Wrzesień 2024 ISSN 1731-5069 nr 9 (277)
Pismo rzymskokatolickiej parafii p.w. św. Elżbiety w Warszawie-Powsinie
Jako ludzie mamy lubimy rytuały - nawet jeśli niekoniecznie zdajemy sobie z tego sprawę. Takim rytuałem może być wszystko, co staje się częścią naszego życia, regularnym elementem naszego planu dnia czy tygodnia. Mogą to być: rodzinny obiad po niedzielnej sumie, włączenie telewizji zaraz po powrocie z pracy do domu, oglądanie meczu polskiej reprezentacji przy pizzy i jakimś napoju alkoholowym czy jakakolwiek inna czynność, która staje się rutyną, o której często nawet nie myślimy. Tak się składa, że praktyki religijne również mogą wpisywać się w tę kategorię - pacierz przed śniadaniem, Anioł Pański w samo południe, koronka o 15:00, różaniec przed Mszą wieczorną, wspólna modlitwa rodzinna po kolacji - łatwo się tego trzymać i wiernie to praktykować, jeśli wpisaliśmy to już w swój standardowy plan. Problemy pojawiają się wtedy, gdy coś nam ten plan zakłóci... na przykład wakacje.
Jakkolwiek by to nie brzmiało - przerwa wakacyjna, ferie, urlop i tym podobne okoliczności są dla nas jedną z najbardziej niepozornych prób wiary. Okazuje się wówczas, że dużo trudniej skłonić się do modlitwy (nie tylko o stałej porze, ale w ogóle o jakiejkolwiek), gdy odwiedzamy rodzinne strony i nadrabiamy zaległości w kontaktach z bliskimi. Podczas zagranicznego wyjazdu kusząca staje się perspektywa, by odpuścić sobie niedzielną Eucharystię, bo przecież jest dobra wymówka - jesteśmy w podróży, a do katolickiego kościoła jest bardzo daleko. Łatwo zapomnieć o codziennej lekturze Pisma Świętego, gdy kusi nas perspektywa wyjścia na plażę i opalenia się albo wykąpania w morzu. Niestety - każda sytuacja, w której nasz zwyczajowy rytm funkcjonowania zostaje zaburzony, sprawia, że pojawia się wiele pokus związanych z zaniedbaniem życia duchowego.
Na powyższy stan rzeczy często wpływa traktowanie modlitwy i innych praktyk religijnych jako przykrego obowiązku - tak, jak jak jesteśmy skłonni dostosować swoje życie do pracy lub szkoły, tak gotowi jesteśmy "wcisnąć" gdzieś jeszcze kolejną żmudną czynność, taką jak modlitwa lub czytanie Biblii. Tymczasem warto pomyśleć o tych rzeczach nie jako o czymś uciążliwym i obowiązkowym, ale jako o zasłużonej nagrodzie i okazji do regeneracji sił oraz wyciszenia umysłu. Warto mieć nie tyle nastawienie "o rety, jest już późno, muszę się jeszcze pomodlić, a nie chce mi się po dniu pełnym wrażeń i obowiązków", co raczej "no w końcu, mogę się zrelaksować przy modlitwie, sam na sam z Bogiem i w upragnionej ciszy, której nie udało mi się zaznać w ciągu dnia".
Zaniedbywanie praktyk życia duchowego wskutek zaburzenia standardowego rytmu naszego życia obnaża pewną smutną prawdę o nas samych: kiedy dzieje się coś nietypowego lub niespodziewanego trudno nam nad sobą panować. Zapomnienie o modlitwie lub Mszy w czasie wakacji to jedno, ale wystarczy, że ktoś nas wyprowadzi z równowagi i już się okazuje, że - choć zazwyczaj jesteśmy stonowani, opanowani, uprzejmi itp. - ponoszą nas emocje i przestajemy się kontrolować. Prawda o tym, że wszystko jest z nami dobrze i łatwo nam się skłonić do pilnowania siebie i wypełniania obowiązków, ale tylko wtedy, gdy wszystko nam się układa i nic nie zaburza naszego funkcjonowania, jest dość smutna. Z tego też powodu warto być świadomym wyżej wymienionych mechanizmów, by - gdy w naszym życiu zadzieje się coś niestandardowego - skuteczniej panować nad swoim postępowaniem i nie zaniedbywać zobowiązań.
Dużą radość przynosi więc widok ludzi, którzy mimo niestandardowego planu tygodnia, właśnie w wakacje, potrafią o Bogu pamiętać. Nasz kościół parafialny w lipcu i sierpniu nie był opustoszały, a zwłaszcza na sobotnich mszach sanktuaryjnych i w niedzielę ludzi w ławkach nie brakowało. Z tego co wiem wielu parafian również poza Powsinem nie zapominało o Bogu i zabierało Go ze sobą na wakacje. Mimo trudności udawało się dopilnować udziału w niedzielnych i świątecznych mszach, udać się na pielgrzymkę albo wziąć udział w rekolekcjach. Kilku z naszych parafian było na przykład na Forum Nastolatków i Forum Młodych. Oba te wydarzenia, organizowane przez międzynarodową Wspólnotę Emmanuel, która wywodzi się z Francji, to wspaniały przykład tego, jak można spędzić wakacje z Bogiem. Te nietypowe, kilkudniowe rekolekcje dla młodzieży i młodych dorosłych, odbywające się w tym roku w Laskach k. Warszawy, pokazują, że można swój wolny czas poświęcić Panu Bogu i zupełnie tego nie żałować. Uczestnicy obu tych wydarzeń angażowali się w wiele rzeczy - modlitwy uwielbienia, adoracje Najświętszego Sakramentu, Eucharystię, dzielenia swoimi doświadczeniami w małych grupach, a także konferencje i wykłady. Brzmi to jak ogromny natłok wydarzeń, ale według świadectw nie było to przytłaczające, głównie dzięki dobremu rozplanowaniu i przerwom, możliwości wybrania wykładu o interesującej dla siebie tematyce, integracji w kawiarence i regeneracji sił przy kawie, lodach albo planszówkach, możliwości gry siatkówkę, a nawet wielu okazjom do zdobycia nowych talentów (np. od szycia na maszynie po walkę szermierczej). Przez te kilka dni naprawdę można było naładować "duchowe baterie", dowiedzieć się wielu rzeczy o Bogu, nawiązać nowe znajomości i usłyszeć odpowiedzi na nurtujące pytania (dosłownie - można było wrzucić swoje pytanie do właściwej skrytki i usłyszeć później odpowiedź na nie od specjalisty w danej dziedzinie). Podobnych inicjatyw w wakacje odbywało się na pewno wiele, ale wspominam o tych dwóch Forach, bo sam na nich byłem i widziałem w jak niezwykły sposób Bóg działa w życiu młodych ludzi, którzy nie wstydząc się Boga potrafią wspólnie się modlić, przebywać sam na sam z Chrystusem na adoracji (nawet w środku nocy) i bawić się w kulturalny sposób (bez używek czy nadużywania sprzętów elektronicznych).
Nie zapominajmy o Bogu, także wtedy, gdy coś nie dzieje się zgodnie z naszym planem, a wówczas na pewno nie zbłądzimy i skutecznie przetrwamy czas próby, odrzucając różnego rodzaju pokusy.
ks. Markos Płoński
„Czytanki 1998 r.” wydano staraniem Parafii św. Elżbiety w Powsinie z okazji koronacji koronami papieskimi cudownego wizerunku Matki Bożej Tęskniącej. Wydano je za pozwoleniem Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. Czytanki opracowała mgr. Hanna Kosyra-Cieślak. WP przypominają te teksty, które nadal są bardzo aktualne.
Bądź pozdrowiona, bez zmazy poczęta,
W której przedwieczny zamieszkało Słowo,
Bądź pozdrowiona o Maryjo Święta,
Bądź pozdrowiona Królowo!
W przededniu koronacji Matki Bożej Tęskniącej w Powsinie, zwanej także Powsińską, warto uzmysłowić sobie znaczenie tego aktu i przypomnieć wielowiekową tradycję, z jakiej się on wywodzi.
Koronacja papieskimi koronami jest najwyższym wyróżnieniem, jakie otrzymać może sanktuarium i cudowny wizerunek, jaki się w nim znajduje; jest świadectwem jego wysokiej rangi. Przedmiotem koronacji są obrazy i posagi przedstawiające Matkę Bożą.
Od czasów starożytnych koronowano wszak królów, cesarzy i papieży w celu podkreślenia najwyższej władzy, jaką zostali obdarzeni. W kościele prawosławnym w czasie ceremonii ślubnej nad głowami nowożeńców trzyma się korony - symbolizujące mistyczne zaślubiny Chrystusa z Kościołem. W ikonografii sakralnej od dawna przedstawiano Chrystusa i świętych z koronami na głowach - jako znakiem ich królewskiego namaszczenia, wybrania i zwycięstwa. Później ustalił się zwyczaj nakładania koron na wizerunki świętych, a zwłaszcza Najświętszej Maryi Panny - jako wyrazu Najwyższego hołdu i poddania.
Koronowanie wizerunków maryjnych rozpowszechniło się na Zachodzie na przełomie XVI/XVII wieku. Inicjatorem tej ceremonii był włoski kapucyn Hieronimo Paolucci di Camboli z Forli, który w swych kazaniach nawoływał, by wierni zbierali drogocenne kruszce na korony dla Maryi i Dzieciątka Jezus. Za przyczyną tego kaznodziei dokonano m.in. koronacji obrazów w Cremonie (w maju 1595 roku) i w Padwie. Papież Klemens VIII (1592 -1605), wielki czciciel Maryi ozdobił czczony przez mieszkańców Rzymu wizerunek Matki Bożej znajdując bazylice Santa Maria Maggiore - Matki Bożej Większej (nazwanej tak, gdyż jest to największy z 80 rzymskich kościołów poświęconych Matce Boskiej; jedna z czterech bazylik patriarchalnych). Za jego przykładem koronacji cudownych wizerunków dokonali często osobiście także późniejszy papieże. 3 maja 1782 roku papież Pius VI koronował obraz Santa Maria del Popolo w Cesenie, w lutym 1801 roku Pius VII koronował obraz Matki Bożej w Loretto.
15 sierpnia 1838 roku Grzegorz XVI dokonał koronacji słynnego obrazu Salus Populi Romani (Zbawienie Ludu Rzymskiego) znajdującego się we wspomnianej bazylice Santa Maria Maggiore; obrazu uderzająco podobnego do polskiej Madonny z Częstochowy. Legenda mówi o trzech niemal identycznych wizerunkach Maryi, powiązanych bardzo starym i świętym pochodzeniem. Trzecim - obok rzymskiego i częstochowskiego - jest Madonna S. Luca z Bolonii.
W Polsce koronacje wizerunków Maryi miały miejsce już w XVII i XVIII wieku. W 1717 roku 8 września koronowana została Matka Boża Częstochowska, w rok później – Trocka Matka Boża Pocieszenia w Trokach koło Wilna, w 1723 - Matka Boża Kodeńska, Matka Podlasia - w Kodniu nad Bugiem.
Jeśli chodzi o Warszawę, to bliski sercu wszystkich mieszkańców Stolicy jest obraz Matki Bożej Łaskawej znajdujący się obecnie w kościele Ojców Jezuitów na Starym Mieście.
Obraz ten przywiózł z Rzymu nuncjusz papieski abp Jan de Torres jako znak błogosławieństwa papieża Innocentego X dla króla Jana Kazimierza, który pierwotnie przekazał go ojcom pijarom do kościoła na ul. Długiej. Instalacja wizerunku 24 marca 1651 roku połączona była z niezwykłą uroczystością ozdobienia go przez wymienionego wyżej nuncjusza złotymi koronami wysadzanymi perłami - darem Warszawy. Kilkanaście lat później w 1664 roku w czasie szerzącej się zarazy obnoszono obraz w uroczystej procesji wzdłuż murów miasta i do Bramy Nowomiejskiej, chcąc zagrodzić chorobie wstęp do miasta. Gdy epidemia rzeczywiście ustała, ogłoszono Matkę Bożą Łaskawą - Patronką Warszawy. Tytuł ten zatwierdziła uroczyście w 1970 roku Stolica Apostolska, a dla ożywienia i upowszechnienia kultu ponowiono akt koronacji, o którym przez lata represji zaborców pamięć wygasła. Dokonał go w 1973 roku Stefan kardynał Wyszyński.
Drugim koronowanym obrazem Matki Bożej na terenie Warszawy jest przywieziony z Żółkwi w pobliżu Lwowa wizerunek Niepokalanej Dziewicy Różańcowej. Ten niewielkich rozmiarów obraz znajduje się w Kaplicy oo. Dominikanów na Służewie i stanowi niezwykle cenną narodową pamiątkę. Modlił się przed nim zapewne hetman Stanisław Żółkiewski, wielki czciciel Maryi. Przez 13 lat woził ten obraz ze sobą król Jan Kazimierz w czasie swych wypraw wojennych. Klęczał przed nim wielokroć Jan III Sobieski, wnuk po matce hetmana i dziedzic Żółkwi. Koronacja tego wizerunku odbyła się w 1929 roku, a rekoronował go w 1965 roku Prymas Stefan Wyszyński
Obraz Matki Bożej Tęskniącej w Powsinie, którego koronacja papieskimi koronami odbędzie się 28 czerwca, będzie trzecim koronowanym wizerunkiem Maryi w stolicy i czwartym w archidiecezji warszawskiej.
Opracowała
mgr Hanna Kosyra-Cieślak
SIOSTRY Z URZECZA
O tym, jak to dawniej było na Urzeczu, wiemy. A co dzisiaj tutaj się dzieje? Przedstawiamy dwie Urzeczanki – siostry Magdalenę i Gabrielę Gąsowskie. Magda Gąsowska to uznana już artystka zajmująca się tkaniną artystyczną. Od lat szyje unikatowe patchworkowe obrazy. Gabriela Gąsowska jest hydrologiem z wyksztalcenia a pasjonatką ziół oraz plecionkarstwa z zamiłowania.
Obie siostry, z dziada pradziada rodem z nadwiślańskich Zawad, całym sercem związane są z Urzeczem.
Kobieta z Urzecza
Oddajmy glos Magdzie Gąsowskiej: - Moja praca, „Urzeczanka”, została uszyta na podstawie archiwalnego zdjęcia przedstawiającego dziewczynę z Powsina w stroju ludowym. Tworząc ten patchwork, starannie wybrałam tkaniny i kolory, tak, aby jak najlepiej odzwierciedlały tradycyjny styl stroju wilanowskiego.
Żywe czerwienie, błękity i zielenie są hołdem dla naturalnego piękna regionu, podczas gdy delikatne kwiatowe wzory nawiązują do rolniczych korzeni tutejszej społeczności. Dziewczyna ma na sobie białą haftowaną koszulę i kolorowy gorset z wyrazistymi lamówkami, które są niezbędnymi elementami tradycyjnego stroju wilanowskiego. Misterne czarne, kwiatowe hafty na białej koszuli są charakterystyczne dla tego regionu.
Kiedy haftowałam poszczególne detale na tym portrecie, czułam głębokie poczucie więzi z moimi przodkami i odpowiedzialność za zachowanie ich dziedzictwa. Mam nadzieję, że ta praca zainspiruje innych do odkrywania i celebrowania tradycji tego regionu oraz że ten portret wywoła poczucie nostalgii i dumy u wszystkich, którzy go zobaczą.
Grzybiarki
- Na moim patchworku „Słowiańskie grzybiarki” pojawiają się trzy kobiety: babka, matka i córka. Symbolizują niezwykła kobiecą zaradność, wspólnotę i związek z naturą. Niby boso, ale z koszami pełnymi leśnych grzybów. Są w różnym wieku, ale wspólnie pracują, razem szukają smacznego i pożywnego pokarmu, świątecznego przysmaku. Uosabiają potrzebę swobodnego korzystania z natury z całkowitym jej poszanowaniem.
Patchwork ten wykonany został na podstawie zdjęcia z 1930 roku, zasoby NAC.
Prace Magdy Gąsowskiej wędrują po świecie i zdobywają nagrody, wyróżnienia.
Były także wystawiane w Polsce, ale u nas szycie patchworków to wciąż niszowa dyscyplina.
-W naszym kraju jest stosunkowo niewiele osób zajmujących się szyciem patchworków. Znamy się, wspólnie organizujemy patchworkowe wystawy i konkursy. Mówimy o sobie” patchworkary” ale jesteśmy dumne z tego co robimy. Nasze prace wpisują się w ogólnoświatowy trend ZERO WASTE oraz samodzielnego wykonywania różnych wyrobów skromnymi środkami, często przy wykorzystaniu dawnych technik. Szycie patchworków to zajęcie dla każdego. Wystarczy sięgnąć po igłę i poszukać resztek niepotrzebnych tkanin. Trochę wyobraźni i można rozpocząć przygodę z szyciem.
Sztuka palcami pleciona
-Czy plecionkarstwo to ginący zawód? Gabriela Gąsowska odpowiada, że wyroby z wikliny, ręcznie wyplatane, z naturalnego surowca, trwale, ekologiczne wciąż znajdują nabywców. Zatem plecionkarstwo nie zaniknie, przeciwnie przetrwa i będzie się rozwijać Nasza rozmówczyni sama ręcznie wyplata przeróżne wyroby, najchętniej kosze i jest wielką pasjonatką wikliniarstwa. Urodziła się i wychowała na Zawadach, sąsiadujących z Augustówką i Siekierkami, które to miejscowości od dawna słynęły z wyrobów wikliniarskich. Dawniej wiklina była wszędzie. Plotami z wikliny ogradzano pastwiska, ogrody, W każdym domu i obejściu gospodarskim pełno było różnego rodzaju koszy, koszyków do przechowywania żywności, zbiorów z pola, czy też z sadu.
-Warto wrócić do tradycji naszych przodków-uważa pani Gabriela.
I zwierza się ze swoich planów na przyszłość- a będą to warsztaty plecionkarskie dla chętnych z Wilanowa i okolic.
Pozostaje nam zatem życzyć spełnienia planów i podziękować obu siostrom za trud i kontynuowanie naszych tradycji.
Barbara Olak
Osobom zainteresowanym podajemy kontakt: Magda- Gasowska.pl
Urzeczanka.pl
W piątek 25 sierpnia 1939 roku starosta warszawski Franciszek Godlewski wydał polecenie wprowadzenia dyżurów w gminach na podległym mu terenie. Konflikt polsko-niemiecki wyraźnie wchodził w nową fazę i tego ostatniego lata, kiedy pogoda była niezwykle piękna, w gminie Jeziorna panował niepokój. Wójt gminy Antoni Jankowski porozdzielał dyżury, tak aby każdy czuwał przy telefonie. Informacja miała być przekazana na należący do zarządu numer telefonu 2268, pod numerem 2249 czuwał z kolei jeden z czterech posterunkowych – Zieliński, Łukaszewski, Zajkowski i Matyjasiak. Łączono się przez centralę w Skolimowie, równolegle informując wójta Skolimowa-Konstancina, Wacława Gąsiorowskiego, który także musiał wprowadzić system dyżurów.
W Konstancinie i Skolimowie trwało ostatnie lato. Letnicy dyskutowali na temat aktualnych wydarzeń. Niektórzy z nich upierali się, że wojny nie będzie. Tu wciąż były wakacje, kajaki wypływały z „Gołąbka” na Jeziorkę.
Dzień wcześniej zarządzono niejawną mobilizację i do zarządu gminy spłynęły polecenia rozpropagowania informacji. W Jeziornie wójt Jankowski przekazywał polecenia mobilizacji na podstawie sporządzonych list. Gminny goniec Pruśniewski i woźny Wawrzyńczak mieli pełne ręce roboty by dotrzeć do każdego Polaka, Żyda i Niemca podlegającego obowiązkowi mobilizacji, który miał za sobą służbę wojskową. Gmina liczyła 25 wsi, do których prowadziły polne, nieutwardzone drogi. Jedynie ulica Warszawska na całym odcinku od granic Bielawy aż po Słomczyn była w tym czasie brukowana. Dotarcie do wszystkich rezerwistów w tak krótkim czasie było niemożliwe, polecenia przekazywano w miarę możliwości sołtysom. Dopiero 30 sierpnia mobilizacja stała się powszechna i ogłoszono ją przez radio.
Na lotnisku polowym w Oborach szykowano się do walki. Miało stać się ono lotniskiem zapasowym dla dwóch eskadr myśliwskich – 111 i 112 eskadry Brygady Pościgowej. Pomalowano dwór w barwy maskujące i osłonięto go roślinnością, lotnisko połączono z dworem dwoma aparatami telefonicznymi, a ten z centralą w Skolimowie tworząc oddzielną linię od Warszawy, by zapewnić łączność. Stąd można było kontaktować się z Okęciem i Zielonką. Jednocześnie żołnierze używali gołębi pocztowych jako oddzielnego systemu łączności. Od wiosny znajdowano je przy najmniej raz w miesiącu na terenie gminy i przekazywano policjantom, a ci dostarczali je do wójta. Ten odsyłał je każdorazowo do Stacji Hodowli Gołębi Pocztowych przy 21 Pułku Piechoty w cytadeli. 30 sierpnia zmieniono jednak polecenia i samoloty odleciały na lotnisko polowe w Zielonce.
Choć zarówno komendantowi Strzelczykowi z posterunku Policji w Jeziornie jak i sekretarzowi gminnemu Lucjanowi Lipieniowi polecono mieć baczenie na tutejszych Niemców, nie było o czym informować starostwa. 104 olęderskich potomków z Kępy Okrzewskiej, Oborskiej i Falenickiej oraz 46 niemieckich mieszkańców Kierszka nie angażowało się w działalność polityczną. W przeciwieństwie do Kępy Zawadowskiej i dalszych
Dwór w Oborach w barwach maskujących. Zbiory Teresy Potulickiej-Łatyńskiej. |
31 sierpnia był ostatnim dniem wakacji. Mieszkańcy gminy szykowali się na mający się odbyć kolejnego dnia targ w Jeziornie, bowiem od 1936 roku odbywały się one w poniedziałki i piątki. Na targu rolnicy sprzedawali warzywa i owoce zaopatrując letniska w Skolimowie i Konstancinie. Prócz tego wyszykowano wyprawki dla żołnierzy, którzy zmobilizowani rozkazem mieli stawić się do służby. Żydowskie sklepy w Jeziornie odnotowały zwiększony obrót. Przezorni zaczęli oklejać okna paskami papieru, o zaciemnieniu myśleli nieliczni, bowiem w Jeziornie większość domów nie była jeszcze zelektryfikowana.
Nikt nie przewidywał tego co nastąpi, w końcu większość mieszkańców gminy przeżyła już zabór rosyjski, Wielką Wojnę i okupację niemiecką. Każdorazowo zaborca zaprowadzał jedynie własne porządki. Radio przynosiło niepokojące informacje, Żydzi z Jeziorny słuchali z niepokojem tego co działo się w Niemczech, jednak nawet oni nie mieli pojęcia co się wydarzy. Szewc Josek Frejman wieczorami wysłuchiwał wiadomości zbierając się przy radioodbiorniku z rodziną, następnie wychodził by omówić je na bieżąco wraz z innymi Żydami. Gromadzili się w domu modlitwy Abrama Keningsztejna przy Warszawskiej 17. Zebrania takie trwały od dłuższego czasu codzienne na terenie powiatu warszawskiego, co zaniepokoiło władze, bowiem na terenie gminy aktywne były Bund oraz Betar. Starostwo przysłało polecenie, by wójt gminy dopilnował, aby w bożnicach nie odbywały się spotkania o charakterze politycznym, gdyż jest to niezgodne z przeznaczeniem lokali.
Jankowski wykonanie powyższego odłożył do kolejnego dnia, do 1 września 1939 roku.
Paweł Komosa
31 sierpnia 2020
Na podstawie wspomnień oraz Akt gminy Jeziorna
https://okolicekonstancina.pl
Tychnowy parafia św. Jerzego i Opatrzności Bożej 1985 – 97.
Proboszcz
Następną miejscowością, do której trafił na drodze swej posługi Panu, były Tychnowy. Tym razem już nie jako wikariusz, lecz proboszcz parafii św. Jerzego i Opatrzności Bożej. Na nowe miejsce przywieźli go parafianie z Fromborka. Ksiądz Henryk po przybyciu do nowej parafii i zapoznaniu się ze stanem kościoła i jego otoczenia, zarządził przeprowadzenie remontu prezbiterium oraz złocenie elementów ołtarzy. Postawiono również nowe, murowane z metalowymi przęsłami, ogrodzenie cmentarza parafialnego. W Tychnowach rozwinęła się na dobre jego przygoda a później pasja z końmi i jeździectwem. W zabudowaniach parafialnych – stajni trzymał swe 2 – 3 konie.
Po ośmioletniej posłudze jako proboszcz parafii w Tychnowach ksiądz Henryk Rawski został w dniu 16 października 1993 roku uhonorowany godnością KANONIKA za szczególne zasługi dla kościoła lokalnego.
Pisane dzieje wsi Tychnowy rozpoczynają się w roku 1236, czyli 10 lat po sprowadzeniu krzyżaków do Polski przez księcia Konrada Mazowieckiego. Wówczas to Herman von Balk, pierwszy mistrz krajowy zakonu krzyżackiego w Prusach, swemu rycerzowi Detrichowi pochodzącemu z miejscowości Diepenau w Saksonii nadał trzysta łanów flamandzkich (około 5100 hektarów) ziemi. Nowej miejscowości, założonej przez Detricha nieopodal Kwidzyna nadano nazwę jego rodzinnej wsi - Diepenau = Toiefenau co później spolszczono na Tychnowy. Najstarszy zachowany dokument, w którym po raz pierwszy pojawia się nazwa tej miejscowości pochodzi z roku 1288. Miejscowy kościół pod wezwaniem św. Jerzego i Opatrzności Bożej pochodzi z XIV wieku. Wybudowano go w stylu gotyckim z cegły i kamienia polnego. Kościół był silnym ośrodkiem polskości w regionie, nabożeństwa głoszono tu zawsze po polsku. Po zakończeniu wojny, zwanej trzynastoletnią (1466 r.), pomiędzy zakonem krzyżackim a Polską wieś Tychnowy znalazła się w województwie malborskim Prus Królewskich. Natomiast pobliski Kwidzyn pozostał w Prusach Książęcych pod panowaniem Hohenzollernów. Okoliczne dobra były w posiadaniu szlachty polskiej. Od 1838 do 1901 roku, rzez 63 lata!, tutejszym proboszczem, poprzednikiem księdza Rawskiego, był wielki polski patriota ksiądz Piotr Paweł Baranowski. Podczas przeprowadzonego w 1920 roku plebiscytu na Powiślu mieszkańcy w prawie 60% opowiedzieli się za Polską, pomimo tego wieś pozostała w Rzeszy.
Ząbrowo parafia pod wezwaniem Zesłania Ducha Świętego 1997 – 2005
Kolejnym miejscem posługi księdza Henryka było Ząbrowo wieś na historycznej Pomezanii, obecnie w powiecie iławskim Województwa Warmińsko-Mazurskiego, licząca nieco ponad 1000 mieszkańców, gdzie posługiwał w latach 1997 – 2005. Parafia jest pod wezwaniem Zesłania Ducha Świętego.
Podobnie jak w poprzedniej parafii ksiądz Henryk zabrał się za renowację wnętrza kościoła, m.in. wymienił posadzkę w prezbiterium i nawie świątyni, jak również zrobił porządek na cmentarzu parafialnym.
Będąc proboszczem w Ząbrowie został nominowany do konkursu Proboszcza Roku 2004. Krótkie uzasadnienie do zgłoszenia: „Postawił na sport – organizuje zawody piłki nożnej dla młodzieży, zawody jeździeckie, w których sam bierze udział, wycieczki rowerowe i piesze dla dzieci. Propaguje patriotyzm, oprowadza wycieczki szkolne po okolicy opowiadając o jej historii. Kocha muzykę: śpiewa i gra na kilku instrumentach. Zorganizował całoroczną pomoc parafialną dla najuboższych rodzin, m.in. letni wypoczynek dla dzieci czy wyprawki szkolne. W dniu św. Cecylii organizuje w kościele uroczyste koncerty”. Pomimo, że był najstarszym uczestnikiem konkursu, pokonał kontrkandydatów, zdobywając ten zaszczytny tytuł. Miał wówczas 63 lata.
Wspomniany powyżej sport to m.in. ulubione przez księdza kanonika jeździectwo. W „Gazecie Iławskiej” nr 31 (273) z 6-12 sierpnia 1999 r. możemy przeczytać: „W Ząbrowie w ostatnią niedzielę odbyły się zawody jeździeckie, w których wystartowała czołówka polskiego jeździectwa. Świetne konie i znani jeźdźcy przybyli do Ząbrowa na zaproszenie proboszcza tamtejszej parafii, księdza Henryka Rawskiego. Po raz pierwszy w zawodach wystartowali koniarze z Windyk (powiat Iława). Przejazd przez 11 przeszkód wymaga niezwykłych umiejętności zarówno od jeźdźca jak i konia. To trudna sztuka. Ksiądz Rawski (…) pokonał je wszystkie na oklep, to znaczy bez siodła, a nawet odpowiednich butów”.
Zawody jeździeckie były organizowane na terenie ogrodu należącego do parafii. Na probostwie w Ząbrowie oprócz koni miał również osiołka, którego dosiadał w Niedzielę Palmową wcielając się w postać Chrystusa wjeżdżającego do Jerozolimy.
Czarne Dolne parafia Matki Bożej Różańcowej 2005 - 2014
Kolejnym, już ostatnim „etapem” na Drodze Pana, była posługa księdza Henryka w parafii Matki Bożej Różańcowej w małej, liczącej niespełna pięćset osób wsi Czarne Dolne, malowniczo położonej nad jeziorem Czarnym. Znajduje się ona w gminie Gardeja w powiecie Kwidzyn województwa pomorskiego. Po przyjściu na nowe miejsce, ksiądz Henryk podobnie jak w poprzednich parafiach przeprowadził renowację wnętrza świątyni. Zadbał również o nowe, solidne ogrodzenie ogrodu parafialnego oraz o utwardzenie podjazdu i placu przed kościołem. Na dachu kościoła wymienił starą dachówkę na nową oraz całe orynnowanie.
W dokumencie z roku 1285 jest wzmianka o wsi Czarne, jako własności biskupów pomezańskich. Parafia została erygowana w 1320 roku (jako, że w XVI wieku budynek kościoła przejęli protestanci, po II wojnie światowej w 1958 roku ponownie ją erygowano). Kościół jest budowlą gotycką, halową wybudowaną z polnego kamienia i cegły w miejscu słowiańskiego grodu. Nad murowaną kruchtą osłaniającą główne wejście do kościoła, w pierwszej połowie XVIII wieku nadbudowano drewnianą wieżę. Z tego samego okresu pochodzi ołtarz główny.
Pomimo ósmego „krzyżyka na karku” ksiądz Henryk czół się młodo i był sprawny fizycznie, nadal miał konia, na którym jeździł rekreacyjnie. Niestety w marcu 2014 roku, podczas jednej z przejażdżek spadł z konia. Pomimo, że miał kask na głowie, doznał rozległego wstrząsu mózgu. Wypadek był na tyle poważny, że do kliniki neurologicznej w Gdańsku został przetransportowany śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Leczenie trwało około miesiąca, po czym trafił na rehabilitację do Prabut. Po odbytej rehabilitacji dalszą opiekę oraz mieszkanie, zapewniła mu w swoim domu zaprzyjaźniona rodzina zamieszkała w Tychnowach.
Dnia 5 października 2014 roku w święto Matki Bożej Różańcowej, patronki parafii, po dziewięcioletniej posłudze duszpasterskiej, dotychczasowy proboszcz ksiądz kanonik Henryk Rawski przeszedł na zasłużoną emeryturę. Tego samego dnia, podczas tej samej uroczystości, parafię objął nowy proboszcz ksiądz Tomasz Grzywiński. Obecnie proboszczem jest ksiądz kanonik Jarosław Grudziąż.
Ksiądz kanonik Henryk Stanisław Rawski zmarł po udarze mózgu 19 września 2016 roku w szpitalu w Kwidzyniu. Do Domu Pana odszedł w wieku 75 lat w tym 47 lat kapłaństwa. Uroczystościom żałobnym nad ciałem zmarłego, które odbyły się 27 września 2016 roku przewodniczył ksiądz biskup Józef Wysocki, a odprawionej następnego dnia, Mszy świętej oraz uroczystościom pogrzebowym, odbytym w kościele św. Jerzego i Opatrzności Bożej w Tychnowach przewodniczył ksiądz biskup Jacek Jezierski. Ciało księdza Henryka na miejscowy cmentarz parafialny odprowadzała rodzina, wielu kapłanów oraz rzesze wiernych z licznych parafii.
Krzysztof Kanabus
Specjalne podziękowania składam państwu Janinie i Krzysztofowi Rawskim, bratowej i bratu księdza Henryka za przekazane informacje i cenne uwagi.
Podziękowania kieruję do pani Krystyny Spiesznej mieszkanki miejscowości Tychnowy za udostępnienie dokumentów, zdjęć oraz informacji na temat księdza Henryka.
Dziękuję również księdzu kanonikowi Leszkowi Dereniowi proboszczowi parafii św. Jana Chrzciciela w Bartoszycach za uzyskane od niego informacje.
Dziękuję księdzu z archiwum Diecezji Warmińskiej za informacje o ks. Henryku.
Korzystałem z informacji prasowych Katolickiej Agencji Informacyjnej
STUDIA WARMIŃSKIE, tom XXVIII (1991) poz. 321, Olsztyn 1992, red. nacz. ks. prof. dr hab. Marian Borzyszkowski
Kozłowski Krzysztof – 50-lecie parafii św. Jana Chrzciciela w Bartoszycach, Posłaniec Warmiński nr45/2023
Silva Rerum Miasta Pasłęk – Ksiądz Henryk Rawski
Informacje uzyskane od pana Seweryna Kanabusa z Wilanowa
Strona internetowa parafii rzymskokatolickiej w miejscowości Czarne Dolne, Historia parafii – S. Blumkowska
pl.everybodywiki.com/Marian_Maćkowiak
Gazeta Iławska, „Kocham konie” nr 31 (273), 6-12 sierpnia 1999 r.
Kwidzynopedia E- Kwidzyn – Ksiądz Piotr Paweł Baranowski
Glinka Tadeusz, Piasecki Marek – Najpiękniejsze miejsca 60 wycieczek
Niezwykłe zakątki Polski, Readers Digest Warszawa 2001
O uczestnictwie w tegorocznym 32. Festiwalu „ZIEMIA I PIEŚŃ” w Szprotawie, zdecydowały nasze ambitne plany, możliwości finansowe, a nade wszystko staranne przygotowania śpiewacze pod kierunkiem Grzegorza Toporowskiego i Tomasza Nowaka. Chodziło m.in. o adekwatny wybór tekstów pieśni i ich muzyczne opracowanie oraz pamięciowe wykonanie, zgodne z wymaganiami stawianymi przez organizatorów tego znaczącego, folklorystycznego wydarzenia. I tak na ponad 100 zgłoszonych zespołów, wyłoniono 42, dzieląc je na trzy kategorie według wcześniej przesłanych przez zespoły swoich repertuarowych nagrań. Z nadzieją na pozytywną odpowiedź nie traciliśmy czasu podczas cotygodniowych prób oraz w trakcie dwóch wyjazdów warsztatowych, w których zwykle łączymy śpiew z realizacją możliwości krajoznawczych.
Pierwszy odbył się od 26 do 29 kwietnia 2024 roku w Białowieży z siedzibą w hotelu „Gawra”.
W trakcie tego pracowitego pobytu wraz z Zespołem „Radosna”, który przygotowywał się do występów zgodnym ze swoim repertuarem, zwiedziliśmy z przewodnikiem m.in.: Hajnówkę, Białowieżę, rezerwat niektórych zwierząt żyjących w Puszczy Białowieskiej i jej historyczny Szlak Dębów Królewskich, kościół pw. Świętego Jana Chrzciciela w Narewce, przy którym jest pomnik Danuty Siedzikówny, ps. Inka” (urodzonej 3 września 1928 r. w Guszczewinie koło Narewki, na skraju Puszczy Białowieskiej a zabitej strzałem w głowę 28 sierpnia 1946 r. przez dowódcę plutonu egzekucyjnego z KBW). Dotarliśmy także do Grabarki z jej Świętą Górą, cerkwią i cudownym źródełkiem. Poznaliśmy „Dzieje kredy w Mielniku” oraz historyczne miasteczko Drohiczyn, pięknie usytuowane nad rzeką Bug. Warsztaty przed i po południowe, wzbogaciła relacja Pana Grzegorza Toporowskiego z gościnnego pobytu Zespołu Pieśni i Tańca Warszawianka w Nepalu oraz zaaranżowany przez dyrektora Roberta Woźniaka występ gościnny „Powsinian” i „Radosnej” w Centrum Kultury w Białowieży, zakończony spotkaniem integracyjnym z miejscowym Zespołem „Ruczajek”.
Drugi, równie intensywny warsztat, został zaplanowany od 27 do 30 czerwca 2024 r., po otrzymaniu pozytywnej informacji o zakwalifikowaniu do udziału w Festiwalu w Szprotawie, połączonych ludowych zespołów śpiewaczych, czyli „Powsinian” z CKW i „Tęczy” z Lesznowoli. Bardzo nas to ucieszyło, bo to już kolejny wspólny wyjazd z możliwością zaprezentowania przy akompaniamencie Artystycznego Zespołu Folklorystycznego pięknych wilanowskich strojów i pieśni promujących nasz region.
Upalna pogoda i trud dalekiej podróży nie zniechęciły nas, doświadczonych podróżników, do poznania okolic Szprotawy (woj. Lubuskie), a w tym Żagania, miasta z ponad 800. letnią bogatą historią, malowniczym środkowym biegiem rzeki Bóbr i siedzibą 34 Brygady Kawalerii Pancernej im. Hetmana Wielkiego Koronnego Jana Zamoyskiego oraz innych jednostek wojskowych. Bardzo intersujący był także nasz wyjazd do Zgorzelca, położonego w woj. Dolnośląskim nad rzeką graniczną Nysą Łużycką. Jego trudną historię i obecne życie mieszkańców przybliżył nam miejscowy artysta i przewodnik z zamiłowania. Na samym początku zatrzymaliśmy się w niepozornej kamieniczce na Przedmieściu Nyskim, w której przez 11 lat (1599-1610) mieszkał Jakub Bohme, szewc a jednocześnie filozof, teolog protestancki i mistyk. Jego dzieła takie jak np. „Aurora” i „Droga do Chrystusa” cenione przez cara Rosji i analizowane przez Adama Mickiewicza, nie zyskały uznania miejskich rajców, którzy zmusili go do opuszczenia miasta. Jakub Bohme zmarł w 1624 r. i został pochowany na cmentarzu przy kościele św. Mikołaja w Gorlitz, obecnie w niemieckiej części Zgorzelca, znanego z nagrywanych tu filmów np. „Cienka czerwona linia”, „Grand Hotel Budapeszt”, „80 dni dookoła świata”, „Zakochany Goethe”, Złodziejka książek”, „Bękarty wojny”, „Uczeń czarnoksiężnika” i inne. Mieliśmy okazję przejść uliczkami tego zabytkowo-filmowego Gorliwood.
Celowo nie opisuję szczegółów naszych warsztatowych zmagań i emocji jakie towarzyszyły przy oczekiwaniu na sobotni występ. Przecież każdy w skrytości ducha marzył o zwycięstwie, ale w trakcie kolejnych przesłuchań, zdawaliśmy sobie sprawę z kim będziemy rywalizować! Gdy nadeszła ta chwila, chwila godnego wejścia, ukłonu i wzięcia głębokiego oddechu, to już nie było odwrotu! Dlatego na znak Maestro, energią ponad 35 osób przy akompaniamencie naszej niezastąpionej „kapeli”, daliśmy znać o sobie słowami pieśni: Tutaj, tutaj są dziewczyny. Mają usta jak maliny, juli, juli, juli, ja …Usta te chciałbym całować juli, juli, juli, ja. Cały dzień i noc miłować juli, juli, juli, ja…
Ku naszemu zdziwieniu członkowie Jury wstali od swojego oddalonego stołu i przybliżyli się do sceny. Nie było czasu na zastanawianie, dlaczego? Mieliśmy bowiem do zaprezentowania jeszcze jedną pieśń, wymagającą dwugłosowego wykonania i skupienia w przekazaniu treści opowiadającej, że: Z tamtej strony pośrodku wsi, jeden chłopak o mnie myśli. Myśli, myśli zagaduje, ożenić się obiecuje…
Tylko w tych dwóch utworach mieliśmy przedstawić cały artystyczny poziom jaki sobą prezentujemy. Zadanie zostało wykonane! Wdzięczna publiczność pozytywnie poruszona a i Komisja kwalifikacyjna powróciła na swoje miejsce. Na ogłoszenie wyników należało czekać do następnego upalnego dnia, a ściślej jego popołudnia. Zgodnie z tradycją czynnie uczestniczyliśmy w niedzielnej Mszy Świętej, potem obiad, pakowanie i udanie się w strojach na uroczyste ogłoszenie wyników w obecności organizatorów i przedstawicieli władzy samorządowej.
Kiedy poproszono, żeby nasze dwa zespoły weszły na scenę i tworzyły tło dla przebiegu ceremonii ogłaszania wyników, znowu nie wiedzieliśmy, jak to odczytać? Ale po upływie czasu okazało się, że to było szczególne wyróżnienie i chociaż droga powrotna dość daleka przed nami, to warto było tę niewypowiedzianą radość przeżyć wspólnie! Nasze połączone zespoły „Powsinianie” i „Tęcza” w swojej kategorii zdobyły pierwsze miejsce z najwyższą nagrodą pieniężną. Pierwsze miejsce zdobyła także nasza Kapela – Artystyczny Zespół Folklorystyczny.
Wzajemnych podziękowań i przyjaznych gestów nie było końca. Swoją wdzięczność wyraziliśmy miejscowym organizatorom, członkom Komisji Kwalifikacyjnej oraz naszym niestrudzonym opiekunom artystycznym i organizacyjnym. Do Warszawy szczęśliwie dotarliśmy bladym świtem, a to jak można pięknie i owocnie spędzać nasze życie może być zachętą dla osób, które chciałyby włączyć się do takiego wspólnego działania. Serdecznie zapraszamy!
Teresa Gałczyńska
Pierwszy w Polsce Cmentarz Powstańców Warszawskich powstał na początku 1945 r. w Powsinie jako inicjatywa społeczna, bez udziału władz, na działce ofiarowanej przez hrabinę Beatę Branicką. Cmentarz ten powstał dzięki olbrzymiemu wsparciu i zaangażowaniu miejscowej ludności. Ludności, która potem przez kolejne lata, niezależnie od pogody, sytuacji politycznej, ewentualnych zakazów władz komunistycznych składała, co roku, hołd poległym w walce powstańcom z okolicznych wsi. Właśnie tu, na tym Cmentarzu odbyły się w Powsinie obchody 80 -tej rocznicy Powstania Warszawskiego. Udział w nich wzięli przedstawiciele władz samorządowych z Gminy Konstancina- Jeziorny, z Dzielnicy Wilanów Mst. Warszawy, policja, harcerze, wojsko, kombatanci, parafianie oraz goście z okolicznych miejscowości.
Uroczystość rozpoczęła się Mszą św., której przewodniczył ks. Proboszcz Lech Sitek, a homilię wygłosił ks. Adam Zelga - proboszcz Parafii bł. Edmunda Bojanowskiego na Ursynowie. Powiedział, że Powstanie to był czas kiedy nagle wszyscy poczuli się wolni, była to jednak wolność, która została nabyta za straszną cenę. Ten czas wolności szybko się skończył - poddaniem.
Ks. Zelga wskazał, że zgromadziliśmy się na tym Cmentarzu nie tylko żeby oddać hołd Powstańcom ale również, aby z tego co stało się 80 lat temu wydobyć coś nowego dla nas żyjących. Żeby z naszej obecnej młodzieży wydobyć, to co najlepsze najszlachetniejsze, najbardziej dumne, co jest obecnie w nich tak ukryte i ginie w nowoczesności. Żeby nie zadowalali się tylko tym, co podane na tacy ale szukali, tego co ukryte, bo to ma znaczenie. By z tego co stare uczynić nowe, byśmy słuchali tej cichej lekcji, którą nam dają Powstańcy leżący w tej kwaterze. Powstanie było dziełem wspaniałej warszawskiej młodzieży, która powiedziała już dość, mamy dosyć pogardy. Powiedziała również – Polska jest wartością, dla której warto żyć, dla której warto zginąć, dla której warto cierpieć. To świadectwo jest nam bardzo potrzebne. Oni też mieli swoje marzenia, poczucie humoru, które widać w niektórych pseudonimach na przykład Szewrolet czy Lala. Bez trudu można sobie wyobrazić Lalę z Szewroletem na małżeńskim kobiercu ale nie było im to dane. Mieli swoje marzenia, ale do tych marzeń należała również wolność. Czy młodzi ludzie obecnie myślą o Polsce, tak jak tamci sprzed lat, myślą jak o ukochanej matce, osobie? Czy takie myślenie jest możliwe? Ci Powstańcy, którzy leżą na Cmentarzu w Powsinie, choć milczący to jednocześnie mówią: tak – to jest możliwe i konieczne, tak trzeba, tak należy. Mówią tak jak
Inka – zachowałam się jak trzeba.
Od tych powstańców mamy się uczyć miłości, ale nie takiej, do której zachęca współczesność – do miłości własnego ja. Oni tu leżą, żeby powiedzieć nie, to nie jest taka miłość, która jest najcenniejsza, taka która wszystko zwycięża. Trzeba się uczyć innej miłości, większej niż miłość własna. Trzeba się od nich uczyć, żeby mądrze żyć i mądrze wybierać, w tych trudnych i dramatycznych czasach, które obecnie nastały. Trzeba pamiętać, że oni kiedyś powiedzieli – mamy już dosyć pogardy.
Oprawę Mszy św. przygotował chór parafialny „Con Brio” pod dyrekcją organisty Tadeusza Zwierzchowskiego.
Po Mszy św. nastąpił apel poległych i modlitwa za powstańców oraz poświęcenie kwater powstańczych. Głos zabrali Pani Dominika Chorosińska - Poseł na Sejm Rzeczypospolitej Polskiej, Pan Marek Skowroński – przedstawiciel Rady Miejskiej Konstancin-Jeziorna oraz Pan Robert Woźniak Dyrektor CKW w Powsinie.
Została oddana salwa honorowa przez oddział reprezentacyjny policji z Piaseczna. Następnie w imieniu władz samorządowych, różnego rodzaju stowarzyszeń, szkół, harcerzy, kibiców Legii oraz osób prywatnych i rodzin poległych Powstańców złożono wieńce przed pomnikiem. Na koniec uroczystości pieśni powstańcze zagrała Wilanowska Orkiestra Dęta pod dyrekcją Łukasza Gallasa. Kibice Legii przed wejściem na Cmentarz powstańczy rozwinęli baner z napisem: „Pamiętamy” i odpalili race wznosząc okrzyki:” Bóg Honor i Ojczyna”, „Cześć i chwała Bohaterom”.
Agata Krupińska
POGRZEBY
Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie.
CHRZTY
Polecamy opiece Matki Bożej Tęskniącej nowo ochrzczone dzieci, ich rodziców i chrzestnych
ŚLUBY
W 2024 r. na Uroczystość Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny na Jasną Górę w sierpniu przybyło 55 różnych grup pątniczych. Pielgrzymowało w nich ponad 50 tys. wiernych. Przybyły również 32. grupy rowerowe – przyjechało prawie 2 tys. cyklistów. Ponadto ok. 100 pielgrzymów wybrało sztafetę biegową jako formę pielgrzymowania.
Zgodnie z informacjami z oficjalnej strony Jasnej Góry najliczniejsza była - 45. Radomska Pielgrzymka Piesza – 6 tys. 135 osób, na drugim miejscu 43. Krakowska Pielgrzymka Piesza – 6 tys. osób i wreszcie 313. Warszawska Pielgrzymka Piesza – 4,1 tys. osób. Łącznie z Warszawy w przyszło w sumie ponad 10 tys. pątników w 7 różnych pielgrzymkach. Były to: 313. Warszawska Pielgrzymka Piesza, Warszawska Pielgrzymka Piesza Akademickich Grup „17”, 44. Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitalna, 31. Pielgrzymka Żołnierzy, 18. Piesza Ogólnopolska Pielgrzymka Strażaków, 33. Pielgrzymka Niepełnosprawnych i Rodzin, 41. Warszawsko-Praska Pielgrzymka Piesza. Natomiast najdłuższy szlak przemierzyły:
Wszystkim pielgrzymom, również z naszej parafii dziękujemy za ich trud oraz modlitwę.
Agata Krupińska
W upalne niedzielne popołudnie w niedzielę 25 sierpnia br. Świętowaliśmy Powsińskie Dożynki 2024. Całość wydarzenia miała miejsce w sierpnia ogrodzie za starą plebanią, obecnie Plenery Domu Pracy Twórczej (ul. Ptysiowa 3). wydarzenia były Centrum Kultury Wilanów i Parafia św. Elżbiety w Powsinie. O godz. 11.30, wyruszył korowód dożynkowy, prowadzony przez tegorocznych starostów: Zofię Broda i Przemysława Przygodzkiego. Parafianie i nie tylko przynieśli do stóp Matki Bożej Tęskniącej przepiękne wieńce uwite własnoręcznie.
Wieńce te zostały poświęcone podczas uroczystej Mszy św. koncelebrowanej, podczas której homilię wygłosił sercanin, duszpasterz przedsiębiorców ks. Grzegorz Piątek. Skupił się na zdaniu z pierwszego czytania, gdy Jozue mówi: rozstrzygnijcie dziś komu chcecie służyć. sytuację przedsiębiorców, rolników w Polsce. Wskazywał, że potrzeba nam pracy, uczciwości, zdolności, energię – to nam potrzebne do odnowienia Polski. W tych trudnych czasach trzeba się zwracać do Pana Boga i pytać o jego wolę i dziękować. Dziękować za to co nam Pan Bóg dał, za wspólne świętowanie za plony za wspólnotę.
Na koniec Mszy św. nastąpiło poświęcenie chleba, którym dzielili się obecni na Eucharystii. Oprawę muzyczną Eucharystii przygotowała chór parafialny pod dyrekcją, organisty Tadeusza Zwierzchowskiego.
Po części oficjalnej można było spróbować różnorodnych smakołyków kuchni polskiej, kupić coś z rękodzieła obejrzeć występy zespołów folklorystycznych z kraju (min. Powsinianie, Grupa 30+) i zagranicy (z Serbii, Słowacji a nawet z Rwandy). Na koniec można jeszcze było wieczorem zatańczyć na powsińskiej „potańcówce na dechach”.
Agata Krupińska
Za cierpiącą ziemię – Módlmy się, aby każdy z nas słuchał sercem wołania ziemi oraz ofiar katastrof ekologicznych i zmian klimatycznych i angażował się osobiście w ochronę świata, który zamieszkujemy. |
01 IX DWUDZIESTA DRUGA NIEDZIELA ZWYKŁA
02 IX PONIEDZIAŁEK
03 IX WTOREK, WSPOMNIENIE ŚW. GRZEGORZA WIELKIEGO, PAPIEŻA I DOKTORA KOŚCIOŁA
05 IX PIERWSZY CZWARTEK MIESIĄCA
06 IX PIERWSZY PIĄTEK MIESIĄCA
07 IX PIERWSZA SOBOTA MIESIĄCA, WSPOMNIENIE ŚW. IGNACEGO KŁOPOTOWSKIEGO, PREZBITERA
08 IX DWUDZIESTA TRZECIA NIEDZIELA ZWYKŁA
09-11 IX PONIEDZIAŁEK - ŚRODA
12 IX CZWARTEK, WSPOMNIENIE NAJŚWIĘTSZEGO IMIENIA MARYI
13 IX PIĄTEK, WSPOMNIENIE ŚW. JANA CHRYZOSTOMA, BISKUPA I DOKTORA KOŚCIOŁA
14 IX SOBOTA, ŚWIĘTO PODWYŻSZENIA KRZYŻA ŚWIĘTEGO
15 IX DWUDZIESTA CZWARTA NIEDZIELA ZWYKŁA
16 IX PONIEDZIAŁEK, WSPOMNIENIE ŚW. MĘCZENNIKÓW, KORNELIUSZA, PAPIEŻA I CYPRIANA, BISKUPA
17 IX WTOREK, WSPOMNIENIE ŚW. ZYGMUNTA SZCZĘSNEGO FELIŃSKIEGO, BISKUPA
18 IX ŚRODA, ŚWIĘTO ŚW. STANISŁAWA KOSTKI, ZAKONNIKA
20 IX PIĄTEK, WSPOMNIENIE ŚW. MĘCZENNIKÓW KOREAŃSKICH, ANDRZEJA KIM TAEGON, KAPŁANA, PAWŁA CHONG HASANG I TOWARZYSZY
21 IX SOBOTA, ŚWIĘTO ŚW. MATEUSZA, APOSTOŁA I EWANGELISTY
22 IX DWUDZIESTA PIĄTA NIEDZIELA ZWYKŁA
23 IX PONIEDZIAŁEK, WSPOMNIENIE ŚW. O. PIO Z PIETRELCINY, PREZBITERA
25 IX ŚRODA, WSPOMNIENIE BŁ. WŁADYSŁAWA Z GIELNIOWA, PREZBITERA I PATRONA WARSZAWY
27 IX PIĄTEK, WSPOMNIENIE ŚW. WINCENTEGO À PAULO, PREZBITERA
28 IX SOBOTA, WSPOMNIENIE ŚW. WACŁAWA, MĘCZENNIKA
29 IX | DWUDZIESTA SZÓSTA NIEDZIELA ZWYKŁA
30 IX PONIEDZIAŁEK, WSPOMNIENIE ŚW. HIERONIMA, PREZBITERA I DOKTORA KOŚCIOŁA
01 X WTOREK, WSPOMNIENIE ŚW. TERESY OD DZIECIĄTKA JEZUS, DZIEWICY I DOKTORA KOŚCIOŁA
02 X ŚRODA, WSPOMNIENIE ŚW. ANIOŁÓW STRÓŻÓW
03 X PIERWSZY CZWARTEK MIESIĄCA
04 X PIERWSZY PIĄTEK MIESIĄCA, WSPOMNIENIE ŚW. FRANCISZKA Z ASYŻU
05 X PIERWSZA SOBOTA MIESIĄCA, WSPOMNIENIE ŚW. FAUSTYNY KOWALSKIEJ, DZIEWICY
06 X DWUDZIESTA SIÓDMA NIEDZIELA ZWYKŁA
Kalendarium przygotowali księża Lech Sitek i Markos Płoński z wykorzystaniem schematów przygotowanych przez ks. Jana Świstaka
Msze Św. w naszej świątyni.
- w dni powszednie. 7.00 i 18.00
- w niedziele. 7.00, 9.00, 10.30 dla dzieci, 12.00 i 18.00
Spowiedź. w dni powszednie o godz. 6.45 oraz 17.30, a w niedziele pół godziny przed każdą Mszą świętą
Kancelaria czynna. poniedziałek od 16 - 17, wtorek, środa, czwartek od 8 - 9 i od 16 - 17, w piątek od 8.00 - 9.00
Telefon. (0-22) 648 38 46
nr konta bankowego Parafii. 89 1240 2135 1111 0000 3870 8501
Parafialny Zespół Caritas. magazyn czynny w drugą i czwartą sobotę miesiąca 10.00-11.00 w Domu Parafialnym, ul. Przyczółkowa 56,
nr konta bankowego. 93 1240 2135 1111 0010 0924 9010
e-mail. [email protected]
e-mail Wiadomości Powsińskich. [email protected]
http. parafia-powsin.pl
TELEFON KS. DYŻURNEGO - 785 593 335
Bóg zapłać za ofiary na pokrycie kosztów druku gazetki!
"Redakcja WP działa pod opieką ks. Lecha Sitka. Sprawy dotyczące parafii Powsin opracowuje ks. Markos Płoński. Redaktor Naczelny. Agata Krupińska. Redaktor honorowy i twórca formatu Wiadomości Powsińskich. ks. Jan Świstak. Redakcja. Maria Zadrużna, Teresa Gałczyńska, Aleksandra Kupisz-Dynowska, Krzysztof Kanabus, Robert Krupiński."
Nakład. 200 egz.