Maj 2022 ISSN 1731-5069 nr 5 (249)
Pismo rzymskokatolickiej parafii p.w. św. Elżbiety w Warszawie-Powsinie
„O Miłości wiekuista, każesz malować obraz swój święty
i odsłaniasz nam zdrój miłosierdzia niepojęty,
błogosławisz, kto się zbliży do Twych promieni,
a dusza czarna w śnieg się zamieni.
O słodki Jezu, tu założyłeś tron miłosierdzia swego
by cieszyć i wspomagać człowieka grzesznego,
z otwartego serca, jak ze zdroju czystego,
płynie pociecha dla duszy i serca skruszonego.
Niech dla obrazu tego cześć i sława
płynąć z duszy człowieka nigdy nie ustawa,
niech cześć z serca każdego miłosierdziu Bożemu płynie
teraz i na wieki wieków i w każdej godzinie.
A więc z ufnością w miłosierdzie Twoje,
idę przez życie jak dziecko małe
i składam Ci codziennie w ofierze serce moje
rozpalone miłością o Twoją większą chwałę" (Dz 1, 2).
Z ks. Marcinem Ożóg, rozmawiamy o Wielkim Poście, czasie przygotowania do Świąt Wielkanocnych oraz o rekolekcjach wielkopostnych, które prowadził w naszej parafii.
Czy mógłby ksiądz powiedzieć nam kilka słów o sobie, czym obecnie się ksiądz zajmuje? Jak pojawiło się powołanie?
ks. Marcinem Ożóg: Urodziłem się w Warszawie. Święcenia kapłańskie przyjąłem w 1994 r. z rąk ks. Bp Kazimierza Romaniuka, w Katedrze Św. Michała Archanioła i Św. Floriana Męczennika w Warszawie przy ul. Floriańskiej. Potem pracowałem, jako wikariusz w 4 różnych parafiach. Pełniłem również funkcję duszpasterza akademickiego. Od 10 lat jestem proboszczem Parafii Dobrego Pasterza, Warszawa-Miedzeszyn. W naszej parafii trwa budowa kościoła.
Co do powołania, to miałem szczęście do dobrych kapłanów. Na swojej drodze spotkałem wspaniałych księży, to chyba ich przykład wpłynął na moje powołanie. W mojej rodzinnej parafii był proboszczem 42 lata ks. prałat Józef Abramowicz, już świętej pamięci, w sumie w parafii był 50lat. Zawsze miał dobrych wikariuszy, którzy się interesowali ministrantami i młodzieżą. Byłem w różnych grupach młodzieżowych przy parafii. Było to środowisko ludzi, które do tej pory w mojej rodzinnej parafii jest związane ze sobą, wytworzyły się między nim głębokie więzi. Ale to po prostu, tak naprawdę to dobrzy księża. To był taki moment, kiedy wstąpiłem do seminarium, że z mojej rodzinnej parafii 6 osób wstąpiło w przeciągu kilku lat do seminarium, czy zakonów z tej naszej grupy. Na pewno również znaczenie miał przykład rodziców, choć moi rodzice nigdy bezpośrednio nie mówili o kapłaństwie. To była po prostu normalna rodzina, która prowadziła życie religijne. Mama o to bardzo dbała, nie zabraniała nam chodzić do kościoła. Ja byłem ministrantem od drugiej klasy szkoły podstawowej, od razu po I Komunii św. Tak po prostu poprzez przykład, na pewno przykład kapłanów, który miał na mnie wielki wpływ – tyle o powołaniu. Pan Jezus nie stanął, nie objawił mi się. Powołanie pojawiło się naturalnie.
Wielki Post – czym ten okres powinien być dla osoby wierzącej – katolika?
ks. M.O.: Ja boję się w Wielkim Poście takiej akcyjności - jest to trochę w mentalności Polaków, to pospolite ruszenie, że jakieś ogromne postanowienia weźmiemy na siebie, a po Wielkim Poście w Niedzielę Zmartwychwstania okaże się, że właściwie wszystko pękło jak bańka mydlana. Jest to czas pewnego zmagania się ze sobą, czas pewnej ofiary, tak ja na to patrzę. Jest to czas pewnego towarzyszenia Chrystusowi w jego kenozie, przez pewne akty swojej skruchy. Postanowienia, które na przykład sobie ludzie robią w okresie Wielkiego Postu są o tyle dobre, jeśli uczą ich pokory, kiedy ludzie muszą zmagać ze sobą, kiedy może nawet tych postanowień się nie uda wypełnić, ale dzięki temu są jakoś skruszeni, uniżeni. Myślę, że Wielki Post, to też jest taki czas wchodzenia w coś oczywistego, co wyznajemy, tylko o tym zapominamy, że Pan Jezus po to się narodził, po to przyszedł na świat, aby oddać za nas życie, umarł za nas na krzyżu – to jakaś ciągły powrót do kerygmatu, który Kościół przecież głosi 2000 lat.
To czas przyjęcia krzyża - dzisiaj ludzie nie chcą krzyża, tak naprawdę, nie chcą cierpienia. Eliminuje się śmierć z naszego życia. Wszyscy muszą być happy. Muszą być przystojni, zgrabni, młodzi, a jednak krzyż pokazuje, że czasem przychodzi ten czas zaparcia, o którym Chrystus mówi, że przychodzi czas cierpienia. Ja mam takie doświadczenie i jestem głęboko przekonany, że czas Wielkiego Postu, czas rekolekcji, to też jest taki czas, w którym Pan Jezus jakby był trochę bliżej nas ze swoją łaską. To jest czas wylania wielkiej łaski na nas. Jest to również czas pewnej refleksji nad sobą, stąd mówimy o spowiedzi wielkanocnej, o rekolekcjach, aby człowiek też w kontekście Chrystusa zobaczył swoje życie, żeby zweryfikował swoje życie, żeby zapragnął świętości, bo gdzieś w tej codzienności tę świętość gubimy.
Pamiętam jak „Pasja” wchodziła do kin w 2004 r.- ja byłem wtedy na jednej z parafii i poszliśmy na pokaz filmu z młodzieżą. Wtedy jeszcze większość klubów było pozamykanych w piątki, a dzisiaj jest już zupełnie inaczej. Dzisiaj już tego nie ma, dziś już nie ma towarzyszenia Panu Jezusowi. Pamiętam taki chłopak mi opowiadał, że pracował, jako didżej w jakimś klubie i jego szef na Wielki Post zamykał swoje kluby. Kiedyś, zatem w większym stopniu towarzyszyliśmy Jezusowi w jego kenozie, Jego uniżeniu. Człowiek miał większą świadomość grzechu - dzisiaj już tego nie ma. My dzisiaj nie chcemy też ascezy, która wyszła z naszego życia. Wielki Post jest też przypomnieniem o tej ascezie, która jest konieczna do rozwoju życia duchowego. To kilka takich myśli na ten temat.
W trakcie jednej z niedzielnych homilii usłyszałam, że to, co planujemy na Wielki Post, to głównie postanowienia na „nie” np. nie jeść słodyczy, nie palić itp. a niekoniecznie działania pozytywne na tak – jaką drogę obrać w tym zakresie?
ks. M.O.: Myślę, że wyrzeczenia są konieczne, jednak mamy się wyrzekać czegoś. Wyrzeczenia są wskazane nawet konieczne, ale potrzebne są również działania pozytywne. Ja osobiście nie dzieliłbym tego, bo to jest jakaś wolność człowieka. Wyrzeczenia, to jest pewien nasz dar dla Pana Jezusa. Dzisiaj ludzie w tym świecie świeckim wyrzekają się wielu rzeczy, chcą być fit, więc się wyrzekają – myślę, zatem, że wyrzeczenie jest konieczne. Przykład młodzieńca bogatego, zostaw to wszystko i pójdź za mną, wyrzeknij się czegoś, z czegoś zrezygnuj dla Pana Jezusa. My dajemy Panu Jezusowi często byle co, takie nasze małe coś, a pan Jezus daje nam w zamian dużo więcej. Myślę, że jedno i drugie potrzebne jest w życiu duchowym zarówno wyrzeczenia jak i działania pozytywne.
Św. Matka Teresa z Kalkuty, powiedziała, że Kościół to jest w zasadzie miłość i miłosierdzie. Czy te cechy wystarczą w wielkim Poście, czy coś jeszcze jest potrzebne?
ks. M.O.: My potrzebujemy miłosierdzia, ale też człowiek potrzebuje miłości i to jest w Kościele. Czy człowiek potrzebuje czegoś więcej, chyba nie. Ewangelia to jest miłość i miłosierdzie. Pan Jezus bardzo wyraźnie mówi bądźcie miłosierni, jeśli chcesz dostąpić miłosierdzia bądź miłosierny. Co chcecie żeby ludzie wam czynili i wy im czyńcie. Jeśli my będziemy miłosierni dla drugiego człowieka to ja myślę, że Pan Jezus będzie dla nas bardziej miłosierny, nie tylko w godzinie naszej śmierci, ale także w naszej codzienności, doczesności. Myślę, że czasem lepiej okazać miłosierdzie i nic nie mówić i może ktoś zacznie zastanawiać się: dlaczego on to zrobił?, co nim kierowało? jaka jest recepta jego życia?, czym on się kieruje? To może otworzyć człowieka na duchowość, na Pana Boga. Przebaczenie: odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy - to wszystko jest miłosierdzie.
Czasem brak miłosierdzia, a same tylko modlitwy mogą doprowadzić człowieka jakieś dewocji i wtedy możemy być antyświadectwem. Dzisiaj jest takie niebezpieczeństwo, moim zdaniem, że chce się z Kościoła zrobić instytucję charytatywną. Próbuje się Kościół zamknąć do takiej instytucji charytatywnej bez prawa głosu o Ewangelii, bez Pana Jezusa najlepiej. Dzisiaj wszyscy mamy być dobrzy, tylko tyle. Dzisiaj jest wielu ludzi niewierzących lepszych niż my, ale my mamy, jakby wzór tego miłosierdzia - Jezusa Chrystusa, który mówi błogosławcie, nie złorzeczcie; przebaczajcie, módlcie się za tych, którzy was prześladują, bo to też jest miłosierdzie.
Pamiętam jak Jan Paweł II był w Polsce ostatni raz w 2002 roku i wtedy na lotnisku powiedział coś takiego: bądźcie świadkami miłosierdzia, apostołami miłosierdzia. Wtedy wokół tych słów odbyła się wielka dyskusja i wszyscy mówili tylko i wyłącznie o dziełach charytatywnych. A przecież to nie wszystko, bo miłosierdzie to również, to, co ja dostaję w konfesjonale. Bóg mi przebacza i ja potem potrafię, jeśli rzeczywiście korzystam z tego sakramentu, to miłosierdzie, w sensie przebaczenia, pokazać innemu człowiekowi. Nie będę złorzeczył, przebaczę, bo to też jest miłosierdzie. Ale jest niebezpieczeństwo, że zamkniemy to miłosierdzie tylko i wyłącznie w Kościele do akcji charytatywnych.
Jaki temat przewodni wybrał Ojciec na czas naszych parafialnych rekolekcji?
ks. M.O.: Muszę powiedzieć, że byłem otwarty na działanie Pana Boga, szukałem cały czas konwencji wypowiedzi. Miałem oczywiście jakiś tekst przygotowany, ale od tego tekstu często odchodziłem. Wydawało mi się konieczne odpowiedzieć, odczytać teologię obecnych wydarzeń. Pan Bóg niewątpliwie przez te wydarzenia do nas przemawia. Chciałem znaleźć jakąś odpowiedź na to, co się dzieje.
Mam przed oczami taki obraz Abrahama, który idzie i żebrze za tę Sodomę i Gomorę - Panie, a jeśli tam będzie 10 sprawiedliwych, czy uchronisz? Dzisiejszy świat niewątpliwie przypomina tamte czasy Abrahama, gdzie ludzie są odwróceni od Pana Boga. Dzisiaj potrzeba takich żebraków, którzy będą jakoś wołać o to miłosierdzie, sami się nawracając. My często chcielibyśmy nawracać cały świat, a tu chodzi o moje osobiste nawrócenie. Czasem nie muszę powiedzieć nic, a samemu zacząć się nawracać. Pamiętam taką sytuację w mojej jednej z parafii, gdzie zaczął się nawracać ojciec rodziny. Kiedy on się nawrócił, to stał się kanałem łaski dla całej rodziny - przyszła żona do spowiedzi, potem synowie.
Te czasy wymagają jakiegoś osobistego nawrócenia, osobistego otwarcia się na Boże Miłosierdzie. No i niewątpliwie ostatni dzień rekolekcji - Matka Boża. Matka Boża jakoś upomina się w ostatnich czasach, o to żebyśmy Ją zauważyli i żebyśmy Ją przyjęli, jako narzędzie Pana Boga dla nas, dla ratunku świata. Temu światu potrzeba miłosierdzia i nawrócenia.
Czy w czasie rekolekcji najważniejsze jest piękna homilia, czy też coś innego?
ks. M.O.: Myślę, że w tej dobie multimediów, tego splendoru, to jednak homilia jest ważna. Miałem jednak takie doświadczenie w jednej z parafii, gdzie proboszcz zaprosił zakonnika, bo miał taki zwyczaj, że zapraszał zakony na Adwent i na Wielki Post – zwykle ten sam zakon głosił rekolekcje podczas tych okresów liturgicznych. Zaprosił zakonnika, który mówił naprawdę fatalne kazania. On przywiózł takie żółte kartki, które pewnie ze 40 lat woził po tych rekolekcjach. Proboszcz był już tak zdesperowany i niezadowolony, że stwierdził, iż mu podziękuje, a rekolekcje będą głosić inni księża pracujący w parafii. Mój kolega zaproponował jednak, że zamiast go wyrzucać, to niech on dalej mówi, a my się w czasie Jego homilii będziemy modlić za niego i za tych ludzi uczestniczących w rekolekcjach, słuchających nauki. Finał tych rekolekcji był taki, że proboszcz był zdziwiony - musiał zwołać spowiedników, bo tak wiele osób chciało przystąpić do tego sakramentu. Stwierdził, że przez 25 lat jak pracował w tej parafii, tyle spowiedzi nigdy nie było. To było w Adwencie – chodziliśmy wtedy po kolędzie - ludzie zachwyceni prosili, żeby podziękować proboszczowi. Potem rozmawialiśmy na ten temat - być może ten zakonnik, który miał świadomość tego, że zepsuł te rekolekcje, może się kruszył przed Panem Bogiem, a może to nasze żebranie dało efekty. Jak widać Pan Bóg potrafi łaskę złączyć ze wszystkim.
Myślę, że to też jest ważne ze strony duszpasterzy, żebyśmy te rekolekcje omodlili, czy to, jako rekolekcjonista, czy jako proboszcz, czy jako wspólnota parafialna. Ja na przykład mam taki zwyczaj w swojej parafii, że w dzień rozpoczęcia rekolekcji (zawsze w sobotę) mamy uroczystą Mszę św. w intencji rekolekcji oraz intencji rekolekcji, ale również już jakiś czas przed rekolekcjami modlimy się w tych intencjach. My byśmy chcieli od razu zobaczyć owoce tych rekolekcji, a one może przyjdą później. Zatem na pewno homilie są ważne, ale też ważne jest zaplecze modlitewne w rekolekcjach.
Pamiętam jeszcze taki przykład - mój taki student nawrócił się, to było w sobotę i w niedzielę chciał pójść na Mszę św. W tym czasie ks. Proboszcz zaprosił misjonarza z Ukrainy, który mówił nie najlepiej, w zasadzie tego kazania nie dało się słuchać. Ten chłopak przyszedł na spotkanie młodzieży przed wieczorną Mszą św., a ta młodzież stwierdziła, że jak ten chłopak wysłucha tak słabej homilii, to jedynie się zniechęci. Próbowali Go przekonać żeby nie szedł, ale on się uparł i poszedł na tę Mszę św. W związku z tym młodzież zdecydowała się modlić za Wojtka. Okazało się, że Pan Bóg jakiś filtr do uszu mu włożył i kazanie bardzo mu się spodobało. Po wyjściu ze Mszy św. powiedział, że gdyby wszyscy tak głosili Słowo Boże, to nie byłoby takich ludzi jak ja, wszyscy uwierzyliby w Ewangelię. Nie wiemy jak działa łaska Boża.
Czy same rekolekcje wystarczą, aby być przygotowanym na dzień zmartwychwstania Chrystusa, na czas Świąt Wielkanocnych?
ks. M.O.: Myślę, że rekolekcje to jakiś początek, Na przykład w mojej parafii rekolekcje rozpoczynają się w sobotę przed I Niedzielą Wielkiego Postu, czy w sobotę przed I Niedzielą Adwentu. Rekolekcje mają mnie przygotować na to, żebym wszedł dobrze w Wielki Post. Ludzie i tak przyjdą do spowiedzi przed Wielka Niedzielą, czy rekolekcje będą w I Niedzielę, czy będą pod koniec Wielkiego Postu. Rekolekcje wg mnie to jest tylko taki mały dopalacz, żeby ludzie weszli lepiej w czas Wielkiego Postu. Widzimy, że są pewne nabożeństwa, czy to w rekolekcjach adwentowych, czy rekolekcjach wielkopostnych, to też nam pomaga. Nabożeństwa pasyjne, pokutne, które są odprawiane one nam pomagają, ale ważna jest również moja osobista praca nad sobą. Może być tak, że po prostu będę na rekolekcjach i nic ze sobą więcej nie zrobię - uspokoję swoje serduszko, pójdę do spowiedzi i czyściutki jestem i z głowy. Nie ma relacji. Myślę, że chodzi też o to żeby pogłębiać cały czas relację, bo Wielki Post jest takim towarzyszeniem Panu Jezusowi. Myślę więc, że ważne jest również, to, o czym mówiliśmy wcześniej tzn. asceza, wyrzeczenia, postanowienia, więcej czasu na modlitwę, może Słowo Boże. Rekolekcje to jest według mnie oczywiście, choć nie muszę mieć racji, ktoś może sądzić inaczej, to jest tylko pewna pomoc, żeby dobrze przeżyć Wielki Post. Tak to odczytuję w swojej parafii od jakiegoś czasu.
Widzę też, że obecna forma rekolekcji według mnie nie sprawdza się już w Kościele, bo ja pamiętam z dzieciństwa rekolekcje w moim rodzinnym kościele – wtedy były tłumy. Pamiętam rekolekcje z początku mojego kapłaństwa, gdzie w jednej z partii, w której pracowałem spowiadało około 12 spowiedników. Mimo takiej liczby spowiedników był problem, aby wyspowiadać wszystkich - jeździliśmy po wioskach spowiadać, żeby też do nas przyjechali spowiednicy. Dzisiaj jest już inaczej - ja na przykład cały czas szukam nowej formy oprócz takich typowych Rekolekcji 3 -4 dniowych, które zwykle są w parafii. Próbuję na przykład robić takie rekolekcje na raty. W tym roku, również ze względu na pandemię, zrobiłem tak, że każdą niedzielę był ktoś inny u mnie w parafii i głosił Słowo Boże, żeby dodać szansę tym, którzy w ogóle w tygodniu nie przyjdą na rekolekcje, bo widzimy, że nie przychodzą na rekolekcje nawet wszyscy ci, którzy systematycznie chodzą na Msze św. niedzielne. Czy też u mnie w parafii są też takie rekolekcje w Wielkim Tygodniu (poniedziałek, wtorek, środa) – rekolekcje ostatniej szansy, na jednej Mszy św. Daję szansę ludziom usłyszeć to Słowo Boże. I cały czas szukam nowej formy, bo widzę, że stara forma tych rekolekcji chyba się już dzisiaj, w tym świecie zagonionym, nie do końca sprawdza. Oczywiście to też zależy od środowiska, bo to nie w każdym środowisku tak musi być. Jest to jakieś narzędzie, jakaś pomoc, ale same rekolekcje to na pewno za mało.
Co dla nas, jako katolików oznaczają wydarzenia ostatnich kilku lat (pandemia, wojna na Ukrainie)?
ks. M.O.: Trzeba pamiętać o tym, że Pan Bóg nawet, jeśli przemawia w sytuacjach bardzo trudnych, przez jakieś mocne wydarzenia, to zawsze jest to jakiś głos Miłosierdzia Bożego. To, co mówiłem, że to trochę przypomina wody potopu – Noe buduje arkę, a ludzie się tym w ogóle nie przejmują. Dopiero jak ta ulewa spadła, pewnie część z nich woła o miłosierdzie. Myślę, że trzeba to odczytać, jako takie: oto stoję u drzwi i kołaczę. Dziś jest tendencja, że się wprowadza taką teologię strachu, jakichś kataklizmów, że przez Europę mus przejść walec krwi. Być może tak musi być, nie wiem tego, ale wydaje mi się, że te znaki czasu z jednej strony, zresztą to mówił Benedykt XVI, że Jezus na krzyżu jest żebrakiem, to takie trochę żebranie Pana Boga, wołanie Pana Boga o nas, o to abyśmy wrócili, Ale z drugiej strony też dla nas, jest to wołanie o nawrócenie, o Miłosierdzie Boże, żebyśmy odeszli trochę od tego konsumpcjonizmu, materializmu, samowystarczalności. Pan Bóg ewidentnie podcina trochę taką naszą zaradność, bo wiara jest uznaniem bezradności, zawierzeniem się Panu Bogu. Mamy ułożony świat, wszystko w porządku i nagle ten świat już nie jest taki pewny, nie wiemy, co będzie dalej.
Ja mimo wszystko to, co się dzieje, odkrywam, jako wołanie Pana Boga o nasze nawrócenie, wrócenie do Pana Boga. Szczególnie w kontekście objawień Matki Bożej, niewątpliwie jest to wezwanie do zawierzenia się Matce Bożej, do życia tym zawierzeniem. A przecież mimo trudnej sytuacji i obaw ludzie nie stali w kolejkach do spowiedzi. Choć uważam, że tyle spowiedzi ile było w Wielkim Tygodniu nie zdarzyło się przez ostatnie 10 lat, jak jestem w tej parafii. Widać, więc jakieś poruszenie. I druga rzecz, ja nie lubię Wielkiej Soboty – świecenia pokarmów, które przekształciło się w taką masową „obrazę Boga”- wchodzą do kościoła, nie wiedzą jak się zachować, brak modlitwy, hałas. W tym roku w mojej parafii zrobiłem po raz drugi święcenie pokarmów na zewnątrz świątyni. Po święceni zapraszamy ludzi do kościoła na modlitwę i muszę powiedzieć, że byłem naprawdę zdziwiony - owszem było wielu ludzi, których twarzy ja w ogóle nie kojarzę z kościoła, ale 99% tych ludzi, którzy byli z koszyczkami wchodziło do kościoła i w ciszy adorowało Najświętszy Sakrament. Być może ludzie czegoś zaczynają szukać, jeszcze to nie jest spektakularne, tak jak byśmy chcieli, ale muszę powiedzieć, że generalnie byłem bardzo pozytywnie zaskoczony.
Wydaje się, więc, że trochę ludzi zaczyna szukać Pana Boga. Nie oszukujmy się nie wszyscy będą szukali, tak zawsze było, że jedni wracali, a inni się odwracali. Za czasów Pana Jezusa też tak było – czy i wy chcecie odejść. Pan Jezus daje wolność. My mamy się nawracać, mamy to odczytywać, jako nawrócenie i też zachętę do takiego żebrania - mamy się za tych ludzi modlić, zachętę do głębszego świadectwa - to jest nasze zadanie. Tak bym odczytywał te wydarzenia dzisiejsze.
Co zrobić, aby katolicy pamiętali, że Święta Wielkanocne to nie jedynie tradycja poświecenia jajek oraz zwiedzanie kościołów w celu obejrzenia pięknych Grobów Pańskich, ale pamiątka rzeczywistych, historycznych wydarzeń, niezwykle istotnych dla naszej wiary? Jak przekonać do tego niewierzących? Jak przypomnieć o tym tzw. „niepraktykującym katolikom”?
ks. M.O.: Myślę, że części nie przekonamy po prostu. Natomiast potrzebna jest katecheza ze strony Kościoła, katecheza rodziców, dzieci. Świętowaliśmy trzydziestoletnie katechezy, ale niestety różnie jest z tą katechezą i w szkołach i w domu. Ja na przykład, jeżeli chodzi o przygotowanie dzieci do I Komunii św. większy nacisk zaczynam kłaść na katechizację rodziców, bo jak rodzice będą wyedukowani religijnie, no to oni będą przekazywali tę wiarę, będą się modli, będą rozmawiali na ten temat, będą czytali Słowo Boże. Ja położyłbym większy nacisk na katechezę i ewangelizację, chyba tych, którzy są w kościele. Jak idę po kolędzie, przyjmowało mnie do tej pory, przed pandemią, ponad 60% moich parafian, ale z tego do kościoła z całości parafii, jak chodzi teraz obecnie 20% to jest wszystko. Dlatego zawsze stawiam sobie takie pytanie: jak do nich dotrzeć?, jak dotrzeć do tych, którzy są daleko?
Mam większą świadomość, że trzeba najpierw ewangelizować tych, którzy już są w Kościele, żeby oni pogłębili swoją relację z Panem Jezusem. Jak oni pogłębią swą relację, to oni będą oddziaływać na innych. Kiedyś taką grupę rodzin założyłem w jednej z parafii, takie stowarzyszenie rodzin. Chodziło o ewangelizację całej rodziny, całe rodziny się spotykały, różne akcje robiliśmy w parafii. Kiedyś biskup Henryk Hoser świętej pamięci, powiedział takie zdanie, (wtedy panowała świńska grypa) obyście zaczęli zarażać swoim stylem życia, jak świńską grypą. Jeżeli my zakorzeniły się w Panu Jezusie, to tak jak przy korona wirusie, człowiek nie wiedział, z kim się spotkał, z kim był i ma Covid. Chodzi o to, żebyśmy my zmienili styl życia, bo nie wystarczy tylko obchodzić Świąt Paschalnych, trzeba żyć tajemnicą zmartwychwstania, na co dzień, tą obecnością Pana Jezusa, który powiedział jestem z wami przez wszystkie dni aż do skończenia świata. Żyć Jego obecnością, żyć tajemnicą krzyża.
Właśnie ten Krzyż, o którym Jan Paweł II mówił, że z jednej strony przekonuje świat o grzechu, ale z drugiej strony przekonuje świat o miłosierdziu. Kiedyś miałem takie spotkania z kobietą, która zdawała młodzieży pytanie: czy Pan Jezus to jest Twój Pan?, czy to jest może właśnie Bóg historii, Bóg twoich rodziców, Bóg tradycji, a nie masz z nim żadnej relacji? Istotne jest żebyśmy my, którzy jesteśmy w Kościele weszli właśnie w głębszą relację, prawdziwą relację z Panem Jezusem nie jakąś tam dewocyjną – nie chodzi o paciorki tylko, wtedy będziemy zarażać swoim stylem swojego życia. Żeby właśnie ktoś zapytał, dlaczego tak żyjesz? - żeby dawać świadectwo swoim życiem jak pierwsi chrześcijanie. Na pewno katecheza, ale też ta katecheza swojego życia, to jest takie ważne.
Bardzo dziękuję za rozmowę. Czy na koniec chciałby jeszcze ksiądz coś dodać?
ks. M.O.: Dziękuję za bardzo za dobrą atmosferę w waszej parafii. Od księdza Proboszcza ściągałem pomysł nawiedzenia mojej parafii przez figurę Matki Bożej Fatimskiej – myślę, że to dobra myśl. Widać, że parafia żyje, na pewno macie dużo takich wezwań do ewangelizacji jak dzisiaj wszyscy, w czym jakoś tak odczytuję wezwanie parafii Matki Bożej Tęskniącej. Życzę wam takiego głodu Pana Boga po prostu, życzę wam, żebyście mieli coraz większy głód Pana Boga. Jeśli będzie głód Pana Boga, to będziemy dobrymi ewangelizatorami - głód Boga, głód Eucharystii, to będziemy dla innych robili miejsce w kościele. My będziemy bliżej i coraz więcej ludzi z zewnątrz będzie mogło przychodzić.
Rozmowę przeprowadziła
Agata Krupińska
W ramach realizacji konsultacji synodalnych w naszej parafii, podjęto działania zmierzające do wypracowania refleksji nad posługą Kościoła w świecie, zwłaszcza realizacją misji ewangelizacji i głoszenia światu Jezusa Chrystusa w kontekście naszych uwarunkowań i możliwości.
W ramach prac synodalnych dokonano analizy mocnych stron, naszej parafii, próbując nazwać nasze obszary oddziaływania i spotkania. Uczestnicy spotkań synodalnych wskazali na wiele atutów. Pierwszym z nich jest piękne sanktuarium, gdzie modlitwy wielu ludzi zostały wysłuchane. Drugim głoszone kazania, wspierające na drodze duchowej przemiany i pracy nad sobą. Trzecim potencjał muzyczny, zespół śpiewaczy w strojach ludowych oraz chór parafialny nadający uroczystościom wyjątkowy, niepowtarzalny charakter. Kolejnym odbywające się na terenie parafii i gromadzące wielu ludzi uroczystości patriotyczne. Za ważne uznano zaakcentowanie trwającej od kilku lat modlitwy różańcowej, organizowanie koncertów, w tym koncertów kolęd, pielgrzymek do naszego sanktuarium i redagowanie Wiadomości Powsińskie. Ponadto w parafii są osoby posiadające wiedzę i wykształcenie do organizacji warsztatów i rekolekcji małżeńskich.
Uczestnicy spotkań synodalnych zwrócili uwagę na następujące problemy: brak konkretnych propozycji dla wspólnot stanowych (dla mężczyzn, kobiet, małżeństw, młodzieży), brak wiedzy na temat sanktuarium (niewykorzystany walor wyposażenia kościoła do rozwoju, zwłaszcza duchowego), brak możliwości dodatkowej formacji (spotkania biblijne), brak rozwiązań umożliwiających pomoc indywidualną (małżeństwo – małżeństwo), występowanie luki pokoleniowej oraz obawy i strach związane z pandemią.
W ramach spotkania synodalnego identyfikujące działania ważne do realizacji - uczestnicy zgłosili propozycje, które można uszeregować w ramach trzech bloków tematycznych: Szerzenie kultu Matki Bożej Tęskniącej – siła modlitwy, świadectwo wiary, Modlitwa
za Ojczyznę – odpowiedzialność za Polskę, praca nad sobą, wsparcie potrzebujących pomocy duchowej. Zastosowano metodę: pomysł zgłasza potencjalny realizator.
W ramach prac synodalnych zaakcentowano potrzebę rozwijania w naszej parafii dbałości o jej rozwój, jako miejsca formacji duchowej. W ramach realizacji działań inspirowanych obradami synodalnymi, wprowadzono dwie Adoracje Najświętszego Sakramentu (w czwartki i soboty) kończą się indywidualnym błogosławieństwem wiernych. Zgłoszono propozycję „Mszy świętych i nabożeństw na zewnątrz kościoła, jako świadectwa wiary”. Odpowiadając na powyższe pragnienia w parafii jest budowana, na zewnątrz kościoła, Droga Krzyżowa. Ponadto wspierając rozwój duchowy w rodzinach i w łączności z papieżem Franciszkiem, rozpoczęto z dniem 28 marca w parafii peregrynację figurki Matki Bożej przywiezionej z Fatimy. Jako pomoc przy peregrynacji opracowano przewodnik zawierający propozycję przeżycia ośmiu dni na modlitwie i rozważaniu. W dniu 28 marca 2022 roku (Niedziela) na wszystkich Mszach św. modlono się w ramach modlitwy wiernych w intencji synodu.
Zrealizowano spotkanie identyfikujące działania (14 grudnia 2021). Jego myślą przewodnią była zaktualizowana do potrzeb naszej wspólnoty parafialnej kwestia: jak budować w naszej parafii przestrzeń do zachowania wiary.
W ramach realizowanych prac synodalnych wypracowano zasadę zgłaszania konkretnych propozycji, które formułowano w kluczu: co ja mogę zrobić dla mojej parafii i ludzi, którzy razem ze mną kroczą ku wieczności właśnie w tym miejscu i w tym czasie.
W ramach realizacji prac synodalnych odbyły się trzy otwarte spotkania. Ważnym elementem realizowanych działań było udrożnienie istniejących kanałów informacji oraz spotkania indywidualne na etapie testowania i wdrażania zgłaszanych propozycji (opisanych poniżej zależnie od statusu rozeznania i realizacji).
Ekumenizm, stał się elementem istotnym, po wybuchu konfliktu na Ukrainie. Wraz z aktywizacją pomocy konieczne stało się rozeznanie wsparcia dl uchodźców z uwzględnieniem ich duchowości i wyznawanej wiary. Aby uwrażliwić na ten aspekt posługi i dzieł charytatywnych, podjęto działania, aby na stronie internetowej i FB naszej parafii zamieszczono informację o wykładzie otwartym realizowanym przez Akademię Katolicka w Warszawie Zrozumieć ducha Ukrainy – Duchowość dla Warszawy.
Projekty zgłoszone w ramach prac synodalnych wdrożone do realizacji na terenie parafii:
Ponadto wypracowana w ramach prac synodalnych metoda została uznana za zasadną do dalszego stosowania. Dla zachowania adekwatnego do potrzeb parafii rytmu prac, zdecydowano się ponadto do kontynuowania spotkań synodalnych, co dwa miesiące (taka perspektywa czasowa umożliwia realizację etapu testowania i organizacyjne przygotowanie do wdrożenia projektu na terenie parafii).
Zadaniem uczestników spotkań synodalnych postawa, „aby chętnie wysłuchać każdego, mieć czas na spotkanie i pragnienie rzeczowej dyskusji” wymaga uczestniczenia w rozeznaniu osób będącym w stanie łaski uświęcającej, otwartych na Ducha Świętego.
Projekty na etapie testowania:
Projekty na etapie identyfikacji:
Ponadto były rozważane następujące aktywności: formacja małżeńska, kurs dla małżeństw szukających Boga, poradnictwo dla ludzi w potrzebie duchowej i nie tylko, wsparcie dla młodych małżeństw (np.: opieka nad dziećmi), aby mogły mieć możliwość uczestniczenia w warsztatach lub spotkaniach małżeńskich, warsztaty z komunikacji.
Prace synodalne zaowocowały wypracowaniem nowego schematu identyfikowania dzieł podejmowanych w ramach parafii. Schemat prac podzielono na cztery etapy: refleksja, identyfikacja, testowanie i wdrażanie.
Odbyły się 3 otwarte spotkania synodalne (jedno identyfikujące działania (14 grudnia 2021), jedno identyfikujące problemy (11 stycznia 2022), jedno opisujące status prac i umożliwiające dyskusję nad ostateczną formą sprawozdania parafii (8 marca 2022roku). Dotychczasowe prace synodalne to dopiero początek. Zainicjowały one wiele pomysłów i projektów, których realizacja będzie kontunuowania, w dłuższym, niż przewiduje okres sprawozdawczy, trybie realizacji.
Jako istotne przy rozeznawaniu i podejmowaniu decyzji, wskazano świadectwo życia, życie sakramentami, będące znakiem trwania w łasce Bożej. Na szczególną uwagę zasługuje kwestia „nawrócenia osobistego” i odpowiedź na pytanie na ile jesteśmy rzeczywiście „solą ziemi” a na ile „ rzecznikami świata”.
Na spotkaniu synodalnym wskazano na trzy filary duchowości: Adoracja Najświętszego Sakramentu, Różaniec, Pokuta, bowiem otwarcie się na tchnie Ducha świętego, wstawiennictwo Najświętszej Maryi Panny uznano za kluczowe dla realizacji dalszych prac.
Aleksandra Kupisz-Dynowska
Co oznaczają te słowa?
Co wiemy o wydarzeniu historycznym zwanym „kapitulacją wilanowską” my, mieszkańcy Wilanowa?
***
Przypomnijmy, zatem wydarzenia, jakie miały miejsce bez mała 100 lat temu w Warszawie i na terenie Wilanowa. Owe wydarzenia z 1926 roku przeszły do naszej historii pod mianem przewrotu majowego.
Trzeci rząd Wincentego Witosa, fot. NAC |
10 maja 1926 roku Wincenty Witos po raz trzeci objął stanowisko premiera tworząc centroprawicowy rząd, w skład, którego wchodziły: Chrześcijański Związek Jedności Narodowej i PSL „Piast”. Rząd ten potocznie nazwany został pogardliwym mianem rządu „Chjeno-Piasta” i tak jest nazywany po dziś dzień. Wincenty Witos jeszcze raz publicznie wyraził pogląd, że stworzenie rządu „podyktowała konieczność, a nie pragnienie władzy.” Rząd obalony został cztery dni później przez przewrót majowy. Do walki z nowym rządem z miejsca ruszyła prasa. W Warszawie kolportowano ulotki głoszące: „cham do wideł i do gnoju, a nie do rządzenia państwem.” Zdjęcie (członków nowego gabinetu) zamieszczone w dziennikach wywołało ironizujące komentarze, szczególnie pod adresem premiera. Poza epitetem, tak do tej pory często używanym, jak na przykład „cham bez krawatki”- doszły nowe. Nie podobały się „ rozkraczone chłopskie nogi w butach”, „narzucona na ramię zarzutka jak w knajpie, z której nie wyłazi.”
12 maja, o godzinie 11-tej przybył do Rembertowa Józef Piłsudski i objąwszy kierownictwo nad oddziałami wojskowymi, wydał rozkaz marszu na Warszawę. Zajęto Pragę i stopniowo obsadzono brzeg Wisły.(...) O godzinie 7-mej wieczorem u mostu Poniatowskiego przyszło do pierwszej wymiany strzałów między wojskami wiernymi rządowi, a zbuntowanymi oddziałami Piłsudskiego.
(..)13 maja od rana rozpoczęła się strzelanina pomiędzy zbuntowanymi oddziałami, a żołnierzami wiernymi rządowi. Walka ze zmiennym szczęściem trwała przez cały dzień. Obie strony otrzymały posiłki z zewnątrz. Czynne były i armaty. Na wszystkich ulicach, gdzie wrzała walka, powyrywano w wielu miejscach płyty betonowe z chodników i pobudowano prowizoryczne okopy i zasieki. (...) Walka prowadzona była na ulicach prawie bez przerwy, dopiero ciemności położyły kres strzelaninie.
Marszałek Józef Piłsudski na moście Poniatowskiego, fot. NAC |
14 maja rozpoczęła się walka decydująca, która prowadzona była z jeszcze większą zaciekłością niż uprzednio. (...) Około godziny 4-tej popołudniu wojska marszałka Piłsudskiego przeszły do gwałtownego natarcia. Zdobyty został ogród sejmowy, Szpital Ujazdowski, ministerstwo spraw wojskowych, szkołę podchorążych.
***
Dalsze wypadki znamy z pamiętników Wincentego Witosa: „Rząd, po naradzie, postanowił opuścić Belweder. Przejść przez jego ogród, a drogą prowadzącą wzdłuż Wisły udać się do Wilanowa. Pułkownik Anders z częścią wiernych rządowi oddziałów wojskowych pozostał, aby je poprowadzić w pewnej odległości za nami.
Droga do Wilanowa była niezwykle uciążliwa, bo albo piaszczysta, albo ogromnymi wybojami podziurawiona.
Maj 1926 roku, żołnierze Piłsudskiego w okolicach Wilanowa |
Po niedługiej chwili oczekiwania przyszedł do nas zarządca pałacu wilanowskiego, zapraszając nas z wielką uprzejmością. Ponieważ od wysłania do niego urzędnika Belwederu, a jego przybycia upłynęło kawal czasu, miałem przekonanie, że albo długo zastanawiał się, albo się z kimś porozumiewał zaczem do nas wyszedł.
W Wilanowie rozmieszczono nas w kilku pokojach, nie zajmując się nami w sposób zbyt widoczny.
Późną nocą zaprosił mnie do siebie p. prezydent Wojciechowski. Kiedy do niego przyszedłem, oświadczył, że wszelką dalszą walkę w kraju uważa za bezcelową i szkodliwą, nie chce też brać na siebie odpowiedzialności.”
Po dwóch dobach krwawych zmagań 14 maja o godzinie 17.30, gdy los wojny wcale nie był przesadzony, Wincenty Witos zwołał wszystkich obecnych w Wilanowie ministrów. Protokół z ostatniego posiedzenia Rady Ministrów pod przewodnictwem W. Witosa brzmi: Rada Ministrów jednomyślnie, uznając, że przedłużanie walk w tych warunkach doprowadzi do wojny pomiędzy poszczególnymi dzielnicami Rzeczypospolitej, że koniecznym jest użycie całości wojska do obrony granic państwa, wojną tak zagrożonych, że wreszcie niezbędnym jest w interesie państwa usunięcie rozdziału dzielącego naród oraz wojska na dwa wrogie obozy-postanowiła, że wobec tego przerwanie walki jest nakazem chwili. W przekonaniu, że nowemu rządowi łatwiej uda się przeprowadzić te zadania, Rada Ministrów postanowiła zgłosić swoją dymisję.
Wincenty Witos zgłosił natychmiast dymisję rządu na ręce prezydenta Wojciechowskiego:
„Do Pana Prezydenta Rzeczypospolitej!
Niniejszym zgłaszam dymisję całego rządu.
Wilanów, d.14.5.1926 r. (…)
Wincenty Witos”
Pan prezydent Stanisław Wojciechowski złożył w ręce marszałka Sejmu p. Rataja godność Prezydenta Rzeczypospolitej. Obowiązki Prezydenta Rzeczypospolitej aż do czasu zebrania się Zgromadzenia Narodowego pełnić miał p. marszałek Sejmu Maciej Rataj.
„Tymi aktami zakończył się nasz rząd, a zakończył się pod brzemieniem konieczności, bo przecież nie mieliśmy innego wyjścia.
Trzeba było ustąpić i zgodzić się na rozejm.”
***
Po opuszczeniu Wilanowa, Wincenty Witos wraz z innymi ministrami udał się do Warszawy. Nie miał mieszkania w stolicy, ani nikogo bliższego. A do hotelu nie chciał zajeżdżać, mając zawsze na pamięci rady mu dawane.
16 maja pogrzeb ofiar przewrotu majowego na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach, NAC |
Przyjąć pod swój dach Witosa, zgodziła się pani Reymontowa, która mieszkała przy ulicy Górnośląskiej 16.
Gospodyni przyjęła mnie z niesłychaną serdecznością, uważając szukanie u niej przytułku za zupełnie naturalne.
Przebyłem tak kilka dni opływając w wygody, na jakie się mógł zdobyć zamożny dom i tak zacna i dbała o mnie gospodyni, jaką była p. Reymontowa.”
Po kilku dniach nadeszła wiadomość, że dzięki staraniom i wpływom marszałka Rataja może wyjechać z Warszawy, gdzie zechce. Wincenty Witos udał do Zakopanego, gdzie zamieszkał w domu Józefa Curusia, bardzo zamożnego i światłego górala. Po tygodniowym pobycie w Zakopanem wybrał się do domu, do Wierzchosławic.
***
Zacytujmy znakomitego geografa Eugeniusza Romera.
„Kapitulacja wilanowska została podpisana nie dlatego, by brakło wszelkich danych do dalszego oporu, a może nawet zwycięstwa, lecz dlatego, by bratobójczej, a państwo w ruinę rzucającej walki nie przedłużać (…).
Kapitulacja wilanowska była dyktowana głęboką miłością ojczyzny kapitulujących.”
Opr. Barbara Olak
Uzupełnienie: Podczas "przewrotu majowego" zginęło 379 osób, 921 było rannych. Połowę ofiar stanowili cywile.
Kondensator – dar dla Hospicjum |
Jak działać?
Chciałbym podzielić się z Czytelnikami krótką refleksją „o tym jak działać”. To słowa kierowane przede wszystkim dla tych, którzy będą podejmować się projektów w ramach społeczności lokalnych. Bo w końcu, czym jest wiedza, która służy tylko jednej osobie? Nie chciałbym popadać tutaj w pewne ekstremum intelektualne częstego kompana moich rozmyślań - Marka Aureliusza. Pisał on z wysokości swojego cesarskiego majestatu: „Nie marnuj pozostającej ci części życia na rozmyślania o innych, jeżeli to nie ma związku z jakąś sprawą użyteczności publicznej”. To jednak pisał wielki człowiek, który wielokrotnie w życiu stawał przed dylematami kształtującymi przyszłość ziem i ludów. My skupmy się na działaniu efektywnym i ujętym w ramy tak, żeby móc jeszcze pomyśleć o nieco bardziej przyziemnych sprawach, realizując dobro niejako równolegle z normalnym, ludzkim życiem.
Kiedy przed laty zastanawiałem się nad wypracowaniem efektywnego modelu pomocy, który może realizować społeczność zaangażowanych w czynienie dobra ludzi, poczyniłem kilka ważnych założeń. Przetrwały one próbę czasu, dlatego chciałbym przekazać je naszym czytelnikom:
Przede wszystkim chciałem, żeby – o ile to możliwe – szlachetni darczyńcy widzieli namacalnie przedmiot swojej pomocy. Jeżeli zbieraliśmy na studnię dla masajskiej wioski, w której ludzie i zwierzęta pili wodę z mętnego, pełnego pasożytów bajorka, rok później pokazywałem zdjęcia pompujących wodę, uśmiechniętych ludzi z tej wioski. Cele abstrakcyjne są ważne, ale cele namacalne dają pewność darczyńcy, że jego ofiara została faktycznie dobrze spożytkowana.
Sprzęt medyczny |
Sprzęt medyczny |
Drugim założeniem był rok czasu – dobierać cele tak, żeby miały one postać zamkniętego w czasie projektu. Nie wszystko, rzecz jasna, da się zamknąć w ramach jednego roku. Jest to jednak czas na tyle długi, że można w nim zrealizować jakąś konkretną całość lub namacalną część całości. Kiedy budowaliśmy farmę dla sierocińca, czy szkołę, były to projekty kilkuletnie, a wysiłek finansowy brało na siebie wiele organizacji. My jednak wybieraliśmy subprojekt, (np. baterię słoneczną dla afrykańskiej szkoły), który mogliśmy realnie wesprzeć i zrealizować go w ciągu roku, a zdjęcia tych dóbr prezentowaliśmy przy kolejnej zbiórce. Czasem zrealizowane mniej znaczyć może więcej niż całość odwlekana w nieskończoność.
Wreszcie trzecie założenie, czyli informacja zwrotna od obdarowanych. I nie chodzi nawet o samo podziękowanie (choć ono zawsze powinno mieć miejsce), ale o to, żeby obdarowany wewnętrznie przyjął ofiarowaną pomoc. Ponieważ kiedy zaczynamy kreślić słowa podzięki musimy przedmiot pomocy objąć umysłem, przyswoić i podzielić się swoimi przemyśleniami z darczyńcami. Natomiast darczyńcy wiedzą wtedy, że ich pomoc została doceniona i przyjęta.
I to wszystko, cała tajemnica – korzystajmy z niej! :)
W zeszłym roku pomagaliśmy Hospicjum Sióstr Felicjanek. Przeczytajmy, więc poniżej jak zbiórkę podsumowała w liście Siostra Wiktoria Kulpa i cieszmy się razem z tego, że jako społeczność spisaliśmy się na medal, a nasza pomoc została doceniona!
Grzegorz Gałczyński
ŻYJEMY DZISIAJ
Rok 2021 r. był dla nas dużym wysiłkiem, podjęłyśmy się wyzwania, aby w centrum Warszawy utworzyć hospicjum stacjonarne na 12 łóżek. Bardzo szybko powstał projekt hospicjum, uzyskałyśmy potrzebne zgody, przeprowadziłyśmy kapitalny remont, zakupiłyśmy potrzebny sprzęt. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie wspierali nas ludzie o otwartych i wielkich sercach. Znacząco w tworzenie hospicjum wpisała się wspólnota parafialna pw. Św. Elżbiety w Powsinie.
W tej wspólnocie odbyły się dwie akcje, pierwsza związana była z dzieleniem się ideą i opowiadaniem o projekcie powstającego hospicjum, po tej akcji zgłosił się pan, który zgodził się być kierownikiem budowy, podczas remontu, zaczęły też wpływać darowizny na nasze hospicyjne konto. Druga akcja zorganizowana z inicjatywy p. Grzegorza Gałczyńskiego odbyła się w maju: zbiórka makulatury i kwesta na rzecz naszego hospicjum. Z tej akcji zebrano ponad 11 tys. zł, a także otrzymaliśmy darowizny rzeczowe: jedna pani przekazała 1 nowy koncentrator tlenu, zgłosił się pan, który chce pozostać anonimowy, na swój koszt wstawił do hospicjum 14 nowych drzwi, jedna z rodzin przekazała ofiarę na zakup nowej pompy do podawania leków dożylnych, dzięki zebranym funduszom zakupiłyśmy inny sprzęt medyczny w postaci kolejnego koncentratora tlenu, inhalatorów medycznych, pulsoksymetrów, ciśnieniomierzy i termometrów, zgłosiły się do nas osoby, które przekazały nam inne darowizny materialne medyczne i nie medyczne, a także pozyskałyśmy nowych wolontariuszy. Wśród naszych stałych darczyńców są osoby z parafii św. Elżbiety.
Składam serdeczne podziękowanie za wszelkie dobro, zapewniam o mojej modlitwie, a także o odprawianych Mszach św. w naszej zakonnej kaplicy w każdym miesiącu. Takie osoby jak Kapłani i parafianie w Powsinie przywracają nam wiarę w ludzi, wiarę w to, że dzieło, które zostało przez nas podjęte w postaci utworzenia Hospicjum zostanie ukończone i zapewni godne warunki dla osób, które do nas trafią, by spędzić resztę swojego życia… Z całego serca Bóg zapłać.
S. Wiktoria Maria Kulpa
Fot. Alicja Dynowska |
Można by powiedzieć, że pogoda uczestników nie rozpieszczała. Całą noc padał gęsty śnieg, który powodował, co prawda dodatkowe trudności, ale wynagrodził pielgrzymom niedogodności pięknymi widokami. Trasa tegorocznej Ekstremalnej Drogi Krzyżowej wiodła przez różnoraki teren (drogi asfaltowe, lasy i pola), a stacje wyznaczały przydrożne kapliczki, krzyże oraz kościoły.
Po 35 kilometrach drogi w Powsinie czekała na pielgrzymów ciepła herbata oraz ciasto zrobione przez siostry Felicjanki.
Przejście EDK było moim postanowieniem wielkopostnym. Chciałam ją przejść w konkretnych kilku intencjach. Chęć ofiarowania Bogu swojego wysiłku sprawia, że EDK to nie jest wyzwanie sportowe czy wyczynowe. Jest to nabożeństwo. Ekstremalne warunki nie wykluczają modlitewnego charakteru tego wydarzenia. Nawet, jeśli po kilkunastu kilometrach ciało odmawia posłuszeństwa, ubrania przemokły, a głębokie rozmyślania, zastąpiły myśli –„Ile jeszcze kilometrów?” „Jak długo będę jeszcze iść?”.
Trudności związane z wysiłkiem fizycznym powodują kompletnie inne przeżycie nabożeństwa drogi krzyżowej. Jest to po pewnym czasie zmaganie z samym sobą. Drogę pokonuje się w ciszy. W nocy, przy rytmicznym odgłosie kroków, w czasie zmagania się z samym sobą, inaczej rozmyślamy nad Męką Pańską.
Wielkie Bóg zapłać wszystkim, którzy przygotowali i uczestniczyli w tegorocznym EDK.
Alicja Dynowska
Nasze Powsińskie, rekolekcyjne pielgrzymki wielkopostne, to już długoletnia tradycja. „Niebawem zabraknie kalwaryjskich miejsc, w których nas jeszcze nie było” – powiedział z uśmiechem pan Robert Woźniak. „Covidowa przerwa” sprawiła, że zatęskniliśmy zarówno za sobą, jak i za taką formą rekolekcji nawiązującą do łacińskiego słowa recolligere – zbierać na nowo, powtórnie.
Rekolekcje w Drodze Jasna Góra |
Jasna Góra i Siostra Ewarysta |
Bazylika w Panewnikach |
Pokrzepieni liturgią na Jasnej Górze z czynnym udziałem ks. Grzegorza i umocnieni apostolską misją wyrażoną w Jasnogórskich Ślubach Narodu Polskiego (tj. trwania przy Maryi poprzez codzien
ną modlitwę, przynajmniej jedną tajemnicą Różańca w intencji Ojczyzny) oraz miłym spotkaniem zSiostrą Ewarystą, która przez długie lata oddanie posługiwała w naszej parafii, wyruszyliśmy komfortowymi drogami szybkiego ruchu do Panewnik. Jest to dzielnica Katowic, która zauroczyła nas swoją historią oraz pięknem Bazyliki św. Ludwika Króla i Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jest to kościół parafialny prowadzony przez franciszkanów, dla których istotnym elementem duchowości jest
Kalwaria piekarska |
Następnego dnia w drodze do Piekar Śląskich, ks. Grzegorz poprowadził poranną modlitwę, pobłogosławił nas, po czym wspólnie zaśpiewaliśmy:
„Pewnej nocy łzy z oczu mych otarł dłonią swą Jezus
I powiedział mi: „Nie martw się, jam przy boku jest twym”.
Kalwaria piekarska |
I zwracając się do mnie pełen smutku tak rzekł:
Powiedz ludziom, że kocham ich, że się o nich wciąż troszczę.
Jeśli zeszli już z moich dróg, powiedz, że szukam ich”…
Za szybami autobusu wiatr, śnieg z deszczem i ta wzruszająca pieśń z niejedną łezką w oku… Jednak wszystko zmieniło się, kiedy w Piekarach Śląskich ujrzeliśmy Bazylikę Najświętszej Marii
Panny i św. Bartłomieja, wchodzącą w skład Sanktuarium Matki Sprawiedliwości i Miłości Społecznej. Duch rozweselił się, bo przecież przybyliśmy do kolejnego kalwaryjskiego miejsca słynącego cudami, prosić Matkę Bożą o przebaczenie, miłość, sprawiedliwość i o pokój dla nas, naszej Ojczyzny i całego Świata. Była ku temu okazja podczas Mszy św. i nabożeństwa Drogi Krzyżowej na Kalwarii Piekarskiej. Najważniejszym jej elementem są stacyjne budynki, wzniesione z kamienia i cegły, nawiązujące do budowli z Ziemi Świętej. Jej centralne miejsce zajmuje neogotycki kościół Zmartwychwstania Pańskiego, na którym umieszczono trzy stacje: XI, XII i XIII. Na terenie Kalwarii ulokowano także 15 kaplic różańcowych. Jeszcze przed południem zwiedziliśmy z przewodnikiem Muzeum Sanktuaryjne, prezentujące bogate eksponaty i historię obrazu Matki Bożej Piekarskiej.
Matka Boska Leśniowska |
Leśniów Kościół |
Bóg zapłać organizatorom oraz braciom i siostrom za ten wspólny ewangeliczny czas nawracania. Niech Zmartwychwstały Chrystus spotkany na tej pielgrzymiej drodze, obudzi w nas to, co uśpione i ożywi to, co jeszcze w nas martwe. Niech światło Jego słów stanie się przewodnikiem naszego życia.
Teresa Gałczyńska
KWECIEŃ 2022
CHRZTY:
2 IV Maria Karpacz - Tyszkiewicz
9 IV Ignacy Karaszewski i Alicja Karaszewska
18 IV Julia Dębska
23 IV Marcelina Trzewik
Nowoochrzczone dzieci, ich rodziców oraz chrzestnych, oddajemy w matczyną opiekę Matki Bożej Tęskniącej-Powsińskiej.
POGRZEBY:
+ Kazimierz Jan Maliszewski
+ Tadeusz Ustaszewski
+ Eufemia Piwnik
+ Wiesława Bielecka
+ Jerzy Czesław Bałuk
+ Beata Anna Latoszek
+ Krystyna Lidia Zgudka
Zmarłych polecamy Bożemu Miłosierdziu. Wieczny odpoczynek Racz im dać Panie...
Kronikę opracowali ks. Lech Sitek, Mikołaj Derentowicz
W piątek, 8 kwietnia 2016 r. odbyła się kolejna, po długiej przerwie związanej z pandemią, Droga Krzyżowa ulicami Powsina. Od rana pogoda przygotowywała nas na najgorsze, deszcz ze śniegiem, grad, wietrznie – jednym słowem pogoda nie sprzyjała, ale wieczorem wszystko się uspokoiło i choć było zimno, to mogliśmy spokojnie uczestniczyć w rozważaniach i wędrować ulicami Powsina. Wielu parafian wyszło z ciepłych domów, aby dać świadectwo wiary
.
Stacje Drogi Krzyżowej usytuowane były wzdłuż ul. Przyczółkowej – tablice odwzorowywały stacje drogi krzyżowej umieszone w Kościele parafialnym. Drogę Krzyżowa prowadził ks. Mikołaj Derentowicz, przy każdej stacji śpiewał wezwanie do Matki Bożej; „O Pani, ufność nasza, W modlitwy Twej obronie. Chroń nas, Chroń nas, Królowo Pokoju”
Rozważania przygotował dyrektor Centrum Kultury Wilanów, Robert Woźniak, oraz prowadził śpiewy. Natomiast członkowie „Grupy 30+” czytali rozważania przy kolejnych stacjach. Podczas Drogi Krzyżowej parafianie, nieśli duży drewniany krzyż.
Rozważania nawiązywały do obecnej sytuacji na Ukrainie, do wojny toczącej się za naszą wschodnią granicą, do naszych postaw wobec tej wojny, wobec agresora, wobec tych, którzy potrzebują pomocy, którzy uciekają ze swojej ojczyzny, zranionych duchowo, a często również fizycznie. Na tym tle zastanawialiśmy się nad naszymi postawami wobec naszego bliźniego. Bardzo przejmująco brzmiały słowa tych rozważań: „Pierwsze czołgi przekraczające bezprawnie granice drugiego państwa. Pierwsze bomby spadające na ziemię. Pierwsze strzały, wycie syren alarmowych. W końcu pierwsze ofiary. Kiedyś to była historia, dzisiaj rzeczywistość….”.
„… Kolejki na stacjach paliw i przed bankomatami. Masowe wykupowanie produktów ze sklepów. To nie do końca obrazki z kraju pogrążonego wojną. Tam ludzie boją się już opuszczać swoje domy w obawie przed zastrzeleniem. To obrazy z miejsc, gdzie żadne walki się nie toczą, ale w reakcji na informacje o wojnie wybuchła panika. Jak bardzo pokazuje to, w czym wielu ludzi upatruje swoje bezpieczeństwo – w dobrach tego świata. ”Głupcze, jeszcze tej nocy zażądają twojej duszy od ciebie; komu więc przypadnie to, coś przygotował? Znamy te słowa i one doskonale pasują do tej sytuacji.
Jeśli wybuch wojny wywołuje w nas lęk o nasze własne bezpieczeństwo, to czyż pierwszą naszą reakcją nie powinno być pójście do spowiedzi? Czy to nie przed konfesjonałami powinny ustawiać się teraz kolejki? Te dramatyczne chwile, które teraz przeżywamy odkrywają prawdę o nas samych, o tym, co naprawdę jest dla nas cenne. …Czy zdążyłeś, zatem zgromadzić sobie jakiekolwiek dobra w niebie?.”
Bardzo dziękujemy organizatorom za ten czas refleksji, za wspólną modlitwę po długim okresie zamknięcia, tak potrzebną w obecnych trudnych czasach, naznaczonych wojną za sąsiednią granicą.
Agata Krupińska
2. JARMARK WIELKANOCNY 2022
W naszej parafii w Niedzielę Palmową 10.04.br. odbył się Jarmark Wielkanocny, organizowany przez Dom Pracy Twórczej. Stoiska mieściły się pod namiotami na terenie dziedzińca starej plebanii – obecnie Dom Pracy Twórczej przy ul. Ptysiowej 3.
Jarmark odbył się w godzinach godz. 9.00-13.00. Zainteresowanie było bardzo duże. Zostały sprzedane wszystkie ciasta i wyroby przygotowane zarówno przez „Grupę 30+”jak i przez zespół „Powsinianie”. Z tego, co wiem środki zebrane zostały przeznaczone w znacznej części na wsparcie dla Ukrainy. Na innych stoiskach można było skosztować wyrobów regionalnych oraz zakupić rękodzieło artystyczne. Zorganizowano warsztaty, podczas których wykonywano palemki, koszyczki i inne ozdoby wielkanocne. Ponadto dzieci mogły wziąć udział w grze terenowej z nagrodami – celem było poszukiwanie zajączka. Z tego, co zauważyłam zainteresowanie było bardzo duże – trudno było znaleźć miejsce do zaparkowania samochodu.
Agata Krupińska
3. ŚWIĘTA WIELKNOCNE 2022
INTENCJA MODLITW NA MAJ:
Za dzieci przystępujące do pierwszej Komunii Świętej, aby pozostały wierne Chrystusowi i rodziców, aby dawali przykład żywej wiary.
NABOŻEŃSTWA MAJOWE
W dni powszednie po Mszy Świętej wieczornej (ok. 18.30)
W niedziele i święta o 17.30
2 V PONIEDZIAŁEK, WSPOMNIENIE ŚW. ATANAZEGO, BISKUPA I DOKTORA KOŚCIOŁA
3 V WTOREK, UROCZYSTOŚĆ NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY, KRÓLOWEJ POLSKI
4 V ŚRODA WSPOMNIENIE ŚW. FLORIANA, PATRONA STRAŻAKÓW
5 V CZWARTEK, I CZWARTEK MIESIĄCA
6 V PIĄTEK, I PIĄTEK MIESIĄCA, ŚWIĘTO APOSTOŁÓW FILIPA I JAKUBA
7 V SOBOTA, I SOBOTA MIESIĄCA
8 V SOBOTA, 4 NIEDZIELA PO WIELKANOCY
9 V PONIEDZIAŁEK, UROCZYSTOŚĆ ŚW. STANISŁAWA, BISKUPA I MĘCZENNIKA, GŁÓWNEGO PATRONA POLSKI I ARCHIDIECEZJI WARSZAWSKIEJ
13 V PIĄTEK – 105 ROCZNICA OBJAWIEŃ FATIMSKICH
14 V SOBOTA ŚWIĘTO ŚW. MACIEJA, APOSTOŁA, W WARSZAWIE, UROCZYSTOŚĆ NMP ŁASKAWEJ, GŁÓWNEJ PATRONKI STOLICY
15 V NIEDZIELA, 5 NIEDZIELA PO WIELKANOCY
16 V PONIEDZIAŁEK, UROCZYSTOŚĆ ŚW. ANDRZEJA BOBOLI, KAPŁANA I MĘCZENNIKA, PATRONA POLSKI I METROPOLII WARSZAWSKIEJ
18 V ŚRODA, WSPOMNIENIE ŚW. STANISŁAWA PAPCZYŃSKIEGO, KAPŁANA
19 V CZWARTEK, WSPOMNIENIE BŁ. ELŻBIETY CZACKIEJ, DZIEWICY
21 V SOBOTA
22 V NIEDZIELA, 6 NIEDZIELA PO WIELKANOCY
23 V PONIEDZIAŁEK
24 V WTOREK – WSPOMNIENIE NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY, WSPOMOŻYCIELKI WIERNYCH
25 V ŚRODA
26 V CZWARTEK, WSPOMNIENIE ŚW. FILIPA NERI, KAPŁANA
27 V PIĄTEK
28 V SOBOTA, WSPOMNIENIE BŁ. KARD. STEFANA WYSZYŃSKIEGO,
BISKUPA
29 V NIEDZIELA, UROCZYSTOŚĆ WNIEBOWSTĄPIENIA PAŃSKIEGO
31 V WTOREK – ŚWIĘTO NAWIEDZENIA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
CZERWIEC
1 VI ŚRODA ,WSPOMNIENIE ŚW. JUSTYNA MĘCZENNIKA
2 VI CZWARTEK I CZWARTEK MIESIĄCA
3 VI PIĄTEK, I PIĄTEK MIESIĄCA, WSPOMNIENIE ŚW. MĘCZENNIKÓW KAROLA LWANGI I TOWARZYSZY
4 VI SOBOTA, I SOBOTA MIESIĄCA
5 VI NIEDZIELA, UROCZYSTOŚĆ ZESŁANIA DUCHA ŚWIĘTEGO
Kalendarium przygotował ks. Lech Sitek oraz ks. Mikołaj Derentowicz
W naszym Sanktuarium codziennie o godzinie 17.30, na pół godziny przed wieczorną Mszą św. odmawiany jest różaniec. Zapraszamy do uczestnictwa. „Drodzy Bracia i Siostry, odmawiajcie codziennie Różaniec! Gorąco proszę pasterzy, by odmawiali i uczyli odmawiania Różańca w swoich chrześcijańskich wspólnotach. Aby każdy umiał wiernie i odważnie wypełniać obowiązki swojego stanu, pomóżcie Ludowi Bożemu powrócić do codziennego odmawiania Różańca, do tej przemiłej rozmowy dzieci z Matką, którą „ przyjmują w swoim domu”. – 1 października 1997 r. Jan Paweł II |
Msze Św. w naszej świątyni:
- w dni powszednie: 7.00 i 18.00
- w niedziele: 7.00, 9.00, 10.30 dla dzieci, 12.00 i 18.00
Spowiedź: na pół godziny przed Mszą Świętą i podczas Mszy
Kancelaria czynna: od wtorku do piątku w godz. 8.00-9.00 i od poniedziałku do czwartku w godz. 16.00-17.00
Telefon: (0-22) 648 38 46
nr konta bankowego Parafii: 89 1240 2135 1111 0000 3870 8501
Parafialny Zespół Caritas: magazyn czynny w drugą i czwartą sobotę miesiąca 10.00-11.00 w Domu Parafialnym, ul. Przyczółkowa 56,
nr konta bankowego: 93 1240 2135 1111 0010 0924 9010
e-mail: [email protected]
e-mail Wiadomości Powsińskich: [email protected]
http: parafia-powsin.pl
TELEFON KS. DYŻURNEGO - 785 593 335
Bóg zapłać za ofiary na pokrycie kosztów druku gazetki!
"Redakcja WP działa pod opieką ks. Lecha Sitka. Sprawy dotyczące parafii Powsin opracowuje Stanisław Podgórski. Redaktor Naczelny: Agata Krupińska. Redaktor honorowy i twórca formatu Wiadomości Powsińskich: ks. Jan Świstak. Redakcja: Maria Zadrużna, Teresa Gałczyńska, Aleksandra Kupisz-Dynowska, Krzysztof Kanabus, Robert Krupiński."
Nakład: 200 egz.