoby się powiedzieć za św. Filipem: "Chodź i zobacz!" (J 1, 46c).
http://dziedzictwo.ekai.pl/text.show?id=4501
Mateusz Fedoryszak
powrót na górę strony


PIERWSZA PŁYTA ZESPOŁU ŚPIEWACZEGO POWSINIANIE

Premiera pierwszej płyty Zespołu śpiewaczego Powsinianie miała miejsce 21 lutego 2012 r. we wtorek czyli w trakcie hucznego zakończenia karnawału. Dlatego nie sposób przemilczeć co jeszcze, a może w szczególności działo się tego dnia. Otóż członkowie Zespołu śpiewaczego Powsinianie, działający w ramach Pracowni Etnograficznej Centrum Kultury Wilanów, jak co roku, przy akompaniamencie trąbki, akordeonu i pobrzękujących dzwonków, wyruszyli barwnym korowodem na ulice Powsina, żeby śpiewem i tańcami przypomnieć zarówno jego rdzennym, jak i nowo osiedlonym mieszkańcom nasze zapustowe zwyczaje i obrzędy. Tam gdzie pojawiali się, a więc w wielu gościnnych prywatnych domach (w tym u sióstr zakonnych i u księży) w miejscowych restauracjach ("Powsinianka", "Mrówka", "Cuda Wianki") i zakładach pracy ("Famix", "Studio fryzjerskie"), natychmiast tworzył się klimat przedwojennej Warszawy nacechowany tzw. folklorem warszawskim. Sprzyjały temu: dobry humor zapustników, otwartość gospodarzy, charakterystyczne stroje przebierańców (np. wytwornych dam, kwiaciarek, Czarnych Maniek, chłopaków ze Szmulek, handlarzy krawatów, "skórką pańską" itp....) oraz słowa przyśpiewek i teksty dialogów. I tak na powitanie: Na melodię: "Felek Zdankiewicz"
Karnawał się kończy, przyszli przebierańcy,
żeby tutaj z Wami zaśpiewać, zatańczyć.
           Ojra, tariri ojra
           Tariri ojra
           Tariri, raz, dwa trzy!
W kuchniach pachną pączki, mięsiwo i chrusty,
bo się tak w Powsinie, obchodzi Zapusty.
           Ojra, tariri ojra
           Tariri ojra
           Tariri, raz, dwa trzy!
Zapytanie kierowane do mężczyzn:
Hej panowie i chłopaki, co zrobicie w wieczór taki?
Na melodię: "Przepijemy naszej babci..."
Przetańczymy z kobitkami wieczór cały,
wieczór cały, wieczór cały.
Będzie dla nas on radosny i wspaniały.
jeszcze dziś, jeszcze dziś, jeszcze dziś!

Zapytanie kierowane do kobiet:
Czy mężczyzna miłe panie w czas zapustu coś dostanie?
Na melodię: "U cioci na imieninach"
Dostanie nie jeden taniec,
a także coś na rozgrzanie.
I pączki i stosy chrustów,
bo z Wami, fajnie nam jest!

Okrzyk panów:
OCH, POWSINIANKI – TE MAJĄ GEST!!!
Okrzyk kobiet:
OCH, POWSINIANIE – FAJNIE TU JEST!!!
(Słowa przyśpiewek i teksty dialogu Teresa Gałczyńska)

           Nie brakowało również tekstów imiennych, co dodawało nie tylko pikanterii lecz i zadowolenia ich odbiorców.
Kiedy wieczorem zmarznięta i "zdrożona" ferajna Zapustnego Korowodu wróciła do ciepłej i przytulnej Starej Plebani, została tam powitana przez gości licznie przybyłych z całej okolicy, Kapelę Praską oraz swoją młodszą ferajnę (Sekcję 30+). Wtedy to na dobre poczuło się jakże swoisty "klimacik" wzorem ulicy Targowej, Ząbkowskiej czy Brzeskiej! Otóż ferajna 30+ na zorganizowanym przez siebie "różycko-powsińskim bazarze" głośno zachwalała: "pyzy, gorące pyzy", "flaki, powsińskie flaki", "chlebek ze smalczykiem, komu, komu", "dziś nie ma kapusty – szamaj bracie dzisiaj chrusty", "pączki, pączki z kartoflami - kto raz zasmakuje, ten zawsze jest z nami". Oj, czego tam nie było? - Można było uzupełnić brakującą garderobę, kupić latarkę dziadka Mariana, rękawice do ogrodu, podróżne małe żelazko, migający obrazek Anioła Stróża na ścianę, komeżkę itd.... A jajka? – "Panno Lalu proszę, proszę, nawet i dwa kosze". Gdyby mógł widzieć ten "kawałek starej Warszawy" w Powsinie nasz Wielki Piewca Warszawy śp. Stefan Wiechecki – Wiech, to zapewne byłby z nas bardzo dumny!
           Jak to niegdyś bywało - tak i na tych zapustach - nie obyło się bez odwiedzin, ni to Baby Jagi ni to Kostuchy. Najpierw to wielkie i niezbyt urodziwe babsko, przyglądało się bacznie ludziom. Potem posmakowała co nieco, kręcąc swym haczykowatym nochalem i ostro ruszyła w tany. Wywijała w rytm melodii "Felka Zdankiewicza" i "U cioci na imieninach", że ho, ho! Jednak długo nie gościła, a na odchodne pogroziła rozbawionym i głośno po trzykroć zastukała swoim sękatym kosturem. "Babciu, która godzina, chyba już późno? - Myślę, że ona przyszła nas ostrzec, że Środa Popielcowa tuż, tuż, a tu zabawa na sto dwa!" - powiedział przejęty 8,5-letni Krzyś Gałczyński, pospiesznie szukający swojej kurtki i szalika w stercie garderoby licznie przybyłych gości.
           Jedni balują, drudzy handlują, a tu ni stąd ni zowąd, następna niespodzianka - Kurier Warszawy i Mazowsza TVP Warszawa. Z jednej strony zainteresowany, jak na Mazowszu przebiega zapustny wtorek "kusego", a z drugiej, zaciekawiony treścią zamieszczoną na plakacie Centrum Kultury Wilanów: Absolutna premiera płyty CD Zespołu Powsinianie pt. Powsińska Biesiada (relacja Powsińskich Zapustów emitowana była jeszcze tego wieczoru o godz. 21.45).
           Premiera na Balu ostatkowym i to przy takim medialnym nagłośnieniu! Cały Zespół był wzruszony do łez, bo to przecież lata wytężonej własnej pracy oraz pracy profesjonalnych i niezwykle oddanych kulturze a zwłaszcza muzyce nauczycieli: Grzegorza Toporowskiego i Roberta Woźniaka, który powiedział: "Wszyscy pamiętamy jak długo i z jakim wielkim wysiłkiem oraz determinacją owstawał materiał nagraniowy. Ale teraz, gdy już ta płyta powstała i kiedy ją na okrągło i z wielkim wzruszeniem słuchałem przez cały tydzień, pozwólcie mi na wyrażenie swojej oceny. I tak, pod względem muzycznym i interpretacyjnym oceniam ją wzorcowo, pod względem dykcyjnym - bez zarzutów wręcz fenomenalnie, a współpraca z orkiestrą zasługuje na największy podziw. Płyta jest bardzo przyzwoicie wydana, a obwolutą nawiązuje do okładki naszej książki pt. Powsińska Biesiada. Przyjmijcie moje serdeczne gratulacje!"
Dziękujemy za te słowa uznania i wszyscy zdajemy sobie sprawę, że takie słowa bardzo zobowiązują. Znając postawę przeważającej części naszej społeczności śmiem twierdzić, że od wyzwań, które mają swój głęboki i perspektywiczny sens dla naszej Małej Ojczyzny, Powsinianie nigdy nie uchylali się i nie uchylą!
           Zachęcam przy tym Państwa do kupowania tej pierwszej powsińskiej płyty pt: Powsińska Biesiada, a będzie to symboliczny wkład każdego z nas na rzecz dalszego rozwoju i propagowania naszej rodzimej kultury.
Teresa Gałczyńska
powrót na górę strony


KRONIKA PARAFII
ZA MARZEC 2012 r.

CHRZTY:
11 III Aniela Tłuczkiewicz, z Powsina, córka Marcina i Ewy z d. Nowińskiej.
Nowo ochrzczoną dziewczynkę oddajemy w matczyną opiekę Maryi Tęskniącej-Powsińskiej.

ŚLUBY: nie było

POGRZEBY:
Marianna Kłos, z Powsina, urodzona w 1925 r., opatrzona Sakramentami św., zmarła 19 III br.
Józefa Urbańska, z Okrzeszyna, ur. w 1925 r., opatrzona Sakramentami św., zmarła 22 III br.
Wieczne odpoczywanie racz im dać, Panie, światłość wiekuista niechaj im świeci.

JUBILEUSZE i ROCZNICE MAŁŻEŃSKIE

50-lecie - Maria z d. Milewska i Henryk Masiak, z Powsina, zawarli związek małżeński w naszym kościele parafialnym, 23 IV 1962 r., o godz. 18.15. Błogosławił im ówczesny wikariusz, Ks. Franciszek Różalski. Wychowali dwie córki: Elżbietę i Monikę.

30-lecie - Hanna Teresa z d. Marczak i Władysław Szewczyk, z Okrzeszyna, mieli ślub w Powsinie, 17 IV 1982 r. Ich sakramentalne małżeństwo pobłogosławił ówczesny proboszcz, Ks. Józef Łazicki. Mają troje dzieci: Łukasza, Agnieszkę i Marka. Msza św. dziękczynno-błagalna w ich intencji będzie odprawiona w naszym kościele parafialnym 17 IV br. o godz. 18.00.

25-lecie - Krystyna i Robert Chmura, z Powsina, zawarli sakramentalny związek małżeński w parafii św. Józefa w Ursusie, 19 IV 1987 r. Mają syna Rafała.

Wyżej wymienionym Małżonkom i wszystkim Jubilatom, obchodzącym w kwietniu swoje ważne rocznice, życzymy Bożego błogosławieństwa i pomocy Matki Najświętszej na dalsze lata wytrwania w wierności.


Z ŻYCIA PARAFII

1. ALBUM JUŻ WKRÓTCE!!
          "100-lecie parafialnego chóru i orkiestry w Powsinie", pod takim tytułem niebawem ukaże się album. Jego wydanie planujemy na Niedzielę, 22 kwietnia br. Tekst został już napisany. Pozostaje jeszcze sprawa identyfikacji osób występujących na fotografiach oraz ustalenie daty i określenia, jakiego wydarzenia dotyczy to zdjęcie. Dzięki pomocy wielu starszych parafian mogliśmy i tę przeszkodę pokonać. W niedzielę 22 kwietnia, po sumie o godz. 12:00, w domu parafialnym odbędzie się uroczysta promocja książki. Na tę okazję zapraszamy chór parafialny, przedstawicieli orkiestry dętej oraz chórzystów – weteranów i inne osoby, które chętnie pomagały przy identyfikacji zdjęć. Przybyłym gościom będą wręczone albumy. Mam nadzieję że to nasze świętowanie jubileuszu stulecia zespołów muzycznych naszej parafii uświetnią występy chóru parafialnego. W dniu promocji po każdej Mszy św. będzie rozprowadzany album w symbolicznej cenie. Mam nadzieję, że powyższym albumem będzie zainteresowanie ze strony naszych Parafian.

Ks. Jan Świstak

2. POMYSŁOWI PARAFIANIE Z KABAT
          W Kabatach, przy ul. Gąsek, przed wjazdem na skarpę znajduje się nowy obiekt specjalnie wybudowany z przeznaczeniem na przedszkole i żłobek. Nazwa przedszkola: "CUDOWNE LATA" i pod takim tytułem jest zarejestrowane w urzędach oraz Internecie. Przy budynku jest duży, ogrodzony plac zabaw. Przedszkole jest przystosowane dla 100 dzieci i kilkanaście miejsc dla maluchów – żłobek. Grup przedszkolnych docelowo ma być pięć. Przewidziane są też zajęcia z języka angielskiego i katecheza w poszczególnych grupach. Lekcje religii będzie prowadzić siostra katechetka. Opieka wykwalifikowanych nauczycieli i instruktorów odbywać się będzie za zgodą Kuratorium Oświaty. Duże i przestronne sale zapewniają komfort przedszkolakom. Jest też przewidziana sala terapii ruchowej. Budynek został wyposażony w nowoczesny system zabezpieczeń dostępu przed niepowołanymi osobami z zewnątrz. Tymi pomysłowymi parafianami są małżonkowie Halina i Jacek Latoszkowie – nasi parafianie z Kabat. Gratulujemy dobrego pomysłu! Z pewnością jest on na czasie.

Ks. Jan Świstak

3. DZIEJE SIĘ
          W dniu 18 marca odbyło się kolejne, piąte, spotkanie w starej plebani w ramach inicjatywy "DZIEJE SIĘ". Tym razem uczestnicy spotkania mogli obejrzeć film rysunkowy pt: " Ostania wieczerza". Na koniec projekcji każdy z uczestników otrzymał mini-książeczkę wizualizującą najistotniejsze kwestie związane z sakramentem Eucharystii. W spotkaniu wzięło udział około 40 dzieci wraz z rodzicami. Uwzględniając propozycje i sugestie dorosłych uczestników naszych spotkań, od kwietnia w naszej parafii będą organizowane warsztaty dla rodziców obejmujące szeroko rozumiane kwestie związane z relacjami małżeńskimi i wychowaniem dzieci. Proponowany termin pierwszego spotkania to 22 kwietnia o godzinie 19.00 po Mszy Świętej wieczornej. Temat pierwszego warsztatu: "Projekt wychowawczy dla mojego dziecka". Osoby zainteresowane uczestniczeniem w warsztatach proszę o przesłanie zgłoszenia na e-mail: [email protected] .
Zapraszamy serdecznie!!!
Aleksandra Kupisz - Dynowska
powrót na górę strony


POSŁUGA LEKTORÓW I KANTORÓW NA WIELKI TYDZIEŃ

NIEDZIELA PALMOWA – 1 kwietnia
           Śpiew Pasji na Mszach św.:
           7:00 i 18:00: Arkadiusz Urbański; Artur Skalski, Jacek Wielogórski
           9:00 i 12:00: Tadeusz Kondraciuk, Wojciech Pięta, Wojciech Hornowski
WIELKI CZWARTEK – 5 kwietnia
           Komentarz: Wojciech Hornowski
           I czytanie: Anna Kłos
           II czytanie: Kamila Latoszek
           Śpiew: Wojciech Pięta
           Modlitwa Powszechna: Krzysztof Woźniak
WIELKI PIĄTEK – 6 kwietnia
           Komentarz: Wojciech Hornowski
           I czytanie: Robert Krupiński
           II czytanie: Karolina Młynarczyk
           Śpiew Psalmu : Kamila Gładecka
           Śpiew Pasji: Arkadiusz Urbański, Artur Skalski, Wojciech Pięta
WIELKA SOBOTA – 7 kwietnia
           Komentarz: Wojciech Hornowski
           I czytanie: Anna Kłos
           II czytanie (trzecie wg. lekcjonarza): Tomasz Wyszyński
           III czytanie (piąte wg. lekcjonarza): Marlena Lichocka
           IV czytanie (ósme wg. lekcjonarza): Agnieszka Kanabus
           Śpiewy: Małgorzata i Kamila Gładeckie
NIEDZIELA ZMARTWYCHWSTANIA PAŃSKIEGO – 8 kwietnia
           6:00 – Rezurekcja:
           I czytanie: Robert Krupiński
           II czytanie: Bogusław Komosa
           Śpiew sekwencji: Kamila Gładecka
           Śpiewy międzylekcyjne: Wojciech Pięta
           9:00 Czytanie: Wojciech Hornowski
           12:00 Czytanie: Rafał Dynowski
           18:00 Czytanie: Marcin Tłuczkiewicz
PONIEDZIAŁEK WIELKANOCNY – 9 kwietnia
           7:00 Czytania i śpiew: Kamila Gładecka
           9:00 Czytania: Michał Krupiński
           12:00 Czytania: Kamila Latoszek
           18:00 Czytania i śpiew: Wojciech Pięta