Marzec 2021 ISSN 1731-5069 nr 3 (247)
Pismo rzymskokatolickiej parafii p.w. św. Elżbiety w Warszawie-Powsinie
DROGA KRZYŻÓWA – SENS CIERPIENIA
Dzień po dniu, każdy z nas przemierza ścieżki swojego życia. Czy tego chcemy czy nie chcemy podejmując różnorakie decyzje i działania albo wręcz przeciwnie nie podejmując ich, oddalamy się albo zbliżamy do Kogoś, ku czemuś. Czasami przegrywamy po ciężkiej walce, czasami wygrywamy jakby mimo woli, jednak zawsze z chwilą, kiedy dzień się kończy, nieodwracalnie zamyka się pewien etap. Dziś staje się przeszłością, a jutro którego się obawiamy albo, na które czekamy z utęsknieniem nadchodzi. Zaskakujące przemiany, spektakularne wydarzenia lub codzienność wydawałoby się taka sama od lat, powoli dopełnia miary naszego życia. Przemijanie, nasz nieustępliwy i pewny towarzysz. Czy jednak na pewno? Wszak naszym celem jest wieczność.
Czasami nawet modlimy się o życie wieczne. Cóż ta modlitwa została już dawno wysłuchana. Pytanie nie brzmi, czy i dla mnie będzie życie wieczne. bo każdy z nas ma nieśmiertelną duszę, tylko gdzie konkretnie ją spędzimy. Raczej nie myślimy o sobie jak o mięsie, które zjedzą robaki. Czasami świecka wersja „wieczności” skupia się na pamięci o człowieku, tworzy jakiś karkołomny mechanizm życia „w innych”, jakiegoś „powrotu”, kiedy ktoś o nas pamięta.
Jednak Katechizm Kościoła Katolickiego nie pozostawia złudzeń. W artykule 12” Wierzę w życie wieczne” (pkt od 1020 do 1060) opisuje kwestie sądu szczegółowego, Nieba, Piekła, Czyśćca i Sądu Ostatecznego. Śmierć kończy życie człowieka, jako czasu otwartego na przyjęcie i odrzucenie łaski Bożej ukazanej w Chrystusie (KKK 1021). Ostateczne przeznaczenie duszy, odmienne dla różnych ludzi nie jawi się, jako życie na chmurce, wśród obłoczków tylko konkret, będący skutkiem dokonywanych decyzji i wyborów. I niestety nie zawsze jest to idylla Nieba. Cierpienia dusz czyścowych opisała chociażby Fulla Horak w książce „Zaświaty”*/. W tym kontekście przerażają akty apostazji, bo dotyczą one nie tylko tych lat na ziemi, ale i całej wieczności.
Wiara, sposób jaki patrzymy na siebie i na otaczający nas świat, przejawia się zwłaszcza w chwili próby, kiedy „doświadczenie zła, cierpienia, różnorakiej niesprawiedliwości i śmierci wydają się zaprzeczać Dobrej Nowinie, mogą one zachwiać wiarą i stać się dla niej pokusą” (Katechizm Kościoła Katolickiego pkt 164 KKK164).
W chwili ciemności nie pozostajemy sami. Trzeba wtedy szukać śladów wiary innych, czy to opisanych na kartach Pisma Świętego (Abraham Rdz 4,18), trwać przy Maryi, która towarzyszyła Chrystusowi i była świadkiem jego cierpienia, śmierci. Szukać nadziei, wbrew wszystkiemu. Święty Paweł pisał do młodego, prześladowanego Kościoła: „my zatem mając dokoła siebie takie mnóstwo świadków, odłożywszy wszelki ciężar, [a przede wszystkim] grzech, który nas łatwo zwodzi, winniśmy wytrwale biec w wyznaczonych nam zawodach. Patrzmy na Jezusa, który nam w wierze przewodzi i ją wydoskonala. On to zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż, nie bacząc na [jego] hańbę, i zasiadł po prawicy tronu Boga. Zastanawiajcie się więc nad Tym, który ze strony grzeszników taką wielką wycierpiał wrogość przeciw sobie, abyście nie ustawali, złamani na duchu. Jeszcze nie opieraliście się aż do przelewu krwi, walcząc przeciw grzechowi, a zapomnieliście o upomnieniu, z jakim się zwraca do was, jako do synów: Synu mój, nie lekceważ karania Pana, nie upadaj na duchu, gdy On cię doświadcza.”(Hbr 12, 1-5)
Bóg, który dopuszcza cierpienie - przerażające? Myślimy sobie „nie tak miało być”. Niekiedy możemy mieć wręcz wrażenie, jakby Bóg był nieobecny i niezdolny do przeciwstawiania się złu. Ile jeszcze pytamy wyczekując cudu. To samo wrażenie mogli mieć uczniowie Jezusa przyglądający się swojemu Mistrzowi bitemu, katowanemu, idącemu Drogą Krzyżową, umierającemu na Krzyżu, po śmierci owiniętego w płótno i pochowanego w grobie.
I dziś stajemy przed pokusą odrzucenia cierpienia, i tego w codzienności i tego straszliwego, które czasami nas wręcz przygniata. W tych chwilach, najtrudniej jest odpowiedzieć na pytanie „czy jesteś Chrześcijaninem” naśladowcą Chrystusa, który cierpiał? Kiedy patrzymy na nasze obumierające pragnienia i tęsknoty, kiedy mierzymy się z fiaskiem naszych planów czy fizycznego lub psychicznego cierpienia nie do zniesienia, nigdy nie jesteśmy sami. Bo jest jeszcze blask poranka Zmartwychwstania, kiedy ktoś zawoła „grób jest pusty”, „śmierć pokonana” Jezus zwyciężył zło. Wyczekiwany cud się zdarzył. „Bóg Ojciec objawił jednak swoją wszechmoc w sposób najbardziej tajemniczy, w dobrowolnym uniżeniu i zmartwychwstaniu swojego Syna, który zwyciężył zło (KKK 272). Nie tak jak my chcieliśmy, ale tak jak On.
Bo zawsze jest nadzieja i jest nią Chrystus.
Aleksandra Kupisz - Dynowska
*/Książkę można odsłuchać w formie audiobooka : (12) MINISERIA: Zaświaty - część 1 (Śmierć, Czyściec). - YouTube
KABATY NA URZECZU
Pamiątką po dawnej puszczy mazowieckiej, rozciągającej się niegdyś również w tych stronach jest zabytkowy dąb Mieszko, który jeszcze do dziś stoi przy ul. Nowoursynowskiej. Liczy sobie ok. 700 lat, czyli tyle ile mają Kabaty, można więc powiedzieć, że są rówieśnikami. Zastanawiać może, dlaczego akurat ten dąb, stojący tu tyle lat, ostał się samotny, choć rósł przy drodze i łatwo było go ściąć. Może wyjaśnieniem jest to, że zawsze był drzewem niezwykłym, nie tylko z racji rozmiarów. Otaczała go jakaś intrygująca tajemniczość. Nie wiadomo, jaka historia z zamierzchłych czasów się z tym wiąże, ale ludzie Kabatach opowiadali o nim dziwne rzeczy. A to przejeżdżając obok niego, szczególnie po zmroku, konie dziwnie strzygły uszami, a nieraz nagle zrywały się do galopu, a to coś rzuciło gałązką na wóz, a nawet pojawiała się jakaś biała zjawa. Ludzie mówili, że mijając go dobrze było się przeżegnać, ktoś też powiesił na pniu kapliczkę z obrazkiem Matki Bożej Karmiącej.
Kabaty – na skarpie i poniżej jej, w drugiej połowie XIX wieku, AGAD, Zb. Kartograficzny |
Dąb Mieszko ok. 1975 r., źródło Archiwum Wandy Rutowicz NAC |
Plan z 1854 r., źródło AGAD Archiwum Gospodarcze Wilanowskie |
Jednym z najbardziej rozpoznawalnych elementów Urzecza jest tutejszy, ludowy strój wilanowski, który dawniej był powszechnie noszony przez mieszkańców po obydwu stronach Wisły.W Kabatach starsi zakładali go jeszcze w okresie międzywojennym, a do dziś zachowały się oryginalne jego egzemplarze. Charakterystycznym detalem w stroju kobiecym jest czarny haft wilanowski, który jako symbol hafciarstwa z nadwiślańskiego Urzecza został w 2020 roku wpisany na Krajową listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego.
W wilanowskiej karczmie. XIX w. G. Pillati, za Ł.M. Stanaszek, „Nadwiślańskie Urzecze”. |
Była też w Kabatach karczma przy głównej drodze do Warszawy, w rejonie obecnego wjazdu w ul. Nowoursynowską z ul. Jana Rosoła. Stała na obszernym placu „osady karczemnej” pomalowana wapnem na biało, z drewnianych bali „w węgieł pobudowana, z kominem murowanym od fundamentów nad dach wyprowadzonym, gontami kryta, do której wchodząc drzwi pojedyncze czynią wchód do sieni.(…)Drzwi szerokie, grube z wysokim progiem na zewnątrz, jeden schodek wyciosany z obszernego płaskiego kamienia. (…)W lewo są drzwi wewnątrz do izby szynkowej, w tej pułap z tarcic, posadzka z gliny. Okien dwa oszklonych bez okucia”. Wykaz z 1724 r. podaje, że do karczmy w Kabatach „wydawano do wyszynkowania na miesiąc 6 garncy gorzałki i 2 beczki piwa”. Beczka to było ok. 200 litrów, a garniec ok. 4 litry.
Skrzypek z Powsina, źródło O. Kolberg, Mazowsze t.1 |
Budynek przestał pełnić funkcję karczmy w latach 30-tych XX w. i przekształcono go w dom mieszkalny dla pracowników gospodarstwa natolińskiego. W końcu lat sześćdziesiątych XX w. został rozebrany przy pomocy czterech traktorów z PGR-u, które przewróciły stare drewniane ściany i rozwłóczyły je po ziemi. Pozostały we wspomnieniach dawne opowieści, jak to starsi potrafili tam trochę grosza zostawić, a okoliczna młodzież przy akompaniamencie skrzypek ruszała w tany podśpiewując:
Kto tańcuje, a nie umie
To go Pan Bóg wyrozumie.
Kto tańcuje, a nie może,
To mu Pan Bóg dopomoże.
W wilanowskiej karczmie. XIX w. G. Pillati, za Ł.M. Stanaszek, „Nadwiślańskie Urzecze”. |
Od Warszawy – Służew, Wolica, Natolin
A za lasem woły moje za lasem,
A mam-ze ja fujareckę za pasem.
A wyjmę ja fujareckę z za pasa,
A wyjdą ci moje woły z za lasa.
A za strugą wołki moje za strugą
Weź ze ty se Służewiankę, ja drugą
A na gaci moje bycki, na gaci
Kto se pojmie Wolicankę, nie straci.
A na bobrze, moje bycki, na bobrze
Kto se pojmie Kabacankę bij dobrze!
Ona ci się do tanecka ustroji,
Za selązek do roboty nie stoji.
Od Warszawy – Kabaty, Wolica
Moja Marynia robotna była,
Wzięła kądziołkę, po wsi chodziła.
To przędzie, to mota, oj to Maryni robota.
Wzięna bębenek i skrzypowisko,
Pognała gąski na trzęsawisko.
Tam grała, bębniła, swojego Jasia wabiła.
Bębenek stłukła, gąski zgubiła,
Ach niescęśliwa! com ucyniła!
To płace, to woła, ach niescęśliwa ma dola.
Bieg Jasio z pola i głos usłysał
I bieg co prędzej, az się zadysał.
Maryniu niepłac-ze, znajdę twą zgubę, zapłać-ze.
Posed Jasieńko tej zguby sukać,
Zacąn na gąski: hul, hul, hul, hukać.
Wynalaz w dolinie, przypędził gąski Maryni.
Od Warszawy – Kabaty
Oj świeć-że mój miesiączku da prosto w okieneczko
Da niech sobie uścielę da Jasiowe łóżeczko.
Oj świeć mój miesiączku da w oboje, w oboje,
Da niech sobie uścielę da Jasiowe i swoje.
Oj-że z góry woda bije da i na dole ma leje
Oj płakała Kasia Jasia, da teraz się z niego śmieje.
Tekst stanowi obszerny fragment przygotowywanego do druku w “Roczniku Nadwiślańskiego Urzecza” artykułu o dziejach Kabat.
Jacek Latoszek
Źródła i opracowania:
O TYM, JAK CHŁOPI Z OKOLIC PODWARSZAWSKICH DOMAGALI SIĘ UWOLNIENIA KS. KARDYNAŁA WYSZYŃSKIEGO - Z AKT IPN „ PRZERWAĆ MILCZENIE”
Notatka służbowa zatytułowana „Przerwać milczenie” wpłynęła do Wydziału II Departamentu VI Komitetu ds. Bezpieczeństwa Publicznego dnia 24 lipca 1956 roku. ( W grudniu 1954 roku na miejsce zlikwidowanego Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego powstał Komitet ds. Bezpieczeństwa Publicznego. Departament VI w KdsBp powołany został do spraw walki z wrogą działalnością kleru). Kto sporządził notatkę, nie wiadomo. Trafiłam na nią przypadkowo. Mikrofilm notatki znalazłam w teczce poświęconej działalności działaczy mikołajczykowskiego PSL. Być może notatka trafiła do tej teczki, ze względu na osobę Stanisława Kasperlika.
Kim był Stanisław Kasperlik, rocznik 1900? Był aktywnym działaczem przedwojennego PSL”Piast”. Do wypadków majowych, do 1926 roku, młody góral Stanisław Kasperlik polityką się nie interesował, ale na dzień przed wypadkami majowymi znalazł się w Warszawie, na Nowym Świecie. A tu potężna manifestacja socjalistów i innych, wydzierających się co sił: Precz z chamami. Chamy do gnoju.
Wtedy w panu Kasperliku, najbezpartyjniejszym chłopskim synu spod Żywca, odezwało się chamstwo. I tak już zostało. Do końca życia pozostał wierny Witosowi i jego idei. Podczas okupacji pełnił funkcje komendanta BCh w podokręgu powiatu warszawskiego. Po wyzwoleniu prowadził „wrogą” działalność w ramach polityki promikołajczykowskiej. I zabiegał, by ks. Kardynał Wyszyński wyszedł na wolność.
Wróćmy do notatki sporządzonej przez anonimowego tajnego współpracownika służby bezpieczeństwa.
Oto treść: „Skrajnie prawicowe elementy ludowe wystąpiły z nową akcją. Są zbierane podpisy do Episkopatu domagające się „przerwania milczenia” w sprawie Wyszyńskiego, rozpoczęcie starań o jego uwolnienie.
Inicjatorem jest Stanisław Kasperlik, który działa w porozumieniu z ks. Zieją (dawny działacz ludowy) i dwoma innymi księżmi z diecezji warszawskiej.
„Delegacja” złożona przez Kasperlika i chłopów podwarszawskich w składzie trzech osób plus Kasperlik byli 6 czerwca 1956 roku u ks. Teodora Benscha i wręczyli jemu pismo z 70 podpisami.
Bensch rozmawiał dość dyplomatycznie, udawał zdziwienie, sugerował „by jako wierni zwrócili się do swoich proboszczów.”
Kasperlik planuje wysyłać podobne delegacje co pewien czas, aż do sierpnia, tj. do dnia imienin Wyszyńskiego.”
Do powyższej notatki dołączona była fotokopia petycji wraz z podpisami.
„Po ogłoszeniu amnestii kwietniowej wyszło z więzień dziesiątki tysięcy ludzi. Opuścili więzienie pospolici przestępcy, złodzieje, chuligani, wyszli z więzień polityczni, również kapłani.
Głuche natomiast milczenie zapanowało wokół więzionej osoby Jego Eminencji ks. Prymasa Stefana Wyszyńskiego.
Miliony wiernych niepokoi owe milczenie, pytają: dlaczego nie znalazł się na wolności szanowany przez olbrzymią większość Polaków-Prymas Polski.
Miliony Polaków doznaje z tego powodu wielkiego bólu i głębokiego rozgoryczenia.
Miliony Polaków nie wiedzą, czy czyni się starania o zwolnienie i przywrócenie do godności i spełnienie wszystkich obowiązków duszpasterskich przez Prymasa Polski.”
Do notatki dołączona została fotokopia z podpisami. Niektóre z tych nazwisk są wyraźne. Inne mniej. Warto jednak poznać tych, którzy mieli odwagę ująć się publicznie za ukochanym Prymasem.
Oto oni: ”Dąbrowski J., Jasieński F., Kowalski M., Zudybus M., Królikowski S., Zaleski K., Litnicka J., Rudnicki K., Kolasiński k., Dąbrowski E., Musiał J., Stasiuk J., Ostaszewska W., Biekońska, Taurogiński B., Taurogińska,
Aneksiewicz, Chwasiński, Chmielewski A., Rzymska K., Wiśniewska Z., Kurakowska A., Pawłowska, Rostowicz, Korsak E., Szajerska, Dąbrowska K., Kwaśniewska, Laskowska M., Ginercik, Ostaszewski St., Pyzel W., Waliszewski, Marczak Z., Malinowski R., Lipowicz J., Koterwa, Ściborowska
I kilka innych nazwisk których nie można odczytać.”
Nie jestem pewna, czy udało mi się z mikrofilmu fotokopii przepisać prawidłowo nazwiska. Niemniej nawet jeśli w nazwiskach są błędy, jeśli nie wszystkie nazwiska osób składających podpis zostały tu umieszczone, to jednak warto przypomnieć, że chłopi z okolic podwarszawskich stanęli w obronie ks. Kardynała Wyszyńskiego.
Opr. Barbara Olak
PANI ŁYSIECKA – MATKA ORMIAN
W dawnej Rzeczypospolitej, szczególnie na jej kresach południowo – wschodnich, żyła od wieków duża grupa ludności mająca kaukaskie, ormiańskie korzenie. Byli to przeważnie mieszczanie zajmujący się handlem i rzemiosłem, zamieszkujący takie miasta jak Stanisławów, Kamieniec Podolski oraz przede wszystkim Lwów, gdzie mieściła się również katedra obrządku ormiańskiego. Po zagrabieniu przez Stalina Kresów po II wojnie światowej, duża część Ormian została repatriowana wraz z Polakami do Polski, by tu od nowa ułożyć sobie życie rodzinne, ale też i duchowe. Jednym z miast, w którym znajduje się kościół ormiański są Gliwice, gdzie w świątyni pod wezwaniem św. Trójcy, od 1950 roku obecna jest w cudownym obrazie Matka Boska Łysiecka.
Nazwa obrazu wywodzi się od małej miejscowości na Kresach południowo – wschodnich położonej niedaleko Stanisławowa, gdzie przed II wojną światowa żyła dość duża grupa polskich Ormian, szczególnie kupców. Obraz został wykonany dość nietypową techniką a mianowicie najpierw namalowano go na płótnie, które następnie naklejono na deskę. Autorem jego jest kapłan ormiański Kolumb. Wizerunek pochodzi z XVI wieku i jest kopią, cudami słynącego obrazu z Kamieńca Podolskiego. Obraz jest wysoki na 136 a szeroki na 98 centymetrów, przedstawia Najświętszą Bogarodzicę piastującą Dzieciątko Jezus, które prawą rączką wskazuje na Swą Matkę, a w lewej trzyma książeczkę.
W czasie wielkiej zarazy morowej, która nawiedziła Stanisławów i okolice w 1719 roku, po odbyciu uroczystych procesji z wizerunkiem Matki Bożej Łysieckiej, epidemia ustąpiła. Rok 1781 przyniósł dwie ważne decyzje w dziejach Łyśca, a mianowicie papież Pius VI przychylając się do prośby arcybiskupa ormiańskiego Jakuba Augustynowicza ustanowił odpust zupełny na wszystkie uroczystości maryjne. Drugą ważną decyzją było wydanie dekretu przez generała Zakonu Dominikanów, ojca de Broxadors, zezwalającego na założenie Bractwa Różańcowego i Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.
W 1812 roku bogaty kupiec ormiański z Łyśca, Mikołaj de Hasso Agospowicz ufundował piękne korony i suknie na obraz matki Boskiej, które zostały wykonane w Monachium. Obraz umieszczony był w ramach owiniętych girlandami róż wykonanych ze srebra. W wyniku działań wojennych, podczas I wojny światowej, Łysiec przechodził wielokrotnie z rąk do rąk w wyniku, czego został poważnie zrujnowany, a kościół ormiański uszkodzony. Z obrazu zostały zdarte ozdoby i wota umieszczone przy nim, a sam obraz porzucony za ołtarzem. Uratował go kapitan wojsk rosyjskich Piotr Aniczkow, zawożąc go osobiście do Stanisławowa przekazał go administratorowi parafii ormiańsko – katolickiej księdzu Bronisławowi Limanowskiemu. Uroczyste przeniesienie go na powrót ze Stanisławowa do Łyśca nastąpiło już w wolnej Polsce, po Cudzie nad Wisłą, dnia 7 września 1920 roku. Uroczystości te przerodziły się w wielką manifestację religijno – patriotyczną, na którą przybyły tysięczne rzesze mieszkańców Stanisławowa i jego okolic.
Jak wynika ze wspomnień mieszkańców tamtych terenów, największe uroczystości odbywały się na święto Najświętszej Maryi Panny, podczas których zwożono chorych nawet z odległych stron, następnie układanych na ziemi wokół kościoła i obnoszono procesyjnie nad nimi obraz. Prowadzona była księga łask i uzdrowień doznanych przez wiernych, ale niestety zaginęła w późniejszych latach podczas plądrowania plebanii. Przed II wojną światową planowano przeprowadzenie koronacji cudownego obrazu, ale zamiary te uniemożliwił jej wybuch. Po zakończeniu wojny ostatni proboszcz ormiański w Łyścu, ksiądz Józef Magierowski opuszczając tamte strony zabrał ze sobą obraz i przewiózł go do Starych Budkowic na Opolszczyźnie.
1 października 1950 roku cudowny wizerunek znalazł swoje miejsce docelowe w głównym ołtarzu kościoła w Gliwicach, gdzie umieścił go ksiądz Kazimierz Roszko. Kult odżył na nowo, znów przed obraz przychodzą dawni mieszkańcy okolic Stanisławowa i Łyśca oraz ich potomkowie a także inni wierni. Założono nową księgę otrzymanych łask za pośrednictwem Matki Boskiej Ormiańskiej. W nocy z 16 na 17 września 1985 roku dokonano zuchwałej kradzieży korony i wotów. Wierni ufundowali nową koronę i podjęli starania o koronację cudownego wizerunku. Ojciec Święty Jan Paweł II w czasie pielgrzymki do Ojczyzny w dniu 12 czerwca 1987 roku, podczas Apelu Jasnogórskiego, poświęcił nowe korony. Koronacji dokonał kardynał Józef Glemp, Prymas Polski i jednocześnie Patriarcha Ormiański, podczas Mszy świętej koronacyjnej odprawionej przez Jana Piotra XVIII Kaspariana , Patriarchy – Katolikosa Ormian Katolików w Gliwicach dnia 3 września 1989 roku.
Ormianie dali Kościołowi w Polsce bardzo wielu kapłanów m.in. księdza Tadeusza Isakowicz – Zalewskiego a także dwóch proboszczów parafii św. Anny w Wilanowie księdza Michała Awedyka (1795 – 1816) i Marcina Kreczunowicza (1835 – 1837).
Krzysztof Kanabus
PO GÓRACH DOLINACH, ROZLEGA SIĘ DZWON…
„Anielskie witanie, ludziom głosi on.
Ave, ave, ave Maryja Zdrowaś, zdrowaś, zdrowaś Maryja.”
Voltera |
Czas płynie nieubłaganie, a ja wciąż wracam myślami do naszej decyzji dotyczącej wyjazdu do Włoch w dniach od 19.12.2021 r. do 07.01.2022 r. Stało się to spontanicznie, wbrew i na przekór przyjętej zasady, że Święta Bożego Narodzenia zawsze spędzamy w Polsce. Największe nasze obawy budziła wyraźnie przyspieszająca czwarta fala pandemii koronawirusa, ale serdeczne zaproszenia goszczących u nas w końcu października, siostrzenicy Małgorzaty i jej męża Valerio, pozwoliło na wspólne, radosne i owocne przeżycie tych rodzinnych Świąt we Włoszech, a konkretnie w Asciano Pisano, urokliwej małej osadzie, położonej w regionie Toskanii, należącej do gminy San Giuliano Terme w prowincji Pisa.
To już kolejny nasz pobyt w tym pięknym kraju, który przyciąga nie tylko turystów ze względu na malownicze krajobrazy oraz znakomite potrawy i wina, ale przede wszystkim znawców: historii, sztuki, architektury, bogatych tradycji muzycznych i literackich, rozwoju gospodarczego w tym m.in. przemysłu samochodowego. Jednocześnie fascynuje i zachwyca zachowaniem wielu zwyczajów i regionalnego przywiązania do dziedzictwa kultury zarówno wysokiej, jak i tej wiejskiej, która tak jak i w naszym Kraju jest kolebką pierwocin powstającego bytu i jestestwa. A wszystko ma to swój związek z przeszłością, bez której nie można byłoby budować przyszłości. I dlatego przed każdym wyjazdem do innego kraju sięgam do literatury (w tym np.: Ferenc Mate „Mądrość Toskanii”; Małgorzata Matyjaszczyk – „Toskania dzień po dniu”; Przewodnik Wiedzy i Życia – „Włochy”; Museo di Arte Sacra - „Caravaggio” X – XII 2021, Camaiore…), żeby już tam na miejscu potrafić inaczej patrzeć, słuchać i rozmawiać, żeby lepiej rozumieć historię, osiągnięcia i kryzysy, żeby inaczej postrzegać spotykanych ludzi oraz ich radości, smutki, postawy i zachowania. W pierwszej kolejności sięgam do uwarunkowań historycznych.
Koncepcja Italii, jako geograficznej całości sięga czasów etruskich gdzie w IX wieku p.n.e. Etruskowie zajęli całą środkową część półwyspu, sięgając na południu do terenów skolonizowanych przez Greków a w VI wieku p.n.e. zdobyli Lacjum z Rzymem. W ten sposób powstała Etruria, jako luźna konfederacja miast tworząca cywilizację o wysokiej kulturze w tym artystycznej, a po niej nastąpił cywilizacji rzymskiej. Rzymianie, jako jedni spośród licznych plemion, dzięki technice walki i dobrej organizacji utworzyli republikę zarządzaną przez dwóch konsulów i zdołali narzucić swoje prawo, język, kalendarz, zwyczaje, które obowiązywały w większości ówczesnej Europy aż do najazdu Germanów w V wieku. Należy zauważyć, że dziedzictwem cesarstwa rzymskiego było też chrześcijaństwo i pozycja papieża, jako głowy Kościoła.
Wraz z powiększaniem zdobyczy terytorialnych Rzymu, władza przeszła w ręce dowódców wojskowych takich jak np. Juliusz Cezar, który po zdobyciu Galii w 49 roku p.n.e. wrócił do Italii i przejął władzę pokonując swojego rywala Pompejusza. Oznaczało to kres republiki i dalszą ekspansję kolejnych władców Rzymu, którego cesarskie imperium rozciągało się od Brytanii do Morza Czerwonego. Ponieważ podatki i łupy z wojen wypełniały skarbiec, to i Rzymianie żyli wśród bogactw oraz zbytku a można by rzec w rozpuście. W II wieku nie obce im były łaźnie, teatry czy igrzyska z krwawymi walkami gladiatorów, rekrutowanych spośród jeńców wojennych. Większość prac fizycznych zwłaszcza na roli czy przy budowach domów, dróg, mostów, akweduktów i innych, wykonywali niewolnicy.
Po ustanowieniu w 330 roku nowej stolicy w Bizancjum nazywanej Konstantynopolem pod koniec IV wieku następuje rozpad cesarstwa na dwie części. Cesarstwo zachodnie wraz z Rzymem zostaje opanowane przez germańskich najeźdźców Gotów i Longobardów, a cesarstwo wschodnie zachowało formalną kontrolę nad częścią Italii z ośrodkiem władzy w Rawennie. Przez następne stulecia toczyły się kolejne obce najazdy i walki wewnętrzne o władzę, prowadzone przez cesarzy i papieży. Tym wojnom towarzyszyły prześladowania, głód i wyludnienie. Niemniej jednak trwałość chrześcijaństwa sprawiła, że zachowało się jeszcze z tego okresu sporo wspaniałych budowli w tym sakralnych.
Akademia Nauk w Pizie |
W latach 20. XX wieku władzę przejęli włoscy faszyści a w roku 1946 monarchia została zastąpiona republiką w skład, której wchodzi 20 regionów.
W oparciu o ww. dość fragmentaryczną wiedzę, wyruszyliśmy na tę swoistą socjologiczno-kulturową wyprawę z uwzględnieniem szlaków pielgrzymich.
19 grudnia 2021r. wylądowaliśmy w Bolonii przed godz. 19.00, gdzie czekała na nas moja siostrzenica Małgorzata Chmielewska z mężem Valerio Mariotti (we Włoszech żona nie przyjmuje nazwiska męża), ze szczegółowym planem naszego pielgrzymiego pobytu, żeby mimo panującej tam obecnie pory deszczowej (+14 stopni w czasie dnia a w nocy od + 2 do + 7 stopni Celsjusza), nie stracić żadnych adwentowych i bożonarodzeniowych dni i wieczorów. Założyliśmy bycie razem i delektowaniem się tym „o czym i co mówią wieki” w tej niezwykle pięknej części Toskanii gdzie grzbiety Apeninów opadają ku morzu (np. niesamowity widok z Parku Krajobrazowy Marina di Vecchiano), zaledwie kilka kilometrów od niego. To tutaj, między winnicami i gajami oliwnymi a także na stokach wzgórz usadowione są rolnicze farmy, wioski i miasta oraz warowne zamki, otoczone nierzadko etruskimi murami i smukłymi cyprysami, które jakby nadal dumnie i uważnie strzegły swojej okolicy. W drodze powrotnej z lotniska, po typowo włoskiej powitalnej kolacji, nie mogliśmy się oprzeć pokusie obejrzenia Florencji nocą. To miasto, które w XIII wieku stało się jednym z pierwszych handlowych i bankowych potęg Italii, dodatkowo w świątecznym oświetleniu sprawia, że jest ono wielkim zespołem zabytkowym, pomnikiem renesansu i pamiątką epoki gospodarczego, kulturalnego i artystycznego odrodzenia. Wystarczy wymienić XV-wiecznych pisarzy – Dante, Petrarka, Machiavelli albo artystów - Botticelli, Michał Anioł, Donatello…, którzy sprawili, że to miasto stało się jedną ze światowych stolic sztuki. W latach 1865-1871 Florencja była stolicą nowego królestwa.
Miejscem naszego 19. dniowego pobytu było wspomniane już Asciano Pisano, gdzie u podnóża pasma górskiego Monte Pisano w otoczeniu trzech gajów/ogrodów oliwnych, mieszkają nasi kochani, Gosia i Valerio. Stąd prowadzi ok. 8 km akwedukt (Acqedotto Romano), który zaopatrywał w źródlaną wodę Pizę, znaczące miasto portowe. To tutaj codziennie z pobliskiego kościoła pw. Św. Jana Chrzciciela (San Giovanni Battista), rozlegały się dzwony niosąc po górach, dolinach anielskie wołanie: Ave, ave, ave Maryja, niosąc radość sercu i duszy.
Kiedy piszę ten artykuł to czuję przyspieszone bicie serca, bo ilość stron ograniczona, a tak bym chciała wymienić wszystkie niesamowite miasta, wsie, rezerwaty, piękne krajobrazy i opisać chwile warte przeżycia? „Bo w życiu piękne są tylko chwile”… jak śpiewał Ryszard Riedel, znany bluesowy wokalista grupy „Dżem”. Wymienię, zatem tylko wybrane, urocze miejsca, do których trzeba było dojechać lub z przyjemnością dojść, gdy tylko pozwoliła na to pogoda, a myślę tu o górach, które są zarówno przed jak i zaraz za domem Mariottich. I tak:
- Villa Belvedere zw. przez miejscowych Villa del Polacco – to już niestety niszczejące ruiny wspaniałej niegdyś rezydencji wybudowanej przez Zygmunta Bośniackiego (ur. w Krośnie 1837 r. – zm. w 1921 r.) - położone na rozległym widokowym wzgórzu pomiędzy Asciano a uzdrowiskiem San Giuliano Terme. Ten ceniony przez Włochów polski uczony zajmował się balneologią (lekarz balneolog), geologią paleontologią i paleobotaniką. Tutaj odbywały się także twórcze spotkania przyrodników, artystów i emigrantów z Polski.
- Kościół i klasztor Santa Maria di Mirteto – położona na zboczach góry della Coservastarożytna wioska klasztorna z czasów średniowiecznego osadnictwa cysterskiego, czyli z ok. 1227 roku. Obecnie kompleks klasztorny bardzo zaniedbany i zniszczony, ale z zapisków wynika, że jeszcze do 1812 r. był w dobrym stanie, ponieważ był prywatnym oratorium rodziny Ricci. Oglądaliśmy te niezwykle strategicznie i malowniczo usytuowane ruiny, zachowujące nadal swoją średniowieczną strukturę z pozostałościami kościoła, przybudówek klasztornych, wiejskich domów, spichlerzy i olejarni
Rydze |
w milczeniu i zadumie nad nieuchronnym przemijaniem. Osłodą tego nostalgicznego dnia był przepiękny, choć nie
Katedra w Pizie |
łatwy szlak naszej drogi powrotnej.
Arcybiskup Giovanno Paulo w Katedrze - Piza |
Szopka w Katedrze - Piza |
Arcybiskup Pisy, Giovanni Paulo Benotto, który w katedrze w dniu 1. stycznia 2022 r. odprawiał Mszę Świętą i głosił homilię podkreślając, że: „Edukacja, praca i dialog pomiędzy generacjami, to niezbędne instrumenty do budowania pokoju na długi czas” , znalazł także czas, żeby z nami porozmawiać, zrobić pamiątkowe zdjęcia i nawet pożartować np.: „Jestem także Janem Pawłem, ale jeszcze bez numeru!
- Lucca – średniowieczne miasto z wąskimi uliczkami, którego historia rozpoczęła się za czasów rzymskich w 180 r. p.n.e. To tu przez wieki ze starożytnego rzymskiego teatru brano kamienie na budowę m.in. kościołów (np. Katedra Św. Marcina, w której znajdują się XIII-wieczne płaskorzeźby Nicoli Pisana i Guidetta da Como oraz XIII-wieczny wierny wizerunek Jezusa Ukrzyżowanego na Golgocie), czy pałaców (np. Palazzo Pfanner, monumentalna budowla z 1667 r. z najpiękniejszym w Toskanii ogrodem założonym w XVIII wieku gdzie wzdłuż głównej alei stoją barokowe posągi bogów i bogiń rzymskich). Ogród można także podziwiać spacerując po imponujących wałach obronnych i umocnieniach miasta.
Teatro Romano - Voltera |
Krzywa Wieża - Piza |
Zanim dojechaliśmy do Camaiore zatrzymaliśmy się na krótko w Viareggio, miejscu wypoczynku i zamieszkania znanych światowych celebrytów (np. włoski śpiewak Andrea Bocelli czy Arnold Schwarzeneger austriacko-amerykański aktor, filmowiec, polityk, biznesmen…) oraz w Pietra Santa, miasteczku licznych artystycznych galerii oraz przepięknej w dużej części marmurowej Katedry św. Marcina z 1223 r., wyposażonej w 2018 r. w najnowocześniejsze organy elektroniczne, na których nierzadko ćwiczą zdolni uczniowie organowych szkół muzycznych, prowadzonych przez Zgromadzenie Księży Salezjanów.
Ruiny rezydencji Zygmunta Bośniackiego |
Voltera |
- Volterra – miasto położone na szczycie wzgórza o wysokości 551 m n.p.m., które włoski poeta i pilot wojskowy z okresu I wojny światowej, Gabriele d’Annunzio, nazwał „miastem wiatru i kamienia”.Volterra to ośrodek wydobycia soli kamiennej, ałunu i pięknego białego alabastru, wydobywanego w okolicy od 2500 lat. To także znany i „oblegany” toskański ośrodek turystyczny o wielu zabytkach oraz wielowiekowej historii sięgającej czasów etruskich (w słynnym Museo Guarnacci uwagę zwraca kolekcja ponad 600 etruskich urn grobowych wykonanych z alabastru i terakoty) i rzymskich. Chodząc po stromych uliczkach także w postaci schodów, mijamy wieże rycerskie (casse torri), zatrzymujemy się na pizza San Giovanni w romańskiej katedrze o renesansowym wnętrzu (Cattedrale di Santa Maria Assunta, powstałej w XII w., a przebudowanej w XVI w.), przy której wznosi się 44. m dzwonnica odbudowana w 1493 r.. Naprzeciwko katedry okazałe Babtysterium, którego fasadę zdobią pasy pięknego zielonego i białego marmuru. Podziw wzbudza kamienny budynek Palazzo dei Priori, najstarszy ratusz w Toskanii. Patrząc na to wszystko łącznie z widokami na
Abatone zima |
Opuszczając to wyjątkowe miasto kierujemy się jeszcze do niezwykłej, alabastrowej rodzinnej pracowni Rossi Alabastri, powstałej w 1912 r., w której z tego wapiennego, miękkiego kamienia powstają prawdziwe dzieła sztuki. Po pokonaniu niewielkiej odległości znaleźliśmy się także przy dość dobrze zachowanym Teatrze Rzymskim z I w. p.n.e. wraz z towarzyszącymi wykopaliskami rzymskich łaźni, wybudowanymi w III w. Moim marzeniem jest być tam podczas międzynarodowego corocznego festiwalu pn. Festival Internazionale del Teatro Romano di Volterra).
- Abetone – to ostatnia niespodzianka przygotowana przez Gosię i Valerio, jak przystało na porę zimową. Ale w drodze do tej malowniczej, nieco alpejskiej wsi, położonej na wysokości 1388 m n.p.m. w Apeninach Toskańsko-Emiliańskich, zatrzymaliśmy się jeszcze przy legendarnym diabelskim moście (Ponte del Diavolo) w Borgo a Mozzano.
Szopka w Montenero |
Wigilia z Don Uche |
Z kolei wspomniani już Arcybiskup Pisy Giovanno Paulo Benotto, diakon Massimo i kustosz Graziano, wzbogacili nas swoją wiedzą nt. wielkości i epokowego wpływu kultury chrześcijańskiej na rozwój społeczeństw, a także zarazili swoim zaangażowaniem w konieczność ratowania ginących często bezcennych dzieł sztuki sakralnej.
Oprócz uczt duchowych bywały także uczty kulinarne. Według Pino Luongo, autora książki kucharskiej „A Tuscan In The Kitchen”, Toskania to jeszcze tak niedawno kraina niezamożnych chłopów, miłujących ziemię, uprawiających własne warzywa i hodujących zwierzęta, którzy zawsze potrafili znaleźć nowe sposoby na zrobienie czegoś smakowitego. Używali przy tym wszystkich swoich zmysłów, mając do dyspozycji, co tylko nawinie im się pod rękę. Ale zawsze pod ręką mieli: oliwę, czosnek, zioła, pomidory, odori (mieszanina drobno posiekanej czerwonej cebuli, selera naciowego, marchewki, pietruszki, a czasem czosnku), chleb, rośliny strączkowe i makaron. Esencję toskańskiej kuchni nie warunkują proporcje i czas gotowania, lecz świeżość składników spożywczych, serce i upodobania. O tym i o wielu innych tajemnicach tej kuchni dowiadywałam się każdego dnia od Gosi i Valeria, którzy pobierali lekcje u śp. Franki, swojej toskańskiej Mamy i Teściowej. Z wielu rozmów wynika, że kuchnia toskańska przetrwała dzięki temu, bo zajmowali się nią najstarsi domownicy, zachowujący ciągłość tradycji, co wzmacniało międzypokoleniowe emocjonalne więzi.
Nie zapomnimy też sylwestrowego wieczoru w dniu 31 grudnia 2021 r. w Camaiore, w domu Giovanna Favarato i Luca Simonini, ponieważ to kolejna odsłona toskańskiego domu - prostego, praktycznego i solidnego - kamienne ściany wydłużające pory roku, małe okna z dodatkową warstwą izolacji i drewniane okiennice zamiast zasłon czy też persiane - zewnętrzne żaluzje chroniące przed lipcowo-sierpniowym upałem. Nie wiem ile czasu zajęło przygotowanie tej wykwintnej kolacji, ale serwowana różnorodność przystawek, dań mięsnych, rybnych i deserów, przy zachowaniu obowiązującego następstwa pod czujnym okiem ich syna Lorenco (przyszłego kipera/degustatora win), wymagała zapewne dużego zaangażowania, za co serdecznie dziękujemy.
Kiedy zwierzyłam się panu Robertowi Woźniakowi, że wyjeżdżamy do Toskanii to usłyszałam westchnienie a zaraz po tym spontaniczne wyznanie: „Kocham Toskanię i gotów jestem zostawić wszystko i jechać tam z wami!”. Po tym szczęśliwym pobycie, już wiem, dlaczego?
Otóż pomimo zmieniającego się świata i nieuniknionego następstwa pokoleń na myśl przychodzi mi genetycznie zakodowana i utrzymywana, jakość toskańskiego życia, czyli: jego niespieszne tempo piano, piano, powoli, powoli; piękne otoczenie, mieszkanie między wzgórzami w sąsiedztwie licznych pozostałości z czasów etruskich czy rzymskich, wśród winnic i gajów oliwnych; poczucie wspólnoty dobrosąsiedzkiej; lokalny patriotyzm i duma obywatelska oraz naturalne wino i jedzenie, zakorzenione w wielości spraw niezwiązanych tylko z kuchnią i piwniczką. Mam wrażenie, że Toskańczycy nauczeni całymi wiekami doświadczeń, zdają sobie sprawę, że „każda chwila, jeśli dać jej szansę, może okazać się najwspanialszą w życiu”.
Korzystajmy z tych doświadczeń, bo może właśnie teraz, kiedy żyjemy w niepokoju lub być może, znajdujemy się u progu straszliwego wydarzenia nadszedł czas na refleksję, a nawet szansa na zapoczątkowanie nowej epoki odrodzenia i zbudowania trwałej ludzkiej kultury. A z nią kojarzy się odzyskanie poczucia bezpieczeństwa i powrotu do Źródła miłości i radości, które dopełnią nasze życie sprawiając, że będziemy dumni z naszego człowieczeństwa.
„Matko Boża pierwszych wieków i świętego średniowiecza,
Bożej łaski jasną rzeką, nasze czasy uczłowieczaj.
Matko Boża z Częstochowy, z Ostrej Bramy i z Warszawy,
Uczyń Polskę ludem nowym, Bożej chwały, Bożej sławy”.
Teresa Gałczyńska
KRONIKA PARAFII
LUTY 2022
POGRZEBY:
8 II + Jan Krzysztof Kasperczak
9 II + Dariusz Mirosław Warszywka
10 II + Bolesław Mieczysław Chudziak
11 II + Genowefa Zawadka
15 II + Zbigniew Stanisław Wartoń
17 II + Ewa Lucyna Bączek
22 II + Henryk Grzęda
24 II + Urszula Bogusława Stępień - Kanabus
28 II + Andrzej Łopaciński
Zmarłych polecajmy Bożemu Miłosierdziu...Wieczny odpoczynek racz im dać Panie...
Kronikę opracowali ks. Lech Sitek, ks. Mikołaj Derentowicz
KALENDZARZ DUSZPASTERSKI
NA MARZEC 2022
INTENCJA MODLITWY NA MARZEC: O światło Ducha św. dla spowiedników oraz o łaskę skruchy |
W naszym Sanktuarium codziennie o godzinie 17.30, na pół godziny przed wieczorną Mszą św. odmawiany jest różaniec. Zapraszamy do uczestnictwa. |
WIELKI POST
6 III PIERWSZA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU
11 III PIĄTEK
13 III DRUGA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU
13 III PONIEDZIAŁEK
18 III PIĄTEK
19 III SOBOTA, UROCZYSTOŚĆ ŚW. JÓZEFA OBLUBIEŃCA NAJŚWIĘTSZEJ MARYI PANNY
20 III TRZECIA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU
25 III PIĄTEK. UROCZYSTOŚĆ ZWIASTOWANIA PAŃSKIEGO
26 III SOBOTA.
27 III CZWARTA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU
KWIECIEŃ 2021
1 IV PIĄTEK – I PIĄTEK MIESIĄCA
2 IV SOBOTA – I SOBOTA MIESIĄCA
3 IV NIEDZIELA – PIĄTA NIEDZIELA WIELKIEGO POSTU
Kalendarium przygotowali ks. Lech Sitek i ks. Mikołaj Derentowicz.
W redakcji Kalendarium zostały wykorzystane częściowo materiały i schematy przygotowane przez ks. Jana Świstaka.
Przeznacz je dla potrzebujących z parafii w Powsinie Jak co roku możesz sprawić, że 1% Twojego podatku dochodowego trafi nie do wspólnego worka podatkowego, a bezpośrednio do ludzi potrzebujących pomocy. Zaufaj nam! Zrobimy dobry użytek z Twoich pieniędzy. Przekaż swój 1% na Caritas w Powsinie (za pośrednictwem Caritas Archidiecezji Warszawskiej).
3. W następnej części formularza PIT, zatytułowanej „Informacje uzupełniające”, w rubryce „Cel szczegółowy 1%” podaj: Zespół Caritas przy Parafii Św. Elżbiety w Powsinie W imieniu potrzebujących dziękujemy! |
Msze Św. w naszej świątyni:
- w dni powszednie: 7.00 i 18.00
- w niedziele: 7.00, 9.00, 10.30 dla dzieci, 12.00 i 18.00
Spowiedź: na pół godziny przed Mszą Świętą i podczas Mszy
Kancelaria czynna: od wtorku do piątku w godz. 8.00-9.00 i od poniedziałku do czwartku w godz. 16.00-17.00
Telefon: (0-22) 648 38 46
nr konta bankowego Parafii: 89 1240 2135 1111 0000 3870 8501
Parafialny Zespół Caritas: magazyn czynny w drugą i czwartą sobotę miesiąca 10.00-11.00 w Domu Parafialnym, ul. Przyczółkowa 56,
nr konta bankowego: 93 1240 2135 1111 0010 0924 9010
e-mail: [email protected]
e-mail Wiadomości Powsińskich: [email protected]
http: parafia-powsin.pl
TELEFON KS. DYŻURNEGO - 785 593 335
Bóg zapłać za ofiary na pokrycie kosztów druku gazetki!
"Redakcja WP działa pod opieką ks. Lecha Sitka. Sprawy dotyczące parafii Powsin opracowuje Stanisław Podgórski. Redaktor Naczelny: Agata Krupińska. Redaktor honorowy i twórca formatu Wiadomości Powsińskich: ks. Jan Świstak. Redakcja: Maria Zadrużna, Teresa Gałczyńska, Aleksandra Kupisz-Dynowska, Krzysztof Kanabus, Robert Krupiński."
Nakład: 200 egz.