Styczeń 2024 ISSN 1731-5069 nr 1 (269)
Pismo rzymskokatolickiej parafii p.w. św. Elżbiety w Warszawie-Powsinie
Święta Bożego Narodzenia kojarzą się nam z radością, nadzieją, nowym otwarciem. Same przygotowania do tego wydarzenia są próbą stania się kimś lepszym.
Czy aby na pewno udaje się nam wytrwać w postanowieniach adwentowych? Nie kiedy ulatują tak szybko, jak się pojawiają. Być dobrym i otwartym na drugiego człowieka to tylko tyle i aż tyle, co możemy ofiarować. Pan Bóg stale przypomina o swojej miłości i miłosierdziu. Skąd więc w nas taka łatwość zapominania. Czy wynika to tylko z braku prawdziwej wiary, czy braku czasu, czy też pędu życia. Postarajmy się zatrzymać, przypomnieć sobie naukę Chrystusową i wcielić w swoje życie. Chrystus przychodzi do nas w wielkim ubóstwie i prostocie nieustannie otaczając nas swoją miłością. Każdy z nas ma odwagę aby uklęknąć przy żłóbku Pana Jezusa, miejmy więc odwagę by otworzyć przed Nim także swoje serce.
Żyjemy w czasach wielkiego chaosu w naszym państwie i kościele. Wynika to często z naszej pychy, chęci władzy za wszelką cenę a także braku prawdy. Nie wystarczy mówić o pokoju lecz należy dołożyć wszelkich starać by POKÓJ zagościł na stałe w naszym życiu. Same słowa o miłości nie zbudują relacji ludzkich, potrzebne są czyny. Gdy narzekamy na innych, pomyślmy czy inni przypadkiem nie narzekają na nas. Śpiewając kolędy, śpiewajmy je z serca. Obdarowując innych prezentami zastanówmy się czy nie próbujemy w ten sposób zastąpić potrzeby prawdziwej miłości. Co daliśmy Jezusowi? On wszystko posiada dlatego najbardziej pragnie naszego ludzkiego serca wypełnionego wiarą i wdzięcznością. Odkryjmy w drugim człowieku Chrystusa.
Jezus przynosi prawdę, nadzieję i miłość nie zapominajmy o tym i żyjmy zgodnie z Jego Ewangelią.
Niech Święta Bożego Narodzenia będą przepełnione Bożą radością, pokojem i miłością. Zgoda niech zagości w naszych sercach a Nowy Rok przyniesie lepsze relacje z naszymi braćmi i siostrami.
Zawierzmy Matce Bożej nasze codzienne życie, Naszą Parafię i Ojczyznę.
Ks. Proboszcz
Lech Sitek
Pzywołując, wspominane w treści poprzedniego artykułu, fragmenty z Katechizmu Kościoła Katolickiego (KKK 1604) pamiętamy że „Bóg (…)stworzył człowieka z miłości”, Bóg powołał człowieka do miłości. Miłość „jest podstawowym i wrodzonym powołaniem każdej istoty ludzkiej”. „Bóg jest Miłością” (1 J 4,8.16)”.
Czy jednak słowo „miłość”, nie kojarzy się bardziej z uczuciem lub przyjemnością? Nieocenione rozważania w tej kwestii zawarł Abp Fulton J. Sheen w książce „Troje do pary”: „Jeśli idzie o Miłość to jej miejsce jest przede wszystkim w woli ludzi – nie w emocjach czy podnietach”.
Abp Fulton J. Sheen żył w USA w latach 1895- 1979. W swoim głoszeniu Ewangelii korzystał ze wszelkich dostępnych środków, między innymi pisał artykuły i publikacje książkowe. Nie unikał mediów, w roku 1930 rozpoczął prowadzenie audycji radiowych a w latach 1951-57 oraz 1961-68 prowadził program telewizyjny pt. „Life is Worth Living”, który co tydzień gromadził przed telewizorami wielomilionową widownię. Pozostawił po sobie wiele niezwykłych przemyśleń, które do dziś inspirują i uczą spojrzenia na życie z perspektywy Nieba.
Czasami w życiu małżeńskim, aby wytrwać potrzeba czegoś więcej niż tylko rad w stylu „dacie radę”, „ walczcie o siebie” albo „ spokojnie, nie wy pierwsi nie wy ostatni, przechodzicie kryzys”. Wspomniana już wcześniej książka „Troje do pary” to zbiór niezwykle trafnych i celnych spostrzeżeń, będących efektem pracy duszpasterskiej Abp Sheena. Podjął on niezwykły trud formacji rodzin i małżeństw, starając się opisać ważne kwestie codzienności związków sakramentalnych. Porusza on nie tylko kwestie różnic pomiędzy płciowością a miłością, ale tak ważne tematy jak poszukiwanie odpowiedzi na pytanie „Czym jest miłość” i kwestie nowego życia oraz Ojcostwa.
Początek roku, to dobry moment na podjęcie noworocznych postanowień. Może jednym z nich mogłoby być podjęcie decyzji o formacji małżeńskiej. Poszukaniu dobrych książek, filmów, rekolekcji. Może warto pomyśleć o modlitwie za swoje małżeństwo, za inne małżeństwa, za tych co się do małżeństwa przygotowują, za tych którzy przeżywają kryzysy. Bo jak napisał Abp F. Sheen: „Miłość najłatwiej zrozumieć, przyglądając się w jej pełni i doskonałości, nie zaś patrząc jedynie na fragmenty. Jeśli zobaczy się ją w niebie, będzie można zdefiniować, czym jest na Ziemi1/”
Aleksandra Dynowska
1/ Abp. Fulton j. Sheen „Troje do pary”, Kraków 2016 str. 93
ROZMOWA Z O. TOMASZEM KUCHARSKIM OP, DOMINIKANINEM
Z Ojcem Tomaszem Kucharskim OP., rozmawiamy o Adwencie, czasie przygotowania na przyjście na świat Dzieciątka Jezus oraz o rekolekcjach adwentowych, które poprowadził w naszej parafii.
Agata Krupińska: Czy mógłby Ojciec powiedzieć nam kilka słów o sobie? Jak pojawiło się Ojca powołanie i dlaczego wybór padł na Zakon Kaznodziejski (OP) – Dominikanów? Czym na co dzień się Ojciec zajmuje?
O. Tomasz Kucharski: Myśl o pójściu do Zakonu pojawiła się u mnie, kiedy studiowałem matematykę. Po okresie licealnego „kryzysu wiary” przeżywałem wtedy moment gruntownego nawrócenia i odkryłem, że chcę całe życie poświęcić Bogu. Wybór zakonu dominikańskiego był dla mnie dość naturalny. W gruncie rzeczy całe życie byłem, wraz z całą rodziną blisko Braci. Kiedy byłem mały uczestniczyliśmy w Mszach św. dla dzieci przy klasztorze na Freta. W gimnazjum religii uczyli mnie bracia dominikanie. Od tego czasy śpiewałem też w różnych scholach, tym razem przy klasztorze na Służewie. Na Służewie przygotowywałem się do i przyjąłem bierzmowanie. W końcu wreszcie trafiłem do Duszpasterstwa Akademickiego Studnia, gdzie na nowo odkrywałem Boga. Tak więc wstąpienie do tego Zakonu było oczywistym wyborem. Obecnie mieszkam we Fribourgu w Szwajcarii, gdzie robię doktorat z teologii dogmatycznej. Oprócz studiów mam tu też kontakt z Polonią – od początku tego roku jestem odpowiedzialny za Polską Misję Katolicką w kantonie Nauchâtel.
AK: Na stronie zgromadzenia znalazłam dewizę św. Dominika założyciela zakonu: „Mówić nieustannie z Bogiem lub o Bogu”. W jaki sposób jest ona wprowadzana w życie przez dominikanów? Jakie znacznie ma słowo?
O.T.K.: Ta dewiza oddaje przykład, który zostawił nam św. Dominik. Według opowieści, które się o nim zachowały, w ciągu dnia był cały oddany ludziom – braciom i wiernym których spotykał, z którymi rozmawiał, i którym głosił Ewangelię - natomiast w nocy oddawał swój czas Bogu. Jest to niedościgniony przykład i każdy z nas uczy się jak to robić, ale oddaje on czym jest nasze powołanie. Celem naszego zakonu jest mówienie ludziom o Bogu i faktycznie jesteśmy (chyba) postrzegani, jako Zakon żyjący blisko ludzi i będący na nich otwarty. Jednocześnie wiemy, że sami z siebie nie jesteśmy w stanie wiele o Bogu powiedzieć stąd akcent położony na modlitwę osobistą i wspólną oraz studia, które w naszej tradycji są postrzegane jako jeden z elementów „rozmawiania z Bogiem” - odkrywania kim o jest, jaka jest prawda o Nim i o nas - ludziach.
AK: Adwent – czym ten okres powinien być dla osoby wierzącej – katolika, szczególnie w obecnej sytuacji coraz większej laicyzacji życia? Czy narodziny Dzieciątka Jezus w stajence, to jedynie legenda, czy też historia prawdziwa, choć wiekowa? Czy Słowo naprawdę staje się ciałem jak mówi Pismo?
O.T.K.: Wierzymy oczywiście, że narodziny Jezusa to nie jakaś legenda czy bajka, ale prawdziwe wydarzenie. Co więcej w Adwencie i Bożym Narodzeniu nie chodzi tylko o to, żeby przypomnieć sobie wydarzenia sprzed 2 tysięcy lat. Przez modlitwę, przez liturgię, przez sakramenty te wydarzenia stają się obecne pośród nas, czy może lepiej jest powiedzieć, że to my zaczynamy uczestniczyć w tym, co wydarzyło się w Betlejem. Tak więc ważne jest, żeby w tym czasie uczestniczyć w życiu Kościoła – bo przez to Boże Narodzenie przestaje być legendą, ale zaczyna mieć realny wpływ na nasze życie.
AK: Dlaczego Pan Jezus narodził się jako bezbronne dzieciatko w stajence?
O.T.K.: Można pewnie na wiele sposobów odpowiedzieć na to pytanie, nie jesteśmy też zawsze wstanie wyjaśnić, dlaczego Bóg wybrał taki, a nie inny sposób przyjścia do nas. Dla mnie szczególnie ważne są dwa powody. Po pierwsze przez swoje narodzenie, jako bezbronne dzieciątko w stajence Jezus pokazał nam, że faktycznie jest Emmanuel – Bogiem z nami. Bóg faktycznie stał się jednym z nas – dzieląc z nami wszystkie możliwe sytuacje życiowe – od urodzin aż do śmierci. Naprawdę nikt nie może powiedzieć, że Jezus jest kimś dalekim, kto nie jest wstanie zrozumieć jego sytuacji życiowej. Po drugie ten sposób przyjścia pozostawia nam maksymalną wolność w przyjęciu bądź odrzuceniu Zbawiciela. Jezus nie przyszedł jako ktoś potężny, pełen siły, ktoś kto będzie przemocą starał się wejść w nasze życie. Bóg przyszedł do nas w pokorny sposób i po prostu pyta, czy zechcemy Go przyjąć do naszego życia.
AK: Okres przygotowań do Świąt Bożego Narodzenia to również czas niebywałej konsumpcji, obecnie może nieco mniejszy ze względu na inflację, wojnę na Ukrainie i obawy co do przyszłości. Co zrobić abyśmy nie zagubili się w szale zakupów prezentów, obniżek cenowych (Black Friday), sprzątania, gotowania?
O.T.K: Najważniejsze jest chyba zadanie sobie pytania: Po co to wszystko? Oczywiście może się nam nasuwać odpowiedź, że to wszystko co robimy, kupujemy, przygotowujemy itd. robimy po to, żeby przygotować się na Święta. Zadając pytanie: po co to wszystko? Mam na myśli, czy to nam pozwala zbliżyć się w Święto do innych ludzi, do bliskich których mamy i do Boga. Bardzo lubię przeżywać Święta w Zakonie. Oczywiście też robimy akcję sprzątania klasztoru, robimy drobne dekoracje, ewentualnie dajemy sobie jakieś drobne prezenty. Główny akcent jest jednak położony na to co najważniejsze – na modlitwę, spotkanie się z Bogiem i na czas przeżyty razem z braćmi.
AK: Co mogą nam dać rekolekcje? Dlaczego powinniśmy w nich uczestniczyć? Czy same rekolekcje wystarczą, aby być przygotowanym na przyjście Emanuela, na czas Świąt Bożego Narodzenia? Jak powinniśmy traktować rekolekcje i jak podejść do naszego udziału w nich?
O.T.K: Bardzo podoba mi się zdanie, które kiedyś usłyszałem w czasie jednym rekolekcji klasztornych: „Najważniejsze nie jest to co dzieje się w czasie nauk rekolekcyjnych, tylko między nimi”. Nauki rekolekcyjne są oczywiście ważne, ale na niewiele się przydadzą, jeśli ktoś nie spotka się z Bogiem. Tak więc wydaje mi się, że istotne jest znaleźć trochę czasu na modlitwę, na pobycie w ciszy, na zobaczenie w jakim momencie życia się znajdujemy. W przygotowania się na Boże Narodzenie i w ogóle na przyjście Boga ważne jest to co my robimy – że staramy się coś zmienić w naszym życiu, jakoś nawrócić itd. Ostatecznie jednak chodzi o to, żeby pozwolić Bogu działać w naszym życiu, a na to nie możemy się do końca przygotować.
AK: Na co głównie Ojciec zwracał uwagę podczas naszych parafialnych rekolekcji?
O.T. K: Z perspektywy, kiedy myślę ponownie o tym co mówiłem to wydaje mi się, że chciałem podkreślić trzy elementy. Po pierwsze, że Adwent przygotowuje nas nie tylko na Boże Narodzenie, ale także na powtórne przyjście Jezusa na końcu czasów. Czyli mówiąc krótka na koniec świata. To jest perspektywa, o której zawsze warto sobie przypominać. Po drugie starałem się pokazać, że Bóg jest blisko nas, że nie tylko kiedyś w przeszłości się narodził, i kiedyś przyjdzie, ale cały czas jest obecny wśród nas – przychodzi nieustannie do swojego Kościoła i do każdego z nas. Po trzecie, trochę bardziej ogólnie wszystkie rozważania w czasie rekolekcjach starałem się moc oprzeć na tekstach z Pisma Świętego i na przemyśleniach różnych teologów – od najstarszych Ojców Kościoła po Sobór Watykański II. W czasie, kiedy nasza wiara jest mocno kwestionowana myślę, że warto jest mieć się do czego odwołać – wiedzieć, że to nie jest jakiś wymysł czy prywatna opinia – ale wiara oparta na wierze tych wszystkich którzy nas poprzedzili, którzy szukali Boga i starali się zrozumieć i wyjaśnić drogi jakimi nas prowadzi.
AK: „Głosić wszystkim, wszędzie i na wszelkie sposoby” tę sentencję również znalazłam na oficjalnej stronie zgromadzenia. Jak to wygląda na co dzień? Jaki wpływ na tę służbę miał trudny czas pandemii?
O.T.K: Jeśli spojrzy się na nasz Zakon w Polsce, albo bardziej globalnie na całym świecie, to faktycznie można zobaczyć, że bracia głoszą wszystkim, wszędzie i na wszelkie sposoby. Oczywiście podstawowym sposobem głoszenia jest mówienie kazań i prowadzenie rekolekcji, ale nasza dominikańska misja na tym się nie kończy. Bracia pracują na uniwersytetach, ucząc nie tylko teologii, piszą książki i artykuły, pracują w szkołach, organizują różne warsztaty, prowadzą grupy i duszpasterstwa. Są bracia, którzy zajmują się sztuką – muzyką, malarstwem itd., - żeby przez piękno przyciągać ludzi do Boga. Teraz w czasie wojny na Ukrainie, bracia tam mieszkający bardzo starają się przychodzić z pomocą ludziom poszkodowanym. To też jest sposób głoszenia – bo oprócz pomocy humanitarnej daje się ludziom nadzieję i wiarę, że Bóg jest cały czas z nimi. Czas pandemii był trudny na wiele sposób, momentami uniemożliwiał „normalne” sposoby głoszenia. Wzmocnił natomiast i przyspieszył jeszcze jedną gałąź naszej działalności – obecność w Internecie. W Polsce faktycznie staramy się o to zadbać, za granicą też wiedzę tą tendencję, żeby poprzez różne teksty, filmiki czy obecność w mediach społecznościowych docierać do ludzi, którzy być może inaczej nie usłyszeli by o Bogu. Św. Dominik zawsze chciał, żeby bracia nieśli Ewangelię na krańce świata. Biegun północny i południowy został już dawno zdobyty, staram się więc cały czas rozpoznawać na jakie „krańca świata” - miejsca, gdzie ludzie są daleko od Boga – Bóg chce nas teraz posyłać
Szczęść Boże. Bardzo dziękuję za czas poświęcony na nasz wywiad.
Z O. Tomaszem Kucharskim OP
rozmawiała Agata Krupińska
Narastający terror wojskowy i samowola administracji rosyjskiej na terenach Królestwa Kongresowego oraz na obszarach I Rzeczypospolitej, przyłączonych bezpośrednio do Imperium Rosyjskiego doprowadziły do wzrostu napięcia wśród Polaków, doprowadzonych zaistniałą sytuacją do radykalizacji swych postaw. Już w 1860 i na początku 1861 roku odbywały się liczne manifestacje patriotyczne, podczas których niejednokrotnie ginęli protestujący. Największe demonstracje odbywały się jak zwykle w Warszawie. Jedna z nich, a mianowicie 27 lutego 1861 roku zakończyła się śmiercią pięciu manifestantów. Podczas interwencji wojska carskiego zginęli: Filip Adamkiewicz – czeladnik krawiecki, Michał Arcichiewicz – uczeń Gimnazjum Realnego, Karol Brendel – robotnik metalowiec, Marceli Karczewski – ziemianin i Zdzisław Rutkowski – również ziemianin.
Polonia – Rok 1863_obraz Jana Matejki z 1864; Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Powstanie_styczniowe
Kolejną ofiarę złożyli mieszkańcy Warszawy w dniu 8 kwietnia 1861 roku carscy żołnierze na Placu Zamkowym ostrzelali bezbronną demonstrację w wyniku czego śmierć poniosło około 100 osób, a kilkaset zostało rannych (niektóre źródła podają nawet 200 zabitych). Te wydarzenia jeszcze bardziej zradykalizowały nastroje w kraju. W dniu 14 października 1861 roku z rozkazu cara rosyjskiego Aleksandra II (1818 – 1881), namiestnik gen. Karol Lambert wprowadził w Królestwie stan wojenny.
Ale jeszcze gorsze miało dopiero nadejść. Represje dotykały wszystkie stany i warstwy społeczne. Nawet księży zsyłano na katorgę za kazania głoszone w kościołach. Oddajmy głos Rosjaninowi – urzędnikowi carskiemu Mikołajowi Pawliszczewowi cenzorowi powstania, który tak pisał w lutym 1862 roku w raporcie do swojego cara Aleksandra II.
Postój polskich ochotników w lasach Litwy – grafika z francuskiego pisma L’Illustration Journal Universel 1863; Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Powstanie_styczniowe
„W dniu 2 lutego 1862 roku ksiądz Milechowicz wygłosił w kościele Bernardynów w Radomiu kazanie, w którym, czyniąc aluzję do niedawnej zsyłki sandomierskiego księdza – mówił o okrucieństwach Tatarów, którzy w XIII wieku zamęczyli 49 dominikanów w Sandomierzu. Potem wskazał na podobne męczeństwa i prześladowania nieustraszenie znoszone w innych państwach i stąd wyprowadził naukę, że słuchacze powinni naśladować swoich przodków i poświęcać siebie w ofierze. Rozognieni tym słuchacze, pełni zapału odśpiewali demonstracyjny hymn. Za ten podburzający postępek ksiądz Milechowicz został zesłany do Omska na Syberię”.
A czyż w drugiej połowie XX wieku nie podsłuchiwano i nie nagrywano kazań głoszonych w polskich kościołach, ile dla przykładu wycierpiał od tych samych okupantów i ich „polskich” sługusów, arcybiskup Ignacy Tokarczuk, nieustraszony ksiądz, patriota wierny Bogu i Ojczyźnie – Rzeczypospolitej Polskiej.
Chciałbym przytoczyć jeszcze jeden fragment raportu Mikołaja Pawliszczewa dotyczący sąsiedniej parafii wilanowskiej z marca 1862 roku. O powsińskiej parafii podobnego wpisu nie znalazłem.
„W tymże okresie zamieszek zeszłego roku, na patriotyczno – religijnym nabożeństwie, zaimprowizowanym w imieniu włościan w posiadłości hrabiny Aleksandry Potockiej w Wilanowie, zbierano także wraz z hrabiną składki pieniężne na ukryte cele*. Znajdujący się w areszcie tamtejszy ksiądz (Antoni) Stelmaszczyk i syn lokaja J. (Julian) Karniewski nie chcieli zeznawać, dokąd zostały przekazane pieniądze z ofiar. Obaj zostali objęci tajnym nadzorem, przy czym Karniewski został zwolniony, z zaliczeniem mu na poczet kary odbytego aresztu”.
Bezpośrednią przyczyną wybuchu Powstania Styczniowego była „branka” do rosyjskiego wojska, której miało podlegać około 12 000 osób, przeważnie młodych, aktywnie zaangażowanych w działalność podziemną i patriotyczną. Rozpoczęło się ono 22 stycznia 1863 roku obejmując swym zasięgiem tereny Królestwa i ziem wschodnich I Rzeczypospolitej bezpośrednio wcielonych do Rosji. Walki toczyły się, tak w Sosnowcu na terenie Zagłębia Dąbrowskiego, jak i w oddalonej o setki kilometrów Żmudzi. Łącznie powstańcy stoczyli około 1200 bitew i potyczek.
Powstanie zostało zarządzone manifestem Komitetu Centralnego Narodowego, który wyłonił Tymczasowy Rząd Narodowy jako organ władz Powstania Styczniowego, na którego czele stanął Stefan Bobrowski. Naczelnikiem województwa mazowieckiego został Zygmunt Padlewski, a dowódcą wojsk powstańczych Ziemi Czerskiej (najbliższej gminy Wilanów) Władysław Kononowicz.
Od kwietnia 1863 roku wojskami powstańczymi dowodzili kolejno gen. Ludwik Mierosławski oraz dyktatorzy - generałowie Marian Langiewicz i Romuald Traugutt. Było to jedno z największych i najdłużej trwających polskich powstań, niestety po pierwszych sukcesach przyszły porażki. Rosjanie mając w Królestwie pod bronią ponad 100 000 żołnierzy zaprawionych w boju, pomału odzyskiwali inicjatywę, zdobywając teren, rozbijali polskie ochotnicze oddziały partyzanckie. W lutym 1864 r. w bitwie pod Opatowem Rosjanie rozbili polskie oddziały operujące w rejonie Gór Świętokrzyskich oraz te działające na Podlasiu. Do końca kwietnia przetrwały oddziały dowodzone przez gen. broni Józefa Hanke – Bosaka, a w lubelskim działał jeszcze oddział dowodzony przez gen. Walerego Wróblewskiego, uprzednio naczelnika sił zbrojnych województw augustowskiego i grodzieńskiego.
W tym miejscu należy również przypomnieć postać Aleksandra Waszkowskiego, ostatniego powstańczego naczelnika Warszawy. Ten młody 24 letni powstaniec przeprowadził dwie brawurowe akcje. Podczas pierwszej w lutym 1863 roku wykradł rosyjskie mapy, które potem służyły powstańcom w planowaniu walk z Rosjanami, a następnie w czerwcu tego samego roku w biały dzień z Kasy Głównej Komisji Rządowej Przychodów i Skarbu Królestwa Polskiego, wyniósł kilka milionów rubli, zasilając powstańcza kasę. Ujęty w grudniu 1864 roku został stracony na stokach Cytadeli Warszawskiej 17 lutego 1865 roku, wraz z Emanuelem Szafarczykiem, przywódcą warszawskich żandarmów – sztyletników. Była to ostatnia publiczna egzekucja w Warszawie uczestników powstania. Jego imieniem jest nazwana ulica na sąsiadującej z Wilanowem Sadybie.
Najdłużej, aż do grudnia 1864 roku, walczył ostatni oddział powstańczy księdza generała Stanisława Brzóski na Podlasiu, który do lipca – sierpnia brał udział w walkach toczonych na Żmudzi. Od początku 1865 roku ksiądz Stanisław Brzóska praktycznie się tylko ukrywał w okolicach Sokołowa Podlaskiego, ze swym ostatnim współtowarzyszem walki Franciszkiem Wilczyńskim. Schwytani przez Kozaków zostali przewiezieni do Siedlec, powieszono ich 28 maja 1865 roku w Sokołowie Podlaskim. To był praktycznie koniec powstania. Znowu kilkadziesiąt tysięcy najlepszych synów Polski popędzono na Sybir, żeby go zagospodarowywali i cywilizowali, oczywiście na pożytek Rosji.
Mieszkańcy wsi Krasnodęby – Spytki z okolic, w których został aresztowany ksiądz Brzóska, wznieśli kamienny pomnik z pamiątkową tablicą, na której czytamy: „Gdy pamięć ludzka gaśnie mówią kamienie. Tu ukrywał się i został aresztowany gen. ksiądz Stanisław Brzóska ostatni komendant powstania 1863 roku na Podlasiu, oraz jego adiutant Franciszek Wilczyński. Wielka chwała bohaterom”. W uznaniu zasług księdza generała Stanisława Brzóski prezydent Rzeczypospolitej Polskiej prof. Lech Kaczyński nadał mu pośmiertnie, dnia 23 maja 2008 roku, Order Orła Białego. Również mieszkańcy Wilanowa i okolic mieli swoich bohaterów z tamtego okresu. Uczcili ich w dziesiątą rocznicę odzyskania niepodległości 11 listopada 1928 roku. W tym dniu na pograniczu Powsinka i Wilanowa, przy skrzyżowaniu dzisiejszych ulic Vogla i Koralowej, pod krzyżem z okresu Powstania Styczniowego, odbyła się uroczystość patriotyczna, która zgromadziła wielu okolicznych mieszkańców.
Oddział powstańczy Ignacego Drewnowskiego 1863; Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Powstanie_styczniowe
W tym miejscu 15 grudnia 1864 roku rosyjski zaborca wykonał wyrok śmierci przez powieszenie, na trzech powstańcach, żandarmach – sztyletnikach. Po odprawieniu modlitw w intencji straconych i złożeniu pod krzyżem kwiatów, procesyjnie udano się na wilanowski cmentarz, gdzie odbyła się druga część uroczystości. Na cmentarzu odsłonięto tablicę wmurowaną w zewnętrzną ścianę kaplicy, ufundowaną przez mieszkańców Wilanowa, upamiętniającą Józefa i Wincentego braci Biernackich pochodzących z miejscowości Nur nad Bugiem i Kazimierza Olesińskiego z pobliskiego Słomczyna, powstańców styczniowych powieszonych na styku Powsinka i Wilanowa. Na miejsce egzekucji z cytadeli warszawskiej, doprowadziła skazanych sotnia żołnierzy z 39 Pułku Kozaków Dońskich. Zaiste, niebezpiecznymi dla zaborcy musieli być ci polscy patrioci, których na miejsce kaźni musiało konwojować 100 sołdatów rosyjskich. Jeszcze w cytadeli wyspowiadali się oni, zachowała się przepustka dla księdza. Powstańcy ci musieli się dobrze zapisać w pamięci mieszkańców Wilanowa, skoro to właśnie im tę tablicę nasi przodkowie ufundowali. A trzeba pamiętać, że od zakończenia I wojny światowej minęło dopiero dziesięć lat i ludzi zasłużonych, godnych upamiętnienia nie brakowało. Cóż takiego zrobili ci powstańcy. W tym miejscu przytoczę opis czynów, których dopuścili się skazani, znaleziony przeze mnie w gazecie „Czas” wydawanej w Krakowie z dnia 18 grudnia 1864 roku (nr 216).
Czytając ten tekst trzeba pamiętać, że żandarmi – sztyletnicy (wieszający) wykonywali wyroki polskich sądów polowych, działających z ramienia rządu narodowego, skazujących na śmierć zdrajców sprawy polskiej.
„W dniu 15 grudnia 1864 r. zostali straceni w Wilanowie Wincenty i Józef bracia Biernaccy i Kazimierz Olesiński ( …). Wyroki na nich wykonano jak następuje: Dwaj bracia, szlachta Biernaccy, Wincenty mieszkaniec Warszawy, a drugi (Józef) miasta Nura guberni płockiej
i włościanin ze wsi Słomczyn, Kazimierz Olesiński, według odbytego nad nimi sądu polowego wojennego i własnego zeznania, okazali się winnymi tego, że w roku przeszłym, w czasie zbrojnego powstania, wszyscy znajdowali się w różnych bandach buntowniczych, a po ich zniesieniu weszli do składu tak zwanych żandarmów wieszających i popełnili następujące zbrodnie: a) Biernaccy zabili we wsi Wilanowie, szeregowca z warszawskiej komendy żandarmów Pokosa, b) powiesili włościanina we wsi Łubna, powiat warszawski, Bednarczyka i c) mieli udział wraz z innymi złoczyńcami w napadzie w celu grabieży, na kolonię Salomea i wieś Skolimów, przy czem na koloni Salomea strzelali do straży wiejskiej i ranili kilku ludzi, a we wsi Skolimów Wincenty Biernacki zamierzał zabić obywatelkę, która wszelako potrafiła się schronić. Oprócz tego Wincenty Biernacki usiłował utopić w Wiśle kobietę, a Józef Biernacki miał udział w zabójstwie mieszkańca wsi Jeziorny – starozakonnego Flanckmana, któremu zadał cios sztyletem, a oprócz tego usiłował utopić jednego powstańca, który oddalił się od bandy. Olesiński zaś: a) miał udział wraz z Biernackimi w powieszeniu włościanina Bednarczyka i zabójstwie starozakonnego Flanckmana, b) robił zamach na życie kolonisty z gminy Wilanów Altmana, c) chciał utopić kobietę, która wszelako zdołała się oddalić (…). Za te przestępstwa sąd polowy wojenny na zasadzie art. 83, 96, 175, 631, 632 IX kodeksu wojennego – karnego a także art. 20 i 283 tomu XV zbioru praw karnych i podłóg okólnikowego rozporządzenia do naczelników wojennych z 24 maja 1863 roku skazał podsądnych Wincentego i Józefa Biernackich i Kazimierza Olesińskiego po pozbawieniu wszelkich praw stanu, na karę śmierci przez powieszenie. Kara ta została wykonana 15 grudnia (1864 r.) o godzinie 10.00 w czwartek z rana, we wsi Wilanowie, ponieważ we wsi tej i jej okolicach spełnione były wszystkie wymienione przestępstwa”.
Jaki przebieg miała śmierć żandarma Pokosa, możemy wywnioskować z treści raportów Mikołaja Pawliszczewa. Otóż pod koniec marca 1864 roku bracia Biernaccy i dwóch innych powstańców przybyli do wilanowskiego młyna parowego, po odbiór mąki i kaszy na potrzeby powstańców. W młynie oprócz jego kierownika, był obecny wójt Wilanowa i kilka innych osób. Zaskoczeni przez żandarma z warszawskiej komendy, Pokosa, zabili go, a sami uciekli dorożką, którą przyjechali pod młyn. Ponieważ zabójstwo żandarma miało miejsce na terenie majątku Wilanów, należącego do hrabiego Potockiego, ukarano go karą pieniężną w wysokości 15 000 rubli (dla porównania koszt rozbudowy kościoła św. Elżbiety w Powsinie przeprowadzony dwadzieścia lat później wyniósł niespełna 6 000 rubli). Ukarano, oddaniem pod sąd polowy, również te osoby, które przebywały wówczas w młynie oraz były w jakikolwiek sposób związane z tą sprawą. Pod sąd wojenny, polowy trafili: dyrektor młyna parowego w Wilanowie Kozłowski, inspektor tegoż młyna Ruśkiewicz, majster Marcinkowski, wójt gminy Romuszewski, młynarz Wendelt, robotnik Zatorski i kilka innych osób.
Z treści raportów przesyłanych carowi przez Mikołaja Pawliszczewa wiemy również, że w Cytadeli Warszawskiej w marcu 1864 roku, przetrzymywany był jako więzień polityczny, rządca wsi Wilanów Bylicki. Nasz naród w okresie powstania styczniowego i latach następnych poniósł naprawdę ogromne straty gospodarcze, ale przede wszystkim ludzkie.
Krzysztof Kanabus
* - z kraju szły środki za granicę na książki i prasę, na zakłady naukowe i szkołę wojskową oraz na utrzymanie przedstawicielstw dyplomatycznych, tzw. agentów, przy rządach państw zachodnich. Na potrzeby Rządu Narodowego wpłacali również Polacy przebywający na zachodzie Europy. Sam Ksawery Branicki (1816 – 1879) wpłacił na ten cel kilkaset tysięcy franków.
Dekretem Rządu Narodowego z dnia 10 października 1863 roku podjęto decyzję o ogłoszeniu pięcioprocentowej pożyczki w celu zasilenia powstańczego skarbu, na sumę 21 000 000 złp. Zabezpieczeniem miały być obligacje na okaziciela, drukowane w jednej z tajnych drukarni w piwnicy kamienicy K. Strupczewskiego mieszczącej się w Warszawie na ulicy Podwale 484. Szacuje się, że obligacji rozprowadzono na sumę około 14 000 000 złp.
21 stycznia 2024 roku przypada 150. rocznica urodzin Wincentego Witosa. Z tej okazji Sejm Rzeczypospolitej Polskiej oddając hołd temu wybitnemu mężowi stanu i przywódcy ruchu ludowego ustanowił Rok 2024 Rokiem Wincentego Witosa
Wincenty Witos tak pisał o sobie :
Czymże więc byłem…
„Nie potrzebuję chyba udowadniać niczym, że pochodzę z tych, których losy przez długie wieki rzucały pod nogi i na pastwę drugim, tak pod względem politycznym, jak i materialnym, a więc z klasy chłopskiej. Gorzej jeszcze, bo w tej klasie należałem do wydziedziczonych i najwięcej upośledzonych, połykających gorzki chleb skrajnej nędzy. Moje najbliższe otoczenie – to chłopska rodzina, uboga i skrzywdzona, żyjąca w niedostatku, utrzymująca się z ciężkiej, codziennej pracy u drugich. Dalsze nieco – to chłopi-sąsiedzi, żyjący w takich samych warunkach, poza nielicznymi wyjątkami.
Całą moją naukę stanowiła dwuklasowa szkoła ludowa w Wierzchosławicach, a dalsze wykształcenie – to namiętne czytanie różnych pism i książek, jakie tylko mogłem zdobyć.
Nie mylą się więc bynajmniej ci, co mnie nazwali lub jeszcze nazywają „sanguszkowym drwalem”, gdyż w majątkach tych magnatów pracowałem przez lat kilkanaście, a zarobki tam uzyskane stały się podstawą mojej materialnej egzystencji i opartej o nią pracy politycznej. Dla większego zmartwienia arystokratycznie usposobionych dodam, że nie gardziłem tam żadnym zajęciem, począwszy od motyki, piły, siekiery czy topora, a skończywszy na zbieraniu szyszek po wierzchołkach drzew, na które się mozolnie wspinałem, nie mając do tej sztuki zamiłowania ani też wielkiego talentu.”
Wincenty Witos – wielki polityk, realista należał do ludzi, którzy do końca życia pozostali wierni swemu środowisku. Jego droga życiowa wiodła spod strzechy do najwyższych stanowisk w państwie. Wyrobnik i drwal u księcia Sanguszki stał się mężem stanu, przywódcą chłopów polskich. A w roku 1920 stanął na czele Rządu Obrony Narodowej i obronił Polskę przed nawałą bolszewicką.
Przeszedł wszystkie szczeble kariery politycznej, od wójta w Wierzchosławicach aż po trzykrotnie sprawowany urząd premiera rządu polskiego. Chłop - premier pozostawał zawsze chłopem, któremu jeden cel przyświecał – sprawiedliwa Polska. Wincenty Witos był nie tylko mężem stanu, ale również świetnie władał piórem i z pewnością mógłby zostać profesjonalnym literatem, gdyby tylko tego chciał.
Premier od wideł, pługa i gnoju
Wincenty Witos za życia nie miał dobrej prasy. Najwybitniejszy chłopski przywódca, dla wielu był i pozostał „premierem od pługa, wideł i gnoju”. Nie podobał się jego wygląd, chód, ubranie, raziła mowa, zachowanie. Dostawał listy z pogróżkami i wyrokami śmierci. Wylewano na niego kubły pomyj.
„Prostak, nieokrzesaniec, cham, koniokrad, demagog, judziciel, nieodrodny potomek Szeli, nie było i nie ma takiej śliny, którą by go nie opluto, błota, którem by go nie obrzucono, występku, którego by nie wsadzono na jego barki, nie zapisano na jego, lub stronnictwa rachunek.”
Po śmierci w 1945 roku władza rozkazała ściągać jego portrety ze ścian. Nazwisko Wincentego Witosa, trzykrotnego premiera, starannie na długie lata wymazano z kart podręczników do historii. Dlaczego możni tego świata tak bali się chłopa z Wierzchosławic? Na dodatek biedaka, który od najmłodszych lat doświadczał biedy, głodu, tęsknoty za chlebem. I którego często jedynym pożywieniem była kiszona kapusta, którą przynosiła ciotka.
„Był Witos człowiekiem polskiego ludu, któremu był wierny do końca i do ostatka. Umiłował ten lud i pragnął jednego tylko, ażeby ten lud był nie tylko przedmiotem ale także podmiotem sprawiedliwości, ładu i pokoju we własnej Ojczyźnie i na całym świecie” – mówił ks. Kardynał Karol Wojtyła w 39 rocznicę śmierci W. Witosa. Najdobitniej i najgłębiej sedno ideologii Witosa wyrażają słowa wyrzeczone na procesie brzeskim w tej oto wypowiedzi, w ostatnim słowie oskarżonego: „Kończę - oświadczył - ale nie powiedziałbym wszystkiego, gdybym nie wspomniał o jednej rzeczy. Pan prokurator powiedział, że ja tu przemawiam językiem rewolucyjnym i że zapewne nadal tak mówić będę! Pytanie na miejscu. Będzie więc odpowiedź. Tak jest. Gdy wyjdę stąd, będę w dalszym ciągu głosił hasła, które u p. prokuratura uchodzą za rewolucyjne. Będę mówił, że prawo i wolność są największym skarbem narodu, że Polska powinna się oprzeć na całym społeczeństwie, że wszyscy wobec prawa powinni być równi, że potęgi państwa nie stworzy żaden największy nawet geniusz ale cały wolny i świadomy swych praw i obowiązków naród”.
Powrót po latach
Rok 2024 Rokiem Wincentego Witosa. Wraca do świadomości ogółu człowiek, któremu jeden cel przyświecał – sprawiedliwa Polska.
„ Polska, w której nie może być elity panującej i niewolników, a choćby tylko upośledzonych obywateli.” Z tej okazji przypomnijmy mało znany fakt, ze względu na związek z naszym terenem, zasługujący na przypomnienie.
Był to w czasie Bożego Narodzenia w 1936 roku
Rok 1936. Mijal kolejny rok pobytu Witosa na przymusowej emigracji w Czechosłowacji. Kolejne święta z dala od Ojczyzny i najbliższych. Witos przez cały czas swojego pobytu na obczyźnie prowadził dziennik, pisał pamiętniki. Notował, kto go odwiedził, a odwiedzali go nie tylko działacze szczebla wojewódzkiego czy powiatowego ale i szeregowi członkowie stronnictwa. Odwiedziny u prezesa poczytywali sobie za zaszczyt. W dzienniku znajdujemy adnotacje, z kim rozmawiał, kto napisał do niego.
„Całe święta Bożego Narodzenia spędziłem u siebie w domu, wychodząc tylko do kościoła.(…)Czwarty rok męczą mnie tutaj. gdyby nie praca, czasem nawet mało celowa, pobyt mój stałby się piekielną katuszą.
Na Święta Bożego Narodzenia dostałem trzy setki listów z kilkunastu tysiącami podpisów.
Przeważnie pochodziły one od chłopów. Pisane były prosto, zawsze szczerze i odważnie. Inteligenci przeważnie piszą jak mnie potrzebują, nawet ci za przyjaciół uważani.
Między piszącymi wyszczególnia się kilka kół młodych i starych chłopskich działaczy.”
Oto przykłady: Koło młodzieży „wiciowej’ w Opaczy koło Warszawy pisze :
„Kochany nasz Prezesie i jedyny Wodzu! Bardzo bolejemy, że ty, co chłopów uczyłeś miłości ojczyzny, a Polskę obroniłeś przed bolszewikami, musisz się na swoje stare lata poniewierać po obcych krajach z dala od rodziny i od kochających cię tak starszych, jak i młodych chłopów. Widzimy twoją krzywdę i tę straszną niesprawiedliwość, i gotujemy się, ażeby ją usunąć i pomścić. Ponieważ wszelkie nasze starania nie zdały się na nic, postanowiliśmy poszukać sobie sprawiedliwości sami, jeśli się Ty na to zgodzisz. Jest nas miliony, stanowimy sile, ażeby się z twoimi wrogami porachować.
Napisz nam pod adres, jaki Ci podajemy. Nasi delegaci sprawę twoją poruszą także na kongresie. Na teraz życzymy Ci zdrowia i wytrwania, bo przyszłość nasza już świta.” Podpisy : Stanisław Zając, Stanisława Kopytówna, Genowefa Kopytówna, Stanisława Zającówna i kilkadziesiąt innych.
Czy Witos odpisał na ten list? Nie wiemy. Zapewne tak. A ja mam nadzieję, że żyją jeszcze osoby, które pamiętają autorów listu. I że przypomnienie tej korespondencji przysporzy mieszkańcom Opaczy powód do dumy. Wszak to ich sąsiedzi, krewni przyznawali się do Prezesa gdy był na wygnaniu, w niełasce a to wymagało odwagi i hartu ducha.
Barbara Olak
Sąd Najwyższy po 90 latach uniewinnił Wincentego Witosa i 9 innych dawnych liderów PSL i PPS skazanych w politycznym procesie brzeskim w latach 30. XX wieku. Wyrok w tzw. procesie brzeskim został uchylony. SN rozpoznał w czwartek 25 maja 2023 roku kasację rzecznika praw obywatelskich w sprawie poszkodowanych w procesie i skazujące wyroki sądów obu instancji zostały uchylone. Chodziło o przywrócenie dobrego imienia skazanym politykom oraz "o zasygnalizowanie, że bez względu na to, kto rządzi, złamanie prawa musi być nazwane po imieniu" |
Z radością przekazuję informację Radia Watykańskiego z dnia 2 grudnia 2023 r. o najważniejszym cyklu katechez Jana Pawła II, które po raz pierwszy od 40 lat będzie można usłyszeć w oryginalnej wersji dźwiękowej. Najpierw streszczenie Jana Pawła II w języku polskim, a następnie cała katecheza z tłumaczeniem na język polski.
W dniu 5 września 1979 r. Jan Paweł II rozpoczął długi cykl katechez o teologii ciała. Podejmuje w nim refleksję nad małżeństwem, rodziną, ludzką miłością i cielesnością. Teologia ciała to jedno z najważniejszych dokonań polskiego Papieża. Prezentował ją na kolejnych audiencjach ogólnych, najpierw katechezę w języku włoskim, którą potem własnymi słowami i w przystępny sposób streszczał dla polskiego odbiorcy.
Od tego czasu minęło ponad 40 lat, a teologia ciała nie była już więcej udostępniana w wersji dźwiękowej. Teraz pragniemy zapełnić tę lukę. Od 3 grudnia ponownie będziemy ją stopniowo publikować: na polskiej stronie Vatican News, YouTube, Facebooku oraz głównych platformach podcastowych.
Każdy kolejny odcinek rozpoczyna się od papieskiego streszczenia, ponieważ pozwala on lepiej zrozumieć następującą po nim katechezę z tłumaczeniem na język polski. Krótkie fragmenty katechezy Jana Pawła II będą się też pojawiać na zakończenie naszego serwisu”. /Radio Watykańskie, dnia 2 grudnia 2023 r./
Jak już zasygnalizowałam w tytule, katechezy te są publikowane na portalu VATICAN NEWS.VA (www.vatican news.va.) oraz na stronie BIULETYNU RADIA WATYKAŃSKIEGO.
BIULETYN można zaprenumerować (bezpłatnie), zapoznając się z codziennymi wiadomości z życia Kościoła.
Jak to zrobić? - Wejdź na www.biuletyn radia watykańskiego.pl - po prawej stronie znajdź „zapisz się do newslettera”. Otwórz i wykonaj zgłoszenie a jeszcze tego samego dnia otrzymasz codzienny Biuletyn.
Zdaniem ks. Kazimierza SDB to „niezwykła łaska, że teraz w tym czasie Radio Watykańskie przybliża „Teologię ciała” św. Jana Pawła II. Właśnie teraz gdy sejmowa większość postanowiła zaatakować małżeństwo, rodzinę, dziecko przed narodzeniem, Opatrzność zsyła nam pomoc w postaci tychże papieskich katechez. Otrzymujemy bardzo mocną naukę – Bożą naukę – o małżeństwie, rodzinie, odpowiedzialnym rodzicielstwie. Niezwykle cenna pomoc dla małżonków, rodziców, katechetów, duszpasterzy, nauczycieli i wychowawców. Pomoc dla nauczycieli naturalnego planowania rodziny, dla dziennikarzy i polityków wszystkich szczebli.
Do nas należy to, aby w duchu Jasnogórskich Ślubów Narodu, posłać tę informację jak najszerzej i zadbać o to, by była m.in. na stronach internetowych wszystkich polskich parafii. Wiele razy mówimy: PRAWDA WAS WYZWOLI. I wyzwala z tego kłamstwa, które fundują nam współcześni poganie i ateusze” – podkreśla Ks. Kazimierz.
Teresa Gałczyńska
POGRZEBY
22.11. Dariusz Henryk MAŁKOWSKI
24.11. Danuta Marcjanna LUBAŃSKA
28.11. Krystyna Genowefa MIDAK
07.12. Stanisław Leszek KAZUBSKI
14.12. Barbara RATAJCZYK
15.12. Małgorzata LATOSZEK
18.12. Teresa Aniela MACIĄŻEK VEL MATUSZEK
19.12. Jan Krzysztof BANASIAK
21.12. Jadwiga Marianna ZIELIŃSKA
28.12. Eugenia BORER
29.12. Marianna Danuta WARSZYWKA
Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie.
Trzeciego grudnia rozpoczęliśmy Adwent, a z nim tę wyjątkową podróż w czasie dla każdego chrześcijanina - przygotowanie do wspominania momentu, kiedy Pan Jezus stał s ię człowiekiem. Dla uczestników tegor ocznych RORAT to także podróż w czasie, na którą zabierał ich Ks. Markos Płoński, wikariusz naszej parafii wraz z bohaterami opowieści: wujkiem Bernardem - franciszkaninem, Agatką i Darkiem.
Myślą przewodnią towarzyszącą rozważaniom było hasło: KAŻDA ZIEMIA MOŻE BYĆ ŚWIĘTA. Nawiązuje ono do słów św. Franciszka z Asyżu, który 800 lat temu zorganizował pierwszą szopkę w miejscowości Greccio. Agatka i Darek siedzieli z nosami przyklejonymi do szyby pociągu. Podziwiali widoki na zewnątrz. Przed nimi rozciągały się przeróżne malownicze krajobrazy. Jechali już dobrych kilka godzin, nie wiedzieli jednak, jaki jest cel ich podróży. Wujek Bernard, który wszystko zaplanował, powiedział tylko, że zabiera dzieci w jakieś tajemnicze miejsce: Nie mogę wyjawić wam wszystkiego, bo nie będzie niespodzianki, ale… nasza podróż nie będzie zwykłą wycieczką. To jest podróż, jakiej jeszcze nigdy nie odb yliśc ie” - to uryw ek odsłuchiwanej codziennie historii.
Najmłodsi uczestnicy kompletowali przy tej okazji szopkę i postacie, które miały się w niej znaleźć. Urokiem powsińskich Rorat jest procesja z lampionami i figurką Matki Bożej, którą wylosowane dzieci zapraszają do domu oraz Godzinki o Niepokalanym Poczęciu NMP wyśpiewywane na początku codziennej modlitwy. Tradycją stały się również poczęstunki po Mszy Św. organizowane w sali parafialnej. Pamiątką Rorat na czas bożonarodzeniowy stały się zawieszone na choince przy żłóbku prezenty, na których dzieci wypisywały swoje dobre uczynki.
s. Jolanta Czarnata
INTENCJA PAPIESKA MODLITW NA STYCZEŃ 2024
O dar różnorodności w Kościele – módlmy się, aby Duch Święty pomagał rozpoznawać dar różnych charyzmatów we wspólnotach chrześcijańskich i odkrywać bogactwo różnych obrządków w łonie Kościoła katolickiego.
7 I NIEDZIELA CHRZTU PAŃSKIEGO
13 I – 28 I Ferie szkolne.
14 I DRUGA NIEDZIELA ZWYKŁA
17 I ŚRODA
18 I-25 I Tydzień modlitw o jedność chrześcijan.
19 I PIĄTEK
21 I TRZECIA NIEDZIELA ZWYKŁA
24 I ŚRODA
25 I CZWARTEK
26 I PIĄTEK
28 I CZWARTA NIEDZIELA ZWYKŁA
31 I ŚRODA
LUTY
1 II PIERWSZY CZWARTEK MIESIĄCA
2 II PIERWSZY PIĄTEK MIESIĄCA i ŚWIĘTO OFIAROWANIA PAŃSKIEGO
3 II PIERWSZA SOBOTA MIESIĄCA
04.02. PIĄTA NIEDZIELA ZWYKŁA
KOLĘDA
W miarę możliwości prosimy o transport dla księży chodzących po kolędzie.
2 stycznia |
Wtorek |
ul. Powsińska (2 księży) |
3 stycznia |
Środa |
ul. Lipowa, ul. Okrzeska, ul. Olszynki, ul. Waflowa (2 księży) |
4 stycznia |
Czwartek |
ul. Ścienna (2 księży) |
5 stycznia |
Piątek |
ul. Bociania (1 ksiądz) |
6 stycznia |
Sobota |
UROCZYSTOŚĆ TRZECH KRÓLI |
7 stycznia |
Niedziela |
NIEDZIELA CHRZTU PAŃSKIEGO |
8 stycznia |
Poniedziałek |
ul. Makowa (2 księży) |
9 stycznia |
Wtorek |
Ogrody Bielawy (2 księży) |
10 stycznia |
Środa |
ul. Wspólna 7-64 (2 księży) |
11 stycznia |
Czwartek |
ul. Wspólna 65-163 i ul. Zakole (1 ksiądz), ul. Zapłocie 1-21A od ul. Warszawskiej (1 ksiądz) |
12 stycznia |
Piątek |
ul. Ponczowa (1 ksiądz) |
13 stycznia |
Sobota |
Okrzeszyn w granicach parafii i Bielawa blisko Okrzeszyna (2 księży) |
Kalendarium przygotowali księża Lech Sitek i Markos Płoński z wykorzystaniem schematów przygotowanych przez ks. Jana Świstaka
ŻYCZENIA NOWOROCZNE „Tyle wart jest nasz rok, ile zdołaliśmy przezwyciężyć w sobie niechęci, ile zdołaliśmy przełamać ludzkiej złości i gniewu. Tyle wart jest nasz rok, ile ludziom zdołaliśmy zaoszczędzić smutku, cierpień, przeciwności. Tyle wart jest nasz rok, ile zdołaliśmy okazać ludziom serca, bliskości, współczucia, dobroci i pociechy. Tyle wart jest nasz rok, ile zdołaliśmy zapłacić dobrem za wyrządzane nam zło.” ksiądz kardynał Stefan Wyszyński Redakcja Wiadomości Powsińskich mając na uwadze powyższe słowa życzy wszystkim czytelnikom, abyśmy w tym Nowym 2024 Roku kochali swoich bliźnich, abyśmy potrafili zrobić ten pierwszy krok do zgody, abyśmy mieli w sobie wiele spokoju niezależnie od sytuacji, abyśmy dbali o potrzebujących i aby zawsze naszym działaniom przyświecała miłość, a wtedy ten Nowy2024 Rok będzie wart wiele. Redakcja Wiadomości Powsińskich |
Msze Św. w naszej świątyni.
- w dni powszednie. 7.00 i 18.00
- w niedziele. 7.00, 9.00, 10.30 dla dzieci, 12.00 i 18.00
Spowiedź. w dni powszednie o godz. 6.45 oraz 17.30, a w niedziele pół godziny przed każdą Mszą świętą
Kancelaria czynna. poniedziałek od 16 - 17, wtorek, środa, czwartek od 8 - 9 i od 16 - 17, w piątek od 8.00 - 9.00
Telefon. (0-22) 648 38 46
nr konta bankowego Parafii. 89 1240 2135 1111 0000 3870 8501
Parafialny Zespół Caritas. magazyn czynny w drugą i czwartą sobotę miesiąca 10.00-11.00 w Domu Parafialnym, ul. Przyczółkowa 56,
nr konta bankowego. 93 1240 2135 1111 0010 0924 9010
e-mail. [email protected]
e-mail Wiadomości Powsińskich. [email protected]
http. parafia-powsin.pl
TELEFON KS. DYŻURNEGO - 785 593 335
Bóg zapłać za ofiary na pokrycie kosztów druku gazetki!
"Redakcja WP działa pod opieką ks. Lecha Sitka. Sprawy dotyczące parafii Powsin opracowuje ks. Markos Płoński. Redaktor Naczelny. Agata Krupińska. Redaktor honorowy i twórca formatu Wiadomości Powsińskich. ks. Jan Świstak. Redakcja. Maria Zadrużna, Teresa Gałczyńska, Aleksandra Kupisz-Dynowska, Krzysztof Kanabus, Robert Krupiński."
Nakład. 200 egz.