Październik 2024 ISSN 1731-5069 nr (278)
Pismo rzymskokatolickiej parafii p.w. św. Elżbiety w Warszawie-Powsinie
Nasza parafia 15.09.2024 r. uroczyście zawierzyła się św. Michałowi Archaniołowi. Od dnia 06.09.2024 r. do dnia 14.09.2024 r. odmawiana nowenna do Św. Michała Archanioła poprzedziła to wspaniałe wydarzenie. Nabożeństwo miało charakter przygotowania nas i pogłębienia relacji z aniołami w szczególności ze św. Michałem Archaniołem. Poszczególne dni były poświęcone chórom Anielskim: Serafinom, Cherubinom, Tronom, Panowaniom, Mocarstwom, Potęgom, Księstwom, Archaniołom i Aniołom Stróżom.
Św. Michał Archanioł uczy nas abyśmy nie wchodzili w żadne układy z szatanem i unikali nawet najmniejszego zła. O ile Bóg jest ponad wszelkim złem, to człowiek poznaje zło poprzez doświadczenie, które wywołuje cierpienia fizyczne i duchowe, a nawet może całkowicie zniszczyć człowieka. Przykładem działania zła jest grzech pierworodny, którego początkiem był dialog Ewy z szatanem. Diabeł jako kłamca oferuje Ewie „dobro”, które faktycznie niszczy człowieka i staje się przyczyną śmierci pierwszych ludzi.
Jak pokonać szatana? Zwycięzcą diabła jest Jezus Chrystus, który pokonał śmierć przez mękę i zmartwychwstanie. Jedyną osobą, która została zachowana od grzechu jest Maryja – matka Jezusa. Maryja otrzymała przywilej Niepokalanego Poczęcia i nie popełniła nigdy grzechu, dlatego depcze głowę szatana i pomaga Kościołowi zwyciężyć jego podstępy. Bóg daje również ludziom aniołów wraz ze św. Michałem Archaniołem abyśmy pokonali szatana. W naszej parafii po każdej Mszy św. odmawiany jest egzorcyzm do św. Michała Archanioła, który został ułożony 13.10.1884 r. przez papieża Leona XIII. Odmawiając codzienne egzorcyzm, unikając złych myśli słów i czynów, pragniemy nieść krzyż codzienności i podążać za Jezusem. Nie zapominajmy również, że nie wystarczy tylko unikać zła, ale należy czynić dobro. Żyjemy w czasach wielkiej pychy człowieka, który uważa się za bożka i ustanawia swoje prawa przeciwne do praw Boskich. Szczególnie dwa grzechy są w stanie zniszczyć człowieka, są nimi pycha i nieczystość. Zwracajmy się więc do Maryi służebnicy Pańskiej, aby uprosiła nam pokorę i czystość serca. Michał Archanioł wołający „Któż jak Bóg” uczy nas abyśmy unikali bałwochwalstwa i służyli całym sercem Bogu.
W akcie zawierzenia się św. Michałowi Archaniołowi człowiek cały oddaje się Bogu: duszę i ciało, codzienność, swoją rodzinę, majątek, całe swoje życie. Zawierzenie to także posłuszeństwo kościołowi i Ewangelii, walka z nałogami, wierność natchnieniom Ducha Świętego by każdy nasz dzień był przeżyty w prawdzie wołając „Któż jak Bóg”. Nie zapominajmy więc, by choć raz w miesiącu odnowić akt zawierzenia.
ks. Proboszcz Lech Sitek
„Czytanki 1998 r.” wydano staraniem Parafii św. Elżbiety w Powsinie z okazji koronacji koronami papieskimi cudownego wizerunku Matki Bożej Tęskniącej. Wydano je za pozwoleniem Kurii Metropolitalnej Warszawskiej. Czytanki opracowała mgr. Hanna Kosyra-Cieślak. WP przypominają te teksty, które nadal są bardzo aktualne.
5 MAJA – KORONACJE MARYJNE W POLSCE
Kyrie elejson, Chryste elejson,
Zmiłuj się, Boże, nad nami –
daj nam pozdrawiać Matkę Najświętszą
polskimi informacjami (ks. J. Twardowski)
Stefan kardynał Wyszyński podkreślał, że siłą polskiego narodu jest jego wielowiekowy związek z Matką Bożą, która otaczała go od najdawniejszych czasów swoją królewską i macierzyńską opieką:
„Jakby wieńcem obronnych stanic kresowych” - pisał – „otoczyła Maryja ziemię polską stolicami cudów i łask, gdzie krzepiła serca, ocierała łzy, uzdrawiała, cieszyła. Od dalekiej północy począwszy, gdzie czuwa Gwiazda Morza polskiego - Maryja Swarzewska, poprzez Tucholę, Chełmno, Gostyń, Jasną Górę, Gile aż po Piekary, gdzie lud śląski pieśnią maryjną broniąc mowy ojczystej, przez morze krwi przebijał się przebijał się do wolnej Polski; a dawniej - szlakiem południowym - od Kalwarii Zebrzydowskiej; poprzez stolicę Pani Podhala - Maryi Ludźmierskiej, poprzez Tuchów aż po Jazłowiec, gdzie rozkazy wydaje Hetmanka Jazdy Polskiej, ukoronowana przez rycerstwo polskie, które każdego roku meldowała się konno, zbrojnie, orężnie swej Pani, wdzięczne za serce okazane żołnierzowi w jazłowieckiej potrzebie; od stóp Maryi Latyczowskiej, Wygnański Świętej, która w katedrze łuckiej przytułek i należną cześć znalazła, aż ku stolicy Wielkiej Księżnej Litewskiej - co w Ostrej świeci Bramie. A sercem serc - Jasna Góra.
Polska ziemia okryta jest niczym opiekuńczym płaszczem Matki Bożej licznymi Jej sanktuariami, licznymi Jej cudownymi wizerunkami - obrazami i rzeźbami - czekającymi u kresu dróg pielgrzymich, by wspomagać, ratować i pocieszać. Każdy obraz, każda rzeźba - to ludzka opowieść o Maryi: Niepokalanej Dziewicy, Boskiej Pocieszycielce, Miłosiernej Opiekunce, Bolesnej Matce dźwigającej w sobie cierpienie całego świata… O tym, jak dumny magnat ukradł ją z watykańskiej kaplicy papieży i przywiózł do zagubionego w lasach Kodnia nad Bugiem, jak wyniesiona z izby poszybowała w bezwietrznym powietrzu, by spaść w oddalonym Tursku, który sobie wybrała na mieszkanie, jak w Gidlach oracz wykopał Ją z ziemi i umieścił w drewnianej kapliczce… Jak przypłynęła rzeką, jak obroniła przed zarazą, jak biało-niebieskim płaszczem osłaniała przed wrogami… Jak płakała… Jak tęskniła…
Jakże różnorodne i bogate są polskie wizerunki Maryi, jaka wielość w nich uczuć: na jednym uśmiecha się, na drugim patrzy w zamyśleniu, na innym pochyla się i współczuje, na jeszcze innym ból pociemnia jej oblicze. Na powsińskim obrazie, który wkrótce zostanie ukoronowany, tęskni… Każdy z artystów zobaczył inny obraz Maryi, opowiedział o innym momencie Jej życia, innym przywileju. Nie sposób opowiedzieć do końca Matki Bożej. Nieprzebrana w swoim bogactwie - pozostaje wciąż nieodgadnioną tajemnicą.
Polskie Madonny, tak różne w swych wcieleniach, składają się na jedną nieobjętą rozumem ludzkim postać Maryi, Matki Boga i człowieka. Zamieszkała Ona w naszej ziemi w swych licznych sanktuariach, które są prawdziwym bogactwem Polski. Pokazują wciąż nowe oblicze Maryi. Tworzą nigdy nie skończoną litanię polską, która ułożyła się w długi łańcuch inwokacji pod piórem wspaniałego poety – księdza Jana Twardowskiego. Smętna Dobrodziejka z krakowskich ołtarzy, Madonna z puszczy – z Ostrowów Tuszowskich, Serdeczna Matka z sandomierskiej ziemi, Gwiazda Jackowa z Przemyśla, Bolesna - z biednych Staniątek, Zielarka z Przydonicy, Władczyni Zamku z Czerwińska, Księżna Sieradzka, Misjonarka Starowiejska, Śnieżno-Różańcowa Dominikanka z Krakowa, Flisaczka Dobrzyńska… Madonna o tysiącu twarzy i jednym sercu. Błogosławi polskim wsiom i miastom, domom, pracy, rodzinom - polskiemu narodowi. Czuwa nad nim od wieków; nad ciemnymi kartami jego historii i momentami sukcesów.
Dziękował za to nieprzebrane bogactwo polskiej ziemi Ojciec Święty 3 maja 1979 roku słowami: „Chwała na wysokości Bogu. Chwalimy Cię, wielbimy Cię. Dzięki Ci składamy za to, że mamy Królową, która jest Matką, że mamy Matkę, która jest Królową. Dzięki Ci składamy za Jej niezmierzoną dobroć, której doznawały i doznają całe pokolenia naszych Rodaków - wszyscy którzy przybywają do Jej Sanktuarium.
Już blisko 20 lat Stolica Apostolska wydaje dekrety koronacyjne dla sanktuariów maryjnych w imieniu papieża – Polaka. Ostatni z nich dotyczy obrazu Matki Bożej Tęskniących z Powsina.
Także i ten cudowny wizerunek odnajdujemy w „Polskiej litanii” księdza Jana Twardowskiego:
Tęskniąca –
za czym Ty tęsknisz w pociesznym Powsinie, uśmiech Jezusa był mi nabożeństwem, a wy cieszycie smutnymi minami
módl się za nami
Opracowała
mgr Hanna Kosyra-Cieślak
Ludzie praktycznie od zarania swoich dziejów, przez kolejne wieki, borykali się z różnymi chorobami, a co gorsza i z epidemiami, które obejmowały rozległe tereny oraz wiele osób. Nasi przodkowie nie znając przyczyn, ba nawet nie domyślając się ich, praktycznie wszystko zrzucali na morowe powietrze. Choroby epidemiczne przez całe wieki były bodaj największym niebezpieczeństwem czyhającym na ludzką egzystencję. Nie można było ich przewidzieć. Nikt, nawet ówcześni lekarze, nie byli w stanie oszacować i określić ani zasięgu terytorialnego, czasu trwania oraz natężenia choroby. Epidemie pojawiały się nagle, przeważnie po różnego rodzaju wojnach, gdy całe populacje były wygłodniałe i wynędzniałe, a ich organizmy osłabione. Tyfus, dżuma, cholera, szkarlatyna czy ospa, gdy się nagle pojawiały powodowały śmierć wielu ludzi nie zważając na ich wiek, płeć czy pozycję społeczną. Na południowym Mazowszu, czyli m.in. w Wilanowie i jego okolicach, morowe powietrze nadchodziło nieraz, niosąc ze sobą śmierć dla wielu mieszkańców zaatakowanego terenu. Kilka lat po śmierci króla Jana III Sobieskiego, w pierwszych latach XVIII wieku zarazki dżumy zalały cały obszar Rzeczypospolitej. W niektórych miejscowościach śmiertelność sięgała 80% populacji. W XIX wieku Królestwo Polskie trzykrotnie nawiedzała epidemia cholery i ospy. Po zakończeniu I wojny światowej śmiertelne żniwo zebrała grypa nazwana „hiszpanką”. Wiek później, miliony ludzi na całym świecie zachorowało na COVID-19, zakaźną chorobę układu oddechowego. Rezultaty epidemii doskonale znamy i po czterech latach, jak słyszymy, wciąż pojawiają się jej nowe przypadki.
W dawnych latach, gdy nie znano przyczyn poszczególnych chorób, powszechne było przekonanie, że morowe powietrze jest karą Bożą za popełnione niegodziwości i grzechy. Rezultatem tego myślenia był wzrost pobożności, a jego materialnym wyrazem krzyż morowy o dwóch poprzecznych, równoległych do siebie ramionach, zwany też Karawaką.
Zygmunt Gloger (1845-1910), wybitny etnograf, folklorysta, krajoznawca oraz historyk, w drugim tomie swojego dzieła Encyklopedii Staropolskiej tak ją opisał:
„Karawaka. Gdy w miasteczku hiszpańskim Caravaca zasłynął krzyż o dwóch poprzecznicach jako cudowny przeciwko morowemu powietrzu i stał się głośnym zwłaszcza w roku 1545 we Włoszech podczas zarazy morowej w mieście ówczesnego soboru Trydencie, wówczas pielgrzymi zaczęli przynosić do Polski relikwiarzyki w tym kształcie. (…) Pobożni w czasie morowego powietrza stawiali karawaki przy wsiach i miasteczkach, aby je zaraza mijała (…)”
Krzyż z Caravaci wzorowany jest na relikwiarzu zdobytym przez Ferdynanda III Świętego króla Kastylii i Leonu (dziś Hiszpania), podczas wojny w 1241 roku z muzułmańskimi Maurami, którzy wówczas okupowali dużą część półwyspu pirenejskiego, terytorium dzisiejszej Hiszpanii i Portugalii. Do Caravaci przywieźli go templariusze, którzy otrzymali go w darze od króla. Później relikwiarz posiedli członkowie Zakonu Rycerskiego Świętego Jakuba. Do Polski krzyż ten przywędrował w XIII z Węgier. Na początku XIV wieku krzyż wraz z relikwiami Drzewa Krzyża Świętego został przekazany klasztorowi łysogórskiemu przez króla Polski Władysława Łokietka, dzięki temu kult relikwii rozprzestrzenił się i do dziś świętokrzyskie sanktuarium jest największym w Polsce miejscem kultu Drzewa Krzyża Świętego.
Krzyże morowe w kształcie Karawaki można jeszcze, chodź nieliczne, napotkać na terenie Polski. W pobliżu wilanowskiej dzielnicy taki krzyż, widoczny z daleka, wieńczy fasadę kościoła św. Katarzyny stojącego na służewskim wzgórzu. (Krzyże Morowe stoją też w innych miejscach naszej dzielnicy m.in. w Kabatach i Lisach). Nie jest to jednak regułą, ponieważ zgodnie z kanonami wiary katolickiej, każdy krzyż jest znakiem zwycięstwa życia nad śmiercią. Dlatego też wśród krzyży morowych stawianych przeważnie na obrzeżach wsi, odnajdujemy w krajobrazie kulturowym i religijnym także krzyże łacińskie - rzymskie. Jeśli wieś była zamożniejsza i jej fundusz na to pozwalał, stawiano dwa krzyże, po obu stronach prowadzącej do niej drogi. Tworzyły one wówczas swoistą bramę mającą zatrzymać morowe powietrze zagrażające z konkretnego kierunku. Takie podwójne krzyże morowe, od początków XIX wieku, stoją w Wilanowie po obydwóch stronach ulicy Obornickiej przy zachodniej stronie Wisłostrady. Potwierdzają ten fakt mapy z tamtego okresu. Może ktoś zapytać - dlaczego właśnie tu? Trzeba pamiętać, że ponad dwieście lat temu w Wilanowie nie było takiej sieci ulic – dróg jak obecnie. Było ich tylko kilka, ale tylko jedna prowadziła z wilanowskiej wsi w kierunku zachodnim. Była to właśnie droga, która w czasach późniejszych przed II wojną światową, nazwana została Aleją Zwycięstwa, a po przyłączeniu Wilanowa do Warszawy, za sprawą wilanowskiego radnego Jana Kazimierczuka, przemianowana na ulicę Obornicką. Dziś praktycznie „ślepa” bez znaczenia. A ponieważ, jak uważano, morowe powietrze przychodziło przeważnie z zachodu, tą swoistą bramę, mającą chronić wieś przed zarazą, postawiono właśnie tam, poza wsią.
Krzyże, które postawiono na początku XIX wieku szczęśliwie przetrwały Powstania Listopadowe oraz Styczniowe, a także I wojnę światową. Jednak mając już ponad stuletnią metrykę coraz bardziej chyliły się do ziemi. Dlatego też przed II wojną światową, mieszkający nie opodal Maria i Ludwik Jakubiakowie, ufundowali nowe. Te z kolei, w całkiem dobrej kondycji, przetrwały okupację niemiecką. W połowie lat siedemdziesiątych, gdy przebudowywano ulicę Wiertniczą, zaszła potrzeba przesunięcia tych krzyży. Niestety nikt z ówczesnych władz komunistycznych nie skontaktował się z księdzem proboszczem Kazimierzem Koniecznym w tej sprawie, tylko nocą jacyś cywile, zapewne milicjanci po cywilnemu, przewrócili, pocięli na kawałki i wywieźli szczątki krzyży w nieznane miejsce. Później kierujący budową tłumaczyli, że były one stare i spróchniałe, dlatego nie nadawały się do powtórnego postawienia. Tłumaczenie to było czystą kpiną, ponieważ miały one tylko około 40 lat a poprzednie około 130 i jak ich wymieniano to jeszcze stały w dobrej kondycji.
Nowy administrator wilanowskiej parafii ksiądz Bogusław Bijak, który przejął zarząd nad parafią 21 stycznia 1980 roku z rąk schorowanego proboszcza księdza prałata Kazimierza, postanowił postawić nowe krzyże. W dniu 3 października 1980 roku, był to pierwszy piątek miesiąca ksiądz Bogusław zorganizował uroczyste poświęcenie krzyży. Uroczystość rozpoczęto Mszą świętą, podczas której krzyże leżały przed kościołem. Ksiądz w kazaniu nawiązał do odmawiania różańca podczas miesiąca października, wspominając również o dwóch październikowych wydarzeniach historycznych, a mianowicie o bitwie morskiej stoczonej pod Lepanto dnia 7 października 1571 roku, podczas której flota chrześcijańska, dużo słabsza od muzułmańskiej, odniosła nad nią zdecydowane zwycięstwo i o objawieniach z Fatimy z 13 października 1917 roku. Po zakończeniu nabożeństwa w kościele, licznie zgromadzeni wierni udali się procesyjnie w miejsce, gdzie miano ustawić krzyże. Uroczystość miała miejsce wieczorem, dlatego też wierni, przeważnie kobiety, nieśli zapalone świece, a mężczyźni na swych barkach krzyże. Zostały one postawione i przykręcone do wcześniej zabetonowanych stalowych szyn. Po czym ksiądz Bijak poświęcił krzyże i wraz z wikariuszami Stanisławem Kalinowskim i Stanisławem Wyszyńskim odmówili stosowne modlitwy w tym suplikacje…
Święty Boże, Święty mocny,
Święty a Nieśmiertelny
Zmiłuj się nad nami
Od powietrza, głodu, ognia i wojny
Wybaw nas Panie![…]
Drewno na nowe krzyże zakupiła za własne pieniądze nieżyjąca już pani Eugenia z Kępy Zawadowskiej, a w transporcie do tartaku pomagał nieodpłatnie pan Krzysztof z Powsinka. Oto ich wspomnienia spisane w lipcu 2019 roku:
Pani Eugenia Szwelicka -
- Moje świadectwo o Wilanowskich Krzyżach Morowych
„Krzyże te stoją w tym miejscu, czyli po zachodniej stronie skrzyżowania dzisiejszych ulic Wiertniczej i Obornickiej już od początków XIX wieku. Jak mi opowiadał śp. pan Ryszard Czarnecki, mieszkaniec ulicy Obornickiej, już gdy chodził do szkoły przed wojną, nauczyciel podczas lekcji opowiadał, że na rosnących obok krzyży drzewach, podczas Powstania Listopadowego zaborcy rosyjscy wieszali patriotów biorących w nim udział.
Przed II wojną światową, państwo Maria i Ludwik Jakubiak mieszkający przy dzisiejszej ulicy Wiertniczej, właściciele zakładu masarskiego, ufundowali kolejne krzyże, ponieważ te co stały dotychczas, zaczęły chylić się ku upadkowi. Krzyże te szczęśliwie przetrwały wojnę i dotrwały połowy lat siedemdziesiątych XX wieku. Wówczas to rozpoczęto przebudowę ulicy Wiertniczej na dwupasmową drogę szybkiego ruchu, zwaną potocznie Wisłostradą. W tym czasie byłam członkiem Rady Parafialnej przy kościele św. Anny w Wilanowie. Jej proboszczem był ksiądz Kazimierz Konieczny, który tłumaczył nam, że takie podwójne krzyże, zwane morowymi, stawiane były wtedy, gdy szerzyła się któraś z chorób zakaźnych, mówiono, że nastało „morowe powietrze”. Podczas spotkań Rady ksiądz Kazimierz mówił, że na pewno ktoś z władz skontaktuje się z nim w sprawie tych krzyży. Niestety nikt z władz nie skontaktował się z proboszczem.
Praca wokół były już zaawansowane, a krzyże nadal stały. Robotnicy pracujący przy budowie jezdni nie chcieli przyłożyć ręki do usunięcia krzyży. Na wiosnę, gdzieś w marcu – kwietniu 1976 roku o godzinie 12.00 w nocy, pod osłoną milicji, jacyś cywile, może milicjanci po cywilnemu, przewrócili te krzyże, pocięli na kawałki i wywieźli w nieznanym kierunku, zapewne na śmietnik.
Bałam się, ale postanowiłam działać, widząc w Panu Bogu ratunek i źródło siły do pracy. Nie chcąc narażać księdza Kazimierza, sprawy związane z postawieniem nowych, kolejnych krzyży, wzięłam na swoje barki. Kontaktowałam się w tej sprawie m.in. z biskupem Bronisławem Dąbrowskim (w latach 1962 – 1993 bp pomocniczy warszawski). Razem z paniami Sadowską i Jasikową oraz z panem Pyzlem z Wilanowa zebraliśmy bardzo dużo podpisów parafian w sprawie ponownego postawienia zniszczonych krzyży. Napisałam pismo w tej sprawie do Urzędu podpisując je imieniem i nazwiskiem oraz podałam swój adres. Odpowiedzialnym za sprawy architektury w Urzędzie był pan Wroński.
„Czy wyście zwariowały, żebym ja wam dał pozwolenie na postawienie krzyży” – krzyczał do nas pan Wroński, gdy udałyśmy się do niego do Urzędu.
Po wyborze Kardynała Karola Wojtyłę na Ojca Świętego stosunek władz komunistycznych do spraw Kościoła trochę złagodniał.
Na początku 1980 roku nowy administrator parafii św. Anny w Wilanowie ksiądz Bogusław Bijak napisał pismo w sprawie krzyży do wydziału architektury znajdującego się w Pałacu pod Blachą, ale niestety żadnej odpowiedzi nie otrzymał. Pomimo to postanowiliśmy postawić krzyże. Latem 1980 roku nad Warszawą przeszła potężna wichura, uszkadzając wiele budynków oraz łamiąc i wyrywając z korzeniami wiele drzew. Takie przewrócone przez wichurę dwa ogromne dęby, które rosły w lasku przy Hucie Warszawa udało mi się kupić od jej dyrekcji. Kupiłam je za własne pieniądze, ofiarowując je na krzyże. Dostałam również dokumenty zakupu, niezbędne do przewiezienia drzew do tartaku. Po obcięciu konarów, przy pomocy dźwigu z huty, kłody zostały załadowane na traktor z dłużycą. Zawieźliśmy je do tartaku w Nowym Mieście nad Pilicą, gdzie zostały pocięte na bale. Następnie przewieziono je do zakładu stolarskiego pana Stanisława Prokopa na Powsinku. Tutaj okazało się, że bale są jeszcze za grube, dlatego ponownie zawieziono je do tartaku, tym razem do Piaseczna. Jeździł z nimi swym traktorem z dłużycą pan Krzysztof Rawski z Powsinka. Po pocięciu bali na odpowiednie belki pan Rawski przewiózł je na teren probostwa, gdzie wykonano z nich dwa duże krzyże. Wykonał je kuzyn jednej z sióstr zakonnych – pasjonistek.
W październiku 1980 roku odbyła się uroczysta Msza święta, po której krzyże zostały przeniesione przez mężczyzn na miejsce, gdzie miały być postawione, znajdujące się przy wilanowskiej Straży Pożarnej mającej swą siedzibę przy ulicy Obornickiej róg Wiertniczej. Po ustawieniu i poświęceniu krzyży przez księdza Bogusława Bijaka wierni odmówili modlitwę różańcową.
Kilka lat temu remontowano te krzyże”.
Pan Krzysztof Rawski -
- Wilanowskie krzyże stawiane w 1980 roku.
„Na przełomie lata i jesieni 1980 roku zwrócił się do mnie ksiądz Bogusław Bijak z parafii św. Anny w Wilanowie, bym swoim ciągnikiem z przyczepą, przewiózł grube bale dębowe z zakładu stolarskiego pana Stanisława Prokopa mieszczącego się na Powsinku, do tartaku w Piasecznie. Dębinę, z której miały być zrobione dwa duże krzyże ofiarowała pani Eugenia Szwelicka. Bale zostały załadowane na przyczepę ciągnikową przez pana Stanisława Pęczka „cyklopem” zainstalowanym na traktorze. Okazały się na tyle długie, że musiałem do przyczepy dołączyć jeszcze dłużycę. Zawiozłem je do tartaku w Piasecznie znajdującego się od strony Zalesia. Wszystkie uzgodnienia w piaseczyńskim tartaku, dotyczące m.in. wymiarów na jakie miały być pocięte bale, poczynił ksiądz Bogusław Bijak i pani Eugenia Szwelicka z Kępy Zawadowskiej. W tartaku usługa została wykonana od ręki, tak, że nie musiałem długo czekać. Belki na krzyże i pozostałe drewno, zaraz po pocięciu zawiozłem na wilanowską plebanię, gdzie w zabudowaniach gospodarczych plebanii kuzyn jednej z sióstr pasjonistek z przywiezionego przeze mnie materiału wykonał na gotowo dwa krzyże. Podczas Mszy świętej inaugurującej uroczystość ich poświęcenia, leżały one przed kościołem. Później z księżmi, procesyjnie, niosąc krzyże na ramionach, udaliśmy się w pobliże wilanowskiej Straży Pożarnej, gdzie było przygotowane dla nich miejsce. Przykręcone do metalowych obejm wykonanych w kuźni pana Leona Dobosza na Powsinku, zostały przez obecnych mężczyzn wyparte do pionu przy pomocy długich drabin i lin. Później księża odmówili modlitwy i dokonali poświęcenia stojących krzyży.
Około miesiąca później przyjechali po mnie do domu tajniacy milicyjni po cywilnemu i zawieźli na przesłuchanie do Pałacu Mostowskich (siedziba Komendy Stołecznej Milicji Obywatelskiej). Na komendzie wypytywali mnie głównie o to, ile wziąłem pieniędzy za transport drewna do tartaku i z powrotem oraz czy wiem, ile pieniędzy wziął za przetarcie drewna tartak, a także o inne mniej istotne sprawy, których dokładnie nie pamiętam. Zeznałem, że żadnych pieniędzy nie brałem od księdza i w tartaku za usługę nie płaciłem. Po kilku godzinach zostałem zwolniony do domu.
Wiem, że również ksiądz Bijak był wzywany do Pałacu Mostowskich na przesłuchanie w tej sprawie.
Kilka lat temu krzyże te były naprawiane i odnawiane”.
Rzeczywiście, w październiku 2015 r. Wilanowskie Krzyże Morowe, nadszarpnięte zębem czasu i przez owady (w jednej z poprzecznych belek mrówki zrobiły sobie gniazdo), były poddane gruntownej renowacji. Prac z tym związanych podjął się wytrawny stolarz pan Tadeusz Kondraciuk z Powsina. Prace renowacyjne i zabezpieczające były przeprowadzone w jego powsińskiej stolarni. Sprawami organizacyjnymi, a także wymianą ogrodzeń wokół krzyży, zajęli się wilanowscy parafianie państwo Anna i Tomasz Kozłowski oraz piszący te słowa z żoną Wandą. Większość kosztów związanych z renowacją pokrył proboszcz wilanowski ksiądz dr Waldemar Macko.
Co roku przy tych krzyżach odprawiane są nabożeństwa majowe oraz niekiedy modlimy się przy innych okazjach.
Krzysztof Kanabus
Gloger Zygmunt – Encyklopedia Staropolska, tom 2, Warszawa 1958
Iwona Danilewicz Niebywałe Suwałki
Dr Snarski Krzysztof, Muzeum Okręgowe w Suwałkach, Karawaki – krzyże morowe i epidemiologiczne w krajobrazie Suwalszczyzny
Informacje od pani Eugenii Szwelickiej
Informacje od pana Krzysztofa Rawskiego
Informacje od pana Tadeusza Kodraciuka
31 spotkanie formacyjne Terenowych Biur i-Kol-Przyjaciół Radia Maryja |
Celem takich dorocznych trzydniowych zjazdów jest przede wszystkim: „wzajemna formacja, żarliwa modlitwa, apostolat, pomoc i propagowanie Radia Maryja oraz dzieł z nim związanych, powstałych z Bożą i ludzką pomocą, w tym
31 spotkanie Biur i Kół |
Rozmowy niedokończone przy każdej okazji |
I tu przychodzą mi na myśl słowa prezydenta Andrzeja Dudy, skierowane do Rodziny Radia Maryja podczas naszej XXV Pielgrzymki Radia Maryja na Jasną Górę w 1050 Rocznicę Chrztu Polski:” WSanktuarium Matki Bożej Częstochowskiej spotyka się dzisiaj wyjątkowa wspólnota modlitwy i czynu. Wspólnota ludzi wiary i gorących patriotów. Polaków aktywnie włączających się w dzieło, które zapoczątkował Mieszko I - w rozwijanie i umacnianie polskiej tożsamości narodowej, naszej duchowej i materialnej siły oraz ładu państwowego zakorzenionego w spuściźnie chrześcijańskiej Europy”.
Święty Michale Archaniele |
Członek Bractwa Świętego Jana Pawła II |
Właśnie w tym duchu przebiegało nasze spotkanie formacyjne wypełnione: gromadzeniem się w Sanktuarium Najświętszej Maryi Panny Gwiazdy Nowej Ewangelizacji i św. Jana Pawła II na wspólnej Eucharystii, na Różańcu i Koronce do Miłosierdzia Bożego; owocnymi konferencjami ks. prof. Pawła Bortkiewicza TChr („Nawet gdyby inni nie wymagali…” i „Musimy od siebie wymagać”); niezwykłymi spotkaniami z Ojcami: Tadeuszem Rydzykiem, Dawidem Wilczyńskim, Grzegorzem Mojem, Janem Królem, Zdzisławem Klawką i Andrzejem Laskoszem kustoszem Sanktuarium. Nie zabrakło też czasu na spotkania kuluarowe przy kawie i herbacie. Specjalne stoiska umożliwiały zaopatrzenie się w interesującą literaturę wzmacniającą chrześcijańskiego ducha wiary, patriotyzmu i miłości do Ojczyzny. Miłym zaskoczeniem były niezwykle przydatne warsztaty medialne, przeprowadzone dla nas przez Alicję Cychowską studentkę AKSiM i Krystiana Lachora absolwenta AKSiM.
Procesja z relikwiami, których jest ok. 200 |
– „Koła i Biura Przyjaciół Radia Maryja to krwiobieg naszej Rodziny. Bez tego krwiobiegu nie byłoby Radia Maryja – a przede wszystkim bez Błogosławieństwa Bożego, bo to ono jest na początku i ono jest najważniejsze” – mówił Ojciec Dawid, błogosławiąc nas na pożegnanie.
Bóg zapłać organizatorom i uczestnikom tego formacyjnego spotkania, które uświadomiło nam, że w tym wyjątkowo trudnym czasie, wszyscy Polacy mają duże zadanie do wykonania. „Fenomen wspólnoty Radia Maryja jest właśnie fenomenem płynięcia pod prąd, jest właśnie budowaniem autentycznej wspólnoty, a bez wspólnoty - bez takiej wspólnoty jak wspólnota Radia Maryja – nie odrodzimy wspólnoty Kościoła i wspólnoty Polski” - podkreślał ks. prof. Paweł Borkiewicz TChr.
Tak nam dopomóż Bóg.
Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze dziewica. Teraz i zawsze!
Teresa Gałczyńska
Sierpień to czas pielgrzymowania na Jasną Górę do Królowej Polski. Na trasach tych pielgrzymek znajdują się ciekawe miejsca, sanktuaria, które warto odwiedzić nie tylko podczas pielgrzymek. Niedaleko Warszawy znajduje się mała wieś Miedniewice, którą już od 44 lat odwiedza Warszawska Akademicka Pielgrzymka Metropolitalna. Wieś ta jest warta odwiedzenia, bowiem zlokalizowane jest w niej Sanktuarium Matki Bożej Świętorodzinnej. Właśnie 1-2 sierpnia br. miały tam miejsce uroczystości jubileuszowe 350 lat obecności cudownego obrazu Matki Bożej Świętorodzinnej w Miedniewicach. Jego historia jest bardzo ciekawa.
W roku 1674 Jakub Trojańczyk pobożny gospodarz z Miedniewic kupił niewielki obrazek (drzeworyt) Świętej Rodziny na odpuście w Studziannej. Gdy wrócił do domu umieścił go na drewnianym słupie, w stodole. Modlił się przed tym wizerunkiem rozpoczynając pracę, w jej trakcie i na jej koniec. Był bardzo gorliwy w modlitwie. Dość szybko zauważono, że w stodole dzieje się coś dziwnego. Po zakończonej przez gospodarza pracy, w słychać było głosy, jakby ktoś tam przebywał, pracował lub mieszkał. Ludzie wieczorami i rano widzieli dziwny blask nad stodołą. Ten blask nad tym miejscem powodował, że ludzie obawiali się, że to pożar – rzucali się na ratunek, a okazywało się, że nic niebezpiecznego się tam nie dzieje. Zaczęto te zjawiska łączyć z obrazem zawieszonym w stodole. Coraz częściej gromadzili się ludzie najpierw z ciekawości, potem na modlitwie, polecając się opiece Matki Bożej Świętorodzinnej. Wiele z tych osób odchodziło uzdrowionych i pocieszonych. Sława obrazu szybko się rozchodziła. Legenda mówiła, że to święta Rodzina tam przebywa, że tam zamieszkała. Podobno nawet przeprowadzono eksperyment – zmieciono do czysta podłogę w stodole, a następnie wysypano ją piaskiem. Stodołę na noc zamknięto tak, aby nikt postronny nie naruszył świeżo wyczyszczonej podłogi. Następnego dnia w stodole, po jej otwarciu, znaleziono ślady trzech osób. Były to odciśnięte w piasku stopy mężczyzny, kobiety i dziecka. W ten sposób zgodnie z podaniami potwierdzono, że to właśnie św. Rodzina pojawiła się na polskiej ziemi i są to ślady św. Józefa, Matki Bożej i małego Jezusa. Z czasem stodołę zamieniono na Dom Modlitwy. Specjalna komisja zbadała cuda związane z obrazkiem i ostatecznie wydano orzeczenie o uznaniu cudów dokonanych za przyczyną obrazu miedniewickiego.
Liczne cuda i łaski doznawane przed wizerunkiem Świętej Rodziny przyciągały do Miedniewic wielu ludzi. Z czasem rozpoczęto budowę kaplicy, a następnie na to miejsce sprowadzono zakonników – byli to ojcowie Reformaci. Oni to rozpoczęli budowę obecnej murowanej świątyni. Budowa trwała 17 lat i została ukończona w 1748 roku. W 1755 roku odbyła się konsekracja barokowej świątyni na cześć Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny i świętego Józefa Oblubieńca. Przez okres blisko 100 lat od daty objawień nie ustawały cuda i łaski przed Ołtarzem Świętej Rodziny. W związku z czym Ojcowie Reformaci rozpoczęli przygotowania do koronacji wizerunku, która odbyła się w czerwcu 1767 roku w uroczystość Zesłania Ducha Świętego. Była to jedna z pierwszych uroczystości koronacyjnych na ziemiach polskich. Po powstaniu styczniowym rząd carski skasował klasztor oo. Reformatów i zakazał pielgrzymowania do sanktuarium. W 1966 roku Stefan Kardynał Wyszyński, Prymas Polski, przekazał parafię w Miedniewicach i pieczę nad sanktuarium ojcom Franciszkanom.
Sanktuarium Miedniewickie pomimo rożnych przeciwności losów i zawirowaniach wojennych przetrwało w niezmienionym stanie do naszych czasów. W centralnym punkcie ołtarza głównego jest umieszczony Cudowny Obraz podtrzymywany przez dwa Anioły. Cudowny wizerunek to drzeworyt o wymiarach 50 x 50 został wykonany dla potrzeb sanktuarium w Studziannej. Przedstawia Świętą Rodzinę: Jezusa, Maryję i świętego Józefa, siedzących przy okrągłym stole, na którym stoi zapalona świeca, parę miseczek zjedzeniem oraz owoce. Pan Jezus siedzi na krześle z oparciem i trzyma kielich, który podał Mu święty Józef. Matka Boża z macierzyńską czułością wpatruje się w Dzieciątko i prawą ręką podaje Mu gruszkę. Do dnia dzisiejszego przetrwała dębowa socha, na której był zawieszony cudowny obraz. Można ją zobaczyć i dotknąć z tyłu ołtarza głównego.
Kościół w Sanktuarium Miedniewickim ma wystrój szczególny bowiem jest on czarny. Wszystko jest czarne od ołtarzy po ławki. Taki wystrój kościół otrzymał w 1864 r. po upadku Powstania Warszawskiego. Matki, wdowy po zabitych i zony zesłanych powstańców nosiły czarne suknie. Na znak żałoby przemalowano także miedniewicką świątynię.
Warto zatem przyjechać do Sanktuarium w Miedniewicach i zobaczyć miejsce, po którym zgodnie z legendą stąpała św. Rodzina. Warto wzmocnić swoją wiarę przed Cudownym Obrazem Świętej Rodziny, zwierzyć swoją rodzinę.
Agata Krupińska
Szanowni Państwo, kolejny rok wyznacza kolejny cel w naszym wspólnym wysiłku niesienia pomocy ludziom doświadczonym przez los na całym świecie. Co roku całość zebranych pieniędzy – ze sprzedaży makulatury oraz zbiórki do puszek - przekazywana jest przez księdza Proboszcza na konkretny cel, z którego rozliczamy się przed ofiarodawcami w czasie zapowiedzi kolejnej zbiórki. W ten sposób co roku, jako społeczność, udzielamy konkretnej pomocy tam, gdzie jest ona faktycznie potrzebna.
W tym roku celem zbiórki będzie wsparcie wysiłku misjonarek ze Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża, które niestrudzenie leczą i uczą dzieci niewidome oraz niedowidzące w ramach Educational Institute For Blind Children at Kibeho w Rwandzie. Ośrodek ten sprawuje opiekę nad 195 wychowankami w różnym wieku, jednak Państwo pokrywa jedynie ok. 10% potrzeb finansowych tej placówki. Reszta środków pochodzi od ludzi dobrej woli, którzy dostrzegają potrzeby oraz wagę wykonywanej tam pracy.
Życie osoby kalekiej w wielu kulturach afrykańskich jest bardzo ciężkie. Pomimo praktykowania wiary katolickiej w lokalnych społecznościach choroby i kalectwo nadal postrzegane są przez pryzmat przekonań o przekleństwie i karze za grzechy dokonywane przez przodków, np. rodziców. To szkodliwe przekonanie jest krzywdzące nie tylko samej osoby niewidomej, ale również jej rodziny. Sytuacja ta szczególnie dotyka osoby chore na białactwo (ośrodek sprawuje opiekę nad 30 takimi uczniami z problemami ze wzrokiem), ale również z innymi widocznymi problemami zdrowotnymi. Życie z kalectwem i w cieniu społecznego wykluczenia wymaga opieki, miłości i budowania poczucia sensu oraz przynależności. Tę właśnie wspaniałą pracę pełnią Siostry z Kibeho.
Jedną z form terapii dla osób niewidomych są zajęcia śpiewu. Chór wychowanków Instytutu śpiewa czysto i pięknie. Dziecięce głosy chwytają za serce, ponieważ tworzą pieśni w oderwaniu od tak podstawowego zmysłu jakim jest wzrok. Ich śpiew płynie z serca, pełen radości z tego, że razem tworzą coś pięknego. Do pracy nad chórem Siostry potrzebują jednak dobrego instrumentu muzycznego – elektronicznych organ dobrej klasy, które pomagałyby tworzyć piękne melodie, oraz towarzyszyć w występach. To bardzo ważna potrzeba, ta która kreuje ducha, ale zawsze spychana jest na dalszy plan przez szarą rzeczywistość – konieczność nakarmienia dzieci, opłacenia prądu, wody.. Podarujmy dzieciom ten instrument, jako dar dla ducha. A jeśli pozostaną jeszcze środki, za resztę zakupione zostaną nowe materace, które w klimacie afrykańskim często zamieszkiwane są przez uciążliwe pluskwy. To byłby dar dla ciała.
Instrument i materace - dar dla ducha i dar dla ciała – od Ludzi Dobrej Woli z Naszej Parafii i jej Przyjaciół.
Kontener na makulaturę będzie stał jak zawsze na parkingu za Starą Plebanią w dniach 19 – 20 października. Do kontenera można składać produkty papierowe, gazety, książki, zadrukowany papier czy stare zeszyty. Ponadto 20 października, po niedzielnych Mszach Świętych zbierane będą datki na ten cel.
Zachęcam Państwa gorąco do udziału w tegorocznej zbiórce!
Grzegorz Gałczyński
CHRZTY
Polecamy opiece Matki Bożej Tęskniącej nowo ochrzczone dzieci, ich rodziców i chrzestnych
ŚLUBY
Małżonków polecamy opiece Matki Bożej Tęskniącej!
POGRZEBY
Dobry Jezu, a nasz Panie, daj im wieczne spoczywanie.
Od zeszłego roku udział w uroczystościach ku czci św. Stanisława Kostki w diecezji płockiej stanie się chyba tradycją powsińskich dzieci. W tym roku była to już 42. Pielgrzymka Dzieci do Przasnysza i Rostkowa, a dla młodych Powsinian i ich Rodziców - druga. “Święta przyjaźń” – to hasło, które towarzyszyło dzieciom podczas tegorocznej wyprawy. Przykładem pięknej, duchowej przyjaźni było dwoje świętych: św. Stanisław Kostka oraz bł. Karolina Kózkówna. Choć żyli w różnych czasach, Karolina była duchową przyjaciółką św. Stanisława.
Tak jak w zeszłym roku, grupa 17 osób z Parafii św. Elżbiety wyruszyła wspólnie z grupą dziecięca z Parafii św. Szczepana z Mokotowa oraz ich opiekunkami - siostrami felicjankami.14 września 2024 r., bo to wtedy odbywały się uroczystości, najpierw wszyscy gromadzili się na placu przy kościele farnym w Przasnyszu (miejsce chrztu św. Stanisława). O godz. 9.15 miało miejsce zawiązanie wspólnoty, a o godz. 9.30 - Msza św., której przewodniczył bp Mirosław Milewski. Po Eucharystii, o godz. 10.30 grupy wyruszały w pieszej pielgrzymce do Rostkowa. Wędrówka przeplatana modlitwą, śpiewem i serdeczną rozmową liczyła około 7 km. Chociaż w Warszawie był to deszczowy dzień, nam Pan Bóg podarował wspaniałą pogodę.
Trzecia część wydarzeń tego dnia miała miejsce przy kościele w Rostkowie i na terenie do niego przylegającym. Tam odbywał się Festyn św. Stanisława Kostki i gra terenowa. W grze brały udział 10-15 osobowe grupy dzieci wraz z opiekunem. Opiekun podczas zapisu w recepcji otrzymał mapę z planem rozmieszczenia stanowisk konkursowych. Zadaniem grupy było odwiedzenie 3 dowolnych punktów spośród wszystkich zaznaczonych na mapie. W każdym punkcie gry na uczestników czekali wolontariusze, którzy zlecali zadania do wykonania. Na każdym stanowisku też, po wykonaniu zadania, grupa otrzymywała naklejkę, którą umieszczała w odpowiednim miejscu na mapie. Po wykonaniu 3 lub więcej zadań drużyna otrzymała nagrody. Następnie uczestnicy na boisku szkolnym mogli skorzystać z kolejnych atrakcji.
Ostatnim punktem programu był Koncert zespołu “Małe TGD”. Ze śpiewem na ustach, z dobrą zabawą i we wspaniałym towarzystwie zakończyliśmy nasza pielgrzymkę.
s. Jolanta Czarnata
Za wspólną misję – Módlmy się, aby Kościół nadal wspierał na wszelkie sposoby synodalny styl życia, w znaku współodpowiedzialności, promując uczestnictwo, komunię i wspólną misję kapłanów, zakonników i świeckich. |
01 X Wtorek, Wspomnienie św. Teresy od Dzieciątka Jezus, dziewicy i doktora Kościoła
02 X Środa, Wspomnienie św. Aniołów Stróżów
03 X Pierwszy czwartek miesiąca
04 X Pierwszy piątek miesiąca, wspomnienie św. Franciszka z Asyżu
05 X Pierwsza sobota miesiąca, wspomnienie św. Faustyny Kowalskiej, dziewicy
06 X DWUDZIESTA SIÓDMA NIEDZIELA ZWYKŁA, pierwsza niedziela miesiąca
07 X Poniedziałek, Wspomnienie NMP Różańcowej
10 X Czwartek, Wspomnienie bł. Marii Angeli Truszkowskiej
11 X Piątek, Wspomnienie św. Jana XXIII, papieża
12 X Sobota, Wspomnienie bł. Jana Beyzyma, prezbitera
13 X DWUDZIESTA ÓSMA NIEDZIELA ZWYKŁA, Dzień dyni
14 X Poniedziałek, Wspomnienie św. Małgorzata Maria Alacoque
15 X Wtorek, Wspomnienie św. Teresy z Avila (od Jezusa), dziewicy i doktora Kościoła
16 X Środa, Wspomnienie św. Jadwigi Śląskiej, doktora Kościoła
17 X Czwartek, Wspomnienie św. Ignacego Antiocheńskiego, biskupa i męczennika
18 X Piątek, Święto św. Łukasza, Ewangelisty
19 X Sobota, Wspomnienie bł. Jerzego Popiełuszki, prezbitera i męczennika
20 X DWUDZIESTA DZIEWIĄTA NIEDZIELA ZWYKŁA
22 X Wtorek, Wspomnienie św. Jana Pawła II, papieża
27 X TRZYDZIESTA NIEDZIELA ZWYKŁA
28 X Poniedziałek, święto św. Apostołów, Szymona i Judy Tadeusza
01 XI – 08 XI
01 XI Piątek, Uroczystość Wszystkich Świętych, pierwszy piątek miesiąca
02 XI Sobota, Wspomnienie wszystkich wiernych zmarłych, pierwsza sobota miesiąca
03 X TRZYDZIESTA PIERWSZA NIEDZIELA ZWYKŁA, pierwsza niedziela miesiąca
Kalendarium przygotowali księża Lech Sitek i Markos Płoński z wykorzystaniem schematów przygotowanych przez ks. Jana Świstaka
Msze Św. w naszej świątyni.
- w dni powszednie. 7.00 i 18.00
- w niedziele. 7.00, 9.00, 10.30 dla dzieci, 12.00 i 18.00
Spowiedź. w dni powszednie o godz. 6.45 oraz 17.30, a w niedziele pół godziny przed każdą Mszą świętą
Kancelaria czynna. poniedziałek od 16 - 17, wtorek, środa, czwartek od 8 - 9 i od 16 - 17, w piątek od 8.00 - 9.00
Telefon. (0-22) 648 38 46
nr konta bankowego Parafii. 89 1240 2135 1111 0000 3870 8501
Parafialny Zespół Caritas. magazyn czynny w drugą i czwartą sobotę miesiąca 10.00-11.00 w Domu Parafialnym, ul. Przyczółkowa 56,
nr konta bankowego. 93 1240 2135 1111 0010 0924 9010
e-mail. [email protected]
e-mail Wiadomości Powsińskich. [email protected]
http. parafia-powsin.pl
TELEFON KS. DYŻURNEGO - 785 593 335
Bóg zapłać za ofiary na pokrycie kosztów druku gazetki!
"Redakcja WP działa pod opieką ks. Lecha Sitka. Sprawy dotyczące parafii Powsin opracowuje ks. Markos Płoński. Redaktor Naczelny. Agata Krupińska. Redaktor honorowy i twórca formatu Wiadomości Powsińskich. ks. Jan Świstak. Redakcja. Maria Zadrużna, Teresa Gałczyńska, Aleksandra Kupisz-Dynowska, Krzysztof Kanabus, Robert Krupiński."
Nakład. 200 egz.